tag:blogger.com,1999:blog-45600866565335324222024-03-06T02:50:29.650+00:00Cold - Zayn Malik FanfictionPierwsze polskie tłumaczenie fanfiction Cold, autorstwa Zaynlovesithard...Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.comBlogger41125truetag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-73606546310451268142013-09-28T16:27:00.001+01:002013-09-28T16:27:42.664+01:00DRUGA CZĘŚĆ COLD. - CHILLS<div style="text-align: center;">
KOCHANI, UPRZEJMIE PREZENTUJĘ LINK DO DRUGIEJ CZĘŚCI "COLD"</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: x-large;"><a href="http://chills-fanfiction.blogspot.com/" target="_blank">CHILLS</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images.wikia.com/glee/images/9/94/Jim-Carey_Excited.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://images.wikia.com/glee/images/9/94/Jim-Carey_Excited.gif" height="244" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com34tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-36416538183247522062013-09-22T19:11:00.001+01:002013-09-22T19:58:36.030+01:00KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ.<div style="text-align: center;">
<b><span style="font-size: x-large;">KOCHANI MOI MILI,</span></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://24.media.tumblr.com/tumblr_md8cp065gG1qzpo8yo1_250.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="326" src="http://24.media.tumblr.com/tumblr_md8cp065gG1qzpo8yo1_250.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Z radością, ale i trochę przykrością (lulz) oświadczam, że dobiegliśmy właśnie do końca opowiadania "Cold". </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Jestem pewna, że polubiliście Victorię, a z panem Malikiem bywało różnie, więc nie chcę się wtrącać xD</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Chciałam Wam bardzo podziękować za wszystkie wejścia i komentarze, bo jak możecie zaobserwować dobiliśmy wspólnie do prawie miliona wyświetleń :) To tylko Wasza zasługa i strasznie dziękuję. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Dziękuję również za wszystkie 4472 (jak na tę chwilę) komentarze!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">I przepraszam, że czasem rozdziały nie pojawiały się wtedy, kiedy Wam obiecałam, postaram się teraz lepiej rozplanować sobie pracę nad tłumaczeniem, jednakże co za tym idzie, będziecie musieli troszkę poczekać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Zwinnie przechodzę do kolejnego punktu wystąpienia. Niniejszym oświadczam, IŻ "Cold" ma już swoją kontynuację w postaci drugiej części pod dźwięczną nazwą "Chills", oczywiście tej samej autorki :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Drugą część, czyli "Chills" jak już wspomniałam, również będę miała przyjemność tłumaczyć. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">Gwoli wyjaśnienia, tłumaczenie Chills pojawi się na innej stronie, do której OCZYWIŚCIE dostaniecie link, jak tylko skończę nad nią pracę. Link podam na twitterze, ale tutaj też. Prawdopodobnie stworzę zakładkę, gdzie będzie link, ale jeszcze nie wymyśliłam jak to właściwie zrobić, więc nie wiem. Na Darku pewnie też napiszę o tym linku (lolz, nie ma to jak autoreklama). Podsumowując nie bójcie sie, link z pewnością dostaniecie. :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">PS. też będzie ograniczenie wiekowe, ale mam nadzieję, że tym razem uniknę już pytań i próśb, żeby je wyłączyć ;)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">POSTARAM SIĘ dojść do ładu z blogiem dla Chills do środy i wtedy zamieszczę na nim trailer opowiadania i prolog, jednak na rozdziały będziecie musieli trochę poczekać, gdyż jak wspomniałam, chciałabym najpierw przetłumaczyć sobie kilka do przodu (na tę chwilę Chills liczy 11 rozdziałów), żeby móc dodawać je regularnie i bez opóźnień wywołanych nagłym brakiem czasu, czy nawałem innych zajęć, czy moimi znajomymi domagającymi się spędzenia ze mną trochę czasu. Nie wiem ile ta "przerwa" miałaby potrwać, pi razy oko myślę, że coś koło dwóch tygodni. Myślę, że będziecie w stanie wytrzymać ten okres czasu :) wierzę w Was. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">To by było na tyle dzisiaj i jeszcze raz OGROMNE DZIĘKI, bo to naprawdę wiele dla mnie znaczy, że moje tłumaczenia przyciągają tak wiele osób, co oczywiście jest główną zasługą wspaniałych autorek :)</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;">KOCHAM WAS I DZIĘKI DZIĘKI DZIĘKI JESZCZE RAZ I STO LAT, STO LAT, </span>a nie, to nie ta impreza lolz xD<span style="font-size: large;">.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Rozczuliłam się odrobinę i aż mi się oczy zaszkliły, ech.... </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">lulz xD</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_mdawwuGT7T1rpedjt.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://media.tumblr.com/tumblr_mdawwuGT7T1rpedjt.gif" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://img.pandawhale.com/55966-Supernatural-thank-you-gif-dg3W.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="http://img.pandawhale.com/55966-Supernatural-thank-you-gif-dg3W.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20130621040733/degrassi/images/1/13/Friend_hug.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="190" src="http://images3.wikia.nocookie.net/__cb20130621040733/degrassi/images/1/13/Friend_hug.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://media.tumblr.com/tumblr_lebghvca7x1qb5pm2.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="http://media.tumblr.com/tumblr_lebghvca7x1qb5pm2.gif" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">mam wrażenie, ze jeszcze o czymś zapomniałam, no cóż, wyjdzie w praniu. LUV YA NIGERY. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com100tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-86325414782647005212013-09-21T21:20:00.002+01:002013-09-22T18:09:20.903+01:00Rozdział 36.Frustracja, to jedyne co teraz czułam. Mała ilość snu w ostatnich dniach strasznie dawała mi się we znaki. Leżałam na łóżku, wpatrując się w ciemny sufit przez prawie całą noc i rozpamiętując to, co wydarzyło się podczas bójki. Zayn spał przy moim boku, wtulając się w moją talię, jakby bał się, że mu gdzieś ucieknę. Z każdym moim najmniejszym ruchem jego ręce wokół mojego ciała coraz bardziej się zacieśniały, powstrzymując moje wszelkie manewry. Nawet kiedy śpi, jest na tyle uparty, żeby nie dać mi się nigdzie ruszyć. Ostrożnie przechyliłam głowę, by zobaczyć, czy czasem już nie wstał. Nikłe światło wpadające między moimi zasłonami, pozwoliło mi dostrzec jego rysy twarzy. Spał.<br />
Rozcięcie na jego wardze było małe, ale podejrzewam, że będzie nieco bardziej irytujące, gdy przyjdzie mu cokolwiek zjeść. Jego kości policzkowe wyglądały kurewsko marnie i podejrzewam, że będzie go bardzo boleć, gdy wstanie. Nie widziałam co z jego okiem, bo było zbyt ciemno, ale gdy rzuciłam wzrokiem na jego żebra, aż zachłysnęłam się powietrzem. Były okropnie posiniaczone. Przejechałam dłonią po obolałym miejscu. Zrobiłam to z największą delikatnością, jaką tylko mogłam z siebie wyiskać. Mój dotyk przypominał pewnie powiew lekkiego wietrzyku. W międzyczasie zauważyłam jak moja ręka drży. Nawet nie chciałam wyobrażać sobie jak musi wyglądać Devon. Moje palce nadal delikatnie wędrowały po jego posiniaczonym ciele, a ja myślałam tylko o tym, że to wszystko to moja wina.<br />
W ułamku sekundy Zayn złapał mnie za nadgarstek i zakrył moje usta dłonią, uciszając mój przestraszony oddech. Przez kilka sekund patrzył na mnie szeroko otwartymi oczami.<br />
- Shhh... - powoli wycofał swoją dłoń, a ja niepewnie złapałam oddech. Co to miało być?<br />
- Ja...<br />
- Przepraszam. - bąknął, przerywając mi.<br />
- Wszystko okej? - zapytałam ostrożnie.<br />
Skinął głową.<br />
- To tylko sen.<br />
Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się uspokajać, wyczuwając jednak, że nastrój Zayna nadal nastawiony był na najwyższą czujność.<br />
Nikłe światło padało na jego smukłą sylwetkę, gdy usiadł na łóżku i przeczesał swoje włosy palcami. Wyglądał, jakby starał się przypomnieć sobie jak się tu znalazł, mimo tego, że wyraz jego twarzy był kompletnie obojętny. Zaczął rozglądać się po pokoju.<br />
- Nie chciałam cię obudzić. - powiedziałam nieśmiało.<br />
- Spałaś? - zapytał oschłym tonem.<br />
- Nie bardzo.<br />
- Jak długo już tak leżysz? - rzucił przez ramię. Jego głos był lekko ochrypły i stanowczo zbyt seksowny, jak na tę porę dnia.<br />
- Kilka godzin. - przyznałam.<br />
Westchnął cicho i wydawało mi się, że jest poirytowany.<br />
- Musisz spać.<br />
Co? Jest zły? Nawet po.... seksie? Przecież nigdy nie złości się po seksie.<br />
- A myślisz, że co próbowałam robić przez ostatnie dwie godziny? - wymamrotałam poddenerwowana.<br />
- Która godzina? - bąknął tym swoim popisowym, chłodnym tonem, nadal na mnie nie patrząc.<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Nie wiem. Wcześnie. Może piąta nad ranem.<br />
- Muszę iść.<br />
Co?<br />
- Ale przecież jest dopiero piąta? - odparłam skonsternowanym tonem. To znaczy wydaje mi się, że jest ta godzina.<br />
- Przestań. - warknął poirytowany. Jednym zwinnym ruchem odciągnął pościel ze swojego ciała i w mgnieniu oka stał już przy łóżku zakładając na siebie spodnie. Lekko uniosłam jedną brew. Bez bielizny?<br />
- Więc idziesz? - rzuciłam cicho.<br />
- Tak.<br />
- O piątej nad ranem? - dodałam sarkastycznie. Usiadłam na materacu, podciągając białe prześcieradło do swojej klatki piersiowej i sięgnęłam do lampki stojącej na stoliku obok. Od razu tego pożałowałam. Jasne światło tylko dodatkowo wkurzyło Zayna, ukazując przede mną jego posiniaczone ciało. Nie mogłam oderwać wzroku od jego poranionego brzucha, ale jego nagły, surowy ton głos wyrwał mnie z zamyślenia.<br />
- Mam ci to dać na piśmie, żebyś zrozumiała, Victoria? - uniósł swoje brwi wpatrując się we mnie z rosnącą irytacją i oczekując chyba mojej odpowiedzi na to jego głupkowate pytanie.<br />
- Ale przecież jest tak wcześnie. - przewrócił oczami, po czym przysiadł na końcu mojego łóżka by założyć swoje skarpetki.<br />
- Co z tego... Kiedy zaczyna ci się miesiączka?<br />
Co? Zaczerwieniłam się, a on spojrzał ponad swoim ramieniem czekając na moją odpowiedź. Niezbyt osobiste to pytanie?<br />
- W przyszłym tygodniu. - przyznałam nieśmiało.<br />
Skinął głową i zabrał się za zakładanie swojej drugiej skarpetki.<br />
- Jak długo masz już wszczepiony implant?<br />
Dlaczego zadaje mi takie osobiste pytania?<br />
- Dwa lata.<br />
Zastygł w miejscu i ponownie spojrzał na mnie ponad swoim ramieniem z całkowicie kamiennym wyrazem twarzy.<br />
- Starcza na trzy lata. - dodałam szybko, a on wyraźnie się rozluźnił i odetchnął z ulgą.<br />
- Zaniepokojony antykoncepcją? - rzuciłam żartobliwie.<br />
- Przez moment byłem, ale już nie jestem. - bąknął - Idź spać.<br />
- Ale, kiedy ja nie mogę.<br />
- Jezus, Victoria! Czy ty, kurwa, możesz po prostu położyć się spać? - popatrzył na mnie ciskając piorunami na lewo i prawo.<br />
Ej, o co mu chodzi? Przecież nic nie zrobiłam.<br />
Nie mogę poradzić sobie z tymi jego ciągłymi zmianami nastrojów. Kiedy już myślę, że go znam on wyskakuje z tekstami po których czuję się, jakbym dostała od niego z liścia. Nie mogę za nim nadążyć. Czy mogłabym przeprowadzić z nim chociaż jedną konwersację, podczas której nie byłby na mnie zły z nie wiadomo jakiego powodu?<br />
- Nie patrz tak na mnie. - rzucił cicho podnosząc z ziemi swoją koszulę.<br />
Spiorunowałam go wzrokiem po czym fuknęłam pod nosem i z powrotem opadłam na łóżko. Wracam do poprzedniego widoku. Biały sufit to jedyne co teraz widziałam.<br />
- Dlaczego jesteś na mnie taki zły? - zapytałam półgłosem, czując nagły przypływ odwagi.<br />
Nie odpowiedział, zachowując wszystkie swoje myśli dla siebie. Chodził w ciszy po pokoju i zbierał swoje rzeczy. Tak wiele pytań, a tak mało czasu. Z mojej ograniczonej perspektywy zauważyłam, że stoi obok łóżka. Wyprostowany, spięty z idealnie zarysowanymi ramionami.<br />
- Nie jestem na ciebie zły. - zmarszczył czoło, sięgając po swój Malik Cell.<br />
Skonsternowana uniosłam brwi, ale on nadal skupiał się na swoim telefonie.<br />
- Al..ale, ty zawsze jesteś na mnie zły. - wyznałam i wreszcie uniosłam się na łokciach, by ponownie usiąść. Przerwał na chwilę baczne obserwacje ekranu swojego telefonu i popatrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy.<br />
- Nie. Wcale nie jestem. - jego głos znowu stał się bardziej szorstki - Dlaczego tak myślisz? - zapytał przechylając swoją głowę w bok.<br />
- Serio pytasz?<br />
- A widziałaś kiedyś, żebym nie był serio, Victoria? - zmrużył swoje oczy przyglądając mi się z pożałowaniem.<br />
Spuściłam wzrok na swoje nerwowo splecione palce.<br />
- Chciałam tylko powiedzieć, że każda nasza rozmowa wiąże się z jakąś złością, którą do mnie żywisz, a ja kompletnie nie mam pojęcia dlaczego.<br />
- Może, gdybyś słuchała co do ciebie mówię i nie była taka uparta, nie musiałbym się tak denerwować za każdym razem.<br />
Aż cała się spięłam, gdy chęć odwetu zaczęła budować w moim wnętrzu, ale ustąpiłam. Z powrotem opadłam na łóżko w poczuciu kompletnej klęski i westchnęłam, jakbym przegrała jakąś sromotną kłótnię, której nawet nie chciało mi się zaczynać.<br />
- Nie musisz sobie tym zawracać głowy. - bąknęłam i odwróciłam się do niego plecami.<br />
- Nie jestem na ciebie zł...<br />
Szybko chwyciłam poduszkę na której opierałam swoją głowę i z wielkim impetem rzuciłam w Zayna. Aż się wzdrygnął, ale sekundę później na jego ustach pojawił się nikły uśmieszek, co tylko jeszcze bardziej mnie wkurzyło.<br />
- Nie chce tego teraz wysłuchiwać. Jest piąta nad ranem. Jestem zmęczona! Nie spałam porządnie od kiedy wyjechałeś z Ameryki i nie mogę poradzić sobie z tymi wszystkimi rzeczami! I mógłbyś się przestać tak głupkowato uśmiechać? - zgromiłam go wzrokiem, a on nadal uśmiechał się pod nosem. Pochylił się wielką gracją i chwycił poduszkę leżącą na ziemi, po czym ułożył ją z powrotem na łóżku. Nie odezwał się ani słowem, ale cały czas wyglądał na nieźle rozbawionego.<br />
- Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że właśnie rzuciłaś we mnie poduszką. - powiedział w końcu Zayn.<br />
- Ciesz się, że to nie była moją ręka.<br />
Uśmiechnął się szeroko ukazując mi ten swój piękny popisowy uśmiech. Z czego on się cieszy?!<br />
- Och, Victoria... - westchnął cicho, a lekkie rozbawienie nadal błyszczało w jego tęczówkach. Te jego pieprzone zmiany nastrojów! Może on ma okres? - Co ja mam z tobą zrobić?<br />
- Przestań. - rzuciłam poirytowana, ale on nie wydawał się tym zbytnio przejęty.<br />
- Nie złość się na mnie. - szepnął i delikatnie cmoknął mnie w usta, co od razu wgniotło mnie w ziemię. Zresztą jak zwykle, jego pocałunek sprawił, że cała moja złość gdzieś zniknęła, a jedyne na czym się skupiałam to mój świat wewnętrzny. Jakimś cudem wróciłam do rzeczywistości i kładąc dłonie na jego torsie, odepchnęłam go od siebie.<br />
- Nie! Nie możesz cały czas mi tego robić! - bąknęłam cały czas lekko odurzona jego zapachem. Jego twarz była praktycznie zaraz przy mojej i czułam, że tracę grunt pod nogami.<br />
- A co ja takiego robię? - niewinnie wzruszył ramionami, ale dostrzegłam jego rozszerzające się źrenice - Nie przygryzaj wargi.<br />
Przygryzałam wargę? Cholera.<br />
- Jesteś już chyba gotowy do wyjścia.<br />
Zayn zmarszczył brwi.<br />
- Wyganiasz mnie już?<br />
- Przecież i tak już miałeś zamiar wyjść.<br />
- Tak było, zanim powiedziałaś mi jak się czujesz.<br />
Co? Głośno przełknęłam ślinę.<br />
- Co masz na myśli? - zapytałam.<br />
- Victoria, nie wyjdę, jeśli czujesz się urażona przez to jak cię traktuję. Moim zadaniem jest upewnić się, że wszystko jest z tobą w porządku. - usiadł obok mnie i odetchnął głęboko - Nie chcę, żebyś spadła ze schodów, które dla ciebie wybudowałem. Przepraszam, spróbuj mnie zrozumieć. Ja naprawdę się staram.<br />
Fuknęłam poirytowana i podniosłam na niego wzrok. Jego wyraz twarzy był kamienny, jak zwykle.<br />
- Przepraszam. - bąknęłam nieśmiało zdając sobie sprawę z mojego nagłego wybuchu.<br />
- Nie masz za co. - potrząsnął głową, a ja skupiłam się na rozcięciu na jego policzku.<br />
- Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie?<br />
Skinął głową, a ja szybko wypuściłam wargę spomiędzy swoich zębów.<br />
- Dlaczego pozwoliłeś mi wczoraj mieć kontrolę? - zapytałam, gdy moja ciekawość wzięła górę. Nie mogę powiedzieć, że mi to przeszkadzało, bo bym skłamała. Dominacja, którą w jakimś małym stopniu nad nim sprawowałam przeniosła mnie na całkiem nowy poziom.<br />
- Naprawdę chcesz wiedzieć? - Zayn zamrugał kilkakrotnie przypatrując mi się uważnie przez przymrużone powieki, po czym wyprostował się, a ja skinęłam głową.<br />
- Devon i to w jakim stanie mnie widziałaś... - zamilkł na chwilę opuszczając wzrok. Zmarszczył czoło i z powrotem na mnie popatrzył. - Byłem taki wściekły na siebie i na to wszystko, że nie wiedziałem jak daleko będę mógł się posunąć. Normalnie właśnie tak by to wyglądało, nie miałbym żadnych zahamowań, ale z tobą, Victoria... To całkiem co innego. Musiałem pozwolić ci przejąć kontrolę, bo sam siebie nie potrafiłem kontrolować. Mogłem cię skrzywdzić. Może nie fizycznie, ale psychicznie. - znowu opuścił wzrok i wyglądał jakbym zmagał się z poczuciem winy.<br />
- Nie mogłeś ufać samemu sobie, bo myślałeś, że możesz zrobić mi krzywdę? - zmarszczyłam brwi, a on zrobił to samo - Zayn, wiem, że mnie nie krzywdzisz. Ufam ci.<br />
- Devon wyrył w twojej psychice blizny nie do zagojenia, więc uprawiając ten typ stosunku seksualnego, nie chcę ryzykować.<br />
- Wiem o co ci chodzi, ale kontrakt? Masz swoje potrzeby, a teraz kiedy jasno powiedziałeś o co chodzi, jak możesz myśleć, że sprostam twoim wymaganiom, jeśli nie potrafię nawet wytrzymać...<br />
- Wiem, Victoria. Nie mam zamiaru przeginać do tego stopnia, że mnie zostawisz. Chcę po prostu wypróbować twoje limity, ale ten kręcący się w pobliżu dupek, wcale nie ułatwia mi sprawy. - przerwał mi w pół zdania. Gwałtownie przeczesał swoje włosy palcami, po czym wyjął swój telefon, by sprawdzić godzinę.<br />
- Naprawdę myślisz, że może być aż być aż tak źle? No wiesz, z tym twoim...- zaciekawiona uniosłam brew.<br />
- Och, Maleńka. Nie masz pojęcia jak daleko cię zabiorę.<br />
Fuknęłam cicho i uniosłam brodę do góry, a on uśmiechnął się lekko.<br />
- Słuchaj, widzę w jaki sposób reagujesz, kiedy cię całuję, za każdym razem, kiedy cię dotknę, albo w ciebie wchodzę, Victoria. Wszystko to widzę. Strach zawsze gdzieś majaczy w twoich oczach. Ale ostatniej nocy, kiedy przejęłaś kontrolę to było całkiem nowe doświadczenie. Jakbym patrzył na kompletnie inną osobę, która dopiero co obudziła się do życia. Podobało ci się dosłownie wszystko, co było z tym związane. Kontrola, dominacja, twój orgazm, dość wzmożony. Przyznaj się, Victoria. Podobało ci się to w każdym najmniejszym aspekcie.<br />
Uśmiechnęłam się nieśmiało, próbując ukryć swoje emocje, ale nie udało mi się. Założył pasemko włosów za moje ucho rozpraszając mnie swoim dotykiem i hipnotyzującymi oczyma.<br />
- Lider szkoli liderkę. - szepnął, a kąciki jego ust lekko zadrżały, po czym się uśmiechnął - Stworzyłem potwora.<br />
- Ałć! Potwora? Nie mogę się z tym nie zgodzić, ale... - zamilkłam na chwilę oddychając nerwowo i z trudem przełykając ślinę - Wracając do kontraktu. Wydaje mi się, że z uwagi na to, że jest to okres próbny, nie powinieneś sie przy mnie powstrzymywać. Wiesz co mam na myśli... To wszystko jest na próbę, więc powinieneś pokazać mi wszystko i to, jak normalnie zachowywałbyś się w takiej sytuacji. Tak, jakbyś traktował mnie jak swoją partnerkę seksualną i wszystko czego od niej oczekujesz, tak?<br />
Jego oczy rozbłysły emocją, której nie byłam w stanie rozczytać. Szczęście? Podekscytowanie?<br />
- Victoria, mimo, że bardzo podoba mi się ten pomysł, właśnie przed chwilą jasno powiedziałem ci dlaczego nie mogę pieprzyć się z tobą tak ostro, jakbym to robił, gdybyś nie była skrzywdzona przez swoją przeszłość. Musisz być na to przygotowana. Psychicznie.<br />
- Okej. Pomijając sprawę seksu. - wyrzuciłam rękę w powietrze w geście poirytowania - Jeśli mam podpisać, chcę wiedzieć na co się godzę. Traktuj mnie jak swoją partnerkę seksualną, nie wliczając tylko brutalnego, hardcorowego seksu, i spróbuję. - zamilkłam za późno gryząc się w język.<br />
- Co spróbujesz? - podejrzliwie uniósł brew, ale dostrzegłam jego lekkie rozbawienie.<br />
- Być ci posłuszną. - uśmiechnęłam się nieśmiało, a na jego twarzy wymalował się szeroki, podstępny uśmieszek.<br />
- Dobrze, więc jeśli chcesz okresu próbnego, Victorio, powinienem ci go dać. Kary, posłuszeństwo i dyscyplina. Da radę to pani wytrzymać, panno Greene?<br />
Wróciliśmy do panny Greene?<br />
Uniosłam brew, czując jakby rzucał mi wyzwanie.<br />
- Oczywiście, panie Malik.<br />
- Grzeczna dziewczynka. Teraz chcę, żebyś mi odpowiedziała na jedno pytanie. Szczerze. Ufasz mi?<br />
- Tak.<br />
- Victoria, musisz mi ufać. Wszystko się zmieni. Nie będę się już powstrzymywał.<br />
- Ufam ci.<br />
Zamilkł na moment i spuścił wzrok na swój telefon.<br />
- Muszę iść. Mark już tu jest.<br />
- Kiedy...<br />
- Ach, nie... Nie powiedziałem, że możesz mówić. - jego głos był niski, gdy rzucał to swoje ostrzeżenie.<br />
Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale znowu mnie uciszył. Przewróciłam oczami, już wiem do czego zmierza. Więc dosłownie, będzie miał kontrolę nad wszystkim co robię?<br />
- Możemy zobaczyć się w południe? - zapytał.<br />
- Tak.<br />
- Tak co, Victoria.<br />
Odetchnęłam powoli, a moje nozdrza mimowolnie się rozszerzyły.<br />
- Tak, proszę pana. - nie minęła nawet minuta, a on już mnie wkurwia.<br />
- Dobrze. Preferowałbym u mnie, a skoro twoje auto nie jest sprawne, Blaise odbierze cię stąd. Myślę, że powinniśmy przedyskutować pewne aspekty kontraktu podczas lunchu.<br />
Poirytowana przewróciłam oczami, na co chwycił mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzała.<br />
- Niech Bóg się nad tobą zlituje i pomoże ci przestać wywracać tymi cholernymi oczami, Victoria. - linia jego szczęki była ostro zarysowana i dzięki temu wiedziałam, jak mocno zaciska swoje zęby, cedząc przez nie każde pojedyncze słowo wypływające z jego ust. Na kilka sekund wstrzymałam oddech.<br />
- Fakt, że jesteś przykryta tylko tym cienkim materiałem strasznie mnie frustruje. Południe? - zapytał, nagle czymś wyraźnie zamyślony.<br />
- Południe. - potwierdziłam, ciaśniej przyciskając białe prześcieradło do klatki piersiowej.<br />
Niespodziewanie i szybko wpił się w moje usta. Zaskoczona odsunęłam się do tyłu, ale zwinnie przyciągnął mnie s z powrotem do swojego torsu. Jego język posiadł moje usta, gdy pogłębił pocałunek. Nasze zęby otarły się o siebie, gdy jego zachłanność jeszcze bardziej się zaogniła. Odsunął się po chwili, kciukiem pocierając moją dolną wargę i opierając się swoim czołem o moje.<br />
- Jeśli zdecydujesz się gdzieś wyjść, daj mi o tym znać. - wyszeptał. Jego głos był przepełniony uwodzicielską nutą, która od razu sięgnęła głęboko do miejsca w moim wnętrzu, o którym jeszcze jakiś czas temu nie miałam pojęcia, a odkryłam je tylko dzięki Zaynowi.<br />
Skinęłam głową, niepewnie siląc się na oddech, który wstrzymywałam od dłuższego czasu. Zayn przejechał palcem po moim policzku, aż dotarł do linii mojej szczęki. Wszystko moje zmysły skupione były na tym jego jednym palcu i na tym, jaką siłą skrywał w swoim dotyku.<br />
- Wyglądasz na podnieconą, Victoria. Powinienem coś z tym zrobić. - przechylił głowę z chytrym uśmieszkiem, a jego oczy, jakby skrywały jakiś sprośny sekret - Ale niestety, muszę iść. - Co?! Nie!<br />
Zayn lekko cmoknął mnie w usta, po czym wyprostował się, a na jego twarzy ponownie wymalował się ten przebiegły, pełen zadowolenia z samego siebie uśmiech.<br />
- Nie zabawiaj się ze sobą, kiedy mnie nie będzie. W całości należysz do mnie. Do południa. - przypomniał i z wielką gracją ruszył do drzwi, zostawiając mnie samą. Oddychałam ciężko, byłam sfrustrowana seksualnie i chciałam więcej.<br />
- Nara, Maleńka. - szepnął i zniknął za szybko, bym mogła zareagować.<br />
Jak ja mam spać, kiedy czuję się tak pobudzona?!<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Już wyszedł? - Amber zapytała z buzią pełną płatków śniadaniowych.</div>
<div style="text-align: left;">
- No. - ziewnęłam zaspana - Wcześnie rano.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamilkła na chwilę wyłączając telewizor. </div>
<div style="text-align: left;">
- Lepiej się już dzisiaj czujesz? No wiesz, po tym co stało się wczoraj.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Trochę. Po prostu się przestraszyłam, jak zobaczyłam, jak Zayn bije się z Devonem. To była regularna walka. Zayn ma wielkiego siniaka na żebrach, a na dodatek nic sobie z tego nie robi. </div>
<div style="text-align: left;">
- To koleś. Oczywiście, że nie będzie robił z tego wielkiego problemu. Zresztą on mnie nie obchodzi, martwię się tylko o ciebie. Devon cię dotknął?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn zajął się tobą wczoraj?</div>
<div style="text-align: left;">
Niepewnie przełknęłam ślinę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, dlaczego pytasz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo się o ciebie martwię. Czy wy już.. no wiesz, jesteście parą?</div>
<div style="text-align: left;">
Wzruszyłam ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Znajomymi, którzy uprawiają seks. </div>
<div style="text-align: left;">
- To jak się wczoraj zachowywał... No nie wiem, czy uważa cię tylko za znajomą. Martwił się o ciebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Przewróciłam oczami i przygryzłam wargę, podczas gdy ona akurat podnosiła miskę do ust i dopijała z niej pozostałe po płatkach mleko. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego jesz płatki o tej porze? Już prawie czas na lunch.</div>
<div style="text-align: left;">
- Późne śniadanie. - uśmiechnęła się - Powinnaś zacząć szykować się do wyjścia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem gotowa. - zakręciłam się w kółko własnej osi, a ona zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Re. Idź do mojej szafy i weź sobie jakąś sukienkę. Nie pójdziesz w jeansach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie pójdę w sukience. </div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie, że pójdziesz. - wstała i chwyciła mnie za rękę ciągnąc po schodach do jej sypialni. Mruknęłam niezadowolona siadając na jej łóżku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Na dworze i tak jest gorąco. Przestań marudzić. - rzuciła w moją stronę sukienkę, a ja posłałam jej pełne poirytowania spojrzenie - Zakładaj.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra. - fuknęłam i szybko wskoczyłam w materiał, którym przed chwilą we mnie rzuciła - Nie, nie wyjdę w niej...</div>
<div style="text-align: left;">
- Amber zmarszczyła brwi przerzucając moje włosy za jedno ramię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jezus, Re... Co on ci zrobił?</div>
<div style="text-align: left;">
Skonsternowana zmarszczyłam czoło i spojrzałam w dół na swój dekolt. Moja skóra pokryta była małymi siniakami. Co?! Miałam pełno malinek na całym dekolcie. Odsunęłam się od Amber i szybko ściągnęłam z siebie sukienkę, zamiast niej nakładając swoją koszulkę, zanim zdążyłaby powiedzieć coś jeszcze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dość dużo tych malinek. - powiedziała zszokowana moją posiniaczoną skórą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nawet nie wiedziałam, że jej mam. - bąknęłam zawstydzona, wciągając na swoje nogi jeansy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli miałabym wyrazić swoje zdanie, to muszę powiedzieć, że on kompletnie cię zdominował. Gdzie się podziała twoja niezależność?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mów tak, Amber. - westchnęłam i usiadłam obok niej na łóżku - Nadal zachowuje swoją niezależność. - uśmiechnęłam się lekko, na co ona zdziwiona uniosła brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej, skoro tak twierdzisz. - zmrużyła oczy przyglądając mi się podejrzliwie i jak na zawołanie usłyszałyśmy pukanie do drzwi dobiegające z dołu. Odetchnęłam z ulgą.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, załóż sukienkę. Mam ładną, koronkową, która zakryje twój dekolt. Proszę! </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, nie mam już czasu. Blaise już tu jest. </div>
<div style="text-align: left;">
- Okej! Dobra, bądź dalej uparta! Kocham cię!</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja ciebie też! - krzyknęłam z dołu. Po drodze chwyciłam z wieszaka swoją kurtkę i otworzyłam drzwi. Przywitał mnie widok Blaise'a w idealnie skrojonym garniturze, stał tam z jak zwykle, kamiennym wyrazem twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry, panno Greene. - przywitał mnie ciepło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cześć, Blaise. Proszę, mów mi Re. - odpowiedziałam przymilnie naciągając kurtkę na ramiona. Przeprosił i poprowadził mnie znajomego, czarnego Audi SUV'a zaparkowanego na moim podjeździe. Podróż przebiegła w komfortowej ciszy. Minęliśmy centrum Londynu i skierowaliśmy się w stronę jednego z budynków Hyde Parku. Blaise zatrzymał się przy windach na podziemnym parkingu, po czym odeskortował mnie do samego jej wnętrza i po tym jak wcisnął kod, wycofał się i wsiadł z powrotem do auta, zostawiając mnie samą.</div>
<div style="text-align: left;">
Wkurzająca muzyka roznosząca się po wnętrzu windy działa mi na nerwy, co nie pomagało moim dodatkowo rozbieganym myślom. Moje serce waliło tak szybko, że niemal namacalnie czułam, jak wyrywa się przez moją skórę. Jego rytm przyspieszał jeszcze bardziej, z każdym kolejnym piętrem zbliżającym mnie do penthouse'u. Zastanawiałam się o ile zmieni się jego zachowanie, teraz, gdy ma mnie traktować jak jedną z nich, swoich poprzednich partnerek seksualnych. </div>
<div style="text-align: left;">
Metalowa płyta rozsunęła się, a ja wstrzymałam oddech widząc mahoniowe drzwi. Ruszyłam do przodu, uchylając potężną drewnianą powłokę. Przywitał mnie widok przestronnego salonu, który Zayn nazywa domem. Usłyszałam jakieś głosy dobiegające z wnętrza i stanęłam w miejscu lekko skonsternowana i rozkojarzona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Panno Greene. - rzucił Mark, na co podskoczyłam lekko. Uśmiechnął się ciepło i poprowadził mnie w stronę kuchni. Z każdym kolejnym krokiem, głosy, które wcześniej słyszałam w postaci nieskładnego mamrotania stawały się coraz wyraźniejsze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria Greene, proszę pana. - odezwał się Mark, a ja wyłoniłam się zza jego sylwetki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria. - mruknął Zayn. Wyglądał na lekko zdziwionego. Cóż się tak dziwi?</div>
<div style="text-align: left;">
Przeszłam kawałek dalej i moim oczom ukazała się Emma. Momentalnie stanęłam jak wryta. Co tu, do cholery, robi Emma? Myślałam, że jest jeszcze w szpitalu. </div>
<div style="text-align: left;">
Mocno zacisnęłam zęby, podczas gdy ona mierzyła mnie od góry do dołu. Jej błyszczące blond włosy idealnie okalały jej twarz. Jedną rękę miała w temblaku, a małe zacięcia i siniaki z twarzy zniknęły, pewnie pod pokaźną warstwą makijażu. Wstała z gracją prostując swoją smukłą sylwetkę, za którą bez wahania bym zabiła. Była ubrana na czarno. Czarne jeansy, czarne koturny, czarna koszulka, a na to czarna skórzana kurtka. Cała na czarno, a do tego z włączonym trybem wrednej suki. Co się stało z tą bezbronną kobietą, nie dalej niż wczoraj, leżącą na łóżku szpitalnym? Zwolniła ją z obowiązków?</div>
<div style="text-align: left;">
- Miło znowu cię widzieć, Victoria. - uśmiechnęła się do mnie podstępnie, po czym pociągnęła łyk wina musującego ze swojego kieliszka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki. - uniosłam jedną brew, a ona zmrużyła swoje oczy przyglądając mi się uważnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn wstał i ruszył w moją stronę. Jego włosy poburzone były o wiele bardziej niż zwykle, a towarzystwo tej kobiety dodatkowo przyprawiało mnie o wewnętrzne łkanie. Bez żadnego przywitania czy zbędnych wstępów, wręczył mi kieliszek wina i westchnął pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wypij to. </div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę. No ja też cię witam!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie zostanę długo. Chciałam tylko zobaczyć się z Zaynem. - odezwała się Emma.</div>
<div style="text-align: left;">
To jakiś łagodniejszy sposób powiedzenia mi, że nie jestem tu mile widziana? </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie kłopoczcie się moją obecnością. - wzruszyłam ramionami i pociągnęłam łyk z kieliszka. Chłodny płyn rozlał się przyjemnie po moim przełyku a wraz z nim jakby zniknęły wszystkie moje problemy. No właściwie nie wszystkie, bo Emma nadal tam była. Kiedy kątem oka spojrzałam na Zyna, przyglądał mi się uważnie błyszczącymi tęczówkami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie sprawiasz najmniejszego kłopotu. - Emma zmrużyła swoje oczy mierząc mnie uporczywie, na co odpłaciłam się tym samym. </div>
<div style="text-align: left;">
- Emma. - mruknął Zayn - Właśnie wychodziłaś. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, wychodziłam. - Emma przewróciła oczami. Och, nie radziłabym.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze widzieć, że wracasz do zdrowia. - powiedział Zayn, przyciągając Emmę w przyjaznym uścisku, na co mimowolnie odwróciłam wzrok. Dlaczego ona tak strasznie mnie wkurwia?</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, bardzo chciałabym się jeszcze z tobą zobaczyć, Zayn. Mam nadzieję, że odbędzie się to bez niezapowiedzianych przeszkód. - ałć! Nóż wbity prosto w plecy!</div>
<div style="text-align: left;">
- Później. - Zayn brzmiał na poirytowanego. Nienawidziłam podsłuchiwać. Przechyliłam kieliszek i dopiłam swój napój do końca, a Emma jeszcze żegnała się z Zaynem. Kiedy drzwi się za nią zamknęły, Zayn podszedł do stołka barowego i usiadł przy wysepce kuchennej, gestem ręki wskazując, żebym zajęła miejsce obok niego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Usiądź. - chciałam mu się sprzeciwić, ale wiedziałam, że nie mogę. Westchnęłam pod nosem i usiadłam na stołku, uparcie wpatrując się w butelkę z orzeźwiającym szampanem ustawioną przede mną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak się masz?</div>
<div style="text-align: left;">
O, teraz mnie pytasz?! </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn chwycił mnie za podbródek i zmusił bym na niego spojrzała. </div>
<div style="text-align: left;">
- Uważaj na swoje zachowanie, Victoria. - ostrzegł niskim głosem, a jego oczy momentalnie pociemniały.</div>
<div style="text-align: left;">
Zacisnęłam usta w cienką, prostą linię, a uścisk jego dłoni wokół mojego podbródka znacznie zelżał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spałaś coś, kiedy wyszedłem? - zapytał jak gdyby nigdy nic.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął i sięgnął po butelkę z winem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz więcej? - skinęłam głową, a on ponownie napełnił mój kieliszek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Głodna?</div>
<div style="text-align: left;">
- No. - nie.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze, bo ja też. - Zayn wstał i otworzył podwójne drzwi szerokiej lodówki - Lubisz sałatkę Cezar z kurczakiem? - uśmiechnął się chłopięco, gdy spojrzał na mnie ponad swoim ramieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Właściwie to wszystko mi jedno. </div>
<div style="text-align: left;">
Wyciągnął z lodówki dwa talerze, po drodze dobywając jeszcze z szuflady dwa widelce, po czym ustawił jedzenie przede mną i przed sobą. Sałatka wyglądała na świeżo robioną.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pani Conrad przygotowała ją zanim przyszłaś. - powiedział potwierdzając moje domysły.</div>
<div style="text-align: left;">
Pani Conrad? Ach, no tak. Jego gosposia, jak mogłam zapomnieć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobra. - przyznałam szczerze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszę się, że tu jesteś, ale mam nadzieję, że pamiętasz. Musimy omówić sprawy związane z kontraktem. </div>
<div style="text-align: left;">
Powoli przełknęłam kęs kurczaka, a on nie spuszczał ze mnie wzroku. Skinęłam głową, na co przeprosił na moment i zniknął gdzieś, tylko po to by pojawić się z powrotem z jakimś folderem. Zmarszczyłam brwi, gdy usiał obok mnie. Nabrał do ust swojej sałatki i zaczął wertować kartki w skoroszycie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę. - podsunął mi kartkę, na której wypisane były granice względne i bezwzględne - Masz jakieś pytania?</div>
<div style="text-align: left;">
Och, Boże. Co chwile sięgałam po wino, czytając kolejno granice bezwzględne i względne. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEn2iNV9LL2JoRe4tku0nocG4LUXvXcAgD0oMhmCNhX3uTaOrvZ5218OnN8vZ5u6DqYXwUU9CBFE7QrCJ-LGBN3JEO90ZMmw3TJ1GSEKs01qdT5kw4ro8kzq6ee4gMxQL8zL_FSwIrlV5n/s1600/tooooooooooooo.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEn2iNV9LL2JoRe4tku0nocG4LUXvXcAgD0oMhmCNhX3uTaOrvZ5218OnN8vZ5u6DqYXwUU9CBFE7QrCJ-LGBN3JEO90ZMmw3TJ1GSEKs01qdT5kw4ro8kzq6ee4gMxQL8zL_FSwIrlV5n/s1600/tooooooooooooo.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przełknęłam swoją dumę i odsunęłam od siebie talerz. Ponowne czytanie części kontraktu tylko przyprawiło o mdłości. Odchrząknęłam i wyprostowałam się na krześle cytując część granic względnych. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, co to jest <i>fellatio</i>? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się pod nosem i wyglądał jakby ze wszystkich sił starał się nie wybuchnąć śmiechem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Robienie loda. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och. Zaczerwieniłam się, a on przygryzł wargę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie czuję się zbyt pewnie jeśli chodzi <i>fisting</i> analny, albo pochwowy. - Och, Boże... To mega krępujące.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej. Więc fisting zaliczamy do granic bezwzględnych. Jeszcze coś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczęłam wiercić się niekomfortowo na krześle, podczas gdy on spokojnie pochłaniał swoje jedzenie. Jak on może jeść, kiedy rozmawiamy na tego typu tematy? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kneblowanie. - bąknęłam półgłosem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kneblowanie? - zmarszczył czoło i ułożył ust a w dzióbek po jednej stronie twarzy - W granicach bezwzględnych? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam głową, nie mogąc wydobyć z siebie głosu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zastanowimy się nad tym jeszcze. - westchnął, po czym ponownie wrócił do konsumowania swojej sałatki - Chciałabyś dodać coś jeszcze? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Stosunek analny? - szepnęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wstydź się, Victoria. Wszystko jest w porządku. Stosunek analny może być bardzo przyjemny jeśli wie się jak trzeba się do tego zabrać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie jestem zbyt chętna do tego, żeby mieć coś wciśnięte w moją pupę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy tak o tym mówisz, faktycznie nie brzmi to zbyt zachęcająco. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kurwa, samo słowo anal nie brzmi zachęcająco! Przez moment wpatrywał się w moją twarz, jakby próbował rozszyfrować moje myśli. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nad tym też się jeszcze zastanowimy. Nie dajesz mi zbyt dużego wyboru, Victoria. - postawił znak zapytania przy odnośniku stosunku analnego i kneblowaniu, po czym wykreślił z listy fisting analny i pochwowy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Połykanie nasienia chyba nie jest problemem? - uśmiechnął się do mnie, na co momentalnie spłynęłam krwistym rumieńcem - Wiesz co to kobieca ejakulacja? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamrugałam kilkakrotnie ponownie się czerwieniąc. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. - przyznałam nieśmiało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Muszę więc dopisać to do mojej listy rzeczy, które mam zrobić. - mrugnął do mnie jednym okiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie martw się, Victoria. Masz wrażliwe brodawki. Coś jeszcze?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pokręciłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie musimy dyskutować o twoim braku wytrzymałości, a jak się czujesz w temacie zabawek erotycznych? - oczy Zayna pociemniały i zauważyłam, że jest wyraźnie rozbawiony. Od razu przypomniałam sobie o małym wibratorze bieliźnianym, które użył, żeby mnie ukarać. I o upokorzeniu z którym przyszło mi się zmierzyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Raczej mam do tego obojętny stosunek. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wezmę to za entuzjastyczne tak. - uśmiechnął się i przewrócił stronę, posyłając mi w międzyczasie oczko, od którego prawie od razu padłam na kolana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wibratory, zatyczki analne, dildo. Nie przeszkadza ci to, tak?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę i nieśmiało pokiwałam głową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się kryje pod kategorią<i> inne</i>?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dowiesz się w przyszłości. Kary i dyscyplinowanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Znowu zaczęłam wiercić się na krzesełku. To jest dopiero gówniana sprawa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest tu coś co ci się nie podoba? Poza kneblowaniem, oczywiście.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Publiczne upokorzenie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Fuknął pod nosem i pociągnął łyk swojego wina. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Popracujemy nad tym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Już raz narobiłeś mi wstydu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Na tym właśnie polega kara, Victorio. To się więcej nie powtórzy, jeśli będziesz mnie słuchać. Coś jeszcze?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak mocno będziesz mnie gryzł? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie tak mocno jak myślisz. Umysł nad materią. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jedzenie i syropy. Jakieś przeciwwskazania? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pokręciłam głową, a on wyprostował się na stołku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze, to by było na tyle. Na razie. Nie rozumiem czemu jesteś taka wstydliwa w tym temacie. - uśmiechnął się lekko chowając papiery z powrotem do folderu, po czym odsunął od siebie teczkę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie codziennie przychodzi mi konsultować kontrakt seksualny. - odpowiedziałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Słuszna uwaga. Dokończ swój posiłek, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Straciłam apetyt. - bąknęłam, a on zmierzył mnie piorunującym wzrokiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze. Idź do siebie do pokoju i rozbierz się. Stań przy końcu łóżka, przodem do drzwi łazienki z twarzą skierowaną ku podłodze i dłońmi zaplecionymi za plecami. Masz się nie ruszać, ani nawet nie drgnąć, gdy usłyszysz jakiś dźwięk. I trzymaj buzie na kłódkę. Zrozumiałaś? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami, od czasu do czasu intensywnie mrugając. Czekałam, aż powie, że to tylko żart, ale wnioskując po jego poważnym wyrazie twarzy i surowym tonie, daleko mu było do żartowania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak jest, proszę pana. - odparłam i ruszyłam na górę. Cały czas myślałam tylko o tym, co ma zamiar zrobić mi tym razem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy znalazłam się w pokoju od razu zamknęłam za sobą drzwi i zawahałam się zanim zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. W końcu jednak się przemogłam. Stanęłam przy końcu łóżka z nisko spuszczoną głową i rękoma splecionymi za plecami. Byłam kompletnie naga. Wzdrygnęłam się, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych i wkrótce zamykanych drzwi, chwilę później rozległy się kroki. Oddech miałam tak głośny, ze całkiem zawładnął moim ciałem. Mimo mojej ograniczonej widoczności dostrzegłam przed sobą stopy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, nie masz pojęcia jak nieodparcie wyglądasz. - szepnął Zayn, a jego głos przesiąknięty był czystym pożądaniem - Na kolana. - ton jego głosu momentalnie stał się surowszy, na co od razu opadłam na kolana. Usłyszałam jak siłuje się z jakimś materiałem, a chwilę później jego koszula wylądowała tuż obok mnie na podłodze. Delikatnie pogładził mnie po policzku, po czym wplótł swoją dłoń w moje włosy i gwałtownie za nie pociągnął, zmuszając mnie całą swoją siłą i stanowczością bym na niego spojrzała. Przyglądał mi się z góry czarnym, żarliwym wzrokiem. Wolną ręką powoli rozsunął suwak swoich spodni, a mi oddech uwiązł w gardle. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Trzymaj swoje ręce za plecami. Otwórz buzię, Maleńka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powoli włożył swojego twardniejącego penisa do moich ust. Zamknęłam oczy spodziewając się jakichś odruchów wymiotnych, spowodowanych zadławieniem się jego wielkością, ale tak się nie stało. To też zalicza się do kneblowania? Może to wcale nie jest takie złe. Zaczęłam niespiesznie poruszać swoim językiem wokół jego erekcji, słysząc co chwilę ciche, gardłowe mruknięcia. Wepchnął swoje penisa głębiej w moje usta, aż poczułam jak jego główka dotyka tylnej ściany mojego gardła. Zadławiłam się lekko, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Zamiast tego cofnęłam swoją głowę, próbując zaczerpnąć głębszy oddech, ale Zayn szybko z powrotem wsunął swojego penisa do moich ust. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Delikatnie polizałam jego główkę i wzięłam go całego do buzi. W górę i w dół poruszałam głową dostarczając mu przyjemności, aż w końcu ponownie wbił się wszedł w moje usta gwałtownie na tyle, że zakrztusiłam się i momentalnie cofnęłam głowę, gdy w moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Tym razem już nie powtórzył swojego gestu. Odsunął się i podchodząc do łóżka ściągnął z niego pościel. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wstań i połóż się na łóżku. Na plecach z rękami rozłożonymi na boki. - wymamrotał ochrypłym głosem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wstałam niepewnie chwiejąc sie na nogach i wykonałam jego polecenie. Chwilę później Zayn chwycił mój prawy nadgarstek i przypiął do niego srebrne kajdanki, unieruchamiając moją rękę przy wezgłowiu łóżka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wystarczająco ciasno? - szepnął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pociągnęłam lekko za metal, a on momentalnie wbił się w moją skórę, powodując nieprzyjemne uczucie. Skinęłam głową w odpowiedzi na jego pytanie, po czym dokładnie to samo zrobił z moją drugą ręką. Leżałam na łóżku kompletnie bezbronna. Moje dłonie były jedynym łącznikiem między mną a Zaynem, mogłam go nimi dotykać i dzięki temu czułam się odrobinę pewniej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Testuję twoje granice, Victoria. - odezwał się stając przy końcu łóżka. Moje serce waliło jak oszalałe, oddech miałam postrzępiony a krew w żyłach aż się gotowała. Adrenalina chyba jeszcze nigdy w życiu nie sprawiła, że czułam się tak pełna życia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hasła bezpieczeństwa, Victoria. Pamiętasz je? Czerwony i niebieski. Czerwony, każe mi natychmiast przestać, niebieski da mi znać, że jesteś bliska swojej granicy wytrzymałości. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam jedynie głową, nie będąc w stanie wydobyć z siebie głosu. Nie miałam pojęcia co ona ma zamiar zrobić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pani Conrad z pewnością będzie musiała zmienić pościel, kiedy z tobą skończę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z trudem przełknęłam ślinę. Co to to, do cholery, znaczy?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Doprowadzę cię do szaleństwa, Victoria. - sekundę później wspiął się na łóżko i zawisł nade mną. Całował każdą pojedynczą malinkę, którą zostawił na mojej skórze. Chwilę później jego język pieścił mój sutek, podczas gdy palce drażniły ten na drugiej piersi. Jęknęłam niepewnie, na co z całej siły ścisnął moją pierś. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ani słowa, Victoria. Nie chcę słyszeć żadnego, najmniejszego dźwięku wydostającego się z twoich ust. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ałć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego usta z powrotem oplotły mój sutek, a wolną ręką lekko ściskał drugą pierś. Uzdolnionym językiem pieścił moją skórę, zjeżdżając w dół mojej klatki piersiowej i kierując się w okolice podbrzusza. Rozchylił płatki mojej kobiecości i lekko cmoknął miejsce tuż pod łechtaczką na co momentalnie zaczęłam się pod nim wić. Pociągnęłam za kajdanki, a ich ostre krawędzie boleśnie wpiły się w moją skórę. Osz, kurwa. Na pewno zostaną mi jakieś ślady, jeśli nie przestanę za nie ciągnąć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Drażnił moje wejściem koniuszkiem swojego języka wprowadzając mnie w świat całkowitej przyjemności. Chwilę później usłyszałam brzęczenie. Co to takiego? Zayn dmuchnął lekko chłodnym powietrzem, które od razu odbiło się od mojej łechtaczki rozpraszając mnie, ale sekundę później poczułam wibrację przy swojej kobiecości. Próbowałam złączyć uda, ale nie mogłam z oczywistego powodu. Zayn był pomiędzy nimi. Mój oddech przyspieszył i stał się głośniejszy, gdy wibracja zaczęła wędrować od mojego wejścia do łechtaczki i tak z powrotem. Powtarzał swój ruch od jakiegoś czasu, a ja nie mogąc się już dłużej powstrzymać jęknęłam gardłowo. Usłyszałam trzaśnięcie, a sekundę później poczułam pieczenie na zewnętrznej stronie mojego uda. Spięłam się momentalnie, gdy nieprzyjemne szpileczki zaczęły wbijać się w moją skórę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiedziałem, nawet najmniejszego dźwięku, Victoria. - rzucił ostrym tonem Zayn - Jedyną rzeczą, którą chce słyszeć, jest twój ciężki oddech. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czy on mi właśnie dał klapsa?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z trudem złapałam powietrze, gdy ponownie przystawił wibrator do mojej łechtaczki wznosząc mnie coraz wyżej i wyżej. Uczucie, które zaczęło mnie ogarniać stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Motyle w moim brzuchu obudziły się do życia i szaleńczo fruwały w dole mojego brzucha. Zmagałam się by napełnić płuca powietrzem, gdy przywarł swoim językiem do mojego wejścia. Fala przyjemności uderzyła w moje wnętrze z niezmierzoną siłą, ale on nie przestawał. Ciągle kreślił językiem kółka przy moim wejściu nie odrywając wibratora od mojej łechtaczki. Wygięłam biodra w górę, ale on momentalnie sprowadził je z powrotem płasko na materac, przyciskając swoją dłoń do mojego brzucha. Wibracja nie ustawała nawet na chwilę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czułam się podobnie jak wtedy w Ameryce. Nie mogłam nabrać powietrza. Jęknęłam głośno, na co od razu siarczyście klepnął mnie w wewnętrzną stronę uda, powodując natychmiastową falę orgazmu przedzierającego się przez moje ciało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jeszcze raz! - zażądał, gdy moje ciało nadal drżało ze świeżego jeszcze spełnienia. Wibracja, jego język. Nie wiem jak długo będę jeszcze w stanie to wytrzymać. Pociągnęłam za kajdanki próbując uwolnić swoje ręce, ale meta tylko głębiej wbił się w moją skórę. Nagle uklęknął między moimi nogami i umieścił swojego pulsującego penisa tuż przy moim wejściu, nie odrywając przy tym wibratora od mojej łechtaczki. Dyszałam niemal jak odwodniony szczur. Moje nadgarstki bolały tak bardzo, że byłam pewna że są już nieźle poranione. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jednym zwinnym ruchem wbił się we mnie, a z każdym jego ruchem wibracja zdawała się zwiększać swoją intensywność prawie od razu wznosząc mnie na wyżyny kolejnego orgazmu. Odrzuciłam głowę do tyłu, gdy w dole brzucha poczułam rozchodzące się nieznajome fale. Jęknęłam, ale nie od razu zdałam sobie sprawę z tego, że mnie uderzył. Pociągnęłam za kajdanki, ale moje ręce były już tak odrętwiałe, że nie czułam bólu. Zacieśniłam swoje ścianki wokół jego penisa, na co warknął gardłowo, ale gdy mój orgazm zaczął jeszcze bardziej budować, poczułam nagłą potrzebę opróżnienia pęcherza. Co? Serio?! Teraz? Zmarszczyłam lekko brwi i nabrałam powietrza przez rozchylone usta. Im intensywniejszy stawał się mój orgazm, tym bardziej chciało mi się sikać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie ruszaj się. - mruknął kontynuując swoje pchnięcia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Muszę siku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wcale nie musisz. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
O, mój Boże!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Muszę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Klepnął mnie w zewnętrzną stronę uda, nie przestając wchodzić we mnie i wychodzić. Drażnił przy tym mój najwrażliwszy punkt, z każdym kolejnym pchnięciem wznosząc mnie wyżej. Szeroko otworzyłam usta, a gdy Zayn wyszedł ze mnie, naprawdę poczułam jakbym się posikała. Moje nogi zesztywniały na kilka dobrych sekund, podczas gdy intensywny orgazm zaczął słabnąć i opuszczać moje ciało. Leżałam tam wykończona, ale kiedy wreszcie złapałam oddech zdałam sobie sprawę z tego co się stało. Jestem pewna, że mogłabym usnąć w przeciągu kilku sekund w takiej pozycji w jakiej zostawił mnie Zayn. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czy ja się właśnie posikałam? - wymamrotałam, gdy moje powieki zrobiły się strasznie ciężkie. Nawet nie zrozumiałam co odpowiedział. Słyszałam tylko jakiś niezrozumiały bełkot, a chwilę później zatopiłam się w słodkiej ciemności. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obudziłam się kompletnie skonsternowana rozglądając się na boki. Siadałam na łóżko skanując pomieszczenie i zdałam sobie sprawę, że jestem w penthousie Zayna. Leżałam nago pod pościelą, ale tym co kompletnie zbiło mnie z tropu były bandaże wokół moich nadgarstków. O, Boże.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wstałaś. - usłyszałam głos dobiegający z łazienki i aż podskoczyłam na łóżku - Spałaś przez prawie siedem godzin. Nie chciałem cię budzić. - Zayn wyszedł z łazienki, a jego włosy jeszcze błyszczały od wilgoci. Po jego torsie spływały stróżki wody, a nisko na jego biodrach wisiał ręcznik, ukazujący idealnie piękne linie V. Usiadł obok mnie na łóżku i wyglądał na całkowicie zrelaksowanego. Był miły, spokojny i taki ciepły. Znowu jest szczęśliwy? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Posikałam się? - zapytałam nieśmiało. Zayn uśmiechnął się i pokręcił głową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. Jako jedyna z moich partnerek seksualnych jesteś podatna na kobiecy wytrysk. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To bardzo rzadkie, jeśli mam przyznać prawdę. - dodał, a ja zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- J..ja to umiem? - szepnęłam zawstydzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. - uśmiechnął się szeroko - I bardzo cieszę się z tego powodu. Możemy się przy tym nieźle zabawić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zawstydzona zakryłam twarz dłońmi a on zaśmiał się głośno. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie musisz się tego wstydzić. Smakujesz niesamowicie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Szeroko otworzyłam usta ze zdziwienia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie martw się. Ale twoje nadgarstki... - jego uśmiech powoli zniknął, gdy spuścił wzrok. Wyglądał jakby zmagał się z poczuciem winy, gdy z bólem w oczach wpatrywał się w moje zabandażowane dłonie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się stało? - zapytałam cicho, gdy chwycił mnie za rękę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam. Powinienem był użyć czegoś mniej ostrego. Wcinają się w skórę, jeśli pociągniesz za mocno. - wzruszył ramionami i ponownie spojrzał w moje oczy - Dobrze się bawiłaś? - uniósł jedną brew i uśmiechnął się lekko. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nieśmiało skinęłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale czułam się, jakby chciało mi się sikać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To się zdarza. - uśmiechnął się leniwie. To dziwne obudzić się i doświadczyć jego uśmiechu. Jeśli mam być szczera to spodziewałam się, że nadal będzie zły. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Masz jakieś nowe tatuaże? - zapytałam, gdy moje ciekawskie spojrzenie spoczęło na jego torsie. Zayn spuścił wzrok i uśmiechnął się do siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Podobają mi się. Dzięki nim wyglądasz jak niezły skurczybyk. - rzuciłam zaczepnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czy panna Greene się ze mną droczy? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W rzeczy samej, panie Malik. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn uśmiechnął się pod nosem i położył mnie z powrotem na łóżku zawisając nade mną. Jego oczy ponownie zasnuły się ciemnym pożądaniem. Jego wzrok przesuwał się po mojej klatce piersiowej, podziwiając wszystkie malinki, które zostawił na mojej skórze. Pocałował mnie delikatnie po czym lekko wpił się w moją skórę, na co momentalnie przeszły mnie dreszcze i zaczęłam nerwowo chichotać. Takiego Zayna mogę znieść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Podpiszę. - szepnęłam bez wyraźniej intencji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Piękny uśmiech, który tak kochałam pojawił się na jego ustach w ułamku sekundy, ukazując mi rzędy białych, olśniewających zębów. Wyraz jego twarzy niemal wrzeszczał szczęściem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naprawdę? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powoli skinęłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><span style="font-size: large;"><u>KONIEC CZĘŚCI I. </u></span></b></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com107tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-66561192497041608602013-09-16T23:28:00.001+01:002013-09-22T18:17:36.661+01:00Rozdział 35.Staliśmy od siebie w niedużej odległości. Oboje z Zaynem wpatrywaliśmy się w Devona. Uśmieszek z jego twarzy nie zniknął od momentu, gdy z jego ust wydostało się to pytanie, które zmroziło mi krew w żyłach. Niemal fizycznie wyczuwałam jak złość Zayna wzrasta z minuty na minutę. Devon zaczął się powoli zbliżać, był nieprzewidywalny. Skąd on wie o kontrakcie?<br />
- Podoba ci się co zrobiłem z samochodem? - gestem ręki wskazał na pocięte opony - Nie ruszyło cię to zbytnio, nie? Przecież stać cię na to, żeby to naprawić. Pewnie zamiast wymieniać te marne opony, po prostu kupisz jej nowy wózek. Podcierasz sobie dupę studolarówkami? - zaśmiał się ze swojego żartu, a mnie od razu przeszedł dreszcz.<br />
- Po co przyjechałeś? - zapytał spokojnie Zayn, ale wiedziałam, że w środku aż się gotuje.<br />
- Och, on umie mówić. - Devon wytrzeszczył swoje oczy w ironicznym zdziwieniu - Po co przyjechałem? Dzięki tobie, Panu Spierdolę Życie Devonowi, teraz nie mogę nigdzie dostać roboty. - wymusił nieprzyjazny uśmiech, a mi niemal włosy stanęły dęba. - Skoro ty zjebałeś mi życie, ja z wielką łatwością spierdolę twoje.<br />
- To nie czas, ani miejsce na poruszanie tego typu tematów. - głos Zayna brzmiał formalnie i biznesowo, ale wiedziałam, że to tylko pozory.<br />
- Do kurwy nędzy! Chuj mnie to obchodzi! - Devon pokręcił głową i oparł się o maskę mojego auta.<br />
- Fajny ten samochód, muszę przyznać. Szkoda, że musiałem przeciąć te opony, ale to tylko po to, żebyś mi się nigdzie nie zapodziała. - Devon skupił swój wzrok na mnie, gdy z trudem przełykałam swoją dumę.<br />
- Czego chcesz, Devon?! - zapytałam podniesionym głosem, a on uniósł jedną brew wpatrując się we mnie. Poczułam jak uścisk dłoni Zayna wokół mojej ręki staje się pewniejszy. - Puść mnie. - bąknęłam cicho do Zayna.<br />
- Nie.<br />
- Puść mnie.<br />
- Nie!<br />
- Zayn, proszę cię. Muszę zabrać swój telefon. - wymamrotałam półgłosem.<br />
- Ja po niego pójdę.<br />
- Ach! Heloł?! - wciął się Devon, machając dłonią jakby witał się z nami po raz pierwszy - Ja tu jestem! Skończyliście już te swoje słodkie pogaduszki? Bardzo chciałbym zamienić kilka słów z Tori.<br />
- Po moim trupie, Anderson. - syknął Zayn przez zaciśnięte zęby.<br />
- Och, pan Malik robi się defensywny. - Devon uśmiechnął się złośliwie - Dwoje jest okej, ale troje, Zayn, to już tłok. Jeśli wmieszasz w to Marka, przykre konsekwencje spotkają Tori. - zamachał dłonią wskazując na kogoś za nami, a z jego twarzy nie znikał nie fałszywy uśmieszek.<br />
Zaciekawiona odwróciłam się za siebie, podczas gdy Zayn cały czas uparcie wpatrywał się w Devona. Mark właśnie wychodził zza rogu, powoli i ostrożnie zbliżając się w naszym kierunku.<br />
- Jeśli zrobi jeszcze krok...<br />
- Czego chcesz, Devon?! W co ty pogrywasz? - wypaliłam, gdy poczułam nagły przypływ adrenaliny.<br />
Rozłożył swoje ręce i zaczął iść w moją stronę, jakbym była jego dawno niewidzianą przyjaciółką. Od razu się cofnęłam, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.<br />
- To takie miłe spotkanie, Tori. Nie byłoby fajnie gdybyśmy powtórzyli najlepszą noc twojego życia?<br />
- Lepiej trzymaj się z daleka. - odezwał się Zayn kompletnie spokojnym głosem. Pociągnął mnie delikatnie za rękę i przesunął za siebie. Usłyszałam westchnięcie Devona.<br />
- Nieładnie.. Trzeba umieć się dzielić.<br />
- Ona nie chce mieć z tobą nic wspólnego. Myślałem, że wyraziłem się wystarczająco jasno, gdy cię zwolniłem. Popierdoleńcu.<br />
Devon zachichotał obleśnie.<br />
- Popierdoleńcu? O kim mówisz, Zayn? O mnie, czy o sobie? Moim zdaniem, kontrakt seksualny z Tori, jest troszkę popierdoloną sprawą. Masz problemy z zaufaniem?<br />
Zayn nagle zrobił krok do przodu, zamykając dystans między nim, a Devonem, a mi momentalnie oddech uwiązł w gardle. Serce waliło mi tak mocno, że w uszach słyszałam tylko jego bicie.<br />
- Próbujesz mnie szantażować? Bo jeśli tak, to, kurwa, nie zdajesz sobie nawet sprawy z połowy rzeczy, które ja mam na ciebie. Uważaj. Domyślam się, że dowiedziałeś się o kontrakcie dzięki e-mailom Victorii, to nie było mądre z mojej strony.<br />
- Tak, zgadzam się. To nie było dobre posunięcie. Wielka szkoda. Z wielkim smutkiem obserwowałbym jak cały twój biznes spływa z wyżyn prosto do ścieku.<br />
- To legalne, mogłeś lepiej się zorientować. - odgryzł się Zayn.<br />
- Och, ależ zorientowałem się i zobacz gdzie mnie to zaprowadziło. - Devon uśmiechnął się pod nosem.<br />
- Dokładnie. Spójrz, gdzie cię to zaprowadziło. Nie mam czasu na ciebie i twoje podstępy. Odejdź spokojnie, albo dożywotnio będziesz znajdował się na mojej czarnej liście.<br />
Devon szerzej otworzył oczy i westchnął ironicznie, podnosząc dłoń do swojej piersi.<br />
- Czy ty mi grozisz? - rzucił płaczliwie.<br />
- Nie. Ja cię ostrzegam. - Zayn w mgnieniu oka chwycił go za kołnierz i przycisnął do auta. Aż podskoczyłam, bo nie spodziewałam się żadnego odwetu ze strony Zayna.<br />
- Ile szans mam ci jeszcze dać, zanim wkurwisz mnie do takiego stopnia, że już nie będzie odwrotu? Trzymaj się, kurwa, od niej z daleka. - rzucił niskim głosem Zayn. Devon tylko uśmiechnął się pod nosem, próbując odepchnąć dłonie Zayna. Ten koleś ma kompletnie nierówno pod kopułą!<br />
Mark stał już przy moim boku i powoli sięgał do ramienia Zayna, by odciągnąć go od Devona.<br />
- Proszę pana, ja się tym zajmę. Panie Prezesie. - odezwał się Mark, przypominając Zaynowi jego stanowisko, ale wiedział chyba, że Zayn i tak go nie posłucha.<br />
- No Zayn, bądź prezesem. Liderem. - syknął Devon - Och, proszę pana. Jest pan taki seksowny, kiedy się złości. Ukarz mnie za bycie niegrzecznym chłopcem.<br />
Kurwa mać! On nie przestanie!<br />
- To nie jest taki zły pomysł, ale nie jesteś tego wart. - wycedził Zayn przez mocno zaciśnięte zęby. Powoli wypuścił koszulę Devona ze swoich pięści i odsunął się od niego. Nagle zastygł w półkroku i popatrzył na Devona spod przymrużonych powiek, z podstępnym uśmiechem na twarzy.<br />
- Jak tam seks taśma? Sprzedaje się tak dobrze, jak miałeś nadzieję?<br />
Co?<br />
Uśmieszek z twarzy Devona powoli zniknął. Zmierzył Zayna zabójczym wzrokiem, zanim się odezwał.<br />
- Skąd o tym wiesz?!<br />
- Mam swoje źródła, tak samo jak ty masz swoje. Powiedzmy po prostu, że moje są o wiele lepsze. Moi ludzie są dobrze wynagradzani za swoją pracę, dlatego równie dobrze ją wykonują.<br />
- Nie próbuj ograć mnie w mojej własnej grze, Zayn. Jestem jeden krok przed tobą.<br />
- Naprawdę Devon? Jesteś tego w stu procentach pewien? Wydaje mi się, że blefujesz. Z przyjemnością zostałbym jeszcze i porozmawiał o twoich problemach, ale w przeciwieństwie do ciebie, my mamy co robić, wiesz, jestem właścicielem niemałego biznesu.<br />
- Nie będziesz, gdy tylko z tobą skończę.<br />
- Nie posiadam poczucia humoru, więc skończ z żartami. - Zayn bąknął pod nosem i odwrócił się plecami do Devona, po czym skinął głową w stronę Marka.<br />
- Jeszcze z tobą nie skończyłem. - warknął Devon.<br />
- Później wezmę twój telefon. - szepnął do mnie Zayn, ignorując protesty Devona. Gdy spojrzałam w oczy Zayna, był całkiem zagubiony i zaniepokojony. Mam nadzieję, że Devon nie zaprzątnie jego głowy na długo.<br />
- Jest za tobą. - wyszeptałam z trudem łapiąc oddech.<br />
- Wiem. Jest wkurwiony i nie chcę żebyś tu teraz była.<br />
Popatrzyłam na Zayna marszcząc czoło. Przez moją głową przewijało się milion różnych myśli.<br />
- O czym ty mówisz ?<br />
- Mark. - Zayn odetchnął powoli i kątem oka zauważyłam jak ochroniarz sięga po moją rękę, odciągając mnie od Zayna i Devona. - Oddychaj, Skarbie.<br />
Co się dzieje?! Czemu Zayn nie idzie ze mną? Uwolniłam swoją dłoń, ale Mark była na tyle szybki, że sekundę później znowu przytrzymywał mnie przy sobie.<br />
- Re, spokojnie. - odezwał się.<br />
- Co się dzieje?! - zapytałam próbując się odwrócić, ale ochroniarz zasłaniał mi widok. Gdy skręcaliśmy za róg kątem oka zauważyłam, jak Devon uderza pięścią prosto w szczękę Zayna. Jęknęłam starając się uwolnić, ale Mark był zbyt silny.<br />
- Błagam cię, puść mnie! - rzuciłam płaczliwie, gdy gorące łzy zaczęły powoli palić moje powieki. Nie! Oni się biją. Serce prawie wyskakiwało mi z piersi. Kurwa mać! To wszystko przeze mnie. Nie mogę na to pozwolić.<br />
- Wykonuję tylko swoją pracę, Victoria. Przykro mi.<br />
- Mark, proszę cię! Musisz ich powstrzymać.<br />
Zatrzymał się i pochylił nieco głowę, tak że nasz wzrok znalazł się na tym samym poziomie.<br />
- Nie mogę, okej?<br />
- Proszę. - szepnęłam. Żołądek wywracał mi się na drugą stronę, gdy słyszałam zduszone dźwięki dochodzące z parkingu - Proszę cię, Mark. On może przez to stracić pracę. Wiesz do czego zdolny jest Zayn.<br />
Mark zmarszczył czoło i wiedziałam, że udało mi się do niego dotrzeć.<br />
- Proszę! - musiałam kuć żelazo póki gorące<br />
- On nie przestanie, dobrze o tym wiesz. Ma bujną przeszłość pod tym względem.<br />
Skonsternowana zmarszczyłam brwi. Co? <br />
- A..ale, jesteś jego ochroniarzem. Musisz go powstrzymać. - głęboko zachłysnęłam się powietrzem, a Mark zacisnął swoje usta w cienką linię - Ty też możesz przez to stracić pracę.<br />
Westchnął cicho i zmarszczył czoło.<br />
- Po prostu odciągnij Devona, skoro nie możesz wpłynąć na Zayna.<br />
- Okej. - odetchnął - Ale robię to tylko ze względu na ciebie. - głośno przełknął ślinę i zawrócił<br />
- Poczekaj tutaj. - rzucił kompletnie szorstkim i nieznoszącym sprzeciwu tonem.<br />
Na pewno nie będę tu stała i czekała! Od razu ruszyłam za Markiem, a ten posłał mi niezadowolone spojrzenie, ale nie skomentował mojego towarzystwa. Kiedy wyłoniliśmy się zza rogu, Devon był przyciśnięty przez Zayna do maski samochodu, a na jego twarz co chwila spadały silne ciosy. Mało brakowało, a jego głowa przebiłaby boczną szybę auta. Moje nogi robiły się coraz cięższe z każdym krokiem prowadzącym mnie bliżej Zayna i jego zakrwawionych pięści. Devon wyglądał jak naćpany, słaniał się na nogach i ledwo patrzył na oczy, ale mimo wszystko zmagał się by odepchnąć Zayna. Na nic się to zdało, jego ruchy były zbyt nieudolne.<br />
Gdy wreszcie znalazł resztki siły, odsunął od siebie Zayna i powalił go swoim ciężarem na ziemię co jakiś czas uderzając go w szczękę, ale robił to nadal zbyt nieprecyzyjnie, żeby mogło to jakoś bardzo wpłynąć na Zayna.<br />
- Odsuń się. - odezwał się Mark, ale nie posłuchałam. Nigdy nikogo nie słucham. Kiedy Mark odciągnął Devona, zauważyłam jak poważne szkody wyrządził mu Zayn. Jego twarz była jednym, wielkim zakrwawionym bałaganem. O mój Boże. Zasłoniłam usta, próbując powstrzymać szloch. To on mu to zrobił. Zayn Devonowi. Stałam w miejscu jak zaklęta, nie mogłam się ruszyć. Zayn w mgnieniu oka podniósł się z ziemi, kompletnie ignorując moją obecność. Nie wiem, czy w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, że tam jestem.<br />
Determinacja i złość, to najgorsza mieszanka. A w połączeniu z Zaynem, była jeszcze bardziej przerażająca. Mark zasłonił Devona swoim własnym ciałem, ale to nie powstrzymało Zayna. Zachowywał się jak ktoś kompletnie obcy. Jakby nie był sobą.<br />
- Mark, wypad. - rzucił Zayn przez zaciśnięte zęby.<br />
Ochroniarz nawet nie drgnął. Z trudem przełknęłam ślinę. Mam nadzieję, że Mark nie straci przeze mnie pracy.<br />
- Wydaje mi się, że już wystarczy. Powinien pan przestać.<br />
- Nie wystawiaj na próbę mojej cierpliwości. Zejdź mi, kurwa, z drogi.<br />
- Z..Zayn, proszę cię... - jęknęłam powstrzymując płacz.<br />
- Nie powinno cię tu być. - szepnął Zayn ostrym tonem, odwracając się do mnie. Jego spojrzenie było mieszanką irytacji i złości. Oddychał ciężko. Na jego twarzy majaczyło kilka siniaków i zadrapań. Mankiety swojej koszuli zawinięte miał do łokci. Knykcie jego palców były lekko obtarte i pokryte krwią. Był całkiem innym człowiekiem. Nie spodziewałam się tego, a powinnam. Przecież właśnie tego powinnam się była po nim spodziewać.<br />
Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nic nie mogłam z siebie wydusić. Stałam tam tylko oniemiała.<br />
- Na miłość boską, Mark! Możesz ją stąd zabrać?! Dla jej własnego bezpieczeństwa. - rzucił Zayn ciskając w ochroniarza wrogim spojrzeniem.<br />
- Nie, daj jej popatrzeć. Niech doświadczy prawdziwego Zayna. - Devon uśmiechnął się zgorzkniale ostatkiem sił. Jego głos był słaby i chrapliwy.<br />
Mark głośno przełknął ślinę i popatrzył na mnie przepraszająco, po czym puścił Devona prosto w zasięg pięści Zayna.<br />
- Mamy z Devonem pewne niedokończone sprawy i jestem pewien, że jesteś tego świadom.<br />
Mark skinął głową niemo przyjmując polecenie Zayna.<br />
- Tak jest, proszę pana. - podszedł do mnie, na co momentalnie zaczęłam kręcić głową w sprzeciwie. Nie. Nie!<br />
- Przykro mi. - bąknął chwytając mnie za rękę.<br />
- Nie pozwól mu na to. - szepnęłam - Proszę.<br />
Nie posłuchał mnie tym razem. Kątem oka widziałam jak Zayn powoli podchodzi do Devona podpierającego się o samochód. Ledwo mógł ustać na nogach. Wyszarpnęłam dłoń z uścisku Marka i podbiegłam do Zayna. Był zbyt skupiony na Devonie, by dostrzec to, jak blisko byłam. Wiedziałam, że to niebezpieczne. Wiedziałam, że Zayn całkowicie stracił nad sobą panowanie i kierowała nim tylko i wyłącznie złość, ale byłam w stanie poddać się temu ryzyku.<br />
Złapałam go za przed ramię i od razu poczułam jak wszystkie mięśnie w jego ciele się napinają. Głośno przełknęłam ślinę i zauważyłam jak Mark pospiesznie unieruchamia Devona. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zdążyłam się zorientować, kiedy Zayn gwałtownie odwrócił się w moją stronę i przyparł mnie do jakiegoś zaparkowanego z boku samochodu. Skrzywiłam się, gdy mój strach osiągnął jeszcze wyższy poziom. Wpatrywał się we mnie, a w jego oczach widziałam tylko i wyłącznie wściekłość. Wszelkie oznaki wesołości, poczucia kontroli, pożądania, czy czegokolwiek innego gdzieś wyparowały. Wszystko co widziałam to chłód i złość. Przede mną stał mężczyzna gotowy zemścić się bez względu na konsekwencję.<br />
- Mówiłem ci, żebyś stąd szła! - popatrzył na mnie czarnymi oczami, spod przymrużonych lekko powiek, a ja aż zatrzęsłam się, gdy usłyszałam jego oziębły ton.<br />
- Posuwasz się trochę za daleko. - wymamrotałam jąkać się.<br />
- Za daleko? - spiorunował mnie wzrokiem.<br />
- Robisz mi krzywdę. - szepnęłam, a uścisk jego palców wokół moich przedramion momentalnie zelżał.<br />
Z trudem przełknął ślinę, gdy złość bardzo powoli zaczęła odpływać z jego twarzy. Jego oddech stopniowo się uspokajał. Puścił moją rękę i delikatnie potarł wierzchem dłoni mój policzek, gdy na jego twarzy pojawiło się poczucie winy i troska. Zmarszczka między jego brwiami pogłębiła się, gdy zobaczył jak reaguję na jego dotyk. Odetchnęłam ciężko, jakbym się się bała, jakby oddychanie było najtrudniejszą rzeczą, z którą kiedykolwiek przyszło mi się zmierzyć.<br />
- Nie zrobię ci krzywdy. - szepnął - Nie bój się mnie.<br />
- Na twoim miejscu T..Tori, byłbym kurewsko przestraszony. - wysapał Devon, na co momentalnie otrzymał mocnego kopniaka w krocze od Marka. Zgiął się w pół i zawył z bólu, zasłaniając dłońmi swoje klejnoty.<br />
Zamknęłam oczy, starając się ignorować to, co działo się za Zaynem. Westchnęłam cicho i podniosłam na niego wzrok. Jego lewe oko było lekko podbite, a rozcięcie na górnej wardze nieco bardziej opuchło. Miał kilka zadrapań na policzkach. To wszystko wyglądało dość boleśnie, ale mimo tego nie wyglądał jakby dopiero co wdał się w jakąś bójkę. Dopiero po chwili, gdy spuściłam wzrok na jego delikatne dłonie, dotarła do mnie rzeczywistość. Jego ręce pokryte były krwią. Krwią Devona. Chwyciłam jego dłoń, a on momentalnie zesztywniał w odpowiedzi na mój dotyk, po czym wyszarpnął swoje palce z moich. Zrobił krok w tył, zamknął oczy i bezgłośnie odliczył od trzech. Gdy w końcu rozpostarł powieki, spojrzał prosto na mnie.<br />
- Przestań. - bardzo powoli Zayn odwrócił się twarzą do Marka i Devona - Puść go. Zbieramy się stąd. Natychmiast.<br />
- Och, ale impreza dopiero się zaczęła. - rzucił ochryple Devon.<br />
Mark przewrócił oczami i cisnął poturbowanym chłopakiem o ziemię, zostawiając go samemu sobie. Zayn zdjął swoją marynarkę, po czym wsunął palce do kieszeni moich spodni. Zamarłam w miejscu, ale tym razem zignorował moją reakcję. Wyjął z niej kluczyki od mojego auta i po uprzednim otwarciu samochodu, wyciągnął ze środka moją komórkę. Podał mi ją zanim zdążyłam cokolwiek z siebie wydusić. Wzięłam głęboki oddech i podniosłam głowę, po czym podeszłam do Devona. Leżał na ziemi, turlając się z jednego boku na drugi. Wyglądał strasznie, był cały zakrwawiony. Gula w moim gardle jeszcze bardziej się powiększyła, gdy spojrzał na mnie z dołu i uśmiechnął się pod nosem.<br />
- Pomożesz przyjacielowi w potrzebie?<br />
Pokiwałam głową zażenowana.<br />
- Pomaganie tobie, to ostatnia rzecz, jaką zrobiłabym w życiu.<br />
- Daj spokój, Tori. Nie jesteś typem wojowniczki.<br />
- Tak samo jak ty. Spójrz tylko na siebie. Mimo, że nie życzyłam ci, by spotkało cię coś takiego, to nigdy nie wybaczę ci tego co mi zrobiłeś. - z trudem przełknęłam ślinę, gdy palące łzy groźnie zamajaczyły w kącikach moich oczu - Po prostu zostaw mnie w spokoju. Mnie, Zayna i wszystkich, na których mi zależy! Włącznie z Eleną.<br />
- Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, kochana. - wymamrotał próbując usiąść.<br />
- Cholera jasna, Devon! Jesteś kompletnie pieprznięty! Leżysz na ziemi i jedyne na co cię stać, to pierdolenie jakichś bzdur! Masz jakieś urojenia!<br />
Devon chwiejąc się na nogach podniósł się z ziemi, a przy moim boku momentalnie zmaterializował się Zayn, lekko chwytając mnie za przedramię.<br />
- Ta-da! Wstałem! - krzyknął wycierając krew sączącą się z jego nosa. Skrzywiłam się widząc do jakiego stanu doprowadził go Zayn. Nie masz co go żałować, Re. Zasłużył sobie.<br />
- Martwi mnie to jak poważnie jesteś popierdolony. - szepnęłam.<br />
Zrobił krok w moją stronę podnosząc ręce w geście obrony i rzucając gromiące spojrzenie w stronę Zayna.<br />
- Zayn jest tak samo popierdolony jak ja. - rzucił - Więc nawet, kurwa, nie próbuj wytykać mnie palcem.<br />
- On przynajmniej nie robi niczego wbrew czyjejś woli. - głośno przełknęłam ślinę, na co uśmiechnął się pod nosem, który swoją drogą, wyglądał na złamany. Jego oczy były opuchnięte, a to wszystko dzięki Zaynowi.<br />
- Mogę się założyć, że podpiszesz ten kontrakt, bo weszłaś mu do dupy już tak daleko, że zrobiłabyś wszystko, żeby tylko z tobą został. - Devon popatrzył wymownie na Zayna, a buzujący testosteron, aż wkradł się pod moją skórę - Uważaj na to z kim konsultujesz kontrakt. Może się okazać, że jego wrogowie staną się również twoimi. - Devon puścił do mnie oko, po czym zrobił krok w tył, zwiększając dystans między nami - Do następnego razu, Tori. - splunął na ziemię i uśmiechnął się ostatni raz, zanim odszedł w swoją stronę.<br />
Wypuściłam postrzępiony oddech i czułam się, jakbym zaraz miała dostać ataku paniki. Serce waliło mi tak samo mocno, jak w momencie gdy podeszłam do Devona i od tamtej chwili nie zwolniło, ani na sekundę.<br />
- Po..pozwolimy m..mu tak p..po prostu odejść? - zaczęłam się jąkać, gdy panika coraz bardziej budowała w moim wnętrzu.<br />
Zayn obrócił mnie w miejscu, ustawiając twarzą do siebie. Mimo, że moje oczy skupione były na jego torsie, myślałam tylko i wyłącznie o tym co się przed chwilą wydarzyło. Oni się bili. Oni naprawdę się pobili.<br />
- Uspokój się. Oddychaj.<br />
Mocno zacisnęłam oczy, mając nadzieje zniknąć z tego świata. Nie! To tylko sen. Nic się nie stało. Nic się nie stało. Zostałam przyciągnięta do ciała Zayna i zatopiona w jego zapachu. Zrelaksowałam się, ale tylko częściowo. Uspokajał mnie i tulił do siebie, ale moje myśli nadal wirowały jak szalone. Nie mogłam przestać rozmyślać nad tym, co właśnie zobaczyłam. Czego doświadczyłam. Do czego zdolny jest Zayn, kiedy nie może zapanować nad swoją złością.<br />
- Mark już czeka. - wyszeptał w końcu Zayn. Nie wiedziałam jak długo tak staliśmy, ale gdy się od niego odsunęłam, czułam że zaraz mogę wybuchnąć płaczem. Powstrzymałam się jednak ostatkiem sił. Łzy oznaczają słabość. Do czekającego na nas SUV'a szłam ze spuszczoną głową. Usiadłam na tylnym siedzeniu i gdy chciałam przesunąć się bliżej swojej strony, Zayn chwycił mnie za dłoń i przysunął do swojej piersi, przytulając do siebie. Cmoknął mnie w czubek głowy i westchnął cicho przeczesując palcami moje włosy. Zmęczenie zaczęło brać nade mną górę, a powieki stawały się coraz cięższe. Przymknęłam je i odpłynęłam w niespokojny świat snów. Ostatnim co usłyszałam zanim na dobre zasnęłam, były słowa Zayna.<br />
- Przepraszam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Wzdrygnęłam się, budząc się z koszmarnego snu. Moje serce biło z podwojoną siłą, oddychałam ciężko, a moje czoło zroszone było potem. Było ciemne i jedyne co pozwalało mi widzieć, to księżyc przedzierający się przez zasłony okienne. Podskoczyłam od razu, gdy poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Po chwili już dwie dłonie przytrzymywały mnie w miejscu, a kilka sekund później zapaliła się lampka. Zauważyłam przestraszoną Amber, wpatrującą się we mnie z niepokojem i od razu nieco się uspokoiłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku? Przestraszyłaś mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Zamknęłam oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Myślałam, że ty... Przepraszam. - jęknęłam, a ona popatrzyła na mnie, jakby zaraz sama miała się popłakać. Przyciągnęła mnie do siebie i mocno przytuliła. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn prosił, żebym miała na ciebie oko. - szepnęłam przepraszająco.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedział mi co się stało z Devonem. - wyszeptała niepewnym, drżącym głosem - Jest tutaj.</div>
<div style="text-align: left;">
Odsunęłam się od niej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kto?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn! Nie Devon. - uspokoiłam się ponownie, a ona popatrzyła na mnie skonsternowana - Nie podoba mi się to, Re. To przerażające.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko jest okej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Serio? Zayn mógł go zabić!</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale nie zabił. - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Było blisko. Sam się do tego przyznał, więc nie chce sobie wyobrażać jak to musiało wyglądać. </div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Devon... Um...Devon próbował dostać się do jednej z jego sióstr. - Amber przygryzła dolną wargę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co?! - szeroko otworzyłam usta. Kompletnie nie wiedziałam co powiedzieć. Co?! O, mój Boże.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn nie posunąłby się tak daleko, gdyby Devon nie próbował mieszać w to jego siostry. </div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie on jest? Na dole?</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęła głową. Odsunęłam z siebie wszystkie koce, którymi zostałam przykryta i zauważyłam, że jestem w tych samych ubraniach w których wychodziłam z domu. To ostatnia rzecz, którą się teraz przejmowałam. Schodząc na dół zajrzałam do kuchni, salonu, aż wreszcie znalazłam go w jadalni. Jego oczy skupione były na poranionych knykciach jego palców. Po chwili wygiął je i zacisnął w pięści, co wywołało znajomy dźwięk wyłamywania kostek. Skrzywiłam się słysząc go, a on zrobił to samo, ale chyba z bólu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miałaś problemy ze snem? - zapytał. Poskoczyłam lekko, a on wreszcie podniósł na mnie wzrok. Miał kamienny wyraz twarzy, jak zwykle, ale jego oczy były zamglone, nieobecne, zniszczone. Moje serce rozdarło się na małe kawałeczki.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam lekko głową i usiadłam obok niego, przy stole jadalnym. Wyprostował się na krześle i wziął głęboki oddech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak twoja siostra? - zapytałam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko z nią w porządku, ale jak ty się czujesz? - przechylił głowę w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niespokojnie. - przygryzłam wargę - Przykro mi z powodu twojej siostry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie potrzebuję twojej litości. - warknął kompletnie poirytowany.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło, ale szybko chwycił mnie za dłoń powstrzymując od wstania od stołu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie odchodź. Martwię się o ciebie, a nie jestem zbyt zaznajomiony z tego typu uczuciami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdzie nie idę. Musisz odpocząć. - mocniej oplotłam jego dłoń, a on podniósł na mnie wzrok, próbując rozszyfrować o czym mówię. Niepewnie uniosłam jedną brew.</div>
<div style="text-align: left;">
Powoli wstał od stołu, a ja zaprowadziłam go na górę. Amber akurat wychodziła z mojego pokoju, uśmiechając się smutno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Normalnie powiedziałabym, że będę u siebie, jakbyś czegoś potrzebowała, ale jestem pewna, że dzisiaj ma się tobą kto opiekować. - Amber popatrzyła na mnie ze współczuciem, po czym niepewnie uśmiechnęła się do Zayna - Branoc.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobranoc, Amber.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobranoc, panno Coventry.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam cicho i ruszyłam do sypialni. Zayn stanął w jej progu i wyglądał na całkiem zagubionego.</div>
<div style="text-align: left;">
- O co chodzi? - zapytałam odwracając się od niego i zamieniając swoją bluzkę na luźny t-shirt. Chwilę potem zdjęłam swoje jeansy i stanik. Chwyciłam go za dłoń, ale nie ruszył się z miejsca. </div>
<div style="text-align: left;">
Pokręcił głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mogę, Victoria. Nie chce wyrządzić ci krzywdy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co masz na myśli?</div>
<div style="text-align: left;">
- Devon nadal siedzi w twojej głowie. </div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
- Połóż się ze mną tylko. - szepnęłam zmęczona.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn westchnął pod nosem i skinął głową. Zamknął za sobą drzwi i zdjął swoją koszulę. Moje oczy od razu powędrowały na fioletowe miejsce w pobliżu jego żeber. Siniak był większe niż moje obie dłonie przyłożone obok siebie. Zszokowana otworzyłam usta, a on chwycił moją twarz i zmusił bym podniosła na niego wzrok. </div>
<div style="text-align: left;">
- T..twoje żebra. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nic mi nie jest. To tylko siniak. - jego oczy pociemniały, ale zamknął je momentalnie - Nic mi nie będzie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewi..</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, Victoria. Wszystko jest okej. - przerwał mi chłodnym głosem - Chodź. Musimy się przespać. </div>
<div style="text-align: left;">
Ty musisz się przespać, marudo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej. - bąknęłam wchodząc pod pościel, podczas gdy Zayn rozbierał się do bielizny. Chyba nigdy się do tego nie przyzwyczaję. Zayn stanął przy końcu łóżka, wyglądając na całkiem zagubionego. Nie lubiłam, gdy się tak zachowywał. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko dobrze? - usiadłam na materacu uważnie skanując go wzrokiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Powoli skinął głową i podszedł z drugiej strony łóżka. Jego oczy błyszczały namiętnością i ubolewaniem, gdy z powrotem położyłam się na poduszce. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewien? </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak! Przestań pytać. - zmarszczył brwi naciągając kołdrę na swoje nogi - Czy ty mnie kiedykolwiek posłuchasz? - wymamrotał tak cicho, że zaczęłam zastanawiać się, czy to w ogóle było przeznaczone dla moich uszu. Głośno przełknęłam ślinę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co masz na myśli?</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedzmy, że byłoby cię cholernie trudno przeszkolić, gdybyś została moją partnerką seksualną. </div>
<div style="text-align: left;">
Och. On mówi o posłuszeństwie. On, kurwa, mówi o kontrakcie, nawet po tym wszystkim co się dzisiaj stało.</div>
<div style="text-align: left;">
- To ostatnia rzecz o jakiej teraz myślę. - wymamrotałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc grosik za twoje myśli? - poczułam jak łóżko się zakołysało i kątem oka zauważyłam, jak podpiera się na łokciu, by lepiej mnie widzieć. Skrzywił się lekko, ale zaraz się pozbierał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Byłeś taki... inny. - szepnęłam półgłosem - Wyglądałeś jakbyś był op...</div>
<div style="text-align: left;">
- Opętany? - dokończył cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi i spojrzałam w jego chłodne tęczówki. </div>
<div style="text-align: left;">
- No.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem całkiem innym człowiekiem, kiedy jestem zły. - przyznał druzgocąco.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś. Doświadczyłam już twojej złości Zayn, ale to? - potrząsnęłam głową, jakbym nie mogła znaleźć odpowiedniego porównania - Nie umiem nawet dobrać odpowiednich słów, żeby wyjaśnić, co to było.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem, Re! - zmarszczył czoło - Nie wiem co we mnie wstąpiło, ale faktem jest że on próbował dostać się do mojej siostry. Postaw się w mojej sytuacji. Jestem jej bratem i zrobię wszystko żeby chronić moją rodzinę i żeby chronić ciebie, przed tym chorym pojebem. Niczego nie żałuje. - linia jego szczęki stała się wyraźniej zarysowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłam na niego z lekkim poczuciem winy i współczuciem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, jak opiekuńczy jesteś. Dziękuję.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odpowiedział, był zbyt zamyślony, ale zdziwiło mnie, gdy pocałował mnie nagle, delikatnie i przelotnie w usta. Po chwili pogłębił pocałunek, a mnie jak na zawołanie przeszły przyjemne ciarki, które odgoniły wcześniejsze wydarzenia dnia, spychając je na dalszy plan, jakby były tylko złym snem. Jego język powoli wsunął się między moimi wargami, a jego ciało przywarło do mojego. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego słodkie usta zjeżdżały w dół linii mojej szczęki, po szyi, pieszcząc moją skórę językiem. Jęknęłam cicho, pamiętając o tym, że Amber jest tuż obok w pokoju. Jego dłonie sunęły w górę mojej talii, aż dotarł do moich piersi. Jeden krótki dotyk spowodował, że moje sutki momentalnie stwardniały. Usiadł i chwycił mnie za ręce, po czym przeciągnął koszulkę przez moją głowę, zostawiając mnie pół nagą. Zaczerwieniłam się lekko, a jego pożądliwy, głodny wzrok powędrował w dół mojego ciała, na moją kobiecość.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam żadnych prezerwatyw. - mruknął poirytowany, cmokając moją skórę tuż nad tasiemką majtek.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mam Nexplanon<span style="font-size: xx-small;">[1]</span>. - pokazałam mu bliznę na mojej ręce, gdy spojrzał w górę spomiędzy moich ud. To trochę dziwny kąt.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszczepiony? Czemu mi nie powiedziałaś? - przechylił głowę w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
- No jakoś wcześniej na to nie wpadłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- No tak. - uśmiechnął się lekko - Teraz, jeśli mi wybaczysz, mam coś do zrobienia.</div>
<div style="text-align: left;">
Zachichotałam nieśmiało, gdy uraczył mnie tym swoim pełnym uśmiechem, którego nie miałam szansy zobaczyć, odkąd wróciłam z Ameryki. Moje serce, aż zakołatało w piersi na jego widok. Objął moje uda przyciągając mnie bliżej siebie i zakładając je sobie na ramionach. </div>
<div style="text-align: left;">
Lekko przygryzł skórę na moim biodrze, po czym jednym zwinnym ruchem wślizgnął się za materiał moich majtek. Wsunął we mnie jeden palec, a ja wzdrygnęłam się i zacieśniłam wokół niego. Wyjął go po chwili i uniósł dłoń do swoich ust, zlizując mój zapach ze swojej skóry. Wypchnęłam biodra ku górze, moje ciało aż rwało się do jakiekolwiek jego dotyku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spokojnie, Maleńka. - uśmiechnął się i ściągnął mi majtki, po czym przerzucił je sobie przez ramię.</div>
<div style="text-align: left;">
Zsunął się w dół, zajmując pozycję między moimi nogami, po czym oparł moje uda o swoje ramiona. Chwilę później poczułam jego wilgotny język przy moim wejściu. Krążył nim w koło, omijając moją łechtaczkę. Powstrzymałby się przed tym, żeby się ze mną bzykać chyba nawet wtedy gdybym go o to błagała. Podwinęłam palce u stóp, czując, że powoli zaczynam się zbliżać do orgazmu. Motyle w moim brzuchu zaczęły się budzić, uda stawały się coraz słabsze, a serce przyspieszało z sekundy na sekundę. W jednej dłoni ściskałam jego miękkie włosy, a drugą zbierałam prześcieradło leżące pode mną. Czułam, że zaraz dojdę. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn odsunął się ode mnie, a ja leżałam na łóżku prosząc o jakąkolwiek formę dotyku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę. - bąknęłam, gdy poczułam jak oszałamiająca przyjemność powoli zaczyna odpływać - Nie. - jęknęłam cicho. Nie mogłam zaczerpnąć oddechu, byłam całkiem bezbronna.</div>
<div style="text-align: left;">
Wstał szybko zostawiając mnie samą, ściągnął swoje bokserki, a po chwili wrócił na łóżko. Położył się na mnie podpierając się łokciami po obu stronach mojej głowy, a ja nie mogłam doczekać się tylko tego, kiedy jakaś jego część znajdzie się w moim wnętrzu. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn spojrzał mi prosto w oczy. Poczułam jego twardą końcówkę przy moich płatkach. Jednym szybkim ruchem wbił się we mnie z taką siłą, że aż przesunęłam się w górę łóżka. Szerzej otworzyłam oczy zaskoczona jego gwałtownością i niedelikatnością. Zastygł w miejscu pozwalając mi dostosować się do twardej długości, która mną zawładnęła. </div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Boże... - odetchnął cicho - Nie ufam samemu sobie. - złapał mnie za ramiona i przeniósł ze sobą, odwracając się na drugą stronę w taki sposób, że znalazłam się na nim. O, Boże! - Weź mnie za ręce, Victoria. W górę i w dół, Maleńka. Dzisiaj ty masz kontrolę. </div>
<div style="text-align: left;">
Jasna cholera! Ja? Kontrolę? Nad Zaynem? Zajebiście!</div>
<div style="text-align: left;">
Uścisk moich dłoni wokół jego zacieśnił się lekko, gdy zaczęłam się poruszać. W górę i w dół. W górę i w dół. Odrzucił swoją głowę w tył, pomrukując cicho. Żyły na jego szyi stały się bardziej widoczne, wypełniając się przyjemnością, którą mu dawałam. Usiadł, więc po chwili stykaliśmy się nosami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przyjemnie i głęboko, Maleńka. Wykończysz mnie. - wyszeptał niskim i ochrypłym od podniecenia głosem. Jedną dłonią chwycił moje włosy i mocno za nie pociągnął w efekcie czego poczułam mrowienie na skórze głowy. Ustami mocno wpijał się w skórę mojej szyi, piersi, a chwilę później zawładnął już całym moim ciałem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dojdź, Maleńka. Dojdź dla mnie. - wyszeptał przygryzając płatek mojego ucha, a moje ciało jakby wykonywało jego rozkaz. Doszłam od razu, zacieśniając się wokół jego penisa. Poczułam jak wszechogarniająca przyjemność przejmuje wszystkie moje kończyny. Objął obiema dłońmi moją twarz, całując mnie zachłannie i odwracając moją uwagę od jego szybkich pchnięć, prowadzących go wprost do jego własnego spełnienia. </div>
<div style="text-align: left;">
Chwilę później oparł swoje czoło o moje i uśmiechnął się leniwie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie przestajesz mnie zadziwiać, Victoria. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziewczyna też może sprawować kontrolę. - uśmiechnęłam się zmęczona, pochylając nad nim. Powoli wysunął się ze mnie, na co skrzywiłam się lekko.</div>
<div style="text-align: left;">
Na sekundę zmarszczył brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Boli?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko troszeczkę. - przyznałam nieśmiało.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, minął prawie tydzień bez seksu. - wzruszył ramionami, gdy opadłam obok niego. Wyglądał o wiele spokojniej niż przed seksem. Ziewnęłam i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Moje powieki momentalnie zrobiły się cięższe. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co miałeś na myśli, kiedy powiedziałeś, że nie ufasz sobie samemu?</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn przeniósł na mnie swój wzrok.</div>
<div style="text-align: left;">
- To znaczy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Wtedy kiedy... no wiesz...</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn zamrugał kilkakrotnie oczywiście czekając na wyjaśnienia. </div>
<div style="text-align: left;">
- No, kiedy włożyłeś swoją...um... czarodziejską różdżkę do mojej magicznej dziurki. - zaczerwieniłam się okropnie, a on wybuchnął swobodnym śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiedziałem o co ci chodzi, Victoria. Chciałem po prostu zobaczyć, jak to wytłumaczysz. - pokręcił głową, ale wszelkie oznaki rozbawienia zaraz zniknęły z jego twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ciągle byłem zły. Nie wiedziałem jak daleko się z tobą posunę. Jak ostro będę chciał to zrobić. Nie chcę ryzykować, że posiniaczę cię do żywego. - zamrugał kilkakrotnie, jakby szukał odpowiednich słów - Nie chcę, żebyś odeszła.</div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnęłam głęboko. Cholera jasna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie odejdę. Obiecuję. </div>
<div style="text-align: left;">
- W takim razie, proszę cię, podpisz ten kontrakt. - wyszeptał szczerym z przejęcia głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pomyślę o tym.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odpowiedział, po prostu wpatrywał się we mnie, jakbym była pierwszym człowiekiem, którego widział na oczy. Znowu się zaczerwieniłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, nie strasz mnie już więcej, tak jak dzisiaj. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego twarz jakby okryła się bólem, po czym przyciągnął mnie do swojej piersi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy więcej. - westchnął pod nosem i powtórz swoje słowa, jakby chciał żeby wyryły mu się w pamięci - Nigdy więcej. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________________________________<br />
<div style="text-align: left;">
<b><u>Przypisy:</u></b></div>
<div style="text-align: left;">
<span style="font-size: xx-small;">[1.] </span><span style="font-size: x-small;">NEXPLANON - implant w postaci małej pałeczki, kształtem przypominający drobną kapsułkę, wszczepiany pod skórę na ramieniu kobiety. Innymi słowy jest to rodzaj długo działającej, odwracalnej metody antykoncepcji. Uważany jest za jej najskuteczniejszą metodę. </span></div>
<div style="text-align: left;">
<i><span style="font-size: x-small;">źródło: </span><a href="http://en.wikipedia.org/wiki/Nexplanon" style="text-align: center;" target="_blank">Wikipedia</a></i></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com139tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-6455282296070484592013-09-13T20:13:00.002+01:002013-09-13T20:17:22.626+01:00Rozdział 34.Nie rozmawiałam z Zaynem od trzech dni. Może był zbyt zajęty pracą, albo odwiedzaniem Emmy w szpitalu, nie wiem. Wysłał do mnie kilka wiadomości, ale były to dość lakoniczne SMS'y. Ja z kolei zajęłam się rozpakowywaniem rzeczy w nowym mieszkaniu, w czym skrupulatnie pomagała mi Amber. Wiedziała, że lepiej nie wspominać przy mnie o Zaynie, ale widziałam, że aż się pali, żeby wypytać mnie o to, co właściwie jest między nami. A nie było nic specjalnego.<br />
Po naszym ostatnim pocałunku w ogóle nie mogłam zasnąć. Chciał wtedy zostać, ale gdybym się zgodziła, następnego dnia rano musiałabym zmierzyć się z bolącą waginą i kacem moralnym, że tak szybko uległam jego urokowi. Twardo obstawiałam przy swoim. Nie zgodziłam się by u mnie nocował. Nie bardzo wiedział jak ma zareagować na moją odmowę, ale z uwagi na to, że nadal byłam na niego wściekła postanowił nie naciskać. Poczułam się o wiele pewniej stawiając na swoim, ale gdy tylko zostałam sama pogrążyłam się we łzach, bo w głębi duszy chciałam go mieć przy sobie. Zayn jest samolubnym mężczyzną, a ja nienawidzę faktu, że zakochałam się w nim jak kretynka.<br />
W głowie mi się już kręciło od tego całego natłoku myśli. Z pewnością za bardzo analizowałam pewne rzeczy. Obawiałam się lekko stanem Emmy i tym, jak intensywnie Zayn się nią opiekował. To znaczy, w jakimś tam stopniu, bo wiadomo jak to u Zayna jest z okazywaniem uczuć. Frustrowało mnie to, że ukrywa przede mną tak wiele informacji na temat związku z Emmą, ale nie mogłam na nim nic wymusić, bo był zbyt uparty. A może powinnam porozmawiać z Emmą? Ale sama, bez uporczywego odczucia, że stoi za mną popieprzony koleś, który patrzy na mnie spode łba, obserwując każdy najmniejszy ruch. Może faktycznie właśnie tak powinnam zrobić? Poza tym, ona i tak nie bardzo jest się w stanie ruszać, więc nie ma zagrożenia, gdy wymsknie mi się jakaś mała złośliwość. Muszę się tylko zastanowić nad tym jak daleko zajdzie ta rozmowa i ile Emma będzie łaskawa mi powiedzieć. No i ile z tego potem przekaże Zaynowi.<br />
- Re! Przesyłka do ciebie. - usłyszałam z dołu krzyk Amber.<br />
Było zbyt wcześnie. Warknęłam pod nosem i zwlokłam się z łóżka. Chwilę później stałam już przy drzwiach wejściowych. Listonosz uważnie skanował mnie wzrokiem od góry do dołu, a ja aż trzęsłam się z zimna. Koleś był dość niski, no może tylko kilka centymetrów wyższy ode mnie. Podstawił mi jakieś papiery do podpisania, co z ociąganiem w końcu zrobiłam, a on zaśmiał się pod nosem. Pewnie dlatego, że wyglądałam jak chodzące nieszczęście. Cóż, dopiero co wstałam.<br />
- Um, proszę to po prostu przynieść. - wymamrotałam przecierając zaspane oczy i ziewając w międzyczasie.<br />
- Eee, nie wydaje mi się, żeby ta przesyłka nadawała się do przechowywania w domu. - odpowiedział lekko rozbawiony.<br />
- Co?<br />
- Niech pani sama zobaczy. - uśmiechnął się wręczając mi kluczyki.<br />
Kurwa, co?! Kluczyki do samochodu?!<br />
- Och, to też jest dla pani. Jakiś chłopak, twierdzący, że jest pani starym znajomym prosił bym to pani przekazał. - wzruszył ramionami z przepraszającym wyrazem twarzy podając mi list - Nie powinienem tego robić, to niezgodne z procedurami, bo nie został nadany oficjalnie, ale gość wyglądał całkiem serdecznie i chyba mu zależało, więc...<br />
- Dzięki. - rzuciłam nie bardzo zwracając uwagę na to co mówił. Ściągnęłam skarpetki i wyszłam przed dom. Na naszym nieproporcjonalnie małym podjeździe stał matowo-czarny Saab 2013 PhoeniX. Jeden rzut okiem i wiedziałam od kogo jest ta "przesyłka". Kurier zagwizdał głośno, wyrażając tym samym zachwyt nad autem, co pewnie zrobiłby każdy mężczyzna.<br />
- Ślicznotka... Lepiej będę się już zbierał. Trzymaj się, kochaniutka.<br />
- Taa... - bąknęłam nadal w półśnie - Ty też się trzymaj, kochaniutki. - zaakcentowałam ostatnie słowo i ruszyłam z powrotem do domu, gdzie przywitała mnie Amber zbierająca szczękę z podłogi. Och, cudnie.<br />
- Zayn kupił ci ten samochód? - zapytała z szaleńczą ciekawością wyglądając przez okno.<br />
Zaspana kiwnęłam głową i skupiłam się na liście, który trzymałam w rękach.<br />
- To też od niego?<br />
Wzruszyłam ramionami.<br />
- Nie wiem. Pewnie tak. - rozdarłam kopertę i wyciągnęłam z środka kartkę. Kluczyki razem z niepotrzebnym papierem powędrowały na stolik. Zaczęłam czytać, a Amber przez cały czas uparcie zaglądała mi przez ramię.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj02RiY_1rtrQEELfUNEKEmXUq6fE_EAKG2NEpTyGHJhWDSB7jACLK6Gka4V17YVFVHbWRPNYIg02_zekUdZ4S7l_6EcabvxMr7dTcpX61BUgNrqg6MHsWHSqm1rH2tlzmYH-NGdZ0Of311/s1600/images.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj02RiY_1rtrQEELfUNEKEmXUq6fE_EAKG2NEpTyGHJhWDSB7jACLK6Gka4V17YVFVHbWRPNYIg02_zekUdZ4S7l_6EcabvxMr7dTcpX61BUgNrqg6MHsWHSqm1rH2tlzmYH-NGdZ0Of311/s400/images.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kurwa mać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Devon?! - Amber po raz kolejny zbierała koparę z podłogi - Skąd on, do chuja, wie gdzie mieszkamy?! To znaczy, gdzie ty mieszkasz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem?! To nie zostało nadane na poczcie, Devon dał to temu listonoszowi. Tak chyba mówił ten koleś...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O co mu chodzi z tymi tarapatami?! Myślałam, że już dawno pozbyłaś się go ze swojego życia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie odpowiedziałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się stało w Ameryce? - zapytała podpierając rękę o biodro i unosząc wymownie brwi. Tryb bezwzględna jędza w pełni aktywowany. - Co tak nagle znowu go do ciebie przywiało?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest prawdopodobieństwo, że Zayn wywalił go z pracy. - wymamrotałam niewyraźnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest prawdopodobieństwo?! Co? Czekaj, pogubiłam się trochę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, nie powiedziałam jej? Niezła ze mnie przyjaciółeczka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko ci opowiem. Pamiętasz tę noc, kiedy powiedziałam Zaynowi o Devonie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęła się zadowolona z nie wiadomo czego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tę noc kiedy zaliczyłaś...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przerwałam jej momentalnie, ucinając dalsze wspomnienia wieczoru, kiedy pierwszy raz uprawiałam prawdziwy seks. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, właśnie wtedy. - zmarszczyłam czoło czerwieniąc się lekko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wyluzuj trochę, Re. Tylko się droczę. - odparła Amber sadowiąc mnie na niskim stoliku po środku salonu - Mów dalej. - zachęciła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie miałam, kiedy wcześniej ci tego wszystkiego powiedzieć, bo wiesz, pakowanie, przeprowadzka, Ted. - jęknęłam sama do siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, wszystko jest okej. Teraz mi zdasz relację. - zamachała zniecierpliwiona ręką dając mi znać, żebym przeszła do rzeczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dobra już, spokojnie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc, Zayn pozbierał trochę informacji na temat Devona. Okazało się, że...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czekaj, to legalne? - Boże, kobieto! Dajże mi skończyć! Skarciłam ją w myślach i wzruszyłam ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem, w każdym bądź razie, Zayn dowiedział się od swojego wyspecjalizowanego w tego typu rzeczach szpiega, że Devon pracuje jako menadżer w Malik Heritage Hotel w Kalifornii...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakim cudem? Przecież to mógł być jakikolwiek inny Devon Anderson.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Elena i Devon nadal są parą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ułożyła usta w kształt "o", po czym ponownie zamachała dłonią, dając znak, że mogę kontynuować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Następnego dnia, kiedy byliśmy w jego penthousie dostał telefon od swojego małego szpiega. Ten przekazał mu wszystkie informacje na temat tego całego gówna, którego dopuścił się Devon.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czyli? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Miał jakieś sześć, chyba, asystentek. Zayn mówił mi, że je szantażował.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Agh, Devon też robił małe sprawdzenie osób, które miał zamiar zatrudnić i pracę dostawały te, które miały jakieś plamy na życiorysie, sfałszowane CV, czy list polecający. Szantażował je tym w zamian za seks.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Amber wyglądała na kompletnie zaskoczoną.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wynagrodzenie w firmach Zayna jest naprawdę wysokie. Jest cholernie hojny, a Devon wykorzystywał to do własnych przyjemności. Kiedy tylko przyszło mu zatrudnić kogoś ponownie, zawsze najpierw sprawdzał przeszłość tej osoby, nadążasz? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Amber pokręciła głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra, inaczej. Składasz CV, masz jakąś wyboistą przeszłość na sumieniu, o której nie wspominasz w swoim CV, do tego potrzebujesz kasy. On cię zatrudnia, po czym szantażuje, żebyś uprawiała z nim seks. Jeśli się nie zgodzisz, zacznie rozpowszechniać o tobie niezbyt przyjemne informacje w efekcie czego stracisz pracę i hojne wynagrodzenie, które oferuje zatrudnienie u Zayna. Albo odejdziesz sama, bo nie wytrzymasz presji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Amber powoli kiwnęła głową, próbując poskładać wszystkie informacje do kupy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej, więc jeśli zdecydujesz się zatrzymać pracę w zasadzie jesteś jego seks zabawką i zarabiasz kupę forsy. Jeśli nie zgodzisz się na seks, masz przejebane bo rozpowie wszystkim o twojej fatalnej przeszłości?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, i Zayn chciał z nim poważnie o tym pogadać, więc umówili się na spotkanie w Kalifornii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To po to poleciał z tobą do Ameryki, chciał się widzieć z Devonem. Teraz rozumiem, a zastanawiałam się po co on tam z tobą, jak ogon za psem... Okej, mów dalej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiesz jaka jestem uparta, no i raz była taka sytuacja, że bardzo chciałam coś zrobić. Jak chce coś zrobić to po prostu to robię, a zatrzymywanie mnie, czy zakazywanie jest tylko dla mnie dodatkową zachętą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Amber skinęła głową z lekkim uśmiechem na ustach. Cały czas nawijała swoje blond loki na palec wskazujący. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn kazał mi zostać w penthousie, podczas gdy on będzie na tym spotkaniu z Devonem, a ja po prostu chciałam się stamtąd wydostać i być jak najdalej od Devona. Nie posłuchałam go i w końcu znalazłam się w holu głównym, rozmawiając z Eleną, po czym jeszcze na dokładkę pojawił się Devon.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Widziałaś Devona! - szeroko otworzyła usta ze zdziwienia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, widziałam kutasa, ale kompletnie zignorowałam jego obecność. Okazało się, że Zayn zdegradował go do stanowiska śmieciarza. Następnego dnia, kiedy już prawie wyjeżdżałam na lotnisko... Właściwie to nie bardzo pamiętam co się wydarzyło. Dopadł mnie i zaczął się do mnie przywalać, ale pojawił się Mark i go powstrzymał, no i potem jak spod ziemi, wyrósł Zayn. Wściekły jak cholera, zaczął gadać tym swoim mądrym językiem, zwolnił Devona no i teraz ten jest wkurwiony. Zayn ma dostęp do wyciągów z jego kart kredytowych i dowiedział się, że kupił bilet do Londynu. A teraz jeszcze ta dziwaczna notka! Zaczynam się denerwować. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Amber potarła moje plecy, co miało mnie chyba uspokoić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oddychaj, mała. Wszystko będzie dobrze. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Serio? Bo jakoś wszyscy mi to powtarzają, ale jest coraz gorzej! Nie powinnam była mówić Zaynowi o Devonie. - ukryłam twarz w dłoniach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej, Re! Słuchaj, Zayn wydaje się naprawdę opiekuńczy wobec ciebie. Pamiętaj, "my nie żałujemy, śmiejemy się i zapominamy". Bardzo dobrze, że powiedziałaś Zaynowi o tym dupku, to nie podlega dyskusji. Jesteś autorką swojej własnej książki. Nie możesz nic z niej wymazać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się lekko zażenowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy ty się zrobiłaś taka głęboko myśląca?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy James zaczął mi pomagać przy przeprowadzce, bo ciebie nie było. - wzruszyła ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, to prawda. On i te jego wywody. Dobra, mam w planach odwiedzić jeszcze znajomą. - dokończyłam z lekkim wahaniem. Cholera.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Znajomą? - zapytała - Gdzie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Właściwie to znajoma Zayna jest w szpitalu, chciałam zobaczyć jak się ma. - uśmiechnęłam się lekko, a Amber podejrzliwie zmarszczyła brwi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej. - powiedziała nisko i powoli.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wezmę swoje nowe auto. - chwyciłam kluczyki ze stolika i ponownie posłałam jej uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Serio jesteś jakaś mega skomplikowana. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jej! Dzięki! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pamiętaj tylko, że jak coś, to wiesz gdzie mnie znaleźć. Jesteś ostatnio strasznie spięta, wyluzuj się trochę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam głową na odchodne, po czym usadowiłam się w drogim samochodzie. Podejrzewam, że jego równowartość odpowiadała cenie mojego domu. To cacko już znalazło drogę do mojego serca. Oklepany tekst, ale taka jest prawda. Wyglądało tak dystyngowanie i luksusowo, że wydawało mi się, że w ogóle do niego nie pasuję. Silnik zamruczał przywołując maszynę do życia, gdy przekręciłam kluczyk w stacyjce. Zaszokowało mnie to, jak cicho pracował w porównaniu z Roofie'm. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z łatwością wycofałam samochód na główną drogę i skierowałam się prosto do szpitala. Łatwo rozpracowałam jak obsługiwać się radiem, więc po drodze słuchałam muzyki, do momentu, aż w pewnym momencie z głośników usłyszałam dzwonek telefonu. Co? Ktoś dzwoni? Tu jest telefon? W samochodzie? Spojrzałam na prostokątny wyświetlacz umieszczony w desce rozdzielczej, a kciukiem lekko nacisnęłam guzik z słuchawką na kierownicy. Dzwonek umilkł, a ja zmarszczyłam brwi skonsternowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- H..halo? - powiedziałam głośno, rozglądając się na boki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, dobrze znowu cię słyszeć. - jego magnetyzujący głos rozległ się po wnętrzu auta. Łał, już kocham ten samochód.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - jeśli dobrze mi się wydawało, to brzmiał, jakby się uśmiechał. Naprawdę tęskniłam za jego głosem. Wymienianie SMS'ów to nie to samo. Mimo wszystko nadal byłam na niego trochę wkurzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powstrzymywałam się od uśmiechu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co robisz? - zapytał, a ja wyobraziłam sobie jak przygląda mi się z kamiennym wyrazem twarzy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Umówiłam się ze znajomą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jaką znajomą? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moje oczy szerzej się otworzyły. Głośno przełknęłam ślinę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ruby. - na kilka sekund zapanowała cisza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Domyślam się, że jedziesz swoim nowym samochodem?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Fiu! Momentalnie się zrelaksowałam. Było naprawdę blisko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nowym, ekstremalnie drogim samochodem, tak, dzięki tobie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nadal się na mnie złościsz? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy będę mógł cię znowu zobaczyć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem. Wydajesz się zawsze być zajęty. - wymamrotałam wjeżdżając na podziemny parking szpitala. Czułam się jakbym gadała sama do siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Teraz nie jestem zajęty. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale ja jestem. - bąknęłam parkując auto, po czym sięgnęłam po swój portfel do jednej z kieszeni w desce rozdzielczej. Uwielbiam ten samochód! - Aaa... I Devon...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co z nim? - zapytał Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wysłał mi list. Było tam napisane "O wiele łatwiej jest wplątać się w tarapaty, niż się z nich wygrzebać". Wydaje mi się, że on jest w Londynie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na chwilę zapanowała cisza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To jakiś cytat? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Możliwe.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie jedziesz?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamarłam. Co ja mam mu odpowiedzieć? Do sklepu, kupić kogoś, kto mnie pokocha?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Muszę kończyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victo...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn, muszę lecieć. Przepraszam. - wiedziałam, że będę tego żałować, ale rozłączyłam się. Ostatnim razem, kiedy to zrobiłam wkurwił się nie na żarty. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak zareaguje teraz. Postanowiłam zostawić komórkę w aucie, bo wiedziałam, że nie przestanie wydzwaniać, zwłaszcza teraz, gdy nie odpowiedziałam na jego pytanie. Jego podejrzliwość będzie rosła pewnie z sekundy na sekundę i jak w końcu dojdzie do tego, że przyjechałam spotkać się z jego byłą kochanką wybije mi z głowy te jebnięte pomysły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę jakoś pani pomóc? - tym razem w recepcji siedziała inna kobieta. Stałam przed nią niepewna siebie, a ona uśmiechała się ciepło. Od razu zauważyłam trochę szminki na jej zębach i nie mogłam oderwać od niej wzroku. Cały czas się na to gapiłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Umm, Emma Donaldson. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach, tak. Mogę prosić pani nazwisko? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kurwa, jak mogłam o tym zapomnieć!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria Greene. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spuściła wzrok na kartkę z listą osób, po czym uśmiechnęła się pogodnie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tamtym korytarzem...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
O, mój Boże! Moje nazwisko jest na liście! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję, wiem gdzie to. - przerwałam jej i pospiesznie ruszyłam w stronę pokoju Emmy. Gdy tam dotarłam, rzuciłam okiem przez małe okno do sali. Była sama, ale wyglądała już o wiele lepiej, niż gdy byłam tu po raz pierwszy. Wchodząc do środka czułam tylko zdenerwowanie i strach. I co ja jej mam niby powiedzieć? Mogłam lepiej przygotować się do tej rozmowy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria? - jej głos brzmiał już lepiej i nawet uśmiechnęła się szczerze, ale widziałam ten drapieżny błysk w jej tęczówkach. Siniaki na jej twarzy lekko zbledły, a opuchnięte oczy, już nie straszyły tak swoimi rozmiarami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cześć. - rzuciłam nieśmiało, stając przy jej łóżku. Wolałabym, żeby mówiła do mnie Re. - Przyszłam tylko zobaczyć... jak się czujesz. - wyjąkałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bardzo miło z twojej strony. - między jej idealnie wypielęgnowanymi brwiami dostrzegłam małą zmarszczkę zdradzającą jej konsternacje z powodu moich odwiedzin - Jesteś sama? - zapytała zaskoczona, zerkając ponad moje ramię. Spodziewała się kogoś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam potakująco. Przechyliła głowę w bok, a po chwili dostrzegłam, że zorientowała się jak sprawy wyglądają.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn nie wie, że tu jesteś, prawda? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skrzywiłam się, jakby złapała mnie na gorącym uczynku z ręką w słoiku z ciasteczkami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęła się lekko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, Victoria. Na własne życzenie pakujesz się w niemałe kłopoty. Usiądź proszę, potraktujmy to jako niefortunny zbieg okoliczności. Ze mną jesteś bezpieczna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Serio? Niepewnie obeszłam jej szpitalne łóżko i usiadłam na niewygodnym krześle. Byłam strasznie spięta i nie uspokoiłam się nawet na chwilę od momentu w którym tu weszłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A teraz zdradź mi prawdziwy powód twojej wizyty. - jest tak samo dobra jak Zayn. Albo może ja po prostu jestem zbyt łatwa do rozszyfrowania. Ułożyłam usta w dzióbek po jednej stronie twarzy i nerwowo zaczęłam bawić się palcami. Chłodną dłonią oplotła moje rozedrgane palce i ścisnęła je lekko. Ona mnie dotyka? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś bardzo zdenerwowana, nie ma się co stresować. - powoli przechyliła głowę w bok - Spokojnie. - jej głos mówił co innego, był oziębły, jakby jej słowa nie skrywały żadnej wartości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozluźniłam swoje mięśnie, ale w duchu nadal siedziałam jak na szpilkach. Nawet nie wiedziałam, co mam powiedzieć. Otworzyłam usta, ale nic się z nich nie wydostało. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn wydaje się bardzo cię lubić. - odezwała się, gdy zauważyła, że mi nie przychodzi to z łatwością.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniosłam jedną brew przyglądając jej się z zaciekawieniem, na co ona odpowiedziała tym samym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W takim razie okazuje to w dość zabawny sposób. - moja odpowiedź przykuła jej uwagę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Lekko zmarszczyła czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zgadzam się z tobą, Victorio, ale widziałam jak zachowuje się wobec innych. Ciebie traktuje inaczej, mimo że możesz mieć mylne wrażenie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja nie mam porównania, niestety. - niewinnie wzruszyłam ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale ja mam. - zmrużyła swoje błękitno-niebieskie oczy - Zacznijmy od tego, że nigdy nie wplątałby się w aferę z panem Andersonem i nie przyprowadziłby cię tutaj, gdyby nie chciał mieć cię blisko siebie. Zależy mu na to tobie, ale boi się to przyznać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?! Powiedział jej o Devonie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiesz o...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Devonie? Tak. Zayn mówi mi wszystko. - przerwała mi w pół zdania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kolejny powód, żebym mogła do woli wściekać się na Zayna. Zacisnęłam usta w cienką linię.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Domyślam się, że wiesz o tym co nas kiedyś łączyło. - powiedziała miękkim, ostrożnym tonem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niezbyt wiele. - odpowiedziałam niepewnie. Szybko zmienia tematy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc jesteś ciekawa i chciałabyś dowiedzieć się czegoś więcej?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczęłam wiercić się na krzesełku szpitalnym. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po to przyszłam. - wyznałam, a moje policzki momentalnie zapiekły od gorąca.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W naszej wspólnej przeszłości nie ma nic nieodpowiedniego. Był kłopotliwym nastolatkiem. To już skończone, teraz po prostu się przyjaźnimy, a ja płacę za to dość wygórowaną cenę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Poczułam ciarki pod skórą. Kłopotliwy nastolatek, z którym pierdoliłaś się na lewo i prawo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wydawaj pochopnym sądów. - ostrzegła cicho - Do tanga trzeba dwojga, Victorio.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re. Po prostu mów mi Re. - bąknęłam pochłonięta własnymi myślami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn jest niesforny. - szepnęła - Życzę ci powodzenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wydaje mi się, że jesteś świadoma tego, że Zayn jest niezdolny do miłości. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie trzymaj go zbyt krótko, bo wysmyknie ci się między palcami. Widziałam taki scenariusz już wiele razy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło, uwięziona sam na sam z moimi myślami. W pokoju zapanowała cisza, a Emma westchnęła pod nosem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Żałujesz tego romansu? - zapytałam cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przecząco pokręciła głową. Okej, to pojebane. Kiedy ponownie podniosłam na nią wzrok wydawała się nieco bardziej spięta. Zerkała ponad moim ramieniem. Odwróciłam się, by spojrzeć w kierunku, który przykuł jej uwagę i zamarłam. Czułam jakby wszystkie moje wnętrzności wydarły się z środka i leżały porozwalane po całej sali szpitalnej. Zayn stał kilka metrów ode mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria? - przechylił głowę, wyraźnie zaskoczony moją obecnością - C..co ty tutaj robisz? - czy on się właśnie zająknął? Nie widziałam go do kilku dni. Jego włosy jak zwykle były seksownie poburzone i wyglądał jakby dopiero co urwał się z jakiegoś biznesowego spotkania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re, tylko wpadła mnie odwiedzić. Szlachetnie z jej strony. - Emma odpowiedziała za mnie i po raz pierwszy byłam wdzięczna, że jestem w jej towarzystwie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się, ale dość mało przekonująco, więc zaraz spuściłam głowę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę z tobą porozmawiać? Na osobności? - Zayn wyciągnął swoją dłoń w moja stronę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Cholera. Wstałam powoli i chwyciłam jego rękę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Trzymaj się. - bąknęłam do Emmy, a ona skinęła głową. Gdy wychodziliśmy uścisk dłoni Zayna lekko się zacieśnił, a ja od razu poczułam dreszcze rozchodzące się pod skórą. Nie byłam jednak pewna, czy to dobry znak. Zaprowadził mnie do małej poczekalni za rogiem i stanął ze mną twarzą w twarz, całkiem oniemiały.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Myślałem, że umówiłaś się ze swoją znajomą. - jego nozdrza rozszerzyły się, gdy głęboko zaciągał się powietrzem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No tak. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jaką znajomą?! Emmą?! - wypalił.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po spotkaniu z Emmą miałam się zobaczyć z Ruby. - skrzywiłam się - Czemu tak bardzo przeszkadza ci to, że się z nią widziałam?! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo ona... - zamilkł i przeczesał palcami swoje włosy - Okłamałaś mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie zmieniaj tematu!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie takim tonem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Posłałam mu wymowne spojrzenie, przepełnione irytacją. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań traktować mnie jak małe dziecko!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To przestań się tak zachowywać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nigdy z tobą nie wygram. - wyrzuciłam w górę swoje ręce w geście kompletnej rezygnacji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się pod nosem, a triumf zawładnął jego wyrazem twarzy, co tylko dodatkowo przyprawiło mnie o wewnętrzny wybuch wściekłości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś seksowna, kiedy się złościsz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakież urocze spotkanie. - wymusiłam uśmiech, a pewny siebie uśmieszek zniknął z jego ust. Wyraz twarzy Zayna momentalnie stał się niemożliwy do odczytania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niezłe przedstawienie, Victorio. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cieszę się, że ci się podoba. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął poirytowany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po co tu przyjechałaś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie odezwałam się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odpowiedz mi. - rzucił ostrzegawczym, niskim głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wzruszyłam ramionami, zaplatając ręce na piersiach, a linia jego szczęki od razu stała się wyraźniejsza. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Grosik za twoje myśli? - syknął przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiedziałeś jej o Devonie. - zwinnie zmieniłam temat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem o niej wszystko, a ona wie o mnie więcej, niż ktokolwiek inny. - odpowiedział ostrożnie, ledwo trzymając w ryzach swoją złość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, no i przez ciebie, ona wie także o mnie! Jeśli prosiłeś mnie tylko o zaufanie i szczerość...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Szczerość, Victoria. - podniósł głos, uciszając mnie momentalnie - Jak mogę ci ufać, jeśli nie jesteś ze mną szczera? Okłamałaś mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moje usta ułożyły się w cienka, prostą linię, gdy zrobił krok w moją stronę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie masz nic więcej do powiedzenia? - szepnął - Nie waż się zaczynać umoralniających gadek o zaufaniu i szczerości, jeśli samej cię na to nie stać. Naprawdę chciałbym dać ci porządną nauczkę. Serio, przelecieć cię tak, że nie byłabyś w stanie ustać na własnych nogach. - jego głos był niski i przepełniony pewnie taką samą złością, która wypełniała moje wnętrze. Pewnie wcześniej, jego słowa, jakoś by na mnie wpłynęły, ale teraz byłam nieźle wkurzona. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Najpierw naucz się kontrolować swoją złość, zanim jeszcze kiedykolwiek zdecydujesz się mnie dotknąć. - spiorunowałam go wzrokiem, na co zmarszczył czoło - Po prostu odpowiedz na moje pytanie. Co przede mną ukrywasz?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Napięcie i zdenerwowanie było bardzo widoczne w jego tęczówkach, ale nadal zachowywał kamienny wyraz twarzy. Mocno zarysowana linia jego szczęki zdradzała zaciśnięte w złości zęby. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówiłem ci już, Victoria. Nic. Mieliśmy romans. To już skończone. Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To dlaczego tak bardzo zaniepokoiła cię moja wizyta u Emmy?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo ona jest manipulatorką! Nie dasz rady ograć jej w jej własnej grze, Victoria. Ona jest mądra. Doskonale wie po co tu przyjechałaś. Cokolwiek ci powiedziała, to było kłamstwo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma nic mi nie powiedziała. - odparłam cicho - Powtórzyła tylko to samo, co mówiłeś ty. - no i parę innych rzeczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn zmarszczył brwi i gwałtownie przeczesał palcami swoje poburzone włosy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W takim razie, nie mam nic już więcej do dodania. - bąknął wyraźnie rozkojarzony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę i opuściłam wzrok na swoje nerwowo splecione palce. <i>"Zależy mu na tobie, ale boi się do tego przyznać." </i>Czyżby? Moja wizyta u Emmy nie przyniosła żadnych korzyści, a tylko zaostrzyła sprawę. Nie wierzyłam mu. Ponownie przeczesał swoje włosy palcami, po czym wyciągnął rękę, by chwycić moją dłoń, ale zawahał się w pół ruchu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę cię dotknąć? - zapytał cichym, zdenerwowanym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinęłam głową, pochłonięta swoim własnym światem. Ciałem byłam z Zaynem, ale mój umysł był całkiem gdzieś indziej. Złapał mnie za przedramię i przyciągnął do swojego ciała, mocno oplatając w ciasnym uścisku. Pochylił swoją głowę wtulając twarz w moje włosy i głęboko zaciągnął się ich zapachem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zawsze tak pięknie pachniesz, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nadal jestem na ciebie zła. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął głośno, a ja poczułam jak jego klatka unosi się ciężko przy mojej piersi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak samo jak ja. - wyszeptał słodkim głosem, który bez wątpienia skrywał w sobie jakąś mroczność. Delikatnie przeczesał moje włosy, i jak się spodziewałam, chwilę później okropnie powoli i łagodnie, pociągnął za nie, zmuszając bym podniosła na niego wzrok. Jego oczy przepełnione były pożądaniem i złością. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś strasznie frustrującą kobietą, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Masz zamiar mnie ukarać? - szepnęłam prawie niesłyszalnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, tak. - odpowiedział równie cicho ze złośliwym uśmieszkiem na twarzy, który nawet nie tknął jego tęczówek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z trudem przełknęłam ślinę, a on odsunął się ode mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powinnam już iść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pójdę z tobą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, dam sobie radę...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie kłóć się ze mną i tak już przegięłaś. - chwycił mnie za dłoń i pociągnął w stronę wind. Cholera, windy!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zaparkowałam na podziemnym. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem. Mark widział twój samochód. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiedziałeś, że tu jestem? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odetchnął głęboko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, ale nie spodziewałem się, że będziesz u Emmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kciukiem delikatnie gładził mnie po knykciach moich palców, czekając na przyjazd windy. Kiedy wreszcie się pojawiła, czułam jakby moje serce odmówiło posłuszeństwa. Gestem ręki wskazał, że mam wejść pierwsza, a on podążył zaraz za mną. Gdy tylko metalowa płyta się zasunęła, znowu poczułam niepewność względem niego. Tak samo jak za każdym razem, kiedy znajdujemy się w jakimś małym pomieszczeniu. Przygryzłam wargę, a on przycisnął mnie do ściany. Podniosłam dłonie i oparłam je o jego tors, gdy wpił się we mnie ustami. Jego ręce wędrowały po moich bokach, aż wreszcie dotarł do ud i uniósł mnie w górę, na co instynktownie zaplotłam nogi na jego biodrach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzł skórę mojej szyi, a ja z całych sił starałam się powstrzymać jęk, wbijając palce w jego ramię. Jego usta z powrotem naparły na moje wargi, gdy moja dłoń nieśmiało zsunęła się w dół jego torsu, zmierzając do dolnych partii jego ciała. Palcami delikatnie przejechałam po jego twardym członku, uwięzionym za materiałem ubrania. O, rety. Mruknął miękko w odpowiedzi na mój dotyk.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie pogrywaj ze mną, Re. - warknął erotycznym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam pana. - odparłam uwodzicielsko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Winda zatrzymała się, a Zayn poluzował swój uścisk wokół mojego ciała. Gdy moje stopy z powrotem dotknęły posadzki, metalowe drzwi akurat się rozsuwały. Chwycił mnie za rękę i poprowadził prosto do wyjścia, a potem ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. Zayn wyglądał na zatroskanego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie masz telefon? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, w aucie. - odpowiedziałam cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zostawiłaś go tam specjalnie, żeby łatwiej było ci mnie ignorować?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam. - zaczerwieniłam się, ale znalazłam odwagę, by podnieść na niego wzrok. Bardziej był skupiony na moim aucie, niż na mnie. - Zayn?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się stało z twoim samochodem? - wypalił.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co masz na myśli? - zmarszczyłam brwi i spojrzałam w kierunku w którym wpatrywał się Zayn. Moje oczy szerzej otworzyły się ze zdziwienia. Ktoś poprzebijał opony! - O, mój Boże... - szczęka mi opadła i aż poskoczyłam, gdy na parkingu rozległ się łoskot upuszczanego metalowego pręta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tori! - kurwa mać! To Devon! Szedł powoli w moją stronę, a na jego twarzy wyryty był złowieszczy, wilczy uśmiech. Zayn ostrożnie chwycił mnie za dłoń, a ja z trudem przełknęłam ślinę. On jest jakiś popierdolony!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak miło cię znowu widzieć. - zielone tęczówki Devona spoczęły na Zaynie. Cały czas uśmiechał się pod nosem, a ja marzyłam tylko o tym, żeby zetrzeć mu ten pewny siebie uśmieszek z twarzy. - I jeszcze Zayn. Jak, kurwa, słodko. - przewrócił oczami - Miło dostać taką ofertę od miliardera, co nie? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło skonsternowana i zaskoczona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się tak dziwisz, skarbie? Oboje dobrze wiecie o czym mówię. - Devon zmrużył oczy wpatrując się w Zayna. - Podpisała już kontrakcik? - uśmiechnął się złowieszczo - Proszę pana?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kurwa mać! On wie o kontrakcie?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
_____________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #351c75;">HELLURRR! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #351c75;">Kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek :) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #351c75;">Mam nadzieję, że ten się podobał, trochę się w nim działo i muszę przyznać, że tłumaczyło mi sie go cudnie, bo lubię jak jest dużo dialogów. A KOLEJNY ROZDZIAŁ TO JUŻ W OGÓLE CYCKI URYWA MÓWIĘ WAM JUŻ SIĘ NIE MOGĘ DOCZEKAĆ, AŻ WAM GO PRZETŁUMACZĘ LULZ :D</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #351c75;">Nie jestem już zabawna, więc idąc za radą Ali (tak czarnuchu do Ciebie mówię i to jest dowCIP o Tobie hłe hłe) napiszę po prostu żart o Murzynie, który wymyśliłam przed chwilą, ale jest prawdopodobieństwo, że wcale go nie wymyśliłam, tylko gdzieś słyszałam i teraz powtarzam, ale nie pamiętałam więc sobie go przywłaszczam lulz</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;">ŻART: </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;">- Co ma Murzyn długiego?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;">- Kartotekę. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #a64d79;">xDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #0b5394;">Kochani, mówiłam Wam, że będę chciała żebyście napisali kilka słów dla Chanel a ja jej je przetłumaczę i jakoś ładnie poskładam w całość z uwagi na zbliżający się koniec Coldziaczka :) Zostały dwa rozdziały, więc pliska napiszcie w komentarzach co chcielibyście jej powiedzieć, postarajcie się o oryginalność i oczywiście swój podpis. Jeśli sobie życzycie możecie napisać of korz od razu po angielsku :) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #0b5394;">Umówmy się, że będzie to można wysyłać do niedzieli, a ja potem podzielę się z Wami efektem końcowym, zanim wyślę go Chanel. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #0b5394;">Aaaaa.... i mam zamiar na swoim osobistym blogu stworzyć FAQ (czyli najczęściej zadawane pytania), będzie to można znaleźć pod tym linkiem <a href="http://bambiswagger.tumblr.com/FAQ-PL" target="_blank">TUMBLAH</a>. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #0b5394;">To tyle na dziś, do poniedziałku! :) xx</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #0b5394;">Dziękuję za uwagę, czytała Krystyna Czubówna. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com173tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-87874827953372615942013-09-10T18:09:00.001+01:002013-09-10T18:09:32.391+01:00Rozdział 33.Mark cierpliwie czekał w terminalu przylotów Heathrow. Wyglądał nieskazitelnie, jak zwykle. Czarny, dopasowany garnitur, biała koszula i cienki, czarny krawat. Głośno przełknęłam ślinę i ruszyłam w jego stronę.<br />
- Cześć Mark. - uśmiechnęłam się zmieszana, a on skinął głową uśmiechając się lekko, ale przyjaźnie.<br />
- Dzień dobry, panno Greene. - odpowiedział formalnie.<br />
Uśmiech powoli zszedł z mojej twarzy.<br />
- Proszę cię, mów mi Re.<br />
- Oczywiście, Re. Mogę wziąć twój bagaż?<br />
- Dziękuję, dam sobie radę.<br />
Zmarszczył czoło i przez chwilę wyglądał na zagubionego, jakby nie wiedział jak ma na to zareagować. Przygryzłam wargę, a on poprowadził mnie w stronę wyjścia, gdzie czekało już na nas znajome, czarne Audi SUV. Mark szybko otworzył przede mną tylne drzwi i odebrał ode mnie walizkę. Podczas gdy ja mościłam się na wygodnym siedzeniu, on pakował moje rzeczy do bagażnika. Zamknął drzwi po mojej stronie i w ułamku sekundy wskoczył na miejsce kierowcy.<br />
Jechaliśmy w kompletnej, ale przyjemnej ciszy przez centrum Londynu. Posępna pogoda oddawała mój nastrój. Tak jak bardzo chciałam już zobaczyć Zayna, tak bardzo się denerwowałam. Jeśli nadal jest na mnie zły, to jestem w niemałych tarapatach. Byłam bliska, by poprosić Marka, żeby zabrał mnie z powrotem na lotnisko, żebym mogła wrócić do Mamy. Albo, co było bardziej realistyczne, powiedzieć mu, żeby odstawił mnie do mojego nowego domu, gdzie pewnie czekała na mnie Amber. Tęskniłam za nią.<br />
Samochód zwolnił, a nas otoczyła ciemność. Zatrzymał się przy wjeździe na parking podziemny i pomógł mi wysiąść z auta. Odprowadził mnie do windy i gdy już stałam w jej środku, czekając na zasunięcie się płyty, Mark zastopował ją dłonią i zwrócił się do mnie.<br />
- Przyniosę twoje bagaże na górę. - powiedział ciepłym tonem.<br />
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się w odpowiedzi, a on wystukał kod na panelu windy. Gdy ta zaczęła się powoli zamykać, zasalutował, a ja wybuchnęłam cichym chichotem na jego widok. Dzięki niemu lekko się rozluźniłam, ale gdy zdałam sobie sprawę z jaką prędkością porusza się winda, zaczęłam znowu czuć się niepewnie. Jechała zbyt szybko. Nie mogłam się ruszyć. Stałam w miejscu jak sparaliżowana. Rozległ się dźwięk oznajmiający dotarcie na docelowe piętro, a po chwili moim oczom ukazały się szerokie i wysokie, mahoniowe drzwi. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do nich, po czym bardzo powoli je uchyliłam.<br />
Serce podskoczyło mi do gardła i nie mogłam wydusić z siebie głosu, co dopiero mówić o poruszeniu się. Po krótkiej wewnętrznej walce, zrobiłam kilka kroków do przodu i zamarłam w pół ruchu, gdy ciężka powłoka za mną się zamknęła. Jego zapach całkowicie rozproszył moje poczucie pewności, kolana mi zmiękły, gdy tylko wdarł się w nozdrza. Wnętrze wyglądało tak, jak je zapamiętałam. Rozejrzałam się wokół siebie i dostrzegłam niewielkie obrazy, z którymi już byłam zaznajomiona. Przede mną były trzystopniowe, mahoniowe schodki prowadzące do głównej części przestronnego salonu. Postać, w idealnie skrojonym garniturze, stała przy olbrzymim na całą ścianę oknie i gwałtownie przeczesywała swoje włosy palcami. Odwrócił się powoli i stanął twarzą do mnie. Wyobrażałam sobie jak to mogłoby wyglądać. Ja biegnąca prosto w jego rozłożone ramiona, a on ciasno oplatający mnie w talii w powitalnym, ciepłym uścisku. Nie ruszyłam się, nie mogłam. Nadal się na mnie złościł?<br />
Cieszyłam się, że go widzę. Naprawdę się cieszyłam, ale nie wiedziałam czego mam się spodziewać.<br />
- Porozmawiamy później, Daniel. - wymamrotał do słuchawki, a ja tylko na dźwięk jego głosu, jakoś cudownie się uspokoiłam. Zdjął marynarkę ze swoich szerokich ramion i przewiesił ją przez oparcie jednego z krzeseł jadalnianych. Chwilę później powędrował tam też jego krawat.<br />
Zayn odłożył swoją komórkę na stół i ruszył w moją stronę. Seksowny, pewny siebie, onieśmielający i z tego co zdążyłam zauważyć, nieźle wkurzony. Z przyzwyczajenia zrobiłam krok w tył, a determinacja na jego twarzy sprawiała, że z trudem łapałam kolejne oddechy. On też wyglądał na zatroskanego. Coś się stało? Czemu wygląda tak niepewnie? Linia jego szczęki była wyraźnie zarysowana, a z ciemnych oczu biło czyste pragnienie. Jego włosy były strasznie poburzone, pewnie dlatego, że przeczesywał je niezliczoną liczbę razy w nerwowym geście. Och, kocham jego włosy!<br />
Momentalnie przyciągnął mnie do swojego ciała i przycisnął do najbliższej ściany. Oplótł moje włosy o swoją dłoń i powoli pociągnął za nie, zmuszając mnie bym podniosła głowę. Wszystko działo się tak szybko, że z trudem łapałam oddech, gdy oderwał się od moich ust. Chęć, potrzeba, desperacja, złość, nie wiem co właściwie wyczułam w tym pocałunku, ale byłam wyraźnie oszołomiona. Powtórzył swój ruch, językiem zgłębiając tajniki wnętrza moich ust.<br />
Odsunął się lekko, ale nadal pozostawał bardzo blisko mnie. Jego tors ciężko unosił się przy moim ciele. Oparł swoje czoło o moje, ale ciągle wyczuwałam jego napięcie, które sprawiało, że również ja nie czułam się zbyt komfortowo.<br />
- Coś nie tak? - zapytałam, gdy tylko udało mi się odzyskać oddech.<br />
Potrząsnął głową. Och, brawo, Re. Musiałaś wypalić z jakimś beznadziejnym pytaniem.<br />
- Cieszę się, że cię znowu widzę. - szepnął. Jego głos był zdenerwowany i na tyle chłodny, że ciężko było mi uwierzyć w prawdziwość jego słów.<br />
- Ciągle się na mnie złościsz? - starałam się brzmieć na pewną siebie, ale to było dalekie od rzeczywistości.<br />
- Nawet nie masz pojęcia. - odparł gorzko.<br />
Głośno przełknęłam ślinę.<br />
- Przepraszam. - powiedziałam zawstydzona. Spuściłam wzrok, bo jego ciemne, onieśmielające oczy były zbyt dużym wyzwaniem. Wolałam stać z nisko zwieszoną głową, niż mierzyć się z jego karcącym spojrzeniem. Palcem wskazującym powoli przejechał po linii mojej szczęki, a gdy dotarł do podbródka uniósł go lekko do góry, podnosząc moją głowę. Wpatrywał się we mnie z góry swoimi przenikliwymi tęczówkami, na co wzdrygnęłam się lekko.<br />
- Nie musisz przepraszać. - powiedział zbyt przymilnym tonem. Zmarszczył brwi, gdy w pomieszczeniu rozległ się dźwięk jego wibrującego telefonu, porzuconego na stole w części jadalnej. Rzucił wzrokiem w tamtą stronę, po czym ponownie spojrzał na mnie, wzdychając gardłowo.<br />
- Idź na górę, do swojego pokoju. - polecił.<br />
Do mojego pokoju?!<br />
- Pierwsze drzwi po prawej. - po tonie jego głosu, wiedziałam, że to nie była prośba, tylko rozkaz. Nie miałam innej możliwości, więc ruszyłam w stronę schodów.<br />
Przez kilka sekund stał jeszcze przy ścianie, gdzie chwilę wcześniej zawzięcie się całowaliśmy, podczas gdy ja wbiegałam po schodach, jakby goniło mnie stado rozwścieczonych byków. Z desperacją chciałam jak najszybciej opuścić tę ogromną przestrzeń i dostać się na górę, gdzie chociaż przez chwilę mogłam pobyć sama. Weszłam do środka pokoju, który mi wskazał i zdałam sobie sprawę, że to właśnie tutaj po raz pierwszy braliśmy wspólny prysznic. To było jakoś w zeszłym tygodniu? Nie mogę sobie przypomnieć. Wnętrze było pięknie zaaranżowane. Podobnie jak w salonie, było tu duże okno sięgające od podłogi do samego sufitu, ukazujące zapierający dech w piersiach widok na Londyn. Musi lubić te swoje widoki. Usiadłam na brzegu miękkiego łóżka, zdejmując swoje buty. Zdecydowałam się zadzwonić do Amber. Nie odebrała jednak, więc wysłałam jej wiadomość.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ql74X4ji8dA-NoRs3GkJl8FTY4TIvbFFpCGwpU78RtYK-PdvjXa8_lTLWn_T8o3iwOxXc2rUtQyvtjcMgaSWsDoynebCN3kmSGbPdaFMUxLOVYYi5xqcDyb5DYhzMSl8BphHcHV4wlq-/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6ql74X4ji8dA-NoRs3GkJl8FTY4TIvbFFpCGwpU78RtYK-PdvjXa8_lTLWn_T8o3iwOxXc2rUtQyvtjcMgaSWsDoynebCN3kmSGbPdaFMUxLOVYYi5xqcDyb5DYhzMSl8BphHcHV4wlq-/s400/1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nacisnęłam "wyślij" i sekundę później dobiegł mnie dźwięk zamykanych drzwi, a po nim odgłos kroków. Prawie fizycznie wyczuwałam jego chłodną aurę, ale postanowiłam udawać, że go nie widzę. Skasowałam dopiero co wysłaną wiadomość chwilę przez tym, gdy Zayn wyjął mi telefon z dłoni i rzucił go gdzieś za siebie. Pierwsza myśl to jak poważne szkody wywołał w mojej komórce ten upadek, ale zaraz przypomniałam sobie, że przecież to Malik Cell i pewnie gówno zrobione jest z jakiegoś tytanu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie chciałam na niego spojrzeć. Uparcie wpatrywałam się w swoje nerwowo splecione palce. Zdawałam sobie sprawę z tego, że przygryzam wargę, ale byłam zbyt zestresowana. Nie miałam pojęcia co ma zamiar zrobić tym razem. Palcem wskazującym powoli przejechał po linii mojej szczęki, po czym uniósł moją twarz do góry, delikatnie chwytając za podbródek. Ciemny wzrok Zayna spoczął na mojej szyi, gdy z trudem przełknęłam ślinę. Zauważył moje zdenerwowanie i sam nieco się zrelaksował.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oddychaj. - szepnął i łagodnie pogłaskał mnie po policzku. Chwilę później lekko pociągnął za moją brodę, uwalniając dolną wargę spomiędzy zębów. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wykończysz mnie z tym przygryzaniem wargi, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ugh, nie lubię go takiego. Zrobiłabym wszystko, żeby tylko przestał zachowywać się w ten sposób. Nie znałam tego człowieka, który stał przede mną, ale wiedziałam czego chce i wiedziałam, że chce tego natychmiast.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Masz ochotę się pobawić? - czarny humor zabłyszczał w jego tęczówkach, które rozświetlone były pożądaniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pobawić?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powoli skinęłam głową, ale to nie było wystarczająco przekonujące ani dla niego, ani nawet dla mnie samej. Pragnęłam go, ale nie wtedy kiedy zachowywał się tak jak teraz. Wzięłam głęboki oddech i odepchnęłam od siebie wszystkie ponure myśli. W ułamku sekundy rzuciłam się na niego, w tamtym momencie już nic mnie nie obchodziło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nasze usta spotkały się w mgnieniu oka. Był zaskoczony moim nagłym wybuchem, ale zareagował szybko odpowiadając na moje ruchy. Oplótł mnie ramionami i chwilę zajęło mi, zanim zdałam sobie sprawę, że leży na mnie, przyciskając mnie do łóżka. Skupiłam się tylko na nim, odcinając się od reszty świata, gdy jego usta żwawo wędrowały w dół mojej szyi. Całował, lizał, czasem przygryzał moją skórę, a to wszystko odbijało się i rozchodziło echem po moim podbrzuszu. Na pewno zostanie mi kilka śladów, jeśli wessie się w moją skórę odrobinę mocniej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ściągnął swoją koszulę zaraz po tym, jak pozbawił mnie mojej i od razu w oczy rzucił mi się jego nowy tatuaż. Jego widok rozproszył mnie na moment, ale wróciłam do rzeczywistości zaraz, gdy poczułam jego usta na swoim ciele. Odpiął mój stanik, kierując się pocałunkami w dół mojego brzucha. Zrobiło mi się zimno, ale szybko okrył mnie swoim ciałem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczęłam się trochę niecierpliwić, kiedy bardzo powoli rozpiął guzik moich jeansów i rozsunął suwak. Zwinnym ruchem pozbył się moich spodni, a ja zostałam już tylko w majtkach. W jego oczach błyszczał głód, śmiałość i niepohamowana dzikość, gdy delikatnie przywarł ustami do mojego znamienia, powodując wybuch dreszczy rozchodzący się po całym ciele.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie masz pojęcia, jak długo na to czekałem. - wyszeptał Zayn, a moje hormony i biedne serce od razu zaczęły wariować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak bardzo cię pragnąłem. - kontynuował, zostawiając mokre pocałunki tuż nad moją kobiecością. Wiłam się pod nim, błagając by zrobił coś więcej. Wygięłam biodra w górę, prosząc o najmniejszy choćby dotyk, ale on tylko uśmiechnął się pod nosem i przycisnął moje ciało z powrotem do materaca, napierając dłonią na moje biodro. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest pani tak bardzo niecierpliwa, panno Greene. - robił z tego prawdziwą ucztę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, gdy pochylił się nade mną, by pocałować mnie w usta, ale sekundę później rozległo się pukanie do drzwi. Nie wiedziałam kto był bardziej wkurzony, Zayn czy ja. Irytacja na jego twarzy wzrosła widocznie, gdy niemal fizycznie zaczęłam odczuwać jego budującą złość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kurwa. - warknął pod nosem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Podniósł się i podszedł do drzwi. Ja w tym czasie chwyciłam jego koszulę i weszłam do łazienki, zanim jeszcze zdążył je otworzyć. Wyjrzałam zza rogu, obserwując jak seksowny Zayn z nagim torsem i cholernie sfrustrowanym nastrojem wita Marka w mniej niż przyjazny sposób. Ten jednak wydawał się obojętny jak zwykle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakiś problem? - zapytał Zayn wyraźnie poirytowany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To pilne. Pańska matka czeka na pierwszej linii. - odpowiedział Mark kompletnie spokojnym i pewnym siebie głosem. Odwrócił się i odszedł, a Zayn podążył zaraz za nim. Naciągnęłam na siebie koszulę Zayna i wyszłam do pokoju, po drodze zbierając z podłogi mój telefon. A gdzież on polazł? W takim momencie? Ekran mojej komórki zamigotał, oznajmiając przyjście nowej wiadomości od Amber.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibwOkyYm7CAjXERdHyizCKjY1OtqbfuXMgHCN-FFxTThwpxE6GMCJ9A9ovCGMTD_XhdsZkqhsiB96gW4YrqpH8xmr-8l6gGSGUizfRQe1UFqEtdEFc6RMT8VRx142gKhbpPfyBCnbPCsZT/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibwOkyYm7CAjXERdHyizCKjY1OtqbfuXMgHCN-FFxTThwpxE6GMCJ9A9ovCGMTD_XhdsZkqhsiB96gW4YrqpH8xmr-8l6gGSGUizfRQe1UFqEtdEFc6RMT8VRx142gKhbpPfyBCnbPCsZT/s400/2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się lekko, ale zaraz zostałam wyrwana ze swojego świata, przez Zayna, który z powrotem pojawił się w pokoju. Wyglądał na przejętego. Ubrany był w białą koszulkę,czarną skórzaną kurtkę i jeansy, tego samego koloru. Poruszał się bardzo szybko. Schylił się i chwycił moje spodnie, rzucając je w moją stronę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zakładaj. Wychodzimy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?! Trochę się pogubiłam. O co tutaj chodzi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Już, Victoria. - posłał mi karcące spojrzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się dzieje? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nieważne! Pospiesz się po prostu. - gwałtownie przeczesał swoje włosy palcami, nie spuszczając przy tym wzroku z ekranu swojego telefonu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło naciągając na siebie jeansy. Zaczęłam odpinać jego koszulę, którą założyłam w między czasie, ale powstrzymał mnie, łapiąc mnie za rękę i ciągnąc w stronę drzwi. Mam iść bez stanika i w jego koszuli? Zayn wręczył mi moje vansy, a ja zaczęłam niepokoić się coraz bardziej. Dobrze, że chociaż o moich butach pamiętał. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzięki. - bąknęłam, ale pomógłby mi, gdyby przestał mnie za sobą ciągnąć, może wtedy miałabym możliwość ich założenia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Milczenie przeciągnęło się, aż do momentu, gdy siedzieliśmy już w aucie. Nie byłam pewna, czy ponowić swoje pytanie, ale strasznie wkurzało mnie to, że był taki zdenerwowany i pochłonięty czymś, o czym nie wiedziałam. Co się, do kurwy nędzy, dzieje?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Możesz mi powiedzieć o co chodzi? - wymamrotałam poirytowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął głośno i pokręcił głową. Przewróciłam oczami w odpowiedzi i skupiłam się na widoku za oknem. Patrząc na ulice Londynu, które mijaliśmy, coś przyszło mi na myśl. Jedziemy do szpitala? Cholera jasna! Ktoś miał wypadek? Co się stało? Tak wiele pytań, na które nie mam szans uzyskać odpowiedzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Samochód zatrzymał się w miejscu, a Zayn momentalnie z niego wyskoczył. Też chciałam otworzyć swoje drzwi, ale kurwa były zamknięte. W końcu Zayn łaskawie postanowił mi je otworzyć i wyciągnął w moją stronę dłoń, żeby pomóc mi wysiąść. Nie przyjęłam jej i zsunęłam się z wysokiego siedzenia o własnych siłach. Popatrzył na mnie z lekkim rozbawieniem i irytacją w jednym, po czym chwycił moją rękę i ścisnął ją lekko, prowadząc mnie w kierunku wejścia głównego do szpitala.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kobieta w średnim wieku, siedząca za biurkiem w recepcji, zaczęła mierzyć wzrokiem Zayna od góry do dołu. Zaczerwieniła się, gdy podeszliśmy bliżej i posłała nam krótki, ciepły uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę państwu jakoś pomóc? - zapytała drżącym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Na którym oddziale leży Emma Donaldson? - rzucił szybko Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Emma?! Co?! Stałam tam z lekko rozchylonymi ustami wpatrując się tępo w Zayna. Nie usłyszałam nic więcej z ich wymiany zdań, bo byłam zbyt zszokowana. Cóż się stało Emmie?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję. - bąknął zdenerwowany Zayn i nawet na mnie nie patrząc, pociągnął mnie w stronę wind. Staliśmy w środku, otoczeni dziwaczną muzyczką, a między nami nie było nawet najmniejszego przepływu energii, którą wyczuwałam zazwyczaj. Nic. Oboje byliśmy za bardzo skupieni na swoich własnych myślach, żeby zainteresować się sobą nawzajem. Emma? W szpitalu? Mimo, że bardzo jej nie lubię, mam nadzieję, że wszystko z nią w porządku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Metalowe drzwi rozsunęły się, a my znaleźliśmy się w środku pomieszczenia wypełnionego zabieganymi ludźmi. Pielęgniarki chodziły to w jedną, to w drugą stronę z naręczami aparatury do mierzenia rytmu serca, defibrylatorami i torebkami wypełniony krwią dla pacjentów. Na jakim oddziale my właściwie jesteśmy? Przy recepcji siedziała kobieta, a nad nią stał jakiś mężczyzna, oboje uważnie wpatrywali się w monitor komputera przed sobą. Widziałam rosnące poirytowanie Zayna, był wkurzony faktem, że ktoś ośmiela się go ignorować. Tamta dwójka w sumie wyglądała jak para, ale nieważne. Po kilku sekundach Zayn złapał mały dzwonek stojący na drugim końcu lady i potrząsnął nim złośliwie i uporczywie, po czym odrzucił go na swoje miejsce. Posłałam mu schmurzone spojrzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dwójka ludzi za blatem popatrzyła na nas z poczuciem winy i jakby lekko zszokowana jego nagłym, kompletnie zbędnym wybuchem. O co mu chodzi?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, przepraszam najmocniej. Mogę w czymś po..- zaczęła dziewczyna, ale Zayn przerwał jej wpół zdania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma Donaldson. Gdzie ona jest? - syknął przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jezu, weź się uspokój.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pan jest z rodziny? - zapytał mężczyzna stając w obronie swojej koleżanki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Usta Zayna ułożyły się w cienką linię.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę prosić pańskie nazwisko? - powiedziała łagodnie kobieta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn Malik. - rzucił zniecierpliwiony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z jakiejś teczki wyciągnęła zapisaną kartkę papieru, ale nie udało mi się nic z niej odczytać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przykro mi, proszę pana. Pańskie nazwisko nie figuruje na liście odwiedzających. - odparła w końcu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Proszę sprawdzić jeszcze raz! - Zayn momentalnie spiorunował ją wzrokiem, na co nawet jej opiekuńczy towarzysz wydał się lekko przestraszony. Zawahała się i podniosła wzrok na swojego kolegę, który w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. Biorąc głęboki oddech opuściła z powrotem wzrok na kartkę, a po chwili nieśmiało spojrzała na Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam faktycznie...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie jej pokój? - przerwał jej rozdrażniony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Trzecie drzwi po prawej, wzdłuż tego korytarza po lewej stronie. - odpowiedziała momentalnie, wskazując dłonią kierunek. Zachowywała się jakby była jakimś szeregowym, a Zayn jej dowódcą. Popatrzyła na mnie przepraszająco.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Proszę pani, mogę prosić, ugh... nazwisko?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ona jest ze mną. - wciął się Zayn swoim chłodnym i poważnym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, w porządku. Po prostu posiedzę w poczekalni...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, nie. Nie posiedzisz. - uniósł jedną brew i posłał mi wymowne spojrzenie. Ścisnął moją dłoń i przyciągnął mnie bliżej swojego ciała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Będę w poczekalni. Ich możesz sobie zastraszać ile wlezie, ale ja nie mam zamiaru tego tolerować. - wyszeptałam surowym tonem, wyszarpując swoją dłoń z jego uścisku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wystawiaj na próbę mojej cierpliwości, Victoria. - rzucił ostrzegawczo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Momentalnie przeszły mnie ciarki, gdy dotarły do mnie jego słowa. Głośno przełknęłam ślinę, a on chwycił mnie za rękę, kciukiem lekko pocierając knykcie moich palców, po czym zwrócił się w stronę dwójki zszokowanych lekarzy za biurkiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ona jest ze mną. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przykro mi, proszę pana. Potrzebuję jej nazwiska... - zaczął oponować mężczyzna, ale Zayn już ciągnął mnie za sobą w kierunku pokoju Emmy. Po co chce, żebym z nim szła?! Czym ja się tak przejmuję? Wszystko z nią w porządku? Moje nerwy były całkiem w strzępach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Spojrzałam przez małe okienko do sali, gdzie leżała Emma. Nie byłam w stanie rozpoznać posiniaczonej i zakrwawionej osoby, która tam leżała. O, mój Boże. Co się stało? Miała zabandażowaną głowę, a jej oczy były strasznie opuchnięte. Jedną z rąk miała w gipsie. Zaczęłam się o nią martwić, poczułam się nawet lekko winna, nie wiem czemu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Weszłam do środka, czując się jak grzesznik w kościele. Głos uwiązł mi w gardle. Zayn szedł ciągnąc mnie za sobą, a jedyne co czułam, to chęć ukrycia się za jego sylwetką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma? - jego głos był miękki, wypełniony bólem. Zbliżyliśmy się na tyle, że byłam w stanie w całej okazałości zobaczyć jej poszkodowane ciało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn? - odparła słabo. Łatwo było poznać, że nawet próba mówienia sprawia jej ogromną trudność i ból.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jestem tu, Emma. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, Zayn. - jęknęła z wdzięcznością, a jej głos niemal przypominał zranione zwierzę. Moje własne serce mnie zdradziło. Poczucie winy i współczucie, tylko to wtedy zaprzątało moją głowę. Co jej się, kurwa, stało?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się stało? Powiedz mi. Kto ci to zrobił? - zapytał łagodnie Zayn. Usiadł na krześle obok łóżka i delikatnie chwycił jej dłoń, a ja poczułam nagłe ukłucie zazdrości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- T..Taylor. - wymamrotała z trudem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?! Jej były mąż, Taylor? Pobił ją?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powoli i w wyraźnych bólach przechyliła głowę na bok i spojrzała na mnie. Jeden z jej policzków pokryty był opatrunkami, natomiast drugi znaczyły okropne, purpurowe siniaki. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria? - lekko zmarszczyła brwi, siląc się na uśmiech. Od samego patrzenia mnie bolało, proszę przestań się uśmiechać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cześć. - odparłam cicho, niepewnie i z pewnością niezdarnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn spojrzał na mnie ponad swoim ramieniem i znowu poczułam się, jakbym przerywała im jakieś osobiste spotkanie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- B..bardzo miło z twojej s..strony, że przyszłaś. - wyszeptała ochryple. Serce ściskało mi się na samą myśl o jej stanie. Jej niebieskie oczy pozbawione były wyrazu i codziennego blasku. Nie umiałam jednak odgonić od siebie wizji dłoni Zayna, którą delikatnie oplatał jej palce. Nie odpowiedziałam jej nic, zamiast tego po prostu się uśmiechnęłam. Nie miałam w sumie innego wyboru.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zabije go, kurwa. - warknął Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. - rzuciła błagalnie Emma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czemu niby nie?! Kurwa! Popatrz na siebie, Emma! Zdajesz sobie sprawę z tego, gdzie jesteś? - wybuchnął, mimo wszystko starając się zachować niski ton. Wolną dłonią przeczesał gwałtownie swoje włosy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mogłam dłużej znieść ich widoku, więc odwróciłam się na pięcie, ale tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko zostałam powstrzymana przez Zayna. Kurwa mać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie idziesz? - spiorunował mnie wzrokiem, a ja zamarłam w miejscu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odetchnąć świeżym powietrzem. - pisnęłam cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczył czoło. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Weź ze sobą Marka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przewróciłam oczami tak wymownie, że chyba sięgnęły najwyższych podwoi niebios.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Popatrzyłam na niego, a potem skupiłam swój wzrok na Emmie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uważaj na siebie. - bąknęłam, a ona uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zayn popatrzył na mnie poirytowany. Do kurwy nędzy! Cóż zrobiłam nie tak tym razem?! Wkurzona wyszłam z pokoju, zostawiając ich samych. Byłam bliska napadu furii. Minęłam poczekalnię, gdzie miałam siedzieć i ruszyłam prosto do wind. Chwilę później stałam już przed budynkiem szpitala, ciesząc się chłodną, londyńską bryzą. Zrelaksowałam się, ale tylko na moment. Nawet nie wiedziałam, gdzie jest Mark.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zadzwoniłam do Amber. Odebrała po kilku sygnałach, a ja byłam bliska tego, żeby całkiem się rozkleić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re! - krzyknęła ożywiona i wyraźnie uszczęśliwiona. Od razu poprawił mi się humor, ale nadal przejmowałam się Emmą, Zaynem i tymi jego pierdolniętymi nastrojami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Amber? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re? - jej ton natychmiast uległ zmianie. Teraz brzmiała na zatroskaną i zaciekawioną. Och nie, jestem aż tak oczywista? - Co się dzieje?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nic. - jestem tylko przytłoczona tym wszystkim - Tęsknię za tobą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja za tobą też, Skarbie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co robisz? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Rozpakowuję się. Gdzie ty jesteś? Słyszę jakieś samochody. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jestem w szpitalu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O kurwa! Co się stało? Wszystko w porządku? Co się sta...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ze mną wszystko dobrze. Chodzi o um... znajomą Zayna. - kopnęłam kamyk leżący na chodniku i ruszyłam wzdłuż ławek ustawionych przed wejściem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A z nim wszystko okej?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Strasznie mnie wkurwia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, ma się dobrze. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Brzmisz na przybitą. - powiedziała cicho - Jesteś pewna, że wszystko w porządku?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. - odpowiedziałam krótko. Gula w moim gardle zaczęła rosnąć i nie wiedziałam jak długo jeszcze będę w stanie powstrzymać się od płaczu. - Zadzwonię do ciebie później. - mój głos się załamał, dając jej idealną wymówkę do zaczęcia wypytywania na temat czemu płaczę i czy płaczę. Rozłączyłam się szybko unikając dalszej rozmowy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Schowałam twarz w dłoniach, próbując zapanować nad rozszalałymi myślami. Chciałam wrócić do domu i zobaczyć się z Amber, ale oczywiście Zayn miał inne plany. Ma już kontrolę nad wszystkim co robię?! Kurwa, potrzebuję czasu żeby ochłonąć, bo wciągnęłam w to wszystko za dużo emocji. Po chuj mnie tu ze sobą przywlekł?! Po co ja tutaj? Duszę się przez niego!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re. - podskoczyłam, gdy zobaczyłam Marka stojącego przy moim boku, wyciągającego w moją stronę chusteczkę. Uśmiechnęłam się smutno, gdy poczułam piekące łzy w kącikach oczu i wzięłam ją od niego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję. - zakwiliłam ocierając mokre strużki spływające po moich policzkach. Byłam jednym wielkim kłębkiem nerwów. Zaczęłam łkać niekontrolowanie, gdy doszłam do momentu, w którym nie byłam już w stanie zapanować nad moim głosem. Moja klatka unosiła się ciężko i opadała, gdy głęboko zachłystywałam się powietrzem. Dlaczego tak ryczę? Nawet nie pamiętam powodu tego całego płaczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Po kilku minutach wreszcie się uspokoiłam, ale nadal lekko się jąkałam. Mark kręcił się w pobliżu, ale cały czas miał na mnie oko. W pewnej chwili zamarł w miejscu i zniknął gdzieś w głębi parkingu, co nieco mnie zdziwiło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ktoś zajął miejsce tuż obok mnie. Bazując na pięknym zapachu tego popierdolonego, przystojnego mężczyzny, to musiał być Zayn. Postanowiłam nie zwracać na niego uwagi. Nawet nie spojrzałam w jego stronę. Po tym krótkim załamaniu nerwowym byłam nieźle wkurwiona. Poirytowana zaplotłam ręce na piersiach, ale na szczęście wykazał się inteligencją i nie próbował mnie dotknąć. No i dobrze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Będziesz mnie teraz ignorować? - zapytał. Och, niespodzianka! Nadal jest zły!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ciężko cię ignorować, kiedy się tak zachowujesz. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co to ma niby znaczyć? Patrz na mnie, kiedy ze mną rozmawiasz, Victoria. - wymamrotał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie posłuchałam go, zamiast tego wstałam i ruszyłam w stronę zaparkowanego Audi SUVa. Mark czekał już przy samochodzie i akurat otwierał dla mnie drzwi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wdrapałam się na siedzenie i przysunęłam najbliżej swoich drzwi, jak tylko mogłam, gdy Zayn mościł się na siedzeniu obok. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O co chodzi? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naprawdę nie mam ochoty na rozmowę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął pod nosem, gdy Mark siadał właśnie na miejscu kierowcy. Było mi go szkoda. On codziennie musiał znosić zachowanie Zayna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Prosto do domu, Mark. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Właściwie... - zamilkłam, kiedy Zayn popatrzył na mnie z góry z całkowicie kamiennym wyrazem twarzy - Chcę jechać do siebie do domu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo dawno nie widziałam Amber. - odgryzłam się poirytowana. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie sprzeciwił się, więc odetchnęłam z ulgą. Na serio spodziewałam się jakiejś kłótni. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mark, do domu Victorii, proszę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak jest, proszę pana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dowieziemy twój bagaż najszybciej jak to będzie możliwe. - powiedział, jak mi się wydawało, urażony Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Krótka podróż do mojego domu przebiegła w kompletnej ciszy. Widziałam jak niepewny był, za każdym razem kiedy spoglądał w moją stronę. Chciał coś powiedzieć, ale tego nie zrobił, co przyjęłam z wyraźną ulgą. Gdy dotarliśmy pod mój dom, Zayn otworzył przede mną drzwi, ale tym razem nie wyciągnął do mnie ręki. Pewnie wiedział, że i tak zignoruję jego gest. Zamiast tego lekko podtrzymał mnie za łokieć, a ja od razu poczułam znajome ciarki rozchodzące się pod skórą, wywołane jego dotykiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzięki. - bąknęłam. Niespodziewanie chwycił moją dłoń i podszedł ze mną do drzwi wejściowych. Gdy się zatrzymaliśmy, odwrócił się w moją stronę, a ja wstrzymałam oddech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiesz mi co cię męczy? - zapytał z obojętnym wyrazem twarzy, ale jego oczy przepełnione były napięciem. Wyglądał na zmartwionego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Byłoby miło, gdybyś uprzedził mnie, że to Emma jest w szpitalu. Po prostu się tego nie spodziewałam. - wymamrotałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przeczesał dłonią swoje włosy i westchnął głośno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam. Powinienem był ci powiedzieć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, powinieneś. - zmarszczyłam brwi i zaczerpnęłam głęboki oddech - Wszystko z nią w porządku?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Skinął głową, ale wyglądał jak mały zagubiony chłopiec po środku pustyni. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest jednak coś jeszcze... Płakałaś. Dlaczego? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Skąd wiesz? - moje usta znowu zaczęły żyć swoim własnym życiem, nie kłopocząc się brakiem przyzwolenia mojego mózgu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zdradziły cię oczy, Victoria. Powiedz mi, dlaczego? - delikatnym gestem pogładził mnie po policzku, po czym założył za moje ucho pasemko włosów. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Niepewnie przygryzłam dolną wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Twoja złość, Zayn.. To przytłaczające, ja... - zamilkłam próbując znaleźć odpowiednie słowa. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem. - potrząsnął głową sfrustrowany. - Przepraszam. Minęły dwa dni, Victoria. Potrzebuję cię.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chyba chciałeś powiedzieć, że potrzebujesz seksu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jestem tu Zayn. Jestem dokładnie przy tobie i na razie nigdzie się nie wybieram. - rzuciłam lekko poirytowana - Muszę iść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, czekaj. - chwycił mnie za rękę, ale zawahał się, gdy tylko rozchylił usta, żeby coś powiedzieć. Zamiast tego, oplótł obiema dłońmi moją twarz i pocałował mnie żarliwie. Zachwiałam się lekko na nogach, ale przycisnął mnie do swojego ciała, pomagając złapać równowagę. Jak przy pomocy czarodziejskiej różdżki, o wszystkim zapomniałam. Tak jakby rzucił na mnie jakiś magiczny urok! Całkowicie mu się poddałam i chciałam jeszcze więcej. Jak on to robi?! Chciałam się sprzeciwić, ale nie byłam w stanie. Należałam do niego, a on należał do mnie. Nie przeszkadzało mi, że to tylko chwilowe. Wszystkie wady zostały mu zapomniane. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
JOŁ ŁARAP JEA!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ W PIĄTEK. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Nie wiem co mam napisać więcej, gdyż nic się nie dzieje w fandomie i nuda i nawet nie chce mi się nic wymyślać głupkowatych żartów, ani nic...... :/ </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Cóż, więc pozdrawiam, mam nadzieję, ze się podobało i takie tam :) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
C'YA. DO PIĄTKU. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com72tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-61918415270396723372013-09-07T18:10:00.000+01:002013-09-07T18:10:11.212+01:00Rozdział 32.<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam tylko, że kursywa to wspomnienie :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>____________________________________________________</i></div>
<br />
Usłyszałam jakiś słaby dźwięk. Może to moja komórka? Mam nadzieję, że nie, bo byłam zbyt zmęczona, żeby się nawet ruszyć. Sygnał jednak nie ustawał i po dłuższej chwili postanowiłam jednak odebrać telefon. Sięgnęłam na szafkę nocną i chwyciłam brzęczące urządzenie. Od razu oślepiła mnie jasna poświata bijąca od wyświetlacza. Skrzywiłam się lekko, westchnęłam głośno i przycisnęłam telefon do ucha. Momentalnie się wybudziłam, gdy usłyszałam głos dzwoniącego.<br />
<div>
- Obudziłem cię? - jego charakterystyczny akcent wyrwał z sennego otępienia moje ciało i wszystkie zmysły, budząc stado motyli w moim brzuchu. Nikomu jeszcze nie udało się w tak krótkim czasie przywołać mnie do życia z mojego snu, który bardziej podobny był do jakiejś śpiączki. Tylko on był w stanie sprawić, że byłam taka szczęśliwa i to zaraz po przebudzeniu. Jego głos.</div>
<div>
Zayn.</div>
<div>
- Um, tak, ale nic nie szkodzi. - przygryzłam wargę sięgając do włącznika lampki stojącej na szafce nocnej. 03:32. Ło, serio było wcześnie, za wcześnie.</div>
<div>
- Przepraszam Victoria, zapomniałem o różnicy czasu. - odparł lekko rozbawionym, nie wiem czym, głosem. No jasne, że zapomniał. </div>
<div>
Ziewnęłam w odpowiedzi i z powrotem opadłam na wysłużone łóżko, uśmiechając się do siebie. Przypomniałam sobie jego beztroskie, chłopięce zachowanie chwile przed tym, gdy wybrał się w podróż powrotną do Londynu. A z czego ja się tak cieszę? Nigdy nie byłam pierwsza do wstawania, nienawidziłam, gdy ktoś przerywał mi mój błogi sen. </div>
<div>
- Jesteś w domu?</div>
<div>
- Byłem przed chwilą. Mam trochę pracy w biurze. </div>
<div>
- Już pracujesz? - zapytałam zdziwiona.</div>
<div>
- Staram się jak tylko mogę. </div>
<div>
Och, on robi sobie kiedykolwiek jakieś przerwy, kiedy mnie z nim nie ma?</div>
<div>
- Muszę przyznać, jesteś pracusiem. Jestem pełna podziwu. - zażartowałam.</div>
<div>
- Kiedy o tobie myślę, strasznie się rozpraszam. </div>
<div>
- Rozpraszasz? - ja mogłabym powiedzieć to samo - W takim razie, powinien pan wracać do pracy, Panie Malik.- rzuciłam zaczepnie i przygryzłam wargę. Och, Boże... Czułam się jak jakaś zakochana gówniara.</div>
<div>
- Panno Greene, muszę pani przypominać kto tutaj jest szefem? - momentalnie zachłysnęłam się powietrzem, ale po chwili przypomniałam sobie, że ostatnimi czasy Zayn lubi pożartować. Właściwie brzmiał jakby się ze mną droczył, jakbym go czymś rozbawiła. </div>
<div>
- Z pańskimi szczegółowo wyklarowanymi karami, jestem w pełni świadoma kto jest tutaj szefem, proszę pana. - odparłam takim samym tonem jak on. Powstrzymałam się od chichotu, przygryzając dolną wargę, a gdy usłyszałam jak bierze głęboki oddech, niemal podskoczyłam z podekscytowania. </div>
<div>
- A ja jestem w pełni świadomy, że właśnie przygryzasz wargę, mam rację? </div>
<div>
- Nie. - prychnęłam sarkastycznie, uwalniając dolną wargę spomiędzy zębów. Skąd on może wiedzieć?</div>
<div>
- Wiesz jak to na mnie działa. - szepnął ochryple.</div>
<div>
Och.</div>
<div>
- Jesteś sama? - wypalił nagle.</div>
<div>
- Jasne, że jestem sama, jest wpół do czwartej nad ranem. - przewróciłam oczami.</div>
<div>
Zamilkł na chwilę.</div>
<div>
- Chciałabym, żebyś tu była. - wymamrotał.</div>
<div>
Głośno przełknęłam ślinę. Nie bardzo pomaga mi uporać się z moimi uczuciami.</div>
<div>
- A ty, jesteś sam? - zapytałam zawstydzona.</div>
<div>
- Tak. I marzę o tym, żeby wziąć cię właśnie na moim biurku, Victoria. Ale niestety, wydaje mi się, że seks przez telefon będzie musiał wystarczyć. </div>
<div>
O, mój Boże! Co?! Chce uprawiać seks przez telefon? A co ja mam do cholery niby mówić?</div>
<div>
- Oddychaj. - odezwał się Zayn, a w jego głosie usłyszałam nutę podniecenia.</div>
<div>
- Jeszcze nigdy nie robiłam tego przez telefon. - bo jestem beznadziejna i niedoświadczona.</div>
<div>
- Nie przeszkadza mi to. Powiedz mi, co masz na sobie? - zapytał.</div>
<div>
Przygryzłam wargę zerkając na moją przydużą koszulkę. Och tak, Zayna na pewno to podkręci. Zanim zdążyłam otworzyć usta, żeby się odezwać, usłyszałam jakiś przytłumiony głos w tle, po drugiej stronie rozmowy. Coś jak Leigh, mówiąca przez jakiś głośnik. </div>
<div>
- Może wrócimy do tego kiedy indziej? - powiedziałam, gdy Zayn odchrząknął cicho.</div>
<div>
- Bardzo podoba mi się ten pomysł, panno Greene. Mam ważne spotkanie z panem Niocholasem Cowellem. - och, wrócił biznesmen. Wydęłam usta niezadowolona.</div>
<div>
- Och, w porządku, um... - co mam mu jeszcze powiedzieć? "Miłej zabawy"? - Powodzenia. - przewróciłam oczami. O, mój Boże, to było głupie.</div>
<div>
Nie odezwał się przez kilka sekund, ale po chwili w końcu podziękował i szepnął.</div>
<div>
- Przesłałem ci kontrakt mailem. Nara, Maleńka. - jego słowa sprawiły, że mój żołądek zaczął wykonywać jakieś dziwne manewry, łącznie z fikołkami.</div>
<div>
Westchnęłam pod nosem i włożyłam telefon pod poduszkę, próbując ponownie zasnąć. Moja myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół Zayna i tego co wydarzyło się w przeciągu tego tygodnia. </div>
<div>
Jeśli zacznę teraz myśleć o tym kontrakcie, to chyba zwariuję. Co ja mam robić? Jest za wcześnie na tego typu rzeczy. Ludzie się na serio na coś takiego godzą? To się zdarza w normalnym życiu? Nawet nie chciałam poznać odpowiedzi. To legalne? Wzruszyłam ramionami. Za dużo myślę na ten temat.</div>
<div>
A może nie? Zaczęłam zastanawiać się, czy znajdę coś na ten temat w internecie. Szybko chwyciłam swojego laptopa z biurka i z powrotem wskoczyłam pod ciepłą pościel, czekając aż urządzenie się uruchomi. Co ja właściwie chcę znaleźć? A może powinnam poszukać jakichś informacji o Zaynie? Przecież to nic złego. Nie chodzi o to, że mu nie ufam, tylko po prostu, dobrze byłoby upewnić się z kim właściwie negocjuję związek seksualny. </div>
<div>
Siedziałam i wpatrywałam się w migający na monitorze kursor. Zamarłam w miejscu widząc logo e-maila, skaczące po ekranie i oznajmiające nową wiadomość od Zayna. Zignorowałam ją. Jeszcze nie teraz.</div>
<div>
Zaczęłam od jego imienia. Zayn Malik. Nic specjalnego jednak się nie pojawiło. Zero. Null. Pustka. Nada. Jedyne czego się dowiedziałam to, że jest ambasadorem UNICEFu i posiada jeszcze kilka mniejszych, bądź większych hoteli i firm, których nazwy obiły mi się o uszy, ale ze względu na moje postrzeganie ludzi bogatych, postanowiłam je ignorować. Mimo wszystko to, co Zayn zrobił dla ludzi w Afryce, było bardzo inspirujące i hojne, biorąc pod uwagę sumę jaką im przekazał. Dlaczego nie powiedział mi, że jest ich ambasadorem?!</div>
<div>
Pokręciłam głową i jednak zdecydowałam się na przeczytanie maila. Nie wiem czemu, ale strasznie się denerwowałam.</div>
<div>
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO-Ok3gWKK5p4d2qs5Imz_u5b8_9cCsJ4WDeeQm30v3d9bh8b2LqiCfm4GsluuxfPkdfZntptgAVq-zX9_Buj3pxUrA1_r9bJGRETRMMQZPM0dSFzEUNGKcYjIYuAAy4By1HHdLYbyPw9H/s1600/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjO-Ok3gWKK5p4d2qs5Imz_u5b8_9cCsJ4WDeeQm30v3d9bh8b2LqiCfm4GsluuxfPkdfZntptgAVq-zX9_Buj3pxUrA1_r9bJGRETRMMQZPM0dSFzEUNGKcYjIYuAAy4By1HHdLYbyPw9H/s1600/1.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgn_MOrcWqV5dDtxiDC7TkHp8UL9kEbeRpToCJ-vzQiZAqWcRqUZO5TcTxiEG9Nw3fgnCbNNRi-fKc7pCfDnzxV0YPhslPcZJxhBw92hQbh52aHcqPJozeKjbuNft5n95EuAqoCDwI9JhCj/s1600/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgn_MOrcWqV5dDtxiDC7TkHp8UL9kEbeRpToCJ-vzQiZAqWcRqUZO5TcTxiEG9Nw3fgnCbNNRi-fKc7pCfDnzxV0YPhslPcZJxhBw92hQbh52aHcqPJozeKjbuNft5n95EuAqoCDwI9JhCj/s1600/2.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qfsFM8oW4SC1ib-9Yup5o8kK5ifVJv93Y6g_0nbETPh1uLleGUHGZnpO66yNeoxiBwqTYQ8GXHBL_3ObE3CJijLQ8xjvOYmQCsPX_tDiUErHBcUNBlOTsMW_uKa5tTDPx22tt3Zyi-GZ/s1600/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg1qfsFM8oW4SC1ib-9Yup5o8kK5ifVJv93Y6g_0nbETPh1uLleGUHGZnpO66yNeoxiBwqTYQ8GXHBL_3ObE3CJijLQ8xjvOYmQCsPX_tDiUErHBcUNBlOTsMW_uKa5tTDPx22tt3Zyi-GZ/s1600/3.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuLApK42JM-Ubjhau8Znl8jfX233FzxizFP8hQU7EUk2qwb9jXbXz4mOzCI_6BZHxkj1s7Tsqn5ZggnTFJ5xJpvAAxk9ahyI9MEwS91Sb-gXVjFsQb1Z8kQFLjZkkX3HgT2-tzL4UW9RSY/s1600/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiuLApK42JM-Ubjhau8Znl8jfX233FzxizFP8hQU7EUk2qwb9jXbXz4mOzCI_6BZHxkj1s7Tsqn5ZggnTFJ5xJpvAAxk9ahyI9MEwS91Sb-gXVjFsQb1Z8kQFLjZkkX3HgT2-tzL4UW9RSY/s1600/4.png" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Reszta dnia przebiegła mi dość szybko. Mój ojczym, Dan, wrócił z pracy wcześniej tego ranka, dobrze było go znowu zobaczyć. Mój brat pracował, więc umówiłam się z Mandy na małe zakupy. Miałam nadzieję, że one odwrócą moją uwagę od tego nieszczęsnego kontraktu. Nie miałam kontaktu z Zaynem od momentu, kiedy zadzwonił do mnie nad ranem. Głównie dlatego, że postanowiłam go ignorować z powodu tej umowy. Dzwonił już kilka razy, ale nie odbierałam, zdecydowałam się w końcu wyłączyć telefon. Ten kontrakt był jakby wołaniem do przebudzenia. Zayn nie jest jakimś romantycznym bohaterem, który swoją miłością zmiecie mnie z ziemi. To sekspert wolący zatyczki analne i wibratory, zamiast mieczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ale przecież nie mogłam ignorować go przez cały czas.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mam już dość. Gdybym nawet spróbowała odjeść, to przecież będę tęsknić za nim jak cholera. Sam jego głos sprawia, że czuję się szczęśliwa. To, że od czasu do czasu zdarzało mi się myśleć o nas jak o prawdziwej parze, zdawało mi się tylko coraz bardziej żałosne. Jasno powiedział, że nie jest zdolny do miłości, więc po ja się w ogóle staram? Sama się proszę o zawód miłosny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiesz, że gapisz się na gazetę Forbesa już od jakichś dziesięciu minut? - prawdopodobnie dlatego, że na jej okładce jest Zayn, z podpisem "Młody i Niebezpieczny Miliarder". Westchnęłam pod nosem i przeniosłam wzrok na Mandy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sorry, znalazłaś to czego chciałaś? - wymamrotałam zmęczona - Ja zapłacę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czekaj, to Zayn?! Och, ma naprawdę ładne oczy. - przerwała mi wyraźnie rozkojarzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Była bardziej zainteresowana okładką gazety, niż ubraniami które trzymała w ręku. Momentalnie pociągnęłam ją za rękę, odciągając od stojaka z gazetami. Ruszyłyśmy do kas, gdzie już fałszywie uśmiechała się do nas brunetka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To wszystko? - bąknęła sprzedawczyni, na co Mandy skinęła głową. Jeszcze raz przeczesała wzrokiem wszystkie rzeczy, które dla siebie wybrała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- 79 dolarów i 90 centów. - zajrzałam do portfela i wyjęłam na ladę studolarówkę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Reszta też należy do ciebie. Przyda ci się. - uśmiechnęłam się ciepło do mojej siostry wręczając jej torbę z ubraniami i pieniądze. Mandy przyglądała mi się uważnie, niemal wypalając dziurę w mojej twarzy, swoim ciekawskim wzrokiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co?! - prychnęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mandy zatrzymała się w półkroku i zmarszczyła czoło. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wyglądasz na zdenerwowaną. - wymamrotała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sorry, wszystko jest okej. Jesteś głodna? Ja jestem, chodź, zjemy coś. - przyspieszyłam, starając się znaleźć jakąś kawiarnię. Moja siostra szła tuż za mną, lekko zdziwiona moim nagłym wybuchem. Cholera, co jest ze mną nie tak?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Możemy iść do Blue Cafe? Mają tam te dobre...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Taa, jasne, prowadź. - przerwałam jej w połowie zdania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dziewczyna posłała mi dziwne spojrzenie, ale zaraz ruszyła w stronę Cafe Blue, czy jakkolwiek to się nazywało. Centrum handlowe było ogromne, a do tego jego Mandy co jakiś czas zatrzymywała się przy swoich znajomych, żeby się przywitać, czy uciąć krótką pogawędkę. W końcu, dotarłyśmy do kawiarni. Mandy zajęła się zamówieniem, więc kiedy poszła do lady, ja wyjęłam na stolik swój telefon i włączyłam go. Momentalnie zaczęły napływać wiadomości od Zayna i Amber.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jako pierwszego, otworzyłam SMSa od Amber, przyjaciółki zawsze na pierwszym miejscu, tak? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKPcijmM8AE31nuGKB1WSCTD8NxQxwwhW0O-Obe4a9lY-gubughdRwOMDoXc2KU1uNZnC9FPBKINwOBUTorCRty1-tYaf0UKYTrtjo45azPE0qMR8RyqHfbDRUPeMbpObjPndZQ1rjvv_B/s1600/1.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiKPcijmM8AE31nuGKB1WSCTD8NxQxwwhW0O-Obe4a9lY-gubughdRwOMDoXc2KU1uNZnC9FPBKINwOBUTorCRty1-tYaf0UKYTrtjo45azPE0qMR8RyqHfbDRUPeMbpObjPndZQ1rjvv_B/s400/1.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odpisałam zdając jej małą relację z tego co zdarzyło się w przeciągu ostatnich 24 godzin, pomijając oczywiście temat kontraktu i informacji o wylocie Devona do Londynu. Wzdrygnęłam się w duchu, kiedy sobie o tym przypomniałam. Nienawidzę Devona. Wysłałam jej wiadomość i zobaczyłam jeszcze trzy SMSy od Zayna, pięć nieodebranych połączeń i jedną wiadomość na poczcie głosowej. Wszystkie z pytaniami typu: "ignorujesz mnie?", "przeczytałaś kontrakt?". </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczynał działać mi już na nerwy, więc lekko roztrzęsioną dłonią podniosłam komórkę do ucha, by wysłuchać jego wiadomości. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
"Byłoby miło z twojej strony, gdybyś miała włączony telefon, gdy będę chciał się z tobą skontaktować. Z jakiegokolwiek powodu zdecydowałaś się mnie ignorować, proszę, miej chociaż przyzwoitość wysłać mi SMSa z wiadomością gdzie jesteś, Victoria. Devon nadal jest w Ameryce, co mnie niezmiernie martwi. Nie umiem radzić sobie z tego typu uczuciami, ani ich kontrolować. Zadzwoń do mnie."</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Martwi się o mnie. Wzruszyłam ramionami i niepewnie wybrałam jego numer. Odebrał momentalnie, pierwszy sygnał nie miał nawet szansy wybrzmieć do końca. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuje oddech. Proszę, nie złość się. Proszę, nie bądź zły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria. - jego głos był łagodny, przyjazny i taki ciepły. Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nie jest zły?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - bąknęłam nieśmiało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, nie ignorowałam cię. Po prostu potrzebowałam trochę czasu na przemyślenie paru spraw. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odetchnął z ulgą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Martwiłem się o ciebie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko u mnie w porządku. - uśmiechnęłam się lekko i utkwiłam swój wzrok w Mandy, która akurat zajmowała miejsce na przeciwko mnie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak ci mija dzień? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze. Jestem z moją siostrą. A jak tam spotkanie z panem Nicholasem Cowellem?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bardzo owocne. Zadzwonię do ciebie później, Victoria. Twoja siostra mogłaby być lekko zaniepokojona, słysząc jednostronną rozmowę, której temat chciałbym poruszyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zachichotałam pod nosem i poczułam się tak, jakbym prawie mogła zobaczyć jego uśmiech. Zrobiłabym wszystko, żeby tylko móc go teraz zobaczyć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej. Och, czekaj! Devon ciągle jest w Ameryce? - wymamrotałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, Victoria. W Kalifornii. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cała przyjemność po mojej stronie. Nara, Maleńka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozłączyłam się z uśmiechem na twarzy. Mandy przyglądała mi się cały czas skonsternowana, zdziwiona, zaciekawiona? Pewnie ja też tak wyglądam, kiedy przebywam w obecności Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zamówiłam na wynos, bo chwilę temu napisała do mnie Mama. Mamy wracać do domu. - wyjaśniła Mandy, a ja skinęłam tylko głową. Nie bardzo mnie to interesowało. Chciałam po prostu wrócić do domu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chwilę później do naszego stolika podeszła kelnerka z zamówieniem. Odebrałyśmy od niej zapakowane jedzenie i ruszyłyśmy w drogę powrotną, nowiuśkim samochodem, który pożyczył mi Zayn. Nie zatrzymam go, nie ma takiej mowy. Ale całkiem przyjemnie się go prowadziło, muszę przyznać. Przypomniałam sobie o Roofie'm. Stęskniłam się za nim. Tamten samochód sprawiał, że wszędzie czułam sie jak w domu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Możesz podrzucić mnie jutro do szkoły? Tym samochodem? - zapytała Mandy, wyjmując zakupy z tylnego siedzenia auta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Musisz się wszystkim tak popisywać? - wymamrotałam otwierając przed nią drzwi wejściowe do domu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No tylko spójrz. To taki fajny wóz. Warto się nim chwalić. Proszę! Tylko jutro! - rzuciła błagalnym tonem. Ugh! Przestań błagać. Zamilkłam na chwilę i poczułam wibrację w kieszeni. Wyjęłam swój Malik Cell i zauważyłam nową wiadomość od Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimRbqNKdyhtFi9DKAOaNwjlToMg8uR4loMZX2q6le2f2GBUHbWNpmLvObGfhD6YtpOMPxRUsZow4XqfO9woB3b7ii-_XN8_pUOi9m-uc6EbuYOdIAxS06SpVihbsAKdR_7Vx5e8p_-id1J/s1600/2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimRbqNKdyhtFi9DKAOaNwjlToMg8uR4loMZX2q6le2f2GBUHbWNpmLvObGfhD6YtpOMPxRUsZow4XqfO9woB3b7ii-_XN8_pUOi9m-uc6EbuYOdIAxS06SpVihbsAKdR_7Vx5e8p_-id1J/s400/2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra, zawiozę cię Mandy. - rzuciłam lekko rozkojarzona, zmierzając prosto do swojego pokoju. Pytania, które przewijały się w mojej głowie były dość bezpośrednie, ale było ich tak dużo, że nie wiedziałam od czego mam zacząć. Nie lepiej byłoby to przedyskutować osobiście? Argh, walić to. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLvq8e9YjdGp5O7saWdqZWfGCouX5-icbzQe71qBxbfuu_tdMrPLkYqOL2tyP_3HAGLVv4FmJCspoJ7ZBbjwTp5zHM2ZYWS3vlZUe3zQ7VLO848iOrr45IMVOJ6PesnWODxqFr9M8BVkb/s1600/3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixLvq8e9YjdGp5O7saWdqZWfGCouX5-icbzQe71qBxbfuu_tdMrPLkYqOL2tyP_3HAGLVv4FmJCspoJ7ZBbjwTp5zHM2ZYWS3vlZUe3zQ7VLO848iOrr45IMVOJ6PesnWODxqFr9M8BVkb/s400/3.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYb3AmJ2IypWGn09XpaB8u1f89I9hlyRsU8GQDBmPRm81UDC8168UsA9_W3Kcv8PkJ0UVbLdPqnRy_P2q0aOjXt2hmHyBjlklFOCX8WnI2l2mGuIh9EpuvIRmDZEyKk2inLHvc3xWnDO8J/s1600/4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYb3AmJ2IypWGn09XpaB8u1f89I9hlyRsU8GQDBmPRm81UDC8168UsA9_W3Kcv8PkJ0UVbLdPqnRy_P2q0aOjXt2hmHyBjlklFOCX8WnI2l2mGuIh9EpuvIRmDZEyKk2inLHvc3xWnDO8J/s400/4.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihKCxsWTWqG2FB5KZS07vggPE0D0CbjAGTda2S1AeRUAzU_FZKy5vhogvFfMuQaUPT8rDxagd3ZrXa7NugSoMbgV3qF8ZKs_MigdlaVq-J6Q9ZIv9Po2KW6GAzZGs9zOTTa-Z9q2m17-bE/s1600/5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEihKCxsWTWqG2FB5KZS07vggPE0D0CbjAGTda2S1AeRUAzU_FZKy5vhogvFfMuQaUPT8rDxagd3ZrXa7NugSoMbgV3qF8ZKs_MigdlaVq-J6Q9ZIv9Po2KW6GAzZGs9zOTTa-Z9q2m17-bE/s400/5.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7j0xEe2mICd77XrIG9VBgy3PU0qeQLnV2pIkcG46GOLCVQrrharMW87Gs7059HtxUdeYekf6xLKeZSKo2_kMwuSBdUMR02e64QGUTk_nfvKRy0FlMApUmHNYpkpQT0D8GE0zfYMED7aOX/s1600/6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj7j0xEe2mICd77XrIG9VBgy3PU0qeQLnV2pIkcG46GOLCVQrrharMW87Gs7059HtxUdeYekf6xLKeZSKo2_kMwuSBdUMR02e64QGUTk_nfvKRy0FlMApUmHNYpkpQT0D8GE0zfYMED7aOX/s400/6.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMFsz1Ov2lEo0Dp1PUXbuvI4w_yiBypySSZkRaLwJvsCc9GVvLgSTuqifPd5k7vJsO_QYm8NXeseeTfy2EzZWXtHr3z9_5p3MQYKwL-mPBN4hJWRxAsmmXKJnYLdAPWOrmp0FuyX6_80ko/s1600/7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMFsz1Ov2lEo0Dp1PUXbuvI4w_yiBypySSZkRaLwJvsCc9GVvLgSTuqifPd5k7vJsO_QYm8NXeseeTfy2EzZWXtHr3z9_5p3MQYKwL-mPBN4hJWRxAsmmXKJnYLdAPWOrmp0FuyX6_80ko/s400/7.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam głośno. Od tego wszystkiego zaczęła mnie boleć głowa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIMKj4mB_XiaL79exdWFoyrtw6d6LoDrCIJA7d7kvpIioTyQ5G-cUf-Nqtkg2vX5crFTvhrVyTGShfFXdZrlv7R9aw8INia5FrUPy-tc0cb2j8dEwuqUNQutcuLnJdjJwiXV3pBv2f9GxZ/s1600/8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgIMKj4mB_XiaL79exdWFoyrtw6d6LoDrCIJA7d7kvpIioTyQ5G-cUf-Nqtkg2vX5crFTvhrVyTGShfFXdZrlv7R9aw8INia5FrUPy-tc0cb2j8dEwuqUNQutcuLnJdjJwiXV3pBv2f9GxZ/s400/8.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Telefon zawibrował ponownie i spodziewałam się wiadomości od Amber, ale tym razem również był to Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyTmqxu7rSrD5nvZKEHj2q6l5DF587KBN25sXvWWs_IL9fAQ7uWnzBjh3JlfUKYKwqhqastq_o6oqbuH35b9hTUYJEdXzqC3vn04MSrWMWRVqHPmOgudB-i1WMAUurdAZQ78relFqr-Q0Q/s1600/9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyTmqxu7rSrD5nvZKEHj2q6l5DF587KBN25sXvWWs_IL9fAQ7uWnzBjh3JlfUKYKwqhqastq_o6oqbuH35b9hTUYJEdXzqC3vn04MSrWMWRVqHPmOgudB-i1WMAUurdAZQ78relFqr-Q0Q/s400/9.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dlaczego on nie może być po prostu normalny?! Czemu nie może wywalić tego kontraktu do śmieci i spróbować być ze mną w jakimś normalnym związku? Tylko tego chcę. Ale ta jego wiadomość. "Jeśli ci to nie odpowiada, nie podpisuj i każde z nas pójdzie swoją własną drogą.". Wcale mi to, kurwa, nie odpowiada, ale nie chcę żeby odszedł. Możemy wymyślić coś innego? Albo chociaż spróbować?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wzdrygnęłam się na dźwięk głosu mojej Mamy, wołającej mnie na lunch. Zamknęłam oczy i nacisnęłam "wyślij". Pozbyłam się wszystkich moich myśli, upychając je w koszu, dokładnie tam, gdzie wyląduje moje serce, jeśli zdecyduję się nie podpisywać kontraktu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6TJbDflXYuAC1bz-JMch2EIdcZqCtHh0cCtjU3WcJoAejF5OBZ6ov1driMWRF27X3cJ4CZl_WmEORFNL6MdIYVhDqrjDz5ALxxmDq3Y8SDCj77UyQr0D_kYGlSSRSaA3Ms-xtTQ3nn5Fq/s1600/10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh6TJbDflXYuAC1bz-JMch2EIdcZqCtHh0cCtjU3WcJoAejF5OBZ6ov1driMWRF27X3cJ4CZl_WmEORFNL6MdIYVhDqrjDz5ALxxmDq3Y8SDCj77UyQr0D_kYGlSSRSaA3Ms-xtTQ3nn5Fq/s400/10.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W ogromnym zamyśleniu podniosłam z talerzyka swojego croissanta. Moją głowę okupowały tylko myśli związane z tym kontraktem, no ale przecież taki też miałam plan, prawda? Może gdybym zgodziła się na to, żeby Zayn został nie stresowałabym się aż tak i byłabym trochę szczęśliwsza. Takim oto sposobem cały czas byłam rozkojarzona i nie mogłam nawet skupić się na rozmowie z własną matką. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tori? Victoria? - aż podskoczyłam, gdy moja Mama użyła mojego pełnego imienia. Popatrzyłam na nią skonsternowana, bo nigdy tego nie robiła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko w porządku, Skarbie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, dlaczego pytasz? - uśmiechnęłam się lekko, próbując przekonać zarówno ją, jak i moją siostrę, że nic nie zaprząta moich myśli. Chwyciłam szklankę z chłodną wodą i upiłam orzeźwiającego napoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nawet nie tknęłaś swojego chleba bananowego, kochanie, a przecież tak bardzo go lubisz. - kobieta przechyliła głowę w bok, przypatrując mi się ze współczuciem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z poczuciem winy spuściłam wzrok na zimny już chleb, który został mi podany jakieś 10 minut temu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie bardzo jestem głodna, Mamo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie zjadłaś nic odkąd wyjechał Zayn, Tori. Musisz jeść. Samo picie ci nie wystarczy. - odparła tonem, którego używają tylko matki. Była zła, ale starała się zachować spokój. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O, mój Boże! Mamo! Skoro już mowa o Zaynie, to widziałyśmy go na okładce Forbesa. - niemal krzyknęła Mandy, uśmiechając się szeroko do Mamy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Forbesa? - uniosła jedną brew i wróciła wzrokiem na moją siostrę - Imponujące. - dodała po krótkiej chwili, ale wiedziałam, że wcale nie jest pod wrażeniem. Bardziej było jej mnie szkoda. Zakochałam się w miliarderze. Zayn owinął mnie sobie wokół palca i już bałam się tego, co stanie się, gdy mu się znudzę. Moja Mama ma już wyrobie zdanie na temat tych, którym tak dobrze się powodzi, a głównym tego powodem jest to, że kiedyś też zadłużyła się w jakimś bogatym gościu. Raz opowiedziała mi tę łzawą historyjkę zanim położyłam się spać. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jaka matka, taka córka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moja sytuacja była chyba jednak trochę inna, bo nie wydaje mi się, żeby związki seksualne odbywały się także w czasach jej młodości. Obsypywał moją Mamę prezentami i całym tym luksusem, aż wreszcie zdała sobie sprawę, że niewiele ma to wspólnego z prawdziwą miłością. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>"Chodziło tylko o pożądanie i luksusowy tryb życia. Im więcej czasu spędzaliśmy razem, tym bardziej miałam go dość. On był jak huragan, a ja byłam tylko mżawką. Miłość może całkiem ogłupić dziewczynę, Tori. A pieniądze są najlepszym przyjacielem mężczyzny. Taka kombinacja nie wróży nic dobrego i prowadzi zazwyczaj do autodestrukcji. To dzieje się, gdy najmniej się tego spodziewasz. A kiedy potrzebujesz go najbardziej, ani się obejrzysz i już go nie ma."</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Rozmawiałaś dzisiaj z Zaynem, Tori? - zapytała moja Mama, wyrywając mnie z zamyślenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No..</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I co tam u niego? - kontynuowała powoli mieszając swoją herbatę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko dobrze. Pracuje, jak zwykle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zadaniem dnia, było dla mnie tylko wstać. Po tym, jak podrzuciłam Mandy do szkoły i około dwudziestu nastolatków obśliniło mój samochód, miałam już dość. Cieszyłam się wyjeżdżam, ale mimo to będę tęsknić za Mamą i jej opowiastkami o bogatym chłopaku, z którym się kiedyś spotykała. Próbowała wepchnąć mi do głowy stereotypowe schematy o ludziach, którym się dobrze powodzi, ale postanowiłam nadal patrzeć na wszystko z otwartym umysłem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Gdy wróciłam ze szkoły Mandy, wskoczyłam do domu tylko na chwilę. Zabrałam swoją walizkę i Adama i postanowiłam wyciągnąć go jeszcze na małą kawę. Oświadczył, że przyjeżdża do Londynu w przyszłym tygodniu. Jestem prawie pewna, że to właśnie wtedy Amber wraz ze swoimi braćmi, Jeremy'm i Taylerem lecą na Cypr. Biedny Adam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Gdy wróciłam do domu, szybko pożegnałam się z Mamą i Danem. Zostawiłam również mały liścik i naszyjnik dla Mandy. Pamiętałam, że nie mogła oderwać od niego wzroku, kiedy mijałyśmy sklep jubilerski. Dzięki nadmiernej hojności Zayna i tego, że oddał mi pieniądze za bilety lotnicze, mogłam pozwolić sobie również na zakup diamentowego naszyjnika dla Mamy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Adam patrzył na mnie z szeroko otwartą buzią, gdy wyjmowałam walizkę z bagażnika, po czym wręczyłam mu kluczyki. Będę tęsknić za tym autkiem, ale postanowiłam oddać je Adamowi. Był taki szczęśliwy, gdy powiedziałam że może go zatrzymać, że prawie wyrosły mu skrzydła. Ciekawe tylko, co na to Zayn. Ostatni raz przytuliłam mojego brata i skierowałam się do sali odlotów. Wręczyłam bilet odprawiającemu i w sumie nawet się tego spodziewałam, zostałam poprowadzona do osobnej sali, a z niej już do prywatnego samolotu Zayna, który tylko czekał, aż wsiądę na pokład. Cały czas rozmyślałam nad tym co stało się poprzedniego wieczora. Mam nadzieję, że nie był bardzo zły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ten cały kontrakt działał mi na nerwy i nie umiałam pozbyć się go z mojej głowy. Ostatnia rozmowa z Zaynem nie skończyła się tak, jakbym sobie tego życzyła. Zapytałam go o Emmę i o to, jak zaczął się ich romans. Chciałam tylko wiedzieć coś więcej o ich przeszłości i o tym, czemu Zayn tak dziwnie postrzega związki i seks. Nadal wzdrygałam się na samą myśl, że mięli romans. Nie chciał mi nic powiedzieć! Czemu? Podczas gdy cały czas naciskałam, by uzyskać od niego jakąś odpowiedź, mój poziom frustracji wzrósł tak bardzo, że miałam ochotę zacząć się na niego drzeć, ale sie powstrzymałam. Przysięgam, że się powstrzymałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Odebrałam telefon poirytowana, zdenerwowana i lekko wściekła. Nie odezwałam się, milczałam czekając na niego. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Victoria? - zaczął głosem oddającym moje emocje.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?! - bąknęłam.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Bo nie muszę opowiadać ci o swoich prywatnych sprawach i życiu osobistym. Już chyba ci to mówiłem. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i style="text-align: center;">Zamachnęłam swoją ręką w powietrzu.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- To działa w obie strony! Zdaje mi się, że ja zdradziłam ci swój największy sekret!</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Westchnął poirytowany.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Tak, tylko, że zrobiłaś to z własnej, nieprzymuszonej woli.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Zaczerpnęłam głęboki oddech, w myślach odliczając do trzech.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- To nie fair!</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Życie nie jest fair, Victoria. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Przewróciłam oczami. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Jeśli wszystkim czego ode mnie oczekujesz jest szczerość i zaufanie, to czemu jak nie mogę wymagać tego od ciebie?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Ufam ci, i jeśli dobrze sobie przypominam, to zawsze byłem z tobą szczery. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Nie byłeś szczery w temacie Emmy.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Byłem, Victoria. Ale nie zdradzę ci żadnych informacji o naszej przeszłości. Przestań być uparta i daj już spokój.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Ja chcę tylko wiedzieć.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Re.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Westchnął ponownie i warknął gardłowo. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Ty i ja nie mamy nic wspólnego z Emmą. Ona jest już przeszłością. Jest tylko dobrą znajomą. Odpuść.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Powiem ci, że kurewsko trudno jest odpuścić w zaistniałej sytuacji. - odparłam niskim głosem.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Sama to sobie, kurwa, utrudniasz, Victoria. - wypalił przez zaciśnięte zęby.</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Jest szansa, ze powiesz mi kiedykolwiek?</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>- Nie! - syknął, a jego złość odbiła się echem nawet w moim pokoju - Musisz to przeboleć!</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Fuknęłam poirytowana i rozłączyłam się. Po prostu się rozłączyłam. Byłam taka wściekła!</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<i>Dlaczego nie pozwala mi poznać ich przeszłości? Przecież nie może być, aż tak zła. Nic nie będzie już gorsze od tego popierdolonego kontraktu. Telefon zaczął wibrować w mojej dłoni, a gdy spojrzałam na wyświetlacz, zobaczyłam identyfikator Zayna. Odrzuciłam połączenie i wróciłam do pakowania swojej walizki, ale po chwili brzęczenie rozległo się ponownie. Wiadomość. Właściwie dwie. Zanim zdecydowałam się je otworzyć, odetchnęłam głęboko i przysiadłam na skraju łóżka. </i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghbp6ZRjrLEVoNFVoQPrV2YTi1RxzF2jMtDAL8cmhv8h7Z4lQrsLOSVFI2i084xJcNEt1HqiHz5qUNN31rWlyXDjgYXme8lh4HsaPAHZOhF18CQ2AeNiTHxkqSUr5n6yALZF5ba2ozQzkM/s1600/11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghbp6ZRjrLEVoNFVoQPrV2YTi1RxzF2jMtDAL8cmhv8h7Z4lQrsLOSVFI2i084xJcNEt1HqiHz5qUNN31rWlyXDjgYXme8lh4HsaPAHZOhF18CQ2AeNiTHxkqSUr5n6yALZF5ba2ozQzkM/s400/11.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4AWC5b1zxww4YZVP0BDVpd85B8IYm2wGDOqnNrUUeHY3xBl-lrVjdPJ8xX0s7iq1mWaW0ydFTVzXisC24ZaX6LEDA7fp_FRn674NtOhf-wXHnXQT7BfZOWv8R63hLbAhPC1gGiPKSvdFY/s1600/12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh4AWC5b1zxww4YZVP0BDVpd85B8IYm2wGDOqnNrUUeHY3xBl-lrVjdPJ8xX0s7iq1mWaW0ydFTVzXisC24ZaX6LEDA7fp_FRn674NtOhf-wXHnXQT7BfZOWv8R63hLbAhPC1gGiPKSvdFY/s400/12.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
~~~~~~~</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obudziłam się, gdy blond stewardessa poinformowała mnie o lądowaniu. Cholera jasna! Już jesteśmy w Londynie? Wyjrzałam przez małe okienko obok mnie, i dostrzegłam powoli powiększające się miasto pod nami. Tak. To bez wątpienia Londyn. Serce zaczęło mi bić szybciej. Jedyne o czym myślałam, to to w jaki sposób będzie zachowywał się Zayn, kiedy się ze mną zobaczy. Będzie bardzo zły? To czekanie i niepewność przyprawiało mnie o mdłości.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
____________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Hej, sorry, za zwłokę. Wynikły nieoczekiwane problemy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Niestety moja siostra się rozchorowała, ale nie chcę wchodzić w szczegóły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Postaram się jakoś Wam wynagrodzić to czekanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
I dziękuję wszystkim za miłe słowa na tt i przepraszam</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
tych, którzy niezamierzenie poczuli się urażeni. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Po prostu jestem trochę zdenrwowana sytuacją i martwie się o młodą, więc... </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
Oks. C'ya <3 </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
a i jeszcze niespodzianka <a href="http://25.media.tumblr.com/dd7bd1e906bfe1961feb67d118a4da36/tumblr_mqjcjoGgXH1svkwbho1_500.jpg" target="_blank">KLIKAJĄC MASUJESZ ZAYNA PO JAJKACH. </a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com92tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-35297562310563243512013-09-02T21:15:00.000+01:002013-09-02T21:15:32.046+01:00Rozdział 31 (część II)- Wydaje się niesamowicie uroczy, Tori. - odezwała się moja Mama, wskazując głową w stronę salonu, gdzie Adam razem z Zaynem dyskutowali o, cholera wie, czym. Postanowiłam oddać Zayna w ręce Adama, gdy tylko zauważyłam, że ten drugi jest bardziej zainteresowany jego towarzyszem, niż całym tym moim przyjazdem. Och, no i całkiem podobała mi się ta strona Zayna. Był taki rozmowny i zdawał się całkiem dobrze odnajdywać w sprawach rodzinnych. Przyjemnie się na to patrzyło, a co za tym idzie, dawało mi dodatkowe, pozytywniejsze spojrzenie na tę zimną część osobowości Zayna.<br />
Przyłapali mnie na gorącym uczynku. Gapiłam się na nich od dłuższej chwili, a gdy złapałam kontakt z rzeczywistością, okazało się, że oboje uważnie skupiają na mnie wzrok. Zaczerwieniłam się i popatrzyłam na swoją Mamę.<br />
- No i bardzo atrakcyjny. - bąknęła sama do siebie. Co?! Ona też się na niego gapi! O, mój Boże.. Mamo, błagam, przestań!<br />
- Mamo! - zamachałam jej dłonią przed twarzą, a ona momentalnie wyrwała się ze swojego otępienia.<br />
- Przepraszam, mogłabyś, proszę, podać mi mleko?<br />
Odkręciłam wieczko z kartonu i już miałam pociągnąć z niego łyk, ale moja Mama była szybsza. Niemal wyrwała mi opakowanie z ręki, karcąc mnie spojrzeniem. Nienawidziła tego nawyku, który dzieliłam wspólnie z Adamem.<br />
- Nalej sobie do szklanki! Jak długo się znacie? - odwróciła się z powrotem do kuchenki i dolała mleka do tego, co właśnie szykowała. Cokolwiek to było, pachniało niesamowicie.<br />
- Kilka tygodni.<br />
- Mogę mu ufać?<br />
- Co masz na myśli? - popatrzyłam na nią lekko skonsternowana, a ona zmierzyła mnie wzrokiem spod wpół przymkniętych powiek.<br />
- No nie wiem, ty mi powiedz.<br />
- Możesz mu ufać, Mamo. Jest dżentelmenem. - czasami.<br />
- Dżentelmenem można być na zawołanie, Tori, kochanie. Coś mnie w nim niepokoi, ale nie umiem wyjaśnić tego dziwnego przeczucia.<br />
- Jest trochę zbyt opiekuńczy. - moja Mama posiadała doskonałą zdolność odczytywania charakterów ludzi.<br />
- Cóż, skoro jesteś szczęśliwa... Mam nadzieję, że się zabezpieczacie.<br />
- Argh. Tak, Mamo. - bąknęłam.<br />
- O, mój Boże! Mamo! Niezręczny moment! - Mandy dołączyła do nas z miną, jakby właśnie zobaczyła coś, czego w życiu nie chciała doświadczyć.<br />
- Mandy, taka rozmowa też cię kiedyś czeka. To znaczy, za jakiś czas. - Mama wskazała na nią krajaczką do jajek, którą właśnie trzymała w dłoni.<br />
- Słuchaj, Tori. Wiesz jakie mam zdanie o ludziach, którym powodzi się w życiu zbyt dobrze. Nie ufam im. Pieniądze mogą bardzo zmienić człowieka. Sprawiają, że czujesz się silniejszy, wydaje ci się, że możesz mieć kontrolę nad wszystkim. Tacy ludzie są przyzwyczajeni, że dostają czego chcą po prostu ot tak. - próbuje zniechęcić mnie do Zayna? A może to czysta prawda?<br />
- Każdy jest inny. - wzruszyłam ramionami - Co oni robią, Dee? - zapytałam zaciekawiona, próbując zmienić temat i trzymać się z daleka od głębokich przemyśleń mojej Mamy.<br />
- Gadają.<br />
- Coś konkretniejszego?<br />
Przewróciła oczami.<br />
- Cóż, Zayn właśnie wysłuchał "kazania starszego brata" od Adama, a teraz dyskutują na temat ulubionych samochodów i tego, czego nie lubią. A, no i o tobie gadali. Mamo, głodna jestem.<br />
- Zaraz będzie lunch. Ulubione danie Adama.<br />
- Okej, idę się rozpakować.<br />
- Tori, jak długo zostajesz? - krzyknęła z dołu Mandy, kiedy wchodziłam na piętro do swojego dawnego pokoju.<br />
- Dwa, trzy dni..Nie wiem jeszcze. - weszłam do środka i pierwszym co rzuciło mi się w oczy, było moje stare biurko i łóżko, które stały jeszcze w moim pokoju, gdy mieszkaliśmy w Kalifornii. Ścianom przydałoby się gruntowne odświeżenie, a niegdyś biały dywan na podłodze był wyraźnie nadszarpnięty zębem czasu. Cały czas zastanawiałam się, po co moja Mama chciała się tu przeprowadzić. W Kalifornii było o niebo lepiej, niż w Detroit. No ale przecież nie miałam okazji tu pomieszkać, a może wtedy przekonałabym się czemu tak bardzo jej się tu podoba.<br />
Podniosłam swoją walizkę z podłogi i niezgrabnie rzuciłam ją na łóżko. Sprężyny w wysłużonym legowisku lekko zaskrzypiały, gdy ciężki bagaż wylądował na materacu. Chwilę później moje rzeczy były już na swoim miejscu. Laptop jako pierwszy został wyjęty z walizki i, po uprzednim wytarciu cienkiej warstwy kurzu z blatu, ustawiony na biurku.<br />
Słowa mojej Matki cały czas echem odbijały się w mojej głowie. <i>"Pieniądze sprawiają, że czujesz się silniejszy, wydaje ci się, że możesz mieć kontrolę nad wszystkim. Tacy ludzie są przyzwyczajeni, że dostają czego chcą po prostu ot tak." </i>.<br />
Miała rację. Wystarczyło spojrzeć na Zayna z boku. Był tak nieprzyzwoicie bogaty, że prawdopodobnie mógłby wykarmić połowę ludności Afryki, przez cały rok. Mimo to, jednak, nie wydawał się przywiązywać takiej wartości do pieniądza. To wszystko wydawało się być jedynie odskocznią w wyścigu po to, co go naprawdę interesuje. Seks. To właśnie wtedy, mógł przejąć całkowitą kontrolę. Jasne, że całe jego życie kręci się wokół kontrolowania i sterowania rzeczami i ludźmi, ale podczas seksu, to jakby wchodziło na kompletnie nowy poziom.<br />
Jedyne co mnie zastanawia, to to, że jest tak bardzo zdeterminowany, żebym podpisała ten kontrakt, a kiedy się waham, on momentalnie nie wie co powiedzieć. Spodziewa się, że się zgodzę. Ale jeśli odmówię, to to wszystko się skończy. Odejdzie. Nie będzie Zayna. Nie będzie dzikiego, nie do końca komfortowego, ale jakże przyjemnego seksu. On już wie jaka będzie moja odpowiedź. Tak mi się wydaje, chociaż nawet ja sama nie jestem jej pewna.<br />
Momentalnie zamarłam w miejscu, gdy poczułam czyjąś rękę przy moim boku. Jego tors pewnie przylegał do moich pleców, jednak mnie nie objął. Sięgnął ponad moim ramieniem, oczywiście drocząc się ze mną, po ramkę ze zdjęciem ustawioną na moim biurku. Wstrzymałam oddech, gdy otoczył mnie jego magnetyzujący zapach. Zayn.<br />
- Ładny pokój. - wymamrotał odsuwając się ode mnie i opierając o drewniane biurko.<br />
- Dzięki. - rozejrzałam się po wnętrzu, które jeszcze kiedyś nazwałabym pewnie swoją oazą. Teraz był taki szary i nijaki, głównie dlatego, że nikt go nie zajmował. Podwójne łóżko było dość prostolinijne. Na jego wierzchu leżała szara narzuta w kratkę, która z łatwością mogłaby należeć do mojego brata. Nie miała żadnych dziewczęcych nadruków, nic, oprócz wyblakłej klatki.<br />
Zaczęłam nerwowo bawić się swoimi palcami, kiedy Zayn uważnie skanował wzrokiem moje zdjęcie z Eleną, które trzymał w dłoniach. Zostało zrobione mojego ostatniego dnia w Kalifornii. Przez całe popołudnie nie robiłyśmy nic innego, tylko strzelałyśmy sobie fotki z późniejszym zamiarem utworzenia albumu. Nic z tego nie wyszło, więc wybrałyśmy tylko kilka najlepszych i powkładałyśmy do ramek. Przyglądał się temu zdjęciu, jakby było jedynym, które w życiu widział. To nic specjalnego, Zayn! Po prostu zwykłe zdjęcie.<br />
- Gapisz się na mnie. - wypalił uśmiechając się pod nosem. Cały czas skupiony był jednak na zdjęciu, które trzymał przed sobą. Stojąc obok, miałam idealny widok na jego piękne, długie rzęsy. Dlaczego to, że tak wpatruje się w to zdjęcie, sprawia, że czuję się dość niepewnie?<br />
- Ty też się gapisz. - rzuciłam zaczepnie.<br />
- Ja mam wymówkę. Twój uśmiech jest zniewalający. - odparł cichym i przepełnionym szczerością głosem, na co zaczerwieniłam się jak jakiś cholerny pomidor.<br />
- Tak samo jak twój.<br />
Momentalnie zmarszczył czoło.<br />
- Zazwyczaj się nie uśmiecham.<br />
- Masz rację. - spuściłam wzrok.<br />
- Prawda?<br />
Głośno przełknęłam ślinę. Nie wiedziałam czy żartuje, czy mówi serio.<br />
- Sorry za moją siostrę. - powiedziałam nieśmiało, a on popatrzył na mnie lekko rozbawiony.<br />
- Dlaczego przepraszasz? Przynajmniej nie będą podejrzewać nas o związek oparty wyłącznie na relacji seksualnej. - wzruszył ramionami, a ja instynktownie uniosłam brwi. Nie wiem czemu, ale poczułam smutek, że będziemy ze sobą, tylko po uprzednim podpisaniu kontraktu. Żadnej miłości, czy innego uczucia, jak w przypadku normalnych związków. Tylko seks, posłuszeństwo i te głupkowate kary. Tylko na tym będzie opierać się nasza relacja, jeśli zgodzę się podpisać z nim umowę. Będę w stanie to znieść?!<br />
- No tak, ale Mandy ma strasznie niewyparzoną buzię. - wymamrotałam lekko rozkojarzona.<br />
- Naprawdę? - rzucił ironicznie - To musi być rodzinne. - uśmiechnął się pod nosem, a ja zdałam sobie sprawę, że nawiązuje do mnie. Uwielbia się ze mną droczyć, no nie?<br />
- Cóż, wygląda na to, że spodobałeś się mojemu bratu. - uniosłam brew, a on, bardzo powoli, przeniósł wzrok ze zdjęcia na moją twarz, po czym lekko przechylił głowę w bok. Nie mogłam nic odczytać z jego rysów. O czym myśli?<br />
- Jest zdecydowanym człowiekiem z silną osobowością. Lubię go. - skinął głową z kamiennym wyrazem twarzy, jak zazwyczaj.<br />
- Powiedziałabym, że jest trochę zbyt poważny jak na swój wiek.<br />
- Jest również dość podatny na wykonywanie poleceń. - uniósł jedną brew, a ten sam, pełen zadowolenia z siebie, uśmieszek, wymalował się na jego ustach.<br />
- Mam konkurencję? - zapytałam żartobliwie.<br />
Próbował ukryć rozbawienie, ale chwilę później roześmiał się cicho. Wyciągnął rękę i chwycił mnie za dłoń. Sekundę później już stałam między jego nogami. Westchnął cicho.<br />
- Pani się ze mną droczy, panno Greene?<br />
- Przeszkadza to panu, panie Malik? - rzuciłam dziarsko.<br />
Uśmiechnął się szeroko, ale nie odpowiedział.Powoli ściągnął z siebie skórzaną kurtkę, odsłaniając te swoje idealnie wyrzeźbione ramiona. Cały czas przy tym, nie spuszczał ze mnie chłodnego wzroku.<br />
- Masz. - wyciągnął z kieszeni parę kluczyków, a ja zmarszczyłam brwi skonsternowana.<br />
- Co to jest?<br />
- Wygląda na to, że kluczyki. - odparł, starając się ukryć swój sarkastyczny ton.<br />
- Do czego?<br />
- Do twojego samochodu.<br />
- Do Roffiego?<br />
Skrzywił jakbym zapytała o najgłupszą z możliwości.<br />
- Nie, Victoria. Wiesz, co sądzę o tamtym gracie.<br />
- No to do czego, w takim razie, są te kluczyki?<br />
- Do twojego nowego samochodu.<br />
- A od kiedy ja mam jakiś nowy samochód, Zayn? - uniosłam brwi.<br />
- Od teraz.<br />
- Kupiłeś mi pieprzony samochód?!<br />
- Przestań kwestionować moje wypowiedzi, Victoria. Weź to. - chwycił mnie za nadgarstek, a ja instynktownie zacisnęłam dłoń w pięść. Wzięłam jeden głęboki oddech, przygotowując się na spotkanie z jego groźnym spojrzeniem. - Victoria. - ostrzegł niskim głosem.<br />
Fuknęłam pod nosem i powoli rozluźniłam palce.<br />
- Mam nieodpartą ochotę zajęcia czymś tych twoich ust i muszę ci powiedzieć, że z sekundy na sekundę ten pomysł podoba mi się coraz bardziej. - jego wyraz twarzy stał się kompletnie obojętny i wiedziałam, że w tym co powiedział nie ma ani krzty żartu. Jezu, uspokój się. Położył kluczyki na mojej otwartej dłoni i spiorunował mnie wzrokiem, gdy odrzuciłam je na biurko.<br />
Głośno przełknęłam ślinę, gdy delikatnie pociągnął za moją brodę, uwalniając dolną wargę spomiędzy moich zębów. W mgnieniu oka chwycił mnie za włosy i mocno za nie pociągnął. Sekundę później, byłam zmuszona patrzeć prosto w jego oczy. Łagodnie cmoknął mnie w usta, a w jego tęczówkach od razu rozbudziło się pożądanie. Och, nie. Znam to spojrzenie.<br />
- Nie. - ledwie wyszeptałam.<br />
Z przebiegłym uśmieszkiem przejechał swoim szalenie wprawnym palcem wzdłuż linii mojej szczęki.<br />
- Te wszystkie rzeczy, które mógłbym ci teraz zrobić... - odezwał się cicho. Jego głos przepełniony był erotycznym, pożądliwym tonem, gdy wpatrywał się we mnie z góry czarnymi z podniecenia oczami.<br />
- Chcesz się zabawić?<br />
W domu mojej Matki, gdzie w pokoju obok siedzi mój brat z siostrą?!<br />
- Zayn...<br />
Uniósł jedną dłoń uciszając mnie, po czym wstał ukazując swój górujący wzrost. Jednym zwinnym ruchem podniósł mnie do góry i obracając usadził na blacie biurka. To działo się zbyt szybko, żeby mój mózg mógł jakoś zareagować. Stanął między moimi nogami, co spowodowało, że materiał sukienki samoistnie powędrował lekko w górę, dając mu tym samym idealny dostęp do mojej kobiecości.<br />
- Chcesz się zabawić? - powtórzył uwodzicielskim tonem.<br />
- Ty nie bawisz się uczciwie. - odparłam lekko ochrypłym głosem. Moje serce przyspieszyło do tego stopnia, że obawiałam się rychłego zawału.<br />
- Och, Maleńka. Ja nigdy nie gram fair. - przywarł do mnie ustami, dłońmi powoli sunąc w górę moich ud. Niepewność zaczęła przejmować nade mną kontrolę, gdy poczułam jego wargi na mojej szyi. Jęknęłam cicho, gdy opuszkami palców wślizgnął się pod moją bieliznę. Jego gorący oddech odbijał się od mojej skóry. Nie! Nie tutaj! Nie w domu mojej Matki! Cholera jasna!<br />
- Shhh... Musimy zapanować nad tymi twoimi ustami. - całował mnie miękko, podczas gdy jego palec zataczał kółka na mojej łechtaczce - Nie będziemy uprawiać seksu, Skarbie. Chcę tylko widzieć jak będziesz drżała, kiedy dojdziesz.<br />
Co?!<br />
Drażnił moje wrażliwe miejsce opuszkiem kciuka, a po chwili wsunął we mnie dwa palce wolnej dłoni.<br />
- O, mój Boże. Zayn, proszę cię. Nie tutaj. - rzuciłam półgłosem, z trudem łapiąc oddech.<br />
Nie przestał. Przygryzł moją dolną wargę, kontynuując swoje słodkie tortury. Jego palce były naprawdę stworzone, by działać magię, gdy operował nimi jak największy profesjonalista. Jęknęłam gardłowo.<br />
- Cicho, Maleńka.<br />
- P..proszę.... - ledwo mogłam wydusić z siebie słowa. - delikatnie całował linię mojej szczęki, a w moich żyłach leniwie rozlewała się przyjemność. Zaczęłam wiercić się w miejscu, podkurczając palce u stóp, gdy uczucie przyjemności zaczęło wyraźnie wrastać.<br />
- Proszę co?<br />
Nie! Nie! Nie!<br />
- Proszę pana, błagam, nie tutaj. - w końcu znalazłam dość siły, żeby odpowiedzieć całym zdaniem.<br />
Nie wiem, czy to zrządzenie losu, ale w pokoju rozległo się pukanie do drzwi. Nawet nie wiem kiedy, Zayn złapał mnie w talii i zdjął z biurka, po czym sam ponownie się o nie oparł, umiejscawiając sobie mnie między nogami, tak jak staliśmy wcześniej. Jest szybszy niż jakiś ninja! Przysięgam! Uczucie przyjemności karykaturalnie powoli odpływało z mojego ciała, gdy usłyszałam za plecami wymowne odchrząknięcie. Zdałam sobie sprawę z tego, jak czerwona jestem. Dzięki Bogu, to Zayn stał twarzą do tego, kto wszedł do mojego pokoju.<br />
- Sorry, nie chciałam przerywać waszych zalotów. - och, to Mandy.<br />
- Nic nie szkodzi. - odpowiedział Zayn. Jego głos był tak uspokajający i miły, jakby sekundy wcześniej nic się między nami nie wydarzyło.<br />
- Lunch gotowy! - zaczerwieniła się, gdy Zayn posłał jej popisowy, ciepły uśmiech. Oplótł mnie ręką w talii, jeszcze bardziej przyciągając do swojego ciała, w efekcie czego, chyba naprawdę wyglądaliśmy jak para. Cmoknął opuszki swoich palców, cały czas uśmiechając się pod nosem. O, mój Boże.<br />
- Nie mogę się doczekać. Pachnie wybornie. - odparł, a ja momentalnie spłonęłam najżywszym rumieńcem w całym moim życiu. Mandy nie miała pojęcia o tym, że Zayn wcale nie mówił o jedzeniu. Przelotnie cmoknął mnie w czoło, a ja chcąc nie chcąc zaczęłam wyobrażać sobie nas jako parę. Wiedziałam, że to nigdy nie będzie prawdą, i ta myśl momentalnie mnie zasmuciła, bo wszystkim czego Zayn ode mnie chciał, był seks. Łał, dzięki temu serio poczułam się strasznie tanio.<br />
- Zaraz przyjdziemy, Dee. - rzuciłam niepewnie przez jedno ramię.<br />
- Okej, niech wam będzie. - odparła w lekkim poirytowaniem w głosie. Kiedy usłyszałam jak zamyka za sobą drzwi, odetchnęłam z ulgą. Prawie zostaliśmy przyłapani. Zayn poluzował uścisk swoich rąk wokół mojej talii i zaczął mi się uważnie przyglądać. Może zauważył moją nagłą zmianę nastroju.<br />
- O co chodzi? - zapytał.<br />
Jesteś jebnięty, bo nigdy nie łączyło cię z żadną kobietą nic poza seksem, a ja czuję się teraz jakaś tania panienka. Ugh, gdybym tylko miała na tyle odwagi, żeby ci to powiedzieć.<br />
Nie rozumiem, dlaczego Zayn sądzi, że nie jest zdolny do miłości. Jak on może unikać intymności? To znaczy, to głupie pytanie, bo unika jej z łatwością. Wystarczy, że spojrzy na ciebie z tym groźnym grymasem na twarzy, kiedy dotkniesz go w sposób, który wyda mu się zbyt intymny i już! Nie rozumiem. Przecież teraz jest taki miły. To właśnie ten Zayn, przy którym tak lubię spędzać czas.<br />
- Victoria? - popatrzył na mnie, jakbym nie odzywała się do niego jakieś dobre dwie minuty. W sumie, to całkiem możliwe.<br />
- O nic. Powinniśmy już iść. - bąknęłam.<br />
- Nie kłam, Re. Powiedz mi. - powstrzymał się od wyrażenia swojej dezaprobaty piorunującym wzrokiem.<br />
- To nic wielkiego. Po prostu moja siostra mogła tu wejść, kiedy my... Ona zazwyczaj nie puka.<br />
- Okej, a teraz powiedz mi prawdę. - wymamrotał. Skąd wie, że kłamałam?!<br />
Zawstydziłam się i spuściłam wzrok. Po kilku sekundach odbudowałam swoją odwagę, by na niego spojrzeć.<br />
- O co chodzi? - powtórzył cicho.<br />
Czuję się wykorzystywana.<br />
- Nie wiem. - wzruszyłam ramionami, a mój wzrok ponownie zwrócił się ku podłodze.<br />
Palcem wskazującym delikatnie podtrzymał mój podbródek i podniósł moją głowę do góry.<br />
- Co się stało?<br />
- Czuję się... - zamilkłam na chwilę, ale przemogłam się, gdy przechylił swoją głowę w bok wpatrując się w moje oczy - ...tanio.<br />
Jego postura wyraźnie się rozluźniła i dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego jak spięty musiał być.<br />
- Nie. Z pewnością nie jesteś tania, Victorio. Nie chciałem, żebyś kiedykolwiek się tak poczuła. Po prostu na tym polega mój układ z partnerkami seksualnymi. - przeczesał palcami swoje włosy i wyglądał, jakby nie wiedział co ma jeszcze powiedzieć.<br />
- Ale Malik Cell, a teraz jeszcze ten samochód? To za dużo. - zamrugałam kilkakrotnie przypatrując się jego twarzy. Zaciągnął się powietrzem, a jego nozdrza wyraźnie się rozszerzyły, gdy napełniał swoje płuca.<br />
- To wszystko jest częścią kontraktu, Victoria. Stać mnie na to. Jako lider, spodziewam się, że przyjmiesz wszystko co ci podaruję, a potem za to podziękujesz. Każdy by tak zrobił. - oboje mierzyliśmy się przez chwilę wymownymi spojrzeniami, a jego złość powoli przekształcała się w coś, co byłam w stanie tolerować. Z sekundy na sekundę, poirytowanie w jego tęczówkach się zwiększało, aż w końcu poddałam się.<br />
- Dziękuję. - bąknęłam, mimo, że nadal byłam na niego wkurzona.<br />
- Hej, spójrz na mnie. Widzę po tym jak się zachowujesz. Proszę cię, nie złość się na mnie, nie chcę żebyś się przeze mnie denerwowała. - chciałabym móc powiedzieć mu to samo, za każdym razem, kiedy się na mnie wścieka chuj wie o co.<br />
- Nie jestem zła. Może raczej trochę zbita z tropu, bo zawsze polegałam na własnej niezależności. - wzruszyłam ramionami, a on skinął głową.<br />
- Rozumiem, ale chcę żebyś zaczęła przyzwyczajać się do tego typu luksusów.<br />
- Jeszcze nic nie podpisałam.<br />
Zamilkł na chwilę i zmarszczył czoło, a linia jego szczęki zarysowała się wyraźnie.<br />
- Choć bardzo nie chcę, muszę przyznać ci rację w tej kwestii. Nie podpisałaś. Chodź. Powinniśmy iść.<br />
Zeszliśmy do jadalni, a zaraz za nami do pomieszczenia wszedł Adam z Mandy. Chwilę później pojawiła się też Mama. Po środku stał ten sam drewniany stół, z miejscami dla sześciu osób. Byłam zdziwiona, że przetrzymał tyle lat.<br />
- Więc, czym się zajmujesz, Zayn? - zapytała Mandy, wrzucając do swoich ust winogrono, które wygrzebała z miski z owocami. W jej piętnastoletnich tęczówkach momentalnie zabłysnęło uwielbienie, zapewne sterowane jej buzującymi hormonami.<br />
- Jestem właścicielem pewnego przedsiębiorstwa i jeszcze kilku innych rzeczy. - uśmiechnął się do mnie, na co przewróciłam oczami - Jestem prezesem Malik Incorporates. - odpowiedział prosto. Wskazałam mu ręką, by zajął miejsce przy stole, ale on jednym, zwinnym gestem odsunął przede mną krzesło i usiadł dopiero gdy ja, dość niezgrabnie, umościłam się na swoim miejscu.<br />
- Jest też twórcą Malik Cella. - dodał Adam. Brwi mojej Mamy momentalnie uniosły się ku górze.<br />
- Więc musisz być super bogaty, nie? - wypalił mój brat.<br />
- Bardzo. - bąknęłam pod nosem.<br />
- To wspaniale, Zayn. Pewnie jesteś strasznie zajętym człowiekiem. - wcięła się w rozmowę moja Mama. - Mandy, potrzebuje pomocy w kuchni.<br />
Mandy westchnęła zawiedziona i ruszyła za Mamą. Gdy tylko opuściły jadalnię telefon Zayna zaczął dzwonić. Chłopak przeprosił na moment i zostawił mnie samą z Adamem.<br />
- Jak tam Amber? - zapytał. Och, wspominałam już, że mojemu bratu spodobała się Amber? Ależ ze mnie szczęściara.<br />
- Nadal nie jest tobą zainteresowana, Adam. - zrobiłam smutną minę, a on westchnął poirytowany.<br />
- Cóż, jeszcze zobaczymy. Pewnego dnia będzie. Wszystkie tak mówią na początku.<br />
Prychnęłam pod nosem, wydając się z siebie mało atrakcyjny dźwięk i oboje wybuchnęliśmy śmiechem. Kiedy ponownie na niego spojrzałam, uśmiechał się jakoś dziwnie i tajemniczo, co od razu przyprawiło mnie o gęsią skórkę.<br />
- Co?!<br />
- Nic. - zachichotał pod nosem.<br />
- Czemu się tak na mnie gapisz?<br />
- Tak, po prostu! - zaczął kręcić swoją głową na wszystkie strony świata, pocierając przy tym szyję i wtedy zdałam sobie sprawę, że może mu chodzić o malinkę. Cholera jasna! Zobaczył ją? Szybko poprawiłam swoje włosy, zakrywając małe znamie i od razu usłyszałam cichy śmiech mojego brata.<br />
- Myślałaś kiedyś, żeby zacząć używać tych wszystkich pierdół, którymi laski normalnie robią sobie makijaż? Mama cię zabije jak to zobaczy. - wypalił i pociągnął łyk ze swojej szklanki.<br />
- Ciągle o tym zapominam. - zaczerwieniłam się, a on wzruszył ramionami.<br />
- Zayn wydaje się dość opiekuńczy.<br />
- Bo taki jest.<br />
- I bardzo bogaty, jeśli wiesz, co mam na myśli... - wymownie zakołysał swoimi brwiami, a ja momentalnie strzeliłam go z kuksańca w ramię - Żartuję! To tylko żarty! Gdzie wy żeście się w ogóle poznali?<br />
- Przyszedł raz do Java Hut. - wzruszyłam ramionami sięgając po winogrono, ale Adam odsunął miskę z zasięgu moich rąk. Popatrzyłam na niego i w jego oczach dostrzegłam lekkie zaniepokojenie.<br />
- Wszystko u ciebie w porządku, Tori, no nie?<br />
Głośno przełknęłam ślinę.<br />
- Jasne, że tak. Czemu pytasz? - zmarszczyłam brwi, podejmując kolejną próbę sięgnięcia po winogrono, ale drań znowu mnie ubiegł.<br />
- Polubiłem go, ale mimo wszystko wydaje się dość powściągliwy i jakiś taki chłodny w stosunkach z ludźmi. Nie wiem... - pokręcił głową i w końcu przysunął miskę z owocami w moją stronę - Nie rozumiem tego. Wydaje się jakiś taki inny.<br />
- Zayn jest okej. Jest po prostu strasznie formalny. - za bardzo formalny, ale jakimś cudem się już do tego przyzwyczaiłam.<br />
- Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, jeśli przydałoby mu się skopać dupę.<br />
- Naprawdę myślisz, że udałoby ci się to zrobić? - uniosłam jedną brew i akurat wtedy do pokoju weszła Mama, niosąc dwa talerze z maślanym kurczakiem w tortilli. Nie za wcześnie na obiad, Mamo?<br />
Adam pokiwał głową.<br />
- Mogę przecież pomarzyć.<br />
- Gdzie Zayn? - zapytała moja rodzicielka, ustawiając przede mną talerz. Rozejrzała sie po jadalni, drugi ustawiając przy miejscu Zayna.<br />
- Rozmawia przez telefon.<br />
- Biznesmeni. - żartobliwie przewróciła oczami. Mandy zdążyła już donieść resztę dań i podać je Mamie i Adamowi, by na końcu zająć się swoją porcją. Chwilę później wrócił Zayn, wyglądając na lekko zamyślonego. Przeprosił, jak przystało na dżentelmena, po czym zajął miejsce obok mnie. Cały czas jednak zdawał się być myślami gdzieś indziej.<br />
- Wszystko w porządku? - szepnęłam.<br />
- Później. - wymamrotał powoli.<br />
- Mam nadzieję, że lubisz kurczaka w maśle i tortilli, Zayn. To ulubione danie Adama. - odezwała się moja Mama, z uśmiechem uwielbienia na twarzy.<br />
Adam uśmiechał się szeroko, gdy tematy przy stole krążyły wokół biznesów Zayna i liczby samochodów, oraz hoteli, które posiada. Mogę zaryzykować i powiem nawet, że wyglądał na wyraźnie nim zauroczonego. Poza tym dochodził jeszcze fakt, że Zayn kupił samochód mi. Tak, kurwa, kupił mi nowy samochód. Mam w ogóle odwagę by zapytać go jaki? Albo ile kosztował?<br />
Rozmowa przebiegała płynnie i dość niezobowiązująco, ale widziałam jak Mama i Mandy są zapatrzone w Zayna. To, że spodobał się Mandy, nawet mnie nie zaskoczyło. Gdyby była trochę starsza, pewnie już trącałaby go, niby niewinnie, nogą pod stołem. Dzięki Bogu, nie było tych jej przyjaciółeczek, które wyssałby żywcem całą młodość z tego przystojnego chłopaka. Całkowicie kupił moją rodzinę. Może to ten sposób w jaki się zachowuje... Był dość powściągliwy. A może to jego brytyjski akcent? Albo uśmiech, którym na każdym kroku raczył moją Matkę, utwierdzając ją w przekonaniu, że jest moim uroczym "chłopakiem".<br />
- Jak żeście się poznali? - zapytała Mandy, a na jej twarzy wymalowała się czysta podejrzliwość.<br />
- Spotkaliśmy się w Java Hut. - odpowiedział Zayn i momentalnie popatrzył na mnie z góry. Pociągnął lekko za mój podbródek i powoli pokiwał głową. - Nie przygryzaj wargi. To moja działka. - wyszeptał głosem tak miękkim i łagodnym, że prawie się rozpłynęłam.<br />
- A jak tam Ted? - zapytała Mama, pociągając łyka swojej lemoniady.<br />
- Ciągle taki sam. Właśnie zawarliśmy coś na kształt współpracy partnerskiej, bo chce rozszerzyć biznes na cały Londyn.<br />
- Da sobie radę? - prychnął Adam, unosząc jedną brew.<br />
- Jeśli zawali, ja pójdę na dno razem z nim. Ale to niemożliwe, jestem jak jego przewodnik. Ted jest zdesperowany. Jestem mu potrzebna. - wzruszyłam ramionami i upiłam nieco orzeźwiającej wody ze szklanki.<br />
- Skup się na pozytywach. Przynajmniej nie może cię już dłużej kontrolować. - dodał Zayn, próbując powstrzymać uśmiech malujący się na jego ustach. Spięłam się, gdy poczułam jego dłoń na moim udzie. Ścisnął je bardzo delikatnie, nie wykonując przy tym najmniejszego ruchu.<br />
- Ach, tak. Tori potrafi być naprawdę oporna, jeśli chodzi o posłuszeństwo. - Mama uniosła jedną brew, a ja próbowałam się nie roześmiać. No, jestem uparta.<br />
- Zgadzam się. Wielokrotnie już doświadczyłem jej krnąbrności. - Zayn popatrzył na mnie z lekkim uśmiechem, a jego dłoń przesunęła się w górę mojego uda. Momentalnie złączyłam swoje nogi, żeby nie miał możliwości sięgnięcia nigdzie dalej, na co zmierzył mnie skonsternowanym spojrzeniem, jakby nie miał pojęcia co robię. Lekko potrząsnęłam głową, skanując towarzystwo przy stole, upewniając się, że nikt nie zauważył naszej małej, niemej wymiany.<br />
- Nie. - szepnęłam, gdy okazało się, że nikt nie zwraca na nas uwagi.<br />
- Tak. - uśmiechnął się, jakby ukrywał jakiś sprośny sekret i w każdej chwili gotowy był ujawnić go wszystkim, wbrew mojej woli.<br />
- Czemu tak wcześnie wracasz do Londynu, Zayn? Mam nadzieję, że następnym razem będziesz mógł zostać trochę dłużej. - odezwała się moja Mama, wykazując się swoimi dobrymi manierami.<br />
- Jedno z moich przyjaciół nie cieszy się najlepszym zdrowiem. - Zayn skinął głową i doskonale widziałam, że nie czuje się zbyt komfortowo poruszając ten temat. Mówiąc "przyjaciół" miał na myśli ją?! Te sukę, Emmę?!<br />
- Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. - nie mówiłabyś tak, gdybyś znała prawdę, Mamo. Westchnęłam i przewróciłam oczami, poirytowana tematem Emmy, na co Zayn delikatnie ścisnął moje udo.<br />
- Dziękuję. - uśmiechnął się grzecznie i przeniósł wzrok na mnie, jakby wiedział, że poruszenie kwestii tej baby zadziała na mnie jak płachta na byka.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie. Zawsze jesteś tu mile widziany. Adam, pomożesz mi z naczyniami, proszę?<br />
Gwałtownie wstałam od stołu, powstrzymując moją rodzicielkę od sprzątania.<br />
- Ja się tym zajmę. - powiedziałam sięgając po puste talerze stojące przed nią i Mandy.<br />
- Och, dziękuję, Słoneczko. - Mama uśmiechnęła się, a ja kątem oka dostrzegłam jak Zayn wyciąga rękę po talerz stojący przez Adamem.<br />
W ciszy ruszyliśmy do kuchni. Cały czas pamiętając o jego umiłowaniu do dotykania, moje zmysły nastawione były na najwyższym poziomie. Włożyłam talerze, które niosłam do zlewu, a on swoje postawił obok, na blacie kuchennym. W ułamku sekundy chwycił mnie za nadgarstki, zanim zdążyłam odwrócić się, by wrócić do jadalni po resztę zastawy. Nie powinnam się na niego złościć, przecież zaraz wyjeżdża. Cholera jasna!<br />
- Co się stało Emmie? - zapytałam, gdy moja nieustępliwość wzięła nade mną górę.<br />
- W tej chwili są rzeczy, ważniejsze od Emmy. Dzwonił Brian, przejrzał wyciągi z kart kredytowych Devona. - Zayn zamilkł na chwilę, jakby czekał na moją reakcję.<br />
- Śledzisz wydatki Devona? - bąknęłam niskim głosem - Wiesz jak dziwacznie to brzmi?<br />
- Nieważne. Devon kupił bilety lotnicze do Londynu.<br />
- Po co śledzisz jego wydatki?!<br />
Zamrugał kilkakrotnie, przyglądając mi się, jakby nie rozumiał ani słowa z tego co powiedziałam.<br />
- Czy ty mnie w ogóle słuchasz, Victoria? Devon kupił bilety lotnicze. Do Londynu. Przypominam ci, że tam teraz mieszkasz.<br />
Och.<br />
-A..ale - urwałam i zamilkłam na chwilę - Ale, po co? Nie rozumiem! On? Co?! - potarłam czoło i z dezorientacją wpatrywałam się w Zayna. Przyciągnął mnie do siebie, a ja stałam tam jak wbita w ziemię. Po co Devon leci do Londynu? Po co?!<br />
- Jedzie tam z mojego powodu? Przecież ja nic nie zrobiłam?!<br />
- Wszystko będzie dobrze. - wyszeptał uspokajająco nie odrywając ust od mojego czoła.<br />
- Skąd wiesz?! Skąd masz pewność, że wszystko będzie okej?<br />
- Bo mogę zapewnić ci bezpieczeństwo. Obiecuje. - cmoknął mnie w czubek głowy, po czym westchnął cicho.<br />
- Ej! Moglibyście to robić na osobności! - wspaniałe wyczucie czasu. Idealna chwila do popsucia nastroju.<br />
- Adam, wypad! - bąknęłam poirytowana. Odsunęliśmy się od siebie, a ja zmierzyłam wzrokiem mojego brata, który akurat odkładał swoją pustą szklankę do zlewu.<br />
- Odgrywam tylko swoja rolę! W końcu jestem starszym bratem. Aa, Mama zastanawiała się właśnie, czy nadal śpisz przy zapalonej lampce nocnej?<br />
- Przy zapalonej lampce? - powtórzył Zayn z wyraźnym rozbawieniem.<br />
- On żartuje. - mruknęłam w odpowiedzi - Są tam jeszcze jakieś naczynia do mycia?<br />
Adama pokręcił przecząco głową i zostawił nas samych.<br />
- Kiedy wyjeżdżasz? - zapytałam podnosząc wzrok na Zayna i wydymając usta w grymasie smutku.<br />
- Mark będzie za chwilę, więc pewnie za niedługo.<br />
- Czekaj, po co Mark tu przyjeżdża?<br />
- Żeby zawieźć mnie na lotnisko.<br />
- Ale przecież masz tu... - powoli zaczęłam łączyć fakty. Ten samochód stojący na moim podjeździe, którym tu przyjechaliśmy! To właśnie to auto mi kupił?!<br />
- Nie sprzeczaj się ze mną, Victoria. - ostrzegł niskim głosem. Och, czyli spodziewał się, że nadal będę stawiać opory.<br />
- Ale...<br />
- Victoria, jest twój. Już mi podziękowałaś. Zostawmy to tak, jak jest. - przerwał mi i zakończył finalnym tonem.<br />
Westchnęłam i po uprzednim opłukaniu, zaczęłam wkładać naczynia do zmywarki. Po krótkiej chwili Zayn przyszedł mi z pomocą, ale to co robił, całkowicie kłóciło się z jego wyglądem i ogólną postawą. Rozrzutny drań!<br />
- I co ja będę robić, kiedy cię nie będzie?<br />
- Jestem pewien, że brat i siostra dotrzymają ci towarzystwa, Victoria. - odparł wkładając ostatni talerz do zmywarki.<br />
- Zayn. - oboje odwróciliśmy głowy, gdy dobiegł nas głos Mandy - Jakiś koleś czeka na ciebie przed domem. - skonsternowana wzruszyła ramionami. Wyszła zaraz po tym, gdy Zayn podziękował jej za informację. Z powrotem zwrócił się w moją stronę, po czym wyłowił ze swojej kieszeni telefon. Podniósł w górę palec wskazujący, dając mi znak, że mam poczekać, po czym przyłożył komórkę do ucha.<br />
- Malik. . . Mark, tak. . . Naprawdę? - zmarszczył brwi - Jest tutaj, tak? Okej. Zaraz wychodzę.<br />
Rozłączył się, ale milczał jeszcze przez dłuższy moment. Chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą do jadalni, gdzie ciągle siedziała moja Mama z Adamem i Mandy.<br />
- Um, Zayn już się zbiera. - powiedziałam, próbując brzmieć na pewną siebie, gdy trzy pary oczu przypatrywały się nam uważnie.<br />
- Ugh, Stary, szkoda! Może złapiemy się jakoś w Londynie. - Adam wstał żegnając się z Zaynem, tym dziwnym uściskiem ręki, który zrozumieją tylko faceci. Lekko pokiwałam głową, cały czas zdziwiona faktem, że Zayn naprawdę potrafi czasem zachowywać się beztrosko.<br />
- Bardzo miło było cię poznać, Zayn. - odezwała się Mandy, siedząc na drugim końcu stołu. Nie spuściła go z oka nawet na moment, cały czas skanując go jak swoją ofiarę.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie. - odpowiedział grzecznie Zayn - Bardzo się cieszę, że w końcu mogłem panią poznać. - skierował się do mojej Mamy, racząc ją słodkim tonem i tym swoim pięknym uśmiechem, na którego widok, jestem pewna, że także jej serce przyspieszało. Podał jej rękę i po krótkim uścisku, wreszcie zmusiła się by wydusić z siebie jakieś pożegnanie.<br />
- To nie bywałe, poznać takiego dżentelmena w tych czasach. Zayn, wiedz, że jesteś tu zawsze mile widziany. - okej, Mamo. Już możesz puścić jego dłoń, wystraszysz go w końcu.<br />
- Dziękuję, pani Jeffries. - uśmiechnął się i rzucając jeszcze kilka pożegnalnych słów, chwycił moją rękę i poprosił, bym odprowadziła go do wyjścia. Ledwo wyszliśmy na korytarz, gdy poczułam lekkie klepnięcie w pupę. Zachichotałam głośno i odwróciłam się do niego, a on momentalnie przyparł mnie do pierwszej, lepszej ściany. Jego ciało pewnie przylegało do mojego, więc nie miałam najmniejszej możliwości ruchu. Byłam cała jego. Jego usta znalazły się przy moich w ułamku sekund. Jego język delikatnie pieścił mój, po czym zębami przygryzł moją dolną wargę. Z trudem łapałam powietrze, gdy się odsunął i co było dla mnie niemałym zaskoczeniem, on też miał problem z napełnieniem swoich płuc.<br />
- Ten tyłek... - szepnął ukazując perlistą biel swoich zębów, a ja zachichotałam pod nosem.<br />
- Uwielbiam ten dźwięk.<br />
- Och, pan z pewnością wie, jak należy traktować damę. - rzuciłam zaczepnie.<br />
- Czy pani się ze mnie podśmiewa, panno Greene?<br />
- Na to wygląda, panie Malik. - odpowiedziałam z uśmiechem, a on cmoknął mnie w policzek.<br />
- Zadzwonię do ciebie, jak tylko wyląduję. - skinęłam głową i wydęłam usta. Nie chciałam, żeby wyjeżdżał! - Pomyśl o tym kontrakcie, Skarbie. Intensywnie.<br />
- Tak jest, proszę pana.<br />
- Grzeczna dziewczynka. - objął moją twarz i pocałował mnie w usta - Nara, Maleńka. - szepnął, budząc tym samym stado motyli w moim brzuchu. Otworzył drzwi, a ja kątem oka dostrzegłam czekającego na niego Marka.<br />
- Hej, Mark! - krzyknęłam, a on odwrócił się momentalnie, lekko skonsternowany skąd dobiega głos. - Postaraj się nie myśleć o mnie pod kątem erotycznym. - powiedziałam pochylając się lekko w stronę Zayna. Uśmiechnął się szeroko, a moje serce zawyło z radości. Zamknęłam za nim drzwi i osunęłam się po drewnianej płycie. O mój Boże. Coraz mocniej zakochuje się w tym popieprzonym facecie. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
ŁAZAAAAAAAAAAAAAP! </div>
<div style="text-align: center;">
Jak tam po pierwszym dniu w szkole? luuuulz</div>
<div style="text-align: center;">
Studenci mają jeszcze miesiąc laby, a Wy nigery małe musicie zapieprzać, hłe hłe xD</div>
<div style="text-align: center;">
Dobrze Wam tak, a nie tylko Coldy i Darki w głowie.</div>
<div style="text-align: center;">
Oks, przechodząc do rzeczy.... Kolejny rozdział pojawi się w piątek! WIEM, ŻE TO CZTERY DNI ale nie będę miała dość dużo czasu w tym tygodniu, poza tym kolejny rozdział jest bardzo długi i w jego skład wchodzą rzeczy, które będę musiała napisać w różnych programach, soł yeah. Nie spinajcie pośladów <3</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałabym jakoś uczcić fakt, że wraz z rozdziałem 36. dotrzemy do końca opowiadania. </div>
<div style="text-align: center;">
Opowiadanie zawdzięczamy tylko i wyłącznie cudownej autorce, której chciałabym jakoś przekazać Wasze przemyślenia i może kilka ciepłych słów w podzięce za cudne dzieło :) Więc bądźcie przygotowani, bo będę potrzebowała Waszej pomocy, ale to dokładniej wytłumaczę już może przy 34. rozdziale, żebyście mieli czas na naskrobanie paru słów, a ja na ich przetłumaczenie.</div>
<div style="text-align: center;">
No to tegoł. </div>
<div style="text-align: center;">
C'YA. Do następnego. LUV YA. </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com123tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-70908355788274781962013-08-30T21:16:00.002+01:002013-09-01T19:34:58.704+01:00Rozdział 31. (część I)Poczułam miękkie usta przy moim policzku i mimo, że jeszcze w połowie spałam, przeszedł mnie znajomy dreszcz. Mruknęłam cicho, niezadowolona z pobudki. Chciałam jeszcze spać, ale jasne promienie słońca zaczęły przedzierać się przez moje zaciśnięte powieki.<br />
- Obudź się, Maleńka. - głos Zayna był tak łagodny, jakby zwracał się do dziecka. Czułam jego dłoń na moim ramieniu. - No dalej, Victoria. Musisz wstać. - szepnął.<br />
Zignorowałam go całkowicie, bo jedyne o czym marzyłam to z powrotem odpłynąć w błogi sen.<br />
- Obudź się. - przeniósł swoje delikatne wargi na linię mojej szczęki, a po chwili poczułam jak zębami lekko podgryza moją szyję, co od razu przyprawiło mnie o gęsią skórkę.<br />
- Nie. - bąknęłam poirytowana marszcząc brwi i mocniej zacisnęłam powieki. Przesunęłam się jeszcze bliżej krawędzi mojej strony łóżka, by uciec od mojego słodkiego, wkurzającego budzika. Usłyszałam jak wybucha śmiechem i ucieszyłam się w duchu, że nadal ma dobry humor. Nie chciało mi się ruszyć. Byłam tak wyczerpana, jakbym wczoraj odbyła najwytrwalsze ćwiczenia gimnastyczne w moim życiu. Najwytrwalsze i jedyne. Kto by pomyślał, że seks może być tak męczący?<br />
- Wylatujemy o 10:00, musisz wstać. - wymamrotał półgłosem i tym razem, wyłapałam nutkę poirytowania. Ale byłam tak bardzo zmęczona, że nie chciało mi się nawet ręki podnieść. - Zaraz wrzucę cię pod prysznic, Victoria. Nie żartuję. - osz, cholera. Szeroko otworzyłam oczy i spojrzałam przez swoje ramię, żeby odczytać jego wyraz twarzy. Faktycznie, nie żartował i co mnie zdziwiło, był już ubrany. I ogolony. Cholera, a tak lubiłam jego zarost. Jego włosy były lekko poburzone i nadal trochę wilgotne.<br />
- Która godzina? - zapytałam, a raczej wysyczałam przez zaciśnięte zęby. Zmrużył oczy i spojrzał ponad swoim ramieniem, co również zrobiłam ja. 9:03. Mam w ogóle czas, żeby wziąć prysznic? Znowu wydałam z siebie jakiś bliżej nieokreślony pomruk niezadowolenia, a on uśmiechnął się szeroko, co tylko sprawiło, że pragnęłam zakopać się pod kołdrą i pogrążyć w niekontrolowanym płaczu. Pochylił się w moją stronę i cmoknął mnie w usta.<br />
- Hej. - miał takie ciepłe oczy.<br />
Zaczerwieniłam się lekko, czując jak mój żołądek wywraca się na drugą stronę.<br />
- Hej. - odpowiedziałam nieśmiało.<br />
Jeszcze bardziej pochylił się nade mną w efekcie czego zaczęłam się zastanawiać, czy czasem nie klęczy.<br />
- Dobrze spałaś?<br />
- Zanim zostałam obudzona przez jakiegoś niewychowanego mężczyznę, tak. Spało mi się całkiem dobrze.<br />
Posłał mi wymowne spojrzenie, które miało chyba wyglądać na karcące, powstrzymując się przy tym od śmiechu.<br />
- Boli cię coś? - nie wiem dlaczego, ale wyglądał jakby zmagał się z poczuciem winy. Jakby przyznawał się do czegoś co mi zrobił.<br />
Potrząsnęłam przecząco głową, a on zamknął oczy i wyglądał jakby wyraźnie mu ulżyło. Położył rękę na gładkim materiale oddzielającym jego skórę od mojej, ale jakimś cudem nadal czułam na brzuchu iskry wywołane jego dotykiem.<br />
- Masz kilka siniaków, Victoria.<br />
Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia. Co?! Siniaków? Gdzie? Tam na dole?!<br />
- Hej, spokojnie, Skarbie. Nie są bardzo widoczne. To normalne, ale chcę żebyś na siebie uważała.<br />
- Tak, na pewno będę, zważając na moje kłopoty z koordynacją ruchową. - wzruszyłam ramionami.<br />
Jego oczy zabłyszczały lekkim rozbawieniem.<br />
- Z pewnością będę tęsknił za tymi twoimi przemądrzałymi ustami. - po tych słowach, jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił. Przez ułamek sekundy wyglądał, jakby miał coś na sumieniu, ale chwilę później jego emocje były już niemożliwe do odczytania. Zmarszczyłam brwi, zastanawiając się co próbuje ukryć. - Jesteś pewna, że nic cię nie boli?<br />
- Czuję się dobrze. - bąknęłam.<br />
Popatrzył na mnie z jakąś szczerością w oczach, po czym ponownie cmoknął mnie w usta.<br />
- Idź się wyszykować. Nie chcę, żebyś znowu się spóźniła.<br />
Westchnęłam i powoli usiadłam na skraju materaca. Bolały mnie wszystkie mięśnie. Ugh.<br />
- Śniadanie możesz zjeść w samolocie. - Zayn podniósł się z łóżka i popatrzył na mnie z góry.<br />
Miał rację. Siniaki były niewielkie i mało widoczne, ale Jezus, bolały jak jasna cholera. Co prawda był wczoraj trochę bardziej gwałtowny, ale nie myślałam, że nie będę odczuwać tego, aż takie skutki. Okej, był bardziej niż trochę, gwałtowny. To było jak jakiś całkiem nowy poziom, ale poradziłam sobie z tym całkiem nieźle, muszę przyznać. Jednak teraz, byłam wyczerpana. Nigdy więcej nie dam rady wytrzymać dwóch orgazmów pod rząd, nie mdlejąc z braku powietrza.<br />
Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy i z powrotem ruszyłam do salonu. Zayn czytał gazetę, siedząc przy stole, na którym wczoraj się pieprzyliśmy. Szykownie, nie ma co. Strasznie się zawstydziłam, gdy przeniósł na mnie wzrok. Byłam cała czerwona na twarzy.<br />
- Masz na sobie sukienkę. - przechylił głowę w bok, uważnie i zachłannie skanując moje ciało, w międzyczasie odkładając gazetę na blat. Szklany wazon, który wczoraj leżał roztrzaskany na podłodze, został dziś zastąpiony nowym, prezentującym się majestatycznie na środku stołu.<br />
- Um, no... Tylko to znalazłam i coś podpowiada mi, że chyba gdzieś schowałeś moje inne rzeczy. - uniosłam jedną brew, siadając na krześle na przeciwko Zayna.<br />
- Piękne wyglądasz w sukienkach, Victoria. Twoje ubrania są spakowane i czekają w samochodzie. Po prostu chciałem, żebyś spróbowała czegoś poza spodniami. - powiedział, po czym pociągnął łyk ze swojej filiżanki. No dzięki ci, kurwa, bardzo. Teraz z łatwością będzie mógł się dobrać do moich majtek.<br />
- Gotowa? Niedługo wyjeżdżamy.<br />
- Kiedy mówiłeś "wyjeżdżamy"... - przerwał mi w pół zdania, na co przewróciłam oczami.<br />
- Wyjeżdżamy, czyli ty i ja. Wracam do Londynu, zaraz po tym jak podrzucę cię do Detroit.<br />
Zamrugałam kilkakrotnie przypatrując mu się uważnie. Nie wiem, czemu mówił o swoim samolocie, jakby był to zwykły samochód, czy coś. To normalne?<br />
- Tak, jestem gotowa. Spakowałam już swój bagaż podręczny. - położyłam dłonie na stole a do mojej głowy momentalnie napłynęły wszystkie wydarzenia z poprzedniego wieczora. - Gdzie spałeś? - zapytałam zaciekawiona.<br />
Zayn złożył swoją gazetę i wstał od stołu, uważnie mierząc mnie wzrokiem.<br />
- Z tobą, ale nie spałem zbyt długo. - zmarszczył lekko czoło, uśmiechając się smutno. Tak naprawdę to on chyba wcale się nie uśmiechnął, starał się tylko tak wyglądać. Dopił do końca zawartość swojej filiżanki i odstawił ją na blat. Wyglądał całkiem nieźle, był wypoczęty, jakby przespał przynajmniej siedem godzin, ale widziałam, że cały czas zdaje się nad czymś rozmyślać.<br />
- Wszystko w porządku? - zapytałam. Podszedł i pociągnął mnie lekko za rękę, w efekcie czego podniosłam się ze swojego krzesła, jednak zrobiłam to dość niechętnie.<br />
- Nie masz się o co martwić. - wzruszył ramionami, bagatelizując temat, ale widziałam, że z czymś się zmaga - Chodź. Lepiej będzie jak już zaczniemy się zbierać.<br />
- Ale jest dopiero wpół do... - zamilkłam, gdy zmierzył mnie karcącym spojrzeniem. Jezu, weź się uspokój.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać, po tym, gdy wysiądę z tego samolotu. Pojedzie ze mną do mojego domu, a dopiero potem wyleci do Londynu? Może powinnam zadzwonić do mojej Mamy i poprosić ją, żeby odebrała mnie z lotniska? Albo po prostu może powinnam zapytać Zayna, jakie ma plany? Nie, nie zrobię tego, bo coś czuję, że ten temat wywoła kłótnię, na którą jakoś nie bardzo mam teraz ochotę. Był taki spokojny, że nie chciałam go denerwować. Miałam zamiar nacieszyć się jego dobrym nastrojem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn chwycił mnie za rękę, gdy z głośników pokładowych otrzymaliśmy informację, że zbliżamy się do lądowania. Ciągle zastanawiałam się, czemu nie lubi latać liniami komercyjnymi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu nie pozwoliłeś mi lecieć normalnym samolotem? - zapytałam z czystą ciekawością wymalowaną na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zajmowanie miejsca w małej, ograniczonej przestrzeni nie wydaje mi się rzeczą zbyt wygodną. Zaufaj mi, Victoria. Po tak dobrym pieprzeniu jak wczoraj, nie chciałabyś siedzieć w niewygodnym fotelu. - uśmiechnął się pod nosem - Och, no i oczywiście, wolę mieć pewność, że nic ci nie grozi. - dodał zadowolony z siebie. Puścił mi oczko i cmoknął zewnętrzną stronę mojej dłoni. Dotyk jego ust momentalnie wywołał podskórną eksplozję przyjemnych dreszczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale, jak do tej pory zawsze latałam komercyj...</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań. - powoli pokręcił głową - Chcę mieć pewność, że jesteś bezpieczna. Martwię się, gdy nie mam takiej pewności.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło, zaciskając usta w cienką, prostą linię, a on popatrzył na mnie spod podniesionych brwi, jakby rzucał mi jakieś wyzwanie. Serio, wyglądał jakby czekał, aż zacznę kłótnię. Zaczerwieniłam się i odwróciłam wzrok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej, rozumiem. Sorry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie masz za co przepraszać. Jak tam twój kark? - zapytał puszczając moją dłoń i przenosząc swoją na tył mojej szyi. Skrzywiłam się lekko, spodziewając się, że zaraz pociągnie mnie za włosy, jak to miał w zwyczaju, ale na szczęście tego nie zrobił. Powoli otworzyłam oczy i zauważyłam, że przygląda mi się, jakby starał się odgadnąć co ja właściwie robię. Moje policzki ponownie spłynęły rumieńcem, ale zaraz wyprostowałam się na wygodnym fotelu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sorry, tak, um, z moim karkiem wszystko w porządku. - dzięki Antonowi oczywiście.</div>
<div style="text-align: left;">
Przyglądał mi się jeszcze przez kilka sekund, po czym opuszkami palców zjechał na moją malinkę. Uśmiechnął się lekko, ale gdy zdał sobie sprawę, że na niego patrzę szybko wrócił do kamiennego wyrazu twarzy. Chwilę później poczułam jak koła samolotu dotykają lądowiska.</div>
<div style="text-align: left;">
- Witaj w Detroit, Maleńka. - szepnął.</div>
<div style="text-align: left;">
Jestem w Detroit! W końcu! Nareszcie zobaczę się z moja Mamą, po siedmiu miesiącach rozłąki! Uśmiechnęłam się szeroko i wyjrzałam za małe okienko obok mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Mówił ci już ktoś kiedyś, że masz wyjątkowe upodobanie do drogich samochodów? - wymamrotałam przyglądając się luksusowemu, czarnemu Lexusowi LFA, zaparkowanemu tuż przede mną. Kiedy podniosłam wzrok na Zayna, na jego ustach malował się już ten piękny, chłopięcy uśmiech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, to i jeszcze coś o tym, że kupuję ich za dużo. </div>
<div style="text-align: left;">
- Miałeś na myśli, za dużo ze zbyt niskim podwoziem? - poprawiłam go, na co odpowiedział mi szerokim uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, ale to tylko dla ciebie, Victoria. Poza tym, stać mnie na to. - wzruszył ramionami i otworzył przede mną drzwi. Łał, nie musisz się tym tak przechwalać na prawo i lewo.</div>
<div style="text-align: left;">
Od razu poczułam zapach nowości i skóry, gdy zajrzałam do środka. Nie miałam wątpliwości, że to auto dopiero co opuściło salon samochodowy.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn złapał mnie za rękę i pomógł usiąść mi na siedzeniu pasażera, co zrobiłam niezwłocznie, jednak tak mało elegancko, że mniej się już chyba nie dało. Chwilę później zajął miejsce obok mnie, cały czas śmiejąc się pod nosem. Domyślałam się, że powodem jego niesłabnącego rozbawienia było to, w jaki sposób wsiadałam do tego cholernego samochodu. </div>
<div style="text-align: left;">
Ray-bany, skórzana kurtka i poburzone włosy, sprawiły, że załkałam w duchu, gdy tylko spojrzałam na jego profil. Wyglądał o wiele młodziej, a właściwie to wyglądał na swój wiek, w tym sportowym aucie. Był zbyt przystojny, by móc opisać go słowami.</div>
<div style="text-align: left;">
Prowadził w całkowitej ciszy, nie licząc pomruków silnika i muzyki niezależnej, leniwie sączącej się z iPoda, podpiętego do głośników. Kiedyś nawet zastanawiałam się jaką muzykę lubi. Spodziewałam się raczej jakichś klasycznych kawałków, ze względu na jego wszechobecną formalność, ale ten wizerunek niegrzecznego chłopca, który aktualnie mi prezentował, był tego kompletną przeciwnością. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdziwiłam się, gdy zdałam sobie sprawę, że Zayn doskonale wie gdzie ma się kierować. No jasne, że wie! Pewnie profil mojej matki też nieźle przetrząsnął.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wygląda na to, że całkiem dobrze orientujesz się w okolicy. - rzuciłam zaczepnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Kątem oka zauważyłam, że uśmiecha się pod nosem, a ja aż podskoczyłam w duchu na widok jego pięknych rysów. Zayn jednak nie fatygował się z odpowiedzią. Chwycił moją dłoń i podniósł ją sobie do ust, po czym lekko cmoknął jej zewnętrzną stronę. Chwilę później pokręcił głową ciągle się uśmiechając, jakby ukrywał przede mną jakąś mega zabawną rzecz, albo rozpamiętywał żart, którego ja nie zrozumiałam. Położył swoją rękę na moim kolanie, po czym przejechał nią w górę mojego uda. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz taką delikatną skórę, Victoria. - dotarł do złączenia moich ud i cofnął swoją dłoń, zostawiając mnie w kompletnym osłupieniu i oczekiwaniu na coś więcej. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymuję oddech.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozejrzałam się po okolicy i serce podskoczyło mi do gardła, gdy samochód zwolnił, a moim oczom ukazał się dom mojej Mamy. Chciałam wyskoczyć z auta i od razu zatopić się w objęciach mojej rodzicielki, ale nie mogłam z uwagi na obecność Zayna. Ale co ja, do chuja, zrobię jak moja Matka zobaczy Zayna? Jak ja jej go przedstawię? Jako kogo?!</div>
<div style="text-align: left;">
Cześć, Mamo. To Zayn, mój nowy kolega z którym się tylko bzykam. Tak, bo jestem niemal pewna, że moja naiwna, nieświadoma Mama, nie marzy o innych informacjach po siedmiu miesiącach nie widzenia mnie na oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
Zanim Zayn zdążył otworzyć swoje drzwi, chwyciłam go za przedramię, czym od razu zaskarbiłam sobie jego uwagę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz zamiar wejść do środka? - wypaliłam i zaczerwieniłam się momentalnie, gdy zdałam sobie sprawę z tego, jak bezczelnie i niegrzecznie to zabrzmiało.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałem ci tylko pomóc z bagażami. Chcesz, żebym już jechał? - och, Jezus! Musiałeś właśnie tak to ująć, Malik, no nie?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie...- przerwał mi zanim zdążyłam dokończyć zdanie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz odpowiadać. Po prostu chciałem poznać twoją matkę. Wydaje się... - zamilkł na chwilę, jakby szukał odpowiedniego przymiotnika opisującego moją Mamę - ...miła.</div>
<div style="text-align: left;">
Miła?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale jako kogo ja mam cię przedstawić? Mojego nowego partnera seksualnego?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, Victoria. Przecież każda matka tylko czeka na takie wyznanie od swojej córki. - rzucił ze zbolałą miną.</div>
<div style="text-align: left;">
Co?! Patrzyłam na niego z szeroko otwartą buzią i nie mogłam wydusić z siebie słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- A miałem nadzieję, że nie straciłaś wyczucia ironii, Victoria. - westchnął poirytowany. Och, a więc tylko żartował. Tak ciężko mi czasem go rozgryźć! - Po prostu przedstaw mnie jako swojego przyjaciela. Tak robią normalni ludzie, prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
Ty nie jesteś normalny.</div>
<div style="text-align: left;">
- No tak, ale...</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań. - pokręcił głową i otworzył swoje drzwi - Ty chcesz od razu wszystko wyjaśniać, a to tylko komplikuje sprawy. - pochylił się tak, że nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie - Nie myśl o tym za dużo, Maleńka. Spokojnie. - zamknął drzwi po swojej stronie, a ja w lusterku wstecznym obserwowałam jak wyjmuje moje walizki z bagażnika. </div>
<div style="text-align: left;">
Powoli wygramoliłam się z samochodu, prezentując jak zwykle brak jakiejkolwiek ogłady ruchowej i zdałam sobie sprawę, że mój brat stoi w drzwiach wejściowych domu. Wyglądał na kompletnie zszokowanego, kiedy mnie zobaczył. Dlaczego? Och, może dlatego, że miałam na sobie sukienkę, no i jeszcze może dlatego, że wysiadłam przed chwilą z najdroższego samochodu, jaki chyba kiedykolwiek widział. Gdybym ja była na jego miejscu, od razu wysunęłabym z tego obrazka jakieś mało pozytywne zdanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Adam i ja, byliśmy ze sobą naprawdę blisko, pomijając fakt, że kłóciliśmy się o najmniejsze nawet pierdoły. Zawsze był dość prostolinijny i umiał wyczuć kłamstwo z kilometra. Nie mogę zapomnieć o jego opiekuńczej stronie, co trochę skojarzyło mi się z Zaynem, tyle że wersja opiekuńczości Adama, była nieco łatwiejsza do przyjęcia. Jako jedyny z naszego rodzeństwa miał jasnobrązowe włosy i zielone oczy, co w pełni było zasługą genów naszego Taty. Och, zabiłabym, żeby tylko mieć zielone oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku? - zapytał Zayn stając obok mnie i przyglądając się mojemu bratu. To wyglądało jak jakieś zawody, który wytrzyma dłużej pod palącym spojrzeniem drugiego. Mogliby już dać sobie spokój.</div>
<div style="text-align: left;">
- Byłoby lepiej, gdybyś przestał piorunować wzrokiem mojego brata. - wyszeptałam, a on momentalnie popatrzył na mnie skonsternowany. Tak, właśnie wydałam ci polecenie, pogódź się z tym.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tori! - krzyknął Adam z wielkim uśmiechem na twarzy oplatając mnie szerokimi ramionami<br />
- Wracam z tobą do Londynu! Mama tak powiedziała. - wymownie wzruszył brwiami, wygłaszając, według niego, zabawny komentarz.</div>
<div style="text-align: left;">
Przewróciłam oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, nie wracasz. Byłeś u mnie kilka tygodni temu. Chyba teraz kolej Mandy, co nie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ałć! Nie bądź taka wredna dla swojego ukochanego braciszka. Tata chce się ze mną widzieć. Kto to jest? - wskazał na Zayna i oboje ponownie zaczęli uważnie mierzyć się wzrokiem. Dostawałam mdłości na sam ich widok. Zachowywali się jak jacyś gówniarze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn. - mój towarzyszysz odezwał się całkiem nie przypominającym siebie tonem. Ze zdziwieniem obserwowałam, jak podnosi przed siebie zgiętą w łokciu rękę, by przywitać się z Adamem w sposób jakim próbował przywitać się z nim po raz pierwszy James. Mój brat uśmiechnął się i odpowiedział na ten dziwny gest, który zrozumieją chyba tylko faceci, po czym lekko szturchnął go swoim ramieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem Adam! To twoja bryka? - kompletnie zignorował moją obecność i niemal doskoczył do samochodu przy którym staliśmy. W sumie, nie ma się czemu dziwić, każdy normalny 23-latek zareagowałby w ten sposób. I tak oto właśnie to cholerne auto stało się ważniejsze od mojego przyjazdu. Wzruszyłam ramionami i z niemałym zdziwieniem, które starałam się ukryć, obserwowałam jak Zayn przemienił się w normalnego, uroczego chłopaka lubiącego pogadać o samochodach. Z pewnością zapamiętam ten moment na długo.</div>
<div style="text-align: left;">
Moja siostra, Mandy, pojawiła się w zasięgu mojego wzroku i mimo, że była najbardziej wkurzającą istotą, kiedykolwiek stąpającą po tej ziemi, nagle zerwała się z miejsca i zaczęła biec w moim kierunku, jakbym przynajmniej była krystalicznie czystą wodą, a ona spacerowała po pustyni od kilku dni w poszukiwaniu jakiegokolwiek płynu do wypicia.</div>
<div style="text-align: left;">
Miałyśmy swoje małe sprzeczki, gdy byłyśmy młodsze. Byłam od niej starsza o jakieś sześć, czy siedem lat, ale jak nikt inny, potrafiła wzbudzić we mnie takie emocje, że nieraz obie znajdywałyśmy się przez nie w niemałych tarapatach. Byłyśmy do siebie podobne, z tymże ona miała pięknie opaloną skórę i idealną figurę, której niemiłosiernie jej zazdrościłam. Ale nadal była moją małą siostrzyczką, dla której nie zawahałabym się zabić. Jej długie ręce momentalnie oplotły mnie w ciasnym uścisku, a ja uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Pachniała domem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tęskniłam za tobą, Tori! - uuu, tego się nie spodziewałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ja za tobą też, Dee. - posłałam jej niezgrabny uśmiech. Odsunęła się ode mnie i popatrzyła ponad moim ramieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Masz na sobie sukienkę... t..to... dość dziwne... - urwała w połowie i nie musiałam się nawet obracać, żeby wiedzieć na czym skupił się jej wzrok. Gapiła się na Zayna. Uwielbienie i zachwyt w jej tęczówkach, były tak oczywiste. - Kto to?</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się i zerknęłam na Zayna. Wyglądał tak beztrosko i młodo. Gdy zauważył z jaką intensywnością wpatruje się w niego moja siostra, posłał jej przyjazny uśmiech, jednak nie był to ten uśmiech, który sprawiał, że moje serce wyrywało się z piersi.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaczerwieniłam się wracając wzrokiem na moją siostrę, a ona uśmiechnęła się pod nosem. </div>
<div style="text-align: left;">
- To twój chłopak? - zapytała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Jesteśmy tylko...</div>
<div style="text-align: left;">
- Tori! Kochanie! Nareszcie jesteś!</div>
<div style="text-align: left;">
Mama?</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn przedstawił się mojej siostrze, gdy ja wpadłam w ramiona mojej mamie. Chwyciła moje policzki w obie swoje dłonie i zauważyłam jak jej oczy wypełniają się łzami. Głośno przełknęłam ślinę, a ona odbiła soczystego buziaka na czubku mojej głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Tori! Aleś ty schudła! Jadłaś coś w ogóle? - zauważyłam troskę w jej głosie i odsunęłam się od niej lekko, poprawiając włosy, by zakryć moją malinkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, ze tak. W samolocie zjadłam ogromne śniadanie. - dzięki Zaynowi. O, cholera! Zayn! Gdzie on jest?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest już prawie pora lunchu, więc mam nadzieję, że zgłodniałaś. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mamo! To jest nowy chłopak Tori, Zayn. </div>
<div style="text-align: left;">
Chłopak?! Kurwa mać, Mandy! Spiorunowałam ją wzrokiem, a ona przyciągnęła Zayna bliżej mojej Mamy, bo ta mogła mu się lepiej przyjrzeć. Mandy popatrzyła na mnie wielce z siebie zadowolona, ciekawe z jakiego powodu, a mi szczęka opadła. Nie byłam w stanie nawet spojrzeć na Zayna. Po chuj, ona z tym wyskoczyła?!</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy w końcu odważyłam się podnieść wzrok na Zayna, nie wydawał się zbytnio przejęty całą sytuacją. Protekcyjne oplótł mnie w talii swoją ręką, na co momentalnie się zaczerwieniłam, a na twarzy mojej Mamy wymalował się czysty szok. Wyglądała jakby właśnie wygrała los na loterii. Była całkowicie oszołomiona, ale żeby jeszcze bardziej przysporzyć mi zakłopotania i szybszego bicia serca, Zayn pochylił się lekko i cmoknął mnie w policzek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj. - wyszeptał, niemal nie odrywając ust od mojego policzka. Moje ciało od razu zareagowało na jego przenikający głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ach, Zayn... To moja Mama.. . - zamilkłam na sekundę, powstrzymując się od wykrzywienia mojej twarzy w dziwnym grymasie - Victoria. - Boże, nienawidzę faktu, że dała mi imię po sobie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bardzo miło mi w końcu panią poznać, pani Jeffries. - Jeffries?! Och, no jasne, że wie o jej ponownym zamążpójściu. Zayn uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi, ukazując rzędy białych zębów, a ja mogłam tylko wpatrywać się w jego cudowne rysy. Moja Matka stała i gapiła sie na niego, jakby był ósmym cudem świata. Jej tęczówki błyszczały czystym podziwem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zapanowała cisza i uwaga wszystkich nas skupiła się na mojej rodzicielce. Nadal wyglądała na zszokowaną, ale jej szok pomieszany był z czystą przyjemnością patrzenia na przystojnego mężczyznę stojącego przed nią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn... - zaczęła moja Mama, ledwo łapiąc oddech. No wreszcie się odezwała! - Nie spodziewałam się tak miłej niespodzianki. B..bardzo miło cię poznać. - och, ona się jąka. A więc to nie tylko moja przypadłość, to genetyczne. Westchnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostaniesz na lunch? - Adam wypalił z tym pytaniem prosto do Zayna.</div>
<div style="text-align: left;">
Co?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn się trochę spieszy. Ma lot powrotny do Londynu. - odpowiedziałam trochę zbyt szybko, próbując jakoś wybrnąć z tej kłopotliwej sytuacji. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mogę zostać na jakąś godzinkę. - popatrzył na mnie z góry, uśmiechając się niewinnie, ale w jego oczach dostrzegłam jakiś dziki błysk. Jestem pewna, że ani moja Matka, ani siostra nie były w stanie go zobaczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Byłoby nam bardzo miło! - rzuciło wesoło moja Mama.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z przyjemnością, pani Jeffries. - odpowiedział Zayn, ponownie racząc ją tym swoim popisowym uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chodźcie do środka. Tori na pewno chętnie oprowadzi cię po naszym domu, a my w tym czasie nakryjemy do stołu. Och, i proszę, mów mi Victoria. - moja Mama wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Przewróciłam oczami i poczułam jak ciało Zayna lekko sztywnieje przy moim boku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście. - usłyszałam lekkie wahanie w głosie Zayna - Victorio. - Tak, teraz już wiesz, czemu nie lubię swojego imienia. </div>
<div style="text-align: left;">
Wszyscy ruszyli do wejścia, a Zayn schylił się lekko po moją walizkę. Podniósł ją i wolną dłonią lekko uszczypnął moją brodę, po czym cmoknął mnie w usta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Będzie fajnie. - uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
_______________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
OKS, KOCHANI. </div>
<div style="text-align: center;">
Trochę zajęło mi żeby wreszcie zaktualizować tę notkę, ale jest :)</div>
<div style="text-align: center;">
Dlaczego rozdział jest podzielony na dwie części - Bo tak jest w oryginale i druga część zostanie opublikowana w nowym poście, jednak znaleźć obie będzie można pod jedną etykietą po prawej stronie, czyli w spisie treści (czyt. Rozdział 31.). </div>
<div style="text-align: center;">
Kolejny rozdział pojawi się jutro (czyli w poniedziałek).</div>
<div style="text-align: center;">
Czytałam komentarze i widziałam, że jaraliście się słodkim Zaynem :> ale przeciez on nie mógł kazać Re mówić do siebie per pan przy jej rodzinie xD lulz, albo wyobraźcie se jakby mu z kieszeni wypadł jakiś przenośny wibrator, albo zatyczka analna xD Jezu, co ja pisze ok xD</div>
<div style="text-align: center;">
Och, no prawie bym zapomniała:</div>
<div style="text-align: center;">
MIŁEGO POWROTU DO SZKOŁY, CZARNUCHY! luuuulz</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com87tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-61113063066122488192013-08-28T17:36:00.000+01:002013-08-29T23:02:03.728+01:00Rozdział 30.<div style="text-align: center;">
<div style="text-align: left;">
Mocno zacisnęłam powieki, gdy jego dłonie sunęły to w górę, to w dół mojego kręgosłupa. Nie mogłam się powstrzymać i odetchnęłam z ulgą, kiedy powtarzał swoje ruchy. Przycisnęłam twarz do jedwabnego prześcieradła na kozetce, próbując powstrzymać się od śmiechu. W pokoju panowała grobowa cisza, a ja leżałam tam z do połowy gołą pupą. Ten cały Anton, mógłby przynajmniej zakryć mi tę dupę! No, ale nie będę kłamać, czerpałam z tego masażu niesamowitą przyjemność. Był bardzo odprężający.</div>
</div>
Amy nie kłamała, naprawdę znał się na swojej robocie, był nieziemski, a ja od czasu do czasu zerkając na Zayna widziałam w jego oczach surową zazdrość. Po tym wszystkim, zdałam sobie sprawę, że nie bardzo odpowiada mi masaż całego ciała. Jeśli Anton jeszcze raz dotknie mojego tyłka, obiecuję, że nakopię mu tam, gdzie słońce nie dociera. Zachichotałam cicho, kiedy jego dłonie lekko ścisnęły obszar przy moim karku. Zaskoczył mnie, wcale nie próbowałam wkurzyć Zayna. Prawie wszędzie mam łaskotki, a do tego ten masaż był tak bardzo przyjemny. Przygryzłam dolną wargę, żeby powstrzymać się od pomruków zadowolenia, ale na nic to się zdało. Pokój był zbyt duży i zaraz roznosiło się po nim echo najcichszego dźwięku. To brzmiało jak jakieś dziwne odgłosy seksualne. Zaczerwieniłam się na samą myśl. Czemu wszystko musi kojarzyć mi się z jednym?<br />
Poczułam jak na moje plecy wylewana jest większa ilość olejku do masażu. Wzdrygnęłam się lekko i spojrzałam na Zayna. Jego wzrok pociemniał i przybrał barwę głębokiego brązu, gdy dłonie Antona z powrotem wylądowały na moim ciele.<br />
- Uprawiasz jakieś sporty? - zapytał masażysta. Chyba był Rosjaninem, ale nie jestem pewna.<br />
Seks zalicza się jako sport?<br />
- Nie. Mam dwie lewe nogi. - wymamrotałam nieskładnie.<br />
- Och, może po prostu źle spałaś, bo masz bardzo spięty kark.<br />
Nie...Na serio? Ciekawe,kurwa, dlaczego? Mam tylko nadzieję, że nie zauważy mojej malinki.<br />
- No, może. - bąknęłam i ponownie popatrzyłam na Zayna. Uśmiechał się, zadowolony nie wiadomo z czego, ale po krótkiej chwili z kamiennym wyrazem twarzy, nadal śledził każdy ruch Antona. Był taki zaborczy od momentu, kiedy tylko Amy i Anton weszli do środka.<br />
Wzdrygnęłam się lekko, gdy dłonie masażysty zjechały w dół mojej talii, ale wyraz niezadowolenia na twarzy Zayna, którym mnie spiorunował, od razu ukrócił moje przyjemne doznania. Gdybym zamknęła oczy, mogłabym wyobrazić sobie, że czuję na sobie dłonie Zayna, ale to znowu mogłoby mu się nie spodobać ze względu na moje reakcje. Ugh, stąpam po cienkim lodzie i nawet nie chce sobie wyobrażać co teraz dzieje się w głowie Zayna. No, ale przecież dłonie Amy także wędrują po całym jego ciele. Też powinnam się wściekać? Przecież oni tylko wykonują swoją pracę.<br />
Po półgodzinie wymownych spojrzeń i lekkiej relaksacji, ponownie zostałam z Zaynem sam na sam. Na jego biodrach nisko zwisał ręcznik, ukazując idealne linie V, zroszone małymi włoskami. Wręczył mi szlafrok, który od razu na siebie założyłam.<br />
- Podobało ci się to, jak cię dotykał? - zapytał w końcu chłodnym i zdystansowanym głosem, co nieco rozjaśniło mi sytuację panującą w jego głowie. Raczej był mało zadowolony. Wiedziałam, że jest zaborczy, no to czego innego mogłabym się spodziewać? Po jego tonie poznałam, że wcale nie oczekuje ode mnie odpowiedzi, ale cóż, odpowiedziałam, bo zawsze to robię.<br />
- Mnie się pytasz? - rzuciłam z podniesionymi brwiami.<br />
- Jesteś moja. Pamiętaj o tym. - ostrzegł niskim głosem.<br />
- Myślałam o tobie.<br />
Przygryzł wargę, a spod jego lekko zmrużonych powiek dostrzegłam wypełnione pożądaniem tęczówki.<br />
- Naprawdę?<br />
- Tak, proszę pana. - tym razem to ja przygryzłam wargę, a on podszedł bliżej, na co cofnęłam się o krok, tylko po to, by zostać zatrzymaną przez krawędź łóżka do masażu. Głośno przełknęłam ślinę, gdy bez najmniejszego trudu podniósł mnie i posadził na jego brzegu. Z moich płuc uleciała resztka powietrza.<br />
- Te wszystkie możliwości kar, które w tym momencie pojawiają się w mojej głowie kurewsko mnie frustrują. - jedną ręką przeczesał swoje włosy, a ręcznik, który opinał jego biodra wylądował na wierzchu torby, w której przyniósł nasze rzeczy - Nie masz pojęcia, jak bardzo chciałbym cię tu przelecieć, Victoria, ale niestety jesteś zbyt słaba. Nie chcę żebyś znowu mi tu zemdlała. - powiedział cicho i łagodnie - Zrozumiano?<br />
Nerwowo przełknęłam ślinę.<br />
- Tak, proszę pana.<br />
- Grzeczna dziewczynka. Załóż swój kostium kąpielowy. - warknął, a ja aż podskoczyłam w wyniku tej jego nagłej zmiany tonu.<br />
Przebrałam się w bikini, po czym zostałam zaprowadzona za rękę do basenu znajdującego się wewnątrz hotelu. Przechodziliśmy przez kilka pomieszczeń, nie zatrzymując się przy tym na ani sekundę. Byłam zdziwiona tym, że zna ten układ aż tak dobrze. Jezu, ile jest tu jeszcze pokoi w tym pieprzonym spa?<br />
- Znowu będziemy pływać? - zapytałam skonsternowana.<br />
- Tylko się opłukamy. - bąknął - Pachniesz olejkiem do masażu i Antonem. - skrzywił się zniesmaczony, a ja nie mogąc się powstrzymać, zachichotałam cicho. Momentalnie popatrzył na mnie, jakbym mu ojca łopatą zabiła. Od razu zamilkłam, a uczucie onieśmielenia uderzyło mnie jak rozpędzona ciężarówka. Wyciągnął swój telefon i przyłożył go do ucha, jakby miał już dość użerania się z moją głupotą.<br />
- Malik. - rzucił, po czym zamilkł na chwilę, a jego rysy lekko się rozluźniły - Świetnie, Mark będzie u ciebie w mgnieniu oka. . .Dziękuje. . . Już nie mogę się doczekać. - jego głos był tak miękki i ciepły, jakby ta jego chłodna aura w ogóle nie istniała, albo przynajmniej wyprowadziła się na bezludną wyspę. Popatrzył na mnie z góry przez ułamek sekundy, a jego wyraz twarzy z powrotem stał się niewzruszony. Nie!<br />
Zayn odrzucił torbę z naszymi rzeczami na jeden z leżaków, stojących pod ścianą i mocno pociągnął mnie za rękę. Przewróciłam oczami i karnie ruszyłam za nim, a raczej zostałam zawleczona w docelowe miejsce. Moim oczom ukazał się kolejny basen, a zaraz na nim trzystopniowe schodki, na których szczycie umiejscowiony był mniejszy, kamienny, jaka niespodzianka, basen! Och, spoko. Rozejrzałam się po wnętrzu i odetchnęłam z ulgą, kiedy zauważyłam, że są tam także inni ludzie.<br />
Wszedł po stopniach i kiedy zdał sobie sprawę, że puściłam jego dłoń, wyciągnął w moją stronę swoją wytatuowaną rękę. Znowu wyglądał na zdenerwowanego.<br />
- Chodź. - jego głos był zbyt chłodny.<br />
Chwyciłam jego dłoń z wahaniem i od razu poczułam iskry pod moją skórą, które rozprzestrzeniły się po całym ciele. Pomógł mi wejść do gorącej wody. Ugh, on serio musi lubić taki wrzątek. Powoli przeszedł przez całą długość basenu na jego drugi koniec, oddalając się od innych par i starszych ludzi, moczących się w gorących źródłach. Z wielką gracją zanurzył się w wodzie, siadając na narożnym, kamiennym podeście. Kiedy podniósł na mnie wzrok, w jego oczach było widać doskonale tylko dwie emocje. Złość i pożądanie. Uderzająca, odurzająca mieszanka, która mnie przytłaczała i onieśmielała.<br />
Powoli zanurzyłam się w wodzie, głośno zaciągając się powietrzem, gdy parząca ciecz otuliła moje ciało od pasa w dół. Zdziwiłam się, że gdy go dotknęłam zamarł w miejscu. Posłał mi wymowne spojrzenie, a ja nie miałam pojęcia czemu się tak zachowuje.<br />
- Jesteś zły?- zapytałam cicho, niepewna czy chcę poznać odpowiedź.<br />
Odetchnął głęboko, wciągając powietrze przez nos, po czym w końcu zdecydował się na mnie spojrzeć.<br />
- Tak, Victoria. Jestem.<br />
- Na Antona? - skrzywiłam się lekko, gdy zmrużył swoje oczy. Skinął głową, a ja przygryzłam dolną wargę.<br />
- A na mnie? - ponowiłam pytanie, zajmując miejsce obok niego, ale upewniłam się uprzednio, że będę miała wystarczająco dużo przestrzeni osobistej, by móc zaczerpnąć oddech. Przerzuciłam włosy przez jedno ramię, zakrywając tego głupiego siniaka na szyi.<br />
Twarz Zayna nie wyrażała żadnych emocji, gdy wstał ze swojego miejsca i stanął między moimi nogami, powodując nagłe wzburzenie wody, która zaczęła odbijać się od naszych ciał. Podparł się rękoma po obu stronach moich ud, ale mnie nie dotknął.<br />
- Zły, na tyle, żeby przelecieć cię tutaj i zapewnić małą powtórkę z publicznego upokorzenia? - przechylił głowę na bok - Tak. - zmrużył lekko oczy, jakby to co właśnie powiedział miało brzmieć jak groźba, albo wyzwanie. Od razu poczułam te nieprzyjazne ciarki, roznoszące się w dolnej części kręgosłupa. Jeszcze bardziej pochyliłam się w tył, jakby to miało mi dostarczyć tak bardzo potrzebny dystans między nami. Moje plecy płasko przylgnęły do zimnej, wykafelkowanej ściany basenu. Nie odezwałam się już nic, bo po prostu nie wiedziałam co mam powiedzieć. Cała zdenerwowana spuściłam wzrok na splecione palce. No, muszę przyznać, że już minął kawałek czasu, od kiedy ostatni raz tak się przy nim czułam. Ale przecież nie zrobiłby mi tego, prawda? Przecież nawet nie całuje mnie w usta, kiedy gdzieś jesteśmy.<br />
Zaczęłam rozglądać się na boki, byle wszędzie, ale nie na niego. Nikt nie zwracał na nas uwagi, z czego, z jednej strony, byłam zadowolona, ale z drugiej jednak, nieco się obawiałam. Nie bardzo w ogóle wiem, dlaczego się tak zachowuje. Ten masaż powinien, przecież, rozluźnić go chociaż trochę. Och! Jestem taka głupia! Zapomniałam! Przecież to oczywiste, że chodzi o Antona i te moje cholerne jęki. Założę się, że brzmiałam jak jakaś tania aktorka porno.<br />
Tak już będzie zawsze? Jego ciągłe zmiany nastrojów, chłodna postawa, zaborczość, ciągła potrzeba kontrolowania nawet najmniejszej rzeczy? Tak właśnie będzie, jeśli zgodzę się podpisać ten kontrakt?<br />
Wzdrygnęłam się lekko i momentalnie wróciłam do świata rzeczywistego, gdy poczułam jak kładzie mi dłoń na kolanie. Rozchylił moje nogi i zrobił krok do przodu, a nasza skóra wreszcie złapała kontakt. Z początku myślałam, że ma zamiar mnie pocałować, ale tego nie zrobił. Jego dłonie przejechały w górę moich ud, przez talię, aż zaplótł je za moimi plecami. Moje ręce ważyły chyba kilka kilo więcej, gdy je podniosłam i położyłam na jego ramionach. Na jego ustach cały czas majaczył ten przebiegły uśmieszek i nie wiedziałam, czy spodziewanie się najgorszego, to czasem małe niedopowiedzenie. Czemu się tak dziwnie szczerzy? Zaraz mnie nerwy zjedzą!<br />
- Oddychaj, Victoria. -szepnął i przyciągnął mnie bliżej siebie. Czułam przy swoich piersiach jego twardy tors, a z moich płuc wydostało się pojedyncze westchnięcie. Uśmiech zniknął z jego ust, a on przyglądał mi się z kamiennym wyrazem twarzy, swoim dotykiem wywołując podskórne eksplozje dreszczy. Opuszkami palców kreślił linię wzdłuż cienkich pasków mojego bikini. Cały czas czekałam, aż mnie pocałuje, ale niestety się nie doczekałam. Nie mogłam się skupić, nie kiedy tak stał między moimi nogami.<br />
- O czym myślisz? - lekko przechylił głowę w bok.<br />
Poprawiłam swoją pozycję na kamiennym narożniku i odsunęłam go nieco od siebie, umożliwiając sobie tym samym swobodny oddech.<br />
- Szczerze mówiąc, jakoś nie mogę zebrać myśli.<br />
Zayn w odpowiedzi zmarszczył czoło.<br />
- Czasem ciężko mi odgadnąć co ci chodzi po głowie. To nie pomaga.<br />
Och.<br />
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - wymamrotałam.<br />
- Nadal niepewnie reagujesz na mój dotyk.<br />
Tylko wtedy, kiedy jesteś onieśmielający jak jasny chuj.<br />
- Staram się...- wzruszyłam ramionami.<br />
Zamrugał kilkakrotnie, próbując odgonić od siebie poczucie konsternacji.<br />
- Nadal cię onieśmielam?<br />
Zauważyłam jak opuszcza wzrok na moją szyję, gdy aktualnie przełykałam poczucie zażenowania. Dlaczego mnie o to pyta? Myślałam, że mamy już to za sobą.<br />
- Zależy. - bąknęłam.<br />
- Nie takiej odpowiedzi oczekiwałem, Victoria. -skrzywił się niezadowolony.<br />
- No to mnie nie pytaj. - szepnęłam, kiedy poczułam nagły przypływ adrenaliny.<br />
Zayn nie odzywał się jeszcze przez kilka długich sekund, ale w między czasie na jego ustach pojawił się uśmiech, który jednak nie odbił się w jego spojrzeniu. To był chłodny uśmiech, typu "przerżnę cię do nieprzytomności, kiedy tylko zostaniemy sami".<br />
- Spokojnie, Victoria. Mam bardzo ograniczoną cierpliwość, do tego co wydostaje się z tych twoich przemądrzałych ust. - wyszeptał, powoli cedząc każde słowo.<br />
Już miałam coś odpowiedzieć, ale się powstrzymałam. Nie chciałam go bardziej nakręcać. Wstrzymałam oddech, gdy pochylił się bliżej mnie. Czułam jego skórę przy swojej, gdy wargami dotykał linii mojej szczęki.<br />
- Nie mogę się doczekać, aż cię rozbiorę. - rzucił półgłosem. Przygryzłam dolną wargę, kiedy zaczął przypatrywać mi się z góry. Spiorunował mnie wzrokiem, po czym lekko pociągnął za mój podbródek. Och, tak bardzo chciałam go pocałować.<br />
- To wszystko, czego ode mnie chcesz? Mojego ciała? - wyszeptałam.<br />
Zamrugał kilkakrotnie, wyraźnie zbity z tropu moim bezprecedensowym pytaniem.<br />
- Tego i tych twoich przemądrzałych ust.<br />
Niespodziewanie wsunął swoje dłonie pod moje uda i uniósł mnie lekko, a ja z przyczyn naturalnych, momentalnie złączyłam nogi i zaczęłam skanować przestrzeń ponad jego ramionami.<br />
- Tu są ludzie. - wydusiłam ledwo, czując że zaraz chyba dostanę zawału.<br />
Uśmiechnął się pod nosem, jakby właśnie namierzył swoją zwierzynę i był gotowy do ataku. Pochylił się lekko do przodu, opierając swoje czoło o moje.<br />
- Myślisz, że to mnie powstrzyma, Victoria? - jego gorący oddech odbił się od moich ust. Mocno zacisnęłam powieki, gdy poczułam jak próbuje ponownie rozchylić moje nogi.<br />
- Cichutko, Skarbie. Nikt się nie dowie. - powiedział tak uspokajającym tonem, że prawie w to uwierzyłam.<br />
Złapałam go za nadgarstki próbując go powstrzymać, ale jego palce zdążyły już dotrzeć do granic materiału mojego dołu od kostiumu. Oddech uwiązł mi w gardle. Ugh! Oddychaj, Re! Serce niemal wyskakiwało mi już z piersi, a on opuścił wzrok na moją ciężko unoszącą się i opadającą klatkę piersiową. Zmrużyłam oczy.<br />
- Właśnie tak to będzie wyglądać? - odezwałam się, ale sama nie poznałam swojego głosu. Brzmiałam na przerażoną. Jego wyraz twarzy złagodniał lekko, gdy, jak mi się wydawało, zorientował się w jakiej stawia mnie sytuacji. - Jeśli podpiszę. - dodałam już nieco pewniej. Odsunął swoje dłonie od mojego ciała i wydawał się całkiem zmienić swoje nastawienie.<br />
- Musisz być bardziej precyzyjna. - wymamrotał profesjonalnym, biznesowym tonem. Och, łał! Zmiana nastroju! Serio, ciężko mi za nim nadążyć.<br />
- To chyba mówi samo przez się.<br />
Zamrugał kilkakrotnie przyglądając mi się, jakbym była najgłupszą osobą na świecie. Westchnęłam cicho.<br />
- To całe publiczne upokarzanie. - szepnęłam, próbując wytłumaczyć oczywiste. Policzki zaczęły mnie piec i nawet bez spojrzenia w lustro, wiedziałam, że mają ciemno-różowy kolor. - Posłuszeństwo. Wiesz dobrze, jakie mam problemy z wykonywaniem czyichś poleceń. No i... Chodzi tylko o sam seks?<br />
- Tak. - przyglądał mi się z kamiennym wyrazem twarzy, od czasu do czasu mrugając.<br />
Zmarszczyłam czoło i spuściłam wzrok na swoje nerwowo splecione palce. Przesunął się i stanął obok mnie, a mnie w płucach niemal zabrakło powietrza. Jego zapach całkiem mnie otoczył.<br />
- To coś na zasadzie Pan-Uległa, tak? - zapytałam cicho.<br />
- Tak mi się wydaje.<br />
- Ale bez biczowania i chłosty? - skrzywiłam się lekko i w końcu podniosłam na niego wzrok.<br />
- Bez, Victoria. Przecież już ci mówiłem. Nie interesuje mnie taki styl życia. Chcę ciebie. Na moją całkowitą wyłączność.<br />
Na wyłączność? Ciekawe co by było, gdybym zrobiła coś za jego plecami. Ugh, nawet nie chcę sobie tego wyobrażać.<br />
- Ale, dlaczego ja? To znaczy, przecież mógłbyś mieć jakąś kobietę, która będzie ci posłuszna. Ja się do tego nie nadaję. - zakłopotana, spuściłam wzrok na swoje lekko drżące dłonie.<br />
- Nie wstydź się, Victoria. Spójrz na mnie. - posłuchałam go, a jego rysy momentalnie złagodniały. Gdzie się podział ten onieśmielający koleś? Wyglądał teraz, jak całkiem inny człowiek.<br />
- Twoja niewinność i nieposłuszeństwo to coś odurzającego. Nie mogę się tym nasycić.<br />
Ale potrzebuje mnie tylko do seksu, tak? W ogóle, to on wie coś o dziewczynach? Oczywiście, poza ich anatomicznymi aspektami. Jestem, kurwa, dziewczyną! Wiem, że skrzywdzi mnie i fizycznie i emocjonalnie! Nie, nie mogę tak myśleć, bo w końcu tak się serio stanie. Ale z wielką niechęcią muszę przyznać się do małych uczuć, które zaczynają kiełkować gdzieś głęboko we mnie. Mimo, że próbuję tego z całej siły uniknąć!<br />
Wyrwał mnie z zamyślenia, opuszkiem kciuka lekko przejeżdżając po moim policzku. Elektryzujące fale rozeszły się w moich żyłach, gdy spojrzał mi prosto w oczy. Widziałam i wyczuwałam rosnące uczucie pożądania, które z sekundy na sekundę budowało między nami.<br />
- Możemy mieć razem sporo zabawy, jeśli podpiszesz. Mogę pokazać ci rzeczy, które nie śniły się nawet seksoholikom.<br />
Och.<br />
- Ok, ale mam jeszcze pytanie.<br />
- Nie wahaj mi się go zadać. Wiesz, że jestem skory do pomocy. - przechylił głowę w bok, a podniecenie, ani na moment nie opuściło jego tęczówek. Wyglądał jakby starał się powstrzymać swoją seksualną frustrację, która rwała się na wolność.<br />
- Nie wydaje mi się, żeby to był odpowiedni czas i miejsce, na tego typu dyskusje.<br />
Przewrócił oczami i przeczesał mokrą dłonią swoje włosy.<br />
- Po prostu mi powiedz, Victoria. Nie ma najmniejszych szans na to, że ktoś nas podsłucha.<br />
Zaczerwieniłam się lekko, na samą myśl o BDSM. Pokręciłam głową i zaczęłam bawić się końcówkami swoich włosów.<br />
- Są jakieś słowa bezpieczeństwa? Wiem, że przy odgrywaniu ról, ludzie używają jakichś słów bezpieczeństwa.<br />
Westchnął i z wielkim trudem powstrzymał się od uśmiechu.<br />
- Nie doprowadziłbym cię do takiego stanu, że musiałabyś użyć słowa bezpieczeństwa, ale tak. Są takie słowa, mam jednak nadzieję, że nigdy ich nie użyjesz.<br />
- Ktoś kiedyś użył z tobą tego słowa?<br />
Zamilkł na chwilę i skinął głową.<br />
- Tak.<br />
- Jesteś sadystą? - odsunęłam się od niego, kiedy zdałam sobie sprawę, że powiedziałam to całkiem niezamierzenie.<br />
- Nie, Victoria. Nie jestem sadystą. Jestem pewien, że już kiedyś ci to mówiłem.<br />
- Przepraszam. - spuściłam wzrok, a on chwycił mnie za brodę i delikatnie uniósł moją głowę, uparcie wpatrując się w moje oczy.<br />
- Nie myśl nad tym za dużo, Re. Nie masz pojęcia, jak bardzo kręci mnie to, gdy widzę jak twoje ciało drży od mojego dotyku. Wtedy, gdy mocno zaciskasz oczy, bo jesteś tak bliska spełnienia. A zwłaszcza wtedy, kiedy jestem w twoich ustach. Przestań przygryzać wargę. Jeśli chcesz uniknąć publicznego upokorzenia, radziłbym ci przestać. Naprawdę jedyne o czym marzę, to żeby przelecieć cię tak mocno, że nie będziesz w stanie się ruszyć.<br />
- Nie, ja...<br />
- Nie prosiłem cię, żebyś się odzywała. - przyłożył palec wskazujący do moich warg, a ja wyobraziłam sobie jak z impetem odtrącam jego dłoń - Kiedy wyjdziemy z basenu, chcę, żebyś była cicho. Ani słowa, inaczej poniesiesz tego konsekwencje.<br />
Konsekwencje?! Uśmiechnął się pod nosem, gdy moje oczy szerzej otworzyły się ze zdziwienia.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***<br />
<br />
<div style="text-align: left;">
Jego wzrok był tak bardzo zdeterminowany. Naprawdę chciałabym wiedzieć o czym myśli. Poza oczywiście myślami o ukaraniu mnie, albo tym, że chce uprawiać ze mną seks. Uścisk Zayna wokół moich nadgarstków zacieśnił się, gdy przesuwając kartę przez czytnik od drzwi hotelowych, spojrzał na mnie z góry.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj. - powiedział, powstrzymując, jak mi się wydawało, arogancki uśmieszek. Gdy drzwi się otworzyły, wszedł do środka i zaczął zachowywać się kompletnie...nie wiem, inaczej? Wchodząc do pokoju, cały czas rozmyślałam o jego wędrujących po moim ciele dłoniach, jakbym spodziewała się, że zaraz coś mi zrobi. </div>
<div style="text-align: left;">
Podskoczyłam lekko, gdy upuścił torbę na ziemię. Już miałam się odezwać, ale przypomniałam sobie, że zabronił mi mówić. Dlaczego? Jestem, aż tak bardzo wkurzająca, że muszę siedzieć cicho? </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś głodna? - zapytał mijając mnie i ocierając się o mnie swoim ramieniem. Przeszedł przez salon, do części kuchennej. </div>
<div style="text-align: left;">
W rogu, kilka metrów od kuchni, stał mini bar. Na głównej ścianie wisiał wielki telewizor plazmowy, otoczony trzema kanapami. Duży, mahoniowy stół stał niedaleko barku, a po drugiej stronie pokoju ustawiona była niewielka półka z książkami. Wróciłam wzrokiem na Zayna, który przypatrywał mi się z pytającym wyrazem twarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Możesz się odezwać, Victoria. - odparł, zauważając moją ciszę.</div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um...No, troszkę. - bąknęłam wspinając się na jeden ze stołków barowych.</div>
<div style="text-align: left;">
- Życzy sobie pani wina? - uniósł lekko ciemną butelkę, na co skinęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Poproszę.</div>
<div style="text-align: left;">
Napełnił mój kieliszek, po czym z wielką gracją zajął miejsce na stołku tuż obok mnie. Wyglądał, jakby nadal coś przede mną ukrywał. Rozbawienie zabłyszczało lekko w jego tęczówkach, jak u małego dziecka, czekającego na rozpakowanie prezentów w dzień wigilijny. Co on kombinuje? Mój telefon zaczął dzwonić, a ja pospiesznie i z uczuciem ulgi, wyjęłam go ze swojej kieszeni.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, muszę... - zaczęłam, a on gestem ręki wskazał, żebym po prostu odebrała. Wstałam szybko i ruszyłam do sypialni. Zamknęłam za sobą drzwi, zapewniając sobie chociaż odrobinę prywatności i wyszłam ponownie na balkon.</div>
<div style="text-align: left;">
- Halo?</div>
<div style="text-align: left;">
- Re! Moja łowczyni posagów! Jak tam Ameryka?</div>
<div style="text-align: left;">
O mój Boże, Amber!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jestem łowczynią posagów. - zachichotałam sama do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wmawiaj to sobie dalej, kochana. Jak tam się masz, no i jak Mama Niedźwiedzica? -zawołała wesołym głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Argh, tak się składa, że jeszcze jestem z Zaynem. - na chwilę zapadła cisza. Wiedziałam, że sama stara się dojść do tego, czemu jeszcze nie jestem w domu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? Myślałam, że będziesz już u swojej Mamy? </div>
<div style="text-align: left;">
No, ja też tak myślałam, ale to się zmieniło dzięki pierdolonym zdolnościom do gry w kręgle Zayna, wobec czego byłam tak bardzo nieświadoma. </div>
<div style="text-align: left;">
- Um, no... spóźniłam się na samolot. - skłamałam. Jezu, za dużo kłamię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak zwykle! Wyszukany miliarder nie mógł podrzucić cię swoim własnym samolotem? - przewróciłam oczami, kiedy wyrzucała z siebie kolejne słowa, okraszając je charakterystycznym akcentem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chciał, żebym została. - wzruszyłam ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Serio? - o cholera. Brzmiała na wyraźnie zaciekawioną. Nie potrzebuję, żeby dociekliwa Amber siedziała mi teraz na tyłku! - Więc jak tam idą sprawy z Panem Rządzicielem, Re? - usłyszałam rozbawienie w jej głosie, na co mimowolnie się uśmiechnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um, no.. całkiem nieźle. - nerwowo przygryzłam dolną wargę. Czemu tak się denerwuję?</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? Nie brzmisz zbyt przekonująco. Jak tam seks, Maleńka? - w ułamku sekundy wczorajsze wydarzenia spod prysznica zawładnęły moją głową, a ja skrzywiłam się na samo wspomnienie. </div>
<div style="text-align: left;">
- O mój Boże, przestań. - zakłopotana potarłam czoło, a moje policzki spłynęły rumieńcem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jezusie Maryjo! Przepraszam! Jak długo już z nim jesteś? Od kilku dni, więc jakiś seks musiał być na pewno. A tak ogólnie, dobrze się czujesz? On jest pewnie cały czas zapracowany?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, jest uroczy. - nie pochlebiaj sobie, Re.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówisz to na odczepne, czy to prawda? </div>
<div style="text-align: left;">
- Jest trochę pogmatwany, ale to w końcu Zayn. </div>
<div style="text-align: left;">
Znowu cisza. Nie lubię, gdy Amber milczy. To dziwny objaw i nie oznacza nic dobrego.</div>
<div style="text-align: left;">
- On ci się podoba? - wstrzymałam oddech, a po dłuższej chwili go wypuściłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- No.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, Re. Pytam czy ci się podoba, czy go lubisz, wiesz! - powtórzyła niskim tonem i wiedziałam, że teraz pyta poważnie. Skrzywiłam się z zakłopotania. Nie mogę ukrywać swoich uczuć,kiedy zadaje mi tego typu pytania.</div>
<div style="text-align: left;">
- No. Wydaje mi się, że tak. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wydaje ci się?</div>
<div style="text-align: left;">
- To znaczy... - zamilkłam na chwilę i odwróciłam się, by zobaczyć czy czasem nie podsłuchuje, ale nie było go w pokoju - Jest taki, nie wiem, w jednej chwili zaborczy, a zaraz znowu przemienia się w słodkiego chłopaka. - mruknęłam poirytowana - Po prostu, nie wydaje mi się, że odwzajemniłby moje uczucie, gdyby dowiedział się co czuję. </div>
<div style="text-align: left;">
- No nie wiem, Re. Ten sposób w jaki na ciebie patrzy... Według mnie on się w tobie buja. </div>
<div style="text-align: left;">
Gdyby tylko znała prawdę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę nie wiem. Muszę kończyć, bateria mi pada. - westchnęłam i z powrotem weszłam do pokoju.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, okej. Tęsknię! Opowiesz mi wszystko potem, dobra? Kocham cię, torbo!</div>
<div style="text-align: left;">
- Ha. Ha. Też cię kocham. - uśmiechnęłam się i przerwałam połączenie. Moje myśli skupiły się tylko i wyłącznie na mężczyźnie znajdującym się w pokoju obok. Dlaczego ja? Czemu akurat ja?! Czemu zaczynam czuć coś do tego popieprzonego faceta?!</div>
<div style="text-align: left;">
Po wewnętrznie odbytym kazaniu, które sobie jebnęłam, postanowiłam dołączyć do Zayna. Wyglądał jakby dopiero co skończył rozmawiać przez telefon. Zajęłam swoje poprzednie miejsce na stołku barowym, a on od razu przysiadł się do mnie. Przechylił głowę w bok, przyglądając mi się uważnie. Może mam coś na twarzy? W sumie to trochę czułam palenie na policzkach. Cholerna Amber.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sorry, um...Amber dzwoniła. - uśmiechnęłam się nieśmiało.</div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłam na niego wzrok, a on przygryzł swoją dolną wargę i odgarnął z mojej twarzy pasemko włosów, po czym kciukiem potarł mój policzek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Czerwienisz się. - rzucił wesołym głosem, próbując powstrzymać uśmiech, który ostatecznie zwyciężył jego upór, pięknie malując się na doskonale wykrojonych ustach. Posłałam mu wymowne spojrzenie, a on momentalnie skorygował swoje rysy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie musisz przepraszać. - powiedział pociągając łyk ze swojego kieliszka. Och, wygląda tak dystyngowanie i podniecająco, kiedy pije wino. - Mam nadzieję, że u panny Coventry wszytko w porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
Oparł się łokciem o blat mini barku, po czym opuścił swój wzrok na moje usta. Palcem wskazując masował swoją dolną wargę, a ja nie mogłam nic poradzić na uporczywie nawiedzające mnie myśli o tym, jak dobry jest w TE klocki. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, po którym momentalnie odwróciłam wzrok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest strasznie ciekawska. - popatrzyłam na niego prawie przepraszająco, na co uśmiechnął się lekko pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, tak. Cala prawda. - przytaknął mi, po czym, z jakichś powodów, nasza konwersacja ucichła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Więc... - zaczął cicho. Chyba po raz pierwszy usłyszałam w jego głosie nutkę zawstydzenia, albo zakłopotania. Jakaż unikatowa chwila. </div>
<div style="text-align: left;">
- Więc? - uniosłam jedną brew, z przyjemnością pociągając łyk kruchego wina, które zaraz rozlało się po moim przełyku. Mały uśmieszek nie opuszczał jego ust.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak było poprzedniej nocy? Musisz być ze mną szczera. - zapytał w końcu, powtarzając mój wyraz twarzy z podniesioną brwią, po czym upił łyk ze swojego kieliszka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pytasz o to upokorzenie, czy wydarzenia, które nastąpiły po? - podniosłam na niego wzrok, lekko przestraszona jego reakcją.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego oczy momentalnie pociemniały, ale nie była to oznaka podniecenia. Raczej złości i niezadowolenia. Westchnął cicho, po czym ponownie pociągnął łyk wina. </div>
<div style="text-align: left;">
- Po.</div>
<div style="text-align: left;">
- Było w porządku.</div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku?</div>
<div style="text-align: left;">
- Mhm.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczył brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Próbujesz zranić moje ego? </div>
<div style="text-align: left;">
Co?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, ja...</div>
<div style="text-align: left;">
Podniósł jedną rękę, uciszając mnie tym samym, na co od razu spiorunowałam go wzrokiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz co ci powiem, Victoria? Po tym, co dzisiaj przez ciebie przeszedłem, chyba jesteś mi coś winna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, zgodnie z naszą, wcześniej zawartą, umową dzisiejszego wieczoru jestem cała twoja. - nieśmiało wzruszyłam ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn uśmiechnął się pod nosem i wyglądał jakby już pożerał mnie wzrokiem. </div>
<div style="text-align: left;">
- W rzeczy samej, panno Greene. - jego brązowe tęczówki niemal przyparły mnie do krzesła - Chodź tutaj. - szepnął ochryple. Łał! To wszystko dość szybko się rozwija! Co się stało z naszą małą pogawędką?</div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę zsuwając się ze stołka. Rozchylił swoje nogi robiąc mi tym samym miejsce pomiędzy nimi. Oplótł mnie w talii swoimi rękami, po czym przyciągnął do siebie. Nasze usta od razu się złączyły. Czułam jak lekko ściska moje pośladki jeszcze bardziej przysuwając mnie do siebie. Moje hormony obudziły się do życia, wybuchając w moim ciele czystym pożądaniem. Jedną rękę wplotłam w jego miękkie włosy, a drugą podtrzymywałam się jego ramienia. Mruknął gardłowo i przygryzł moją dolną wargę, po czym ponownie, kompletnie przejął kontrolę nad moimi ustami, przy pomocy swojego wprawnego języka.<br />
Jego wargi zsuwały się w dół szyi, po linii mojej szczęki, aż do tarł do płatka mojego ucha, a ja jęknęłam cicho. Wstał, a ja po kilku sekundach zdałam sobie sprawę, że stoję na palcach. Pochylił swoją głowę nieco w dół, by ułatwić mi dostęp do jego ust.<br />
Gdy wreszcie oderwał się od moich warg, odetchnął ciężko i oparł swoje czoło o moje.<br />
- Ufasz mi?<br />
O, Boże. Co ona ma zamiar zrobić? Nawet jakoś już mnie to nie bardzo obchodziło. Pragnęłam go. Naprawdę go pragnęłam.<br />
- Tak. - skinęłam lekko głową potwierdzając moje słowa. Chwycił moją twarz w swoje obie dłonie i pocałował mnie gwałtownie. Zaczął mnie gdzieś prowadzić nie przerywając pocałunku. Szłam tyłem, więc nie miałam zbyt dużej orientacji, aż do momentu, gdy poczułam za sobą jakąś krawędź. Schylił się lekko i oplatając ręce wokół mojej pupy, podniósł mnie i posadził na zimnej, płaskiej powierzchni. Och. Jestem na stole. Zawisł nade mną i jednym zwinnym ruchem ręki, zsunął ze stołu wszystko co na nim stało. Szerzej otworzyłam oczy ze zdumienia. Za chwilę znowu poczułam jego wargi na moich.<br />
- Zamknij oczy, Maleńka. - mruknął w moje ucho, a ja zostałam pozbawiona mojego ostatniego, w miarę świadomego, jak na daną chwilę, zmysłu. Ostatnią rzeczą, którą zobaczyłam, zanim zacisnęłam powieki, był jego przeniknięty iskrą triumfu wzrok.<br />
- Chcę wzmocnić twoje odczucia. - szepnął, a ja poczułam gładki, jedwabny materiał zasłaniający moje oczy. Czemu zawiązuje mi oczy?!<br />
- Chcę, żebyś mnie czuła i słyszała. - jedynce co jak na razie słyszę, to mój przyspieszony oddech.<br />
Moje zmysły od razu się wyostrzyły. Czułam ciepło bijące od jego ciała i wiedziałam, że musi stać gdzieś blisko. Przygryzłam dolną wargę, gdy usłyszałam jak idzie gdzieś w stronę mini barku, albo kuchni. Dokładnie nie wiem, ale od razu zrobiło mi się jakoś chłodniej. Zaczęłam kręcić głową, jakbym przynajmniej mogła go zobaczyć i po kilku chwilach ponownie poczułam obok siebie znajome ciepło. Mój oddech był strasznie nierównomierny i postrzępiony. Jezu, uspokój się, Re!<br />
Pocałował mnie znienacka, co trochę mnie zaskoczyło, ale dość szybko odpowiedziałam na jego gest. Poczułam jego dłonie w okolicach mojej talii, gdy lekko pociągnął za materiał koszulki.<br />
- Ręce do góry. - wykonałam jego polecenie, a gdy tylko przeciągnął t-shirt przez moją głowę, od razu poczułam jego usta przy ścieżce między moimi piersiami. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Położył mnie na stole, a moja skóra żywo zareagowała przy kontakcie z zimnym blatem w postaci gęsiej skórki. Całował wewnętrzną stronę mojego uda, a ja jęknęłam półgłosem.<br />
- Cicho, Skarbie. - moje szorty nie opinały już moich bioder tak jak wcześniej i zdałam sobie sprawę, że odpiął guzik i rozsunął suwak, a za chwilę nie miałam już ich na sobie. Zostałam w samej bieliźnie. Jezu, zaraz chyba zamarznę.<br />
- Zimno? - zapytał.<br />
- Tak. - przeszedł mnie dreszcz i poczułam jak chwyta mnie za brodę. Kciukiem powoli przejeżdżał po mojej dolnej wardze, a jego gorący oddech odbijał się od moich ust.<br />
- Tak co? - nie widzę go, a nadal mnie cholernie onieśmiela. Słyszałam jego ciężki oddech, nawet bez specjalnego przysłuchiwania się, co powodowało jeszcze większą gęsią skórkę.<br />
- Tak, proszę pana.<br />
- Grzeczna dziewczynka. Otwórz usta. Szerzej... Szerzej.<br />
Poczułam coś na języku i z uwagi na wcześniejsze doświadczenia, wiedziałam już, że jest to truskawka polana czekoladą. Kiedy wgryzłam się w słodki owoc, coś zaczęło spływać w dół mojej klatki piersiowej. Jego gorący oddech odbijał się od mojej skóry, gdy językiem zmierzał w górę mojego brzucha. Westchnęłam i poddałam się dziwnemu uczuciu.<br />
- To naprawdę intrygujące, obserwować jak żywo reaguje na mnie twoje ciało, Victoria. - odezwał się Zayn, swoim lekko ochrypłym, erotycznym tonem.<br />
Moja klatka unosiła się ciężko i tak też opadała, gdy zlizywał to, cokolwiek to było, z mojego torsu. Po chwili odpiął mój stanik. Moje sutki momentalnie stwardniały, gdy materiał zniknął z mojego ciała, a on od razu przejął je w posiadanie swoich ust. Jęknęłam, gdy drugą pierś zamknął w swojej dłoni, poświęcając im całą swą uwagę. Momentalnie poczułam jaki efekt na mnie wywiera i to tam, na dole.<br />
- Podoba ci się? - szepnął, a ja mruknęłam w odpowiedzi.<br />
Pocałował mnie i od razu wyczułam słodki smak czekolady na jego języku. Zjechał dłonią do mojej kobiecości, obejmując ją, na co jęknęłam zniecierpliwiona. Wplotłam palce w jego włosy i pociągnęłam dość mocno, a on warknął gardłowo. Naprawdę warknął i brzmiało to niesamowicie podniecająco.<br />
Wsunął swoje palce za brzeg moich majtek i zdjął je ze mnie w ułamku sekundy. Rozchylił moje nogi, a ja poczułam nieprzyjemne, zimne powietrze odbijające się od rozpalonego miejsca między moimi udami. Poprawiłam się lekko w swojej pozycji, czując się niezbyt pewnie, a on unieruchomił dłońmi moje nogi, które w tamtym momencie przypominały chyba skrzydła od wiatraka.<br />
- Rozluźnij się, Maleńka. - wyszeptał uspokajająco, dmuchając lekko na najwrażliwsze miejsce na moim ciele - Jesteś taka piękna, Skarbie. Taka piękna... - powiedział - I wilgotna. Tak, jak lubię. - dodał.<br />
Och, jest taki bezpośredni. Zaczerwieniłam się.<br />
Niewielka fala przyjemności rozeszła się po moim podbrzuszu, gdy wygięłam plecy w łuk. Jego język płasko spoczywał na mojej kobiecości, a ja jęknęłam, gdy strasznie powoli przejechał nim w górę, kreśląc małe kółka wokół mojej łechtaczki. Nie byłam już w stanie trzymać go za włosy tak mocno jak wcześniej, mój oddech coraz bardziej przyspieszał. Podniósł moje nogi i założył je sobie na ramionach. Nie przestawał swoich słodkich tortur, zabierając mnie do innego świata, przepełnionego czystą, surową przyjemnością. Kiedy jednak poczułam, że zbliżam się do punktu kulminacyjnego, a moje nogi zaczęły lekko drżeć, zastygł w miejscu, czekając aż mój budujący orgazm odpłynie gdzieś daleko.<br />
Mruknęłam poirytowana, na co od razu mnie uciszył.<br />
- Wiem, że to frustrujące, Skarbie. Przyzwyczaisz się do tego.<br />
JAK?!<br />
Nie czułam go nigdzie blisko siebie, ale przynajmniej go słyszałam. Jego oddech był prawie taki sam jak mój, gdy ledwo dyszałam próbując uporać się z narastającą frustracją seksualną. Chwycił mnie za dłoń i powiódł nią po jego nagim torsie. Lekko rozchyliłam usta, ciesząc się możliwością dotykania jego klatki, ale zaraz pokierował moją rękę w dół. Dobrze wiedziałam do czego zmierza. Marzyłam o tym, żeby zedrzeć tę cholerną przepaskę z moich oczu i móc obserwować jak jego tęczówki ciemnieją, od przyjemności, którą w jakimś sensie mu sprawiam. Puścił moją dłoń i delikatnie przejechał kciukiem po moim policzku. Dotarłam do linii jego włosków na podbrzuszu, ale zatrzymałam się w miejscu. Uśmiechnęłam się pod nosem, zastanawiając się czy mogę się odezwać.<br />
- Mogę usiąść, proszę pana? - tak bardzo go pragnęłam. Jestem pewna, że było to po mnie widać na pierwszy rzut oka.<br />
- Na kolana. - rzucił ochrypłym tonem.<br />
Ze smutkiem zdjęłam swoją dłoń z jego ciała i uklękłam. Pochyliłam się lekko do przodu w poszukiwaniu jego idealnie wyrzeźbionego torsu. Gdybym tylko mogła widzieć, pewnie zaraz bym się na niego rzuciła. Jezu, kim ja jestem? Co się ze mną stało?!<br />
Rękoma wymacałam krawędź stołu i niepewnie przysunęłam się na jego skraj. Uniosłam lekko ręce i wyczuwając ciepło jego ciała, przeplatające się z tą chłodną aurą, odnalazłam jego klatkę. Przygryzłam wargę i zaczęłam wędrować ciekawskimi palcami po jego umięśnionym brzuchu. Moje! To wszystko jest moje! Ten piękny, przystojny mężczyzna też jest mój! Kurwa, jestem taka zachłanna.<br />
Jego tors unosił się ciężko pod moim dotykiem. Zjechałam dłońmi w dół i gdy ponownie poczułam pod opuszkami palców małe włoski, powoli oplotłam ręką jego męskość. Nic nie widziałam i nie bardzo wiedziałam co robię, więc gdy mruknął gardłowo, poluzowałam uścisk wokół jego członka i odsunęłam się nieco. Robiłam coś nie tak?<br />
- Jezus, Re. Wykończysz mnie. - gwałtownie wypchnął swoje biodra do przodu, na co instynktownie mocniej oplotłam palcami jego penisa, słysząc wydostające się z jego ust kolejne głośne mruknięcie. Och, zaraz. Jemu się to podoba? Zaczęłam masować całą jego długość w górę i w dół, tak, jak pokazał mi pod prysznicem i prawie wyczuwałam to, jak uśmiecha się pod nosem. Wplótł palce w moje włosy, a ja skrzywiłam się lekko, gdy za nie pociągnął. Jego wargi znajdowały się już przy moich, gdy zaczęłam pewniej i mocniej poruszać swoją ręką.<br />
Nie przerywając pocałunku, zatrzymał ruchy mojej dłoni i położył mnie z powrotem na zimnej powierzchni stołu. Czułam przy sobie jego ciało. Zastygł na moment w miejscu i po kilku sekundach dobiegł mnie odgłos rozrywanej folii. Głośno przełknęłam ślinę, a oddech uwiązł mi w gardle, gdy w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza. Jakaś chłodna ciecz, zaczęła spływać po moich piersiach i szyi, gdy głęboko zaciągnąłem się powietrzem. W mgnieniu oka, poczułam jego usta przy swojej skórze, gdy zlizywał to co przed chwilą na mnie wylał. Dotarł do mojej szyi, kierując się od razu do miejsca, gdzie majaczyła jeszcze malinka, po czym wpił się w moją skórę bardzo mocno, powoli zasysając ją między swoimi wargami. Poczułam główkę jego członka, przy moim wejściu.<br />
- Oddychaj, Victoria. Przyda ci się to. - jego oddech odbił się od mojej skóry, a ja głośno zaciągnęłam się powietrzem, gdy wypełnił mnie swoim twardym penisem. Zastygł w miejscu na kilka sekund, po czym odsunął się od mojego ciała. Jego dłonie spoczęły w okolicach mojej talii. Jego palce mocno wpijały się w moją skórę, gdy zaczął się poruszać. Robił to dość powoli, ale nadal trudno było mi się przyzwyczaić do nowego uczucia wypełnienia, gdy był we mnie.<br />
- Mówiłem serio, Victoria. Zaciągnij się tym cennym powietrzem, Maleńka!<br />
Zaczął przyspieszać i właśnie wtedy poczułam, jak penisem drażni najczulszy punkt w moim wnętrzu, z każdą sekundą wznosząc mnie coraz wyżej i wyżej. Jęknęłam i rękoma próbowałam namierzyć coś, czego mogłabym się złapać, ale Zayn po chwili chwycił moje ręce. Słyszałam jak głośno oddycha, kiedy jego pchnięcia stawały się coraz szybsze, mocniejsze, o wiele mocniejsze i po chwili nie byłam pewna, jak wiele będę mogła jeszcze znieść.<br />
Pochylił się nade mną, rękami podpierając się po obu stronach mojej głowy.<br />
- Poczuj mnie. - rzucił półgłosem. Jęknęłam czując, że zaczynam się zbliżać. Wychodził i wchodził. Byłam tak blisko. Mocno zacisnęłam powieki, próbując zmierzyć się z intensywnym orgazmem. Wygięłam plecy w łuk i zaczęłam mruczeć coś nieskładnie, wijąc się w słodkiej rozkoszy, ale on nie przestawał. Ruszał się cały czas, gdy powoli schodziłam z wysokości. Mój oddech lekko się unormował, ale on nadal nie miał chyba zamiaru przestać. Po krótkiej chwili moje serce ponownie przyspieszyło i ni stąd ni zowąd poczułam kolejną falę zbliżającego się orgazmu. To jak wbijał się we mnie, ani na chwilę nie przestając poskutkowało natychmiastowo. Zaciągałam się krótkimi, postrzępionymi oddechami, podczas gdy on nabierał do płuc długie ciężkie wdechy.<br />
Nie, nie mogę! Nie dam rady drugi raz. Nie mogę dojść, boję się mojego następnego orgazmu. Serio się go boję! Nogi zmiękły mi jak galaretka, serce waliło mi, jakby ostatkami sił walczyło o przywrócenie mojego ciała do życia. Oddech... Ach, pierdolony oddech! Nie byłam w stanie nawet porządnie zaciągnąć się powietrzem. Moja klatka piersiowa unosiła się gwałtownie i opadała, gdy surowa przyjemność niemal rozrywała moje wnętrze. Z każdym jego pchnięciem znajdowałam się bliżej destrukcyjnego orgazmu.<br />
- No, dalej, Skarbie! Jeszcze raz! - wydyszał - Jeszcze raz! - warknął przez zaciśnięte zęby.<br />
- Nie. - jęknęłam.<br />
Jednym, zwinnym ruchem pozbył się opaski zasłaniającej moje oczy i chwycił mój podbródek. Pierwszym co zobaczyłam, były jego ciemne tęczówki, wypełnione czystym, nieskalanym triumfem. Wbijał się we mnie przeraźliwie mocno, powodując tym samym wybuchy orgazmu w każdej chyba możliwej części mojego wrażliwego ciała. Dyszałam ciężko, walcząc o najmniejszy oddech, a on powoli zwalniał swoje tempo. Słodka, rozkoszna przyjemność wypełniła moje wnętrze, całkowicie mnie unieruchamiając. Próbowałam napełnić swoje płuca powietrzem, ale nie byłam w stanie zrobić nawet tego.<br />
Z całych sił skupiłam się na czynności, którą każdy człowiek wykonuje bez najmniejszej trudności, na oddychaniu. Nawet nie wiem, czy on doszedł. Jezu, nie mogę złapać tchu, cholera!<br />
- Oddychaj, Maleńka. Wszystko jest w porządku. - Zayn uśmiechnął się powoli, a ja niepewnie, ale bardzo głęboko zaciągnęłam się cudownym powietrzem. Tlen nigdy nie był mi potrzebny tak bardzo jak teraz.<br />
Chyba przez jakiś czas będę miała problemy z poruszaniem się. Dosłownie, byłam w kompletnej rozsypce. Nie wiedziałam, czy było to spowodowane dwoma orgazmami pod rząd, czy tym, że tym razem był o wiele bardziej gwałtowny i robił to z większą siłą niż wcześniej. Pochylił się lekko na łokciach, zostawiając mały pocałunek na moich ustach. Po jego skroni spływały małe stróżki potu, gdy wpatrywał się we mnie złotobrązowymi tęczówkami. Wrócił. Ten ciepły, spokojny chłopak, którego tak lubiłam, wrócił.<br />
Wyszedł ze mnie powoli, a ja skrzywiłam się lekko.<br />
- Obolała? - zapytał podając mi szlafrok, po tym jak założył swoje bokserki.<br />
- Tak. - zaczerwieniłam się, a on posłał mi mały uśmiech. Ręce miałam tak ciężkie, jakby były ze stali i trudno było mi je nawet trochę unieść. Chwycił mnie za dłoń, zauważając mój brak siły i pociągnął mnie do siebie. Pomógł mi wstać i założyć miękki szlafrok. Byłam taka śpiąca. Jedną ręką oplótł moją talię i schylił się nieco, podnosząc moje nogi z ziemi.<br />
- Mogę chodzić. - mruknęłam zmęczona.<br />
Słyszałam jego cichy śmiech, ale nie byłam w stanie otworzyć oczu.<br />
- Nie, Skarbie. Pozwól mi wykonywać to, co należy do moich obowiązków.<br />
Normalnie pewnie bym zaprotestowała, ale nie miałam ochoty na kłótnię. Spojrzałam w dół na moją klatkę piersiową i dostrzegłam kilka rozsmarowanych, brązowych stróżek. Czekolada? Podniosłam na niego wzrok i na jego szyi również dostrzegłam majaczące resztki czekolady. Pachniał tak ładnie.<br />
- Kąpiel, czy łóżko? - zapytał cicho. Och, lubię go takiego. Uroczy, ciepły i taki przyjazny. Jego chłodna aura jest tak bardzo przytłaczająca, że byłabym w stanie zrobić wszystko, żeby tylko częściej zachowywał się tak jak teraz.<br />
- Łóżko. - bąknęłam, nieco bardziej wtulając się w jego tors. Uważałam, żeby nie zrobić tego za bardzo, bo znowu stałby się taki zdystansowany, próbując uniknąć jakiejkolwiek intymności. Może będzie ze mną spał? Zasmuciłam się na samą myśl, że muszę się w ogóle nad tym zastanawiać.<br />
Jedną ręką odrzucił nakrycie z łóżka na bok i położył mnie na miękkim materacu. Wślizgnęłam się pod ciepłą kołdrę, a on, ku mojemu zdziwieniu, ułożył się tuż obok mnie. Och, naprawdę się tego nie spodziewałam. Chciałam dać mu więcej przestrzeni, więc przesunęłam się bliżej swojej krawędzi łóżka, ale powstrzymał mnie, przyciągając z powrotem do swojego ciała. Czułam jego twardy tors przy moich plecach, gdy wtulał swoją twarz w moje włosy. Głośno zaciągnął się powietrzem, oczywiście wdychając zapach moich włosów, co nadal sprawiało, że zadawałam sobie pytanie, czy on czasem nie jest jakiś szurnięty.<br />
Byłam taka zmęczona. Ten dzień był cholernie wykańczający. Devon, zmiana daty wylotu, kłótnie, kręgle, Anton, uczucia, seks? Kiedy zaczęłam zastanawiać się nad tym, ile Zayn dla mnie zrobił, zdałam sobie sprawę z tego, że on naprawdę próbuje mnie chronić. Na przykład, jeśli chodzi o Devona. Zaryzykowałby swoją własną karierę, tylko po to, żeby Devon nie zbliżył się do mnie nigdy więcej. Zabrał mnie do spa? Co, jak mi się wydaje, było objawem jego troski, oczywiście do momentu, kiedy wkroczył Anton. Mam tylko nadzieję, że się w nim nie zakocham... za bardzo, bo sposób, w jaki się aktualnie zachowywał, tylko podsycał moje uczucia.<br />
Kiedy ja pogrążałam się w swoich myślach, on pozostawał kompletnie cicho.<br />
- Zayn? - wymamrotałam śpiącym głosem.<br />
- No?<br />
- Czemu mnie nie ukarałeś? - na moment zapanowała cisza i wiedziałam, że zastanawia się nad odpowiedzią. <br />
- Bo nie chciałem, żebyś wyjechała jutro mając o mnie niezbyt przyjazne zdanie.<br />
Och. Zamilkłam na kilka sekund, pozwalając ciszy ponownie zawisnąć między nami.<br />
- Dziękuję za dzisiaj.<br />
Wyczułam jak jego mięśnie lekko się napinają, po czym zamarł w bezruchu.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie.<br />
- Chcę tylko, żebyś wiedział, że dałam ci fory na kręglach. - uśmiechnęłam się zadowolona z siebie, a on głęboko zaciągnął się powietrzem, starając się nie roześmiać.<br />
- Nawet po porządnym pieprzeniu, ta twoja przemądrzała buźka się nie zamyka. - rzucił zaczepnie<br />
- Śpij, Maleńka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
_____________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Boże, kochani tak strasznie przepraszam, że tyle to trwało, ale miałam urwanie głowy dzisiaj po południu i dopiero wieczorem znalazłam czas na dokończenie. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Nie bijcie! </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47; font-size: xx-small;">Chyba, ze przyślecie do mnie Malika, żeby dał mi kilka klapsów LOOOOL.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Następny rozdział pojawi się jutro, gdyż jest krótki (bo 31 jest podzielony na 2części w oryginale), mam więc nadzieję tym samym jakoś wynagrodzić Wam zwłokę z tą połową. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Nie wiem ile z Was czytało to co wstawiłam tu wcześniej, ale pewnie zastanawialiście się, czemu wyłączyłam komentarze. Wyłączyłam, bo chciałam, zebyście wyrazili swoją opinię dopiero gdy przeczytacie sprawdzoną, pełną wersję :) Miałam Was poprosić o nie komentowanie, ale znalazłam taką opcję z wyłączeniem no i cóż.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47; font-size: xx-small;">Moze to i dobrze, bo i tak Wam nie ufam i na pewno nigery byście komentowały! AYE!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">RE ZACZYNA PRZYZNAWAĆ SIĘ DO TEGO, ŻE CZUJE COS DO ZAYNA!! CZYŻ TO NIE EKSCYTUJĄCE?! LUZL </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">A i pliska, nie naciskajcie, żebym szybciej tłumaczyła, bo to działa dokładnie w odwrotną stronę i tracę cały zapał do pracy. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">✿Bo po prostu chuj mnie strzela, kiedy ktoś wywiera na mnie presję :) ✿</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Także tegoł. Proszę nie.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Albo naśle na Was tego chuja, który mnie strzela, w tym przypadku jest to penis Liama, jak wiemy pokaźny sprzęt, także jest się czego bać.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47;">Dziękuję za uwagę, jakas ta notka taka dłuższa wyszła, no i cóż, do następnego razu (っ◕‿◕)っ_</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #741b47; font-size: xx-small;">PS. Droga Olivio, LUKE JEST KURWA MÓJ! lolz</span></div>
<br />
<br /></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com61tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-19968801566440948302013-08-25T20:21:00.001+01:002013-08-25T20:21:39.186+01:00Rozdział 29.- Dobry wieczór, pani. - uroczy kamerdyner, coś koło pięćdziesiątki, wyciągnął do mnie rękę, którą od razu chwyciłam. Uśmiechnął się ciepło, pomagając mi wysiąść z Audi. Stanęłam na rozchwianych nogach, raczej mało elegancko łapiąc równowagę. Przysięgam, że chyba tylko Zayn może sprawić, że będę wyglądać dobrze przy wysiadaniu z czegokolwiek, pod warunkiem, że to on będzie mnie asekurował. Mam cholerne, dwie lewe nogi.<br />
Spojrzałam przed siebie. Nie pasowałam do tego miejsca. Miałam na sobie króciutkie szorty, które z łatwością można było wziąć za majtki, pod tą za dużą, ciepłą bluzą. Gdzie ja właściwie jestem? Rozejrzałam się na boki i w górę, na szczyt białego budynku. "CKM Hotel", taki właśnie napis, składający się z grubych, czarnych liter, widniał nad drzwiami wejściowymi. Chciałabym się przebrać.<br />
Zayn wyciągnął do mnie rękę, kiedy ponownie wróciłam na niego wzrokiem.<br />
- Odpowiadając na twoje pytanie, twoje rzeczy już tutaj są. Dziękuję, Mark. - odparł Zayn, wyjmując kartę, która zapewne pełniła rolę klucza. Zaraz, Mark jest tutaj?!<br />
Spojrzałam przez swoje ramię i zauważyłam Marka, który akurat mościł się na siedzeniu kierowcy w Audi. Nie miałam pojęcia, że tu jest. Jak się tu dostał?<br />
- Masz na sobie stanik? - Zayn wyskoczył z tym pytaniem, jak Filip z konopi. Popatrzyłam na niego lekko zszokowana i pokręciłam głową.<br />
- Pod spodem nadal mam kostium kąpielowy. - przygryzłam wargę, a on uśmiechnął się lekko.<br />
- Bardzo dobrze, chodź. - złapał mnie za dłoń i poprowadził w stronę wielkich, rozsuwanych drzwi wejściowych.<br />
Jakiś mężczyzna przywitał nas skinieniem głowy z przyjaznym uśmiechem na ustach, a mnie momentalnie zatkało na widok przepięknego lobby. Było całe białe, a gdzieniegdzie porozstawiane były wielkie kwiaty doniczkowe. Przed nami były trzystopniowe schodki, prowadzące tuż do serca wielkiego holu, po którego lewej stronie stała biała, marmurowa lada, przy której, jak się domyślam, odbywało się wszelkie odbieranie rezerwacji i meldowanie w hotelu. Po mojej prawej dostrzegłam rząd wind. Było tam o wiele bardziej sterylnie i niemal klinicznie, ale mimo to porównywałam to miejsce z Malik Heritage Hotel. Spojrzałam na sufit i oniemiałam na widok pięknego, olbrzymiego żyrandola, składającego się z małych kryształków. Był prawie tej samej wielkości co ten w hotelu u Zayna.<br />
- Zayn Malik. Miło widzieć cię ponownie. - śliczna blondynka uśmiechnęła się ciepło do mnie i do Zayna. Puścił moją dłoń, gdy złapała go za przedramiona, a on chwycił ją za łokcie. Cmoknęła go w oba policzki, po czym pochyliła się do mnie i przytuliła mnie lekko. Stałam tam w bezruchu trochę osłupiała. Była piękna. Miała takie ciepłe, błyszczące tropikalnym błękitem oczy.<br />
- Panno Kyles, mi również jest bardzo miło. - przywitał się z nią nieco chłodniej Zayn. Był wyprostowany i spięty, wyraźnie nastawiony do niej, jak do zwykłego pracownika. Potrafiłam to poznać, miałam już przecież okazję obserwować to, jak odnosi się na przykład do Leigh, swojej asystentki. Wydawała mi się sympatyczna, nawet urocza.<br />
- Obawiam się, że się nie znamy. - odezwała się do mnie. Jest Brytyjką? Przechyliłam głowę w bok, pochłaniając jej piękno i elegancję. Jej długie włosy wystylizowane były w miękkie fale, opadające na jej twarz i wyglądała jakby dopiero co opuściła salon fryzjerski. Z łatwością pomyliłabym ją z jakąś modelką. - Caren Kyles. - przedstawiła się formalnie, odrzucając za jedno ramię swoje lśniące włosy i wyciągnęła do mnie swoją wypielęgnowaną dłoń.<br />
- Re. Miło cię poznać. - odpowiedziałam, gdy uścisnęłyśmy sobie ręce. Czułam się dość niepewnie stojąc przed tą piękną kobietą.<br />
- Z powodu twojego nagłego przybycia, nie jesteśmy w stanie udostępnić ci penthouse'u, Zayn, ale całe niższe piętro, jest gotowe do twojego użytku. - uśmiechnęła się i nie musiałam nawet zgadywać. Gołym okiem było widać, że jest nim zauroczona. Nie ma się co dziwić.<br />
- Dziękuję, Caren. Jakieś nowe wieści o twojej matce? - zapytał. Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na niego, gdy niewzruszenie wpatrywał się w swoją rozmówczynię.<br />
Przygryzła swoją wargę, a ja momentalnie przeniosłam swój wzrok na nią. Wiem, jak przygryzanie wargi wpływa na Zayna!<br />
- Wszystko powoli wraca do normy, dziękuję Zayn.<br />
- Proszę, informuj mnie na bieżąco. Jestem skory do pomocy. Zawsze. - powiedział beznamiętnym tonem.<br />
Skinęła głową, jakby próbowała się po czymś pozbierać i uśmiechnęła się słabo.<br />
- Wiem, dziękuję. Mam nadzieję, że będziecie się dobrze bawić. - posłała mi krótkie skonsternowane i ostrożne spojrzenie, ale zaraz szybko odwróciła wzrok. To jakaś wspólna cecha wszystkich biznesmenów? Cały czas paradować z kamiennym wyrazem twarzy? Zauważyłam, że przeskanowała moje ciało od stóp do głów, po czym skupiła się na mojej szyi. Cholera, mam malinkę! Szybko odwróciłam głowę w lewą stronę, jakbym rozglądała się po hotelu.<br />
Och, już sobie wyrabia pewnie opinię na mój temat. Ja też bym tak zrobiła, gdybym była na jej miejscu. Jak ktoś tak atrakcyjny, jak Zayn, może zadawać się z kimś, kto wygląda, jakby właśnie wyszedł z przyczepy kempingowej, czyli ze mną. <br />
- Dziękuję, panno Kyles. - odezwał się Zayn, odprawiając dziewczynę. Chwycił mnie za łokieć i pociągnął za sobą.<br />
Przerzuciłam swoje włosy na jedno ramię, zakrywając tę głupkowatą malinkę i upewniając się, że już nikt więcej jej nie zobaczy.<br />
- To twój hotel? - zapytałam.<br />
Kiedy przeniosłam na niego swój wzrok, westchnął pod nosem.<br />
- Formalnie rzecz biorąc, tak. Ale jestem tylko cichym wspólnikiem.<br />
- Cichym wspólnikiem? Więc to taki poboczny biznes. Kim ona jest?<br />
- Caren Kyles. Jest moim partnerem biznesowym. Poza tym, jest córką Emmy. - poprowadził mnie do ostatniej windy po prawej stronie i puścił moją dłoń, by nacisnąć guzik.<br />
Emma? Ten babsztyl ma córkę?! Przez ułamek sekundy zaczęłam zastanawiać się, czy Caren miała kiedykolwiek jakieś seksualne kontakty z Zaynem. Przygryzłam wargę, a on nadal milczał. Kiedy odwróciłam głowę by spojrzeć przez swoje ramię, dostrzegłam Caren, która uważnie mi się przyglądała. Kiedy mnie zauważyła, momentalnie się wyprostowała i posłała mi ciepły uśmiech. Och, na serio jest podobna do Emmy.<br />
Ale czemu ma inne nazwisko? Emma nazywa się Donaldson, tak?<br />
- Opowiedz mi więcej. - bąknęłam podnosząc na niego wzrok, a jego boczny profil od razu stał się bardziej napięty. Głośno przełknęłam ślinę. Nie spojrzał na mnie, ale położył swoją dłoń, tuż nad zaokrągleniem mojej pupy.<br />
- Poprzedni właściciel chciał się go pozbyć. Słyszał o moim Malik Heritage Hotel i zaaranżował nasze spotkanie. Sprzedał mi go za 14.5 miliona. - wzruszył ramionami. 14.5 miliona to dla niego nic wielkiego?!<br />
- Oferta była tak korzystna, że nie mogłem jej odrzucić, ale nie do końca byłem nią zainteresowany. Malik Heritage też był pobocznym projektem. Rozmawiałem raz na ten temat z Emmą i powiedziała mi, że Caren zawsze marzyła o karierze hotelarza, więc nawiązaliśmy współpracę. - popatrzył na mnie z góry i przygryzł dolną wargę - Ten hotel jest zbyt mały, jak na moje upodobania. Wprowadziliśmy kilka zmian.<br />
Drzwi windy w końcu się rozsunęły, a on gestem ręki wskazał, żebym weszła do środka. Westchnął gdy płyta przed nami zasunęła się z charakterystycznym brzęknięciem i podniósł wzrok na panel z listą pięter, umiejscowiony nad drzwiami.<br />
- Co ty właściwie, um... Czym się właściwie zajmujesz? Masz wszystko. Hotele, restauracje, własną markę telefonów, musi być przynajmniej jakaś jedna, główna rzecz, która zainspirowała cię do tego wszystkiego, zmotywowała do dalszego działania. Od czego to się zaczęło? Czym się zajmujesz?<br />
Usta Zayna wygięły się w lekkim uśmiechu i wyraźnie zrelaksował się, gdy poruszyłam jego ulubiony temat, czyli sprawy biznesowe.<br />
- Analityka finansowa i ekonomia. Ale lubię brać udział w tylu rzeczach na raz, w ilu tylko mogę.<br />
Och, czyli mądrala.<br />
- Jesteś bardzo inteligenty.<br />
- Posiadam dyplomy z wielu dziedzin. - odparł bardzo dumny z siebie.<br />
Pokazówka.<br />
- Dokładniej?<br />
- Ekonomia, reklama i biznes międzynarodowy. Ogólnie rzecz biorąc, interesuje mnie biznes od strony menadżerskiej.<br />
- No, potrafisz być lekko apodyktyczny. - rzuciłam zaczepnie.<br />
- A ty nadal próbujesz mi się przeciwstawiać. - odpowiedział lekko poirytowany. Zawstydzona przygryzłam wargę, a w głowie od razu wymalował mi się obraz Emmy razem z Caren.<br />
- Myślałam, że nazwisko Emmy to Donaldson. - wymamrotałam i sama zdałam sobie sprawę z nutki rozgoryczenia w moim głosie.<br />
- Donaldson to nazwisko panieńskie Emmy. Kyles to nazwisko Taylora. - och, więc Caren nosi nazwisko po ojcu. Taylor Kyles. Brzmi jakoś znajomo, ale nie mam pojęcia czemu.<br />
- Ładna jest. - bąknęłam - Tak jak Emma.<br />
Zayn westchnął lekko rozdrażniony.<br />
- Nigdy nie łączyły mnie z nią żadne relacje seksualne, Victorio. - oznajmił profesjonalnym tonem.<br />
Czemu ona musi być tak piękna? Przygryzłam wargę, a on momentalnie zmierzył mnie karcącym spojrzeniem. Zaraz, ja to powiedziałam na głos? Cholera!<br />
- Przestań. - rzucił półgłosem.<br />
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka i zamknęłam oczy. Jak długo jeszcze będziemy w tej pieprzonej windzie?! Chwycił mnie za rękę i uniósł ją sobie do ust, lekko cmokając jej zewnętrzną stronę. Po chwili jego wargi zastąpił kciuk, który delikatnie gładził moją skórę.<br />
- Ile ona ma lat? - zapytałam.<br />
Zayn momentalnie przeniósł na mnie swój wzrok, układając usta w cienką, upartą linię.<br />
- 24. - odparł z finalną nutą, oznaczającą koniec konwersacji. Powstrzymałam się od dalszych pytań, żeby bardziej go już nie wkurzać. Jezu, o co mu znowu chodzi?<br />
Między nami zapanowała cisza, do momentu, aż przerwał ją sygnał otwierających się drzwi. Odetchnęłam z ulgą, gdy gestem ręki wskazał moje pierwszeństwo do wyjścia. Korytarz wyglądał typowo. Po jego środku przebiegał długi dywan w ciepłym odcieniu brązu, a białe ściany, gdzieniegdzie przeplatały się z karmelowymi ornamentami. Kilka obrazów wiszących w odpowiednich od siebie odległościach, nic przytłaczającego. Właściwie to nawet dobrze się tam czułam. Nie spodziewałabym się, że Zayn mógłby zatrzymać się w takim hotelu, tym bardziej, że mógłby być jego właścicielem.<br />
- Maczałeś palce w tutejszej architekturze wnętrz, albo wystroju? - zapytałam wyraźnie zaciekawiona, gdy akurat przesuwał swoją kartę przez czytnik w drzwiach.<br />
Kątem oka dostrzegłam mały uśmiech na jego twarzy, gdy przepuszczał mnie w drzwiach, co od razu zrzuciło jakiś niewidzialny ciężar napięcia z moich ramion.<br />
- Nie. Zajmowałem się tylko sprawami biznesowymi.<br />
- Och, to widać. - powoli weszłam do środka, czując za sobą jego obecność.<br />
- Jak to? - zapytał, gdy rozglądałam się po wnętrzu.<br />
Było tam całkiem przestronnie, ale tak jak już zauważyłam na początku, pokój nie był aż tak duży, jak w Heritage Hotel. Nie było tam także czerni, bieli i szarości. Caren, z całą pewnością, musiała się zająć wystrojem.<br />
- Kolorystyka użyta w tym hotelu, jest inna niż zazwyczaj. - powiedziałam przejeżdżając opuszkami palców po krawędzi lampy, stojącej na niskim stoliku. Kolory były jakieś dziwne, ale zdumiewająco dobrze ze sobą współgrały. Wszystkie ściany były białe, oprócz jednej, głównej, która pokryta była ciemno-niebieską farbą. Pokój miał dodatkowo jeszcze trzy pomieszczenia, w których skład wchodziła łazienka, znajdująca się pomiędzy pokojem moim, a Zayna. Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego ten apartament jest taki mały. To znaczy, w zasadzie wcale mały nie był, ale znając Zayna gdyby mógł wybrałby coś zdecydowanie przestronniejszego. Mnie się tam podobało, było dość przytulnie.<br />
- Co kryje się pod pojęciem "zazwyczaj", panno Greene? - zapytał Zayn, wyrywając mnie z zamyślenia. Rzucił kartę hotelową na stolik, przy którym stałam i zdjął z siebie skórzaną kurtkę. Przysięgam, że coś mi się dzieję, gdy widzę te jego wszystkie tatuaże.<br />
- Z pewnością nie to. Um, muszę zadzwonić do mojej mamy. - wskazałam kciukiem za siebie, celując w stronę balkonu, na co zmarszczył czoło i skinął głową, tym samym odprawiając mnie i samemu skupiając się na własnej komórce.<br />
Pospiesznie przeszłam przez salon, zmierzając do wysokich, szklanych drzwi. Od razu zostałam przywitana przyjemnym słońcem, gdy tylko zrobiłam pierwszy krok na wykafelkowany balkon. Teraz dokładnie widziałam rozpościerającą się przede mną Amerykę. Atmosfera tu panująca, tak bardzo różniła się od tej w Anglii. Dwie wielkie metropolie. Jedna, nieskończenie powściągliwa i zmysłowo leniwa, natomiast druga, tętniąca życiem i niespożytą energią. Mogłabym nadal mieszkać w Kalifornii, ale jako pełna oddania córka, odnalazłam się w Bradford. Gdyby nie Amber, byłabym tam żałośnie samotna i mieszkałabym pewnie w jakimś rozlatującym się pokoju, za który przyszłoby mi miesięcznie płacić więcej, niż niektórzy zarabiają przez pół roku.<br />
Zadzwoniłam do mojej mamy, ale nie spodziewałam się, że odbierze. Rzadko to robiła, jednak ku mojemu zdziwieniu po kilku sygnałach usłyszałam jej głos. Ciężko było mi przekazać jej, że zobaczymy się dopiero jutro. O Zaynie też jej nie wspomniałam, ale ta kobieta jest wyjątkowo podejrzliwa. Wcisnęłam jej jakieś małe kłamstwo, w które uwierzyłby każdy, włącznie z nią.<br />
- No to radzę ci jutro zdążyć na ten samolot, Tori, kochanie! Zawsze się spóźniasz! - westchnęła.<br />
- Uczyłam się od najlepszych, mamo. - uśmiechnęłam się do siebie, gdy usłyszałam jej miękki chichot po drugiej stronie.<br />
- Och, Tori, nic się nie zmieniłaś. Muszę już kończyć, Mandy właśnie wróciła. Jak zwykle, nie o tej o której się umówiłyśmy. Już dawno powinna spać!<br />
Mandy, moja siostra, typowa piętnastolatka, wciąż taka sama. Westchnęłam.<br />
- To tylko nastolatka. Nauczy się. Ja w końcu też się nauczyłam. - wzruszyłam ramionami, jakby moja mama mogła mnie zobaczyć.<br />
- Tak, w końcu. Muszę lecieć, skarbie. Kocham cię i nie spóźnij się znowu!<br />
- Dobrze, mamo. Ja też cię kocham! - zakończyłam połączenie i westchnęłam cicho. Myślałam, że bez problemu będę mogła spędzić tu jeszcze jedną noc, ale będąc tak blisko Detroit, już chciałam widzieć się z moją mamą.<br />
Skupiłam się na wydarzeniach dzisiejszego wieczoru. Co on znowu chce ze mną dzisiaj wyprawiać? Cholera niech weźmie jego i te jego umiejętności kręglarskie. Mogłam tylko wybrać jakąś bardziej dziewczęcą grę, albo w ogóle nie wspominać o tym, że gdy wygra zgodzę się zostać tu jeszcze jedną noc.<br />
Pokręciłam głową i wychyliłam się za barierkę. Łał! Nie zdawałam sobie sprawy z tego jak wysoko jestem. Ludzie na dole z tej wysokości wyglądali jak mrówki. Ciekawe czemu Zayn zawsze wybiera apartamenty na najwyższych piętrach. Im wyżej jesteś, tym mocniej upadasz. Hmmm...<br />
Po kilku minutach rozmyślania nad rzeczami, o których wcale nie chciałam myśleć, weszłam z powrotem do środka. Zayn rozmawiał przez swój telefon. Myślałam, że pojedzie do niej do Londynu. Do tej suki, lubującej się w młodszych chłopcach.<br />
Był zwrócony do mnie plecami, ale mimo mojego ograniczonego pola widzenia, dostrzegłam, że przegląda rzeczy w swojej teczce. Nie wyglądało na to, żeby znalazł, czego szukał, a cokolwiek to było, było mu chyba bardzo potrzebne, bo poszukiwania wyglądały na dość zawzięte.<br />
Podczas, gdy on nadal ostrym tonem wydawał polecenia komuś po drugiej stronie linii, ja podeszłam do łóżka i podniosłam z niego dwustronny kontrakt. Dotyczył jego umowy z Tedem i hojnej kwoty pieniędzy, którą zdecydował się mu przekazać. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, ale Zayn miał otrzymywać 25 procent z wpływów Teda i tylko Teda, co mnie zaskoczyło. Czemu nie z moich? Nie bardzo uważałam na tamtym spotkaniu, pewnie z powodu chłodu bijącego od Zayna.<br />
Papiery zniknęły z mojej ręki, a gdy podniosłam wzrok, zobaczyłam skanującego je wzrokiem Zayna. Chyba o to mu chodziło, bo zaraz się rozłączył i momentalnie wybrał inny numer. Biznesmeni są tak bardzo skomplikowani.<br />
- Leigh. Malik. Znalazłem... - Zayn zamilkł na chwilę i podniósł na mnie wzrok. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy przypatrywał mi się w ciszy. - Panna Greene znalazła kontrakt. Przefaksuję go z biura panny Kyles. . . 3691, tak. . . Pan Turner chciał kopię. . . Dobrze. - rozłączył się i spodziewałam się, że znowu do kogoś zadzwoni, ale ku mojemu zdziwieniu tego nie zrobił. Stał przede mną, jakby wbity w ziemię. Kiedy się odezwał, pierwsze co rzuciło mi się w jego oczy, to ta mocno zarysowana szczęka.<br />
- Jak tam twoja matka? - zapytał obojętnie.<br />
Odłożyłam swoją komórkę na łóżko i założyłam za ucho pasemko włosów.<br />
- Wszystko u niej w porządku, trochę się niepokoi, ale jest okej.<br />
- Nie ma nic przeciwko, że zostajesz tu na jeszcze jedną noc?<br />
Z prezesem, z którym konsultuję umowę dotyczącą związku opierającego się wyłącznie na seksie? Nie, jasne, że nie ma nic przeciwko!<br />
- Łatwo się dostosowuje. - skinęłam głową, racząc go nikłym uśmiechem. Zmrużył oczy, jakby starał się przejrzeć moje myśli.<br />
- Mark zostawił tu twoje rzeczy. - wskazał ręką na miejsce przy drzwiach, po drugiej stronie pokoju.<br />
- Okej, dziękuję. - usiadłam na pluszowej narzucie łóżka, ale tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko Zayn chwycił mnie za przedramiona i pociągnął w górę, złączającym w tym samym czasie nasze wargi. Musiałam się go podtrzymać, żeby nie stracić równowagi. Kiedy w końcu się odsunął, miałam trudności ze złapaniem oddechu.<br />
- Idziemy na dół. - odparł, jakby ten pocałunek nie wywarł na nim najmniejszego wrażenia.<br />
- Co jest na dole?<br />
- Poczekaj, to zobaczysz. - wymamrotał.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Po tym jak Zayn zebrał kilka moich i swoich rzeczy, ruszyliśmy z powrotem w stronę wind. Jego nerwy, były łatwo wyczuwalne. Doskonale zdawałam sobie sprawę z napięcia seksualnego pomiędzy nami, ale gdy stanął obok mnie w tym metalowym pudełku z denerwującą muzyczką, wydawał się całkiem mnie ignorować. Poprawił uścisk wokół torby, którą trzymał w ręku i westchnął cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie idziemy? - zapytałam niepewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Zanim miał szansę cokolwiek odpowiedzieć, jego telefon zaczął dzwonić, na co odetchnął wyraźnie poirytowany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Malik. . . Wyjeżdżam jutrzejszym popołudniem. . . Tak, odwołaj. . . Nie obchodzi mnie to, Leila. - rzucił ostrym tonem - Powiedziałem, odwołaj. - rozłączył się i jak na zawołanie drzwi windy rozsunęły się, a nas przywitała piękna, wysoka brunetka. Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. Po raz pierwszy widziałam pracownicę Zayna, która nie jest blondynką. Ale zaraz przypomniałam sobie, że przecież jest wspólnikiem Caren, pewnie to ona ją zatrudniła.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn gestem ręki wskazał mi wyjście, a kobieta uśmiechnęła się do nas ciepło. Jej niebieskie oczy, były niemal hipnotyzujące i patrząc w nie, widziałam głębie egzotyczności. Miała na sobie idealnie dopasowany, czarny kombinezon, a na jej biodrach swobodnie spoczywał cienki, brązowy pasek ze skóry. Naprawdę wyglądała dobrze. To jej uniform? Spodziewałam się raczej czegoś białego, tak jak te ściany, które otaczały nas z każdej strony.</div>
<div style="text-align: left;">
To pomieszczenie jednak, wyglądało już nieco bardziej w stylu Zayna. Biele, szarości i gdzieniegdzie czarne akcenty. Było tam tak bardzo klinicznie i sterylnie, że bałam się pobrudzić białą, marmurową posadzkę swoimi butami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Witam w Gabinecie Odnowy Biologicznej CKM.- uśmiechnęła się, gdy ją mijaliśmy.</div>
<div style="text-align: left;">
Spa? Popatrzyłam na Zayna, kiedy akurat witał się z kobietą obojętnym skinięciem głowy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - odparł formalnym i suchym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy przeszliśmy dalej, dostrzegłam blondynkę siedzącą za szarym, kamiennym biurkiem. Zerwała się na równe nogi, kiedy tylko nas zobaczyła i uśmiechnęła się nerwowo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobry wieczór, panie Malik. Mam na imię Jess i będę pańską osobistą asystentką na dzisiejsze popołudnie. - wyglądała na strasznie onieśmieloną. To pewnie przez Zayna, ugh, wiem jak się czuje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcieliby się państwo czegoś napić? - idealnie wypielęgnowanymi dłońmi rozprasowała swoją białą tunikę i nerwowo założyła pasemko swoich blond włosów za ucho. Od razu przypomniała mi samą mnie, gdy zaczęła skubać zębami swoją dolną wargę, na co spiorunowałam ją wzrokiem. </div>
<div style="text-align: left;">
Kątem oka widziałam jak Zayn patrzy na mnie lekko skonsternowany. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spragniona? - zapytał łagodnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę patrząc na niego przez ułamek sekundy, po czym wróciłam wzrokiem na miętoszącą swoją dolną wargę blondynę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, dziękuję. - wymamrotałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- W porządku, jak już państwo wiecie, to miejsce jest w pełni przeznaczone dla waszej dwójki. Proszę za mną, pokażę państwu czego dotyczy nasza oferta. - Jess wyszła zza swojego biurka i poprowadziła nas w stronę podwójnych, szklanych drzwi, na których widniał matowy napis "CKM SPA".</div>
<div style="text-align: left;">
Po co jesteśmy w jakimś salonie odnowy? Ze mną nie pójdzie im tak łatwo. </div>
<div style="text-align: left;">
Przechodząc coraz dalej, upajałam się pięknem sterylnie czystych pomieszczeń. Po mojej prawej stronie zauważyłam stanowisko do pielęgnacji paznokci z taką paletą kolorów do wyboru, że w głowie się nie mieści. Po lewej fotele do pedicure'u, były białe i wyglądały tak wygodnie, że pewnie usnęłabym gdybym tylko na nich siadła. Na ścianach wisiało kilka biało-czarnych obrazów, przedstawiających jakieś wzory kwiatowe. Gdzieniegdzie porozstawiane były świece. Miejsce to było całkiem opustoszałe. Nie zatrzymaliśmy się tam. Jess otworzyła przed nami drzwi, a Zayn gestem ręki wskazał, żebym weszła do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
Ten pokój był taki sam jak poprzedni. Przestronny, duży, szeroki i długi. Światła były przygaszone, więc jedyną poświatę, która umożliwiała mi widzenie, był blask świec, poustawianych we wbudowanych w ścianach półkach. Nawet całkiem romantycznie to wyglądało, muszę przyznać. W pomieszczeniu znajdowały się tylko dwa łóżka, po prawej stronie. Zrobią nam masaż? Och, błagam, oby tak. Ale po cóż nam, aż tyle przestrzeni? Nie mogliby tego zrobić w jakimś mniejszym pokoju?</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobry wieczór, panie Malik. - kto to powiedział?! Drzwi w rogu po prawej stronie właśnie się zamykały, a przed nimi stała już blondyna, uśmiechająca się dość nieprzyjaźnie. Jej włosy zaczesane były w wysokiego koka, natomiast grzywka szwendała się po czole, jak Willy w "Uwolnić Orkę". </div>
<div style="text-align: left;">
- Panno Austin. - przywitał ją chłodno Zayn. Nadal się uśmiechała, ale nie było w tym nic szczerego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jessica, nie będziemy cię już potrzebować. Dziękuję. - kobieta utkwiła wzrok w Jess, odprawiając ją skinieniem głowy. Dziewczyna szybko wykonała polecenie i pognała gdzieś, pewnie z powrotem do swojego biurka, na odchodne posyłając mi jeszcze życzliwy uśmiech, który z przyjemnością odwzajemniłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ty pewnie jesteś Victoria Greene. - zrobiła krok w moją stronę i bez zbędnych ceregieli chwyciła moją dłoń, lekko nią potrząsając. </div>
<div style="text-align: left;">
- Re, proszę, mów do mnie Re. - bąknęłam nieśmiało. Bardzo przypominała mi Emmę. Dlaczego?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, przepraszam. Mam na imię Amy. - powiedziała i spojrzała na Zayna - Anton będzie tu za kilka chwil.</div>
<div style="text-align: left;">
- Anton? - powtórzył, jakby nie dowierzał. Och, on umie mówić! Wreszcie!</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - rzuciła Amy bardzo rzeczowym tonem, co mnie wydało się równoznacznym z wbiciem mu sztyletu w brzuch. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Jasno sprecyzowałem, że to ma być kobieta. - odparł finalnym tonem, który zazwyczaj kończył konwersację. Amy zamknęła oczy, jakby czując fizyczny ból.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn, Anton jest profesjonalistą. - westchnęła. Na pewno coś ich kiedyś łączyło, sądząc po sposobie w jaki się do siebie zwracają. Te piorunujące spojrzenia, którymi się wymieniali, tylko utwierdzały mnie w tym przekonaniu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedziałem, kobieta. - warknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Amy zacisnęła mocno zęby i odwróciła się do jednej z półek, chwytając z niej jedwabny szlafrok, po czym wręczyła go mi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Re. To dla ciebie. - wskazała ręką drzwi po drugiej stronie pokoju i poinformowała, że właśnie tam mogę się przebrać. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdjęłam ubrania i zostając w samych majtkach, założyłam na siebie jedwabiście miękki szlafrok. Logo CKM drobnymi literkami wyszyte zostało na kieszonce, znajdującej się na lewej piersi. Złożyłam swoje ubrania na kupkę i odłożyłam je na stolik obok, zanim wyszłam. Otworzyłam drzwi i przywitał mnie widok Amy gadającej z jakimś facetem. Rozmawiali między sobą przyciszonymi głosami.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamknęłam za sobą drzwi, a ich twarze momentalnie zwróciły się w moją stronę, jakbym upuściła co najmniej jakiś ciężki, głośny przedmiot. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victor...Re. - zawołała słodziutkim tonem z fałszywym uśmiechem wymalowanym na ustach - To jest Anton, będzie twoim masaży...</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiedziałem, nie. - obejrzałam się za siebie, słysząc głos Zayna. Akurat wciągał na swoje ramiona szlafrok, z wielką gracją zmierzając w moją stronę. </div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn był tylko w swoich obcisłych bokserkach.</div>
<div style="text-align: left;">
I jedwabnym szlafroku?</div>
<div style="text-align: left;">
Jakaż dziwna, egzotycznie nieznana mi, strona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn... - odezwała się Amy, ale Pan Naburmuszony wciął jej się w słowo.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co z Jessicą? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Amy pokręciła głową, marszcząc czoło. </div>
<div style="text-align: left;">
- Anton jest u nas najlepszy, a ty prosiłeś właśnie o najlepsze. </div>
<div style="text-align: left;">
Przeniosłam wzrok na obiekt całego zamieszania. Ręce Antona wyglądały na tak duże, że sprawiały wrażenie, że nawet właścicielowi ciężko z nimi żyć. Poza tymi lekko przerośniętymi kończynami, facet wyglądał nawet całkiem spoko. Jego ciemnobrązowe włosy współgrały z owalem twarzy i jasnobrązowymi tęczówkami. Ale był cholernie wysoki!</div>
<div style="text-align: left;">
- Jessica? Nie. Jest wykwalifikowana jedynie w dziedzinie manicure'u. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn przewrócił oczami, a jego usta ułożyły się w cienką, prostą linię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będziemy cię potrzebować dopiero za pół godziny. - bąknął poirytowany. Nie rozumiem czemu jej ustępuje? Gdybym ja była na jej miejscu, pewnie już dawno kazałby mi się zamknąć, a ja siedziałabym cicho jak zastraszone, zabłąkane dziecko. O co tu chodzi? Ona coś dla niego znaczy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę wybrać 9 jeśli będziecie czegoś potrzebować. - odezwała się, a ja od razu zauważyłam zmianę jej tonu, który teraz był cukierkowo słodki. Wskazała ręką na telefon, leżący na małym stoliku, obok drzwi z których wyszła. </div>
<div style="text-align: left;">
- To nie będzie konieczne. - rzucił chłodnym tonem Zayn.</div>
<div style="text-align: left;">
Amy westchnęła i zabierając ze sobą Antona opuścili pokój. Zayn był zaraz za nimi, a kiedy zniknęli za drzwiami, ten szybko przekręcił w nich zamek i odwrócił się twarzą do mnie. Widziałam, że był zirytowany, ale nic więcej nie udało mi sie wyczytać z jego rysów. Hmm, naprawdę nie lubię, gdy się tak zachowuje.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powiesz mi, kim ona jest? - ostrożnie przechyliłam głowę w bok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bliska przyjaciółka Caren, wolałbym o niej nie rozmawiać, Victorio. - zmarszczył brwi i podszedł do mnie. Sięgnął po sznurek wiążący mój szlafrok i bardzo powoli za niego pociągnął, rozwiązując kokardkę. Momentalnie się od niego odsunęłam i zaplotłam ręce na piersiach. Palcem wskazującym przejechał po linii mojej szczęki, aż dotarł do brody. Podniósł ją lekko, zmuszając mnie bym na niego spojrzała.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteśmy sami. - powiedział cichym, spokojnym głosem, ale jego oczy przepełnione były pożądaniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czemu jesteś taki zły? - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął i załapał mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie jestem. - intensywny magnetyzm, którym emanował rósł w siłę. Był niemal namacalnym odzwierciedleniem żywej i bezlitosnej mocy. </div>
<div style="text-align: left;">
Poprowadził mnie na drugi koniec pokoju, ściskając za jedną rękę, podczas gdy moja druga dłoń miętosiła gładki materiał. Stanął za mną i powoli zsunął miękki szlafrok z moich ramion. O, cholera.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pamiętasz jaka była nasza umowa? - zapytał, jak mi się wydawało lekko rozkojarzony, wprost do mojego ucha. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak co? - jego brwi niemal złączyły się w jedną, gdy stanął obok mnie, przechylając moją głowę, żebym na niego spojrzała. Nieświadomie, moje ręce powędrowały w górę, by zakryć moje piersi. Och, te zalety bycia niepewną siebie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, odpowiedz mi. - warknął Zayn.</div>
<div style="text-align: left;">
Co? Och. Wiem w co gra. Głośno przełknęłam ślinę i westchnęłam pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, proszę pana. </div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnął się przebiegle, gdy słowo "pan" wydostało się z moich ust. </div>
<div style="text-align: left;">
- Grzeczna dziewczynka. Będziesz mnie słuchać? </div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową, podczas gdy myśli w środku wrzeszczały "NIE!".</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, proszę pana. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś moja i mam zamiar upewnić się, że wykorzystam ten czas cholernie mądrze. Połóż się na brzuchu. - Jezu, jak zwykle, rządziciel pełną parą. Serce w mojej piersi biło tak szybko, że bałam się że zaraz wyskoczy. Nigdy nie wiem, czego mogę się po nim spodziewać. Dosłownie. Jest zbyt trudny, do rozgryzienia. Nienawidzę tego. </div>
<div style="text-align: left;">
Szybko ułożyłam się na pojedynczym łóżku, brzuchem do dołu, w międzyczasie zakrywając piersi, by uniknąć jego wędrującego wzroku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odpręż się. - wyszeptał Zayn, prawdopodobnie wyczuwając moje zdenerwowanie.</div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnęłam głęboko i zamknęłam oczy. Kiedy wypuściłam powietrze z płuc, moje ciało samoistnie się uspokoiło. Poczułam jak opuszkami palców gładzi moją skórę. Zaczął od karku, zniżając się wzdłuż kręgosłupa. Dreszcze przeszły po całym moim ciele, powodując gęsią skórkę. Przygryzłam wargę, a on powtórzył swój dotyk. Wzdrygnęłam się w duchu i rozpostarłam powieki. Dotykał mnie tylko palcami, a ja już byłam podniecona. Jak to możliwe?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje ciało jest bardzo wrażliwe. Ciekawie jest móc to obserwować. - jego głos był lekko ochrypły i przepełniony mieszanką radości i utrapienia. Po chwili poczułam obie jego dłonie zamykające się na moich ramionach. Zjechał nimi w dół, po czym zatrzymał się w okolicach mojej talii. Cmoknął mój bark i sekundę później poczułam jego usta przy moim uchu. Zaciągnął się zapachem moich włosów, a mnie aż przeszły ciarki w oczekiwaniu na nadchodzące.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zawsze pięknie pachniesz, Victoria. - jejć! Dzięki za obwąchiwanie. </div>
<div style="text-align: left;">
Kompletnie znienacka chwycił mnie za włosy i pociągnął za nie, na co gwałtownie odchyliłam głowę. Moja jedna dłoń od razu powędrowała w górę, spotykając się z tą, którą unieruchamiał moją głowę, drugą natomiast mocno ściskałam gładkie prześcieradło na którym leżałam. Mocno przygryzłam dolną wargę, gdy pochylił się do mojego ucha. Kiedy się odezwał, jego ton był zimny, zdystansowany, obojętny, niemal biznesowy. Znowu zaczął mnie trochę onieśmielać. Pieprzyć to! Wcale nie trochę! Onieśmielał mnie jak sam skurwysyn!</div>
<div style="text-align: left;">
- Usiądź, nie chce zrobić ci krzywdy. - jego chłodny głos wywołał ciarki w dole mojego kręgosłupa. Niezdarnie usiadłam na podwiniętych pod siebie nogach, a on przez cały proces pewnie trzymał mnie za włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Na tyłku, Victoria. - poinstruował surowo. Poprawiłam się zakrywając swój tors rękoma. </div>
<div style="text-align: left;">
Posłał mi wymowne spojrzenie i uwolnił moją wargę spomiędzy moich zębów, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy. Jezu, czemu znowu tak bardzo denerwuje się w jego obecności? Może dlatego, że jest taki gwałtowny, niedelikatny i wszystko musi być pod jego kontrolą. Podniecił się już, a może nadal jest zły? Nie mam zielonego pojęcia. Ugh, zaczyna mnie frustrować.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj, Victoria. Zabawimy się trochę. - przeszedł z drugiej strony i stanął na przeciwko mnie. Nie miał na sobie szlafroka. Puścił moje włosy i chwycił mnie za podbródek, śmiertelnie poważnie patrząc mi prosto w oczy. - Jesteś głodna? - uniósł brwi, na co w odpowiedzi zmarszczyłam czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak jakby. - skrzywiłam się lekko, oczekując chyba, że zaraz mnie spoliczkuje, ale oczywiście tego nie zrobił. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego tęczówki przybrały barwę ciemniejszego brązu, gdy na jego twarzy pojawił się wyraz niezadowolenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wstydź się. Tak czy nie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, proszę pana. - bąknęłam nieśmiało i zmusiłam się do uśmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zamknij oczy, skarbie i otwórz buzię. </div>
<div style="text-align: left;">
Zastosowałam się do tego co powiedział z wahaniem rozchylając wargi. Ciężko oddychałam, gdy moje zmysły zaczęły się wyostrzać. Czułam, że stoi przede mną. Gorąco, które biło od jego ciała, było oszałamiające. Jego zapach. Och, zapach Zayna był moją ulubioną rzeczą spośród wszystkich innych. Jego oddech... Oddychał prawie tak samo ciężko jak ja. </div>
<div style="text-align: left;">
- Szerzej... Szerzej... Grzeczna dziewczynka. - delikatnie potarł kciukiem mój policzek, ale chwilę później nie czułam już jego dotyku. </div>
<div style="text-align: left;">
Był zbyt cicho, nie słyszałam co robi. W pewnym momencie poczułam, że mam coś w ustach. Było słodkie, wilgotne i mięsiste. Smakowało jak czekolada. Przejechałam językiem po gęstej substancji, żeby lepiej jej posmakować. To faktycznie czekolada. Sos czekoladowy? Jakimś sposobem to co miałam w ustach spłynęło po mojej brodzie, ale gdy chciałam wytrzeć to ręką, Zayn mnie powstrzymał. Zmarszczyłam czoło lekko poirytowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Gryź. - rzucił półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Och?</div>
<div style="text-align: left;">
Wgryzłam się w to coś co miałam w buzi i zdałam sobie sprawę, że to truskawka. Mmm.. Mały uśmiech wkradł się na moje usta, kiedy rozkoszowałam się przyjemnym owocowym smakiem w połączeniu ze słodkością czekolady. Oblizałam usta i w końcu przełknęłam truskawkę. Sekundę później poczułam jak ponownie oplata moje włosy wokół swojej dłoni, lekko i bardzo powoli za nie ciągnąc. Bez żadnego ostrzeżenia, jego język znalazł się na mojej skórze zlizując stróżkę czekolady z gardła, przez brodę, aż do kącika ust. Otworzyłam oczy, a jego wargi momentalnie znalazły się przy moich. </div>
<div style="text-align: left;">
Ale był to drażliwie krótki pocałunek. Zrobił krok do tyłu, a ja wypuściłam postrzępiony oddech. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś moja. Chcę żebyś o tym pamiętała, kiedy będziesz czuła na sobie jego ręce. - szepnął posyłając mi śmiertelnie poważne spojrzenie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Połóż się na brzuchu. </div>
<div style="text-align: left;">
Zrobiłam jak polecił i spojrzałam za siebie ponad swoim ramieniem, kiedy akurat kładł ręcznik na mojej pupie. Zmarszczył brwi i lekko cmoknął mnie w czoło. Założył swój szlafrok i podszedł do drzwi. Och, czemu się ze mną drażni?</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wrócił, razem z nim był już Anton i Amy. Teraz akurat jest czas na masaż? Już rozumiem, czemu był taki zły. Chodziło mu o Antona. Powinnam cieszyć się chwilą i powkurwiać go jeszcze trochę, kiedy Anton będzie masował moje plecy, czy lepiej będzie zatrzymać dla siebie moje jęki i pomruki zadowolenia? Opłaca mi się go w ogóle wkurzać? </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_________________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Siema, kolejny rozdział pojawi się w <b><span style="font-size: x-large;">środę</span></b>. :) </div>
<div style="text-align: center;">
Chciałam podziękować Wam za wszystkie miłe słowa pod ostatnim rozdziałem. Szczególnie te od dziewczyn Zayna, które pisały, że rozumieją to co czuję........... DZIĘNGZ.</div>
<div style="text-align: center;">
Muszę Wam powiedzieć, że już trochę mi lepiej, ale jednak jeszcze trochę smutek. </div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">Perrie powiększyła se górną wargę, hłi hłi, chuj wie po co. </span></div>
<div style="text-align: center;">
Rzuciłabym Wam jakiś żartem, tudzież dowcipem czy coś ale nie mam nastroju i nie umiem nic wymyślić, soł jea. :( </div>
<div style="text-align: center;">
Powoli zbliżamy się do zakończenia pierwszej części Cold :) Jak nastroje?</div>
<div style="text-align: center;">
Ja już nie mogę się doczekać, aż będziecie mogli zacząć czytać Chills :) YAAAY! </div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<br />Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com114tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-23217320806921709912013-08-22T23:16:00.001+01:002013-08-22T23:16:05.044+01:00Rozdział 28.<div style="text-align: right;">
<br /></div>
Obudziłam się skonsternowana i zdezorientowana. Było mi ciepło, a gdy w końcu zdecydowałam się otworzyć oczy, okazało się, że znowu jestem w pokoju hotelowym. Zaczęłam się lekko wiercić i właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem opleciona rękami i na kimś... siedzę. Moja głowa oparta była na czyimś ramieniu, gdy siedziałam tak, jak jakieś małe dziecko. Dziwne. Wzdrygnęłam się gwałtownie, ale oplatające mnie ręce, tylko zacieśniły swój opiekuńczy uścisk wokół mojego ciała, jakby wyczuwając mój strach, że to może być Devon.<br />
- To tylko ja. Wszystko jest okej. - odezwał się ciepłym i uspokajającym głosem. Zayn! - Jak się czujesz? - podniosłam na niego wzrok. Patrzył na mnie intensywnie i ze współczuciem. Jego oczy mają przepiękny odcień brązu, kiedy tak błyszczą. Po chwili znowu wtuliłam swoją twarz w jego tors, zaciągając się jego uzależniającym zapachem. Od razu się zrelaksowałam. Wplótł swoje palce między moje włosy i już skrzywiłam się, czekając aż za nie pociągnie, podnosząc moją głowę do góry, ale tego nie zrobił. Odetchnęłam z ulgą. Ładnie pachniał.<br />
- W porządku. - bąknęłam i poczułam jak jego mięśnie momentalnie się rozluźniają. O, jezu, aż tak bardzo był spięty?<br />
Napięcie z jego oczu zniknęło, przemieniając się w ulgę. Zacisnął swoje powieki i mocno przytulił mnie do swojego ciała. Wdychał zapach moich włosów, a ja po krótkiej chwili zaczęłam wiercić się w tej niezbyt wygodnej, dla mnie, pozycji.<br />
-Och, Re... - mruknął. Jego głos przepełniony był ubolewaniem i poczuciem winy, a mi od razu zrobiło się go szkoda - Przepraszam, powinienem był być z tobą. - dodał niewyraźnie.<br />
- Wszystko jest okej, przecież nikt się tego nie spodziewał. - odpowiedziałam pocieszająco.<br />
Pokiwał głową i objął moją twarz, zmuszając mnie delikatnie, żebym na niego spojrzała.<br />
- Jak mnie znalazłeś? - zapytałam cicho.<br />
- Dzwonił do mnie Blaise, nie wiedział gdzie jesteś i za ile zejdziesz do samochodu. Zadzwoniłem do ciebie, ale nie odebrałaś, więc namierzyłem twoją komórkę i okazało się, że nadal jesteś w budynku. - zamilkł na chwilę kręcąc głową ze zrezygnowaniem. Namierzył mój telefon? - Od razu wiedziałem, że to ma związek z tym popapranym gnojem. - wysyczał przez zaciśnięte zęby.<br />
- Nie wiedziałam, że dzwoniłeś. - szepnęłam bardziej do siebie, zdając sobie sprawę z tego jaką idiotką byłam wyciszając dźwięki w telefonie.<br />
- Wiem. Sprawdzaliśmy obraz z kamer przemysłowych i właśnie wtedy cię znaleźliśmy. Szłaś akurat korytarzem, a jego sylwetka mignęła nam kilka metrów za tobą.<br />
Zamknęłam oczy i odetchnęłam głośno. Więc, widział wszystko, czy tylko to moje małe powitanko z Devonem?<br />
- Tak mi przykro. - przycisnął mnie do siebie i pocałował gwałtownie - Mało brakowało... Tak mało brakowało i straciłbym nad sobą całkowitą kontrolę. - bąknął opierając swoje czoło o moje. Och. Był przeraźliwie cichy. Poprawiłam się nieco w jego objęciach i zaczęłam zastanawiać się na jak długo tym razem odpłynęłam. Podniosłam wzrok na Zayna, który uporczywie wpatrywał się w jeden punkt na ziemi, jakby z powrotem odtwarzał wszystko to, co się wydarzyło w swojej głowie.<br />
- To co zrobiłem, było bardzo nieprofesjonalne z mojej strony, ale nie mogłem nad sobą zapanować. Zabiłbym go tam, gdybym tylko miał taką możliwość. - brzmiał jak zdezorientowany, ogłuszony swoimi myślami człowiek. Wzdrygnęłam się w duchu, kiedy jego oczy pociemniały.<br />
Zayn miałby niezłe kłopoty, gdyby zrobił coś Devonowi. Pewnie straciłby swoją pozycję, pracę... I to wszystko przez Devona, albo raczej przeze mnie. Przygryzłam wargę i popatrzyłam na niego z dołu. Znalazłam w sobie ostatnie pokłady odwagi i objęłam dłońmi jego twarz, zmuszając żeby skupił na mnie swój wzrok. Jego lekki zarost kuł moją skórę, gdy kciukiem gładziłam go po policzku. Nie wyglądał na zaskoczonego moim dotykiem, ale to był pierwszy raz, kiedy robiłam to w taki sposób. Zamrugał kilkakrotnie przypatrując mi się z konsternacją.<br />
- Nie martw się tym. Skupmy się na teraźniejszości. Zapomnij o nim. Proszę. - rzuciłam błagalnym tonem.<br />
Skinął głową i przytulił mnie do siebie.<br />
- Przepraszam. - jego głos był niewiele głośniejszy od szeptu.<br />
Usłyszałam odchrząknięcie, na co ciało Zayna momentalnie zesztywniało. Odwrócił głowę w drugą stronę, podążając za głosem, jak mi się wydawało, Marka.<br />
- Proszę pana, Anderson odebrał swoje rzeczy i bez stwarzania problemów opuścił budynek. - przekazał Mark.<br />
Zayn wstał, nadal trzymając mnie na rękach. Chciałam, żeby mnie odstawił na ziemię, ale zamiast tego położył mnie na kanapie. Usiadłam, a on ciągle wpatrywał się w ochroniarza z kamiennym wyrazem twarzy.<br />
- Dziękuję, Mark. Przejdźmy do mojego pokoju. - bąknął i z powrotem przeniósł na mnie wzrok - Zaraz wrócę, muszę porozmawiać z Markiem. I błagam cię, jedz. Jestem pewien, że to w połowie przyczyniło się do tego, że znowu zemdlałaś. - zrobił groźną minę, a ja głośno przełknęłam ślinę obserwując nagłą zmianę jego nastroju.<br />
Ruszył do swojego pokoju, a Mark podążył zaraz za nim, zostawiając mnie samą w salonie. Spojrzałam przez swoje ramię i dostrzegłam ogromny, zastawiony jedzeniem bufet. Tak właściwie, to to nie był bufet, ale wielki stół jadalniany z górą dań do wyboru. Podeszłam do niego i od razu zauważyłam wafle w czekoladzie. Oblizałam usta i zasiadłam do stołu, pałaszując najlepsze wafle czekoladowe, jakie jadłam kiedykolwiek. Która właściwie jest godzina? Wyjęłam telefon ze swojej kieszeni i spojrzałam na ekran. 15:43? Serio? Już jestem spóźniona na mój lot. Przez jak długo byłam nieprzytomna?<br />
Im dłużej siedziałam przy tym stole, tym intensywniej rozmyślałam nad tym co wydarzyło się wcześniej. Dlaczego w ogóle się zatrzymałam? Przygryzając wargę, odłożyłam swój nóż i widelec na blat. Przypomniałam sobie całą sytuację. Mogłam po prostu odepchnąć Devona i ruszyć w swoją stronę, ale nie. Pozwoliłam zawładnąć nad sobą moim starym nawykom. Byłam sparaliżowana strachem, nie mogłam nawet kiwnąć palcem. Przerażenie, towarzyszące temu co stało się, gdy miałam 17lat, było takie znajome. Ale było jeszcze coś, zaczynała we mnie kiełkować nienawiść. Kiedy tak o tym myślę, pamiętam, że chciałam go uderzyć. Chciałam czuć jak jego skóra robi się gorętsza od uderzenia mojej ręki, jak czerwienieje. Och, poczułabym ogromną przyjemność, gdybym mu przywaliła. Ale to niestety nie było takie proste. Byłam zbyt bezbronna i niewinna, ale nie zawahałabym się tego zrobić, gdyby kiedykolwiek jeszcze mnie dotknął. Mam nadzieję, jednak, że już nigdy nie będę musiała znajdować się w jego towarzystwie.<br />
Gdybym miała szansę, kopnęłabym Devona prosto w klejnoty, korzystając z mojego niskiego wzrostu. W pełni zasłużył sobie na tego typu ból, a może i na większy. Może i na większy... to od razu przypomniało mi Zayna i to, jak blisko był, żeby stracić nad sobą panowanie, a co za tym idzie, również pracę. Zaryzykowałby utratę swojej kariery, tylko po to, żeby opleść swoje idealnie dłonie wokół szyi Devona... Nie! Nie mógł tego zrobić, miał rację.<br />
Sięgnęłam po szklankę i nalałam sobie soku pomarańczowego, który od razu przyjemnie połechtał moje kubki smakowe. Mam tyle rzeczy do przemyślenia i akurat wszystkie na raz musiały zwalić mi się na głowę. Jestem dopiero co po egzaminach, powinnam się relaksować, czekając na wyniki, ale zamiast tego przytrafia mi się spotkanie po latach z gwałcicielem i przyjaciółką z lat szkolnych. Przyjechałam do Ameryki, mojego domu rodzinnego, powinnam się cieszyć, ale wcale tak nie jest. Było mi cały czas za gorąco, a to wszystko dzięki czterem latom spędzonym w Anglii.<br />
Konsultuje umowę relacji seksualnej z prezeso-miliarderem, który również pomaga mojemu szefowi w rozkręceniu biznesu, a z kolei ten jest moim nowym partnerem do współpracy i gardzi wszystkim co robię, albo po prostu nie wierzy w moje możliwości. Ta cała sprawa z Emmą, też wydaje mi się nieźle podejrzana. Fakt, że Zayn wracał do Londynu z jej powodu trochę mi śmierdzi, ale nie będę o tym przy nim wspominać, bo znowu się na mnie wścieknie. Te jego ciągłe zmiany humorów! Nie wytrzymam z nim.<br />
Chciałam tylko odpocząć od tego wszystkiego. Zrelaksować się. Od kiedy tylko poznałam Zayna, wszystko wywróciło się do góry nogami. Moje życie jeszcze nigdy nie było tak napięte. Chciałam tylko znaleźć się w Detroit, spotkać się z mamą, bratem i siostrą, jeśli łaskawie będzie w domu. Westchnęłam głośno i potarłam swoje czoło. Może powinnam zadzwonić do Amber.<br />
- Mam ci przypominać, kiedy masz jeść? - wzdrygnęłam się na chłodny ton głosu Zayna, słyszalny za moimi plecami. A teraz co go ugryzło? Przydałoby się, żeby przestał się tak zakradać.<br />
- Nie byłam głodna. - bąknęłam przeczesując włosy palcami, a gdy zdecydowałam się wreszcie podnieść wzrok dostrzegłam go stojącego dokładnie na przeciwko mnie, po drugiej stronie stołu - Poza tym, tak jakby trochę ci się spieszyło, kiedy wróciliśmy z basenu. - wzruszyłam ramionami z miną niewiniątka na twarzy, a on tylko westchnął pod nosem.<br />
W skórzanej kurtce wyglądał niesamowicie dobrze. Jego twarz, jednak, nie wyrażała żadnych emocji, wydawało mi się, że coś przede mną ukrywa. Zresztą, zawsze coś ukrywa. Albo może jest tylko wkurzony? Nie wiem, ale miał mocno zaciśniętą szczękę i wyglądał jakby prowadził ze sobą jakąś wewnętrzną walkę. Stał tam wyprostowały i spięty. Zbyt spięty mogłabym nawet powiedzieć.<br />
Pochylił się do przodu, opierając dłońmi o blat stołu. Powoli zamknął oczy, a ja zmarszczyłam brwi.<br />
- Wszystko w porządku? - wymamrotałam niepewnie, czując bijącą od niego złość.<br />
- Dotknął cię?! - syknął. Nie wiem, czy to było pytanie, czy po prostu stwierdzenie faktu, ale nie odpowiedziałam. Był onieśmielający, a jego chłodna aura sprawiała, że myślałam tylko o tym, żeby się gdzieś schować. Od razu przypomniałam sobie, jaki jest naprawdę. Ten cały seks jest tylko po to, żeby pomóc mu się uspokoić, a nie wytworzyć jakieś intymne odczucia między nami. Skrzywiłam się w duchu.<br />
- Odpowiedz mi, Victoria! - warknął niskim głosem. Podskoczyłam w miejscu, a on mocno zacisnął swoje powieki, jakby próbował się uspokoić. Kiedy je ponownie otworzył, wydawały się nieco łagodniejsze - Tak, czy nie? - zapytał trochę już spokojniej.<br />
- Tak. - niemal pisnęłam - Ale nie tak jak...<br />
Zayn podniósł jedną rękę, dając mi sygnał, żebym przestała mówić i tylko dlatego, że był nieźle wkurwiony, posłuchałam go.<br />
- Nie próbuj tego załagodzić, Re. - bąknął poirytowany.<br />
Re?!<br />
- Nie próbu...<br />
- Przestań. - zmarszczył brwi pochylając się nad stołem jeszcze bardziej. Jego chłodny ton głosu momentalnie odbił się echem w postaci ciarek w dole kręgosłupa. Zadrżałam w duchu, a on odezwał się, tym razem wolniej i subtelniej.<br />
- Moim obowiązkiem, jako lidera, jest upewnić się, że jesteś bezpieczna. A widzieć cię bezbronną, przyciśniętą do ściany, z jego łapami trzymającymi cię za ręce... - pokręcił głową i zmrużył oczy, jakby regulował sobie ostrość widzenia - Zabiłbym skurwiela, gdyby cię tam nie było, Victoria. Naprawdę bym go, kurwa, zabił. - warknął przez zaciśnięte zęby.<br />
Głośno przełknęłam ślinę i znalazłam odwagę, żeby się w końcu odezwać.<br />
- Po prostu o tym zapomnij. Już po wszystkim, jego już nie ma. - serce zaczęło mi być coraz szybciej, kiedy zobaczyłam jak jego tęczówki ciemnieją.<br />
- Zapomnij?! - powtórzył z szeroko otwartymi oczami - Mamy nagrania, Victoria. Widziałem wszystko. Myślisz, że mogę tak po prostu o tym zapomnieć? - trochę przegina, no nie? Po co mnie wypytywał skoro widział taśmy? Byłam całkiem skonsternowana. Czułam się przytłoczona jego nagłą złością, więc wstałam od stołu i ruszyłam w stronę kanapy, łapiąc krótkie, powolne oddechy, podczas gdy on nadal stał oparty o blat. Spojrzałam przez swoje ramię, a on podniósł na mnie wzrok. Wydawał się trochę spokojniejszy, ale gniew nadal błyszczał w jego tęczówkach.<br />
Nie wiem czemu, ale napięcie przekształciło się w coś innego i gdy stanął twarzą do mnie, wyczułam jak bije od niego czysta ekstaza. Pożądanie wzrastało w moim podbrzuszu. Doświadczyłam czegoś takiego tylko raz, ale i tak nie było to tak intensywne. Nerwowo przygryzłam wargę, kiedy zaczął iść w moją stronę, ale zatrzymał się kilka kroków ode mnie, długi palcami gładząc powierzchnię oparcia kanapy. Jego oczy niemal świeciły, wypalając dziurę w mojej skórze, gdy przechylił głowę w bok, przyglądając mi się pod innym kątem.<br />
- Proszę, przestań przygryzać wargę, Victoria. - wymamrotał. Nie wiem czy to było przeznaczenie, ale poczułam wibrację w kieszeni spodni i momentalnie oblała mnie fala ulgi. Bez wahania przycisnęłam komórkę do ucha, nie sprawdzając nawet numeru dzwoniącego.<br />
- Halo?<br />
- Halo, Tori, kochanie. Kiedy przyjeżdżasz do Detroit? - och! To mama! Ponownie przygryzłam wargę, podnosząc wzrok na Zayna. Głos mojej rodzicielki od razu podziałał na mnie uspokajająco. Chciałam już ją zobaczyć. Wystarczyło, że tylko do mnie mówiła, a ja już czułam się lepiej.<br />
- Hej, mamo, um... nie jestem pewna. Poczekaj sekundkę. - przyłożyłam telefon do klatki piersiowej i zwróciłam się do Zayna.<br />
- Kiedy jadę do Detroit? - wyszeptałam niepewnie.<br />
- Jutro. - odparł, zbliżając się w moją stronę.<br />
Zrobiłam wymowną minę i z powrotem podniosłam komórkę do ucha.<br />
- Wyślę ci SMS'a, jak będę w drodze.<br />
- Och, dobra, skarbie. Nie mogę się doczekać, aż cię zobaczę, Tori!<br />
Uśmiechnęłam się lekko.<br />
- Ja też, mamo. Pogadamy później. - zrobiłam krok w tył, kiedy poczułam sylwetkę Zayna zaraz przy mojej.<br />
- Kocham cię, kotku.<br />
Przewróciłam oczami.<br />
- Ja ciebie też, mamo. - rzuciłam w odpowiedzi.<br />
Po drugiej stronie nastąpił sygnał zakończenia rozmowy, więc podniosłam wzrok na Zayna.<br />
- Czemu wyjeżdżam dopiero jutro? - zapytałam, kiedy chwycił mnie delikatnie za brodę.<br />
- Nie będę się z tobą kłócił. - powiedział wyraźnie poirytowany. Łał! Kolejna zmiana nastroju.<br />
Uśmiechnęłam się nieszczerze.<br />
- To było pytanie.<br />
Westchnął i pochylił się do przodu. Oparł swoje czoło o moje, na co serce od razu zaczęło bić mi szybciej.<br />
- Bo jest tyle rzeczy, które chciałbym z tobą robić. - szepnął cicho. Chciał mnie pocałować, ale jego usta zatrzymały się na milimetry od moich, gdy oczami szukał jakiegoś potwierdzenia, czy pozwolenia na mojej twarzy. Uniosłam lekko głowę i złączyliśmy się wargami. Dłońmi objął moją szyję, pogłębiając pocałunek. Jedną dłonią zjechał wzdłuż moich pleców, przyciskając ją tuż nad moją pupą i przyciągając tym samym do swojego ciała.<br />
- Chcę dzisiaj wyjść. - bąknęłam cicho - Proszę. - odetchnęłam głęboko, próbując unormować walące serce.<br />
- Chcę jechać z tobą.<br />
Po to, żeby mógł bzyknąć mnie w domu mojej własnej matki? Nie!<br />
- Nie możesz. - zamknęłam oczy, próbując odsunąć się od niego, ale on tylko przyciągnął mnie z powrotem, w efekcie czego moje dłonie płasko wylądowały na jego torsie.<br />
- Dlaczego? - skonsternowany zmarszczył brwi.<br />
Nerwowo przygryzłam wargę, a on momentalnie pociągnął za mój podbródek, uwalniając ją spomiędzy moich zębów.<br />
- Przestań. - rzucił półgłosem, zanim zdążyłam się odezwać. Westchnęłam cicho.<br />
- Tak jak już mówiłam dzisiaj rano, potrzebuję czasu na przemyślenie tych wszystkich przytłaczających rzeczy. Nie mogę myśleć, kiedy jesteś ze mną. - odpowiedziałam ostrożnie.<br />
Zamrugał kilkakrotnie, ale pożądanie, które wcześniej błyszczało w jego oczach, zaczęło powoli znikać. Może znowu powinnam przygryźć wargę, żeby wróciło?<br />
- Jestem przytłaczający? - zapytał zdziwiony. Zmiana nastroju, numer dwa.<br />
Lekko skinęłam głową.<br />
- Jest wiele rzeczy związanych z tobą, które ciężko jest mi sobie poukładać, pomieścić... - wymamrotałam nieśmiało, a on zmarszczył czoło. O, kuźwa. - Fizycznie też. - dodałam szybko, żeby trochę zmniejszyć narastające napięcie. Uniosłam jedną brew, kiedy poczułam nagły przypływ pewności siebie. Zmrużył oczy i z całych sił próbował powstrzymać się od śmiechu, chowając się za maską obojętności.<br />
- Fizycznie. - powtórzył z nutką rozbawienia w głosie i błyskiem humoru w oku. Westchnął i spojrzał na mnie z góry. - Pani myśli o mnie pod kątem erotycznym, panno Greene? - surowe pożądanie ponownie odbudowało się w jego tęczówkach.<br />
Och, sekspert powrócił. Zmiana nastroju, numer trzy. Przygryzłam wargę, a on posłał mi wymowne spojrzenie.<br />
- Osobiście zabiorę cie do Detroit. - odparł finalnie, zniżając swoją twarz do mojej. Och, niespodzianka. Kolejna zmiana nastroju.<br />
Zmrużyłam oczy.<br />
- To 34 godziny jazdy samochodem. - posłałam mu wymowne spojrzenie.<br />
- No to polecimy samolotem. - jakież to proste. Nie ma mowy, żebym wygrała w tej sytuacji. W duchu przewróciłam oczami.<br />
- Poradzę sobie z dotarciem na lotnisko. - nie wiem czy był jakikolwiek sens wdawania się w tę dyskusję, bo chyba miał już kontrolę nad wszystkim co robię.<br />
- Komercyjne linie lotnicze?! - skrzywił się, jakby to była najobrzydliwsza rzecz o której kiedykolwiek słyszał - Nie, Victoria, a zważając na twoją opieszałość, jesteś już trochę spóźniona na swój lot. Przestań sie ze mną kłócić. Rozmowa jest skończona. - rzucił i odsunął się odbierając swój telefon. Nie słyszałam jak dzwoni? Mniejsza z tym, to zadziałało na moją korzyść.<br />
- Malik. - warknął Zayn - Niech będzie w gotowości, powinienem być tam za jakąś godzinę. - nacisnął czerwoną słuchawkę, kończąc tym samym rozmowę, po czym wsunął komórkę do wewnętrznej kieszeni swojej skórzanej kurtki - Wychodzę za godzinę. - poinformował mnie finalnym tonem, po czym z gracją wyszedł z pokoju, zostawiając mnie samą w lekko niezręcznej sytuacji.<br />
Opadłam na kanapę, przeczesując palcami włosy i pociągając przy ich podstawie. Zaczęłam zastanawiać się nad jakimś sensowym sposobem, przeprowadzenia z nim konwersacji, bez nieodzownego wkurzania go na każdym kroku. Ale patrząc na dobre strony, lecę do Detroit jego prywatnym samolotem, a nie jakimiś liniami komercyjnymi. Detroit to mój azyl. Spędzę tam pięć kolejnych dni. Trochę jednak przeszkadzało mi to, że nie mogę decydować sama o sobie, chciałam po prostu żyć jak normalna dziewczyna. Byłam przytłoczona tymi wszystkimi luksusami. Ten cały nadbagaż, który idzie w parze razem z Zaynem zaczynał mi już lekko ciążyć.<br />
Wstałam gwałtownie z kanapy i ruszyłam w stronę pokoju Zayna. Gdy uchyliłam drzwi, akurat rozmawiał z kimś przez telefon, więc odwróciłam się na pięcie i wróciłam na sofę, jakby to było jedyne miejsce, do którego tu miałam prawo. Naprawdę chciałam stąd wyjść, więc po chwili spróbowałam znowu. Tym razem zapukałam, a on na moment oderwał się od rozmowy.<br />
- Brad, oddzwonię do ciebie. - bąknął i popatrzył na mnie skonsternowany i wyraźnie zaciekawiony. Tak, ja też się dziwie czemu tu przed tobą stoję, Malik. - Victoria? - przywitał mnie, czy zapytał, cholera wie.<br />
- Mogę wyjść? - zapytałam niewyraźnie, przygotowując się na odmowę.<br />
Zmarszczył czoło.<br />
- Nie.<br />
Przewróciłam oczami i skinęłam głową.<br />
- Okej. - opuściłam wzrok i westchnęłam, gdy ponownie na niego spojrzałam - Przepraszam, że zawracam ci głowę.<br />
Zayn zamrugał kilkakrotnie z wyraźną konsternacją wymalowaną na twarzy. Spodziewał się kłótni? Jego wyraz twarzy po chwili złagodniał. Odrzucił swoją komórkę na łóżko i podszedł do mnie.<br />
- Gdzie chcesz iść? - zapytał cicho, ale widziałam lekkie zdenerwowanie w jego oczach.<br />
- Nieważne, nie przejmuj się. - bąknęłam. Kątem oka zauważyłam jak podnosi rękę i poczułam jak lekko ciągnąc za mój podbródek, uwalnia moją dolną wargę.<br />
- Jesteś niezwykle frustrującą kobietą, Victoria. - odparł niskim półgłosem, co zabrzmiało niemal uwodzicielsko. Mam ogromny talent do wkurzania go. Dobra robota, Greene!<br />
- Tak samo jak pan, panie Malik. - zmrużyłam oczy.<br />
- Gdzie chcesz iść? - powtórzył zniecierpliwiony, na co głośno przełknęłam ślinę. Wiedziałam jak bardzo nie lubi się powtarzać.<br />
- Byle dalej od tego hotelu. Od tego budynku. - odetchnęłam czując, że chyba udało mi się wygrać. Aż podskakiwałam w duchu, zaciskając kciuki i modląc się, żeby puścił mnie wolno. Tak bardzo chciałam pochodzić trochę po Kalifornii i wreszcie zobaczyć się z moją ukochaną mamą! Strasznie za nią tęskniłam.<br />
- To przeze mnie? - przechylił głowę w bok, ale nadal wpatrywał się we mnie z kamiennym wyrazem twarzy.<br />
Zmarszczyłam czoło.<br />
- Nie!<br />
Westchnął głośno, jakby w uczuciu ulgi, albo poirytowania, nie wiem. Biernie wpatrywał się w moje oczy przez dłuższą chwilę i zdałam sobie sprawę, że na serio zastanawia się nad tym, czy pozwolić mi wyjść.<br />
- Mogę iść z tobą? - zapytał niewinnym głosem. Jakoś ten jego ton nie pasował mi do jego ogólnego zachowania i wyglądu.<br />
- Tylko, jeśli zgodzisz się iść ze mną na kręgle. - uśmiechnęłam się słodko, a jego nozdrza rozszerzyły się, gdy wciągnął przez nie powietrze.<br />
- Kręgle? - zapytał i uniósł jedną brew.<br />
- Kręgle. - skinęłam głową.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewna, że tego chcesz? - rzucił Zayn przepełnionym pychą i pewnością siebie głosem. Wsunął swoje dwa palce i kciuka w trzy dziury w ciężkiej kuli do kręgli. Oblizałam usta, kiedy jego wargi wygięły się powoli i leniwie w uwodzicielskim uśmiechu, który momentalnie spowodował, że moje hormony wybuchnęły na wszystkie strony świata. Jeśli zbije wszystkie kręgle, ja też będę musiała to zrobić. Muszę wygrać! Mamy umowę i zamierzam lecieć dzisiaj do Detroit! Nie mogę pozwolić sobie na przegraną. Jeśli jednak uda mu się wygrać, będzie mógł zrobić ze mną cokolwiek tylko sobie zażyczy dzisiaj wieczorem, skazując mnie tym samym na udręczone siedzenie w tym luksusowym hotelu. Co za tym idzie, kolejna noc w Kalifornii. Och, można być jeszcze bardziej niewdzięczną, niż ja w tym momencie? Ugh, jestem taka samolubna.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz, że wygram. - rzuciłam unosząc brew, gdy poczułam nagły przypływ pewności siebie. Uwielbiałam chłopięcego Malika. Usiadłam na swoim miejscu, przerzucając rękę przez oparcie. Podciągnęłam jedną nogę na siedzenie i na kolanie oparłam swoją brodę, przyglądając mu się uważnie. Prychnął pod nosem w odpowiedzi na moją malutką groźbę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, Maleńka. Zobaczymy co powiesz, kiedy będziesz klęczeć dzisiaj wieczorem. - mrugnął do mnie, odwracając się i z wielką gracją podchodząc do naszego toru. Dobry jest, serio. Proszę, och, błagam cię Boże, nie pozwól mu znowu zbić wszystkich kręgli! Wygrywa tylko jednym punktem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaaferowana jego pięknymi plecami, obserwowałam jak robi dwa duże kroki i z precyzją snajpera posyła kulę w stos kręgli po samym środku toru. Przygryzłam wargę, kiedy kula zetknęła się z pierwszym pachołkiem. Po chwili leżały już wszystkie z wyjątkiem jednego. Uśmiechnęłam się szeroko i odetchnęłam z ulgą. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, jak to mówią. Jakimś cudem, nie mam pojęcia jakim, ale jakimś ten jeden, ostatni kręgiel zaczął się chwiać i po kilku, jak mi się wydawało, niemiłosiernie długich sekundach, przewrócił się, dołączając do reszty. Jęknęłam i wydęłam usta, a Zayn posłał mi ten swój piękny, chłopięcy uśmiech. Odpowiedziałam wymownym spojrzeniem i próbowałam ukryć swoje rozbawienie, gdy tak stał strasznie dumny z siebie i chełpił się swoją wygraną.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pani kolej, panno Greene. - rzucił walcząc z uśmiechem wdzierającym się na jego usta. Dobrze, że mi powiedziałeś bo bym się nie skapnęła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak miło z twojej strony, dziękuję za przypomnienie. - wymusiłam uśmiech i stanęłam na proste nogi. Ruszył w moją stronę, wyglądając tak spokojnie i niemal sterylnie, po czym zatrzymał się kilka centymetrów przede mną. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ostatnia szansa, nie spieprz jej, Maleńka. - mrugnął jednym okiem i odsunął się na bok, robiąc mi przejście. Ostrożnie przeszłam obok niego i w ogóle się tego nie spodziewając, poczułam klepnięcie w pupę. Głośno wciągnęłam powietrze przez zaciśnięte zęby i potarłam piekące lekko miejsce, posyłając mu przy tym wymowne spojrzenie. Uśmiechał sie pod nosem, całkowicie zadowolony z siebie. Chwyciłam swoją kulę i włożyłam w nią trzy palce. Przyglądał mi się bardzo uważnie, przez cały czas nie odrywając ode mnie wzroku. Och, jemu się to podoba.</div>
<div style="text-align: left;">
Stanęłam na początku toru i spuściłam wzrok na strzałki znajdujące się przed moimi stopami. Nigdy nie puszczałam kuli zgodnie z środkową, bo jakimś sposobem ona zawsze skręcała, więc już po chwili wylądowałaby w rynnie obok. Zaczerpnęłam głęboki oddech, wyczuwając wzrost adrenaliny z uwagi na upodobanie do rywalizacji i podniosłam kulę na wysokość swojej brody. Przygryzłam wargę, przez chwilę drepcząc w miejscu, co spotkało się z cichym chichotem Zayna. Przewróciłam oczami i zrobiłam cztery szybkie kroki do przodu, po czym prostując rękę wypuściłam kulę. </div>
<div style="text-align: left;">
Ciężka kula sunęła po śliskiej nawierzchni i tak jak się tego spodziewałam w połowie drogi skręciła bardziej w lewą stronę. Uderzyła w pierwszy kręgiel, a on przewrócił pozostałe. No prawie. Nie zbiłam wszystkich. Dwa z tylnego rzędu nadal stały niewzruszone i jeszcze miałabym jakąś szansę, gdyby nie to, że rozstawione były po przeciwnych stronach. </div>
<div style="text-align: left;">
- 7 i 10 nadal stoją. Jak masz zamiar sobie z tym poradzić, Victoria? - wyciągnęłam do niego język, a on zaśmiał się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaja sobie, kurwa, ze mnie robisz? - bąknęłam poirytowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Niecierpliwie czekałam na powrót swojej kuli, a w międzyczasie rzucałam kątem oka na Zayna. Miał kamienny wyraz twarzy, ale coś mi podpowiadało, że w środku już urządza sobie małą imprezkę, żeby uczcić swoje zwycięstwo. Pierdolone kręgle! Musiały akurat zostać te po przeciwnych stronach? Co ja mam teraz niby zrobić? Przecież nie dam rady przewrócić obu przy jednym podejściu. Fuknęłam głośno i włożyłam palce w odpowiednie dziury. Przegram. Wydęłam usta niezadowolona i zajęłam odpowiednią pozycję.</div>
<div style="text-align: left;">
Potem zrobiłam już wszystko tak, jak to robiłam zwykle. Przesunęłam się lekko w prawą stronę i zaczęłam dreptać w miejscu, a kiedy chciałam zrobić krok do tyłu, poczułam przy sobie Zayna. Jedną ręką oplótł mnie w talii, a drugą położył na moim ramieniu. Momentalnie poczułam ciarki w miejscu, w którym mnie dotknął. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zostań po prawej. - próbował ukryć uśmiech, kiedy posłałam mu pełne irytacji spojrzenie - Dobrze podkręcasz, ale nie potrzebujesz tego, żeby zbić splita<span style="font-size: xx-small;">[1]. </span>Jesteś praworęczna, musisz więc mierzyć w tego kręgla, który stoi po stronie ręki, której używasz. - dłoń, którą trzymał na moim ramieniu, zjechała wzdłuż mojej talii, wytwarzając pod moją skórą przyjemne dreszcze. Bez uprzedzenia, mocno przyciągnął mnie do swojego ciała, przyciskając moje plecy do swojego torsu, po czym przesunął mnie jeszcze bardziej w prawo. Staliśmy już praktycznie przy samej rynnie. Jedną ręką chwycił mnie za nadgarstek i poczułam jego usta przy moim uchu, kiedy zdradzał mi jakże cenne i przydatne wskazówki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Do splita musisz mieć wyprostowany nadgarstek, a twoja ręka nie powinna wychylić się za granicę wyznaczoną przez twoje ciało, kiedy będziesz robić zamach, bo to właśnie to odpowiedzialne jest za podkręcanie. Nie celuj dokładnie w dziesiątkę, albo w środek toru. Upewnij się, że włożysz w to całą swoją siłę. Powodzenia, Skarbie. - cmoknął mnie w policzek i zostawił na wpół osłupiałą. </div>
<div style="text-align: left;">
Cholera, denerwuję się teraz. Niepewnie przełknęłam ślinę i zrobiłam mały krok do tyłu. Odetchnęłam głęboko, nabierając odpowiedniego rozpędu i upewniając się, że zrobię to z właściwą siłą pchnęłam kulę na tor. Toczyła się z ogromną gracją w idealnym tempie. Była tak blisko prawej rynny, że nie wiedziałam czy zaraz do niej nie wpadnie. Stałam tam zjadając swoje paznokcie, podczas gdy nerwy zjadały mnie. Kiedy w końcu kula dotarła do kręgla nr 10, strąciła go z wielka siłą, co spowodowało, ze odbił się i przeturlał na drugą stronę zbijając siódemkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Stałam w miejscu całkiem zszokowana. Czy ja właśnie strąciłam splita? Podskoczyłam uradowana, kiedy faktycznie okazało się, że nie stoi już żaden z kręgli. Odwróciłam się na pięcie i podeszłam do Zayna, który siedział na blacie małego stolika. Jego twarz nie wyrażała zbyt wielu emocji, ale jego oczy nadal błyszczały przyjemnym, chłopięcym blaskiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję panu. - uśmiechnęłam się szeroko, a on skinął głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cała przyjemność po mojej stronie, droga pani. Nigdy nie przestaniesz mnie zadziwiać, Victorio. Wstał i odgarnął włosy z mojej twarzy, po czym palcem wskazując przejechał po moim policzku. Wpatrywał się we mnie przez kilka sekund po czym pocałował mnie w czoło. Nigdy nie całuje mnie w usta, kiedy gdzieś jesteśmy!</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale, wydaje mi się, że wygrałem. - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu i znowu wyglądał na swój wiek. Och, Jezu, nie. Jest stanowczo zbyt atrakcyjny. </div>
<div style="text-align: left;">
Wydęłam usta, a on ponownie ukazał mi swoje idealnie białe zęby. Pisnęłam w duchu ciesząc oczy pięknem przystojnego mężczyzny, który stał przede mną.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba będę musiała spędzić z tobą kolejną, okropną noc. - zażartowałam, a jego twarz momentalnie zmieniła wyraz. Jego uśmiech zniknął, razem z wszystkimi oznakami dobrego humoru. Poluzował uścisk rąk wokół mojej talii i zmarszczył brwi. O, cholera. Uraziłam go tym? Głośno przełknęłam ślinę i lekko rozchyliłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wydałam z siebie żadnego dźwięku. Cholera. Cholera!</div>
<div style="text-align: left;">
Ni stąd ni zowąd, zaczął się śmiać i pokręcił głową. Och, co znowu?</div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj, Victorio. - uśmiechnął się i złapał mnie za rękę - Widzę, że ironia nie opuszcza cię, ani na chwilę.</div>
<div style="text-align: left;">
Och, tylko żartował? Nigdy więcej, Malik. To jego spojrzenie jest jak dla mnie zbyt przerażające, nawet jeśli tylko żartował. Usiadłam na swoim miejscu i zaczęłam rozwiązywać buty do kręgli, które miałam na sobie. Spojrzałam ponad swoim ramieniem i zobaczyłam, że Zayn ciągle stoi tam gdzie go zostawiłam i cały czas mi się przygląda. </div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszę się, że zachowałeś resztki poczucia humoru, pomimo tych twoich wszystkich biznesowych szarad. </div>
<div style="text-align: left;">
- Szarad. - powtórzył, jakby z bólem - Och, panno Greene. Dalej, proszę, rań mnie swoimi słowami. - pochylił się nade mną i położył dłoń na moim kolanie - Ja to zrobię. - bąknął kucając przede mną. Złapał mnie za kostkę i podniósł moją nogę, po czym oparł ją o swoje kolano. Przygryzłam wargę, kiedy zaczął rozwiązywać sznurowadło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki. - uśmiechnęłam się nieśmiało, a on spojrzał na mnie z dołu, spod tych swoich długich, czarnych rzęs.</div>
<div style="text-align: left;">
- To właśnie mój obowiązek, Victoria. - odparł sięgając ponad moim ramieniem po moje vansy, które tak naprawdę należały do Amber, zanim rozwiązał mi drugiego buta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje nogi mają straszny zapach. - rzucił ironicznie odstawiając parę butów do kręgli na ziemię.</div>
<div style="text-align: left;">
Mimo, ze wiedziałam, że tylko się ze mną drażni, zaczerwieniłam się i zachichotałam nerwowo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cicho. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mam nadzieję częściej słyszeć ten dźwięk. - to brzmiało bardziej jak żądanie niż życzenie. Zmarszczyłam czoło, skonsternowana jego kolejną, nagłą zmianą nastroju.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze się bawiłam. - powiedziałam szczerze. Zastygł w miejscu, jakbym przynajmniej kopnęła go w rękę, ale gdy tylko schyliłam się lekko, by dokończyć zawiązywanie swojego buta, on ponownie zaczął to robić. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ja też muszę przyznać, że dobrze się bawiłem. - przejechał dłonią wzdłuż mojej nogi i podniósł na mnie wzrok - Skończone.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się ustawiając obie stopy na ziemi, gotowa do wstania. Niespodziewanie, w ułamku sekundy na moim kolanie znalazła się jego stopa. Popatrzyłam na niego skonsternowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoja kolej. - uśmiechnął się, a ja przechyliłam głowę w bok, posyłając mu wymowne spojrzenie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz, żebym założyła ci buty? - zapytałam unosząc jedną brew. Z powrotem opuściłam wzrok na jego stopy, a on zabawnie zamachał palcami ukrytymi w skarpetce. Skinął głową i przez ułamek sekundy wyglądał jak małe dziecko, czekające na loda, czy coś. Był tak uroczy, że nie mogłam powstrzymać się od śmiechu. </div>
<div style="text-align: left;">
- No, szybko. Czekam. - zaklaskał w dłonie dwa razy, a ja momentalnie skojarzyłam go z pyskatą królową, czekającą jak jej usłużny poddany, zrobi jej ulubioną herbatę. Nie wiem, czy to przez ten jego akcent, czy po prostu przez to jak się aktualnie zachowywał. Zachichotałam mało atrakcyjnie, a on uśmiechnął się z powrotem odstawiając swoją stopę na ziemię. </div>
<div style="text-align: left;">
Po tym, jak Zayn wygrał ze mną w kręgle, oznajmił mi, że chce mnie gdzieś zabrać. Nie powiedział gdzie, dlatego byłam lekko sceptycznie nastawiona do jego pomysłu. Naprawdę zna Kalifornię na tyle dobrze, żeby mnie czymś zaskoczyć i wiedzieć gdzie się udać? Jesteśmy w samym centrum Los Angeles. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie jedziemy? - zapytałam skonsternowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Do innego hotelu. - odpowiedział patrząc na mnie, po czym ponownie wrócił wzrokiem na drogę.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co z moimi rzeczami? - jeśli mam z nim spędzić jeszcze jedną noc, to chyba muszę mieć przy sobie jakieś najpotrzebniejsze rzeczy, tak?</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymał się przed jakimś białym budynkiem. Drzwi po jego stronie otworzyły się w tym samym momencie co moje. Głośno przełknęłam ślinę, a on popatrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
_______________________________________________________________</div>
Przypisy:<br />
<span style="font-size: xx-small;">[1]</span>Split - najtrudniejszy rzut: pozostałe na torze kręgle są od siebie oddalone, tak, że trudno zbić je za jednym razem.<br />
<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
Hej, sorry za poślizg, ale nie wiem czy wiecie, Zayn się zaręczył i tak jakoś... To dla mnie trudne, bo jestem Zayn's Girl, więc w pełni zrozumieją mnie tylko te dziewczyny, które też tak mają. </div>
<div style="text-align: center;">
Ledwie zapomniałam Wam powiedzieć! Zen się zaręczył. Z Perrie. No i ... Nie wiem czy wspomniałam, ale ZEN SIĘ ZARĘCZYŁ.</div>
<div style="text-align: center;">
ZARĘCZYŁ SIĘ ZEN.</div>
<div style="text-align: center;">
ZARĘCZYŁ.</div>
<div style="text-align: center;">
ZEN. </div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;">mój zen :(</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: xx-small;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com169tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-34951500023749970842013-08-18T16:42:00.001+01:002013-08-18T16:42:56.210+01:00Rozdział 27.<div style="text-align: left;">
Słońce opadało ciężkimi promieniami na moją odkrytą skórę. Nigdy nie przypuszczałabym, że Zayn pozwoli mi ubrać się w kostium kąpielowy, ale teraz żałuję, że w ogóle to zrobiłam. Jego zaborczość zaczęła brać górę, co coraz bardziej mnie martwiło. Co chwila zmieniał mu się nastrój, a ta ciągła zazdrość powoli mnie już irytowała. Gdybym wiedziała, że będzie się tak zachowywał to na pewno bym tego na siebie nie włożyła, ale tak bardzo cieszyłam się tym słońcem. Słońcem, którego tak bardzo mi brakowało w Londynie.</div>
Zamknęłam oczy i postanowiłam oddać się temu przyjemnemu ciepłu całkowicie, po uprzednim wysmarowaniu się olejkiem i rozłożeniu na leżaku przy basenie.<br />
- Chodź popływać, Victoria.<br />
Rozpostarłam powieki i zobaczyłam Zayna siedzącego przy moich stopach. Był bez koszulki w samych kąpielówkach. Jego tatuaże były teraz doskonale widoczne i nikt nie przypuszczałby, że na co dzień Zayn jest jakimś formalnym biznesmenem. Przygryzłam wargę, kiedy lekko pochylił się w moją stronę. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak samo opadała, kiedy próbowałam napełnić płuca powietrzem. Pociągnął za mój podbródek, tym samym uwalniając dolną wargę, po czym cmoknął mnie w policzek. Pachniał wodą kolońską i papierosami. Jeszcze nigdy nie widziałam jak pali.<br />
- Chodź. - uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.<br />
- Pójdę później. - rzuciłam marudnie, chcąc nieco opalić moją bladą skórę, póki mam ku temu sposobność. Westchnął pod nosem i pocałował wewnętrzną stronę mojej dłoni. Na jego twarzy malowało się rozczarowanie. Cholera, proszę cię, tylko się nie złość.<br />
- Możesz posmarować mi plecy? - zapytałam nieśmiało. Rozluźnił się lekko i sięgnął po buteleczkę stojącą na ziemi obok.<br />
- Oczywiście. Połóż się na brzuchu. - wymamrotał formalnym tonem.<br />
Przewróciłam oczami i od razu przyjęłam odpowiednią pozycję. Po chwili usłyszałam mało atrakcyjny dźwięk wyciskania kremu z pojemnika, który nałożył na swoje magiczne dłonie.<br />
- Życzyłbym sobie, żeby w łóżku też ruszała się pani tak szybko, panno Greene. - szepnął konspiracyjnie. Odetchnęłam głośniej, kiedy poczułam jego ciepłe ręce z zimnym olejkiem na moich plecach, ramionach, talii i tuż nad moją pupą.<br />
Ponad dźwiękiem świergoczących ptaków i dzieci bawiących się w basenie, słyszałam jak oddech Zayna stał się bardziej płytki. Chociaż właściwie oddycha tak zawsze, kiedy się nie odzywa.<br />
- Nadal boli cię kark? - zapytał cicho.<br />
Przecząco pokiwałam głową. Prawda była taka, że bolał, ale nie chciałam mu tego mówić, żeby nie czuł się winny.<br />
- Masz taką piękną skórę, Victoria...Skończyłem. - lekko uszczypał mnie obiema dłońmi w talii i odsunął swoje ręce. Podniosłam się na łokciach i bardzo nieelegancko przekręciłam z powrotem na plecy.<br />
- Dziękuję. - momentalnie się zaczerwieniłam, kiedy dostrzegłam podniecenie wypełniające jego tęczówki. Jezu, koleś łatwo się nakręca.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie. Spragniona? - zapytał zmieniając temat i uspokajając się w duchu. Jego twarz była taka obojętna.<br />
- Tak.<br />
- Wody? - przechylił głowę w bok.<br />
Skinęłam potakująco.<br />
Zmarszczył czoło.<br />
- Gazowana, czy niegazowana?<br />
- Niegazowana. Proszę pana. - przygryzłam wargę, próbując powstrzymać się od uśmiechu. Popatrzył mi prosto w oczy z typowym, kamiennym wyrazem twarzy. Przez kilka długich sekund wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Cały czas czułam między nami przepływ tej znajomej energii, która podgrzewała się przechodząc w pożądanie. W jego oczach na moment rozbłysło rozbawienie i uśmiechnął się, ale to nie był ten uśmiech, o którym myślałam przy każdym zrobionym przeze mnie kroku.<br />
Zayn wstał, a ja podniosłam głowę, co momentalnie przyprawiło mnie o ból karku.<br />
- Zaraz wracam. - rzucił, zakładając swoje Ray-bany i ruszył do baru, usytuowanego po drugiej stronie basenu. Obserwowałam mięśnie naprężające się na jego plecach, przy każdym jego kolejnym kroku. Był taki przystojny i elegancki. Wszystkie dziewczyny znajdujące się w pobliżu skanowały go wzrokiem, a on szedł niewzruszony, lub też nieświadomy ich chciwych spojrzeń i flirciarskich uśmieszków. Przewróciłam oczami i ponownie ułożyłam się na leżaku, chyba tylko po to, żeby moja chwila relaksu zaraz została przerwana. Westchnęłam cicho i usiadłam, skupiając się na wysokim chłopaku, który zajął miejsce obok mnie.<br />
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli tu usiądę? - zapytał, przeszywając mnie jasno-niebieskimi tęczówkami. Był surferem, wiedziałam to w pierwszej chwili po jego rozjaśnionych słońcem włosach i pociemniałej karnacji. Jego ciało zbudowane było z samych mięśni i kości. Posługiwał się oczywistym akcentem z Huntington Beach.<br />
- Rozgość się. - uśmiechnęłam się jednak lekko poirytowana, bo nie chciałam, żeby mi przeszkadzano. No, ale nie będę kłamać, był całkiem niezły. Zaczerwieniłam się lekko i zaplotłam swoje nogi do siadu tureckiego. Spojrzałam w dół na swój brzuch i momentalnie go wciągnęłam, co sprawiło, że musiałam również wyprostować plecy.<br />
- Tak przy okazji, jestem Conor. - odparł wyciągając dłoń w moją stronę z ciepłym uśmiechem na twarzy.<br />
- Re. - odpowiedziałam takim samym uśmiechem, kiedy podaliśmy sobie ręce. Przytrzymał moją chwilę dłużej, przypatrując mi się z przechyloną na bok głową. Wyglądał na lekko skonsternowanego.<br />
- Re to skrót od czego, czy masz na imię po prostu Re?<br />
Przygryzłam wargę i zachichotałam cicho. Jezu, cóż się ze mną dzieje.<br />
- Um... Naprawdę mam na imię Victoria.<br />
Uśmiechnął się i puścił moją dłoń.<br />
- Miło cię poznać. - zaśmiał się nisko. Naprawdę nisko, a ja od razu się zaczerwieniłam. Och, serio jest słodki.<br />
Rozłożył się na swoim leżaku wzdychając cicho i zamykając oczy, by całkiem oddać się palącemu słońcu.<br />
- Piękna pogoda. - wymamrotał, otwierając jedno oko i zerkając na mnie ukradkiem. Wyglądał na rozbawionego, ale nie wiedziałam dlaczego.<br />
- Tak. - bąknęłam zawstydzona. Weź się w garść Greene!<br />
- Skąd jesteś? - zapytał Conor.<br />
Nie bardzo miałam ochotę na jakieś rozmowy.<br />
- Londyn. Ale wychowałam się i zostałam wykarmiona przez kalifornijską ziemię. - rzuciłam niepewnie.<br />
- Nieźle. Ja jestem z Huntington Beach. Kilka lat mieszkałem w Australii, ale postanowiłem wrócić na stare śmieci. W Londynie jest zimno?<br />
Wiedziałam! Poprawił swoją pozycję, wkładając sobie rękę pod głowę. Kiedy rzuciłam na niego okiem, tym razem, wyglądał na lekko zmieszanego i poddenerwowanego.<br />
- Tak, dlatego rozkoszuje się tutejszym słońcem. - uśmiechnęłam się, a on skinieniem głowy zakończył naszą konwersację.<br />
- Woda. - niemal podskoczyłam, kiedy usłyszałam głos Zayna po swojej drugiej stronie. Przysiadł na leżaku i wyglądał na spokojnego, ale jego linia szczęki mówiła mi co innego. Mam nadzieję, że nie zdejmie okularów, bo naprawdę nie chciałabym żeby ciskał gromami z oczu na mnie, albo nie daj Boże na Conora.<br />
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, ale on nie kłopotał się by odpowiedzieć tym samym. Jego usta ułożone były w cienką, prostą linię. O, kurwa. Wzdrygnęłam się w duchu, kiedy lekko pochylił się do przodu, opierając swoje łokcie o kolana i przykładając do ust ciasno splecione ręce.<br />
- Chodź. - powoli, bardzo powoli sięgnął po moją dłoń i jeszcze zanim się dotknęliśmy poczułam ciarki i to, jak moje ciało budzi się do życia. Chwyciłam go za rękę, a on bez trudu pociągnął mnie do góry. Wziął głęboki oddech, kiedy stanęłam obok niego. Tak bardzo chciałam zobaczyć jego oczy, ale zaraz przypomniałam sobie, że jest zły.<br />
Zayn mocniej ścisnął moje palce, kiedy mijaliśmy leżak Conora idąc w stronę schodków prowadzących do basenu. Nie chciałam jeszcze pływać! Weszłam do wody, jako pierwsza, a on puścił moją rękę. Niedługo cieszyłam się swobodą, kiedy oplótł moją talię swoim wytatuowanym ramieniem. Poczułam jego usta przy moim uchu, gdy mocno przyciskał moje plecy do swojego twardego torsu.<br />
- Jak on ma na imię, Victoria? - szepnął cicho.<br />
Zmarszczyłam czoło i odsunęłam się od niego. Zdjęłam mu okulary, żeby móc zobaczyć jego oczy. Były ciemne, tak bardzo ciemne, że od razu pożałowałam i chciałam ponownie je zakryć. Zamiast tego jednak założyłam jego Ray-bany sobie. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, kiedy linia jego szczęki jeszcze bardziej się napięła. Wyluzuj się, Re. Nic się przecież nie stało.<br />
- Conor, czemu? - przewróciłam oczami, czerpiąc korzyści z okularów na nosie.<br />
Zayn sięgnął ręką przed siebie i zdjął mi swoje Ray-bany, po czym ponownie założył sobie.<br />
- Wiem, kiedy przewracasz oczami, Victoria. Przestań. Koleś chciał się tylko dobrać do twoich majtek. - wypalił tak cichym i niskim głosem, że aż ciarki mnie przeszły.<br />
- Skąd możesz to wiedzieć? Tylko gadaliśmy. - zmarszczyłam czoło.<br />
- Nie masz pojęcia jaki wpływ wywierasz na każdym facecie przy tym basenie, prawda? - językiem zwilżył swoje wargi, a ja zaczęłam się rozglądać na boki. Chwycił mnie za brodę, kierując mój wzrok z powrotem na jego twarz.<br />
- Wiesz jaki zaborczy jestem. I tak masz kupę szczęścia, że pozwoliłem założyć ci ten ledwo co zasłaniający materiał. Nie przeginaj. - ostrzegł, powoli cedząc każde słowo - Gdybyś była moja, zgodnie z umową obowiązującą na piśmie, ukarałbym cię.<br />
Głośno przełknęłam ślinę, czując poirytowanie.<br />
- A co z tobą? - syknęłam w połowie wkurzona, a w połowie przerażona. Adrenalina rozlała się w moich żyłach, kiedy jego sylwetka napięła się. Stał się o wiele bardziej onieśmielający, niż mogłabym przypuszczać w obecnej sytuacji.<br />
- Co ze mną? - zapytał ostrożne i oschle.<br />
- Masz pojęcie jaki wpływ wywierasz na każdą kobietę znajdującą się przy tym basenie? Nawet gdybym była klasyfikowana, jako twoja dziewczyna miałyby to głęboko w dupie. Jesteś w Ameryce. - bąknęłam rozdrażniona.<br />
Jego twarz rozjaśniła się, a z jego ust wydostał się krótki, urywany oddech. Niespodziewanie jego wargi wygięły się w lekkim uśmiechu. Zmarszczyłam brwi. Co?!<br />
- Jesteś zazdrosna? - zapytał jedwabiście miękkim głosem, który przeszył moje ciało. Skrzywił się niezadowolony i wyjął coś z kieszeni kąpielówek. Och, to ten pierdolony telefon. Zdjął swoje okulary i spojrzał na numer dzwoniącego. Chyba nie spodziewał się żadnych rozmów.<br />
- Mamo? - zmarszczył czoło i przeniósł wzrok na drugi koniec basenu, przyciskając komórkę do ucha.<br />
Podążyłam za jego wzrokiem. Zayn patrzył na Marka, który skanował przestrzeń wokół wody. Kiedy złapali kontakt wzrokowy, gapili się na siebie przez kilka sekund wymieniając jakieś porozumiewawcze spojrzenia. Mark powiedział coś do swojego rękawa i złapał się za ucho. Zmarszczyłam brwi. Co?!<br />
- Wszystko z nią w porządku? - odezwał się w końcu Zayn, wyrywając mnie z bacznych obserwacji zachowania jego i jego ochroniarza - Gdzie?! - jego głos był zaniepokojony, głośny, ale cichy w tym samym momencie - Dzięki, Mamo. - odetchnął głośno, rozłączając się. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w ekran swojego telefonu. Mamo? Zaczęłam zastanawiać się, czy jego matka wie o tych wszystkich związkach seksualnych. Zayn przeklął siarczyście półgłosem, a dwójka dzieci bawiąca się obok nas posłała mu pełne szoku spojrzenia.<br />
- Wszystko w porządku? - bąknęłam wyczuwając jego zmartwienie i złość. To przytłaczająca mieszanka, która nie zwiastuje nic dobrego.<br />
- Chodzi o Emmę. - wymamrotał i na tym skończył swoją wypowiedź. Emmę? Aż krew mi się zagotowała, ale próbowałam nie pokazywać swoich wzburzonych emocji. Ten jego głos... Musiało się coś stać tej całej Emmie.<br />
Znowu przyłożył telefon do ucha i bez uprzedzenia chwycił mnie za rękę. Podeszliśmy do naszych rzeczy, które zostawiliśmy przy leżakach. Mark już zdążył je wszystkie pozbierać.<br />
Zayn żwawo odezwał się do swojego nowego rozmówcy.<br />
- Blaise...Załatwione? Dziękuję. . . Upewnij się, że samochód już czeka. - rozłączył się, wydając serię poleceń Markowi, który od razu zabrał się do ich realizacji. Przeczesał swoje włosy palcami i właśnie wtedy zdecydowałam się zwrócić na siebie jego uwagę. Złapałam go za rękę, żeby na chwilę go zatrzymać. Popatrzył na mnie poirytowany i sfrustrowany, ale kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, jego rysy lekko złagodniały.<br />
- O co chodzi? - bąknęłam niepewnie, marszcząc brwi.<br />
- Nieważne. - objął moją twarz i cmoknął mnie w policzek. Zdążyłam już zauważyć, że nigdy nie całuje mnie publicznie, a jeśli już, to zawsze w policzek, nigdy w usta. Hmmm...<br />
- Masz zamiar kiedykolwiek mi powiedzieć? - zapytałam, stojąc w miejscu jak sparaliżowana, kiedy akurat podnosił mój telefon ze stolika przy leżaku.<br />
- Nie. - podał mi urządzenie i chwilę później chwycił za rękę. Czemu tak się spieszy? Westchnął poirytowany wręczając mi moje jeansowe szorty i pospieszając, bym się wreszcie ubrała.<br />
- Zakładaj. Musimy iść.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Domyśliłam się, że wyjeżdżam wcześniej, niż oboje planowaliśmy. Ale na serio byłam ciekawa, co się, do kurwy nędzy, dzieje. Zayn i tak mi nie powie. Sięgnęłam po telefon i napisałam SMS'a do mojej Mamy, informując ją, że będę jednak wcześniej i że nie mogę się doczekać, kiedy się zobaczymy. Nawet nie miałam czasu odpowiednio się przebrać. Moje bagaże były już spakowane i umieszczone w samochodzie, a ja miałam na sobie krótkie szorty i jedną z białych koszulek Zayna. To wyglądało tak, jakbym stamtąd uciekała, czy coś. Zaczerwieniłam się i rozejrzałam po sypialni, upewniając się, że niczego nie zostawiłam, ale wszystko wydawało się skrzętnie zabrane. </div>
<div style="text-align: left;">
Nawet nie chciałam wyobrażać sobie wyrazu twarzy Blaise'a, kiedy znalazł wibrator na zlewie w łazience. No chyba, że Zayn go wcześniej wsunął do którejś z moich toreb. Nawet nie chcę wiedzieć. Wzdychając pod nosem weszłam z powrotem do salonu, gdzie czekał na mnie Zayn, jak zwykle, z telefonem przy uchu. </div>
<div style="text-align: left;">
Był tak bardzo onieśmielający, że nie miałam najmniejszej ochoty przebywać w jego towarzystwie. Stał do mnie plecami, wpatrując się w wielkie okno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Co to , kurwa mać, znaczy, że nie wniosła oskarżenia?! - wysyczał głośno przez zaciśnięte zęby - Sam z nią porozmawiam. - rozłączył się i z całej siły rzucił telefonem, który upadł po drugiej stronie pokoju, koło stołu jadalnego. Dzięki ci Boże, za Malik Celle. Ech, chyba nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn przeczesał swoje włosy palcami i odwrócił się w końcu, wzdrygając się lekko, ale zaraz rozluźnił się, gdy zobaczył, że to tylko ja. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Stałam tam i wpatrywałam się w podłogę. Czułam się jakbym przyłapała go na wykradaniu ciasteczek z kuchennego słoja. Uspokoił się trochę i podszedł w moją stronę, ale gdy tylko się zbliżył zrobiłam krok do tyłu. Jego oczy były ciemne, zimne i nieobecne. Jednym zwinnym ruchem, jego ręka oplotła moją talię i przyciągnęła mnie do jego naprężonego ciała. Wolną dłonią chwycił moje włosy i pociągnął, na co zmuszona byłam podnieść głowę. Jego usta w ułamku sekundy znalazły się przy moich.</div>
<div style="text-align: left;">
Serce niemal wyrwało mi się z piersi, kiedy pewnym ruchem ścisnął mój pośladek. Jęknęłam cicho, rozchylając usta i dając mu lepszy dostęp, z czego od razu skorzystał. Determinacja, niepokój i złość, wszystkie te rzeczy bez trudu wyczułam w tym zapierającym dech w piersiach pocałunku. Mocno pociągnął mnie za włosy, odrywając od siebie nasze usta. Odetchnął gardłowo i popatrzył na mnie z góry pociemniałymi tęczówkami. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak samo opadała, gdy napełniałam płuca drogocennym powietrzem. Oparł swoje czoło o moje i potarł mój nos swoim. </div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałabym, żebyś powiedział mi o co w tym wszystkim chodzi. - bąknęłam niepewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzł wargę i westchnął pod nosem. Zrobił krok w tył i założył mi za ucho pasemko włosów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę wracać do Londynu. - szepnął. Zakołysałam się na stopach, tak bardzo chciało mi się siku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z powodu Emmy? - zapytałam, próbując ukryć poirytowanie w moim głosie. </div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnął głośno i mocno zamknął oczy, jakby przeżywał jakiś wewnętrzny ból. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - przyciągnął mnie do siebie, jakby wyczuwał moje rozdrażnienie względem tej baby.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę, gdy cmoknął mnie w policzek i przeniósł swoje usta z linii mojej szczęki na szyję. Głośno wciągnęłam powietrze, przechylając głowę w bok, dając mu więcej dostępu do mojej skóry. To i tak zdawało się być dla niego zbyt mało. Ponownie oplótł moje włosy i gwałtownie odchylił moją głowę na bok. Jego wzrok znowu momentalnie pociemniał. Jezu, jeszcze nie wystarczająco mnie wymaltretowałeś?</div>
<div style="text-align: left;">
Drugą ręką oplatał mnie w talii, przytrzymując przy sobie, gdy językiem kreślić nieznane wzory na mojej szyi. Zaczął wpijać się w moją skórę, a mi oddech uwiązł w gardle. Mocno wczepiłam się palcami w jego ramiona. Przygryzł zaczerwienione miejsce, po czym ponownie wessał się w podrażnioną skórę, robiąc mi malinkę. Odsunął się lekko i dmuchnął na nią. Nie! Nie chcę już kolejnej! </div>
<div style="text-align: left;">
Złapałam się za bolące miejsce, gdy uwolnił moje włosy, obiema dłońmi oplatając moją twarz. Spojrzałam na niego z dołu oczami, mającymi wyrażać coś w rodzaju "co to, do cholery, miało być?" Jadę do Detroit z pieprzoną malinką na szyi! A co, jeśli moja Mama ją zobaczy?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś moja. - rzucił półgłosem - Kiedy rano wstaniesz i spojrzysz w lustro, będziesz miała coś, co ci o mnie przypomni i ... - podtrzymał mój podbródek, zmuszając mnie bym zatopiła się w jego czarnych tęczówkach. Kiedy się odezwał, jego głos był tak cichy, jakby jego słowa nie były przeznaczone dla moich uszu. To brzmiało niemal jak jakaś groźba. - ... na serio chciałbym przelecieć cię tak, że nie byłabyś w stanie samodzielnie zrobić ani jednego kroku.</div>
<div style="text-align: left;">
- D..dlaczego? - zmarszczyłam brwi i rozchyliłam usta w kompletnym szoku. Zaraz się chyba posikam! Jest taki onieśmielający.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ponieważ nie pochwalam faktu, że rozmawiałaś z innym mężczyzną. - posłał mi pełne złości spojrzenie i odsunął się, prostując całą swoją sylwetkę, gdy podniósł wzrok ponad moje ramię - Mark. - odezwał się chłodno. Momentalnie poczułam ciarki w dole kręgosłupa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Blaise jest gotowy, proszę pana. - odparł formalnie Mark. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn skinął głową i wrócił na mnie wzrokiem, który jakoś w dziwny sposób nagle złagodniał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na mnie już czas. - rzuciłam bardziej do siebie, niż do niego. Może później będę mogła zmienić majty w które zaraz się posikam.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego telefon zabrzęczał, leżąc gdzieś w pobliżu stołu jadalnego, a on na jego dźwięk gwałtownie przeczesał swoje włosy palcami. Podszedł po niego i sekundę później stał już przy moim boku, trzymając mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Malik. - puścił moją dłoń, otworzył przede mną drzwi i ponownie ją chwycił - Tak, włącz mnie do tego. - bąknął.</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymaliśmy się przed windami, a on obiema dłońmi objął moją twarz i pocałował mnie przeciągle, po czym ciasno oplótł mnie rękami. Zaciągnęłam się jego pięknym zapachem, wtulając twarz w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem. Natychmiastowo zastygł w bezruchu, ale się nie cofnął. Wiedziałam, że nie lubi tych wszystkich intymnych gestów, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niestety nie mogę ci towarzyszyć. Wybacz mi, Victoria, ten nagły pośpiech. Blaise czeka na ciebie w Audi SUV'ie. Bezpiecznie dowiezie cię na lotnisko. - pocałował mnie w czoło, kiedy spojrzałam na niego z dołu. Powstrzymuje się przed czymś?</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję. - bąknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dan, zaraz do ciebie oddzwonię. - odebrał telefon i momentalnie się rozłączył, wpatrując się we mnie z góry.</div>
<div style="text-align: left;">
Niespodziewanie chwycił mnie i uwięził między swoim ciałem, a drzwiami windy. Jego dłoń wylądowała w moich włosach, ciągnąc za nie mocno. Uniosłam twarz, a jego usta od razu przywarły do moich w desperackim pocałunku. Nie wiem czemu tak mnie to zdziwiło, ale byłam zszokowana. Smakowałam jego ulgi, pragnienia i szczątkowego gniewu podczas gdy jego język posiadł we władanie wnętrze moich ust. Przerwał pocałunek nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Czułam na sobie cały ciężar jego ciała, więc nie miałam możliwości się ruszyć. Zostawił mnie nie mogącą zaczerpnąć nawet oddechu. Musiałam podtrzymać się jego, żeby nie upaść, spoglądając na tę piękną wypełnioną pożądaniem i determinacją twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zadzwoń do mnie, kiedy wylądujesz. - odezwał się pełnym, niewzruszonym głosem, jakby wcześniejszy pocałunek nie wywarł na nim żadnego wrażenia, podczas gdy ja ledwo trzymałam się na nogach, dzięki jego eksperckiemu dotykowi.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy się odsunął, zostawiając mnie opartą o metalowe drzwi, zamknął oczy i potarł swoje czoło, wyglądając jakby przed chwilą ukończył jakiś maraton.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty ze mną wyprawiasz, Victoria... - zmarszczył brwi i wyprostował się, prawdopodobnie zdając sobie sprawę, że nie zachowuje się, jak to zwykle ma w zwyczaju. Odetchnął ciężko. - Chcę, żebyś zastanowiła się nad tym kontraktem. - a więc to jednak kontrakt. Serio, muszę iść do łazienki, bo zaraz mogę naprawdę popuścić. - Chcę żeby to się udało. Po porządnym pieprzeniu będziesz czuła się wyśmienicie. Poczujesz wreszcie, że żyjesz. - jego oczy pociemniały, gdy wypowiadał kolejne słowa, co momentalnie przyciągnęło mnie z powrotem do rzeczywistości. - Jeśli masz jakieś pytania, po prostu zapytaj. Wiesz, że zawsze będę z tobą szczery. </div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoja Mama o tym wie? - zapytałam, bez wcześniejszego uzgodnienia tego z moim mózgiem. Kurwa, tylko nie to! Znowu te stare nawyki!</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn odetchnął głośno i zmrużył oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nikt z mojej rodziny o tym nie wie, właśnie dlatego jest to poufne, Victoria. </div>
<div style="text-align: left;">
Okej? Weź się uspokój. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki za wszystko. - uśmiechnęłam się zawstydzona, bo znajdował się tak blisko mnie, że bez większego trudu mogłabym go znowu pocałować.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cała przyjemność po mojej stronie, Victoria. Do następnego razu. Zobaczymy się, kiedy wrócisz do Londynu. - Zayn pociągnął lekko za moją brodę i szybko cmoknął mnie w usta, sięgając ponad moim ramieniem i przywołując windę. Drzwi rozsunęły się nagle z charakterystycznym dźwiękiem, a ja chwiejąc się z powodu nagłego braku oparcia weszłam do środka. W ułamku sekundy poczułam przy swoim ciele ciało Zayna, kiedy ponownie przywarł do mnie ustami. Warknął nisko i odsunął się obserwując szybkie ruchy mojej klatki piersiowej.</div>
<div style="text-align: left;">
- Do widzenia, Re. - odparł cicho, ale dość formalnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę i oparłam się o metalową ścianę windy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie myśl o mnie pod kątem erotycznym, kiedy mnie nie będzie. - mrugnęłam do niego jednym okiem, na co odpowiedział uśmiechem, który momentalnie rozjaśnił jego twarz, ukazując wyraźne kości policzkowe i błyszczące oczy. Drzwi windy zasunęły się zbyt szybko, blokując mi widok na przystojnego mężczyznę po drugiej stronie. Odetchnęłam niepewnie. Serce biło mi jak oszalałe, a kolana miałam tak miękkie, że bałam się, że zaraz ugną się pod ciężarem mojego osłabionego ciała. Skutki pocałunków Malika są dość trwałe i znamienne. Nie chcę wyjeżdżać! Ale niestety... Potrzebuję trochę przestrzeni, żeby oczyścić umysł od tego całego popierdolonego świata, w którym ostatnio przyszło mi spędzać praktycznie cały czas.</div>
<div style="text-align: left;">
Potarłam swoją szyję i z kieszeni spodenek wyciągnęłam telefon. Przejrzałam się w ekraniku i dostrzegłam małe znamię tuż pod płatkiem ucha. Nie miałam innej możliwości, jak zakryć je na razie przy pomocy włosów. Pieprzony drań! Moja matka chyba oszaleje, jak to zobaczy! Przerzuciłam włosy na jedno ramię i wyszłam z windy, od razu kierując się pospiesznie w stronę damskiej toalety. </div>
<div style="text-align: left;">
Po tym, jak już sobie ulżyłam, próbowałam jakoś doprowadzić do ładu moje włosy, zaczesując je tak, żeby możliwie najdokładniej zasłoniły malinkę. Jestem beznadziejna w układaniu włosów... Albo po prostu zbyt leniwa. Po kilku minutach starań po prostu zostawiłam je przerzucone przez jedno ramię. Otworzyłam drzwi toalety i ruszyłam przez korytarz, za którego rogiem znajdowało się główne lobby. Zwolniłam w pewnej chwili czując się jakoś dziwnie. Nieswojo niemal. Zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam na pięcie, ale nikogo tam nie było. Co? Postanowiłam kontynuować swoją drogę przez hol, do miejsca, gdzie znajdowało się więcej ludzi. Te korytarze są jakieś przerażające. </div>
<div style="text-align: left;">
- Re. - ruszyłam szybciej, gdy usłyszałam swoje imię, bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Znam ten głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czekaj, Re! - jęknęłam, kiedy poczułam mocne szarpnięcie za rękę, odciągające mnie z powrotem do tyłu. Zastygłam w bezruchu, gdy stanęłam oko w oko z wysokim, czarnowłosym chłopakiem. Oddech uwiązł mi w gardle, a wszystkie zmysły od razu się wyostrzyły. Kurwa mać! Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku, kiedy po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki. Śmierdział jakimiś odpadkami. Śmieciarz. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz wielki tupet, żeby w ogóle ze mną gadać. - popatrzyłam na Devona, kiedy ten przebiegły uśmieszek wymalował się na jego ustach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal masz do mnie żal? - jego oślizgły ton głosu, wpełzł pod moją skórę. Zrobił krok w moją stronę, a ja momentalnie się cofnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś dupkiem. - powoli zmierzałam tyłem w stronę lobby, byle dalej on niego. Szedł za mną. Na serio chciałam się znaleźć z daleka od niego!<br />
- Woah! Tori, dajże człowiekowi chwilę wytchnienia. Co się stało, że zrobiła się z ciebie taka wredna suka? Eh? - wyciągnął przed siebie rękę i lekko uszczypnął mnie w policzek. Momentalnie odepchnęłam jego dłoń. Co, do chuja?!<br />
- Nie dotykaj mnie! - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Adrenalina wypełniała moje żyły i jedyną rzeczą, którą czułam w tamtej chwili była nieprzejednana nienawiść.<br />
- Naprawdę chciałbym, żebyśmy jakoś doszli do porozumienia z tym co się stało. - odparł, ale nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Jego oczy od razu zdradzały to, że kłamie.<br />
- Idź do diabła. - rzuciłam i odwracając się na pięcie, szybkim krokiem ruszyłam przez korytarz. Nie uszłam jednak daleko, gdy ponownie chwycił mnie za rękę.<br />
- Nie martw się, kochanie. Jestem pewien, że to pierwsze miejsce do którego się udam, zaraz po tym jak z tobą skończę. - jednym zwinnym ruchem, zamknął moją szyję w swojej dużej dłoni i przycisnął mnie z wielkim impetem do ściany. Głośno zaciągnęłam się powietrzem, gdy przez moje ciało przelała się znajoma fala przerażenia. Moje plecy mocno przylegały do twardej powierzchni, a ja nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko wpatrywać się w chłodną zieleń jego zwierzęcych oczu.<br />
- Jak tam Pan Malik, Tori? Jestem pewien, że byłaś jedynym powodem mojej degradacji. - wypalił cicho. Jego twarz znajdowała się milimetry od mojej i czułam, że zaraz zemdleję. Zaczerpnęłam płytki, urywany oddech i z trudem powstrzymałam się od płaczliwego jęknięcia. Nie chciałam dać mu satysfakcji i pozwolić, żeby strach całkiem przejął nade mną kontrolę. Palcami jednej ręki przejechał wzdłuż linii mojej szczęki. Z ograniczonymi ruchami, próbowałam się wyswobodzić i odepchnąć jego dłoń, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że gapi się na moją malinkę. Cały czas wykręcałam się spod jego uścisku, ale byłam zbyt słaba. Minęli nas jacyś ludzie, ale przy takiej pozycji pewnie wyglądaliśmy, jak jakaś migdaląca się para. Obrzydlistwo! Nie! Na samo wyobrażenie zachciało mi się rzygać.<br />
- Puść mnie! - popatrzyłam na niego wściekła, a on tylko zachichotał pod nosem.<br />
- Och, należysz już do Pana Malika, prawda? - pokręcił głową z udawanym współczuciem, a ja posłałam mu spojrzenie, które mogłoby zabić - Nie miałbym nic przeciwko, zostawieniu na twojej szyi jakiegoś swojego śladu, który znaczyłby, że jesteś moja. - uśmiechnął się złowieszczo, a ja z trudem przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. Koleś jest jakiś, kurwa, jebnięty! Z resztą czego ja się spodziewałam, zawsze był. Pochylił się, by pocałować mnie w policzek, ale zrobiłam unik chowając twarz w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem.<br />
- Po prostu mnie puść, proszę... - jęknęłam bliska płaczu.<br />
- Panie Anderson. - zamarłam, gdy usłyszałam głos Marka, gdzieś za plecami Devona. Oczy szerzej mi się otworzy, ale bardziej z uczucia ulgi, niż szoku. - Pani chyba wyraziła się jasno. Proszę ją puścić. - kontynuował Mark, ale jego głos w najmniejszym stopniu nie brzmiał tak, jak zazwyczaj. Teraz był niemal mrożący krew w żyłach, co przypomniało mi o Zaynie. O, kurwa! Zayn! On też tu jest? Jak znalazł mnie Mark?! Och, do kurwy nędzy, puśćże mnie wreszcie!<br />
Zielone oczy Devona, lekko się zwęziły, gdy ciągle wpatrywał się w moją twarz. Cały czas jednak skupiony był na słowach Marka. Uścisk jego rąk na moich ramionach nieznacznie zelżał, ale gdy Mark dostrzegł, że Devon nie ma zamiaru się cofnąć, położył dłoń na jego ramieniu i spokojnym, ale pewnym ruchem odsunął go ode mnie. Devon nie należał do tych, co poddają się zbyt łatwo. Nadal trzymał na mnie te swoje brudne łapska.<br />
- Panie Anderson. - powtórzył bardziej ostrzegawczym tonem Mark.<br />
Devon westchnął cicho, a jego nozdrza rozszerzyły się, gdy nabierał powietrza. To przerażające jak bardzo w tamtej chwili przypominał mi Zayna. Niepewnie pokręciłam głową. Nie! Zayn nie jest taki jak on!<br />
- O co chodzi, Mark? - odezwał się w końcu Devon całkiem formalnym tonem. Jego dłonie ciągle spoczywały na moich ramionach. Strąciłam je, potwierdzając słowa Marka, ale on tylko popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem na ustach. Był prawie tak bardzo onieśmielający jak Zayn. Mocno chwycił mnie za przedramię i odwrócił głowę w stronę Marka.<br />
Obaj zamilkli na dłuższą chwilę i zaraz zdałam sobie sprawę dlaczego. Mimo mojego ograniczonego pola widzenia, dostrzegłam Zayna. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie wściekłości, oczy czarne, niemal dzikie, płonące czystą furią. Szedł z mocno zaciśniętymi pięściami po oby stronach jego ciała i widziałam, że ostatkiem samokontroli próbuje nie rzucić się na Devona. Głośno przełknęłam ślinę, obserwując jak zbliża się w naszym kierunku. Mark odwrócił się całym ciałem w stronę Zayna, podnosząc ręce w próbie zatrzymania go w miejscu. Zayn uporczywie wpatrywał się w Devona spod zmarszczonych gniewem brwi.<br />
- Zająłem się już tym, proszę pana. - powiedział zgodnie z prawdą Mark.<br />
- Panie Malik. - Devon powoli uwolnił moją rękę, ale z jego twarzy nie znikał ten bezczelny uśmieszek, który tak bardzo chciałam zedrzeć przy pomocy mocnego uderzenia.<br />
- Anderson. Odsuń. Się. Od Victorii. Chciałbym zamienić z tobą słówko. - głos Zayna był pusty, ale doskonale wyważony i precyzyjny. Nie bardzo mogłam stwierdzić, bo niewiele widziałam, ale wydawało mi się, że jego cierpliwość powoli się kończyła. Devon odsunął się ode mnie, a potem wszystko działo się już w mgnieniu oka. Zayn odepchnął Marka, który stał na jego drodze i chwycił Devona za kołnierz rzucając nim o ścianę centymetry ode mnie. Podskoczyłam zszokowana i przerażona, a serce zaczęło walić mi jak oszalałe, czułam, że zaraz mogę dostać zawału.<br />
Mark złapał Zayna za ramiona, próbując odciągnąć go od Devona, ale ten tylko posłał mu groźne spojrzenie przez ramię, co spowodowało, że nawet postawny ochroniarz się wycofał.<br />
- Ohydna. Pozbawiona moralności. Kreatura. - warknął Zayn - Dałem ci szansę, przywilej wątpliwości w twoją winę, Anderson. - pięści Zayna zacieśniły się wokół kołnierza Devona. - Na niekorzyść wszystkich kobiet pracujących w tym budynku. Odejdziesz natychmiast. Nigdy nie wrócisz. Twoje wynagrodzenie będzie obejmować pracę tylko do dnia dzisiejszego. Nie otrzymasz odprawy. Nie obejmuje cię wcześniejszy okres wypowiedzenia. Nie dostaniesz referencji i jako mój osobisty obowiązek, przyjmuję poinformowanie każdego twojego przyszłego pracodawcę o przyczynie twojego nagłego zwolnienia. Zapamiętaj moje słowa, Anderson. Wiem wszystko o tobie i o twoim niezdrowym upodobaniu do szantażowania ludzi. A jeśli chodzi o Victorię Greene... Trzymaj. Się. Od. Niej. Z daleka.<br />
O, Jezusie, chyba zaraz zemdleję.<br />
- Zrozumiano? - syknął przez zaciśnięte zęby Zayn.<br />
- T..tak, proszę pana. - odparł nieco łamiącym się głosem Devon.<br />
- Odejdź. - Zayn powoli puścił jego kołnierz i zrobił krok do tyłu. - Natychmiast. - warknął groźnie.<br />
Devon popatrzył na mnie, a potem z powrotem na Zayna. Spuściłam wzrok, nerwowo ściskając w palcach brzeg białej koszulki. Koszulki Zayna.<br />
- Jak sobie pan życzy, Panie Malik. - odgryzł się aroganckim tonem Devon i odszedł. Zaczęło mi sie kręcić w głowie, kiedy spojrzałam na sufit. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak też opadała. Miałam wrażenie jakbym przechodziła jakiś atak paniki. Nie! Nie, tylko nie to. Nie znowu. Osunęłam się na podłogę, przyciskając kolana do swojego torsu i kładąc na nich swoje czoło. Oddychałam głęboko, żeby pozbyć się uczucia nudności i zawrotów głowy. Nie wiedziałam, czy bardziej mam ochotę zemdleć czy się wyrzygać. Zaczęłam cała się trząść i brakowało mi powietrza w płucach. Jezu, co się ze mną dzieje?!<br />
Czułam jak jakaś dłoń rytmicznie pociera moje plecy, a z uwagi na ciarki towarzyszące dotykowi, wkrótce zdałam sobie sprawę z tego, do kogo ona należy. Zayn.<br />
- Oddychaj, Victoria. - szepnął, ale jego głos szybko przekształcił się w nikłe echo, gdy zostałam pochłonięta przez kojącą ciemność. <br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: cyan;">Kolejny rozdział pojawi się we wtorek, bądź środę, bo kuźwa nie wiem właśnie, chyba pojadę ze znajomymi na trzy dni nad taki zalew, ale oni są obesrani i wszystko robią zawsze na ostatnią chwilę, dlatego muszę wcześniej ogarnąć następny rozdział. Ugh. Dlatego gdybym miała wyjeżdżać to prawdopodobnie właśnie w środę, albo w czawrtek lol nie pamiętam xD jak nie wrócę to znaczy że sie zgubiłam, bo jestem debilem i wszędzie się gubię. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: cyan;">Dziękuję za wszystkie komentarze! </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: cyan;">Jak Wam się podobał ten rozdział? Takiego obrotu spraw chyba się nie spodziewaliście, c'nie? HŁE HŁE. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: cyan;">c'ya nigzzy, I love ya </span><span style="line-height: 18px; text-align: left;"><span style="font-size: large;"><span style="color: magenta; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif;">❤</span><span style="color: red; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif;"> </span></span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 18px; text-align: left;"><span style="color: #fff2cc; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: large;">(✿◠‿◠) </span></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="line-height: 18px; text-align: left;"><span style="color: #cccccc; font-family: Arial, Tahoma, Helvetica, FreeSans, sans-serif; font-size: x-small;"><br /></span></span></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com156tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-87250588174777215152013-08-15T21:46:00.000+01:002013-08-16T12:50:21.193+01:00Rozdział 26. <div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Witam NiGgzy!</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Chciałam tylko powiedzieć, że rozdział ten dedykuję na specjalną prośbę Karolinie! ;) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">I DZIĘKUJĘ OGROMNIE WSZYSTKIM, KTÓRZY POMOGLI W GŁOSOWANIU.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Dam Wam znać, czy wygrała, czy nie, jak będę wiedzieć, trzymajcie kciuki :) xx</span></div>
<div style="text-align: center;">
_______________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dlaczego on mi to robi?! Jego chłodna aura jakimś cudem pomagała powstrzymać mu się od uśmiechu, ale nadal widziałam to rozbawienie w jego oczach. Czułam, że zaraz stracę nad sobą panowanie, mocno łącząc swoje nogi pod stolikiem restauracyjnym. Nie wiem jak to się stało, ale kolanem niezamierzenie kopnęłam w spód drewnianej płyty, w wyniku czego sztućce na stole podskoczyły z głośnym brzęknięciem. Oczy wszystkich obecnych tam osób, były skierowane na mnie. Przyglądali się mojemu dziwnemu zachowaniu z konsternacją i zaciekawieniem. Posłałam im słaby, zbolały uśmiech, a oni odpowiedzieli lekkim wykrzywieniem ust w stylu "chyba zwiała z psychiatryka, nie ma co z nią zadzierać". </div>
<div style="text-align: left;">
Jeszcze jeden poziom wyżej i jestem pewna, że ten cholerny wibrator będzie słychać w całej restauracji. Wibracja ustała, a ja zaczerpnęłam głęboki oddech, jakże cennego w tamtym momencie powietrza. Podniosłam wzrok na Zayna. Z uśmieszkiem pod nosem, nabrał na widelec kolejną porcję swojego kruchego kurczaka i napełnił nim usta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba dostałaś już nauczkę. - odezwał się lekkim, śpiewnym tonem, zanim pociągnął łyk wina i dojadł do końca swoją sałatkę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nauczkę? - prychnęłam. Popatrzył na mnie bez wyrazu, a jego dłonie płasko spoczęły obok zastawy stołowej. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie sprzeciwiaj mi się więcej. - wypalił cicho - Zrozumiano? - uniósł jedną brew, a ja głośno przełknęłam ślinę, wiercąc się na krześle, gdy mierzył mnie palącym wzrokiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - mocno chwyciłam brzeg stołu, kiedy poczułam ponowną falę wibracji przy mojej łechtaczce. Odetchnęłam głośno, powstrzymując się od jęknięcia, kiedy intensywność wibracji zwiększyła się. O Boże! Czułam się, jakbym zaraz miała dojść, ale przecież mi zabronił. Byłam tak blisko. On chyba próbuje mnie zabić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak co, Victoria? - rzucił półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam usta, żeby się odezwać, ale wibracje wywoływały na mnie zbyt duży wpływ. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, proszę pana. - wymamrotałam nieskładnie, a brzęczenie ustało w wyniku czego głęboko zachłysnęłam się powietrzem. Uczucie przyjemności powoli odpływało, a ja byłam bliska płaczu, żeby tylko móc osiągnąć spełnienie. To czysta tortura. Byłam taka mokra.</div>
<div style="text-align: left;">
- Musisz być posłuszna i wypełniać moje polecenia. - wyjaśnił niewzruszony.</div>
<div style="text-align: left;">
- Inaczej mnie ukarzesz, tak? Tak to właśnie będzie wyglądać? - zapytałam, ciągle próbując uspokoić oddech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak.</div>
<div style="text-align: left;">
Był taki chłodny i obojętny. Nie lubię, gdy się tak zachowuje. Niepewnie sięgnęłam po lampkę wina i upiłam łyk, odsuwając od siebie talerz. Nie chciałam się już nic odzywać, bo gdybym tylko powiedziała coś nie tak to pewnie znowu włączyłby ten pierdolony wibrator. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dla mnie nadal brzmi to trochę jak jakiś perwersyjny układ. - bąknęłam i poczułam jak odcień mojej twarzy zmienia się w krwisto czerwony.</div>
<div style="text-align: left;">
Pokręcił głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Żadnego biczowania, czy chłosty. </div>
<div style="text-align: left;">
No ja kurwa mam nadzieję! Pochylił się nad stołem, jego oczy spalały się żywym ogniem, a głos był tak cichy, że musiałam się do niego zbliżyć, żeby usłyszeć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Patrzenie na ciebie, jak wijesz się na tym krześle strasznie mnie kręci. Przerżnąłbym cię tu i teraz, gdybym tylko mógł. </div>
<div style="text-align: left;">
Cofnęłam się zszokowana i spuściłam wzrok na prawie nietknięte jedzenie na moim talerzu. Nie mogłam nic przełknąć, cały czas zastanawiałam się co ma zamiar zrobić mi, kiedy wrócimy do hotelu, albo co wymyśli znowu, jeśli powiem coś, co go wkurwi. Ma nade mną całkowitą kontrolę, zwłaszcza, że przechodzę przez ten jebany okres próbny.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmieniłam nieco swoją pozycję na krześle i zaczęłam wgapiać się w swój talerz, jakby potrawa na nim, była najpiękniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek widziałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- O co chodzi? - zapytał, a jego głos wyraźnie złagodniał.</div>
<div style="text-align: left;">
Powoli i z ociąganiem przeniosłam wzrok ze stolika na niego. Patrzył na mnie z kamiennym wyrazem twarzy. Nie chciałam odpowiadać, zwłaszcza w zaistniałej sytuacji, kiedy ma nade mną przewagę w postaci tego małego, brzęczącego czegoś, więc postanowiłam coś zmyślić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cały czas staram się po prostu dojść do siebie, po tej całej akcji z Devonem. - w pewnym sensie to była prawda, ale nie dokładnie to miałam na myśli, bo akurat chodziło mi o majtki, które aktualnie miałam na sobie. Nieśmiało spuściłam wzrok i zaczęłam grzebać widelcem w jedzeniu. Nie byłam głodna. Miałam ochotę na czekoladę, ona zawsze poprawiała mi humor.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął głośno i odłożył swoje sztućce na stół. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zapomnij o Devonie, Victoria. </div>
<div style="text-align: left;">
- Staram się. - szepnęłam, zauważając poirytowanie zaczynające pokazywać się na jego twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Może powinnaś postarać się bardziej. - zmarszczył czoło i wrócił do kończenia swojego posiłku. W ułamku sekundy poczułam ciarki rozchodzące się po całym moim ciele, od których włosy na rękach stawały mi dęba. </div>
<div style="text-align: left;">
Wzdrygnęłam się, gdy ponownie poczułam wibrację przy mojej kobiecości. Zaczęłam wiercić się w miejscu, kiedy surowa przyjemność rozlała się w moich żyłach. Nie wytrzymam dłużej. Moje usta lekko się rozchyliły, uwalniając ciche jęknięcie. Rękami mocno złapałam się krawędzi stołu, ściskając swoje nogi razem. Opuściłam głowę i z całej siły zacisnęłam powieki, czując ciągłe budowanie w środku. Wibracja jeszcze bardziej zwiększyła swoją intensywność, a moja twarz w jednej chwili oblała się szkarłatnym rumieńcem. Czułam na sobie kilka par oczu, doświadczających mojego zbliżającego się orgazmu, którego tak się obawiałam. Wierciłam się i kręciłam na swoim krzesełku. Zaraz chyba dojdę. Boje się, bo czuję, że tym razem będzie to o wiele intensywniejsze niż zazwyczaj!</div>
<div style="text-align: left;">
Jęknęłam półgłosem, a kobieta siedząca przy sąsiednim stoliku posłała mi spojrzenie pełne niedowierzania. Myślałam tylko o tym, żeby rzucić czymś w Zayna, cokolwiek co sprawi, że przestanie. Nie byłam w stanie wytrzymać dłużej. Czułam się zażenowana tak bardzo, jak jeszcze nigdy w życiu. Dobrze to obmyślił, nie miałam już zamiaru sprzeciwiać mu się nigdy więcej, jeśli znowu miałby mnie tak publicznie upokorzyć. Musi przestać. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak samo opadała, byłam zbyt blisko. Nie! </div>
<div style="text-align: left;">
- Wyduś to z siebie, Victoria. Chcę, żebyś mnie o to błagała. Nie przestanę, dopóki nie powiesz, czego chcesz. - wyszeptał cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę... - nie mogłam mówić, bez tego piskliwego tonu. Z rozchylonych warg wymsknęło się pojedyncze westchnięcie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę co? - zapytał Zayn.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie dam rady. Wstałam gwałtownie i bardzo nieelegancko. Na miękkich nogach ruszyłam w stronę damskiej toalety. Wibracja nadal nieprzerwanie torturowała moją kobiecość. Z wielką chęcią zaczęłabym biec. Czułam się jakby ci ludzie, którzy obserwowali mnie ukradkiem, wiedzieli o moim malutkim, nieprzyzwoitym sekrecie. Zamarłam w półkroku, kiedy znajome uczucie w podbrzuszu nasiliło się. Nie byłam w stanie iść! Ta przyjemność....Czuję to! Nie. Nie teraz! Nie kontrolując się dłużej, z głośnym trzaśnięciem opuściłam dłoń na stolik, przy którymś siedziała jakaś wesoła parka i mocno chwyciłam się jego blatu. Teraz już mam to wszystko w chuju! Niech się dzieje co chce. Z całej siły złączyłam nogi i poczułam kojącą ulgę, przyjemność rozlewającą się falą gorąca po moim wnętrzu. Westchnęłam głośno i zastygłam w bezruchu z lekko rozchylonymi wargami, kiedy brzęczenie w mojej bieliźnie ucichło. Niestety było za późno. Wyborna rozkosz rozpływała się w moich żyłach. Oszałamiające uczucie uwolniło moją drżącą kobiecość, a ja przewróciłam oczami, oddając się czystej przyjemności.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje policzki płonęły niemal żywym płomieniem, kiedy zaczynałam odzyskiwać świadomość. Niemrawo założyłam pasemko swoich włosów za ucho. Para siedząca przy stoliku wpatrywała się we mnie szeroko otwartymi oczami, nie wierząc chyba w to, co stało się kilka sekund temu. Jedyne o czym marzyłam, to żeby podłoga pode mną rozstąpiła się, połykając mnie w całości. Rozejrzałam się po sali i zauważyłam, że przynajmniej połowa osób znajdujących się w środku gapi się na mnie z niekrytym osłupieniem. Wyprostowałam się przełykając uczucie wstydu i przeprosiłam ludzi, których spokój niezamierzenie zakłóciłam. Byłam wkurwiona i kompletnie zażenowana. Co za upokorzenie! To najgorsze, co mogło mnie spotkać. Już wolałabym, żeby przełożył mnie przez kolano i porządnie sprał, niż miałabym kiedykolwiek jeszcze doświadczyć takich tortur. Chciałam tylko stamtąd wyjść. Natychmiast!</div>
<div style="text-align: left;">
Szybkim krokiem podeszłam do stolika, gdzie siedziałam wcześniej, chwyciłam swoją torebkę i bez żadnego słowa wyjaśnienia dla Zayna, ruszyłam do wyjścia. Nawet na niego nie spojrzałam. Myślałam tylko o tym, żeby zniknąć stamtąd jak najszybciej. Nie chciałam przebywać dłużej w jego towarzystwie. Jeżeli przygotował dla mnie tego typu kary, to okej, jestem w stanie to znieść, ale nie, kurwa, w miejscach publicznych!</div>
<div style="text-align: left;">
Otwierając drzwi, poczułam przyjemne, chłodne, kalifornijskie powietrze. Odetchnęłam głęboko, z trudem napełniając płuca i uspokajając się lekko. Nikłe odprężenie zniknęło jednak w ułamki sekundy, kiedy Zayn położył dłoń na moim ramieniu. Jego zapach uderzył moje nozdrza momentalnie. Cieszyłam się nim do chwili, kiedy przypomniałam sobie, że przecież jestem na niego wkurwiona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie dotykaj mnie! - rzuciłam półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Cofnął dłoń, ale zaraz pojawił się przede mną, chwytając mnie za rękę i przyglądając się mi się z góry, z tym swoim przebiegłym uśmieszkiem na twarzy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Spokojnie. - szepnął - Doszłaś. Bez mojego pozwolenia. - kontynuował płasko.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam od niego wzrok, żeby nabrać nieco odwagi i podbudować uczucie irytacji, którą miałam do niego żywić w danym momencie. Kiedy mnie dotyka, ma całkowitą kontrolę nad moim zdradzieckim ciałem. Nie mogę sobie teraz na to pozwolić. Jego dotyk wyczynia ze mną niestworzone rzeczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spójrz na mnie. - ton jego głosu zmienił się w ułamku sekundy, jakby przypomniał sobie, że jestem w trakcie tego całego pieprzniętego szkolenia.</div>
<div style="text-align: left;">
Niepewnie podniosłam wzrok. Jego tęczówki były ciemne i przesłonięte pożądaniem. Oplótł mnie ręką w talii i gwałtownie przyciągnął do swojego ciała. Skrzywiłam sie, gdy poczułam jego twardy tors. Puścił moją rękę i owinął sobie moje włosy wokół dłoni, ciągnąc za nie mocno, tym samym zmuszając mnie bym popatrzyła mu prosto w oczy. Czułam, jakby maleńkie igiełki wbijały się w skórę mojej głowy. Pochylił się nade mną i lekko skubnął mój podbródek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wyciągnęłaś wnioski z dzisiejszej lekcji? - zapytał głosem przepełnionym autorytetem.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową. Dupek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odezwij się. - zażądał cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Z trudem przełknęłam ślinę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Proszę pana. - powoli i wyraźnie zaakcentowałam każde słowo, cedząc je przez zęby, po czym specjalnie przygryzłam swoją wargę, od razu widząc jak jego źrenice się rozszerzają. Nadal jestem na niego wkurwiona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań przygryzać wargę. - zmarszczył czoło i odsunął się. Ocierając się o moje ciało wyminął mnie i ruszył wzdłuż chodnika. Odetchnęłam z ulgą i odwróciłam się na pięcie, by odszukać go wzrokiem. Och, Mark już na nas czekał. Z Saabem. Uwielbiam ten samochód.</div>
<div style="text-align: left;">
Podróż do hotelu przebiegła w ciszy, a fakt, że od momentu, gdy opuściliśmy restaurację ani razu ponownie nie włączył wibratora, dawał mi chwilę spokoju. Gdyby nie to, że ta cała knajpa, była nieźle zatłoczona, pewnie nie miałabym nic przeciwko, ale to, że miałam orgazm na oczach pary, która pewnie doskonale wiedziała co się ze mną dzieje, było czystą torturą. </div>
<div style="text-align: left;">
Powoli rozsunęłam swoją sukienkę i pozwoliłam, żeby swobodnie opadła na podłogę. Odkręciłam wodę pod prysznicem i dłonią sprawdziłam jej temperaturę. Majtki, które miałam na sobie były z czarnej koronki, ale zastanawiałam się czym jest ta wypukłość, którą czułam.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy je z siebie zdjęłam, zdałam sobie sprawę, jak mokra byłam. Jezu. Po środku miały małą kieszonkę, więc od razu zainteresowałam się tym, co kryje się w jej środku. Zmagając się chwilę z opornym materiałem, wyjęłam niewielki wibrator, kształtem przypominający nabój do pistoletu. Potrząsnęłam głową i podniosłam go do góry. Był czarny, owalny i miał coś koło sześciu centymetrów. Nie będę kłamać, nie miałabym nic przeciwko temu, żebym sprawiła sobie jeden taki do pracy. To z pewnością dałoby mi powody do uśmiechu, w tamtym przygnębiającym miejscu. Ale nie ma mowy, żebym wtedy oddała pilota pod opiekę Zaynowi. Zamęczyłby mnie chyba na śmierć.</div>
<div style="text-align: left;">
Odłożyłam wibrator na brzeg zlewu i weszłam pod przyjemny strumień wody. Momentalnie się zrelaksowałam, zapominając o tym, co wydarzyło się tego dnia. Jutro wreszcie spotkam się z moją mamą w Detroit. Z wszystkich możliwych miejsc do przeprowadzki, ona musiała wybrać akurat to miasto. Nienawidziłam Detroit, bałam się spędzić tam choćby jedną noc. To i tak dobrze, że mieszkała w tej bezpieczniejszej części miasta.</div>
<div style="text-align: left;">
Szybko się umyłam i zaczęłam zastanawiać nad tym, co jeszcze przygotował dla mnie Zayn na okres tych dwóch kolejnych miesięcy. Czasem mnie przeraża, ale doświadczyłam też tej jego ciepłej strony. Ten chłopak potrafi być naprawdę uroczy i nie mam pojęcia czemu wydaje mu się, że nie jest zdolny do miłości.</div>
<div style="text-align: left;">
Chłodne powietrze odbiło się od mojego nagiego ciała, formując gęsią skórkę. Poczułam ręce oplatające moją talię i zdałam sobie sprawę, że moje plecy przylegają do torsu Zayna. Jego usta delikatnie dotykały mojego ramienia, potem szyi, a ja z zamkniętymi oczami upajałam się ich miękkością.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak się czujesz? - zapytał wprost do mojego ucha, nie odrywając warg od mojej skóry.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę, przypominając sobie akcję z restauracji. Poza oczywistym uczuciem irytacji, zawstydzenia i frustracji seksualnej, czułam się wyśmienicie, żywo i dość entuzjastycznie. To tak, jakbym toczyła jakąś wewnętrzną walkę z nikłą pewnością siebie. Chciałam więcej! Byłam skonsternowana, bo nie mogłam pojąć tych sprzecznych odczuć. Na podstawie uśmiechniętych ust, które wędrowały po moim ciele, domyśliłam się, że Zayn dokładnie zna odpowiedzieć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest pani podniecona, panno Greene. Marzysz o seksie, żeby pozbyć się tej nieprzyjemnej frustracji.-jak to działa? To strasznie pogmatwane, ale on zdaje się wiedzieć o wszystkim, czego chcę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ufasz mi? - zapytał przygryzając płatek mojego ucha. Mruknęłam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze. Na kolana, Maleńka. Zabawię się trochę z tymi twoimi ustami. </div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
Odwróciłam się twarzą do niego i stanęłam jak wryta, kiedy zobaczyłam, jak pewnym uściskiem obejmuje swoją w pełni rozwiniętą erekcję. Usta szerzej otworzyły mi się ze zdziwienia. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego penis był taki duży. Podniosłam na niego wzrok i dostrzegłam jak uśmiecha się szeroko, jednak jego uśmiech skrywał w sobie nieskończoną grzeszność. Upajał się moim szokiem. Powoli opuściłam się na kolana i znalazłam się na wysokości jego twardej, sterczącej długości. Zdenerwowana przygryzłam dolną wargę i popatrzyłam na niego z dołu. Jego oczy błyszczały jasno. Był w swoim żywiole. Jak to się, kurwa, robi?</div>
<div style="text-align: left;">
- Pierwszy raz? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Zawstydzona skinęłam głową, kiedy poczułam jak się czerwienię.</div>
<div style="text-align: left;">
- No to w takim razie, zacznijmy od podstaw. Daj mi swoją rękę. - wyciągnął dłoń przed siebie, czekając, aż wykonam jego polecenie. Chwyciłam ją, a on pociągnął mnie w górę. Och. Jedną dłonią złapał mnie za twarz i mocno wpił się w moje usta. Jego język wwiercić się między moje wargi całkowicie przejmując kontrolę nad moim. Chwilę później zdałam sobie sprawę, po co to robi. Odwracał moją uwagę. Wolną ręką przeniósł moją dłoń na swoją długość. Wahając się, jak jasna cholera, oplotłam ją palcami doświadczając nieznanej wcześniej faktury jego erekcji. Była twarda i delikatna zarazem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wstydź się. - uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Poruszył swoją ręką ściskając pewnie, nadal trzymając ją na moich palcach, a ja zacieśniłam swój uścisk wokół jego penisa. Zamknął oczy, gdy oddech uwiązł mu w gardle. Kiedy ponownie rozchylił powieki, jego tęczówki lśniły ciepłym brązem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dokładnie tak, Maleńka. </div>
<div style="text-align: left;">
Puścił moją dłoń, pozwalając kontynuować mi samej. Ponownie zamknął oczy, a ja powoli poruszałam swoją ręką w górę i w dół jego długości. Lekko wypchnął swoje biodra do przodu, na co instynktownie mocniej oplotłam jego penisa. Niskie warknięcie rozległo się ponad lejącą się z prysznica wodą. Opuściłam się na dół, ostrożnie przed nim klękając. Powinnam teraz...? Popatrzyłam na niego z dołu. Nadal miał zamknięte oczy. Przygryzłam swoją dolną wargę i niepewnie i bardzo wolno polizałam jego czubek, po czym oplotłam go ustami. </div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnął głośno i popatrzył na mnie z góry. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jezu, Re... - mocno zacisnął powieki, kiedy moje wargi pieściły jego męskość. Był tak duży, że miałam wrażenie, że zaraz mogę się udusić, albo nie daj Boże co innego, ale na szczęście powstrzymałam odruch wymiotny. Warknął gardłowo wplatając rękę w moje włosy. Wsuwałam go coraz głębiej i głębiej, czując jak zacieśnia swoje palce wokół moich włosów. W pewnym momencie trzymał mnie już tak mocno, że aż się skrzywiłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Kurwa! - wysyczał przez zaciśnięte zęby. Och, jemu się to podoba? Kilkakrotnie owinęłam swój jezyk wokół jego końcówki i ponownie spróbowałam wsunąć go głębiej. Jego oddech był tak głośny i ciężki, że prawie słyszałam go ponad płynącą z góry wodą. Lekko wypchnął swoje biodra, wbijając się w moje usta i główką penisa dotknął tylnej ścianki mojego gardła. Dzięki Bogu, że się nie zakrztusiłam. Jęknął głośno, powtarzając swój ruch, a ja zmieściłam go całego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, zaraz dojdę. - ledwo wyrzucał z siebie słowa, między postrzępionymi oddechami - Jeśli nie chcesz, żebym doszedł, to przestań. </div>
<div style="text-align: left;">
Odsunęłam się od jego długiego penisa i ciasno objęłam go dłonią. Obniżyłam się jeszcze trochę, przysiadając na własnych nogach i zaczynając od jego podstawy, przejechałam językiem przez całą jego długość, aż dotarłam do główki, ponownie zatapiając go w swoich ustach, tym razem najgłębiej jak potrafiłam. Jego koniec natarczywie naparł na tył mojego gardła. Zayn wbił się w moje usta jeszcze jeden raz i zamarł w miejscu uwalniając swoje spełnienie. Zacisnęłam oczy, gdy poczułam jak nieznajoma, cierpka ciesz wypełnia wnętrze moich ust. Szybko ją połknęłam. Nigdy nie byłam wielką fanką słonych rzeczy, ale widząc go takiego bezbronnego i seksownego i wiedząc, że to tylko dzięki mnie... Och, to dopiero mnie kręciło.</div>
<div style="text-align: left;">
Złapał mnie za ramiona i postawił na proste nogi. Nadal z trudem łapał oddech. Dyszał cicho, a jego oczy ciągle żywo świeciły. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś zbyt dobra, jak na amatorkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się nieśmiało, czując, że się rumienię. Nigdy nie spodziewałabym się, że usłyszę od niego coś takiego. </div>
<div style="text-align: left;">
- Te twoje przemądrzałe usta są bardzo przydatne, panno Greene. I nawet raz się nie zakrztusiłaś? - odetchnął głęboko i przygryzł swoją dolną wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewna, że nigdy wcześniej tego nie robiłaś? - zmarszczył brwi, obiema dłońmi obejmując moją twarz i uśmiechając się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nigdy. - zaczerwieniłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- To było dobre... Bardzo dobre. Jestem ci winien orgazm. - uśmiechnął się, ale zaraz wrócił do swojego naturalnego wyrazu twarzy - Ale zajmę się tym później. </div>
<div style="text-align: left;">
Pochylił się nade mną, wargami dotykając niemal mojego ucha.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odwróć się. Jeszcze z tobą nie skończyłem. - wyszeptał chłodno, a jego głos momentalnie wywołał ciarki w dole mojego kręgosłupa. Zrobiłam jak powiedział i stanęłam twarzą do ściany.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego palce powoli wplotły się w moje włosy, po czym nagle za nie pociągnął, opierając moją głowę na swoim ramieniu. Skrzywiłam się lekko, ale jego usta momentalnie znalazły się przy moich niwelując jakikolwiek ból. Złapał mnie za brodę, zmuszając żebym na niego popatrzyła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ręce na ścianę. Wezmę cię od tyłu. - puścił mnie, kiedy ponownie odwróciłam twarz do ściany.</div>
<div style="text-align: left;">
Niepewnie oparłam się o nią rękami i lekko pochyliłam. Jedną dłonią pieścił moje pośladki, natomiast drugą delikatnie naciskał moje plecy, tak, że w ułamku sekund moja głowa znajdowała się prawie przy podłodze. Znowu wplótł swoje palce w moje włosy i pociągnął mocno, prostując mnie do pozycji stojącej. Przycisnął swoje usta do mojej szyi i jedyną rzeczą, którą słyszałam, był jego ciężki oddech. Czułam jak jego penis rośnie przy moim tyłku. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli dojdziesz, wiedz, że możesz spodziewać się konsekwencji. - co?! Nie mogę dojść?! - Przelecę cię teraz dla swojej własnej przyjemności.</div>
<div style="text-align: left;">
Sięgnął ręką ponad moim ramieniem podkręcając temperaturę wody. Nie! Od razu zrobiło się nieznośnie gorąco, a woda paliła moją skórę do żywego. Powiódł ręką do moich piersi, ściskając je mocno, po czym bez zbędnych wstępów przeniósł ją na moją kobiecość. Powoli potarł ją kilka razy i wsunął we mnie swój palec. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zawsze gotowa... A ja nawet jeszcze nie zacząłem. - znowu lekko, ale zdecydowanie popchnął moje plecy w dół. Mój oddech był ciężki i urywany. Musiałam jakoś nad nim zapanować.</div>
<div style="text-align: left;">
- Rozsuń nogi. - stanął jedną nogą między moimi i przesunął moją lewą stopę w bok, trzymając mnie za biodra. Puścił moje włosy, a ja spojrzałam w dół. Spięłam się, gdy koło swojej kobiecości dostrzegłam jego erekcję. Sięgnął ręką ponad moim ramieniem i przykręcił nieco temperaturę. Jej różnicę od razu poczułam na rozgrzanej skórze. Woda stała się przyjemnie chłodna. Odetchnęłam głęboko.</div>
<div style="text-align: left;">
Bez żadnego uprzedzenia, ale bardzo powoli wsunął się we mnie, aż poczułam, że całkiem we mnie wszedł. Nieustępliwie rozciągając i wypełniając. Jęknęłam głośno. Tym razem czułam, jakby był we mnie głębiej. Rozkoszowałam się tym uczuciem. Ponownie wydałam z siebie niekontrolowane jęknięcie, a on lekko zakołysał i zakręcił biodrami, po czym powoli się wycofał. Na chwilę zastygł w miejscu. Chwycił moje włosy, oplatając je sobie wokół nadgarstka i pociągnął za nie, zmuszając mnie bym gwałtownie podniosła głowę. Niemal w tym samym momencie wbił się we mnie tak mocno, że prawie straciłam równowagę i upadłam na ścianę przede mną. Próbowałam się czegoś złapać, ale nie miałam czego, dodatkowo ta ściana była zbyt mokra i śliska. Uścisk jego ręki na moim biodrze zwiększył się, kiedy wchodził we mnie raz za razem. Jęknął gardłowo i przyspieszył tempo. Już czułam, że niedługo mogę osiągnąć orgazm, ale przecież zabronił mi dojść!</div>
<div style="text-align: left;">
- Wytrzymaj, Victoria. - warknął. </div>
<div style="text-align: left;">
Nie ustępował w swoim rozkosznym ataku, wchodząc we mnie raz po raz, a z każdym kolejnym pchnięciem, czułam jak jego palce mocniej wpijają się w skórę na moim biodrze. Ledwo mogłam ustać na drżących nogach, głowa zaczynała boleć mnie od tego ciągłego ciągnięcia za włosy... poza tym, w środku cały czas czułam, że zbliżam się do nieuniknionego. Zayn cały czas gwałtownie i brutalnie wchodził we mnie, nie zwalniając nawet na chwilę. Wszystko co słyszałam, to tylko jego ciężkie oddechy, jęknięcia i niskie warknięcia. Moje ciało samo odpowiadało na to co robił. Nie, przecież nie mogę dojść! Nie mogę dojść... Nagle Zayn wbił się we mnie z nieznaną mi wcześniej siłą, tak głęboko jak jeszcze nigdy i zastygł w miejscu, cały czas jednak mocno ciągnął mnie za włosy i wpijał palce w skórę na biodrze. Czułam jakby miliony małych, ostrych szpileczek, wbijających się w moją czaszkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odwróć się. - rzucił nieznoszącym sprzeciwu tonem i wysunął się ze mnie, gdy stanęłam z nim twarzą w twarz. Wolną rękę położył na moim ramieniu, naciskając w dół i z powrotem zmuszając do klęknięcia. Jego druga dłoń ciasno oplatała pokaźną erekcję, masując ją energicznie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Otwórz. - rzucił.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie! To jest za słone! Powoli rozchyliłam wargi i podtrzymując się jego nadgarstka, drugą dłonią przejęłam jego penisa. Włożyłam go do buzi, a on bez żadnego ostrzeżenia, pociągnął mnie za włosy, wbijając się w wnętrze moich ust i niemal od razu dochodząc. Skrzywiłam się i tym razem nie byłam już taka chętna do połykania. Odsunęłam się od niego i wierzchem dłoni otarłam półprzezroczystą ciecz ze swojej twarzy. Spływająca woda natychmiast zmyła wszystkie jego soki. Nieśmiało podniosłam na niego wzrok. Wpatrywał się we mnie przez lekko przymrużone powieki, ciężko dysząc i powoli masując swoją długość. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zadziwia mnie pani, panno Greene. - podał mi rękę i pociągnął mnie w górę bez najmniejszego trudu - Jesteś moja. - szepnął - Witaj w moim świecie, Maleńka. - objął moją twarz i pocałował mnie mocno, zanim zakręcił wodę. Czułam się jak otępiała. Bolały mnie ramiona, głowa, to cholerne biodro, ale mimo tego wszystkiego nawet nieźle się bawiłam. Może byłam trochę sfrustrowana, no bo przecież nie doszłam od momentu, kiedy wyszłam z restauracji.</div>
<div style="text-align: left;">
Przebrałam się, umyłam zęby i prawie nieprzytomna weszłam do swojej sypialni. Byłam trochę obolała, ale dało się wytrzymać. Ostrożnie opadłam na łóżko, rozkoszując się chłodnym, jedwabnym materiałem dającym ukojenie moim słabym nogom. Na moment zamknęłam oczy. Materac lekko się zakołysał, a ja od razu zaczęłam martwić się, co on jeszcze ma w zanadrzu. Proszę, już więcej nie. Serio, wykończył mnie do cna. Rozchyliłam powieki i dostrzegłam go siedzącego obok mnie po turecku. Bez koszulki. Włosy miał jeszcze wilgotne i trochę poburzone. Mogłabym się gapić na niego godzinami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zdejmij koszulkę i połóż się na brzuchu. - polecił płaskim tonem, ale w jego głosie kryło się coś ciepłego. Nie! Nie chcę już więcej! Jego oczy momentalnie złagodniały, gdy kilkakrotnie zamrugałam wpatrując się w niego skonsternowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę tylko pomasować ci plecy. - przechylił głowę w bok. Och. Przystałam na to natychmiastowo, szczędząc jakichś niepotrzebnych docinków, czy komentarzy. Ospale przeciągnęłam przez głowę materiał i przycisnęłam go do piersi, zostając w samych majtkach. </div>
<div style="text-align: left;">
Usiadł okrakiem na mojej pupie, ciężar ciała przenosząc na swoje kolana. Jego palce zamknęły się na moich ramionach, działając jakieś cuda. Zamknęłam oczy, rozkoszując się uczuciem ulgi. Odgarnął moje włosy na bok i pochylając się cmoknął mnie w kark. Poczułam gęsią skórkę, kiedy jego przelotne pocałunki zjechały wzdłuż ramienia. </div>
<div style="text-align: left;">
- Masz bardzo spięty kark. - brzmiał na poirytowanego. Spojrzałam przez swoje ramię, akurat kiedy marszczył brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ciekawe dlaczego. - bąknęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn pochylił się i delikatnie chwycił mnie za podbródek. Jego oczy momentalnie pociemniały, a ja zamarłam w bezruchu. </div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań. - zmrużył swoje oczy, uparcie wpatrując się w moje, po czym wrócił do swojej poprzedniej pozycji, masując moje ramiona. Zauważyłam jednak, że robił to z nieco większą siłą. Głośno przełknęłam ślinę i lekko się rozluźniłam. Jezu, czasem serio doprowadza mnie na skraj zdenerwowania. Nawet nie wiem, co tym razem zrobiłam!</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął pod nosem,a jego dłonie zjechały w dół mojej talii. Wzdrygnęłam się, gdy jego dotyk wywołał u mnie łaskotki. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak się czujesz? - zapytał cicho. Uniosłam się lekko, podpierając brodę na dłoniach. Przestał mnie masować i położył się obok mnie na łóżku, opierając swój ciężar ciała na łokciu. Wyciągnął wolną rękę i założył pasemko moich włosów za ucho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem zmęczona. - bąknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Mrugnął jednym okiem i po żmudnych próbach ukrycia uśmiechu, ten wreszcie wymalował się na jego ustach. Oparł swoją głowę na ręku, a kciukiem wolnej przejechał po moim tatuażu przedstawiającym yin i yang. Wyglądał na głęboko zamyślonego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie nienawidzisz mnie? - szepnął, a w jego oczach błysnęło poczucie bezradności. </div>
<div style="text-align: left;">
Skonsternowana zmarszczyłam czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Dlaczego miałabym cię nienawidzić? </div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzł wargę i pociągnął mnie za rękę. Podniosłam się lekko, próbując zakryć swoje piersi. </div>
<div style="text-align: left;">
- W restauracji... Byłaś na mnie zła. - teraz to on zmarszczył czoło, a jego głos niewiarygodnie złagodniał.</div>
<div style="text-align: left;">
Och.</div>
<div style="text-align: left;">
- Złość i nienawiść to dwie, zupełnie różne rzeczy. - bąknęłam - Nie nienawidzę cię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale byłaś zła. Dlaczego? - wyszeptał.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo byłam zażenowana. - moja twarz przybrała kolor pomidora, kiedy usiadłam i pospiesznie nałożyłam na siebie koszulkę. Przypominanie sobie tej paskudnej sytuacji wpędzi mnie do grobu. Mam nadzieję, że gdy kiedyś sobie o tym przypomnę po prostu będę mogła się z tego uśmiać.</div>
<div style="text-align: left;">
- To kara, Victoria. - nawet mimo tego, że siedziałam do niego plecami i nie widziałam jego twarzy, wiedziałam, że jest częściowo poirytowany.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego mi to zrobiłeś? - przeniosłam na niego wzrok, gdy wyczułam, że również usiadł. Podsunął się bliżej torsem prawie dotykając moich pleców. Znowu zaczął masować moje ramiona, a ja mruknęłam cicho dając się ponieść wspaniałemu uczuciu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo mi się sprzeciwiłaś. Wyszłaś z penthouse'u po tym, jak dosadnie powiedziałem ci, żebyś tam została. - rzucił półgłosem. Przyciągnął mnie do swojej klatki, po czym zjechał dłonią wzdłuż ramienia, przez kości obojczyka, aż do szyi. Jego dotyk, nawet przez koszulkę, wyzwalał iskry pod moją skórą. Przygryzłam wargę, a on lekko pociągnął za mój podbródek. Wtulił nos w moje włosy i zaciągnął się głęboko ich zapachem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy ci się sprzeciwiłam, jeszcze nie byłam twoją partnerką seksualną. - odparłam odważnie. Marzyłam, żeby przestał mnie dotykać. Serce waliło mi jak oszalałe, nie mogłam uspokoić oddechu. Nie mogłam nad sobą zapanować. Trzymaj się, Greene! </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale wszystko zmieniło się, kiedy przystałaś na moją propozycję, Victoria. - delikatnie przywarł ustami do miejsca, gdzie moja szczęka styka się z szyją. I właśnie w tamtym momencie wszystko stało się dla mnie jasne. To po to prosił mnie o ten cały okres próbny. Chciał mnie tylko ukarać za to, że mu się sprzeciwiłam. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś strasznie manipulacyjny. - bąknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Wyczułam jak się uśmiecha. Pewnie skapnął się, że dopiero teraz do tego wszystkiego doszłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem biznesmenem, panno Greene. Czego innego się spodziewałaś? - zaśmiał się cicho przy moim uchu - Spójrz prawdzie w oczy, Victoria. Chcesz tego tak samo jak ja. - lekko objął mnie w talii, a ja zadrżałam w duchu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Teraz też wiesz czego chcę? - przygryzłam wargę, kiedy poczułam jego zarost przy skórze mojej szyi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma co protestować, Maleńka. Twoje ciało bardzo żywo reaguje na mój dotyk. - jego dłoń, niemiłosiernie powoli zjechała na moje podbrzusze, a ja momentalnie poczułam to głęboko w środku </div>
<div style="text-align: left;">
- Znam twoje ciało lepiej, niż ty sama. - niespiesznie wsunął swój palec za moje majtki, a ja natychmiast poczułam przypływ adrenaliny - Jestem pani winien orgazm, panno Greene.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Było zbyt jasno. Chciałam spać. Wszystkim co mnie interesowało w danym momencie, był sen. Mruknęłam cicho i chciałam przekręcić się na drugi bok, ale nie mogłam. Byłam skwapliwie owinięta rękami Zayna. Jego długie nogi wplecione były między moje, a ja leżałam tam zszokowana. Serio, zszokowana. Nie spodziewałam się, że ze mną zostanie. Nawet nie za bardzo pamiętam, co było po tym, jak doszłam. Chyba od razu zasnęłam, ale nie jestem pewna.</div>
<div style="text-align: left;">
Ostrożnie odwróciłam głowę w jego stronę, wiedząc że bardzo łatwo jest go obudzić. Miał lekko rozchylone usta i pachniał tak... zaynowo. Nigdy nie będę miała dość tego cudownego zapachu. I ten jego lekki zarost... Znowu wyglądał tak wyraziście. Nieźle! Włosy, jak zwykle poburzone. To znaczy tym razem poburzone troche bardziej dzięki mnie. Kocham jego włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
Jest zbyt piękny, żeby opisać go słowami, jednak to wszystko jest tylko złudzeniem. Te wszystkie rzeczy, które nierozerwalnie są jego częścią... Nie mogę pomieścić w głowie faktu, że on nigdy nie miał normalnej dziewczyny. Jeśli chce, potrafi być naprawdę słodki i opiekuńczy, cóż, może czasem trochę zbyt opiekuńczy. No i zaraz po tym nadchodzi ta jego onieśmielająca strona. Wystarczy tylko, że ktoś go czymś zdenerwuje, albo rozzłości. Ty piękny, popierdoleńcu! Co ty ze mną wyprawiasz?!</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnęłam cicho i wlepiłam wzrok w sufit. Zaczęłam zastanawiać się jak bardzo ostry może być. Zeszłej nocy było dość ostro, mimo że mówił, że postara się być delikatniejszy. Nie wiem czemu tak mnie to rozśmieszyło, ale aż zaczęłam chichrać się sama do siebie. Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczerpnęłam głęboki oddech.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z czego się tak cieszysz? - Zayn wstał!</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam, obudziłam cię? - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnął się lekko i pokręcił przecząco głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. - skubnął moją brodę i miękko cmoknął mnie w usta - Dzień dobry, panno Greene. - jak to możliwe, że nie ma nawet porannego oddechu?! Dupek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej. - odpowiedziałam, kiedy podniósł się na łokciu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Hej. - powtórzył z tym zapierającym dech w piersiach uśmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem zaskoczona, że cię tu widzę. - wymamrotałam półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oto właśnie zalety budzenia się przy tych twoich przemądrzałych ustach, Victoria. - popatrzyłam na niego z udawanym wyrzutem, a on uśmiechnął się lekko - Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. - odparł z lekką zmianą w jego nastroju.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest w porządku. Dlaczego właściwie nie lubisz z kimś spać? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnął głęboko i przeczesał palcami włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Żeby uniknąć zażyłości. </div>
<div style="text-align: left;">
Uniknąć zażyłości?! Jakiej zażyłości? Kiedy przepieprzy cię tak mocno, że nawet nie masz siły się odezwać, to co tu dopiero mówić o jakimś dotykaniu, czy innej intymności! On potrafi wycisnąć z ciebie całą energię! Zmarszczyłam brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ale...</div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań. - pokiwał głową i zmarszczył czoło. Powoli opuściłam wzrok na łóżko. Przygryzłam wargę i niepewnie sięgnęłam ręką do jego arabskiego tatuażu. Na żebrach też miał tatuaże. Jak to możliwe, ze wcześniej ich nie zauważyłam? </div>
<div style="text-align: left;">
- Zamierzasz jeszcze kiedyś zrobić sobie jakiś nowy tatuaż? - zapytałam z wahaniem w głosie. Jego tęczówki lekko pociemniały, kiedy przeniosłam swój wzrok z jego torsu, by spojrzeć mu w oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pewnie jakoś niedługo. - chwycił moją dłoń, zatrzymując ją w połowie drogi do kolejnego tatuażu, który chciałam dotknąć i lekko musnął ustami jej wewnętrzną stronę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co one znaczą? - zapytałam, marszcząc brwi gdy nerwowo przełknął ślinę. Palcem wskazał tatuaż w języku arabskim, znajdujący się na jego lewej kości obojczyka. </div>
<div style="text-align: left;">
- To znaczy "bądź wierny sobie". - podniósł się lekko i wskazał na arabski symbol na swojej prawej piersi - To imię mojego dziadka, Waltera. - och, więc to nie symbol, nie miałam pojęcia - Mój dziadek przyjaźnił się z Grahamem. - podniosłam wzrok na Zayna wyraźnie zaalarmowana znajomym imieniem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Z Grahamem?! - zapytałam starając się brzmieć naturalnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnął głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tym Grahamem z parkinsonem i problemami nowotworowymi, który każdego dnia przychodzi do Java Hut? </div>
<div style="text-align: left;">
Ponownie kiwnął głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Znam go dość dobrze. Zajmował się mną, kiedy byłem... - zamilkł na chwilę, układając usta w cienką, prostą linię - ...niegrzeczny. </div>
<div style="text-align: left;">
Prychnęłam cicho. Dziwne.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jaki ten świat mały. - bąknęłam. </div>
<div style="text-align: left;">
Skinął potakująco i spuścił wzrok. Zgiął swoje nogi w kolanach i palcami kilkakrotnie potarł swoją brodę, wpatrując się w moją twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
- A ty? - zapytał obracając moją rękę i przenosząc wzrok na mój mały tatuaż yin i yang. </div>
<div style="text-align: left;">
- A ja co? - odchrząknęłam niepewnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz sobie zrobić kolejny tatuaż? </div>
<div style="text-align: left;">
- No. Właściwie już o tym nawet myślałam. Zrobiłabym sobie jeden na lewej piersi, co o tym myślisz? - rzuciłam zaczepnie. Jego brwi uniosły się momentalnie i przebiegły uśmiech wymalował się na jego ustach. </div>
<div style="text-align: left;">
- Wolałbym, żeby moje cycki zostały nietknięte. - wściubił swój palec wskazujący w moją lewa pierś, a ja momentalnie strąciłam jego dłoń.</div>
<div style="text-align: left;">
- Twoje cycki? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Moje. - uśmiechnął się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Serio?</div>
<div style="text-align: left;">
Objął moje piersi, co od razu przyprawiło mnie o atak śmiechu, gdy próbowałam wykręcić się z jego uścisku. Wspiął się na mnie i usiadł, przerzucając swoje nogi po obu stronach mojej talii. Z trudem łapałam oddech, a na jego twarzy pojawił się ten piękny, chłopięcy uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
- Moje. - powtórzył bezgłośnie, a ja znowu wybuchnęłam chichotem. Nie przestawał się uśmiechać, pochylając sie nade mną i obejmując moją twarz. Oparł się swoim czołem o moje i po krótkiej chwili przywarł do mnie miękkimi ustami. </div>
<div style="text-align: left;">
- Będziesz za mną tęsknić jak pojedziesz do Detroit? - zmarszczył brwi, nadal próbując uspokoić oddech po niedawnym pocałunku.</div>
<div style="text-align: left;">
Nieśmiało skinęłam głową i zaczerwieniłam się. Naprawdę będę tęsknić za tym czubkiem, kochającym wszystko kontrolować i za tym, któremu humory zmieniają się szybciej, niż kierunek wiatru na polu golfowym i za tym doświadczonym sekspertem też. </div>
<div style="text-align: left;">
- Serio? - wyprostował się lekko, podpierając się rękami po obu stronach mojej głowy.</div>
<div style="text-align: left;">
- No.</div>
<div style="text-align: left;">
Przez chwilę wpatrywał się w moje oczy, aż w końcu zaczęłam wiercić się pod jego ciężarem. Wyglądał tak, jakby nie wierzył w moje słowa. </div>
<div style="text-align: left;">
- A ty będziesz za mną tęsknił? - rzuciłam wesołym tonem, unosząc brew. Wyraźnie poprawił mu się humor. Odprężył się nieco i z powrotem opadł obok mnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy pani się ze mną drażni, panno Greene? - uśmiechnął się i lekko pociągnął za mój podbródek.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dokładnie tak, panie Malik. - odpowiedziałam również z uśmiechem i usiadłam na łóżku. Przeciągnęłam się i wreszcie znalazłam siły, by wstać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy chcesz wyjechać? - zapytał, sięgając po moją rękę, zanim jeszcze zdążyłam zrobić krok. Z powrotem opadłam na materac i przygryzłam wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
Naprawdę nie chcę wyjeżdżać z samego rana, bo jakoś nie bardzo chce mi się zajmować teraz pakowaniem. Wieczorem też nie pasuje, bo jeśli w ciągu dnia Zayn gdzieś wyjdzie, to znowu utknę tutaj sama. No i co ja mam do cholery zrobić?</div>
<div style="text-align: left;">
- Masz dzisiaj jakieś spotkania? - zapytałam, sięgając na szafkę nocną po frotkę do włosów, ale ku mojemu zdziwieniu Zayn wyjął mi ją z dłoni. Spojrzałam przez swoje ramię, zainteresowana jego gestem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Odwróć się. - rzucił półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi, ale posłuchałam go. Ostrożnie przeczesał moje włosy palcami, a ja siedziałam w kompletnej konsternacji. Był taki... delikatny?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam dzisiaj żadnych spotkań. - łagodnymi ruchami zaczesał moje włosy do góry i związał w koński ogon. Sekundę później mocno za niego pociągnął, opierając moją głowę na swoim ramieniu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Serio, musisz przestać to robić. Niedługo ołysieję. - popatrzyłam na niego wymownie, a on w odpowiedzi uśmiechnął się leniwie, przejeżdżając palcami po linii mojej szczęki, aż dotarł do szyi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Och, nie, Skarbie. Ja zawsze robię to, co chcę. - rzucił zaczepnie, obejmując moją twarz i całując mnie mocno - Serio, musisz przestać przygryzać tę wargę. - puścił moje włosy, a ja od razu wstałam z łóżka. Musiałam trzymać się od niego z daleka, bo coś czułam że znowu może wpędzić mnie w stan kompletnej bezradności przez ten swój dotyk.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mogę jechać z tobą do Detroit? - krzyknął, kiedy już jedną nogą byłam w łazience. </div>
<div style="text-align: left;">
Oczy szerzej otworzyły mi się ze zdziwienia. Zamarłam w miejscu i odwróciłam się na pięcie. Przechylił głowę w bok, kiedy rozchyliłam usta, żeby się odezwać. Nie! Nie może jechać!</div>
<div style="text-align: left;">
- Um... Nie możesz. - bąknęłam półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? - zmarszczył czoło, ale nie dostrzegłam żadnych oznak złości, czy urazy. Kamienna twarz, jak zwykle.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja tylko...um...Potrzebuję trochę czasu, żeby pomyśleć. - wzruszyłam ramionami, czując, że tracę swoją pewność siebie, kiedy tak przyglądał mi się zdziwiony. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pomyśleć o czym? </div>
<div style="text-align: left;">
Zaczerwieniłam się.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um.. O tobie. - wymamrotałam cicho - I o tym kontrakciku. </div>
<div style="text-align: left;">
Zmrużył lekko oczy, ale dostrzegłam w nich błysk rozbawienia, który próbował ukryć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej. Cóż, koniec końców, panno Green, nadal myśli pani o mnie pod kątem erotycznym. - uśmiechnął się, a ja przypomniałam sobie dzień, kiedy po raz pierwszy wybraliśmy się na kawę. - Ja też będę za tobą tęsknił. - dodał po chwili z uśmiechem, podnosząc się z łóżka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? - nie udało mi się ukryć zszokowania. Serio, tego się nie spodziewałam. Myślałam, że z przyjemnością odpocznie od mojej krnąbrności.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście, Victoria. Uwielbiam przebywać w twoim towarzystwie. - podszedł do mnie. Korzystając ze swojego wzrostu, pociągnął mnie lekko za związane włosy, a kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, złożył na moich ustach krótki pocałunek. </div>
<div style="text-align: center;">
__________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Kolejny rozdział pojawi się w niedzielę :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Nie macie pojęcia ile się umęczyłam przez ten rozdział xD to był chyba jeden z najtrudniejszych jak do tejk pory, pod względem erotycznym do tłumaczenia o LOLZ. Niech Bóg ma mnie w swojej opiece i wybaczy wszelkie grzechy (głownie deprawacji młodzieży nieletniej). Módlcie sie za mnie, bo jak się spotkamy w piekle, to może być kiepsko z utrzymaniem imprez na przyzwoitym poziomie LULZ. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Luv ya <3 </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">ACCCH I PLZ JAK COŚ KOMENTUJECIE NA TT CZY CYTUJECIE Z COLD TO DAJCIE HASHTAG #COLD BO JA UWIELBIAM CZYTAĆ I RETWEETOWAĆ TAM WASZE ROZKMINY :)</span></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com126tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-71661215703088522682013-08-13T01:32:00.001+01:002013-08-13T01:32:25.043+01:00Rozdział 25. Ciemno-brązowe ściany, które mnie otaczały, zdawały się mnie przytłaczać i niemal wchłaniać do środka. Nie dawałam już rady siedzieć w tym pokoju hotelowym, zadręczając się sytuacjami, które przydarzyły mi się odkąd poznałam Zayna. Był teraz z nim. Z facetem, który zniszczył moje życie. Ale nie tylko nad tym myślałam, martwiłam się faktem, że ciągle nie poradziłam sobie z tą sprawą i nadal mnie to niepokoiło. Minęło już jakieś półtorej godziny, a on nadal był na tym spotkaniu, razem z nim. W tym samym pokoju, oddychając tym samym powietrzem. To normalne? Muszę się stąd wydostać. Wyjść gdzieś. Natychmiast!<br />
Przebrałam się w coś bardziej amerykańskiego i odpowiedniego do panującej tu pogody. W Kalifornii nastały aktualnie straszne upały. Wyglądałabym jak jakaś podejrzana terrorystka, jeśli jako jedyna wyszłabym w długich jeansach. Zdjęłam swoją koszulkę i zaczęłam przekopywać się przez ubrania w walizce, których jeszcze nie zdążyłam wypakować. Po krótkiej chwili wyłowiłam krótkie spodenki z wysokim stanem. Minął już kawałek czasu, odkąd miałam je na sobie po raz ostatni. Sama byłam zaskoczona, że nadal są na mnie dobre. Zanim się zorientowałam, byłam już za drzwiami. Upewniłam się, że zabrałam ze sobą swój klucz, który Zayn schował w swojej szafce nocnej. Jest beznadziejny w ukrywaniu rzeczy, no chyba, że myślał, że go posłucham i na serio się stąd nie ruszę.<br />
Ale zaraz zaczęłam się zastanawiać co zrobi, jeśli wróci i mnie tu nie zastanie. Nie, na bank uda mi się wrócić zanim to spotkanie dobiegnie końca. Ja chcę tylko zaczerpnąć świeżego powietrza i wyrwać się z tego przytłaczającego budynku. Zatrzymałam się w półkroku, kiedy dostrzegłam kogoś stojącego przy windzie. Blaise? Co on tu, do cholery, robi?! Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w jego stronę, z duszą na ramieniu, jakbym popełniała jakiś ciężki grzech. Gdy pojawiłam się w zasięgu jego wzroku i wyciągnęłam dłoń, żeby nacisnąć przycisk przywołujący windę, momentalnie mnie powstrzymał.<br />
- Proszę pani, pan Malik wydał mi jasne polecenie, żeby zatrzymać panią w budynku. - wypalił z kamiennym wyrazem twarzy.<br />
Z trudem napełniłam płuca powietrzem i ze wszystkich sił próbowałam się uspokoić. Zwilżyłam usta i przechyliłam głowę na bok, cały czas się mu przypatrując.<br />
- Naprawdę? - uniosłam brew, a on głośno przełknął ślinę. Och, czyżbym go onieśmielała?<br />
- Tak, proszę pani.<br />
- Widzisz tu gdzieś teraz pana Malika? - zapytałam grzecznym tonem.<br />
- Nie, proszę pani.<br />
- Więc myślę, że najlepiej będzie, jeśli pozwolisz mi wyjść. - uśmiechnęłam się łagodnie.<br />
Zakołysał się na stopach, dłonie splecione miał za plecami i sam w sobie również wyglądał trochę onieśmielająco, gdy wyprostował się, podnosząc głowę do góry i wlepiając wzrok przed siebie.<br />
Pewnie zrobił to specjalnie, żeby mnie wystraszyć. Podziałało, muszę przyznać, ale i tak to nic w porównaniu z onieśmielającym Zaynem. Właściwie to przecież mogę się postawić Blaise'owi.<br />
- Nie mogę tego zrobić, proszę pani. - odparł niewzruszonym tonem.<br />
- Proszę cię, mów mi Re. - bąknęłam poirytowana.<br />
- Tak jest, proszę pa...um..Re. - poprawił się w pół zdania.<br />
- Blaise, jeśli poproszę cię, żebyś mi towarzyszył, zrobisz to? Jestem pewna, że będę z tobą bezpieczniejsza, poza tym oboje będziemy mieli kontakt z Zaynem. On kazał mi zostać w tym budynku, nic nie wspominał o penthousie. Chciałabym rozejrzeć się po hotelu. - proszę cię zgódź się, błagam, powiedz tak - Pójdziesz ze mną, proszę?<br />
Na serio zaczął się nad tym zastanawiać, a ja już w duchu przygotowywałam się na jego odmowę.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie, Re. - zaraz, co? Chyba muszę go poprosić, żeby powtórzył. Czy on się właśnie zgodził?! Odwrócił się na pięcie i jednym naciśnięciem odpowiedniego guzika, przywołał windę. Naprawdę mnie pozwoli mi wyjść?!<br />
Drzwi windy zasunęły się, a ja utknęłam w tym metalowym pudełku z Blaise'm. Świetnie, nie całkiem w ten sposób wyobrażałam sobie realizację mojego planu, ale przynajmniej wydostałam się z tego głupiego pokoju. Wyciągnęłam broszurę, którą zabrałam ze stołu w jadalni, pierwszego dnia, którego przyjechaliśmy. Przypomniałam sobie, że miałam ją przeczytać, gdy zdecydowałam się opuścić apartament. Dobrze, że to zrobiłam bo inaczej nie miałabym pojęcia gdzie iść. W hotelu były trzy sale kinowe, dwa pokoje do zabaw dla dzieci i trzy baseny z dwoma jacuzzi na parterze. Dość dużo rekreacyjnych rzeczy do robienia, ale jedyne o czym marzyłam, to tylko żeby wydostać się z tego przytłaczającego miejsca.<br />
- Lubisz windy? - zapytałam Blaise'a, który stał obok mnie i nie odzywał się ani słowem.<br />
Momentalnie zmarszczył brwi i popatrzył na mnie z góry kompletnie skonsternowany, ale ta ekspresja zniknęła z jego twarzy w ułamku sekundy i zaczęłam zastanawiać się czy czasami mi się to nie przewidziało.<br />
- Tak, proszę pani.<br />
Znowu powiedział do mnie per pani. Zmarszczyłam czoło i szybkim gestem ręki, nacisnęłam wszystkie ponumerowane guziki znajdujące się w windzie, uważając tylko by nie wybrać drugiego piętra. Popatrzyłam na niego z dołu i posłałam mu szeroki uśmiech. W jego oczach błysnęło rozbawienie. Och, czyli jednak może się wyluzować? Zanim dotarliśmy na parter, w międzyczasie dosiadło się do nas tylko dwoje ludzi. Zrobiłam krok do przodu i wyszłam do znajomego, przestronnego lobby. Było tam dość ciemno i mahoniowo, jeśli to w ogóle ma jakiś sens. Podłoga ułożona była z kremowego marmuru, a ściany skąpane były w odcieniach bordo z mahoniowymi wstawkami. W jakiś dziwny sposób, to wszystko wydawało się razem nieźle współgrać.<br />
- Dokąd, proszę pani? - zapytał Blaise, kiedy oddaliliśmy się nieco od windy.<br />
Proszę pani?! Tylko spróbuj powiedzieć tak do mnie jeszcze raz!<br />
Odwróciłam od niego wzrok i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Kiedy namierzyłam wzrokiem wielkie drzwi wejściowe, z trudem powstrzymałam się, żeby przez nie nie wybiec. Zamiast tego obrałam na cel w basen. Nie uszłam nawet kroku, kiedy usłyszałam znajomy, piskliwy głos. To nie może być prawda...<br />
- Tori! Jasna cholera, to naprawdę ty! - Elena?! Szerzej rozpostarłam powieki, kiedy zaczęła biec w moją stronę. Jej, kiedyś, złote włosy, już nie były złote. Teraz były głęboko czekoladowego koloru, który zdawał się dobrze współgrać z jej karnacją. Nadal miała długie, tyczkowate nogi, ale wyglądała całkiem inaczej. Rozłożyła ramiona i przyciągnęła mnie do siebie w ciasnym uścisku, a ja tylko stałam tam jak wbita w ziemię.<br />
- Elena? - szepnęłam.<br />
- To ja! Tak! Elena! - uśmiechnęła się szeroko, a ja z uwagi na to, że właśnie tak ją zapamiętałam, jako wesołą i ciepłą osobę, odpowiedziałam jej tym samym.<br />
- Co ty tu robisz? - zapytałam, próbując przełknąć swoje zdziwienie.<br />
- Czekam na Devona. Ma spotkanie z jakąś ważną szychą. Nie zapowiadało się zbyt miło. Zwłaszcza, że bufon przyleciał tu specjalnie z Londynu. - skrzywiła się. Och, była całkiem nieświadoma tego, że znam Zayna i nawet całkiem mi się to podobało. Ale zaraz, ona nadal jest z Devonem? Niedobrze mi. Nie. Nie. Nie!<br />
- Och, tak. - przełknęłam ślinę i podniosłam wzrok na Blaise'a. Rzetelnie skanował całe pomieszczenie, rozglądając się na boki, tak jak to robi każdy rasowy ochroniarz.<br />
- Więc... Co ty tu robisz? Czemu nie powiedziałaś, że będziesz w Kalifornii?! - posłała mi przyjaznego kuksańca w bok i ponownie oplotła mnie ramionami - Tęskniłam za tobą!<br />
- Ja za tobą też! - zrobiłam zbolałą minę, a ona powtórzyła mój grymas.<br />
- Zdecydowanie powinnyśmy się umówić. Jestem pewna, że Devon się ucieszy, kiedy cię spotka!<br />
Moje oczy bezwiednie podwoiły swoje rozmiary, a ona popatrzyła na mnie skonsternowana. Kurwa! Kurwa!<br />
- Aach, jestem trochę zabiegana. Jutro jadę do Detroit, zobaczyć się z mamą, więc raczej nie będę miała czasu. - z trudem przełknęłam ślinę. Nie! Na pewno nie mam zamiaru spotykać się z tym bydlakiem.<br />
- Nie, serio, po tym jego całym spotkaniu możemy gdzieś wyskoczyć, wypić razem kilka drinków.<br />
Drinki? Razem? Z Devonem? Nie!<br />
- Naprawdę nie dam rady. - nerwowo przygryzłam dolną wargę.<br />
- Och, no nareszcie! Jest!<br />
Z trudem nabrałam powietrza. O kurwa, o kurwa, o kurwa.<br />
- Żarcik. To nie on. Ale przysięgam, że koleś wyglądał dokładnie jak on. Sorry, fałszywy alarm.<br />
W myślach wyobrażałam sobie jak przywalam jej z liścia. Gdyby tylko znała te jebaną prawdę!<br />
- Nadal ze sobą jesteście? - zapytałam niepewnie.<br />
- Zakochani mocniej niż kiedykolwiek! - wyrzuciła z dumą.<br />
Powstrzymałam się od prychnięcia. On jest pieprzonym dupkiem, a ona zasługuje na kogoś znacznie lepszego. Telefon zaczął wibrować w mojej kieszeni. Włożyłam do niej rękę i wyjęłam komórkę. Cholera! To Zayn! Spotkanie musiało się skończyć. Z lękiem wsunęłam swój Malik Cell z powrotem do kieszeni jeansów i ignorując buczenie, udawałam, że nic się nie dzieje. Po chwili telefon przestał wibrować i wreszcie mogłam odetchnąć pełną piersią.<br />
- No to wracając do tematu, co cię tu sprowadza? Jak tam Anglia? - Elena przerzuciła swoje włosy przez jedno ramie. Och, wszystko bym oddała, żeby mieć tak piękne włosy jak ona.<br />
- Anglia w porządku. Klimat nieco chłodniejszy niż tu, ale już zdążyłam się przyzwyczaić. - zadygotałam w duchu, przypominając sobie swoje pierwsze dwa miesiące w Anglii. To było niezłe sprowadzenie na ziemie. Musiałam wydać wszystkie swoje oszczędności na ciepłe kurtki i jeansy. I tak oto właśnie zaczęła się moja mania kolekcjonowania spodni.<br />
- To dobrze, zatrzymałaś się tutaj? - telefon znowu zaczął mi wibrować. Jezu.<br />
- Tak. - posłałam jej uśmiech.<br />
- Panie Malik. - zamarłam w miejscu i odwróciłam głowę w stronę Blaise, ale rozmawiał przez telefon - Tak, proszę pana. - zamknął oczy i niemal w bólach niepewności wręczył mi swoją komórkę.<br />
- Zayn? - zapytałam szeptem, a ochroniarz skinął potakująco głową. Uraczyłam go lekkim uśmiechem, ale nie wydawał się rozbawiony sytuacją. Też jest na mnie wkurzony? Kurwa!<br />
Przygryzłam wargę i odebrałam od niego urządzenie. Serce waliło mi jak oszalałe. W duchu odliczyłam do trzech i przycisnęłam telefon do ucha.<br />
- H..halo? - powiedziałam piskliwie.<br />
- Victoria. - cholera! cholera! - Gdzie. Ty. Kurwa. Jesteś. - jego głos był niski. Zbyt niski i miałam wrażenie, że z trudem hamuje swój temperament.<br />
- Jestem w holu. - bąknęłam. Podniosłam wzrok na Elenę, która przyglądała mi się skonsternowana, osłupiała, zaskoczona?<br />
Usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie linii, a może to było zduszone warknięcie?<br />
- Z kim jesteś? - zapytał głosem pozbawionym emocji.<br />
- Z Blaise'm i um...<br />
- Z kim, Victoria?! - Jezu, weź się ogarnij.<br />
- Z Eleną. Z Blaise'm i Eleną. - odpowiedziałam półgłosem, a on ze świstem zaciągnął się powietrzem.<br />
- Z Eleną?! Dziewczyną Devona?! - mówił coraz głośniej. Marzyłam o tym, żeby zapaść się pod ziemię.<br />
- Tak. - pisnęłam cicho.<br />
- Jezu, Victoria! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak mało dzieli cię, kurwa, od tego, żeby cię zobaczył?! Spotkanie się już, kurwa, skończyło! Właśnie jest w drodze na dół! Idę po ciebie!<br />
Z trudem przełknęłam ślinę, gdy po drugiej stronie linii usłyszałam nagle sygnał oznaczający przerwane połączenie. Jest wściekły, na prawdę wściekły i serio nie chciałam mieć z nim teraz do czynienia. Jeśli ciągle był na drugim piętrze, to jest już pewnie w windzie. Zaraz tu będzie. Ale jeśli był w penthousie to trochę mu to zajmie. No a z drugiej strony Devon. Nawet nie chcę myśleć o tym, że mogę się z nim zobaczyć. Jestem taka głupia! Mogłam po prostu zostać w tym pieprzonym pokoju. Czemu zawsze muszę być taka uparta! Dlaczego?!<br />
Wzięłam głęboki oddech i oddałam telefon Blaise'owi, powstrzymując się od skarcenia go wzrokiem, za odebranie tego zasranego telefonu. Elena wyglądała na skonsternowaną, przyglądając mi się z przechyloną na bok głową.<br />
- Wszystko okej? - zapytała.<br />
- Tak. - Jak cholera nie jest okej!<br />
Kiwnęła głową i uśmiechnęła się.<br />
- To twój ochroniarz? - wskazała na Blaise'a i zmarszczyła brwi.<br />
- Nie całkiem. - odpowiedziałam z nerwowym uśmiechem i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu, skupiając się na windach. Każdy dźwięk oznajmiający przybycie windy, wydawał się echem odbijać w mojej głowie. Nie mogłam jasno myśleć, przerażona faktem, że jestem od krok od spotkania Devona i Zayna. Jezu, powinnam iść, albo po prostu schować się za Blaise'm w jakimś ciemnym rogu, żeby nikt mnie nie widział.<br />
Mój oddech był niespokojny i Elena też to zauważyła. Byłam bliska załamania nerwowego. Czułam się jakbym zaraz miała dostać ataku paniki.<br />
- Jesteś pewna, ze wszystko w porządku? Blado wyglądasz. - przyłożyła dłoń płasko do mojego czoła, uważnie skanując moją twarz. - Jesteś rozpalona. Chcesz trochę wody?<br />
Pokiwałam przecząco, cały czas rozglądając się na boki.<br />
Usłyszałam wesołe piśnięcie Eleny i moje oczy samoistnie wylądowały znowu na mojej znajomej. Zrobiłam krok do tyłu, potem kolejny i kolejny, aż poczułam jak moje serce wyrywa się z piersi. Kurwa mać! On tu jest! Stoi dokładnie przede mną, ściskając Elenę, kompletnie nieświadomy mojej obecności. To wszystko wyglądało tak niewinnie, ale ja znałam jego prawdziwe oblicze. Ona nie miała o nim pojęcia. Wyglądali na szczęśliwych, ale on był pierdolonym wcieleniem zła.<br />
Wyglądał tak samo. Był prawdopodobnie tego samego wzrostu co Zayn. Muskularny, ale mimo to chudy. Ciemne włosy i te palące, zielone oczy. Zapach, którego przez tak długi czas starałam się pozbyć z mojej głowy, z powrotem wbił się w moje nozdrza. Zapach, przypominający o zdarzeniu, które chciałam za wszelką cenę zapomnieć.<br />
Och, Boże. To jakieś szaleństwo. Słabo mi. Dlaczego? Potarłam swoje czoło, chwiejąc się na nogach. Ktoś chwycił mnie za łokieć. Nie musiałam podnosić wzroku, żeby wiedzieć kto to. Jego zapach momentalnie mną zawładnął i w jakiś magiczny sposób, nieco się uspokoiłam. Doskonale wiedziałam, że nie jestem w stanie na niego spojrzeć, bez zawstydzenia na mojej twarzy. Jego dotyk sprawił, że przeszły mnie ciarki.<br />
Chciałam skupić się na czymkolwiek, byle nie na Zaynie. Był na mnie wkurwiony. Na mnie, albo na Devona. Nie wiem. Jedyne czego byłam pewna to to, że mój największy koszmar stoi przede mną.<br />
- Panie Malik. - Jezu! On mówi! Devon się odezwał! Do Zayna?! Zadrżałam i spuściłam wzrok na nerwowo splecione palce. Nie dam rady. Chyba zaraz zemdleję.<br />
- Panie Anderson. - akcent Zayna zawibrował w moich uszach, kiedy chłodno odpowiedział Devonowi, po czym całkowicie skupił się na mnie.<br />
Chwycił mnie mocno za dłoń i stanął przede mną, opiekuńczo zasłaniając mnie swoim ciałem. Poczułam momentalny wzrost jego typowego nastawienia. Przytłaczająco onieśmielająca aura, była wyraźna i ciężka. Przygryzłam wargę i odwróciłam wzrok od jego szerokich pleców. Zauważyłam Marka. Był poirytowany i sfrustrowany, ale próbował to ukryć. Posłał mi krótkie spojrzenie, po czym zaczął wpatrywać się w punkt przed siebie, zaciskając usta w cienką linię. Och, on też jest wkurwiony! Zjebałam sprawę, co nie?<br />
- Jakieś wątpliwości odnośnie naszego spotkania, panie Anderson? - zapytał Zayn napiętym i surowym tonem.<br />
- Nie, proszę pana. - na dźwięk głosu Devona znowu poczułam ciarki na całym ciele. Wszędzie rozpoznałabym ten lekko włoski akcent, rolujący się z jego języka. Tego jebanego języka, który wpychał mi gardła! Zacisnęłam dłonie w pięści i nie zdawałam sobie sprawy, że ściskam Zayna, do momentu, aż spojrzał na mnie skonsternowany, ponad swoim ramieniem, po czym wrócił wzrokiem na Devona. Było mi szkoda Eleny. Stała pewnie po samym środku tego kotła, panikując, że jakiś przystojniak w garniturze groźnie mierzy jej chłopaka.<br />
- To dobrze. Sugerowałbym odebrać dzisiaj uniform śmieciarza i swoją pracę zacząć jutro o czwartej.<br />
Śmieciarza?<br />
- Tak jest, proszę pana.<br />
- Czwartej rano, panie Anderson. Panna Thompson zostanie awansowana na menadżera. Jeżeli coś podobnego wydarzy się jeszcze kiedykolwiek, wie pan, jakie czekają na pana konsekwencje. - ostrzegł Zayn śmiertelnie poważnym tonem. Zadrżałam.<br />
- Rozumiem, proszę pana. - odpowiedział Devon, a ja dostrzegłam nutę arogancji w jego głosie.<br />
Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok. Mój strach nagle został zastąpiony złością. Byłam wściekła.<br />
- Proszę mi wybaczyć, nazywam się Zayn Malik. - odezwał się już nieco łagodniej Zayn, wyciągając dłoń do Eleny.<br />
Zapanowało krótkie milczenie, kiedy jak się domyśliłam Devon szeptał swojej dziewczynie na ucho, kim jest mężczyzna, który właśnie jej się przedstawił.<br />
- Jestem Elena, miło cię poznać, Zayn. - nie musiałam na nią patrzeć, żeby wiedzieć, że jest pod wrażeniem człowieka, który stoi przed nią. Zalotny tembr jej głosu zdradzał wszystko.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie, Eleno. - Zayn zacieśnił uścisk wokół mojej dłoni, kiedy próbowałam wydostać swoją rękę.<br />
- Tori... Przepraszam, Zayn, ale czy moja przyjaciółka się za tobą chowa? - zapytała dziewczyna z wyraźnym rozbawieniem. Moje oczy szerzej się otworzyły.<br />
Zayn poruszył się lekko i spojrzał na Blaise'a. Przez kilka sekund wymieniali między sobą jakieś porozumiewawcze, nieme sygnały, po czym ochroniarz odszedł na bok. Zajęło mi chwilę, zanim zorientowałam się, że stoję już całkiem na widoku Eleny i Devona. Ich oczy wędrowały ze mnie na Zayna. Nie miałam zamiaru ponieść wzroku na Devona.<br />
- Tori! Z pewnością powinniśmy się dzisiaj gdzieś umówić! Jak za starych, dobrych czasów! - uśmiechnęła się. Starych czasów? Nie!<br />
- Skarbie, pamiętasz Tori, no nie? W liceum była moją najlepszą przyjaciółką! - no jasne, że mnie, kurwa, pamięta.<br />
Kiedy wreszcie odważyłam się podnieść wzrok, Devon przypatrywał mi się uważnie przez lekko przymrużone powieki, jakby o czymś rozmyślał. Może zastanawiał się kim jestem. Nie wiem, ale wyglądał na zdezorientowanego. Po kilku sekund otworzył usta, a ja instynktownie zacieśniłam swoją dłoń wokół dłoni Zayna. Devon miał kamienny wyraz twarzy, to przerażające, że mój widok nie wywołał w nim żadnych emocji.<br />
Jego sylwetka przyprawiłaby każdego rzeźbiarza o wybuch radości, gdyby przyszło mu wyrzeźbić jego postać. Wyraźnie zarysowane usta, surowy nos i te intensywnie zielone oczy sprawiały, że wyglądał bardzo atrakcyjnie. Te oczy, jedynie one, lekko zmrużone, przedzierały się przez niewzruszoną postawę.<br />
- Przepraszam Eleno, ale spieszymy się z Victorią, już jesteśmy spóźnieni. - Zayn przejął kontrolę i chwała mu za to!<br />
- Och, okej. Świetnie było cię znowu zobaczyć, Tori! - zrobiła krok w moją stronę i objęła mnie ramionami. Chwilę zajęło mi, zanim odpowiedziałam na jej uścisk. Pachniała nim. Odsunęła się w końcu i stanęła przy boku Devona.<br />
- Dziękuję za poświęcony czas, panie Malik. - rzucił Devon, cały czas nie spuszczając ze mnie wzroku.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie, panie Anderson. Eleno. - Zayn skinął głową do nich obojga. Wysoki chłopak zrobił krok do przodu, na co instynktownie się cofnęłam.Wpatrywał się we mnie a jego wzrok w ułamku sekundy się zmienił, jakby jego oczy odsłoniła jakaś niewidzialna tarcza, ukazując palącą siłę, która pozbawiła moje płuca cennego powietrza. Intensywność jego spojrzenia, była niemal namacalnym odzwierciedleniem pulsującej w jego żyłach energii.<br />
- Tori? Minęło trochę czasu... - wyciągnął do mnie rękę, eksponując onyksową spinkę do mankietów i drogo wyglądający zegarek.<br />
- Tak. - syknęłam, ignorując konsternację wymalowaną na twarzy Eleny i odmówiłam uściśnięcia jego dłoni. Niewzruszony, cofnął swoją rękę i włożył ją do kieszeni spodni. Gapił się na mnie jakby odgrywał w swojej głowie wszystko, co zdarzyło się kiedyś. Niepewnie podniosłam na niego wzrok i w ułamku sekundy poczułam jak Zayn lekko pociągnął mnie za rękę. Od razu przeniosłam na niego swoją uwagę i doświadczyłam tego jak lodowatym spojrzeniem mierzy Devona.<br />
- Do następnego razu, panie Anderson. - odezwał się w końcu, a jego głos brzmiał bardziej sztywno, niż kiedykolwiek.<br />
Devon skinął głową i wyprostował się w miejscu, jedną ręką oplatając talię Eleny. Pomachała do mnie na odchodne z wyraźną konsternacją, która nie mogła opuścić jej twarzy.<br />
Podeszliśmy do wind w kompletnej ciszy. Tuż za nami, jak dwa cienie, podążali Mark i Blaise. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy, że wstrzymuję oddech. Zayn, kciukiem delikatnie masował knykcie moich palców, aż w końcu metalowe drzwi rozsunęły się z charakterystycznym dźwiękiem. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem, gdy weszliśmy do środka. Jeszcze się nie odezwał, więc może mi odpuścił i nie mam się o co martwić. Ale to spotkanie z Devonem, nadal na mnie oddziaływało, wywołując ogromne zdenerwowanie.<br />
Zayn przypomniał mi o swojej obecności, mocniej ściskając moją dłoń. Jego siła wydawała się większa w tak małej przestrzeni, promieniując namacalną energią i seksualnym magnetyzmem, który spowodował, że zaczęłam niespokojnie kołysać się na stopach. Mój oddech stał się tak samo nierówny, jak bicie mojego serca.<br />
Kiedy spojrzałam na Zayna, z kamienną twarzą wpatrywał się w metalowe drzwi windy. Poprzez obecność Blaise'a i Marka, iskry które zazwyczaj towarzyszyły naszemu dotykowi, były trochę mniej wyczuwalne, ale jakimś cudem, wciąż na mnie działały. Był zły. Poznałam po jego spiętej sylwetce i idealnie zarysowanej linii szczęki, gdy zaciskał swoje zęby w kompletnej irytacji.<br />
- Przestań. - bąknął. Jedno słowo. Tylko to jedno słowo, wystarczyło, żebym poczuła ciarki rozchodzące się po całym moim ciele.<br />
Znowu zrobiło mi się słabo, gdy opuściłam wzrok na swoje stopy. Przytłaczająca aura Zayna, jakoś nie bardzo pomagała mi uspokoić się po tym całym zajściu z Devonem. Wydawało mi się, że zaraz zemdleję. W mojej głowie było za mało miejsca, żeby pomieścić i uporać się z tym wszystkim co się dzisiaj stało. Oczy powoli zaczęły mi się zamykać. Złapałam się za głowę, gdy poczułam, że zaczynam odpływać. Światło.... Co się dzieje?<br />
- Victoria?!<br />
Zayn?<br />
Ciemność... Sen.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Czułam delikatne usta przy mojej skroni, czole, policzku. Uniosłam rękę i ociężale odsunęłam od siebie natrętne wargi. Chciałam spać. Sekundę później, znowu je poczułam. Miękkie usta...</div>
<div style="text-align: left;">
- Re.</div>
<div style="text-align: left;">
Mruknęłam niezadowolona i chciałam obrócić się na drugi bok, ale nie mogłam. Zmarszczyłam czoło i lekko rozchyliłam powieki. Zayn patrzył na mnie z góry, obojętnym, jak zwykle, wzrokiem. Jak na upartą przystało, z powrotem zamknęłam oczy, próbując wrócić do cudownego snu. Starałam się jednak zmienić pozycję, ale jego uścisk wokół moich ramion, tylko się zacieśnił, przytrzymując mnie w miejscu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Musisz się obudzić, Re. - wymamrotał poirytowany - Nie wystawiaj teraz na próbę mojej cierpliwości.</div>
<div style="text-align: left;">
Cholera, jeszcze jest zły? Przygryzłam wargę, ale nadal nie otworzyłam oczu. Nie chciałam widzieć tego, jak gapi się na mnie karcąco. Po kilku sekundach jednak się przemogłam i rozchyliłam powieki, siadając niepewnie. Puścił moje ramiona i wyprostował się nagle, jakby chciał się ode mnie odsunąć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jadłaś? - odezwał się w końcu.</div>
<div style="text-align: left;">
Potrząsnęłam przecząco głową.</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzył na mnie, jak na małe dziecko, które nieźle narozrabiało i wstał. Chwilę zajęło mi, zanim zdałam sobie sprawę z tego gdzie jestem. Salon w penthousie. Jak ja się tu znalazłam?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zemdlałaś. - zmarszczył czoło, w małym stopniu odpowiadając na moje niezadane pytanie - Musisz jeść, Victoria.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam. Nie byłam głodna. - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczył brwi, ale nie robił już żadnych uwag.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wszystko w porządku? </div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś pewna? - zapytał półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Czemu tak bardzo interesuje się tym, jak się czuje? Zastanawiałam się nad tym jeszcze chwilę, gdy zdałam sobie sprawę, że pewnie chodzi mu o to spotkanie z Devonem. Nigdy nie przypuszczałam, że po takim czymś, będę się czuła dobrze. Gdyby mnie tam wtedy dotknął, jestem pewna, że krzyknęłabym tak głośno, że usłyszeliby mnie w sąsiednim stanie, ale ku mojemu własnemu zdziwieniu, czułam się w porządku. To znaczy, do momentu, w którym znowu mi o nim przypomni. </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, wszystko jest okej, tylko już o nim nie wspominaj. Proszę. - wymamrotałam. Zayn skinął głową i na moment zamknął oczy, a jego sylwetka wyraźnie się rozluźniła.</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął pod nosem i palcami przeczesał włosy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nadal jestem na ciebie wkurwiony.</div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę i zdjęłam swoje nogi z kanapy, opierając je o podłogę. Niepewnie wstałam i podniosłam na niego wzrok. Dlaczego jest taki zły? Tylko to, że nie zostałam w pokoju, nie jest wystarczającym powodem do tego, żeby się tak na mnie złościł. Za bardzo przyzwyczaił się do tego, że zawsze dostaje czego chce. To strasznie frustrujące.</div>
<div style="text-align: left;">
- A ja jestem wkurwiona na ciebie. </div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczył czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- A czymże ja zasłużyłem sobie na twój gniew? - zapytał, zaplatając swoje ręce na klatce piersiowej. Jego brązowe oczy wpatrywały się we mnie z taką intensywnością, że jeszcze chwila i upadłabym z powrotem na podłogę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zostawiłeś mnie samą w tym cholernym penthousie. Cóż miałam innego do roboty? Chciałam wyjść tylko na kilka minut! - odparłam podniesionym tonem, ale powstrzymałam się od krzyku.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmrużył oczy, nie spuszczając ze mnie wzroku, ale nie odezwał się ani słowem. Może udało mi się wygrać tę kłótnie? Zdjął marynarkę i przewiesił ją przez oparcie kanapy, po czym spojrzał na swój zegarek. Która właściwie jest godzina?</div>
<div style="text-align: left;">
- Idź się przebrać. Wychodzimy na kolację.</div>
<div style="text-align: left;">
- Al...</div>
<div style="text-align: left;">
- Teraz. Victoria. - wycedził niskim głosem - Na twoim łóżku leży sukienka, którą przyniósł ci Mark. Jest w twoim rozmiarze. Chcę, żebyś ją założyła.</div>
<div style="text-align: left;">
Na mojej twarzy pojawił się grymas niezadowolenia, na co lekko uniósł swoje brwi, spod których przewiercały mnie na wylot pociemniałe tęczówki.</div>
<div style="text-align: left;">
O, cholera. Bez zbędnych komentarzy, czy uwag odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do mojego pokoju. Byle jak najdalej od niego. Serce waliło mi jak oszalałe, kiedy znalazłam się za zamkniętymi drzwiami swojej sypialni. Opierając się o chłodne drewno osunęłam się na podłogę, wypuszczając wstrzymywany oddech. Wszystkie wydarzenia z dzisiejszego dnia zaczęły wirować w mojej głowie. Ten dziwaczny kontrakt, Devon, omdlenie, Zayn. Po prostu nie mogłam sobie dać rady z tym wszystkim. Nawet nie wiem czemu zemdlałam. Przecież nie byłam głodna.</div>
<div style="text-align: left;">
Która jest godzina? Jak długo byłam nieprzytomna? Pocierając dłonią czoło, wstałam i podeszłam do łóżka. Sukienka leżała przepięknie rozłożona na moim materacu. Chwyciłam ją za końce i uniosłam do góry. Pierwsze co o niej pomyślałam, to to, że jest krótka. No jasne, że krótka, czego innego mogłam się spodziewać. Kiedy jednak przyłożyłam ją do swojego ciała i ruszyłam do łazienki, by przejrzeć się w lustrze, okazało się, że sięga zaledwie kilka centymetrów nad kolano. Cóż, i tak nie lubiłam sukienek. Ta była biała i miała jedno ramiączko. To sukienka na jedno ramię? Nie znam się na modzie! Fuknęłam pod nosem i z powrotem skierowałam się do swojego pokoju. Prawie podskoczyłam, kiedy w drzwiach wejściowych zobaczyłam Zayna. Czegóż on znowu, kurwa, chce?!</div>
<div style="text-align: left;">
Usiadł na krawędzi łóżka i gestem ręki wskazał, żebym do niego podeszła. Ze zbyt dużym wahaniem usiadłam w dość sporej odległości do niego, mając nadzieję, że moja pozycja sprawi, że będzie błagał mnie, żebym się do niego zbliżyła, a co za tym idzie, zapomni o tej całej swojej złości, którą aktualnie do mnie czuje. Kiedy w końcu się odezwał, muszę przyznać, że pytanie, które wydostało się z jego ust, było ostatnią rzeczą, której się spodziewałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- I co myślisz o zasadach? - przechylił głowę w bok, kiedy złapaliśmy kontakt wzrokowy.</div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam skonsternowana przez kilka długich sekund, ale w końcu zmusiłam się, żeby odpowiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Myślę, że są ... dziwne. - szepnęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Odetchnął głośno, a jego usta ułożyły się w cienką, prostą linię.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty na to, żebym zaproponował ci dwumiesięczny okres próbny?</div>
<div style="text-align: left;">
- Okres próbny? - zapytałam powtarzając jego ostatnie słowa.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinął głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę, żeby to się udało. Chcę ciebie. - jego oczy wypełniły się czystym pożądaniem.</div>
<div style="text-align: left;">
Chce mnie? Zamknęłam oczy i westchnęłam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dwumiesięczny okres próbny? - powtórzyłam znowu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, Victoria. - zmarszczył czoło, ale powstrzymał się od wyraźniejszego ukazania swojego poirytowania. Dlaczego pyta mnie o to tak wcześnie i jaki cudem wyparowała z niego ta cała złość, która była tak bardzo widoczna, jeszcze chwilę temu. Całkiem się w tym wszystkim pogubiłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Dwa miesiące to zdecydowanie za długo. Miesiąc zresztą też. Nie wydaje mi się, że mogłabym wytrzymać to wszystko, nie wspominając już o konieczności znoszenia samego Zayna. Jest stanowczo zbyt wymagający.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co powiesz na miesięczny okres próbny? - rzuciłam nieskładnie</div>
<div style="text-align: left;">
Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Kiedy je otworzył, mój wzrok momentalnie napotkał jego. Skrzywiłam się niepewnie. Powinnam dostać nagrodę za ciągłe doprowadzanie go do szału, bez nawet większego starania. </div>
<div style="text-align: left;">
- To zbyt krótki okres czasu, Victoria. Dwa miesiące? Proszę. Wiem, że tego chcesz. Już by cię tu nie było, gdybym nie miał racji. </div>
<div style="text-align: left;">
No i miał rację. To znaczy, tak jakby. Ale tego typu związek przyjaciół od regularnego bzykanka, nie jest w najmniejszym stopniu "normalny". Jest najzwyczajniej dziwny.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej, mogę spróbować.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę? - zamrugał kilkakrotnie, przypatrując mi się ze zdziwieniem, złością, konsternacją? Nie wiem, był zbyt stateczny, żebym mogła ocenić.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam głową, czując jak twarz zaczyna mi płonąć. Jego wzrok momentalnie się ożywił, a tęczówki wypełniły surowym pożądaniem. O, kurwa. Od razu chciałam krzyknąć, że zmieniam zdanie, ale było już za późno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze. - wstał nie zmieniając wyrazu twarzy - Załóż sukienkę. Zaraz wrócę. - jego głos krył w sobie coś dziwnego, chłód wysyłający ciarki do najskrytszych zakamarków mojego ciała. Wykorzystywał to przeciwko mnie. Wiedział, że nie sprzeciwię mu się, gdy używa wobec mnie tego tonu. Był zbyt onieśmielający, żebym mogła mu się postawić i on doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Drań!</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy zamknął za sobą drzwi, szybko rozsunęłam suwak z boku sukienki i zdjęłam z siebie koszulkę i stanik. Przeciągnęłam materiał przez ciało i założyłam pojedynczy pasek na ramię. Szarpiąc się trochę z niesfornym strojem, wydostałam się ze swoich spodenek i pociągnęłam sukienkę w dół na nogi, po czym szybko jeszcze poprawiłam jej górę. Była wygodna, ale ten miękki materiał na mojej skórze, powodował, że czułam się dziwnie. Spojrzałam w lustro i szczerze zdumiałam się swoim odbiciem.</div>
<div style="text-align: left;">
Mark miał dobry gust. Była krótka, ale nie za bardzo. Skromne zdobienie przy dekolcie wyglądało uroczo. Nigdy nie przypuszczałabym, że będę miała na sobie coś takiego. Wyszłam z łazienki i dostrzegłam Zayna siedzącego, jak poprzednio, na brzegu łóżka. Przyglądał mi się z kamiennym wyrazem twarzy. Przechylił lekko głowę skanując uważnie moje ciało. Jedną ręką podparłam się o ścianę i ściągnęłam skarpetki ze swoich stóp, po czym wrzuciłam je do swojej otwartej walizki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pięknie wyglądasz. - uśmiechnął się lekko i wyciągnął rękę w moją stronę. Chwyciłam ją, a on rozchylił swoje nogi, w efekcie czego, w ułamku sekundy znalazłam się między nimi. Oddech uwiązł mi w gardle, gdy spojrzał na mnie z dołu. Mocniej wczepiłam palce w jego ramiona, kiedy zauważyłam jak jego źrenice się rozszerzają. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zamknij oczy, Victoria. - polecił miękkim głosem.</div>
<div style="text-align: left;">
Zrobiłam jak kazał, marszcząc czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jeśli otworzysz je bez mojego pozwolenia, zostaniesz ukarana.</div>
<div style="text-align: left;">
Co?! Ja się na to nie pisałam! </div>
<div style="text-align: left;">
- Przestań przygryzać wargę. - warknął.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mówiłam ci, że nie kręcą mnie perwersyjne klapsy. - szepnęłam, kiedy jego dłonie sunęły w górę moich ud.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem. - odparł, a w jego głosie usłyszałam nutkę humoru.</div>
<div style="text-align: left;">
Jego palce zaczepiły się o tasiemkę moich majtek i pociągnęły je w dół. Nie! Nie ruszę się nigdzie bez bielizny!</div>
<div style="text-align: left;">
- Wyjdź z nich, skarbie. Podnieś nogi, po kolei. - zrobiłam, jak powiedział, podtrzymując się jego ramion i podnosząc najpierw prawą, potem lewą nogę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ta bielizna może wydać cię trochę dziwna w dotyku, ale z uwagi na twoją wrażliwość, dyskomfort nie powinien stanowić problemu. - lekko poklepał mnie po lewej kostce - Do góry. - uniosłam najpierw lewą stopę, potem prawą. Wsunął je wzdłuż moich nóg, przez kolana, uda, aż wreszcie materiał dotarł do bioder, opinając moją skórę. Skrzywiłam się lekko, gdy poczułam niewielką wypukłość w majtkach, które właśnie mi podarował. To trochę dziwne uczucie, ale nie bardzo się nad tym zastanawiałam. To trochę tak, jakbym miała tam włożoną wkładkę higieniczną, albo podpaskę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jak się czujesz? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okej, wszystko jest w porządku. - zmarszczyłam brwi skonsternowana. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze. Otwórz oczy i idź do salonu po moją marynarkę. </div>
<div style="text-align: left;">
Zdziwienie zawładnęło moją twarzą, kiedy rozchyliłam powieki. Jego twarz, jak zwykle nie wyrażała zbyt wielu emocji, ale w jego tęczówkach, chyba dostrzegłam cień rozbawienia. Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do salonu. Kiedy tylko tam weszłam poczułam nagłą falę przyjemności rozlewającą się po moim ciele. Coś wibrowało niestrudzenie przy mojej kobiecości. Mocno chwyciłam ręką oparcie kanapy, kiedy moje ciało zaczęło drżeć. O, Boże! Nagle wibracja ustała, a ja skupiłam się tylko na mojej ciężko unoszącej się i opadającej klatce piersiowej. Co to było, do chuja? Kiedy otrząsnęłam się z szoku, poczułam surową przyjemność rozlewającą się w moich żyłach, nogi lekko mi drżały. Czułam, że jestem... wilgotna?!</div>
<div style="text-align: left;">
Szybko chwyciłam marynarkę Zayna i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju, gdzie na mnie czekał. Zanim mu ją wręczyłam, posłałam mu pytające spojrzenie spod przymrużonych oczu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, Victoria. - wstał i pokazał mi małego pilota, którego trzymał w dłoni - Wezmę to. - odebrał ode mnie swoją marynarkę, podczas gdy ja stałam i wpatrywałam się w małe urządzenie, wyraźnie nim zaintrygowana. Pilocik był czarny z miniaturowym panelem sterowania na przedniej ściance. Zauważyłam cztery poziomy. Gdy zobaczył na czym tak bardzo skupione jest moje spojrzenie, uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Bezprzewodowy wibrator, Maleńka. - puścił mi oczko i dłonią objął moją kobiecość. Czy ja mam na sobie...? Nie! Wibrator bieliźniany?! Nie! </div>
<div style="text-align: left;">
- Doprowadzę cię do szaleństwa. Ciesz się swoją karą. </div>
<div style="text-align: left;">
Karą?! O kurwa!</div>
<div style="text-align: center;">
_____________________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Kochani, strasznie przepraszam, jeśli coś w tekście jest nie tak, serio, za cholerę nie mogłam się dzisiaj skupić. Nie wiem, co mi jest xD męczyłam ten rozdział i męczyłam. W ogóle nie miałam weny i tak jakoś, to z pewnością nie jest moje najlepsze tłumaczenie i jest mi źle, że je wstawiam, ale nie chcę, żebyście czekali. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Kolejny rozdział pojawi się w czwartek. :) </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Mam do Was jeszcze jedną małą prośbę. Przyjaciółka poprosiła mnie na twitterze o pomoc, żeby z kolei pomóc jej przyjaciółce w pewnym konkursie. Jest jeden haczyk, pomóc będą mogli jedynie ludzie, którzy mają konto na chomikuj.pl </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Tu macie wszystko wytłumaczone <a href="http://www.twitlonger.com/show/n_1rlsd73" target="_blank">KLIKNIJ NIGGERKU I POMÓŻ KOLEŻANCE :)</a></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: white;">Także tego :) No... To do następnego rozdziału! Xx</span></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com118tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-17756542827731455022013-08-09T22:18:00.000+01:002013-08-10T03:02:17.823+01:00Rozdział 24.Jakoś nie mogłam się zebrać, żeby wstać z łóżka. Była 9:30 a ja leżałam, rozmyślając o wydarzeniach z wczesnego poranka. Te jego wyznania i małe tajemnice, którymi się ze mną podzielił. Nie mogłam przestać o nich myśleć. Westchnęłam głęboko wpatrując się w sufit. Zayn bez wątpienia już wstał. Nienormalny, ranny ptaszek, pewnie już pracuje na swoim laptopie.<br />
Po kilku długich minutach, wreszcie postanowiłam zwlec się z materaca. Takie rzeczy, w ogóle, dzieją się na porządku dziennym? Jakiś bogaty koleś wparowuje do knajpy, zapoznaje się z Bogu ducha winną panną, a po krótkim okresie znajomości, zabiera ją do Kalifornii, gdzie decyduje się zwierzyć jej z meandrów swojego życia seksualnego. I o czym ja mam teraz myśleć? Bo dał mi tyle tematów, że sama nie wiem od czego zacząć. W głowie mam już całą listę, wszystko posegregowane, ale przeskakuję ciągle z jednej rzeczy na drugą, no bo jak?<br />
No to zacznijmy, po pierwsze spotyka się z Devon'em, a mnie nadal ta sytuacja nie wydaję się łatwa do przełknięcia. Dwa, jest za bardzo wymagający, powinnam przecież móc robić wszystko na co tylko mam ochotę. I właśnie tak zrobię! I tak wyjdę i nie ma możliwości, żeby mnie powstrzymał. Trzy, nigdy nie miał dziewczyny? Dlaczego?! Ponieważ cztery, był w 17 związkach seksualnych?! Podliczył też Emmę? Pięć, jest adoptowany i powiedział, że od momentu, kiedy wzięłam jego siostrę za jego dziewczynę, chciał przelecieć mnie tak, że nie usiadłabym na dupie. Sześć, chciał przelecieć mnie tak, że nie usiadłabym na dupie. Siedem, z pewnością chce, żebym została numerem 18., czyli chce spróbować ze mną związku seksualnego. A ja tego chcę? Osiem, powiedział, że nie jest zdolny do miłości. Co to w ogóle znaczy? No i wreszcie, dziewięć, powiedział, że tego typu związek nie jest tym, czego się spodziewam. Tak wiele niejasności...<br />
Telefon zaczął brzęczeć na mojej szafce nocnej. Och, idealne wyczucie czasu. Przecież wcale nie byłam pochłonięta moimi rozterkami, czy coś.<br />
- Halo? - bąknęłam.<br />
- Hej, hej, Skarbie! Jak tam leci? - och, to Amber.<br />
Jest tyle spraw o których mam jej do powiedzenia, ale nie wiem czy mogę, nie wiem też, czy chcę.<br />
- Amber! Dobrze wszystko. - głośno przełknęłam ślinę - A co u ciebie? Tęsknię za tobą. - rzuciłam marudnym tonem i akurat w tym momencie drzwi do mojego pokoju otworzyły się.<br />
- Ja też tęsknie! Przewiozłam już większą część naszych rzeczy do Londynu, musimy je tylko rozpakować w naszym nowym mieszkaniu. A teraz siedzę w Bradford i pracuję, jak zwykle z resztą, cholera jasna. Jak tam pan Rządziciel? Przekaż mu podziękowania za te ciężarówki przewozowe, dzięki nim uwinęłam się z prawie wszystkim tylko dwoma kursami.<br />
Pan Rządziciel stoi właśnie na końcu łóżka, spocony jak jakiś wariat. Och, wygląda seksownie. Chyba skończył właśnie ćwiczyć, bo jego włosy są o wiele bardziej poburzone i mokre, niż zwykle. Małe kropelki potu zaczęły ściekać po jego skroni, ale szybko wytarł je ręcznikiem, zawieszonym na karku.<br />
- Rozpakujemy się, kiedy wrócę. I tak, um... U niego też wszystko okej. Przekażę mu. - wymamrotałam niewyraźnie.<br />
Swój wzrok wlepiałam tylko i wyłącznie w Zayna. Miał na sobie szare dresy, które nisko zwisały na jego biodrach i podkoszulkę, tego samego koloru, z tymże materiał na jej środku pociemniał od potu, który błyszczał na jego ciele.<br />
- Okej? Tylko okej? - Amber niegrzecznie wyrwała mnie z moich obserwacji.<br />
- Amber. - bąknęłam - Zadzwonię do ciebie później.<br />
- Nie! Czekaj, jest z tobą?<br />
- Um, no. - czułam, że zaczynam się czerwienić, więc szybko przeniosłam wzrok z Zayna i zaczęłam wgapiać się w swoją pościel.<br />
- Dobra, w takim razie zostawię was samych. Kocham cię, Skarbie. - zachichotała.<br />
- Ja ciebie też, Skarbie. - zaśmiałam się pod nosem i podniosłam wzrok na Zayna, który wpatrywał się we mnie skonsternowany.<br />
Odrzuciłam telefon gdzieś na bok i ponownie skupiłam się na nim. Jest stanowczo zbyt dobry w ukrywaniu swoich emocji.<br />
- Dzień dobry, panno Greene. Mam nadzieję, że spała pani dobrze? - złapał dłońmi za końce ręcznika, przewieszonego przez jego szyję i wpatrywał się we mnie z góry.<br />
Mięśnie na jego rękach naprężyły się, gdy rozprostował ramiona. Och, jest taki seksowny.<br />
- Tak, dzięki. - to znaczy, tak jakby.<br />
- Jak się czujesz? - jego rysy złagodniały.<br />
- Dobrze. - uśmiechnęłam się lekko, zakładając zabłąkane pasemko włosów za ucho.<br />
- Z kim rozmawiałaś przez telefon? - zapytał.<br />
- Z Amber.<br />
- I jak się miewa panna Coventry? - przechylił głowę na bok, cały czas mi się przypatrując.<br />
- W porządku. - zmarszczyłam brwi.<br />
Przysiadł na końcu łóżka, a ja momentalnie zostałam odurzona jego zapachem. Mieszanka Zayna i jego potu, to ciężki, oszałamiająco atrakcyjny zapach. Nigdy nie przypuszczałabym, że spodoba mi się jakikolwiek zapach potu, ale jak widać Zayn potrafi mnie zaskakiwać.<br />
- Mamy wiele spraw do przedyskutowania.<br />
- Tak. - skinęłam głową.<br />
- Cały czas będziesz mi odpowiadała półsłówkami? - ponownie przechylił głowę w bok, jakby to miało poprawić mu widoczność. Zaczerwieniłam się nieziemsko.<br />
- Nie.<br />
Zmarszczył czoło.<br />
- Chcesz uciec?<br />
Uciec? Nie bardzo jakoś mam na to ochotę. Nawet biegać nie potrafię.<br />
- Powiedziałam ci przecież, że nie mam zamiaru odejść. - szepnęłam.<br />
- Wiem. - wstał i wyciągnął do mnie rękę - Weź ze mną prysznic. - rzucił.<br />
Och, czas na prysznic! Z Zaynem! Tak! Momentalnie chwyciłam jego dłoń, a on stał jakby zszokowany moim nagłym podekscytowaniem. W sumie ja sama się zdziwiłam. Wolną ręką zdjął sobie ręcznik z karku i odrzucił go gdzieś na bok.<br />
- Jest pani tak samo pogmatwana jak ja, panno Greene. - uśmiechnął się ciągnąc mnie w stronę łazienki.<br />
- Czyżby? - odparłam zaczepnie - Ćwiczyłeś? - zapytałam, gdy otworzył drzwi.<br />
- Nie, mam tylko tendencję do nadmiernego pocenia. - wypalił sarkastycznie, przeciągając swoją koszulkę przez głowę. Och, bezczelny drań.<br />
Każdy, nawet najmniejszy mięsień na jego plecach stał się widoczny, gdy wyciągnął rękę, by włączyć wodę pod prysznicem. Łazienka wyglądała tak samo, jak ta w Londynie. O wiele za duży prysznic, ściany pokryte szarą glazurą. Pomieszczenie było strasznie przestronne, ale miało jeszcze jedno dodatkowe wejście. Za drugimi drzwiami znajdowało się gigantyczne jacuzzi, bez problemu mieszczące coś koło ośmiu ludzi.<br />
- No właśnie tak mi się wydawało, nie wyglądasz na maniaka ćwiczeń fizycznych. - odgryzłam się z uśmiechem.<br />
Zaśmiał się pod nosem.<br />
- Nie, zdecydowanie nie jestem maniakiem ćwiczeń fizycznych. To serio problemy z poceniem. - zawiesił dwa ręczniki na wieszaku obok wejścia pod prysznic i zdjął swoje dresy. Kocham sarkastycznego Zayna.<br />
- To niezbyt atrakcyjne. - powiedziałam, gdy znowu stał ze mną twarzą w twarz.<br />
- Tak samo jak ta koszulka, Skarbie. Ręce do góry. - przeciągnął materiał przez głowę, gdy uniosłam swoje ręce.<br />
Przygryzłam wargę, kiedy zdejmował ze mnie ubranie, zostawiając mnie całkiem nagą. Instynktownie chciałam zakryć się rękoma, ale był szybszy. Z trudem łapałam oddechy, kiedy zbliżył się nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Mocniej chwycił mnie za nadgarstki i odsunął je od moich piersi.<br />
- Nie wstydź się, Victoria. Widziałem już cię nago. Masz przepiękne ciało. - cmoknął mnie w szyję i zrobił krok w tył, żeby swobodnie pozbyć się swojej bielizny. Nadal czułam się strasznie niekomfortowo stojąc przed nim, jak mnie Pan Bóg stworzył.<br />
Złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą do środka wielkiego prysznica.<br />
- Chodź, nie jest gorąco. - uśmiechnął się pod nosem.<br />
- Jesteś pewien? Bo ostatnio, jak tak mówiłeś, to prawie spłonęłam żywcem. - niepewnie weszłam do środka, sprawdzając ręką temperaturę wody. Momentalnie cofnęłam dłoń, gdy parząca ciecz obiła się od mojej skóry.<br />
- Nie! Jest za gorąca! - odwróciłam się i wyszłam spod prysznica.<br />
Pisnęłam, gdy poczułam jak ręka oplata moją talię, wciągając mnie z powrotem do środka.<br />
- Przykręć to trochę, proszę cię. - wydusiłam, gdy gorąca woda kaskadami oplatała moją skórę. W płucach zabrakło mi powietrza.<br />
Zaśmiał się cicho nie dorywając ust od mojej szyi. Wolną ręką sięgnął do kranu i dostosował temperaturę wody do takiej, w której byłam w stanie wytrzymać. Jego tors był tuż przy moich plecach i momentalnie poczułam jakiś dziwny przypływ pożądania. Sięgnął po płyn do kąpieli, ustawiony na półce wbudowanej w jedną ze ścian i wycisnął małą ilość na swoje palce. Przez chwilę rozcierał gęstą ciecz w swoich dłoniach, a gdy uformowała się pachnąca piana, przeniósł je na moją szyję, masując ramiona, pewnymi wprawnymi ruchami. Och, jego palce naprawdę działają cuda.<br />
- Amber kazała ci podziękować. - wymamrotałam.<br />
- Za co?<br />
- Um... Za te ciężarówki transportowe.<br />
- Cała przyjemność po mojej stronie, Victoria. - szepnął wprost do mojego ucha.<br />
- Czemu wcześniej nie powiedziałeś mi, że jesteś adoptowany? - zapytałam, ale wcale nie byłam pewna, czy chcę wiedzieć. Wnioskując z płynnego ruchu jego dłoni, nie miał nic przeciwko.<br />
- Nie czułem takiej potrzeby. Jeśli mam być szczery, to myślałem, że wiesz. - wycisnął więcej żelu na swoje dłonie i rozsmarował go na moim dekolcie i piersiach, tworząc przyjemnie pachnącą pianę.<br />
- Nie wiedziałam. - wzruszyłam ramionami starając się skupić na czymś poza jego rękami.<br />
Przeniósł je w moje włosy, magicznymi palcami, masując skórę mojej głowy. Och, z pewnością już to kiedyś robił. Ma zbyt wyszkolone dłonie.<br />
- O czym myślisz? - usłyszałam konsternację w jego głosie - Skończone. - odwrócił mnie twarzą do siebie. Jego górujący wzrost całkowicie przejął nade mną kontrolę.<br />
- Mam mętlik w głowie. - przyznałam cicho.<br />
Chciałam go umyć. W duchu, wydęłam usta jak mała, niezadowolona dziewczynka, kiedy zaczął myć sobie głowę, po czym zajął się resztą swojego ciała. Jednak z całą pewnością skorzystałam z jego zamkniętych oczu, gdy spłukiwał sobie włosy. Och, jego mięśnie napinały się z każdym ruchem jego rąk. To zaczynało mnie strasznie kręcić.<br />
- Co masz na myśli, mówiąc, że masz mętlik? - zapytał wyrywając mnie z mojego własnego świata.<br />
- Wiesz o czym mówię. - bąknęłam, próbując zawiesić wzrok gdziekolwiek, byle tylko nie na Zaynie. Spojrzałam na swoje palce, ale w ułamku sekundy znowu wpatrywałam się w niego. Jezu, no nie ma bezpiecznego miejsca, żeby go nie wiedzieć.<br />
- Dałem ci wiele do myślenia, prawda? - otworzył swoje oczy i oplótł mnie w talii przyciągając do siebie, po czym przeczesał swoje włosy palcami.<br />
Potaknęłam głową, przełykając swoje zażenowanie.<br />
- Chcę, żebyś była moja. - szepnął.<br />
Przygryzłam wargę, a on momentalnie pociągnął lekko za mój podbródek.<br />
- Nie wydaje mi się, żebym dała radę być w tym... seksualnym związku. - wyznałam niepewnie.<br />
- Nawet nie spróbowałaś. Chcę poznać twoje granice. - odparł.<br />
W jaki sposób? Pieprząc mnie tak mocno, jak tylko potrafi, aż całą mnie posiniaczy? Nie wydaje mi się.<br />
- Daj temu szansę. Nie myśl o tym za dużo. Możemy zacząć powoli, a jak już się trochę przyzwyczaisz, dogadamy sprawy biznesowe i trochę się pobawimy. - uśmiechnął się pod nosem, a jego źrenice od razu się rozszerzyły.<br />
- Sprawy biznesowe? - powtórzyłam ironicznie - Musiałeś koniecznie wykorzystać akurat taki dobór słów?<br />
Uśmiechnął się szeroko, a z uwagi na to, że był to jego popisowy, ale jakże rzadki pełny uśmiech, moje nerwy gdzieś uleciały.<br />
- Pomyśl o tym, intensywnie, Maleńka. - przebiegły uśmieszek wymalował się na jego ustach - Mogę doprowadzić cię do szaleństwa. - wyszeptał erotycznym tonem tuż do mojego ucha, co od razu poczułam tam na dole. Jak on mi to robi?<br />
- Co się stanie, jeśli odmówię? - zapytałam cicho.<br />
Zayn momentalnie zastygł w bezruchu, a po kilku sekundach odsunął się ode mnie na wyciągnięcie ręki.<br />
- Wtedy to się nie uda. - szepnął. Jego jabłko Adama poruszyło się wyraźnie, gdy przełknął ślinę. Oczy mu pociemniały i od razu pożałowałam, że w ogóle go zapytałam.<br />
Między nami zapanowała cisza, staliśmy tylko wpatrując się wzajemnie w siebie. Woda spadająca z prysznica, była jedynym dźwiękiem, który nas otaczał. Z trudem przełknęłam ślinę. Powiedz coś, Re!<br />
- A jeśli się zgodzę? Jest do tego jakiś regulamin? - miałam nadzieję, że dostrzeże sarkazm w moim głosie, odnośnie tych jego wcześniejszych "spraw biznesowych". Przygryzłam wargę.<br />
- Tak. - przechylił głowę w bok.<br />
Czekaj, co?! Na serio jest jakiś regulamin?!<br />
- Są jakieś zasady? - uniosłam brew.<br />
Potakująco skinął głową. Znowu żartuje?<br />
- Jaja sobie robisz, czy co?<br />
- Nie ma we mnie, ani krzty ironii, Victoria. Ostrzegałem cię, że ten typ relacji seksualnych, w których się znajdowałem, nie ma wiele wspólnego z tym czego się spodziewasz. - zmarszczył czoło i zamknął dystans między nami. Długim palcem wskazującym przejechał po moim policzku i linii szczęki. Odetchnęłam głośno. Ma rację, ostrzegał mnie. <i>Te związki seksualne wcale nie wyglądają tak, jak się tego spodziewasz. </i><br />
- Jakie są zasady? - wyszeptałam.<br />
Wyprostował się i zakręcił wodę.<br />
- Chodź. Ubierzesz się i wtedy ci pokażę. - och, a akurat zaczynał mi się podobać ten prysznic. Zayn zrobił się jakiś nieobecny i formalny. Tak jakby to było dla niego czymś w rodzaju spotkania biznesowego.<br />
- Victoria. - rzucił poirytowany, czekając aż wyjdę ze szklanego pomieszczenia.<br />
Chwycił jeden z białych ręczników, który przygotował wcześniej i otulił nim moje ciało. Chwilę później drugi z nich zawiązał sobie na biodrach. Przeczesał palcami swoje włosy, rozpryskując chłodne krople na wszystkie strony.<br />
Przebrałam się i momentalnie poczułam się żywiej. Weszłam do dużego salonu. Zayn siedział przy stole, jadł śniadanie i czytał jakąś gazetę. Szybko się przebrał. Miał na sobie doskonale dopasowany garnitur. Przygryzłam wargę, niepewnie ruszając w stronę jadalni. Zajęłam miejsce na przeciwko niego i wzrokiem przejechałam po małym bufecie, który został rozłożony po środku stołu.<br />
- Hej. - uśmiechnęłam się nieśmiało, kiedy spojrzał na mnie znad swojej gazety.<br />
- Hej. - puścił mi oczko i uniósł jedną brew - Masz mokre włosy. - zrobił karcącą minę.<br />
Przewróciłam oczami.<br />
- Wysuszyłam je ręcznikiem.<br />
- Mam nadzieję, że się nie przeziębisz. - rzucił przez zaciśnięte zęby, wyraźnie poirytowany.<br />
Jezu, zluzuj majty, Malik.<br />
- Nie martw się. Nie zarażę cię.<br />
- To najmniejsze z moich zmartwień, Victoria. Nie chcę, żebyś chorowała w najbliższym czasie. - westchnął i wyglądał na rozdrażnionego. Gestem ręki wskazał na jedzenie leżące na stole.<br />
- Głodna? Nie wiedziałem na co masz ochotę.<br />
- Nie bardzo. - bąknęłam.<br />
- Bardzo dobrze w takim razie, panno Greene. - głęboko zaciągnął się powietrzem przez rozszerzone nozdrza, a linia jego szczęki momentalnie się zaostrzyła. Nie musiałam zgadywać, był wkurzony. Czułam się nawet trochę głupio, bo zamówił to wszystko dla mnie, a ja nic nie tknęłam. Zdecydowałam się w końcu nalać sobie soku. Wystarczy mi.<br />
- Więc... aarh... jakie są te zasady? - zapytałam z wahaniem.<br />
Zayn uśmiechnął się pod nosem, kiedy spotkaliśmy się wzrokiem. Pierwszy raz od dłuższego czasu się zaczerwieniłam.<br />
- Jaka pani niecierpliwa, panno Greene.<br />
Zayn sięgnął przed siebie i wyjął plik kartek z jakiegoś skoroszytu. Pochylił się nad stołem i podał mi je. Zaczęłam uważnie skanować wzrokiem pierwszą z nich. Warunki podstawowe?!<br />
- Czy to jest kontrakt?! - zmarszczyłam czoło, w kompletnej konsternacji, kiedy spojrzałam na drugą stronę. Zasady?! Naprawdę są jakieś zasady?!<br />
- To może być kontrakt.<br />
- Okej, czyli co ja właściwie czytam?<br />
- Warunki podstawowe i zasady. Jeśli sobie życzysz, możesz ominąć warunki podstawowe. - przewrócił oczami.<br />
Nienawidzę, jak ktoś przewraca oczami! Poza tym nie wydaje mi się, żebym była w stanie zapoznać się z tym w jego obecności.<br />
- Przeczytasz to? - zapytał.<br />
- Teraz?<br />
Zmarszczył czoło.<br />
- Nie, Victoria. W przyszłym roku.<br />
Już otworzyłam usta, żeby się odgryźć, ale dałam za wygraną, bo wyglądał już na nieźle poirytowanego.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnc6dX6JFwi6CE7i3MbKGBEh3TLhXZhxDO9poWeHo0rYtFLVdGHQQbmK3t32-9AScGhiy4-PcgQxq0dOWf-UUfWrECbdnPCe21DrMcCQ6MpGnKyA8a9OT-VP2dYCXrc8Mm2XgTiYtpSXzC/s1600/1..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnc6dX6JFwi6CE7i3MbKGBEh3TLhXZhxDO9poWeHo0rYtFLVdGHQQbmK3t32-9AScGhiy4-PcgQxq0dOWf-UUfWrECbdnPCe21DrMcCQ6MpGnKyA8a9OT-VP2dYCXrc8Mm2XgTiYtpSXzC/s640/1..png" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf9cb92GdFyLrnlVP-JLAkAxlq3WQL7WhNEl1qonRuJv58z3qqj4JiJWsYRRwE6N-Mynu-tLqVMIC-MN9txf75dAGjsNEi0trwED-cNNQ63N0NxYdw4C4RU7K6KIvEN9Ozj-qPMKisg0Eq/s1600/2..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhf9cb92GdFyLrnlVP-JLAkAxlq3WQL7WhNEl1qonRuJv58z3qqj4JiJWsYRRwE6N-Mynu-tLqVMIC-MN9txf75dAGjsNEi0trwED-cNNQ63N0NxYdw4C4RU7K6KIvEN9Ozj-qPMKisg0Eq/s640/2..png" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przewróciłam stronę i powstrzymałam się od spojrzenia na Zayna. To <span style="text-align: center;">wszystko wyglądało dla mnie jak jakiś pieprzony kontrakt!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="text-align: center;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg45RELQo-dnuLDR2eFRllo2cEFDDQIN8R0-63z18gh1VFcKAtOV2-1Hrp0gBgmj3oNP1qYUAdJ7LtT8KS7RPkjW6Wg3zSwvka_g2dohcklyvgkWa5quPojMP4rCtae7xt6bqkGIURVnIWt/s1600/3..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg45RELQo-dnuLDR2eFRllo2cEFDDQIN8R0-63z18gh1VFcKAtOV2-1Hrp0gBgmj3oNP1qYUAdJ7LtT8KS7RPkjW6Wg3zSwvka_g2dohcklyvgkWa5quPojMP4rCtae7xt6bqkGIURVnIWt/s640/3..png" width="456" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_OdXoSY1K97St59I3JhG92E1478-qpdWce4filTvT1UuXweqB9l4AobbpTD9Kxqzo7cljaqlhfTu4yGDmsTDCGjUnwFX_GFMBc1D-BUHn85CCf8M-ETbzLrmwMXxF3n_xd8oTcNyqreMq/s1600/4..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_OdXoSY1K97St59I3JhG92E1478-qpdWce4filTvT1UuXweqB9l4AobbpTD9Kxqzo7cljaqlhfTu4yGDmsTDCGjUnwFX_GFMBc1D-BUHn85CCf8M-ETbzLrmwMXxF3n_xd8oTcNyqreMq/s640/4..png" width="452" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu31kdDTuzyl9JqQEEgS9pSRY0F8lXn2LMycjCrma-CXVerrDKXx_oN5zAT4vDgMWB6buXI2FbMxtY4Kf-2vJrw49QF4SYdHpyVtvcpQn_vtnArFT2ASwtsqjrfiHne1HoW1BleliuDgRd/s1600/5..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu31kdDTuzyl9JqQEEgS9pSRY0F8lXn2LMycjCrma-CXVerrDKXx_oN5zAT4vDgMWB6buXI2FbMxtY4Kf-2vJrw49QF4SYdHpyVtvcpQn_vtnArFT2ASwtsqjrfiHne1HoW1BleliuDgRd/s640/5..png" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zaraz, zaraz... Wymierzenie kary?! - zszokowana popatrzyłam na Zayna, który uważnie mi się przyglądał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mam zamiaru sprać cię na kwaśne jabłko, jeśli o to ci chodzi. - odpowiedział jak gdyby nigdy nic.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odłożyłam papiery na stół i przygryzłam wargę. Nerwowo sięgnęłam po szklankę i wypiłam tyle soku ile tylko byłam w stanie. Był odświeżający i przyjemnie chłodny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań przygryzać wargę. - rzucił niezadowolony, a ja momentalnie zastosowałam się do jego polecenia. Zwłaszcza po ledwo co skończonej lekturze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odejdziesz? - zapytał chłodno, ponownie odkładając swoją gazetę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło i posłałam mu wymowne spojrzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ile razy jeszcze mnie o to zapytasz?! Przecież powiedziałam, że nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniósł brew lekko zaskoczony i chyba urażony moich wybuchem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Z uwagi na twoją niewinność, nigdy nie spodziewałbym się, że zostaniesz. - zmrużył oczy, uważnie wpatrując się w moja twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie odpowiedziałam. Moje myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół tych całych zasad, które przed chwilą przeczytałam. Ćwiczenia? Nie! Posłuszeństwo? Nie! Ubrania? Nie! Na serio myśli, że się do nich zastosuję? Jeśli się na to zgodzę, to, jak to ujął, będę "karana" co dwie minuty. To głupie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To jest kontrakt? - ponowiłam wcześniejsze pytanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak jak już powiedziałem, to może być kontrakt. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niewiele to pomocne. - zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A myślisz, że to mogłoby funkcjonować jako kontrakt? - przechylił swoją głowę w bok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. To wygląda dla mnie jak kontrakt. Słowo "umowa", dla jasności, występujące w paragrafie drugim pod warunkami podstawowymi, wydaję mi się, być przykrywką dla innego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się lekko i widziałam iskierki rozbawienia w jego oczach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bardzo rozsądnie operuje pani słowami, panno Greene. Według ciebie, jakiego wyrazu przykrywką, jak to ujęłaś, jest słowo "umowa"? - uniósł brew, a jego wzrok aż pociemniał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- "Kontrakt", oczywiście. - pokręciłam głową, jakbym miała do czynienia z kimś opóźnionym w rozwoju - Występują tutaj też inne słowa, które bez wątpienia dają mi jasno do zrozumienia, że mam do czynienia z czymś w postaci wiążącego kontraktu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego nie złożyłaś podania o pracę w mojej firmie? - zmarszczył czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn! Zmieniasz temat!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Frustrujące, wiem, bo robisz to samo. Tak, Victoria. To jest kontrakt, ale do ciebie należy decyzja, czy nadal nim będzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To nie ma żadnego sensu! Wiem, że to kontrakt, bo tu jest napisane... - urwałam i podniosłam papiery, skanując je poszukiwaniu potrzebnego mi dowodu - O, tu! "Obie strony zgodnie oświadczają, że wszystko co wydarzy się na mocy tej umowy, odbędzie się za zgodą drugiej strony, będzie poufne, oraz bla bla bla...". To poufne? Więc to kontrakt. Nie rozumiem, jak ja mam zdecydować o tym, czy to będzie kontrakt, czy nie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To twój wybór. Jeśli zgodzisz się zostać moją partnerką, czego pragnę od chwili, kiedy po raz pierwszy cię zobaczyłem, będziesz mogła go podpisać i stworzyć zasady dla nas obojga, co, nie ukrywam, byłoby dla ciebie bezpieczniejsze, albo zostawić to tak jak jest. Przy tego typu związkach, wiele ryzykujesz, jeśli nie masz ustalonych żadnych zasad. Po jakimś czasie może zrobić się nieprzyjemnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nieprzyjemnie? - nie spodziewałam się, że użyje takiego słowa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiesz... Tryskająca krew, wylewające się wnętrzności... - uśmiechnął się zadowolony z siebie, a ja przechyliłam głowę w bok, zastanawiając się, czy on znowu żartuje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczył czoło i przeczesał palcami swoje włosy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Złamałem już zbyt wiele moich zasad, odkąd cię poznałem, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę i z powrotem spuściłam wzrok na kartki leżące przede mną. To co przeczytałam, jakoś nie wskazuje na to, żeby naruszył któreś ze swoich "przepisów". Może jeszcze jakieś przede mną ukrywa? A właściwie to w ogóle, po co mu jakiekolwiek reguły?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po co ci te zasady?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo lubię mieć kontrolę. - zmarszczył brwi - Już ci to mówiłem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego mam przeczucie, że jest ich więcej? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo jest. - wzruszył ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie są? - szepnęłam. Naprawdę chcę je przeczytać?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn zamrugał kilkakrotnie i wyglądał na skonsternowanego, ale szybko wrócił do naturalnego wyrazu twarzy. Z notatnika wyjął kolejne kartki papieru i właśnie w tamtej chwili poczułam wielką potrzebę krzyknięcia, żeby po prostu podał mi cały ten cholerny skoroszyt!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To nieco bardziej naświetli ci sprawę, kim dla ciebie jestem i czego od ciebie oczekuję. - jego oczy pociemniały, gdy niepewnie wzięłam od niego zapisane kartki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nagle podniósł się od stołu, a ja popatrzyłam na niego zdziwiona. Gdzież on idzie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mam jeszcze jedno spotkanie, zanim zobaczę się z panem Andersonem, Victorio. Wrócę za jakieś pół godziny. Chcę, żebyś zastanowiła się nad tym wszystkim, kiedy mnie nie będzie. Szczegóły możemy przedyskutować, kiedy wrócę. - z wdziękiem obszedł stół i podszedł do mnie, składając na moich ustach krótki, ale intensywny pocałunek. Kiedy się odsunął z trudem łapałam powietrze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Napisz mi SMS'a, jeśli będziesz chciała o coś jeszcze zapytać. Możesz liczyć na to, że będę z tobą szczery do bólu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiwnęłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra, nie baw się tam zbyt dobrze. - rzuciłam zaczepnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się lekko i mrugnął jednym okiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie masz się o co martwić, Victoria. Nara, Maleńka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się, a on spojrzał na swój zegarek i przywołał Mark'a. Po kilku sekundach, podczas których kompletował zawartość swojej aktówki, która chwilę później została przekazana ochroniarzowi, oboje ruszyli w stronę drzwi, zostawiając mnie sam na sam z tym... czymś. Wyprostowałam się na krześle, wyciągając szyję i zerkając na drugi koniec stołu, gdzie siedział Zayn. Niestety zabrał ze sobą skoroszyt, z którego wyjmował dla mnie te wszystkie kartki. Westchnęłam i wróciłam wzrokiem na te, które trzymałam w dłoni. Role? Jak role do odgrywania? Nie łapię tego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRLjAh7F8QDHuDgMimA15z3WX6pdpL2YWlc_cP7RN2SgoKL2DKw7Q5-YMj7ytZLja05Q0Ngvh6L8wnRkHH2CZzQD4PoNpbueLAJJHMYqZxpt-mR93_GL0rTQ6nQ-QA5Aj3R5nKHMENAy3W/s1600/6..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRLjAh7F8QDHuDgMimA15z3WX6pdpL2YWlc_cP7RN2SgoKL2DKw7Q5-YMj7ytZLja05Q0Ngvh6L8wnRkHH2CZzQD4PoNpbueLAJJHMYqZxpt-mR93_GL0rTQ6nQ-QA5Aj3R5nKHMENAy3W/s640/6..png" width="466" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRTCTf2uaK_0KAQRSN-ISG9UT0ur5v7FKH_8iqEzNyrSEIbaEJxuLcFXzUFEDPyx3qegpzKXXrfPIkO8VOOQuQ_pQAk3j6gdifPCWNasuS8W1So9fxDXIrsLk_I_znBbJQoJgA8VgqAGD9/s1600/7..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhRTCTf2uaK_0KAQRSN-ISG9UT0ur5v7FKH_8iqEzNyrSEIbaEJxuLcFXzUFEDPyx3qegpzKXXrfPIkO8VOOQuQ_pQAk3j6gdifPCWNasuS8W1So9fxDXIrsLk_I_znBbJQoJgA8VgqAGD9/s640/7..png" width="460" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic17ObmsVllYIFEb930q3VXzAGEFj423gxo20N4W631jSb6tk9n5qYLymYapdyWORWCtGo6Fo8INH8xGfiNXmKUhYlSV6f-Q5S96wWcFwO-fQC-F458dL3qO5Qywt9vsLtvu2ZVwWEKvTr/s1600/8..png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEic17ObmsVllYIFEb930q3VXzAGEFj423gxo20N4W631jSb6tk9n5qYLymYapdyWORWCtGo6Fo8INH8xGfiNXmKUhYlSV6f-Q5S96wWcFwO-fQC-F458dL3qO5Qywt9vsLtvu2ZVwWEKvTr/s640/8..png" width="460" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLOrd0e8HYVhnkKX0FdVS2M_YJokF-W7zLk6H2k1uJU7JZXAevXCcRj_OjwxGs54mct2ihlshGIkprsI4oZR15FHqtC-nSOSyBfGfZOqAOeh6hpaPLuflC2m3pV3x576ilhXB8njoUcTOA/s1600/9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="640" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLOrd0e8HYVhnkKX0FdVS2M_YJokF-W7zLk6H2k1uJU7JZXAevXCcRj_OjwxGs54mct2ihlshGIkprsI4oZR15FHqtC-nSOSyBfGfZOqAOeh6hpaPLuflC2m3pV3x576ilhXB8njoUcTOA/s640/9.png" width="456" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Okej? Co ja właśnie przeczytałam, do chuja? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, ja też mam taką nadzieję. James też jest z tobą, czy tylko Ruby? - zapytałam, przekładając komórkę do drugiego ucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tylko Ruby. James ma wpaść wieczorem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach, no tak. Też chcę wyjść gdzieś dzisiaj, ale Zayn mi nie pozwala! - szybko sprawdziłam czas na telefonie i z powrotem przycisnęłam go do ucha - Gadam z tobą już prawie przez godzinę! Muszę kończyć, zanim całkiem zbankrutuję. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra, w takim razie zadzwonię do ciebie później. I nie słuchaj Zayna, przecież nie rządzi twoim życiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamrugałam kilkakrotnie i nie odezwałam się ani słowem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zadzwoń do mnie później. - wymamrotałam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko w porządku, Re?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ej, serio, jakby coś, to wiesz, że zawsze możesz mi powiedzieć. - powiedziała cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem, dzięki, Amber. Um, zadzwoń później. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Słyszałam głośne westchnięcie po drugiej stronie linii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej, zadzwonię. Do zobaczenia! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pa. - odetchnęłam głęboko i odrzuciłam telefon na łóżko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chwyciłam porozrzucane po materacu kartki papieru i uprzednio zwijając je w rulon, wcisnęłam do tylnej kieszeni jeansów. Przeczytałam je już chyba jakieś 20 razy. Nie mogłam już nawet jasno myśleć...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kurwa mać! - aż podskoczyłam. Gwałtownie odwróciłam się i zobaczyłam Zayna stojącego w progu mojego pokoju. Przyłożyłam dłoń płasko do piersi i zachichotałam sama do siebie. - Weź się tak nie skradaj! - zaczerpnęłam głęboki oddech i uśmiechnęłam się lekko, gdy zobaczyłam cień rozbawienia na jego twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, Victoria. - przygryzł wargę, obluzowując swój krawat. Oczy, aż świeciły mu się od wyraźnej chęci roześmiania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak długo tu jesteś? - zapytałam, uspokajając się w duchu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dopiero wszedłem. - odpowiedział.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, coś za cichy jest. Nie podoba mi się to.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak tam poszło, errm... spotkanie? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczył czoło, ale dostrzegłam lekkie zdziwienie, jakby nie spodziewał się usłyszeć ode mnie takiego pytania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze. Może właśnie patrzysz na nowego właściciela The One Hyde Park Building. - uniósł jedną brew. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, naprawdę? Tego w którym masz swoje mieszkanie? - zmrużyłam oczy uważnie mu się przyglądając.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówiłem ci, że pewnego dnia będzie mój. - odparł z dumą i wielkim uśmiechem na twarzy. Podszedł do mnie powoli z przebiegłym błyskiem w oku, co przywiodło mi na myśl pytanie, czy ma zamiar mnie dotknąć. Ale nie zrobił tego. No, nie całkiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Spodziewam się, że przeczytałaś zasady i warunki? - podniósł na linię mojego wzroku kartki, które wyciągnął z tylnej kieszeni moich spodni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach... Tak. - przygryzłam wargę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I? - zrobił krok do tyłu, przejeżdżając wzrokiem po papierach, by za chwilę ponownie skupić się na mojje twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chciałam o coś zapytać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wyprostował się i chwycił mnie za rękę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chodź, przedyskutujemy to poza sypialnią. Może chociaż to powstrzyma mnie o przelecenia cię tu i teraz. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc, o co chcesz zapytać? - wypalił, zanim jeszcze usadowiliśmy się na białej kanapie w salonie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
A, o co ja nie chcę zapytać?! Byłoby szybciej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc, um... - wahałam się i byłam strasznie zdenerwowana. Dlaczego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oddychaj, Victoria. - delikatnie chwycił mnie za brodę i lekko ją podniósł w efekcie czego, spojrzeliśmy sobie prosto w oczy - Oddychaj. - powtórzył bezgłośnie, a ja westchnęłam, opuszczając wzrok na nerwowo splecione palce. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cóż, mam właściwie kilka pytań... - rzuciłam półgłosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak też się spodziewałem. - uśmiechnął się lekko, kiedy podniosłam na niego wzrok. Znowu się ze mną drażni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Poirytowana, przewróciłam oczami i wyszarpnęłam kartki papieru z jego ręki. W ułamku sekundy zmroził mnie wzrokiem i chwycił za nadgarstek. Wzdrygnęłam się, przestraszona jego nagłym gestem. Wpatrywałam się w niego szeroko otwartymi oczami i dokładnie zauważyłam, jak jego źrenice się rozszerzyły. Kiedy się odezwał, jego głos był starannie wyważony, niski i śmiertelnie poważny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uważaj na to, jak się zachowujesz, Victoria. Nie jesteś, aż taka niewinna, na jaką starasz się wyglądać. - zmrużył oczy, w których zabłyszczały nieprzyjemne iskry. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To dobrze znane mi uczucie onieśmielenia, ponownie wypełniło całe moje ciało. Spory kawałek czasu minął, odkąd ostatni raz tak się przy nim poczułam. Z trudem przełknęłam ślinę, a on apatycznie puścił moją rękę. Podniosłam się lekko i odsunęłam od niego, na bezpieczną odległość, zapobiegając temu, że znowu mnie dotknie. Ale znając jego i jego zamiłowanie do dotykania, to i tak go nie powstrzyma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nerwowo przygryzłam dolną wargę i skupiłam się na swoich splecionych dłoniach. Doskonale zdawałam sobie sprawę, że włosy opadają mi na twarz i czerpałam z tego wszelkie korzyści. Wszystko, byle tylko uniknąć jego przeszywającego spojrzenia. Nie mogłam zdobyć się na odwagę, żeby ponownie się odezwać. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czułam się tak niepewnie w jego towarzystwie. Czasem sprawia, że czuję się jak małe dziecko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, rozmawiaj ze mną. - usłyszałam poirytowanie w jego głosie - Spójrz na mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Z wahaniem podniosłam na niego wzrok, a wyraz jego twarzy momentalnie złagodniał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pytaj. - szepnął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam i przerwałam nasz kontakt wzrokowy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naprawdę myślisz, że się do tego nadaję?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. Ale mogę cię podszkolić. Tu chodzi tylko o przyjemność.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to, w takim razie, o co chodzi z tym całym karaniem? - jakoś ciężko mi dostrzec w tym przyjemność - To, co dałeś mi do przeczytania, brzmi trochę jak... - urwałam i ułożyłam usta w dzióbek po jednej stronie mojej twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak co? - wyglądał na rozbawionego. Ciekawe czym.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um... BSMSD, czy coś takiego. - wzruszyłam ramionami, jakby to był najnormalniejszy w świecie temat do rozmów.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wybuchnął śmiechem, racząc mnie tym swoim przepięknym uśmiechem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- BDSM? - zachichotał pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, to. - uniosłam brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc widzę, że zrobiłaś małe rozeznanie. - ciągle widziałam iskierki rozbawienia, tańczące w jego tęczówkach. No cóż innego mogłam robić, jak go nie było? - Nie, Victoria. Mówiłem ci, że nie kręci mnie pranie tyłków. Lubię seks. Ostry seks, ku ścisłości, ale pozbawiony elementów BDSM. - uśmiechnął się połowicznie, ale szybko wrócił do kamiennego wyrazu twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, ale te rzeczy, są jednak trochę podobne do tego całego BDcoś tam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przechylił głowę w bok, uważnie mi się przypatrując. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś bardzo domyślna, Victorio. Masz oko do detali i całkiem mi się to podoba. - poprawił się na kanapie, siadając głębiej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego lewa ręka zawieszona była oparciu sofy, tuż przy moich plecach. Jedną nogę założył na kolano, opierając się o nie kostką. Prawym łokciem podpierał się o podłokietnik kanapy. Palcem wskazującym delikatnie masował swoją dolną wargę, cały czas, przy tym, nie spuszczając ze mnie wzroku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kontynuuj. - rzucił, wskazując na mnie gestem ręki, po czym wrócił do rytmicznego pocierania swojej wargi, co skutecznie mnie rozpraszało i wytrącało z równowagi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamrugałam kilkakrotnie, wyrzucając sobie, że powinnam to już zostawić tak jak jest, ale niestety, było jeszcze tyle rzeczy, które chciałam wiedzieć. Niezbyt dokładnie opowiedział mi o tym całym karaniu. Na pewno mnie nie spierze na kwaśne jabłko, jak już powiedział, ale chciałabym wiedzieć, co właściwie miał na myśli. Posłuszeństwo? Serio spodziewa się, że będę wykonywała wszystkie jego polecenia?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chcesz, żebym zwracała się do ciebie "proszę pana", albo "panie Malik"? - uniosłam brew, a on skinął głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wolałbym "proszę pana". - uśmiechnął się pod nosem i puścił mi oczko i właśnie wtedy przypomniałam sobie o pierwszym zdaniu, które do mnie powiedział, kiedy się poznaliśmy. <i>Podoba mi się, jak mówisz do mnie "pan". </i>Och, no to już wiem, czemu wtedy to powiedział.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To redukuje zażyłość między nami. - sposób w jaki siedział, sprawiał, że ta kanapa wyglądała na niesamowicie wygodną.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Okej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakiego rodzaj kary stosujesz? - zmarszczyłam czoło, nagle czując się nieswojo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Improwizuję. Mogę ci teraz coś pokazać, żebyś miała jakiś przykład.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, może jednak nie. - głośno przełknęłam ślinę, jeszcze bardziej wgniatając się w oparcie, co spotkało się z jego cichym śmiechem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, takie jest moje zadanie, jako lidera. Mam ci zaprezentować wszystko i nauczyć cię, jak spełniać moje potrzeby. W zamian, ja zadowolę ciebie, w sposób, który wyda mi się odpowiedni dla nas obojga. - wyjaśnił, prostując się na sofie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A jeśli nie zgodzę się na coś, czego sobie zażyczysz? - zapytałam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczył brwi, wyglądając na sfrustrowanego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wtedy będziemy musieli wyklarować coś, na co zgodzimy się oboje. - pokiwał głową - Rozumiem, że na razie nie jesteś do tego skłonna, z uwagi na twoją fobię bycia dotykaną, ale mogę pomóc ci to przezwyciężyć. - chwycił moją dłoń i ścisnął ją lekko - Naprawdę chciałbym, żeby to się udało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra, rozumiem. Ale wracając do twoich, eech, 17 związków.. Dlaczego one się nie udały?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówiłem ci, przecież. Wszystkie odchodziły. - przewrócił oczami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Każda z nich odeszła? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cóż, no nie każda. - wzruszył ramionami - Po prostu, kilka z nich nie spełniało moich oczekiwań. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniosłam brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A co z tymi, które odeszły nie z twojej woli? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął głośno, wyraźnie poirytowany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówiłem ci już, że nie łatwo czasami ze mną wytrzymać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
I on myśli, że ja z nim wytrzymam?! No, nie wydaje mi się.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Słyszałeś kiedyś o przyjaciołach od seksu? Bo wydaje mi się, ze to byłoby o wiele prostsze, niż to co prezentujesz mi tutaj. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Preferuję właśnie to, co prezentuję ci tutaj. - popatrzył na mnie wymownie, z naciskiem powtarzając moje słowa. - To daje mi kontrolę. I eliminuje uczucia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uczucia?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Okej, chyba już skończyłam. - szepnęłam, nagle podnosząc się z kanapy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Popatrzył na mnie z dołu lekko skonsternowany. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Skończyłaś z czym?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um... z tym całym wypytywaniem. - potarłam dłonią czoło. Chyba nie jestem w stanie myśleć jasno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odejdziesz? - wyszeptał tak cicho, że prawie go nie usłyszałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy moje usta się otworzyły, utknęłam między odpowiedzią i zastanawianiem się nad nią. Na serio zaczęłam się nad tym zastanawiać, bo to wszystko z czym dzisiaj się zapoznałam było takie dziwne i ... nienormalne? Nie miałam bladego pojęcia nawet, że tego typu kontrakty w ogóle istnieją. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Proszę pana. - Mark wymownie odchrząknął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn zastygł w pół ruchu i spojrzał na swojego ochroniarza. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O co chodzi, Mark? - rzucił. Witamy z powrotem, panie Formalny Malik.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pan Anderson będzie oczekiwał pana na poziomie drugim, w restauracji. - Mark na prawdę dobrze wyglądał w tym swoim garniturze. Spokojnie mógłby być jakimś prezesem. Zaczęłam zastanawiać się, czy wie o tych wszystkich relacjach seksualnych Zayna. Pewnie tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję, Mark. - odparł chłodno Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Proszę pana. - ochroniarz skinął głową i popatrzył na mnie życzliwie, po czym zniknął za drzwiami. A może to, co błyszczało w jego oczach to współczucie? Nie wiem. Ale zaraz moje myśli skupiły się wokół tego, co w danym momencie było dla mnie najistotniejsze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Devon jest tutaj, cholera jasna! Kurwa mać! O, Boże. Mój oddech przyspieszył samoistnie, kiedy moja głowa zaczęła drążyć jeden temat. Błagam, niech to będzie tylko sen. Proszę, proszę, proszę! Mocno zacisnęłam oczy, powtarzając w myślach jak mantrę, że to tylko straszny koszmar. Nie, nie. Nie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re. - Zayn wstał z kanapy i pochylił się nade mną chwytając moją twarz, między swoje dłonie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Otwórz oczy, Skarbie. Spójrz na mnie. - czułam jak opiera się o mnie swoim czołem - Otwórz oczy. - szepnął.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mogę tutaj być. - wydusiłam ledwo łapiąc oddech. Rozchyliłam powieki i napotkałam jego łagodne, złoto-brązowe tęczówki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wolałbym, żebyś była tutaj. Dzięki temu, nie będę musiał się zastanawiać, gdzie jesteś, jak mnie nie będzie, Victoria. Dla twojego bezpieczeństwa i mojego spokoju. - pocałował mnie w czubek głowy i głęboko zaciągnął się powietrzem - Oddychaj. - szepnął ciepło i oplótł mnie ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pochylił się znowu i kciukiem pogładził mój policzek. Stałam w bezruchu, a on zmarszczył brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mogę cię pocałować? Ciebie, a nie tę sparaliżowaną strachem dziewczynę?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczerpnęłam urywany oddech i lekko skinęłam głową, a on nieco pochylił swoją głowę. Jego palce cały czas gładziły mój policzek, zanim delikatnie przycisnął swoje usta do moich. Jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki zapomniałam o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Niepewnie zaplotłam mu ręce na karku, a po chwili zanurzyłam je w jego miękkich włosach. Nasze usta współpracowały ze sobą w idealnej harmonii. Czerpał wszelkie korzyści z dostępu, który mu dałam, rozchylając wargi i pomrukując w jego usta. Doświadczonymi ruchami języka, odkrywał zakamarki moich ust, zacieśniając uścisk swoich rąk, wokół mojej talii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jedną dłoń wplótł w moje włosy i pociągnął za nie, odrywając się od pocałunku. Skrzywiłam się lekko, ból był znośny, ale to jego przeszywające, pożądliwe spojrzenie... Oboje z trudem łapaliśmy oddechy, kiedy niechętnie uwolnił moje włosy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kurwa mać, Victoria. - wydusił w końcu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Czułam żądzę przelewającą się przez moje ciało. Jeszcze nigdy, chyba, nie pragnęłam go tak bardzo. Był mi potrzebny, niezbędny. Właśnie tak to wygląda? Moje hormony szaleją w swoim własnym świecie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wrócimy do tego? - szepnął - Muszę iść. - cmoknął mnie w czoło i zanim mogłam pochylić się w jego stronę i zaciągnąć się jego zapachem, on już zdążył dojść do drzwi. Nie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie byłam w stanie kontrolować swojego oddechu. Serce niemal wyrywało się z piersi. Chcę go! Natychmiast!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria. - zatrzymał się w chwili, gdy już miał zamykać za sobą drzwi. Jego oczy nadal płonęły żywym podnieceniem. - Nie wychodź z tego budynku. Nara, Maleńka. Już nie mogę doczekać się, kiedy cię rozbiorę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
__________________________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">Któraś z Was, piękne dziewoje napisała pod ostatnim rozdziałem (przepraszam, ze bezimiennie, ale nie pamiętam, wybacz<3), że lubiła czytać moje notki pod, lub przed rozdziałami, więc dziś coś wyskrobałam i takie małe ogłoszenia (napisałabym parafialne, ale to opowiadanie jest tak erotyczne, że aż nie chcę mieszać w to instytucji kościelnych lolz), które naświetlą Wam sprawy, te najbardziej dla Was inetresujące.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">Kolejny rozdział pojawi się w poniedziałek, lub we wtorek, GDYŻ w niedzielę wraca moja siostra po miesięcznej nieobecności i że tak powiem LET'S GET DA PARTY STARTED! :) </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">Czuję, że muszę to napisać, PONIEWAŻ już wiem, ze w komentarzach będzie mnóstwo o tym, także... Umowa, którą Zayn zaprezentował Re jest oczywiście bardzo podobna do tej występującej w "Pięćdziesiąt twarzy Greya", bo na pewno Was zdziwię, ALE TO OPOWIADANIE JEST INSPIROWANE TĄ KSIĄŻKĄ! WOW! Cóż za surprise! XD Więc skoro już sama to napisałam, to chyba nie ma potrzeby wspominać o tym w komentarzach, które uwielbiam czytać i czytam każdy jeden z nich i starsznie Wam za nie dziękuję :) x</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">NO TO C'YA HORNY BITCHEZ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">nIE BYŁO SEKSU, BUUU :( I KNOW. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: white;">ale jeszcze się tu naczytacie. Możecie mi zaufać LULZ. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com182tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-56292519555360589662013-08-06T21:20:00.001+01:002013-08-06T21:20:36.611+01:00Rozdział 23.Obudziłam się zdezorientowana, ciężko oddychając. Może we śnie spadałam ze schodów, ale nie jestem pewna. Nie byłam przyzwyczajona do tego typu pobudek. Próbowałam wrócić we wspaniałe objęcia morfeusza, ale niestety to okazało się niemożliwe. Domyślałam się, że jest środek nocy. Włączając lampkę nocną, zwlokłam się z łóżka i ruszyłam do salonu.<br />
Byłam zdziwiona widząc Zayna, robił coś na swoim laptopie. Pewnie nadal pracował. Zostawiłam swoje drzwi uchylone, nie chcąc rozpraszać go żadnym dźwiękiem, ale już zdążył mnie zauważyć. Popatrzył na mnie skonsternowany. Chyba jest nago. To znaczy nie wiem, ale nie ma na sobie koszulki. Tylko on może sprawić, że pracowanie nago, jest tak atrakcyjne, zamiast dziwnego.<br />
- Powinnaś spać. - wymamrotał.<br />
Gdy podeszłam do niego, zauważyłam, że ma na sobie spodnie od flanelowej pidżamy. Usiadłam niepewnie, zajmując miejsce za niskim stolikiem na przeciwko niego, przygryzając dolną wargę. Przyglądał mi się nieobecnym wzrokiem.<br />
- Nie mogłam zasnąć. - odpowiedziałam - Ty też powinieneś spać.<br />
- Ja potrzebuję tylko określonej ilości czasu do spania. - odparł, co wyjaśniało chyba, dlaczego cały czas jest taki zły. Ale jego sen ma chyba to samo zdanie co on, bo Zayn rano, również, wygląda nieziemsko.<br />
- Zawsze pracujesz o tej godzinie? To znaczy, nawet nie wiem, która jest. - podparłam się łokciem o kolano, a na dłoni umieściłam swoją brodę, wpatrując się w przystojniaka na przeciwko mnie.<br />
Zmrużył oczy, bacznie mi się przyglądając.<br />
- Jest 2:30 nad ranem, Victoria i odpowiadając na twoje pytanie, tak, zawsze. - zmarszczył czoło i wyciągnął swój telefon. Przypuszczam, że dzwonił, ale nie jestem pewna, bo nie słyszałam żadnego dźwięku. Pewnie był ustawiony na wibrację. Utkwiłam oczy w jego wytatuowanym przedramieniu, gdy przycisnął komórkę do ucha.<br />
- Malik!<br />
Co?! Nawet o tej porze odbiera telefony?! Jezu.<br />
- A dochody? . . . A co z renowacją? Skończyli i jest już po wszystkim? . . . Więc nadal dopytują się o dostawę? - zaśmiał się chłodno - To żenujące. . . Porozmawiam jutro z Danielem. Dzięki. - rozłączył się i zaczął skanować moją twarz.<br />
Zamknął swojego laptopa i odłożył go na bok, poświęcając mi całą swoją uwagę. Poruszyłam się niekomfortowo, zdając sobie sprawę, że jestem jedynym celem jego obserwacji. Oparł się łokciem o stolik, palcem wskazującym przejeżdżając po swojej dolnej wardze.<br />
- Pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć, że mam zamiar spotkać się z panem Anderson'em. Próbowałem zaaranżować spotkanie w innym miejscu, ale ta taktyka nie bardzo się sprawdziła. Nie chcę, żeby przebywał w jednym budynku z tobą, Victoria. - zamrugał, szukając na mojej twarzy jakiejś reakcji.<br />
- Dzięki, że mi powiedziałeś. Um..kiedy będziesz na tym spotkaniu, będę mogła wyjść? - po co ja go w ogóle o to pytam? Chyba mogę sobie tak po prostu wyjść. W końcu mam 21 lat, tak? Z jakichś jednak powodów, czułam, że powinnam go najpierw spytać.<br />
- Nie. Wolałbym, żebyś została tutaj. - wpatrywał się we mnie, jakby oczekiwał, że mu się sprzeciwie.<br />
Ze zdziwienia otworzyłam usta.<br />
- Dlaczego?<br />
- Nie kłóć się ze mną.<br />
- Nie kłócę się, to było po prostu pytanie. - zmrużyłam oczy.<br />
- Nie mam ochoty wdawać się z tobą w te przemądrzałe gadki, Victoria. - przeczesał palcami swoje włosy i wstał z kanapy.<br />
Och, kiedy nie ma na sobie koszulki, tak przyjemnie na niego patrzeć. Obszedł stolik i znalazł się przy mnie. Upajałam się jego pięknem, anielskimi rysami i tym jak dół od jego pidżamy zwisał nisko na jego biodrach, ukazując idealną linię V z małą ścieżką włosów. Och.<br />
- Nie wychodzisz. - odezwał się finalnym tonem.<br />
Zmarszczyłam czoło, wyraźnie wkurzona.<br />
- Przestań się grymasić. - bąknął poddenerwowany.<br />
Och, z pewnością wie, jak zagrać mi na nerwach.<br />
- Wydaje mi się, że lepiej byłoby, gdybym znajdowała się poza tym budynkiem, kiedy on będzie w środku. - spróbowałam innej taktyki.<br />
Zayn zmarszczył brwi i wyciągnął przed siebie rękę, którą z wahaniem chwyciłam. Bez trudu przyciągnął mnie do swojego nagiego torsu. Przeszły mnie ciarki, gdy jego rozgrzana skóra oplotła moje ciało. Starałam się wydostać z jego uścisku, ale on nie ustępował, albo nie czuł, że próbuję mu się wyrwać.<br />
- Czy pani próbuje mną manipulować, panno Greene? Bo tak się składa, że już podjąłem decyzję. - jego oczy zwęziły się i już wiedziałam, że jest wkurzony. Naprawdę wkurzony.<br />
- Manipulować, panie Malik? - potrząsnęłam przecząco głową - Ja tylko negocjuję. Kiedyś ktoś powiedział mi, że jestem w tym dobra.<br />
- Jesteś. - skinął potakująco i mały uśmiech wkradł się na jego usta.<br />
Humor mu wrócił? Jeszcze kilka sekund temu był zły, no nie?<br />
- O, Boże...Panno Greene, ma pani na sobie ekstremalnie krótkie szorty, czy tylko majtki, pod tą za dużą i za luźną koszulką? - uniósł jedną brew, a ja zaczerwieniłam się momentalnie. Cholera.<br />
- Cóż, nie spodziewałam się, że jeszcze będziesz na nogach. - nieśmiało wzruszyłam ramionami, czując jak jego dłoń zsuwa się w dół moich pleców, zatrzymując się na pośladkach. Kiedy je lekko ścisnął, instynktownie wykręciłam się spod jego dotyku, uzyskując jednak tylko nikły dystans między nami.<br />
- Naprawdę powinnaś nosić coś bardziej kobiecego, niż to. - pociągnął za dół mojej koszulki i uśmiechnął się pod nosem.<br />
- Mnie się podoba. - wzruszyłam ramionami.<br />
- Mnie nie. - pokiwał głową.<br />
- Jest wygodna. - uniosłam jedną brew, przypatrując się mu.<br />
- Jest obrazą dla twojego ciała.<br />
Posłałam mu skonsternowane spojrzenie.<br />
- Ty jesteś obraźliwy.<br />
- Ja? Obraźliwy? Och, nie, Maleńka. - uśmiechnął się, ponownie ściskając mój tyłek dłonią, którą momentalnie strąciłam - Nie przygryzaj wargi, bo doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie masz na sobie stanika. - powiedział i bezkarnie przygryzł swoją wargę.<br />
Postanowiłam z tego skorzystać, pociągając lekko za jego zroszony zarostem podbródek. Uśmiechnął się, ukazując mi wspaniałą biel swoich zębów.<br />
- Ty też przygryzasz swoją wargę, to czemu ja nie mogę? - zapytałam niewinnym głosikiem.<br />
Jego oczy pociemniały w ułamku sekundy i miałam trudności, żeby cokolwiek z nich wyczytać. Podniecenie, złość, pożądanie, irytacja, skonsternowanie? Co to było?<br />
- Bo to mnie kręci, Victoria. Bardzo. - zwilżył swoje usta, po czym ułożył je w cienką, prostą linię.<br />
Och. Mam tak zaniżoną samoocenę, że jakoś nie bardzo mu wierzę. Pociągnął delikatnie za mój podbródek i popatrzył na mnie wymownie. Cholera, przygryzałam wargę? Nawet nie wiedziałam.<br />
- Przestań. Nadal mam problem z tą twoją fobią dotykania. Tak, jak bardzo chciałbym być teraz w tobie, tak, nie mogę. Nie będę ryzykował.<br />
We mnie! Jaki odważny!<br />
- Musisz spać. - bąknął.<br />
Spuściłam wzrok i westchnęłam cicho.<br />
- Przepraszam. Myślałam, że mam to już za sobą, ale ciężko jest mi zapomnieć. Zwłaszcza, gdy jestem w tym samym stanie co Devon.<br />
Zmarszczył czoło, ale zaraz wrócił do swojego naturalnego wyrazu twarzy.<br />
- Wiem, Skarbie. Ja też przepraszam. Nie chcę żebyś musiała go oglądać, choćby przez ułamek sekundy. - wyszeptał, wtulając się w moje włosy. Jego ręka oplotła moje ciało w ciasnym, ale przyjemnym uścisku.<br />
- To znaczy, że mogę wyjść? - zapytałam niepewnym głosem.<br />
Spiął się i odsunął ode mnie. Poczułam chłód, wkradający się pod moją skórę, kiedy jego humor zmienił się wyraźnie. Staliśmy kilka centymetrów od siebie, mierząc się upartym wzrokiem.<br />
- Nie poddasz się, co nie? - poirytowanie zawładnęło jego rysami.<br />
- Nie.<br />
- Cóż, moją odpowiedź już znasz. Jest taka sama. Nie. - co? Jeszcze minutę temu żartowaliśmy ze sobą. W geście obrony, zaplotłam ręce na piersiach.<br />
- Zayn, proszę cię. Zawsze byłeś taki zaborczy, względem swoim byłych dziewczyn? - zmarszczyłam czoło patrząc na niego, ale on wydawał się zatracony w swoich własnych myślach. W oceanie myśli, niemal. Nie jestem jego dziewczyną. Nawet nie chcę sobie wyobrażać, jak to jest, być jego dziewczyną!<br />
- Nie bawię się w tego typu rzeczy. - wymamrotał zamyślonym głosem.<br />
Och, tego się nie spodziewałam.<br />
- Co?<br />
- Nigdy nie miałem dziewczyny. - opowiedział prosto.<br />
- Nigdy? - szepnęłam.<br />
- Nigdy. - odetchnął cicho. - Zawsze to były tylko związki seksualne, Victoria.<br />
Aż do tego momentu nie zdawałam sobie sprawę, że moje usta są szeroko otwarte z szoku. To prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego jest tak doświadczony, jak doskonale potrafi wykorzystywać swój język i palce.<br />
- Ile? - zapytałam półgłosem.<br />
- To nie ma znaczenia. - potrząsnął głową i zmarszczył czoło. Widziałam, że nie czuje się zbyt komfortowo poruszając tego typu temat.<br />
- Zayn.<br />
Westchnął poirytowany.<br />
- 17.<br />
Ło!<br />
Opadłam na wcześniej zajmowane przeze mnie miejsce. Oczy szerzej otworzyły mi się ze zdziwienia i z jakiegoś powodu wybuchnęłam śmiechem. Opuściłam twarz w swoje dłonie i po prostu się śmiałam. Dla niego jestem pewnie tylko kolejną cyferką. Może on jest żigolo! Kiedy w końcu uspokoiłam się i opanowałam nerwowy wybuch śmiechu, zapadła kompletna cisza, a ja nadal nie ruszyłam się z miejsca. Usiadł obok mnie, ale nie podniosłam na niego wzroku. Dziękowałam niebiosom, że nie mnie nie dotknął, bo dobrze wiedziałam, że moje własne ciało by mnie zdradziło. Wiem, do czego zdolny jest jego dotyk.<br />
- Naprawdę nie spodziewałem się takiej reakcji, Victoria. - odezwał się w końcu.<br />
- A czego się spodziewałeś, Zayn? Że będę zszokowana? Bo wiesz, nie. To zdecydowanie za mało powiedziane. Jestem przytłoczona. To prawie traumatyczne. Prawdopodobnie jestem po prostu kolejnym numerem. - przygryzłam wargę, czując jak kolejna fala niepohamowanym emocji nawiedza moje wnętrze. Zayn siedział jak osłupiały. Zagubiony, zraniony. Nie wiem nawet, bo nie bardzo pokazywał to po sobie. Siedział po prostu z oczami szeroko otwartymi. Pokiwałam zrezygnowana głową i wstałam.<br />
- Idę do łóżka.<br />
Ruszyłam do swojego pokoju. Wchodząc, popchnęłam drewnianą powłokę, by zamknęła się za mną i podeszłam do stolika nocnego, żeby wyłączyć lampkę. Jednak nie usłyszałam charakterystycznego trzaśnięcia drzwi. Obejrzałam się i zobaczyłam Zayna stojącego w progu.<br />
- Nie chcę się teraz kłócić. - wymamrotałam.<br />
- Ja też nie. Chcę się tylko wytłumaczyć. - jego twarz nie zdradzała żadnego wyrazu, ale napięcie było widoczne w jego oczach. Linia jego szczęki była wyraźnie zarysowana. Nie wydaje mi się, że dam radę go znieść o tej porze nocy.<br />
Nie podszedł bliżej, jak mi się wydawało, czekając na moje zaproszenie. Usiadłam na łóżku i gestem ręki wskazałam, żeby wszedł do środka. Powoli zaczął iść w moją stronę, z całą tą swoją gracją. Jego mięśnie uwydatniały się z każdym jego krokiem. Zajął miejsce na przeciwko mnie, siadając na materacu i zakładając nogi w turecki siad. W takiej pozycji wyglądał niemal bezbronnie, do momentu aż moje oczy zjechały po całej długości jego torsu i górę wziął jednak jego seksapil. Na lewej kości jego obojczyka widniał mały napis w języku arabskim, jakiś arabski symbol, czy coś, nie wiem, potem zobaczyłam tatuaż przedstawiający czaszkę.<br />
Muszę przestać go obczajać i skupić się na tym po co tu przylazł. Ma coś wyjaśnić. A co tu jest do wyjaśniania? Dlaczego był w 17 związkach, które opierały się tylko na seksie? Po co? Czemu nie może być po prostu normalnym człowiekiem i ustatkować się z jedną osobą? Ale zaraz przypomniałam sobie co powiedział, że nie bawi się w rzeczy typu mój chłopak-moja dziewczyna.<br />
Zawsze taki był? Ostro zabawia się z laskami, a po jakimś czasie "wypierdalaj"? No jasne, że tak. Przecież właśnie to powiedział mi kilka chwil temu. Nigdy nie miał dziewczyny. Może gustuje w różnych typach kobiet? Pokręciłam głową, nie będąc pewną w którą właściwie stronę zmierzają moje myśli. On jest taki pogmatwany.<br />
- Wiesz, słyszałam to co powiedziała Emma. - przerwałam ciszę, a on zaczął wpatrywać się we mnie zdezorientowanym wzrokiem - W Londynie. Kiedy była w twoim apartamencie. - mieszkaniu, domu, jakkolwiek, kurwa, on nazywa to miejsce - Podsłuchałam was.<br />
Uniósł jedną brew i przestraszyłam się trochę, jak na to zareaguje.<br />
- Więc domyślasz się jak popierdolonym facetem jestem? - och, ten koleś ciągle mnie zaskakuje.<br />
- Popierdolonym może nie, ale z pewnością pogmatwanym. - bąknęłam i zaczerpnęłam głęboki oddech.<br />
- Znowu to słowo. - odparł.<br />
- Popierdolony? - zmarszczyłam czoło.<br />
- Pogmatwany. - poprawił mnie półgłosem - Tak, ciężko mnie zrozumieć.<br />
- No to jest nas dwoje. - wymamrotałam.<br />
Kąciki jego ust lekko zadrżały, ale powstrzymał się od uśmiechu.<br />
- Zapytaj mnie. - powiedział pustym głosem, wpatrując się niemal w moją duszę, co przyprawiło mnie o ciarki.<br />
- Co? - zmarszczyłam brwi skonsternowana.<br />
- Zapytaj mnie! - powtórzył z wyraźnym poirytowaniem. - Cokolwiek chcesz wiedzieć, zapytaj mnie. Nie każ mi się powtarzać, Victoria.<br />
Och, a to nowość. Przez głowę przelatywało mi tysiące pytań, które chciałabym mu zadać, ale co, jeśli będę mogła zapytać go tylko o kilka rzeczy? Co, jeśli zadam jakieś niewygodne pytanie, a on w odpowiedzi tylko wystawi mi swój środkowy palec? Pewnie bym się załamała i przepłakała długie godziny w poduszkę. Nie no, nie płakałabym, ale ... Ale jestem zmęczona i chciałabym iść spać.<br />
- Victoria. - rzucił wymownym tonem.<br />
O, Jezusiu. Uniosłam ręce w geście obrony.<br />
- Myślę! - odgryzłam się, takim samym tonem, lekko już poirytowana jego rozdrażnieniem. Wkrótce, zdałam sobie sprawę, że mam to czego szukałam. W duchu przybiłam sobie piątkę, ale kiedy podniosłam na niego wzrok, wyglądał jakby powoli tracił cierpliwość. Nic nie ryzykuję.<br />
- Ok. - zamilkłam na chwilę, łapiąc głęboki oddech - Dlaczego było ich, aż tyle? - zapytałam, a on zaczął skubać niewidzialne paprochy z mojej pościeli.<br />
- Bo zawsze odchodziły. - wzruszył ramionami.<br />
Zmarszczyłam czoło. Nie takiej odpowiedzi się spodziewałam, ale jak się domyślam, są dwie strony tego pytania. "Dlaczego było ich, aż tyle", wziął za "Dlaczego byłeś w tylu związkach seksualnych". Wybrał sobie łatwiejsze wyjście z sytuacji, widziałam, ze nie czuje się komfortowo i pewnie w tym temacie.<br />
- Wiesz dlaczego? - szepnęłam.<br />
- Mam pewne podejrzenia, Victoria. Nie jestem kimś, z kim łatwo wytrzymać.<br />
Nie mogłam zaprzeczyć.<br />
- Ok. - skinęłam głową, skonsternowana. Spróbujmy z najważniejszym pytaniem, którego stara się uniknąć, ale może chociaż w małym stopniu jakoś naświetli mi sprawę. - Dlaczego decydujesz się tylko na związki seksualne? - zmarszczyłam brwi.<br />
Westchnął i przerwał nasz kontakt wzrokowy. Obiema rękami przeczesał swoje piękne, czarne włosy i mocno pociągnął za nie przy końcach. Przygryzłam wargę. Czyli jednak starał się uniknąć tego pytania. Przechyliłam głowę na bok, wpatrując się w niego zaciekawiona. Odpowiedział, ale nadal nie podniósł na mnie wzroku.<br />
- Bo to jedyny sposób, żebym mógł uniknąć stresu i tej... - urwał, gestykulując dłonią, jakby na migi chciał wyjaśnić mi, o co mu chodzi - Tej złości, która we mnie siedzi, Victoria. Lubię kontrolę, którą takie związki mi zapewniają. <br />
Och.<br />
- Złości? - szepnęłam sama do siebie - To dlatego jesteś taki...niedelikatny? - wymamrotałam, nadal skonsternowana.<br />
W momencie kiedy to pytanie wydostało się z moich ust, wszystko do mnie dotarło. Jasno powiedział, że nie jest z nim łatwo wytrzymać i to miało oznaczać jedno, że te dziewczyny z którymi był w związkach seksualnych, nie mogły sprostać jego wymaganiom. Że co? Ale w ogóle, czy w łóżku? Dlaczego to jest takie krępujące, nawet jeśli zastanawiam się nad tym tylko w swojej głowie?<br />
- Tak mi się wydaje. - powiedział cicho.<br />
Zachłysnęłam się powietrzem, kiedy w końcu podniósł na mnie wzrok. To serio niemożliwe, zgadnąć o czym on akurat myśli. Jest taki zamknięty w sobie. Jednak doświadczyłam już jego nagłych zmian nastrojów. W jednej chwili jest zły, a zaraz, po intensywnym pocałunku, spokojny jak baranek. Seks go, naprawdę, uspokaja? To tak jakby go serio potrzebował. Czemu to takie dziwne? Nie, to nie jest nawet dziwne, tylko całkowicie popaprane. Za wcześnie pozwoliłam mu do siebie dotrzeć. O wiele za wcześnie!<br />
Nie mogłam zadawać kolejnych pytać, bez poczucia zażenowania. Jeśli chce, żebym była z nim szczera muszę z nim gadać przez wiadomości, bo rozmowa twarzą w twarz, to już dla mnie za dużo.<br />
- Co masz na myśli, mówiąc kontrola? - zapytałam, a on zmarszczył brwi.<br />
- Victoria, musisz bardziej precyzować swoje pytania.<br />
Jak jeszcze bardziej mam je sprecyzować? Westchnęłam cicho.<br />
- Co masz na myśli, mówiąc, że lubisz kontrolę, którą zapewniają ci te związki seksualne?<br />
- One wcale nie wyglądają tak, jak się tego spodziewasz. - odpowiedział bez cienia rozbawienia w jego uśmiechu. Podniosłam na niego wzrok, a on wpatrywał się we mnie nieobecnie. Moje serce zaczęło bić szybciej. Co to, do cholery, znaczy? Jestem na to zbyt zmęczona.<br />
- Możemy o tym pogadać rano?<br />
Wyraźnie się rozluźnił i odetchnął cicho. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy z tego jak spięty był.<br />
- Już jest rano.<br />
- Nie teraz. - zmarszczyłam brwi, a on zrobił to samo.<br />
Między nami zapadła cisza. Sekundy mijały, a on nadal nie odezwał się ani słowem. Jego ramiona lekko opadły, a przez rozchylone usta, wydostawały się gardłowe oddechy.<br />
- Jak sobie życzysz. - powiedział poddenerwowanym głosem.<br />
Nie poruszył się i ja też tego nie zrobiłam. Znowu siedzieliśmy w kompletnej ciszy. Wyglądał na zamyślonego, co odzwierciedlało również mój nastrój. Dał mi wiele do myślenia, naprawdę. Jego brutalność? Nie zniosę niczego brutalnego, a wszystko dzięki Devon'owi. Seks? Nawet nie mogę wyobrazić sobie, że Zayn miałby dotykać mnie w sposób, który będzie przypominał mi o Devon'ie, co nadal jest oczywiście winą Devon'a.<br />
- Odejdziesz? - szepnął.<br />
Co? Tego się nie spodziewałam, ale z pewnością to pytanie nie zabawi na długo w mojej głowie. Jednak wiem, że pojawi się znowu. Jeszcze nie wiem kiedy, ale wiem, że na pewno. Pewnie wtedy, kiedy będę siedziała sama w tym cholernym, hotelowym pokoju.<br />
- Naprawdę, chcę teraz tylko odpocząć. - bąknęłam, unikając odpowiedzi na jego pytanie.<br />
Ułożył usta w cienką, prostą linię i westchnął cicho.<br />
- Połóż się. - nakazał łagodnym głosem i podniósł się z łóżka. Tak bardzo chciałam, żeby ze mną został, ale wiedziałam, że nie ma na to szans.<br />
Ułożyłam się na materacu i oplotłam miękkim przykryciem, wzdychając pod nosem. Obróciłam się na bok, kiedy Zayn pojawił się na linii mojego wzorku. Wyglądał na zatroskanego.<br />
- Coś nie tak? - zapytałam zmęczonym głosem.<br />
Pokręcił przecząco głową.<br />
- Nie martw się o mnie, Victoria. Potrzebujesz snu. - szepnął i delikatnie pocałował mnie w skroń. <br />
Wiem, że ukrywa coś jeszcze. Nadal był taki spięty.<br />
- Masz dużo sekretów. - powiedziałam cicho.<br />
- Co ty ze mną wyprawiasz... - uklęknął przy łóżku, zniżając się do poziomu mojego wzroku.<br />
- Chyba cię przesłuchuję. - półgłosem odpowiedziałam na jego retoryczne pytanie, a na jego usta wkradł się mały uśmiech. Och, tak! Znowu jest troszkę weselszy. Powtórzę: troszkę.<br />
- Tak. - przyznał.<br />
Poczułam ciężar w klatce piersiowej, kiedy wyciągnął do mnie dłoń, w geście pełnym nadziei.<br />
- Proszę cię, zaufaj mi. - powiedział cicho.<br />
- Ufam.<br />
- Nie prawda. Widzę jak reagujesz, kiedy cię dotykam. - jego ton głosu był tak miękki i łagodny, jakby rozmawiał z dzieckiem. Sięgnął dalej i przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze.<br />
Z trudem przełknęłam ślinę.<br />
- Ufasz mi, Victoria? Nie będę się powtarzał. - o, Jezu. I znowu mu się nastrój zmienił. Nie mogę za nim nadążyć.<br />
- Tak, tylko po prostu czasem nie wiem, gdzie i w jaki sposób zamierzasz mnie dotknąć. - nerwowo przygryzłam wargę.<br />
- Nie zrobię ci krzywdy, Victoria. - popatrzył na mnie, jakby moje słowa sprawiły mu ból, a ja momentalnie chciałam ukryć się przed jego przeszywającym wzrokiem.<br />
- Wiem, ale jasno stwierdziłeś, że jesteś dość brutalny. Nie wiem jak daleko możesz się posunąć. - wyszeptałam zawstydzona.<br />
- Mogę być delikatny. - głośno przełknął ślinę. Och, denerwuje się?<br />
- Serio, możesz? - zapytałam sarkastycznie. Nie wierzyłam mu, bo ton jego głosu mówił mi co innego.<br />
Nadal przyglądał mi się uważnie, ale przez dłuższą chwilę się nie odzywał.<br />
- Spróbuję. Tylko i wyłącznie dla ciebie, Victoria.<br />
Co?<br />
- Zayn, tak w głębi duszy, naprawdę myślisz, że możesz? Nie chcę cię zmieniać, jeśli taki właśnie jest twój styl... życia. - zmarszczyłam brwi - Czekaj, nie odpowiadaj na to pytanie. Po prostu idź się prześpij. - wymamrotałam.<br />
Nie poruszył się. Wyglądał na zagubionego i całkowicie bezbronnego, jak niewinne dziecko. Jak seks może działać na niego relaksująco? Nie rozumiem tego. Nie pije. Ale jednak pali. To właśnie to powinno działać kojąco na nerwy, nie? Nie wiem. Nie rozumiem go, ale kiedy tak klęczał przy moim łóżku, z szeroko otwartymi, miodowo-brązowymi oczami, nie opuszczającymi mojej twarzy, musiałam mieć go przy sobie. Był taki zagubiony, a ja nie mogłam znieść jego widoku w takim stanie, to było niemal bolesne.<br />
- Nie chcę, żebyś kiedykolwiek pomyślała, że naciskam cię do tego, żebyś ze mną została, Victoria. Nie chcę, żebyś się tak czuła. Próbowałem trzymać się od ciebie z daleka, ale nie mogę. Mówiłem ci, że wszystko zależy od ciebie, no to teraz masz... - wyszeptał.<br />
Zamrugałam kilkakrotnie i zaczęłam wiercić się na łóżku. Mówił mi?<br />
Och, tak. Na dzień przed moimi egzaminami. Próbował ostrzec mnie, kiedy był u mnie w domu, ale wtedy nie miałam pojęcia o co może mu chodzić.<i> Staram się trzymać od ciebie z daleka, Victorio, ale po prostu nie mogę. Teraz wszystko zależy od ciebie. Nie mogę być tym, kim chciałabyś żebym był. </i><br />
- Pamiętam. - skinęłam głową - Ale wtedy nie wiedziałam, co masz na myśli.<br />
- Teraz już chyba masz pewne podejrzenia. Twoja niewinność i nieposłuszeństwo, to z pewnością coś. Uderzająca do głowy mieszanka, którą nie mogę się nasycić. - uśmiechnął się połowicznie, ale to nie dotknęło jego oczu. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie, Victoria.<br />
Popatrzyłam na niego skonsternowana.<br />
- Masz zamiar odejść? - zapytał tym razem z poirytowaniem w głosie i zmartwieniem w oczach.<br />
Przygryzłam wargę i pokręciłam głową.<br />
- Nie, chyba, że chcesz, żebym odeszła. - wymamrotałam z niepewnością.<br />
- Nie, nie chcę. Już wtedy, pierwszego wieczoru, kiedy się poznaliśmy, gdy wzięłaś moją siostrę, za moją dziewczynę, chciałem przelecieć cię tak, że następnego dnia nie usiadłabyś na tyłku. - jego oczy pociemniały w ułamku sekundy.<br />
Z trudem przełknęłam ślinę. Jezu, coś mi się wydaje, ze on ma w głowie zamontowany jakiś czujnik, który zaczyna mu pikać, w idealnej do zepsucia chwili.<br />
- Przepraszam, po prostu nie wyglądacie na spokrewnionych. - wyszeptałam, czując gorąco na policzkach.<br />
- Dlatego, że ona ma niebieskie oczy, a ja nie?<br />
- Nie. Ile ma lat? - zapytałam.<br />
- 15.<br />
Och.<br />
- Jestem adoptowany, Victoria. - szepnął.<br />
Kolejne wyznanie? Co jeszcze przede mną ukrywa?<br />
- Ile masz braci i sióstr?<br />
- Trzy dziewczyny, ja jestem jedynym osobnikiem płci męskiej. - wzruszył ramionami.<br />
To pokopane.<br />
- Powinieneś się przespać. - bąknęłam.<br />
Kiwnął głową i stanął na równe nogi, ale w jego oczach nadal tkwiła jakaś niesprecyzowana tęsknota. Naprawdę ma ładne oczy. Zanim odwrócił się i odszedł w kierunku drzwi, chwyciłam go za rękę, nawet sama nie wiem dlaczego. Momentalnie zamarł w miejscu, jakby mój dotyk, był jakimś pierwotnym instynktem, każącym mu się zatrzymać. Dziwne iskry rozeszły się po całym moim ciele, gdy odwrócił się do mnie twarzą.<br />
- Mogę przynajmniej dostać buziaka na dobranoc? - rzuciłam niewyraźnie - Ja też chcę się postarać.<br />
I znowu. Ten triumf w jego tęczówkach. Cholera jasna, on na serio potrzebuje tej intymności seksualnej. Jezu, miałam zamiar ostrzec go, że chcę tylko przelotnego buziaka, ale on już wyglądał, jakby czekał na więcej. O wiele więcej. W rezultacie nie odezwałam się, ani słowem, tylko w duchu przygotowałam się na to co miało się wydarzyć. Całował mnie już przecież dość intensywnie, jeszcze zanim przylecieliśmy do Kalifornii i w miarę dobrze sobie z tym radziłam, no... tak jakby... Ale miałam się wtedy o wiele lepiej niż przez ostatnie 12 godzin. Nie wiem, czemu tak się do niego zdystansowałam.<br />
- Wiesz, jak działa na mnie zwykły pocałunek. Nie proś o coś, czego starasz się uniknąć, Victoria. - zmarszczył czoło, ale widziałam w nim niemal desperację. Pragnął tego, ale nie chciał mierzyć się z odrzuceniem.<br />
- Chcę tego, tak samo jak ty. - no, może nie aż tak bardzo.<br />
- Kłamstwo wychodzi ci beznadziejnie. - pochylił się lekko, jego wargi znajdowały się milimetry od moich, gdy wpatrywał się w moje oczy. - Tylko jeden, mały buziak, Victoria. Ledwo mogę się opanować, kiedy jestem w twoim towarzystwie.<br />
Co?!<br />
Mój oddech był stanowczo zbyt głośny. Lekko skinęłam głową, po czym Zayn obiema dłońmi objął moją twarz i pocałował mnie delikatnie. Kiedy poczułam, że ma zamiar się odsunąć, chwyciłam go za kark i pogłębiłam pocałunek. Prawie namacalnie wyczuwałam, jak walczy ze swoją samokontrolą. Jego dłonie znalazły się na mojej talii, przyciskając mnie z powrotem do materaca. Serce, znowu wkroczyło w stan paniki, ale powoli uczyłam się ignorować to uczucie. Przecież właśnie tego mogłam się spodziewać. Łagodnie, ale pewnie odsunął mnie od siebie. Ledwo łapał oddech, przyciskając swoje czoło do mojego.<br />
- Tak bardzo cię teraz pragnę. - mruknął, a jego oczy momentalnie obudziły się do życia.<br />
Bezbronny facet, który jeszcze chwilę temu klęczał przy moim łóżku zniknął gdzieś, a władzę nad nim przejął sekspert, doskonale znający się na swojej robocie. Pragnie mnie. Dlaczego to zawsze mnie dziwi?<br />
- Dobrze. - szepnęłam z szeroko otwartymi oczami, co jakiś czas mrugając. Skanował moją twarz w poszukiwaniu choć odrobiny zawahania.<br />
- Nie bój się mnie. Proszę. - ciepły, delikatny Zayn w jakiś sposób jeszcze przebił się na zewnątrz i wrócił do mnie na moment. Kiwnęłam głową, a on uśmiechnął się lekko i ponownie złączył nasze usta. Jego oszałamiająca intensywność, we wszystkim co robił, uderzyła z podwojoną siłą.<br />
Jego dłonie czułam wszędzie. Oddałam mu się całkowicie, pozwalając by odkrywał moje bezbronne ciało, niczym dzieło sztuki. Nie zdjął ze mnie koszulki, za co byłam mu wdzięczna, ale on zawisł nade mną kompletnie, cudownie nagi. Dlaczego to tak mnie kręci?! Bo to Zayn. Pochylił się, przylegając do mnie całym swoim ciałem i pocałował mnie podpierając się łokciami, po obu stronach mojej głowy.<br />
Patrzył na mnie z góry, spojrzeniem przepełnionym pożądaniem i podnieceniem. Wyglądał niemal dziko i tak jakby nic nie było go w stanie poskromić. Powoli przełknęłam ślinę, gdy lekko się podniósł na jednej ręce, rozrywając małe, foliowe opakowanie zębami. Wsunął prezerwatywę na swoją pokaźną męskość, cały czas, przy tym, patrząc mi prosto w oczy. Jest, aż tak bardzo doświadczony, że potrafi to robić nawet nie patrząc?! Przygryzłam wargę, zerkając na jego powiększającą się erekcję. Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia, kiedy pochylił się i pocałował mój brzuch. Jego język kierował się w górę klatki piersiowej, gdy wolną ręką podwijał materiał mojej koszulki.<br />
- Nie ruszaj się. - polecił nieznoszącym sprzeciwu tonem.<br />
Wessał się w delikatną skórę moich piersi, po czym przejechał po niej zębami. Jęknęłam, przepełniona przyjemnością i dźwiękiem jego głośnego oddechu, gdy poczułam jak palcem, powoli kreśli kółka na mojej łechtaczce. Druga dłoń wsunęła się pod materiał koszulki, gdzie zaczął masować moją pierś, cały czas całując mnie tuż pod nimi. Mocno zamknęłam oczy, kiedy poczułam ból i przyjemność w jednym. Jeszcze raz wgryzł się w moją skórę i było to oszałamiające uczucie. Jak to działa?<br />
Zaczęłam wić się pod jego ciężarem, gdy dotarł do sutków. Gwałtownie zaciągnęłam się powietrzem i wygięłam plecy w łuk, gdy językiem pieścił moje nabrzmiałe końcówki.<br />
- Musisz nauczyć się nie ruszać, Maleńka. - wyszeptał, a jego gorący oddech spłynął w dół po mojej klatce piersiowej. Popatrzył na mnie przez te swoje długie rzęsy, gdy powoli otwierałam oczy.<br />
- Nie przygryzaj wargi, Victoria. - warknął - Zobaczmy jak się masz, Skarbie. - pocałował mnie, prawdopodobnie odciągając moją uwagę od tego co miał zamiar zrobić.<br />
Wsunął we mnie swój palec i jęknął miękko nie odrywając swoich warg od moich.<br />
- Taka mokra. Jesteś gotowa nawet wtedy, gdy sama próbujesz sobie zaprzeczyć. - kiedy go wysunął, zdałam sobie sprawę, że zajmuje właściwą pozycję.<br />
Cholera. Wzdrygnęłam się lekko, a on momentalnie zamarł w miejscu widząc moją reakcję. Z trudem przełknęłam ślinę. Mocno zacisnęłam powieki, kiedy oparł się swoim czołem o moje.<br />
- Powiedz to, Victoria. - szepnął.<br />
Co?! Otworzyłam oczy, natychmiastowo natykając się na jego palące tęczówki.<br />
- Powiedz!<br />
Co mam powiedzieć? "Przerażasz mnie, więc lepiej obchodź się ze mną ostrożnie. Co robisz? Nie chcę już tego, możemy przestać? Będzie bolało? Co masz na myśli, mówiąc, że jestem gotowa, nawet kiedy sama sobie zaprzeczam?!" Nie wiem o czym on gada.<br />
- Nie każ mi się powtarzać, Victoria.<br />
Och.<br />
- Ufam ci. - wydusiłam półgłosem.<br />
Odetchnął ciężko, cały czas skanując moje rysy. Nie wierzył mi.<br />
Objęłam jego twarz obiema dłońmi.<br />
- Naprawdę. - pocałował mnie mocno i powoli, bez żadnego ostrzeżenia wsuwając się we mnie. Mruknął głośno nie odrywając swoich ust od moich, a moje serce ponownie zaczęło walić jak oszalałe.<br />
- Och, Re. - jęknął. Brzmi tak seksownie, kiedy to robi.<br />
Zacisnęłam wokół niego swoje ścianki, kiedy wbił się we mnie ponownie. Robił to powoli, naprawdę powoli i muszę przyznać, że całkiem mi się to podobało.<br />
- Patrz na mnie, Maleńka. - wyszeptał z trudem.<br />
Otworzyłam oczy i zaczęłam wpatrywać się w jego zaślepione pożądaniem tęczówki. Wyglądał tak żywo i w tamtej chwili dopiero zdałam sobie sprawę z tego, jak wpływa na niego seks. Jak to możliwe?<br />
Z każdym kolejnym pchnięciem, wchodził we mnie głębiej i głębiej. Jego brwi niemal złączyły po środku, gdy przez jego ciało przelewała się fala przyjemności. Jego usta były lekko rozchylone, a ja napawałam się tą jego chwilą całkowitej bezbronności. To rzadki widok, ale bardzo go lubiłam, bo wiedziałam, że to ja byłam jego przyczyną. Położyłam dłonie na jego plecach, gdy częściowo oparł na mnie swój ciężar ciała.<br />
Położył swoją brodę na moim ramieniu, a ja dokładnie słyszałam jego postrzępiony oddech. Czułam jak delikatnie cmoka moją szyję i linię szczęki, lekko przyspieszając tempo. Jęknęłam nieśmiało, kiedy iskierki przyjemności zaczęły wystrzeliwać w różnych częściach mojego wnętrza. Mięśnie na jego plecach napinały się pod moimi palcami, gdy ponownie przyspieszył częstotliwość z jaką we mnie wchodził. Serce dogoniło mój urywany oddech, a nogi momentalnie zaczęły mi drżeć.<br />
Zayn podniósł się na wysokość swoich rąk, uważnie wpatrując się we mnie z góry. Tym razem wbił się we mnie nieco mocniej i kilka razy powtórzył pchnięcia. Czułam lekkość w dole swojego brzucha i wiedziałam, że zaczynam się zbliżać. Moje usta bezwarunkowo rozchyliły się, kiedy mój orgazm osiągnął najwyższy punkt. Zayn też to zauważył, nie przestając wchodzić we mnie konsekwentnie głęboko. Byłam oszołomiona czystą, surową przyjemnością, którą odczuwałam.<br />
- Dalej, Skarbie. Daj mi siebie.<br />
Objął moją twarz obiema dłońmi i pocałował mnie mocno, a przez moje ciało, jak na zawołanie, przelała się fala cudownej rozkoszy. Chwilę później Zayn zastygł w miejscu na kilka sekund. Mocno zacisnął swoje powieki, lekko rozchylając usta, przez które wydostawało się moje imię. Wszystkie mięśnie na jego ciele spięły się i teraz mogłam podziwiać je w całej okazałości. Odetchnął głęboko, podpierając się na swoich łokciach.<br />
- Re. - wydusił półgłosem.<br />
Otworzył oczy. Były takie ciepłe, przyjazne. Pochylił nieco głowę i potarł swoim nosem o mój.<br />
- Tylko jeden, mały buziak. - powiedziałam cicho, nadal uspokajając oddech, a na jego ustach pojawił się słaby uśmiech.<br />
- Droczy się pani ze mną, panno Greene? - uniósł jedną brew.<br />
- A dlaczegóż by nie, panie Malik. - zachichotałam, nagle czując lekkie zdenerwowanie.<br />
- Piękny dźwięk. - szepnął, całując kącik moich ust - Jeszcze nigdy nie robiłem tego tak wolno.<br />
Przygryzłam wargę, a on powoli wysunął się ze mnie i ku swojemu zdziwieniu i wielkiej radości, nie byłam obolała. Przeturlał się na miejsce obok mnie, po czym wstał z łóżka, podnosząc z ziemi swoje spodnie od pidżamy.<br />
- Ale potem się chyba trochę zagalopowałem. Ciężko się pozbyć starych nawyków. Przepraszam. - wymamrotał niewyraźnie Zayn. Zdjął z siebie zużytą prezerwatywę i założył swoje spodnie, po czym położył się obok mnie.<br />
- Było dobrze. - momentalnie się zaczerwieniłam.<br />
Wyraźnie się rozluźnił, a ja uśmiechnęłam się do niego nieśmiało. Aż tak bardzo się martwił?<br />
- Jak ostro byłabyś to w stanie zrobić? - och, mnie się o to pyta?<br />
- Nie wiem. - odparłam zawstydzona, czerwieniąc się na twarzy. Do czego zmierza ta konwersacja?<br />
- Nie chcę ryzykować, Victoria. Muszę sprawdzić twoje granice, ale nie chcę zrobić ci krzywdy.<br />
Głośno przełknęłam ślinę i uniosłam brwi ze zdziwienia. Sprawdzić moje granice?!<br />
- Tylko jeśli się zgodzisz, oczywiście.<br />
Tylko jeśli się zgodzę?!<br />
- Victoria?<br />
- Zamyśliłam się, przepraszam. - zbyłam go i przekręciłam się na bok, żeby móc go lepiej widzieć.<br />
Oparł się na łokciu, wolną ręką kreśląc linię wzdłuż mojej szczęki.<br />
- Wydaje mi się, że za dużo myślisz nad pewnymi rzeczami. Przestań. Mogę pokazać ci jak przyjemny potrafi być hardcorowy seks, dla nas obojga. - uśmiechnął się lekko.<br />
Hardcorowy? Uniosłam brew, a on zaśmiał się pod nosem.<br />
- Ale to wiąże się z posłuszeństwem, a nad tym musielibyśmy z pewnością popracować, jeśli chciałabyś to kontynuować.<br />
- Kontynuować co?<br />
- Nas. - zmarszczył czoło.<br />
Nas?<br />
- Och. - zaczęło mi się kręcić w głowie.<br />
Więc, podsumowując, jeśli się zgodzę, będę po prostu kolejną liczbą. A nawet jeśli bym się zgodziła to, co? Będzie mnie pieprzył całą noc, aż do świtu? Zmarszczyłam brwi. Przecież wie, że nie dam rady robić tego bardzo brutalnie, więc czemu w ogóle mnie chce? Jeśli się nie zgodzę, z nami koniec. Po prostu odejdzie, jakby nigdy nic się nie wydarzyło? A posłuszeństwo? Ma zamiar mną rządzić na około, czy co?<br />
- Nie myśl za dużo, Victoria. Już widzę, że za bardzo wszystko analizujesz. - cholera jasna! Skąd on wie?<br />
- Sorry. - bąknęłam.<br />
Jego oczy złagodniały, kiedy zostawił mały pocałunek w kąciku moich ust.<br />
- Porozmawiamy o tym rano.<br />
Przykrył mnie pościelą i znowu mnie pocałował.<br />
- Zayn? - wymamrotałam, kiedy powieki powoli zaczynały mi ciążyć - Mogę cię o coś spytać?<br />
- O co tylko chcesz, Victoria. - wyszeptał nagle skonsternowany i zaciekawiony.<br />
- Dlaczego nigdy nie byłeś w żadnym normalnym związku?<br />
Chwilę zajęło mu zanim odpowiedział, więc po krótkiej chwili otworzyłam oczy i od razu napotkałam jego wzrok. Wyglądał na spiętego, oddałabym wszystko, żeby tylko przestał się tak we mnie wpatrywać.<br />
- Nie jestem zdolny do miłości, Victoria. A teraz idź już spać. - odparł chłodnym tonem. Zgasił moją lampkę nocną i wyszedł zanim zdążyłam go zatrzymać.<br />
Zayn? Niezdolny do ... miłości? Na pewno nie. <br />
<br />Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com117tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-25128042069963709062013-08-03T00:58:00.000+01:002013-08-03T00:58:05.756+01:00Rozdział 22.Chłodne kalifornijskie powietrze uderzyło w moją twarz, kiedy drzwi w końcu się otwarły. Zayn chwycił moją dłoń i poprowadził mnie do wyjścia, jak zwykle nie wykazując większych emocji. Przeniósł na mnie wzrok.<br />
- Panie przodem. - uśmiechnął się połowicznie, a mi momentalnie zrobiło się gorąco.<br />
Wyjrzałam na zewnątrz i wszystko z powrotem wróciło do normy. Błękitne niebo, błyszczące, jasne słońce. Było naprawdę gorąco. Brakowało mi tej pogody. Trójka biznesmenów stojących z boku, machała do nas, ciepło nas witając. Po obu ich stronach zauważyłam jeszcze dwie kobiety. Jeden z tych facetów wyglądał dość znajomo. Czarne włosy, palące, zielone oczy, wyglądające na jaśniejsze niż były w rzeczywistości, ale tylko dzięki kolorowi ciemnych włosów. Już go gdzieś widziałam, ale nie mogę sobie przypomnieć gdzie.<br />
Serce momentalnie podskoczyło mi do gardła. To Devon. Z trudem przełknęłam ślinę i zauważyłam, że Zayn przygląda mi się skonsternowany. Pocieszająco ścisnął moją dłoń, ale moje ciało nadal było jak sparaliżowane. Nie mogłam się ruszyć. Wzrok skupiłam tylko i wyłącznie na sylwetce Devon'a. Dlaczego?! Dlaczego on tutaj jest?!<br />
Zayn zaczął iść przed siebie, sukcesywnie ciągnąc mnie za sobą.<br />
- O co chodzi? Coś nie tak? - szepnął.<br />
Zaschło mi w ustach i nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa. Z trudem przełknęłam gulę, która uformowała się w moim gardle i w końcu podniosłam wzrok na Zayna.<br />
- To Devon. - bąknęłam cicho, wskazując brodą najwyższego mężczyznę pośród stojących.<br />
Najgorszy koszmar właśnie się ziścił. Spotkałam Devon'a. Wyczułam jak całe ciało Zayna spina się momentalnie, ale powstrzymał się od natychmiastowego spojrzenia w miejsce, które mu wskazałam. Podszedł bliżej grupki, a ja chcąc nie chcąc podążyłam za nim. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, kiedy mózg odtwarzał wydarzenia z tamtej nocy. Nie. Nie!<br />
- Panie Malik. - na dźwięk jego głosu przeszły mnie ciarki. Głos Devon'a, Chciałam wyrwać się z uściska Zayna, ale nie mogłam. Z trudem łapałam oddech.<br />
Devon uśmiechnął się, a mi zrobiło się niedobrze. Wyglądał tak samo, z tym że był wyższy. Dużo wyższy. Prawdopodobnie był teraz tego samego wzrostu co Zayn. Wyciągnął przed siebie rękę, czekając aż Zayn ją uściśnie. Głośno przełknęłam ślinę i wsunęłam się za plecy Zayna, kiedy puścił moją dłoń.<br />
- Pan Anderson. - podał rękę Devon'owi. Kilka sekund później odsunął się na bok i pociągnął mnie przed siebie, tak że znajdowałam się na głównej linii wzroku Devon'a. Ten od razu zmrużył swoje oczy i zaczął mi się przyglądać. Jego chciwe tęczówki skanowały moje ciało. Zayn objął mnie jedną ręką, dodatkowo ściągając na mnie uwagę. Nie! Co się, do cholery, dzieje? CO?<br />
- Panie Anderson, to moja asystentka, panna Victoria Greene. - asystentka? Nie powinno mnie TU w ogóle być! - Udawaj. - szepnął, a ja z trudem przełknęłam ślinę.<br />
Devon wyciągnął przed siebie rękę i przechylił głowę w bok. On serio spodziewał się, że uścisnę mu dłoń po tym co mi, kurwa, zrobił?!<br />
- Tori? - uśmiechnął się przebiegle.<br />
Znam ten uśmiech. Wzięłam głęboki oddech, nie robiąc nic, poza wpatrywaniem się w jego dłoń. Oderwałabym mu ją i rozerwała na kawałeczki. Nienawidzę go.<br />
Z drżącym sercem podałam mu swoją, a on przyciągnął mnie do siebie. Dostałam zawału, kiedy na jego twarzy pojawił się ten złowieszczy, pełen pewności siebie uśmieszek. Pochylił się bliżej, kiedy ja starałam się od niego odsunąć. Złapał mnie za drugą rękę i próbował pocałować w policzek. Nie! Nie! Nie! On nie ma zamiaru się odsunąć. Pochylając się jeszcze bardziej, jego usta znalazły się tuż przy moim uchu.<br />
- Oddałbym wszystko, żeby zerżnąć cię tu i teraz. - jęknęłam, starając się wyrwać z jego uścisku. Nie. Dlaczego Zayn na to pozwala?!<br />
- Victoria! - obudziłam się całkiem zdezorientowana, ciężko dysząc z przeświadczeniem, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi.<br />
Chłodne spojrzenie Zayna utkwione było w mojej twarzy. Był skonsternowany i wyraźnie zaciekawiony. Zimny pot zrosił moje czoło. Głośno przełknęłam ślinę, pospiesznie skanując przestrzeń wokół siebie. Jestem w samolocie. Wszystko jest w porządku. Mocno zacisnęłam dłonie na podłokietnikach fotela i podniosłam wzrok na przejętego Zayna.<br />
- Miałaś koszmar. - szepnął.<br />
Uspokoiłam powoli oddech, kiedy z moich ust wyrwał się pojedynczy szloch. Oczy zaczęły wypełniać się słonym płynem, ale szybko wytarłam je zewnętrzną stroną dłoni. Myślałam, że mam już za sobą te sny, ale jak widać nie.<br />
- Co się stało? - zapytał cicho.<br />
Potrząsnęłam głową.<br />
- Nie pozwól, żebym spotkała się z Devon'em. - wymamrotałam.<br />
Niepewnie podniosłam na niego wzrok i zauważyłam, że aż cały zesztywniał. Sięgnął po moją dłoń, ale z jakiegoś powodu ją cofnęłam. Zmarszczył brwi, ale szybko wrócił do swojej naturalnej postawy.<br />
- Nigdy. Bardziej prawdopodobne byłoby to, że zabiłbym go na miejscu, zanim pozwolił mu zbliżyć się do ciebie. - zmarszczył czoło, opuszkiem kciuka wycierając łzę z mojego policzka. Nie chciałam wymigiwać się od jego dotyku, ale musiałam spokojnie pomyśleć, ale to nie było możliwe, gdy czułam jego miękką skórę.<br />
Ale to co powiedział... To miało mnie pocieszyć? Bo raczej mnie przeraziło. W jego ustach brzmiało to dosyć prawdopodobnie.<br />
Cicho pociągnęłam nosem.<br />
- Wiesz jak wygląda?<br />
Skinął głową. Och.<br />
Oboje siedzieliśmy w kompletnej ciszy, podczas gdy ja starałam się otrząsnąć ze swojego snu. Czemu w ogóle mi się śnił? Czemu znowu mam koszmary z nim w roli głównej, do kurwy nędzy?!<br />
- Jesteśmy na miejscu. - Zayn uśmiechnął się pocieszająco. Pochylił się lekko, żeby mnie pocałować, ale zastygł w miejscu, kilka milimetrów od mojej twarzy, czekając chyba na pozwolenie. Wstrzymałam oddech, kiedy się odsunął. Był tak blisko.<br />
- Oddychaj, Victoria. Zaufaj mi, proszę cię. - wyglądał na wyraźnie zaniepokojonego. Powoli kiwnęłam głową. To tylko Zayn. On mnie nie skrzywdzi... Tylko od czasu do czasu wystraszy na śmierć. Rozproszył moje myśli cmokając mnie w usta, ale po chwili dała o sobie znać jego dominująca natura i pogłębił pocałunek. Kiedy w końcu oderwał się od moich warg, odetchnął z trudem i irytacją, a jego oczy błysnęły triumfem.<br />
- Chodź, wylądowaliśmy. - bąknął cicho.<br />
Zmarszczyłam brwi i przetarłam wilgotne policzki spoglądając przez małe okienko obok mnie. Najpierw czułam wahanie. Miałam nadzieję, że może Devon'a jednak nie ma w Kalifornii, przynajmniej na czas mojego pobytu tutaj. Cały czas będę się tak zachowywać? Mam nadzieję, że nie. Zapomnij o tym, Re.<br />
Nadal było słonecznie.<br />
- Która jest godzina?<br />
- Po piątej, Victoria.<br />
- W Ameryce, czy w Londynie? - zmarszczyłam brwi. Przez jak długo spałam? Ostatnie co pamiętam, to przygotowanie do wzbicia się w powietrze.<br />
- W Ameryce. Chodź. - wstał na równe nogi, całkiem górując nade mną wzrostem, kiedy podniosłam się z fotela.<br />
Wyciągnął rękę w moją stronę, a ja przygryzłam wargę. Niepewnie odwzajemniłam jego gest, czując jak kciukiem delikatnie pociera knykcie mojej dłoni.<br />
- Spokojnie. - wyszeptał - Nie zrobię ci krzywdy, Re.<br />
Zayn lekko ścisnął moją rękę prowadząc mnie w stronę drzwi, gdzie stała już jego osobista, blond stewardessa z szerokim uśmiechem na twarzy. Kiedy namierzyła mnie wzrokiem w jej oczach dostrzegłam zaniepokojenie. Zrobiłam krok na zewnątrz i zdałam sobie sprawę, że zaraz zmiażdżę dłoń Zayna. Rozejrzałam się po otwartej przestrzeni i zauważyłam tylko Mark'a parkującego właśnie czarnego Saaba 2013 PhoeniX'a. Jak to możliwe?! Do sprzedaży wychodzą dopiero w przyszłym roku?!<br />
- Przypuszczam, że to twój samochód? - uniosłam brew zakładając pasemko włosów za ucho. Strasznie wietrznie tu, Jezu.<br />
- Tak, chyba można tak to ująć. - uśmiechnął się do mnie na ten swój piękny, chłopięcy sposób.<br />
- Coś masz z tymi samochodami z niskim zawieszeniem. - bąknęłam półgłosem.<br />
Ponownie się wyszczerzył, ukazując całą biel swoich zębów.<br />
- Tylko jeśli chodzi o ciebie, Victorio. Chodź.<br />
Poprowadził nas do drogiego, luksusowego wozu i już na sam jego widok, wiedziałam, że będę miała niemałe problemy z wejściem do środka. Kiedy przyszło co do czego zadziwiłam i siebie i Zayna bez trudu wślizgując się na swoje miejsce, co skomentował tajemniczym uśmieszkiem. Zamknął drzwi i po chwili zajął miejsce obok mnie, moszcząc swoją smukłą sylwetkę z gracją godną podziwu. Wszystko wychodziło mu tak ładnie i w ogóle nie sprawiało mu problemów.<br />
Uniósł moją dłoń do swoich ust i cmoknął jej zewnętrzną stronę. Jego oddech odbił się od mojej skóry.<br />
- Witaj w Kalifornii, Maleńka.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Malik Heritage Hotel niewiele różnił się od tego w Londynie. Chociaż może był trochę większy i nie był zbudowany z cegły. Pewnie dlatego, że to Kalifornia, gdzie zawsze jest ciepło, nie to co wiejący chłodem Londyn. Ale w środku było tak samo, z tymże wszystko było większe i przestronniejsze. Jak zwykle, Zayn zajął penthouse, który był istnym duplikatem tego, który znałam. Włochaty, biały dywan, kominek elektryczny, łazienki. To wszystko było o wiele za duże jak dla jednej osoby. Plusem jednak było to, że mieliśmy widok na plażę.</div>
<div style="text-align: left;">
Jedyne co wytrąciło mnie z równowagi to to, że Zayn wybrał już swój stały pokój. Cztery sypialnie. W której będę spała ja? Mam nadzieję, że będzie tak samo niezła jak ta w Londynie. Jakiś mężczyzna przyniósł nasze bagaże i postawił w drzwiach wejściowych, kiedy my rozglądaliśmy się po apartamencie. Wybrałam sobie pokój, z dala od tego zajmowanego przez Zayna, bo nadal nie byłam pewna co do tego jego dzielenia z kimś sypialni. Właściwie to mogłam go o to zapytać.</div>
<div style="text-align: left;">
Podniosłam swoje walizki, a obok mnie momentalnie zmaterializował się Mark. </div>
<div style="text-align: left;">
- Gdzie zanieść te bagaże, proszę pani? - zapytał. Szybki jest.</div>
<div style="text-align: left;">
- Do mojego pokoju, proszę. Zaprowadzę cię. - uśmiechnęłam się i podziękowałam mu, zanim ruszyliśmy przez salon, wprost do drzwi znajdujących się najbliżej telewizora zawieszonego na ścianie.</div>
<div style="text-align: left;">
Otworzyłam je przed nim, a on wniósł moje rzeczy do środka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, Mark.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma za co, proszę pani. - formalnie skinął głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, po prostu mów mi Re. - przygryzłam wargę taszcząc jedną z toreb na ogromne łóżko. Poczułam nagłą potrzebę wskoczenia na nie, no ale Mark nadal był w środku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oczywiście proszę pa..Uh, Re. - wyglądał na skonsternowanego, ale szybko wrócił do swojego normalnego wyrazy twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dziękuję, Mark. - zachichotałam, kiedy zauważyłam jak kąciki jego ust lekko zadrżały.</div>
<div style="text-align: left;">
- Coś jeszcze, Re? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Jeej! Nazywa mnie Re!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie, dzięki, Mark. - pożegnał się i wyszedł, a ja zaczęłam się rozpakowywać.</div>
<div style="text-align: left;">
Postanowiłam napisać SMS'a do Amber, dając jej znać, że wylądowaliśmy bezpiecznie. W Bradford jest pewnie coś koło 23:00, ale znając ją będzie jeszcze na nogach. Pewnie jest w Londynie z Ruby i Jess. Miały zająć się rozpakowaniem pudeł, które już zdążyłyśmy tam przewieźć. Wracając do rozpakowywania! Powinnam zająć się swoją walizką. Ciekawe jak długo tu zostanę? Zaraz, to nie jest czasem ten hotel gdzie pracuje Devon? Upuściłam swoje ubrania na ziemię i usłyszałam jak Zayn wszedł do pokoju. Przeniosłam na niego wzrok, kiedy akurat pochylał się by podnieść upuszczone przeze mnie rzeczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzięki. - bąknęłam, odbierając je od niego i kładąc na łóżku.</div>
<div style="text-align: left;">
Och, przebrał się. Znowu miał na sobie ten swój czarny, dopasowany garnitur i wyglądał jak wyluzowany-ale-bardzo-zaciekły dyrektor przedsiębiorstwa. Podniosłam na niego oczy, a on przyglądał mi się uważnie, wyraźnie skonsternowany. To znaczy chyba, nie bardzo umiem rozpoznawać jego emocje. Przygryzł wargę i lekko zmarszczył czoło, na co spuściłam wzrok i skupiłam się z powrotem na swojej walizce. Czułam jego zapach. Był taki oszałamiający. Mój ulubiony zapach...</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak długo tu zostanę? - zapytałam niepewnym głosem, przerywając tę niezręczną ciszę i podnosząc kolejną porcję ubrań.</div>
<div style="text-align: left;">
Usta Zayna ułożyły się w cienką, prostą linię, jakby pytanie, które mu zadałam było najtrudniejszą rzeczą, na którą przyszło mu kiedykolwiek odpowiedzieć. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zależy. Jak długo chcesz zostać? - przechylił głowę w bok z kamiennym wyrazem twarzy. Och, daje mi możliwość wyboru?</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem. Jestem tu po to, żeby być w Detroit, pamiętasz? - wymamrotałam wzruszając ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie mam problemów z pamięcią, Victoria. Pamiętam. Możesz wybrać się tam w piątek, jeśli takie jest twoje życzenie. - popatrzyłam na niego przez krótką chwilę, ale szybko spuściłam wzrok na swoje palce.</div>
<div style="text-align: left;">
Piątek? Dwa dni z nim. Cóż, przez większość czasu będzie pracował, no i te jego irytujące rozmowy telefoniczne też nie odpuszczą ani na moment. Jak on to wytrzymuje? Robi sobie w ogóle czasem jakieś przerwy?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ok, może być. - skinęłam głową i westchnęłam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnął się zawadiacko i zaczęłam zastanawiać się co mu chodzi po głowie. Tego nigdy nie wiesz.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobry wybór, panno Greene. - szepnął.</div>
<div style="text-align: left;">
Ponownie skinęłam głową, a on zrobił krok w moją stronę. Odwróciłam się od niego i zajęłam się swoją walizką, ale cały czas byłam skupiona na tym co robi. Opuszki jego palców pogładziły skórę mojej szyi, kiedy odgarnął moje włosy za jedno ramię. Jego usta zakradły się na linię mojej szczęki. Moje serce momentalnie podwoiło swoją pracę. Czułam się jakbym brała udział w jakimś maratonie. Zaczerpnęłam urywany oddech, kiedy zębami przejechał po mojej szyi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty na to, żebyśmy wrócili do tego, co zaczęliśmy w samochodzie? - powiedział nie odrywając ust od mojej skóry.</div>
<div style="text-align: left;">
Mocno zacisnęłam oczy, kiedy powolnie przycisnął swoje krocze do mojego tyłka, ukazując swoje podniecenie ukryte w opiętych spodniach. Jego dłoń zjechała wzdłuż mojej talii. Przygryzłam wargę i powoli odwróciłam się twarzą do niego, robiąc krok do tyłu. Położyłam rękę na jego torsie i najdelikatniej jak umiałam odsunęłam go od siebie. Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy wpatrywał się we mnie z góry, nie wyrażając żadnych emocji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ja..um. Cały czas staram się przywyknąć do tego wszystkiego. - wymamrotałam, niepewna tego jak zareaguje. Dlaczego tak się boję?</div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnął głową i zmarszczył czoło. Och, kolejna zmiana nastroju. Tym razem to ja zmarszczyłam czoło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tego wszystkiego? - brzmiał na skonsternowanego. Nie wie o co mi chodzi?</div>
<div style="text-align: left;">
- Um.. Tego twojego... dotykania. - odparłam z wahaniem w głosie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dotykania? - powtórzył jakby pierwszy raz w życiu słyszał takie słowo.</div>
<div style="text-align: left;">
Nieśmiało kiwnęłam głową i spuściłam wzrok na nerwowo splecione palce.</div>
<div style="text-align: left;">
- Spójrz na mnie. Nadal nie lubisz być dotykana? - popatrzyłam na niego, a on przechylił głowę w bok z wyraźnym mętlikiem wypisanym na twarzy. - Myślałem, że tę fobię mamy już za sobą. - bąknął sam do siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie o to mi chodziło...</div>
<div style="text-align: left;">
- No to o co? Powiedz mi, Victoria. Muszę to wiedzieć. - zamrugał i oblizał usta. Niepewnie wyciągnął rękę w moją stronę, ale zatrzymał ją w połowie drogi, prawdopodobnie przypominając sobie, co właśnie powiedziałam. Tak. Bardzo lubi się dotykać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiesz... - wymamrotałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zaufaj mi, Victoria. Jestem pewien, że potrafię zachować otwarty umysł. </div>
<div style="text-align: left;">
I jak na zawołanie, jego telefon zaczął dzwonić. Odetchnęłam w duchu, kiedy przelała się przeze mnie fala ulgi. Nie zdawałam sobie sprawy z tego jaka jestem spięta, dopóki nie rozluźniłam się wewnętrznie. Zmarszczył czoło i westchnął głośno. Po krótkiej chwili wyjął komórkę i chyba po raz pierwszy zwrócił najpierw uwagę na to, kto dzwoni. Wyraz jego twarzy momentalnie się zmienił, zmieniając go nie do poznania, odciągając od tego chłopaka, przy którym zaczynałam czuć się komfortowo. Biznesowy Malik powrócił. Popatrzył na mnie z góry apatycznie i tak, jakbym była jakimś nieproszonym gościem. Ok, to było nieuprzejme. Może powinnam wyjść ze SWOJEGO pokoju, żeby dać mu nieco prywatności?</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy się odezwał, ten pomysł wydał mi się bardzo, bardzo dobry. Aż krew zagotowała mi się w żyłach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Emma. . . Dotarliśmy bezpiecznie, dziękuję za troskę. - niepokój błysnął w oczach Zayna, kiedy dostrzegł moją twarz.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozmawia z nią! Prychnęłam pod nosem i minęłam jego wysoką sylwetkę. Nie mam zamiaru przysłuchiwać się tej konwersacji. Dzięki Bogu, że nie próbował mnie zatrzymywać. Pewnie woli gadać z tą babą niż ze mną, popieprzoną dziewuchą, która została zgwałcona i przez to nie lubi być dotykana.</div>
<div style="text-align: left;">
Weszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Tak naprawdę chciałam wyjść na zewnątrz. Pospacerować po Kalifornii i przewietrzyć umysł. Skoro już jestem, w moim mieście rodzinnym, mogłabym odwiedzić kilku znajomych, gdybym tylko znała ich adresy. Mogłabym też iść na zakupy, ale nie mam kasy. Cóż, teraz mam. Ale cztery tysiące funtów z tych pięciu, nie są nawet moje. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn w ogóle pozwoliłby mi wyjść? Jest taki zaborczy. Drzwi od mojej sypialni zamknęły się i momentalnie przeniosłam wzrok na Zayna, jakbym kierowała się jakimiś wewnętrznymi instynktami. Jego oczy były ciemne i skupione na mnie, jakbym była jego celem zbrojnym. Zatrzymał się w miejscu i zmarszczył brwi. Wyciągnął telefon i od razu przyłożył go do ucha. Tym razem już nie kłopotał się sprawdzeniem, kto próbuje się z nim skontaktować. Przeniosłam wzrok za okno. </div>
<div style="text-align: left;">
- Malik! - rzucił autorytatywnym głosem, który niemal odbił się echem po pomieszczeniu </div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. . .Teraz?</div>
<div style="text-align: left;">
Popatrzyłam na niego, ale był skupiony wyłącznie na rozmówcy. Wyglądał nawet na trochę bardziej zaaferowanego. To przez Emmę? Zawsze jest wkurzony po rozmowie z nią.</div>
<div style="text-align: left;">
- Za minutę będę na dole. - rozłączył się i spojrzał na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę zobaczyć się z menadżerem obsługi restauracji. - wymamrotał poirytowany wsuwając telefon do kieszeni.</div>
<div style="text-align: left;">
Poluzował swój krawat, kiedy całkiem odwróciłam się w jego stronę. Między nami był tak duży dystans, że to aż dziwne. Zebrałam z sukienki jakiś niewidzialny pyłek, a on cały czas uważnie przyglądał się wszystkim moim gestom.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niedobre jedzenie? - zapytałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Kąciki jego ust lekko zadrżały, ale powstrzymał się od uśmiechu. O co mu chodzi?</div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba można tak to ująć. - odparł oschle - Wrócę za kilka minut. Nie powinno mi to zająć dużo czasu. Przeszedł obok mnie, ale zatrzymał się w połowie drogi, w geście pełnym frustracji przeczesując swoje włosy. Skonsternowana zmarszczyłam czoło, kiedy mocno zagryzł swoją dolną wargę i odwracając się na pięcie, ponownie ruszył w stronę drzwi. Czemu zachowuje się tak dziwnie? Już kiedyś go takiego widziałam. Wtedy, kiedy byliśmy w muzeum sztuki. Wyglądał jakby kłócił się sam ze swoimi myślami. To co robi, jasno daje mi do zrozumienia co sobie o mnie myśli. Powinnam? A może lepiej nie?</div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn. - w duchu zakneblowałam się swoją własną dłonią, którą najchętniej wepchnęłabym do buzi, żeby powstrzymać swoje niewyparzone usta. Odwrócił się i spojrzał na mnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Jego oczy były puste i skonsternowane. Był głęboko zamyślony. Chyba się domyślam dlaczego się tak zachowuje. Obraził się o to, że nie pozwoliłam mu się dotknąć w tamtym momencie? Przygryzłam wargę, a on stał tam seksowny, przystojny, bardzo przystojny. Jest zbyt idealny.</div>
<div style="text-align: left;">
Z trudem przełknęłam ślinę. Moje usta rozchyliły się częściowo, przygotowane na wypowiedzenie słów, które zżerały mnie żywcem od środka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nie dostanę buziaka na pożegnanie? - ponownie przygryzłam wargę, znajdując się niemal w szoku, kiedy w na jego twarzy dostrzegłam ulgę. Oddychaj, Re. Oddychaj. Starałam się opanować, widząc zwycięstwo wymalowane w jego oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
Rozluźnił się wyraźnie i podszedł do mnie z przytłaczającą pewnością siebie. W duchu przygotowywałam się na to, co ma w zanadrzu. Mogłam stwierdzić po samym jego wyglądzie, po mocno napiętej linii jego szczęki. Jego oczy ciemniały z każdym kolejnym krokiem, który stawiał w moim kierunku. Bez wahania oplótł mnie rękami i przyciągnął do swojego ciała. Westchnęłam cicho, podtrzymując się jego naprężonego przedramienia, gdy w ułamku sekundy przywarł do mnie ustami.</div>
<div style="text-align: left;">
Serce w klatce piersiowej waliło mi jak oszalałe. Jego język przejął kontrolę nad moimi ustami, a jego dłoń pewnie ściskała moją pupę, czerpiąc wszelkie korzyści z mojej bezbronności, którą sama podarowałam mu na złotej tacy. Wplotłam palce w jego piękne, miękkie włosy. Stanowczym gestem chwycił mnie za twarz i przerwał pocałunek. Oboje z trudem łapaliśmy oddechy. Na moment oparł swoje czoło o moje, po czym cmoknął je delikatnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty ze mną wyprawiasz, Victoria. - powiedział cicho z wyraźnym akcentem. Tak dobrze, znowu słyszeć ten bradfordzki akcent. </div>
<div style="text-align: left;">
- Powinieneś iść. - bąknęłam próbując poskładać się do kupy.</div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy podniosłam na niego wzrok, wyglądał na spokojnego. Uśmiechał się lekko.</div>
<div style="text-align: left;">
- Apodyktyczna panna Greene. - szepnął rozbawiony.</div>
<div style="text-align: left;">
Zachichotałam cicho, a jego oczy złagodniały. Miał takie ciepłe spojrzenie... Uwielbiałam takiego Zayna. </div>
<div style="text-align: left;">
- Piękny dźwięk. - ucałował kącik moich ust.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam jak ktoś odchrząkuje, a po chwili rozpoznałam głos Mark'a.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę pana. </div>
<div style="text-align: left;">
Zayn zareagował momentalnie prostując swoją sylwetkę. Przeniósł wzrok na Mark'a stojącego w drzwiach wejściowych. Och, wow! Zmiana nastroju!</div>
<div style="text-align: left;">
- Mark, o co chodzi? - głos Zayna od razu nabrał formalnego wyrazu, a ja poczułam ciarki w dole kręgosłupa.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pan Kendrick pana oczekuje. - odpowiedział ochroniarz, niepewnie kołysząc się na stopach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. Już schodzę na dół. Dziękuję, Mark. - odparł Zayn odprawiając go.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę pana. - skinął głową i wyszedł.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zaraz wracam. - powiedział Zayn nie zmieniając formalnego tonu.</div>
<div style="text-align: left;">
Moje oczy były szeroko otwarte, kiedy kiwnęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
Pocałował mnie w policzek i pełen gracji ruszył w stronę drzwi, ale zanim je otworzył, spojrzał jeszcze na mnie przez ramię. </div>
<div style="text-align: left;">
- Nara, Maleńka. - puścił mi oczko i uśmiechnął się tak jak tylko on potrafi, szeroko i pięknie. Niech że ktoś mu zrobi zdjęcie, kiedy tak się uśmiecha! Kiedyś muszę to zrobić, na pewno. </div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com109tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-70285414450711573682013-07-31T16:22:00.000+01:002013-07-31T16:22:42.327+01:00Rozdział 21.Było mi ciepło. Zbyt ciepło. Skrzywiłam się, kiedy bradfordzkie słońce przedarło się przez lukę w zasłonach okiennych. Zamknęłam oczy, chciałam tylko spać. Mój mózg jednak zaczął już swoją pracę i wybudził się samoistnie. Mruknęłam niezadowolona.Po chwili zdałam sobie sprawę, że nie obudziłam się przez to wkurzające słońce. Ciepło, które czułam było spowodowane Zaynem, śpiącym tuż obok mnie.<br />
<div>
Jego nogi splecione były z moimi i nie byłam w stanie się ruszyć, nawet jeśli bardzo bym chciała. Mocno przyciskał moje plecy do swojego torsu i oplatał mnie rękami w talii, jakby bał się, że zaraz gdzieś mu zwieję. Został. Naprawdę został. Uśmiechnęłam się do siebie. Tak bardzo, jak mi się to podobało, tak bardzo było mi gorąco.</div>
<div>
Uniosłam się lekko na łokciach i spojrzałam na niego. Upajałam się jego pięknem. Wyglądał tak spokojnie, młodo i bezbronnie, kiedy spał. Wyglądał wreszcie na swój wiek i wszelkie jego onieśmielające cechy wyparowały. Miał lekko rozchylone usta i poburzone włosy. Nie mogłam się powstrzymać i wplotłam w nie palce, a on momentalnie się poruszył. Cholera! Nie budź się! Podobał mi się w takim stanie. Był taki spokojny.</div>
<div>
Powoli otworzył oczy i zmarszczył czoło, kiedy mnie zobaczył. Po kilku sekundach wyraźnie się rozluźnił, widocznie przypominając sobie gdzie jest i że chyba postanowił zostać. </div>
<div>
- Dzień dobry, panno Greene. - uśmiechnął się leniwie i poluzował uścisk wokół mojej talii, cały czas jednak oplatając mnie rękami. Och, Boże. Jego poranny głos jest taki seksowny.</div>
<div>
Przygryzłam wargę. Uspokój się, Re.</div>
<div>
- Jezu, nawet kiedy śpię nie mogę trzymać rąk z daleko od ciebie. - wymamrotał, przecierając zaspane oczy wolną dłonią. Spojrzał na mnie z góry szklistymi tęczówkami. Zepsuł cały nastrój, pociągając lekko za mój podbródek.</div>
<div>
- Hej. - bąknęłam sennym głosem.</div>
<div>
- Hej. - odpowiedział gładząc mój policzek opuszkami palców. Wyglądał tak spokojnie. Życzyłabym sobie częściej obserwować go w takim stanie. Cały czas jednak, było mi niesamowicie gorąco, prawie jakbym płonęła żywym ogniem. </div>
<div>
- Jesteś naprawdę gorący. - mruknęłam. Uśmiechnął się pod nosem, a ja zaczęłam wykręcać się spod jego uścisku.</div>
<div>
- Ty też jesteś niezła. - nie to miałam akurat na myśli, ale dobra. Podniósł się lekko i spojrzał na nasze splecione nogi. - Kopiesz w nocy. - ma takie śliczne rzęsy. Czy on w ogóle ma jakieś wady? Poza tą przytłaczającą onieśmielającą aurą, kiedy przypadkowo go wkurzę. Zaraz, co on powiedział? Kopnęłam go?</div>
<div>
- Sorry, nie wiedziałam.- przepraszająco wzruszyłam ramionami, a on nagle chwycił moją twarz i pocałował mnie.</div>
<div>
- Zostałeś. - rzuciłam półgłosem, kiedy wreszcie złapałam oddech.</div>
<div>
- Na to wygląda. - zmarszczył brwi, jakby nagle zaczął się nad czymś głęboko zastanawiać - Zazwyczaj z nikim nie śpię. Która godzina?</div>
<div>
Spojrzał ponad moim ramieniem, na budzik stojący na szafce nocnej. Ja też rzuciłam okiem. 8:32. Kurwa, co ja robię na nogach tak wcześnie rano?!</div>
<div>
- Kurwa. - Zayn wyskoczył spod przykrycia w ciągu nanosekundy. Momentalnie chwycił swoje spodnie z oparcia krzesła i naciągnął je na siebie. - Jestem spóźniony! Ja się nigdy nie spóźniam. Muszę zadzwonić do pana Diamond'a. - podniósł na mnie wzrok i zobaczył, że uśmiecham się pod nosem. Och, to takie nie w jego stylu. Był taki zestresowany i ten jego chłód zniknął gdzieś całkowicie. Usiadłam po turecku i naciągnęłam pościel na swoją klatkę piersiową. Potrzebuję popcornu. Kamera też by się przydała. To takie niespotykane. </div>
<div>
Zayn założył na ramiona swoją świetnie wykrojoną koszulę i podszedł do mnie. </div>
<div>
- Pani się ze mnie podśmiewa, panno Greene? - pochylił się, a w jego oczach błysnęło rozbawienie.</div>
<div>
- Na to wygląda, panie Malik. - odpowiedziałam zaczepnie.</div>
<div>
Ucałował kącik moich ust i zarzucił na siebie marynarkę. </div>
<div>
- Ma pani na mnie zły wpływ, panno Greene.</div>
<div>
Zachichotałam nieśmiało, a on uśmiechnął się szeroko. </div>
<div>
- Jesteś słodka, kiedy się chichrasz. - rzucił.</div>
<div>
Momentalnie się zaczerwieniłam, a on jak gdyby nigdy nic wrócił do szykowania się do wyjścia. Czy on właśnie powiedział "słodka"? Sięgnęłam po swoje majtki i spodnie i naciągnęłam je pod kołdrą. To było dość trudne, ale wiedziałam, że wszystko dokładnie obserwuje z niekrytym rozbawieniem na twarzy. Przygryzłam wargę.</div>
<div>
- Możesz mi podać koszulkę, proszę? - wymamrotałam, zasuwając zamek jeansów.</div>
<div>
Zapiął zegarek na swoim nadgarstku, po czym schylił się z wielkim wdziękiem i podał mi t-shirt bez żadnych zbędnych uwag. </div>
<div>
- Bez stanika? - szepnął.</div>
<div>
- W domu jestem. - bąknęłam przekładając materiał przez głowę i wstając. Czułam się słabo, ale również tak żywo w tym samym momencie. To w ogóle możliwe?</div>
<div>
Przeciągałam się prostując wszystkie swoje kończyny, kiedy nagle podskoczyłam na dźwięk głosu Zayna.</div>
<div>
- Leigh! - och, gada przez telefon.</div>
<div>
- Dobrze... Jest już?! . . . Powinienem być za dziesięć minut... Wszystkie telefony od razu przełączaj do mnie. . . Jestem w Bradford. . . Tak... Upewnij się, że na jutro wszystko dopięte jest na ostatni guzik... Dziękuje. - rozłączył się, a ja nadal stałam za nim niepewna co mam zrobić.</div>
<div>
Odwrócił się w moją stronę, ale spojrzenie nadal miał utkwione w wyświetlaczu swojego Malik Cella.</div>
<div>
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał, ale nie podniósł na mnie wzroku.</div>
<div>
- Dobrze się czuję. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Dobrze spałeś?</div>
<div>
- Właściwie... Tak. - zmarszczył brwi i znowu wyglądał na wielce czymś zatroskanego - A ty?</div>
<div>
- Całkiem dobrze.</div>
<div>
Uśmiechnął się lekko spoglądając na mnie, ale jego uśmiech zniknął momentalnie, kiedy przy jego uchu ponownie znalazła się komórka. Nie. Biznesowy Malik powoli zaczyna mi już zachodzić pod skórę.</div>
<div>
- Malik. . . Panie Diamond, jak się pan miewa? . . . Dziękuję, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. - popatrzył na mnie i puścił mi oczko z tym swoim uroczym uśmiechem na twarzy. Przygryzłam wargę i usiadłam na skraju łóżka, cierpliwie czekając, aż skończy rozmawiać przez telefon. - Tak. . . Z osobistych powodów... 9:00? - zamilkł na sekundę, spoglądając na swój zegarek - Mnie pasuje, panie Diamond. Przepraszam za nagłą zmianę miejsca spotkania... Do zobaczenia, dziękuję. - rozłączył się i spojrzał na mnie z góry, kiedy akurat wzdychałam w duchu.</div>
<div>
- Jak na kogoś kto jest spóźniony, nie wyglądasz na bardzo wzruszonego. - uśmiechnęłam się pod nosem, a on zmrużył swoje oczy nadal wpatrując się w moją twarz.</div>
<div>
- Droczy się pani ze mną, panno Greene?</div>
<div>
Uśmiechnęłam się, kiedy posłał mi wymowny uśmieszek, ale zaraz wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy. Przewróciłam oczami.</div>
<div>
- Malik! Nie. . . A papiery? . . . Co?! - skrzywił się i przeczesał palcami włosy. O, cholera. Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy poczułam jego chłodne nastawienie. Znowu się zdystansował. Onieśmielał mnie. Jezus. Jak łatwo wszystko obraca się na moją niekorzyść. - Chyba sobie, kurwa, jaja ze mnie robisz! . . . Nie zrobiła tego? . . . Przełącz mnie natychmiast do Leigh, Daniel. - zamilkł na kilka sekund, a jego oczy pociemniały, kiedy podniósł na mnie wzrok.</div>
<div>
- Leigh! . . . Malik. Gdzie jest Kate?! . . . Co to, kurwa, znaczy, że dzisiaj jest nieuchwytna?! - jego usta ułożyły się wąską linię, a oddech miał urywany. Och, wkurwił się... Ale dlaczego?</div>
<div>
- Jebać to. Zajmę się tym wieczorem. . . Co?! ... Tak. - powoli zaczął się relaksować - Nie, prześlij mi je do penthouse'u. Tak, tam gdzie zwykle, w Bradford. Mark zaraz tu będzie. . . Pierwszym lotem... Tak, dziękuję. </div>
<div>
Rozłączył się, spoglądając na mnie i zaciągając się powietrzem powoli i głęboko. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, więc nie bardzo wiedziałam, czy mam się odezwać, czy nie. Zasznurowałam usta, a wszystko dzięki tej jego onieśmielającej aurze. Serio, chcę zapomnieć o tym, jak przerażający potrafi być i marzę, by obracać się tylko w towarzystwie tego spokojnego, wesołego, zabawnego kolesia, którego tak lubię. Ale ten Zayn... Potrząsnęłam głową. </div>
<div>
- No co? - skonsternowany przechylił głowę w bok.</div>
<div>
- Och, nic. Tak tylko myślałam. - wzruszyłam ramionami.</div>
<div>
- O czym?</div>
<div>
- O różnych rzeczach. - bąknęłam. Nie o tobie. Nie, wcale. </div>
<div>
- Powiedz mi! - zmarszczył brwi.</div>
<div>
Cholera, szybko! Muszę coś wymyślić. </div>
<div>
- Um.. o tostach.</div>
<div>
Fuknął pod nosem, a ja poczułam ulgę, że już nie jest zły.</div>
<div>
- I co ja mam z tobą zrobić? Idziesz dzisiaj do pracy, tak? </div>
<div>
Kiwnęłam głową, wydymając wargi w niezadowoleniu, na co odpowiedział uśmiechem.</div>
<div>
- Szykuj się. Zabiorę cię ze sobą. Zaczynasz o 9:00.</div>
<div>
Potakująco skinęłam głową. </div>
<div>
- Skąd wiesz?</div>
<div>
- Pan Turner.</div>
<div>
Och, no jasne.</div>
<div>
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Nienawidziłam chodzić do pracy. Zostało mi jeszcze kilka minut do skończenia mojej zmiany, ale one jak na złość cholernie się wydłużały. Każda z nich wydawała się trwać co najmniej o dziesięć więcej. Amber nie przestawała paplać o tym jak wyglądają moje włosy, oczywiście poburzone po seksie, a na dokładkę nie popuszczała w temacie jego noclegu, po tym jak powiedziałam jej, że Zayn zazwyczaj nie sypia z nikim. Byłam zmęczona i wszystko o czym myślałam, to żeby położyć się spać. Jeszcze tylko jeden dzień i witaj Ameryko!</div>
<div style="text-align: left;">
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, gdy dotarłam do domu, to opadłam na łóżko. Chciałam usnąć, ale nie mogłam. Torby miałam już spakowane, czekały na jutrzejszy wyjazd, ale pudełko, które przypadkowo upuściłam, gdy zobaczyłam Zayna, nadal leżało nietknięte na środku pokoju. Czułam jego zapach na mojej poduszce. Och, on tak ładnie pachnie. Został na noc. Nie mogę w to uwierzyć. Usiadłam na łóżku nadal rozmyślając o ostatniej nocy. Postanowiłam jednak zabrać się za sprzątnięcie rzeczy, które wypadły z nieszczęsnego kartonu. Kiedy skończyłam, nieźle natrudziłam się żeby podnieść to ciężkie cholerstwo. Gdy wreszcie mi się udało, przeniosłam je na korytarz i ustawiłam w pobliżu schodów, gdzie Amber zdążyła już poukładać kilka swoich pudełek. </div>
<div style="text-align: left;">
- Re! Jesteś w domu?! - o, Boże. Wróciła. Zdjęła swoją kurtkę i powiesiła na wieszaku obok drzwi wejściowych.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na górze! </div>
<div style="text-align: left;">
Podniosła wzrok i uśmiechnęła się, gdy dostrzegła moją sylwetkę na końcu schodów. </div>
<div style="text-align: left;">
- Zayn właśnie podesłał ciężarówkę. Stoi na zewnątrz. - wyszczerzyła zęby i kontynuowała trajkotanie wspinając się po stopniach - Możemy już powoli przewozić swoje rzeczy. James jest w Londynie, razem z Ruby i Jess. Pomogą nam. - dotarła na sam szczyt i popatrzyła na pudełko, które dopiero co załadowałam. </div>
<div style="text-align: left;">
- To wszystko, co spakowałaś? - zapytała unosząc brew.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej! Byłam zajęta wczoraj wieczorem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czym byłaś zajęta, Re? - uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div style="text-align: left;">
Nie odpowiedziałam, a ona zachichotała pod nosem i przeczesała palcami swoje włosy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pomogę ci z pakowaniem. Najpierw drobne szpargały, których na razie nie będziesz potrzebować. Jak będziemy bliżej finalnego dnia przeprowadzki, to zajmiemy się większymi rzeczami. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiwnęłam głową. Może jej nie doceniałam? Jednak stać ją na coś więcej. Och, jaka ja jestem miła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ok, no to zaczynajmy. Chcę uporać się z twoimi pierdołami, zanim wyjedziesz. - klasnęła w dłonie i weszła do mojego pokoju - Jak tu ładnie pachnie. </div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się. To zapach Zayna.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Dotyka mnie coś miękkiego. Nie mam pojęcia co to takiego, ale chcę spać dalej. Przekręciłam się na drugi bok, pomrukując coś nieskładnie, kiedy dotyk przeniósł się na moją skroń.</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria. - zmarszczyłam brwi. Skądś znam ten głos, ale jestem zbyt zmęczona, żeby choćby rozchylić powieki. Łóżko lekko się zakołysało, ale nie miałam zamiaru się tym zainteresować. Miałam to gdzieś. Po prostu chciałam spać.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dalej, Maleńka. - zaraz, zaraz... To Zayn? Otworzenie oczu było dla mnie niemałym wyzwaniem, ale kiedy wreszcie to zrobiłam, zobaczyłam Zayna, wpatrującego się we mnie z góry. Zakryłam swoją twarz pościelą i warknęłam głośno.</div>
<div style="text-align: left;">
- Najwyższy czas wstawać. - delikatnie odciągnął nakrycie z mojej głowy i ucałował mnie w czoło. - Niedługo musimy wyjeżdżać. - uśmiechnął się szeroko, kiedy wpatrywałam się w niego niewidzącym wzrokiem - Nie jesteś rannym ptaszkiem. - brzmiał na wyraźnie rozbawionego.</div>
<div style="text-align: left;">
Potrząsnęłam głową, a on zaśmiał się cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak tu wszedłeś? - zapytałam próbując się wybudzić, ale moje powieki same się zamykały.</div>
<div style="text-align: left;">
- Drzwi wejściowe były otwarte. Naprawdę powinnaś je zamykać, Victoria. Ktoś mógłby tu wejść, na przykład jakbyś była półnaga. - droczy się ze mną? Palcem wskazującym delikatnie gładził mój policzek, co wywołało we mnie znajome uczucie, dreszcze, które momentalnie rozbudziły moje ospałe ciało.</div>
<div style="text-align: left;">
- I tym kimś mógłbyś, na przykład, być ty? - uśmiechnęłam się i zmusiłam, by wreszcie otworzyć oczy. Wyczuwałam jego wesoły nastrój. Zawsze rano jest taki szczęśliwy, czy tylko teraz? Musi lubić wczesne wstawanie. Jest tylko jedno słowo określające tego typu ludzi, wariat!</div>
<div style="text-align: left;">
- Ma pani rację, panno Greene. - uśmiechnął się pod nosem, na co prychnęłam cicho. Tak, Zayn. Jesteś czubkiem. Jezu, nawet, kiedy jestem zaspana i wkurzona zapiera mi dech w piersiach na jego widok. - Mark zabrał już twoje bagaże do SUV'a. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ok, dzięki. - bąknęłam sennie.</div>
<div style="text-align: left;">
Usiadłam w końcu i przetarłam zaszklone oczy, ziewając głośno. Zerknęłam na budzik i zauważyłam, że jest 8:01. Mruknęłam niezadowolona próbując wybudzić się ze snu. Zayn nadal cierpliwie czekał, aż dojdę do siebie, ale nie mogłam wziąć się w garść. Chciałam poprzytulać się z nim w ciepłym łóżku, a potem odpłynąć w błogi sen. Powieki znowu stały się ociężałe, ale on pochylił się nagle i pocałował mnie mocno. Szeroko otworzyłam oczy, po jego niespodziewanym geście. Obiema dłońmi objął moją twarz i pochylił się jeszcze bardziej, co zmusiło mnie do położenia się na łóżku. </div>
<div style="text-align: left;">
Odsunął się i spojrzał na mnie. Jego pociemniałe oczy błysnęły chodem i podnieceniem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę panią przelecieć, żeby się pani obudziła, panno Greene? - uśmiechnął się pod nosem i przygryzł swoją wargę. Rozbawienie zajaśniało w jego tęczówkach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Pakowałam się do późna w nocy. - bąknęłam. To w ogóle ma jakiś sens? Pocałuj mnie!</div>
<div style="text-align: left;">
- Właśnie widzę. - uśmiechnął się tak pięknie, jak tylko on potrafił - Obudziłaś się już?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie. Jeszcze mnie nie bzyknąłeś. </div>
<div style="text-align: left;">
- No. - wymamrotałam.</div>
<div style="text-align: left;">
- To dobrze. - cmoknął mnie w policzek i wyciągnął dłoń, żeby zaasekurować mnie, wstającą z łóżka. W duchu zanosiłam się płaczem, że nie chciał uprawiać ze mną porannego seksu. </div>
<div style="text-align: left;">
Chwyciłam jego rękę i momentalnie po moim ciele rozniosło się to znajome uczucie, iskry wywołane jego dotykiem. Bez wysiłku pociągnął mnie i stanęłam na równych nogach. Uśmiechnął się, ale zaraz wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy, gdy zadźwięczał jego telefon. W ułamku sekundy miał go przy uchu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Malik! - wypalił, wpatrując się w moje oczy. Dałam mu znać, że idę się wyszykować, na co skinął głową. Po cichu podeszłam do swojej szafy, przysłuchując się jednostronnej konwersacji. Wyjrzałam zza drzwi garderoby, by zobaczyć czy mnie obserwuje. Obserwował. </div>
<div style="text-align: left;">
- Odwróć się. - szepnęłam, kręcąc palcem kółka w powietrzu. </div>
<div style="text-align: left;">
Przewrócił oczami, uśmiechnął się i stanął do mnie tyłem. Jednak jak szybko to zrobił, tak szybko zerknął przez swoje ramię. Podstępny drań! Zanim całkowicie zmienił swój obiekt obserwacji, miałam okazję zorientować się w co jest ubrany. Czarne jeansy, czarna, skórzana kurtka, mmm, całkiem dobrze mu w skórze, no i z tego co pamiętam, miał jeszcze na sobie białą koszulkę. Czy on w ogóle nosi jakieś inne kolory, poza krawatami? Nawet one się nie liczą, bo zawsze są jakieś takie matowe.</div>
<div style="text-align: left;">
Ponownie skupiłam się na wnętrzu mojej szafy, w myślach przeczesując sukienki, które miałam w posiadaniu. Nie miałam żadnych. Właściwie to miałam, ale nie chciałam ich nosić, więc chowałam je na najwyższych półkach, do których nawet nie mogłam sięgnąć. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy poczułam jak Zayn oplata mnie w talii, stając za mną. Przyciągnął mnie do swojego ciała, a jego zapach momentalnie mnie odurzył. Moje plecy gładko przylegały do jego torsu. O, Jezu.</div>
<div style="text-align: left;">
- To tylko ja, nie ma się czego bać. - pocałował moją szyję, a ja przygryzłam wargę rozkoszując się dotykiem jego ust na mojej skórze. - W tym śpisz? - pociągnął lekko za mój workowaty t-shirt, ciągle rozpraszając mnie miękkimi pocałunkami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - co złego jest w koszulce i dresach?</div>
<div style="text-align: left;">
Westchnął i próbował powstrzymać się od śmiechu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Podejrzewam, że nie ma pani na sobie stanika, panno Greene. - wyczułam jego uśmieszek, gdy cmoknął mnie w policzek. Sama próbowałam się nie roześmiać. Jego dłoń powędrowała w górę mojej klatki piersiowej. Nie byłam w stanie oddychać, gdy jego palący dotyk kreślił ścieżki na mojej zdradzieckiej skórze. </div>
<div style="text-align: left;">
- Oddychaj, Victoria. - pewnie objął moje piersi - Bez stanika. - powiedział sam siebie upewniając i delikatnie ścisnął miękkie ciało. - Moje. - szepnął. Zachichotałam mało atrakcyjnie, a on odsunął się ode mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cieszę się, że panią rozbawiłem, panno Greene. </div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem mega rozbawiona, panie Malik. - wymamrotałam półgłosem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Potrzebujesz pomocy? - zapytał, gdy rzuciłam okiem na najwyższą półkę w mojej szafie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Dam sobie radę. - skłamałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Stanęłam na palcach i sięgnęłam po kupkę ubrań, składającą się z zapomnianych sukienek. Nie mogłam ich dostać, zaczepiłam więc materiał opuszkami palców, w wyniku czego ubrania spadły pod nogi moje i Zayna. O, ma na sobie buty. Dlaczego to mnie zawsze szokuje?</div>
<div style="text-align: left;">
- To było pełne gracji, panno Greene. - rzucił zaczepnie.</div>
<div style="text-align: left;">
Cmoknęłam drwiąco, a on rozbawiony zmarszczył brwi. Tak, mój przyjacielu. To gra dla dwojga.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jest jakiś konkretny powód, dla którego umieściłaś tę część ubrań w tak trudno dostępnym miejscu? - zapytał sarkastycznie. Sarkastyczny Zayn Malik? Jakie to dziwne.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chciałeś, żebym założyła sukienkę, więc... - odparłam.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzał na nie z góry, prawdopodobnie myśląc jak bardzo są beznadziejne. Większość z nich dostałam w spadku po Amber. Podniósł czarną sukienkę, bardzo przypominającą tę fioletową, którą kiedyś pożyczyła mi moja przyjaciółka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Załóż tę. - rzucił autorytatywnym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Skrzywiłam się lekko, ale nie zamierzałam się z nim kłócić. W tamtym momencie wyglądał na to zbyt poważnie. Uniósł brew, czekając aż odbiorę od niego materiał, bez zbędnych oporów, czy komentarzy. Gwałtownie wyrwałam sukienkę z jego dłoni i ruszyłam do łazienki. </div>
<div style="text-align: left;">
Kiedy wreszcie ją na siebie wcisnęłam, zerknęłam w lustro łazienkowe. Wyglądałam... inaczej? Serio inaczej i nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że czarny kolor odjął mi kilka kilogramów. Mimo wszystko była zbyt obcisła, żebym czuła się w niej dobrze. Jedyną rzeczą, która mi się w niej podobała, to rękawy, zakrywające moje ręce do połowy. Wzruszyłam ramionami. I tak będę w samolocie, przecież nie będę szła pieszo, żeby dostać się do Kalifornii. Otworzyłam drzwi od łazienki i weszłam do pokoju, gdzie na skraju łóżka czekał na mnie siedzący Zayn. Cała jego uwaga skupiona była na telefonie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Um.. Jestem gotowa. - wymamrotałam.</div>
<div style="text-align: left;">
Zayn podniósł wzrok, a ja momentalnie poczułam się niepewnie, kiedy jego ciemne oczy powoli wędrowały po moim ciele. Mały, erotyczny uśmiech zamajaczył na jego ustach, kiedy stanął na równych nogach. Moje podbrzusze obudziło się do życia. Jezu. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem i powoli pozbyłam się go z płuc.</div>
<div style="text-align: left;">
- Panno Greene, wygląda pani pięknie. - podszedł w moją stronę i złożył na moich ustach zapierający dech w piersiach pocałunek. Jego ręka zakradła się na moje odkryte plecy i aż wzdrygnęłam się, gdy opuszkami palców zjechał wzdłuż mojego kręgosłupa. - Ale muszę przyznać, że wyglądasz pięknie we wszystkim.</div>
<div style="text-align: left;">
Zaczerwieniłam się niemożliwie. Sekundę później nasz cudowny moment został przerwany przez Amber pukającą do moich drzwi. Odskoczyłam od niego gwałtownie, prawie jakbym robiła unik przed jakimś ciosem i ruszyłam do drzwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Przepraszam. - rzuciłam półgłosem i uchyliłam przed dziewczyną drewnianą powłokę. Zaczęła przyglądać mi się uważnie, kiedy znalazłam się na linii jej wzroku.</div>
<div style="text-align: left;">
- Re! Wyglądasz seksi! - zamrugała kilkakrotnie i zmierzyła mnie od góry do dołu z podziwem wymalowanym na twarzy. Potrząsnęła głową, jakby przypomniała sobie, że przerwała nam rozmowę. </div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę myślałaś, że uda ci się wyjechać bez pożegnania? - uśmiechnęła się i objęła mnie rękami, wtulając w swoje ciało - Cześć, Zayn! - krzyknęła zbyt blisko mojego ucha. Ałć. - Co on tutaj robi? - zapytała szeptem, nieco odsuwając mnie od siebie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ma mnie podrzucić. - odpowiedziałam cicho, a ona skonsternowana skinęła głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dzień dobry, panno Coventry. - rzucił gładko Zayn, wynurzając się zza mojej sylwetki. Przygryzłam wargę i odsunęłam się na bok, robiąc mu miejsce.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dobry, jak tak leci? - odpowiedziała, a jej oczy wypełniły się uwielbieniem.<br />
- Wszystko w porządku, dziękuję. A u ciebie?<br />
- Jest mi smutno! Bo mnie zostawiasz, Re! - wydęła usta, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym chichotem. Zayn stanął obok mnie, zamykając dystans między nami i położył swoją dłoń w okolicy mojego karku. - Pozdrów ode mnie brata. - zawołała Amber przeciągle, słodkim głosikiem.<br />
Przewróciłam oczami.<br />
- Pozdrowię.<br />
- Och, i twoją mamę! - bąknęła, również wywracając oczami.<br />
Skinęłam głową i znowu ją przytuliłam. Ręka Zayna odsunęła się od mojego ciała, kiedy Amber ciaśniej oplotła mnie w uścisku.<br />
- Bądź ostrożna, Re. Pamiętaj, że zawsze tu jestem, jakby spierdolił sprawę. - szepnęła tak cicho, że tylko ja to usłyszałam. Dlaczego w ogóle tak myśli? Przygryzłam wargę.<br />
- Będę. Obiecuję. - cofnęłam się, co Zayn zaraz wykorzystał wracając swoją dłonią na moje plecy. Tym razem jednak, najpierw ścisnął lekko mój pośladek, dlatego pisnęłam cicho i podskoczyłam w odpowiedzi na niespodziewany gest.<br />
Amber i Zayn - dupek, zmarszczyli brwi i popatrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami na twarzach.<br />
- Ok, cóż, najwyraźniej jesteś bardzo podekscytowana zostawieniem mnie tu samej. Baw się dobrze w Detroit. - uśmiechnęła się i spojrzała na Zayna, posyłając mu formalne kiwnięcie głową.<br />
- Do następnego razu, panno Coventry. - odpowiedział tym samym i przeniósł wzrok na mnie.<br />
- Pa, Amber. - wydęłam usta - Będę tęsknić.<br />
- Ja za tobą też.<br />
Po krótkim pożegnaniu i kilkudziesięciu telefonach, które w międzyczasie odebrał Zayn, nareszcie znaleźliśmy się w samochodzie. Mark siedzący na miejscu kierowcy, w tym swoim idealnie skrojonym garniaku, wyglądał formalnie w każdym najmniejszym calu. Nadal zastanawiam się, ile on właściwie ma lat, bo wygląda dość młodo. Ale z drugiej strony, jest tak doświadczony w swojej pracy, że nie może być zbyt młody.<br />
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy przypomniało mi się, jak wcześniej powiedział, że nie odlatujemy z lotniska.<br />
- Do mojego odrzutowca. Nie chcę, żebyś przemieszczała się komercyjnymi liniami. - posłał mi ciepłe spojrzenie. Był za daleko, żebym mogła dosięgnąć go ręką. Zasmuciłam się w duchu. No jasne, że ma własny odrzutowiec. To nawet jest mi na rękę. Inaczej musiałabym jechać na tutejsze lotnisko Leeds, lecieć na londyńskie Heathrow, czekać tam cały, pieprzony dzień i dopiero wylecieć do Detroit. Ale mimo wszystko, nie chcę lecieć do Kalifornii.<br />
- Victoria. - wyrwałam się z własnego świata i skupiłam na tym co mnie mówi. Kiedy na niego spojrzałam, w ręku trzymał plik banknotów. Nie miałam pojęcia jaka to suma, bo było tego tak dużo, że nie byłam w stanie policzyć. Co to jest? - Za twój odwołany lot. - odpowiedział na moje niezadane pytanie.<br />
- Ile tego jest?<br />
- Pięć tysięcy.<br />
Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.<br />
- To o cztery tysiące funtów za dużo.<br />
- Nie obchodzi mnie to. - zamrugał kilkakrotnie, starając się ukryć poirytowanie. Och, czyli wie, że nie mam zamiaru tego przyjąć.<br />
- To o wiele za dużo. - podejrzliwie zmrużyłam oczy, ciągle mu się przyglądając.<br />
- Po prostu weź te pieniądze. - zmarszczył czoło w niezadowoleniu.<br />
Przygryzłam wargę, co tylko pogłębiło jego grymas na twarzy. Jezu, weź się uspokój.<br />
- Nie. - z trudem przełknęłam ślinę, a jego wzrok pociemniał, tak, jak się tego spodziewałam.<br />
- Nie rób problemów, Victoria. Weź je po prostu.<br />
- Nie chcę ich! - tym razem to ja zmarszczyłam czoło. Serce waliło mi jak oszalałe i już wiedziałam, że to wszystko skończy się wielką kłótnią.<br />
Jego usta ułożyły się w cienką, prostą linię, a po chwili chwycił moja torebkę, która jeszcze przed momentem spoczywała bezpiecznie na moich kolanach, i wyłowił z niej portfel.<br />
- Ej! - wypaliłam momentalnie, ale jego wzrok uciszył mnie dość skutecznie.<br />
- Jesteś najbardziej frustrującą kobietą, jaka kiedykolwiek stanęła na mojej drodze, Victoria. - wymamrotał półgłosem. Wsunął banknoty do mojego portfela, a ja zdałam sobie sprawę, że przygryzam wargę.<br />
- Nie chcę tych pieniędzy. - szepnęłam.<br />
- Chuj mnie to obchodzi. - wypalił, odkładając torebkę na jej wcześniejsze miejsce.<br />
I tak ich nie wezmę. Zaplotłam ręce na piersiach i wlepiłam wzrok w krajobraz za oknem. Duszę się już tą jego ciągłą złością.<br />
Sięgnął po moją dłoń, ale zadzwonił jego telefon. O mój Boże. Perfekcyjne wyczucie czasu.<br />
- Malik! - rzucił jeszcze bardziej ostro, niż zwykle.Och, wkurwiony jest. W porządku. Uśmiechnęłam się w duchu.<br />
- To nie najlepszy moment. - Zayn przeczesał swoje włosy palcami, wyraźnie sfrustrowany. Nie chcę, żeby się złościł przez całą podróż. - Czego chcesz? - bąknął zdenerwowany - Wylatuje dzisiaj. . . Tak. . . Gdzie? Nie. . . Nie życzyłaby sobie tego. - popatrzył na swój zegarek i zmarszczył brwi - Nie. . . Em..Nie! - rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni swojej kurtki. Zamknął oczy i zaczerpnął głęboki oddech. Cicho odliczył od trzech w dół i w końcu ponownie otworzył oczy.<br />
- Wszystko w porządku? - zapytałam nerwowo.<br />
- Tak. - odpowiedział momentalnie.<br />
Przygryzłam wargę ze zdenerwowania i spuściłam wzrok na splecione palce. Niepewnie odpięłam swój pas bezpieczeństwa i przysunęłam się bliżej niego. Zastygł w miejscu i uważnie obserwował moje ruchy, jakby niepewny tego co mam zamiar zrobić. Jedna jego dłoń spoczywała płasko na kolanie, widziałam jak jego tors unosi się ciężko i opada, ale twarz pozostawała bez wyrazu. Och, to ja wywołuję w nim takie emocje? Momentalnie zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad tym, zanim sięgnęłam po jego rękę. Odetchnął głośno i w końcu zdecydował się podnieść na mnie wzrok. Ciemne oczy. Niemal czarne, nie wiem czy w tamtej chwili mogłabym dostrzec w nich jakiś inny kolor.<br />
- Proszę cię, nie złość się. - wymamrotałam tak cicho, że zaczęłam zastanawiać się, czy w ogóle mnie usłyszał.<br />
Lekko ścisnął moją dłoń, a jego wzrok delikatnie złagodniał.<br />
- Wszystko ze mną w porządku, Victoria. Jest ok. - jego palce powędrowały z mojego policzka na podbródek, za który pociągnął.<br />
Pochylił się i pocałował mnie, robiąc bezczelny najazd na mój wewnętrzny świat. Niespodziewanie, objął mnie w talii i pociągnął do siebie, w skutku czego usiadłam na jego kolanach. Jego dłoń powoli wspinała się po skórze pod sukienką. Tego się nie spodziewałam. Mocnej wczepiłam się palcami w jego ramię, gdy językiem przejmował nade mną kontrolę. Tak szybko jak zaczął się cały pocałunek, tak teraz siedzieliśmy z czołami przyciśniętymi do siebie i z trudem łapaliśmy oddechy.<br />
- Proszę cię, wróć na swoje siedzenie, Victoria.<br />
Zmarszczyłam brwi i westchnęłam cicho. Serce ciągle kołatało mi w piersi. Objął moją twarz obiema dłońmi, a jego oczy ponownie pociemniały, tym razem jednak widziałam w nich tę energię i żywiołowość.<br />
- Dla dobra Mark'a. - wyszeptał, a w jego głosie usłyszałam nutkę erotyzmu.<br />
Och. Zaczerwieniłam się i spojrzałam we wsteczne lusterko auta. Oczy Mark'a skoncentrowane były na drodze przed nami. Wydaje mi się, że mógłby się nieźle przerazić, jeśli doświadczyłby tego co dzieje się między mną, a Zaynem. Zanim miałam okazję sama wrócić na zajmowane wcześniej przeze mnie miejsce, Zayn chwycił mnie w talii i bez wysiłku odstawił na fotel.<br />
- Wrócimy do tego. </div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com96tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-52559976233316356472013-07-30T21:02:00.001+01:002013-07-30T21:02:26.067+01:00Rozdział 20. Przygryzłam dolną wargę, kiedy staliśmy tak i wpatrywaliśmy się w siebie. Nie ruszył się z progu. Stał tam ciągle, wyprostowany i niewzruszony. Ja również nie ruszyłam się z miejsca, z tymże stałam na środku swojego pokoju. Głośno przełknęłam ślinę, gdy jego onieśmielająca aura zaczęła brać nade mną górę. Przechylił głowę na bok i zmierzył mnie od góry do dołu. Zrobiłam to samo, spuszczając wzrok i skanując swoje ciało. Jeśli mam być szczera, to serio nie było się na co gapić. Miałam na sobie zwykłe jeansy i koszulkę.<div>
Ale on... Te jego zawsze zmierzwione włosy. Wyglądał jakby właśnie wyszedł z jakiegoś męczącego spotkania biznesowego, a mimo to był niewiarygodnie piękny. Miał rozwiązaną muchę, która zwisała na jego szyi, odkrytej przez dwa odpięte, górne guziki koszuli. Marynarka również luźno wisiała na jego ramionach. Może rozporek też już zdążył rozpiąć? Zaczerwieniłam się na samą myśl.</div>
<div>
- Mam wrażenie, że masz jakiś problem z Emmą. - odezwał się w końcu Zayn, przerywając śmiertelną ciszę.</div>
<div>
Głośno przełknęłam ślinę i opuściłam wzrok na nerwowo splecione palce.</div>
<div>
- Malutki. - bąknęłam niepewnie.</div>
<div>
Odetchnął głęboko, ale w jego wyrazie twarzy nie dostrzegłam frustracji. Tak właściwie to jak on się tu dostał? Pewnie Amber go wpuściła.</div>
<div>
- Dlaczego? - zapytał po krótkim milczeniu - Spójrz na mnie. </div>
<div>
Przygryzłam wargę, na co momentalnie skrzywił się niezadowolony. Jezu, muszę się tego oduczyć. Powoli wszedł do środka mojego pokoju, uważnie skanując jego wnętrze. Utkwił wzrok na pustym biurku, które bez moich szpargałów wyglądało strasznie nieswojo. Zmarszczył brwi, dostrzegając pustki panujące w środku. </div>
<div>
- Jestem pewna, że już wcześniej wyjaśniłam dlaczego. </div>
<div>
- Kiedy ze mną rozmawiasz, jesteś bardziej powściągliwa. Musisz być ze mną szczera, Victorio. Tak jak w twoich wiadomościach. - popatrzył na mnie, ale nadal nie zdradzał żadnych emocji. </div>
<div>
Jak ja mam być z nim szczera, kiedy jest taki onieśmielający i nieskazitelnie idealny? Już się jąkam. Jak on może tego nie dostrzegać? Powoli zmniejszał dystans między nami, a z każdym jego kolejnych krokiem, moje podbrzusze wypełniało się ... pożądaniem? Nie widziałam go przez dwa dni. Dwa pieprzone dni. Gdybym wiedziała, że te gadki o Emmie ściągną go do Bradford, zrobiłabym to już wczoraj. </div>
<div>
- Nie miałeś czasem być w Londynie? - zapytałam.</div>
<div>
- Miałem. - popatrzył na mnie przez przymrużone powieki. </div>
<div>
- Więc czemu jesteś tutaj?</div>
<div>
- A wolałabyś, żeby mnie tu nie było, Victorio? - ponownie przechylił głowę w bok, zatrzymując się kilka centymetrów ode mnie. Jego zapach. Och, Boże. Tęskniłam za jego zapachem. Jest taki przyjemny, taki Zaynowy. Oddech uwiązł mi w gardle. Nie dotknął mnie. To jedyna rzecz, której jeszcze nie zrobił. </div>
<div>
- Nie. Cieszę się, że jesteś. Po prostu zastanawiam się po co? - zapytałam skonsternowana. Dotknij mnie!</div>
<div>
Zmarszczył brwi.</div>
<div>
- Bardzo dobrze manipuluje pani ludźmi, panno Greene, ale wydaje mi się, że nadal nie odpowiedziała pani na moje pytanie. </div>
<div>
Wywróciłam oczami.</div>
<div>
- Nie lubię jej. </div>
<div>
- Dlaczego? - zmarszczył czoło wyraźnie zdziwiony. Zupełnie nie rozumiem, czemu tak go to dziwi. </div>
<div>
- Wiesz dlaczego. - wypaliłam.</div>
<div>
- Powiedz to! - odparł cicho, ale wystarczająco chłodno, bym poczuła ciarki w dole kręgosłupa. </div>
<div>
- Bo jest od ciebie starsza o 18 lat, Zayn! - w końcu mnie dotknął, ale nie takiego dotyku się spodziewałam. Zakrył dłonią moje usta, kiedy dałam upust swoim emocjom. Chwilę później zdałam sobie sprawę, że jego ciało twardo przylega do mojego. Wolną ręką mocno oplatał mnie w talii, desperacko przyciskając do siebie. Och, nareszcie mnie dotyka.</div>
<div>
- Amber jest za drzwiami i wszystko słyszy, więc sugerowałbym ci nieco spuścić z tonu. - ostrzegł miękkim głosem.</div>
<div>
- Miałeś romans! - szepnęłam teatralnie, kiedy jego dłoń trochę odsunęła się od moich warg. Chwyciłam ją momentalnie i odepchnęłam od siebie. Zmierzył mnie gniewnym spojrzeniem, na co odpowiedziałam tym samym. Napięcie między nami było porównywalne z bombą z opóźnionym zapalnikiem.</div>
<div>
- To już przeszłość, Victoria. - wymamrotał.</div>
<div>
- I dwa lata później nadal się z nią przyjaźnisz, mimo tego, że jej mąż szantażuję ją z twojego powodu. - wpatrywałam się w niego wymownie, a on tylko mrugał tymi swoimi długaśnymi rzęsami. Był wyraźnie skonsternowany i nie mógł wydusić z siebie słowa. Nie miałam pojęcia dlaczego, ale wyglądał jakby toczył ze sobą jakąś wewnętrzną walkę, którą na dodatek zdawał się przegrywać. </div>
<div>
Jego oczy pociemniały i nadal milcząc odsunął się ode mnie. Aż do tej chwili nie zdawałam sobie sprawy z tego, że wstrzymuję oddech. Zrobił krok do tyłu. Nie! Wróć do mnie!</div>
<div>
- Emma i ja... Wiele razem przeszliśmy, ale łączył nas tylko seks. Nic więcej. - wyjaśnił, ale akurat to nie to najbardziej mnie interesowało. To nowa informacja, ale nie ta na którą czekałam. </div>
<div>
- Jej mąż był dla mnie wyjątkowym dupkiem. - przeczesał palcami włosy, a na jego twarzy malowała się czysta irytacja. - Nie rozumiesz, Victoria! </div>
<div>
No pewnie, że nie rozumiem. Pieprzyłeś jego żonę, bo był dla ciebie wredny. Powoli zrobiłam krok do tyłu, jakby to miało pomóc mi zaczerpnąć cennego powietrza. Zayn cały czas przyglądał mi się uważnie. </div>
<div>
- Masz rację. Nie rozumiem. - rzuciłam niepewnie.</div>
<div>
Miałam wrażenie, jakby lekko się rozluźnił. Wyciągnął dłoń, żeby mnie dotknąć, ale się cofnęłam. Splotłam ręce na piersiach i wlepiałam w niego uparte spojrzenie, na co przechylił głowę w bok i posłał mi leniwy uśmiech. Coś mi się wydaje, że on ma schizofrenię, bo jego humor w jakiś magiczny sposób znowu się zmienił. </div>
<div>
- Przestań tak na mnie patrzeć, staram się być na ciebie zła. - bąknęłam.</div>
<div>
- Nie idzie ci zbyt dobrze, Victorio.</div>
<div>
Zayn zrobił krok w moją stronę, a ja odwróciłam wzrok. </div>
<div>
Naprawdę zachowuje się tak chłopięco, że ciężko mi powstrzymać się od uśmiechu. </div>
<div>
- Przestań! - wymamrotałam. </div>
<div>
Delikatnie potarł dłonią mój policzek i poczułam jak wcześniejsze pożądanie zaczyna odbudowywać się w moim podbrzuszu. Jego dotyk wywoływał drżenie w całym moim ciele, budził mnie do życia. Zayn czerpał wszelkie korzyści ze swojego górującego wzrostu. </div>
<div>
- Przebyłem taki kawał drogi, żeby się z tobą zobaczyć, a nie po to, żeby cię złościć. </div>
<div>
- Nie idzie ci zbyt dobrze, Zayn. </div>
<div>
Uśmiechnął się do mnie, a w jego rysach nie zauważyłam już ani krzty poirytowania, czy zdenerwowania. </div>
<div>
- Twoja warga. - pociągnął lekko za mój podbródek i pochylił się tak, że znajdowaliśmy się teraz twarzą w twarz - Wiesz jak to na mnie działa. - jego słowa wpłynęły na mnie natychmiastowo i poczułam je tam na dole. </div>
<div>
Zaraz, zaraz... Powinnam być zła! Przestań! Jego źrenice rozszerzyły się, a ja momentalnie zrobiłam krok do tyłu, by zwiększyć dystans między nami. </div>
<div>
- Proszę cię, zapomnij o Emmie. - wyciągnął dłoń w moją stronę, ale odwróciłam się, jakbym nie dostrzegała tych jego magicznych palców, czekających na moje. Przygryzłam wargę i kątem oka obserwowałam jego każdy ruch. Po chwili znów stanął tak, by dokładnie widzieć moją twarz. </div>
<div>
- Dlaczego ciągle się z nią przyjaźnisz? - zapytałam, starając się znaleźć jakikolwiek punkt zaczepienia, który pozwoli mi zrozumieć cokolwiek z jego popieprzonej przeszłości.</div>
<div>
- Biznes. </div>
<div>
- No tak, jest blondynką. - uniosłam jedną brew, a jego usta wykrzywiły się w nikłym uśmiechu, ale zaraz to ukrył. </div>
<div>
- Jest blondynką. - powtórzył ironicznie.</div>
<div>
- Nadal chcę wiedzieć, czemu zatrudniasz tylko blondynki. </div>
<div>
- A ja nadal nie mam zamiaru ci tego zdradzić. - uśmiechnął się lekko, na co momentalnie posłałam mu wymowne spojrzenie. </div>
<div>
- Ładna jest. - bąknęłam. To była prawda. Wkurzająca prawda. </div>
<div>
- Jest. - przyznał nieśmiało, na co lekko zmrużyłam oczy. Jego słowa wbiły mi nóż w serce. Jest o wiele ładniejsza, niż ja mam szanse być kiedykolwiek.</div>
<div>
Ułożyłam usta w dzióbek po jednej stronie twarzy i spuściłam wzrok na swoje palce. Ten koleś jest tak bardzo skomplikowany. Usłyszałam jego głos, zanim podniosłam głowę i w międzyczasie zdałam sobie sprawę, że nie ma na sobie butów. Przed sobą widziałam tylko jego stopy, okryte materiałem skarpetek. Chwilę później byłam już całkowicie odurzona jego zapachem.</div>
<div>
- Spójrz na mnie. - wyszeptał.</div>
<div>
Jestem zbyt zajęta rozmyślaniem nad tą głupkowatą sytuacją z Emmą. Zazdrość? Tak, to jest to! Nie powinnam być zazdrosna, ale nic na to nie mogę poradzić. Ona jest taka ładna, a ja jestem... mną.</div>
<div>
- Nie każ mi się powtarzać, Victoria. </div>
<div>
Zmarszczyłam czoło i wreszcie podniosłam na niego wzrok, wzdychając pod nosem. Jego oczy złagodniały, gdy w nie spojrzałam. </div>
<div>
Wstrzymałam oddech, kiedy palcem wskazującym delikatnie pogładził mój policzek. Pochylił się przyciskając swoje usta, tuż pod płatkiem mojego ucha, a ja zadrżałam gdy głęboko zaciągnął się powietrzem, by po chwili wypuścić je z płuc. </div>
<div>
- Zayn. - chciałam tego. Naprawdę. A może jednak nie? Jezu, jestem tak samo skomplikowana jak on. Odepchnęłam go lekko od siebie, a on zmarszczył brwi, znowu wyraźnie podenerwowany. </div>
<div>
- Miałeś 16 lat. - bąknęłam.</div>
<div>
Z dołu jego gardła wydostało się niskie warknięcie.</div>
<div>
- To zgodne z prawem.</div>
<div>
- Byłeś dzieckiem! - rzuciłam.</div>
<div>
- Potrzebowałem tego!</div>
<div>
Z trudem łapałam kolejne oddechy.</div>
<div>
- Ona miała 34 lata! - zaprotestowałam.</div>
<div>
- Po prostu odpuść, Victoria. - podniósł głos i posłał mi wymowne spojrzenie. </div>
<div>
Nie odezwałam się. Mój umysł wahał się od poczucia winy do chęci ponownego wydarcia się na niego. Fuknęłam głośno. </div>
<div>
- Nie mogę. - bąknęłam.</div>
<div>
Potrząsnął głową i przeczesał swoje, i tak już poburzone, włosy palcami, po czym momentalnie zamknął dystans między nami. Jego usta znalazły się przy moich w ciągu nanosekundy. Desperacja, potrzeba, pożądanie frustracja, złość. Ten jeden pocałunek, odzwierciedlał cały jego nastrój. Był tak gwałtowny, że musiałam chwycić się jego przedramion, żeby nie upaść. Jakim cudem on to robi? Rozproszył całą złość, którą, w założeniu, miałam do niego czuć. Jedną dłoń zatopił w moich włosach, a drugą podtrzymywał mój podbródek. </div>
<div>
- Ufasz mi? - wyszeptał. Założył moje włosy za jedno ramię i wtulił głowę w zagłębienie mojej szyi. Z trudem przełknęłam ślinę. Całował moją skórę, pieszcząc językiem blednącą już malinkę. Nie! Mam nadzieję, że nie zrobi mi kolejnej!</div>
<div>
- Mhm. - bąknęłam nieskładnie.</div>
<div>
- Powiedz to, Victoria. - odsunął się ode mnie, na tyle daleko, że nie mieliśmy już żadnego kontaktu, na co jęknęłam niezadowolona. Wróć!</div>
<div>
- Tak! - rzuciłam coraz bardziej zniecierpliwiona.</div>
<div>
- Tak co, Victoria? - jego źrenice wyraźnie się rozszerzyły, a oczy aż przyciągały blaskiem. Wyglądał tak namiętnie i żywo. Powoli oblizał swoje usta, a ja poczułam jaki budzi się we mnie niegrzeczna dziewczynka. </div>
<div>
- Tak, ufam ci. - powiedziałam półgłosem. Wciągnął powietrze przez zaciśnięte zęby, jakby moje słowa były przez niego czymś pieczołowicie oczekiwanym. Przygryzłam wargę, a on popatrzył na mnie wymownie i zrobił krok w moją stronę. </div>
<div>
- Przestań przygryzać swoją wargę, ja chcę to zrobić. - odezwał się ochrypłym głosem. Oplótł mnie ręką w talii i mocno przyciągnął do swojego ciała. Naprawdę mocno, tak że prawie straciłam równowagę. Drugą ręką chwycił moje włosy i pociągnął zmuszając mnie, bym podniosła głowę. Momentalnie przycisnął swoje wargi do moich. Jego język odkrywał wszystkie zakamarki moich ust. Dodatkowo co kilka sekund nasze zęby ocierały się o siebie z głośnym dźwiękiem. Przygryzł moją dolną wargę i pociągnął, zanim uwolnił ją spomiędzy swoich zębów. </div>
<div>
- Nie mogłem czekać przez dwa kolejne dni, żeby cię przelecieć. - zrobił krok do tyłu - Podnieś ręce. - zrobiłam jak kazał, a jego dłonie powędrowały wzdłuż mojej talii, przeciągając koszulkę przez moją głowę. </div>
<div>
Uklęknął przede mną i zębami chwycił guzik moich jeansów. Przygryzłam wargę, kiedy popatrzył na mnie z dołu przez te swoje długie, czarne rzęsy i puścił mi oczko. Jedną ręką rozpiął suwak moich spodni, a potem guzik i ściągnął je w dół moich nóg, po czym wstał.</div>
<div>
- Wyjdź z nich, skarbie. - szepnął.</div>
<div>
Podniosłam kolejno stopy, a on wyplątał je z leżącego na ziemi materiału. Chwilę potem, powoli zdjął swoją marynarkę. Odwrócił się i podszedł do biurka, gdzie na krześle powiesił część swojej garderoby. Cały czas przyglądałam mu się uważnie, zakrywając przy tym swoje ciało dłońmi. On musi uwielbiać to zostawianie mnie półnagiej na środku pokoju. </div>
<div>
Po kilku sekundach znowu przeniósł swoją uwagę na mnie. Jego oczy błyszczały ogniem i już wiedziałam, że nie ma możliwości, żebym mu się oparła. </div>
<div>
Zayn zachłannie skanował moje ciało, ale nie zbliżył się do mnie nawet na krok. Staliśmy po przeciwnych stronach pokoju i jedyne o czym marzyłam to, żeby mnie dotknął. </div>
<div>
- Zdejmij stanik. - przygryzł swoją dolną wargę, kiedy sięgnęłam rękami do swoich pleców, by odpiąć biustonosz - Powoli. - dodał niskim głosem.</div>
<div>
Zawahałam się, a on zmarszczył brwi.</div>
<div>
- Wszystko jest w porządku, skarbie. - wyszeptał. Zaczerpnęłam głęboki oddech i ponownie powiodłam palcami do zapięcia stanika. Niepewnie przygryzłam wargę, kiedy jego ramiączka opadły wzdłuż moich ramion. </div>
<div>
- Powoli. - szepnął znowu. </div>
<div>
Posłuchałam go, pozwalając materiałowi nieśpiesznie opaść na ziemię. Momentalnie zakryłam swoje piersi dłońmi, a on zmarszczył czoło. </div>
<div>
- Victoria, widziałem cię już nago. Wszystko jest w porządku. - powiedział łagodnie. - Masz piękne ciało. </div>
<div>
Potrząsnęłam głową, czując niepewność i bezradność. Westchnął i wyglądał na poirytowanego. </div>
<div>
- Połóż się na łóżku. - rzucił bardziej oziębłym tonem. </div>
<div>
Głośno przełknęłam ślinę. Dzięki Bogu, nie kazał mi zdjąć majtek. Zaczerwieniłam się i położyłam na materacu. Przez chwilę wpatrywałam się w sufit, ale zaraz poczułam lekkie kołysanie łóżka i moim oczom ukazał się Zayn. Ponownie spróbowałam zakryć się rękami, ale szybko je chwycił i przycisnął do materaca tuż nad moją głową. Był bez koszulki. Wstrzymałam oddech, a on pocałował mnie mocno i gwałtownie. Jego usta niemal opętały moje. Starałam się uwolnić ręce, bo to wszystko wydawało mi się nazbyt znajome. </div>
<div>
- Spokojnie, Victoria. - szepnął i znowu przywarł do mnie wargami, więc nie miałam czasu zaprotestować. </div>
<div>
Wolną ręką powiódł wzdłuż ścieżki między moimi piersiami i opuszkami palców delikatnie skubnął sutek. Wzdrygnęłam się, czując to TAM. Jak to możliwe? Objął dłonią moją pierś i ścisnął ją lekko, na co momentalnie jęknęłam. Gwałtownie wykręciłam się spod jego dotyku. </div>
<div>
- Co się dzieje? - zmarszczył brwi.</div>
<div>
- Mam wrażliwe... um... - przygryzłam wargę.</div>
<div>
Podparł się rekami po obu stronach mojej głowy i przyglądał mi się skonsternowany.</div>
<div>
- Wrażliwe co? - uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div>
Jedną dłonią zakryłam swoją twarz, by uniknąć jego przenikliwego wzroku, podczas gdy drugą nadal zasłaniałam swoją klatkę piersiową. </div>
<div>
- Wrażliwe sutki. </div>
<div>
Nie powiedział nic przez krótką chwilę, zamiast tego usłyszałam jego śmiech. Chwycił moją rękę i odsunął ją od mojej twarzy. </div>
<div>
- Chcę widzieć twoja buźkę, kiedy do ciebie mówię, Maleńka. Masz wrażliwe sutki? </div>
<div>
Nieśmiało skinęłam głową. Cholera, to naprawdę krępujące. Zaczerwieniłam się i jedyne o czym marzyłam to, żeby móc znowu się zakryć. </div>
<div>
- Mogę nad tym popracować. Będzie mi łatwiej doprowadzić cię do orgazmu. - uśmiechnął się, czym zahipnotyzował mnie w mgnieniu oka. Jest taki przystojny. Dopiero chwilę później zdałam sobie sprawę z tego co powiedział. </div>
<div>
Szerzej otworzyłam oczy, coraz bardziej zastanawiając się nad tym przez co będę musiała przejść. Och, Boże! No ale.. Jak mogę dojść, jeśli będzie dotykał tylko moich sutków? Całował mnie wzdłuż linii szczęki, przez szyję, aż dotarł do klatki piersiowej, po czym odsunął od niej moją dłoń. Wpił się ustami w skórę mojej szyi, gdy wyczuł mój opór. Nie chciałam odkrywać swoich piersi.</div>
<div>
- Nie pomagasz, Victoria. Upór zostaw poza łóżkiem. - wyszeptał, przygryzając moją skórę, między poszczególnymi słowami. Zacisnęłam oczy i złączyłam uda, gdy jego zęby wysyłały fale uczuć, TAM. Jak to możliwe? No JAK? Zaczęłam wykręcać się spod niego, a on tylko mocniej przywierał do mnie swoim ciałem. Cały czas czułam jego nabrzmiałą erekcję. O, Jezu.</div>
<div>
Kolanem rozsunął moje nogi i zdałam sobie sprawę, że nie ma na sobie spodni. Był w samej bieliźnie. Przygryzłam wargę, a on zostawiał mokre pocałunki na moim brzuchu. Gdy dotarł do tasiemki moich majtek, wplotłam obie ręce w jego czarne włosy. Nie odrywając warg od mojej skóry, zjechał w dół mojego uda, by po chwili z powrotem znaleźć się na moim brzuchu. Przygryzł dolną wargę i popatrzył na mnie.</div>
<div>
- Pupa do góry, Mała. - zgięłam nogi w kolanach i uniosłam biodra, umożliwiając mu pozbycie się mojej bielizny. </div>
<div>
Gwałtownie zaciągnęłam się powietrzem, kiedy w moją kobiecość uderzyło chłodne powietrze. Zayn odrzucił gdzieś na bok cienki materiał i wrócił na mnie wzrokiem. Podpierając się rękami po obu stronach mojej głowy, pocałował mnie głęboko. Podczas gdy nasze języki toczyły między sobą wewnętrzną walkę, jego dłoń wspinała się w górę mojego uda z każdym milimetrem zbliżając się do mojej kobiecości. Cmoknął mnie w szyję, a kiedy się odezwał jego głos był niski i ochrypły. </div>
<div>
- Te wszystkie rzeczy, które chciałbym z tobą robić. </div>
<div>
Jego oczy pociemniały jeszcze bardziej. Wyglądały niemal jak surowy materiał. Mam okazję obserwować go w takim stanie, jedynie kiedy jest podniecony, gdy jego dłonie zapuszczają się w wędrówki po zakamarkach mojego ciała. Przygryzłam wargę, a on pociągnął lekko za mój podbródek, wyczuwając moje zdenerwowanie. </div>
<div>
- Wszystko w porządku? </div>
<div>
Nieśmiało kiwnęłam głową. Oparł swoje czoło o moje i powoli, ale pewnie przycisnął swoją erekcję do mojego ciała. Zmarszczył nieco czoło i mocno zacisnął swoje powieki. Prawie namacalnie czułam jak napięty i twardy stał się jego penis, uwięziony w materiale bokserek. </div>
<div>
Jedyną barierą między nami, były te jego cholerne bokserki! Wargami zjeżdżał wzdłuż linii mojej szczęki, na szyję i w dół klatki piersiowej. Obiema dłońmi objął moje piersi i ścisnął je z wyraźną nutką humoru w oczach, obserwując jak wiję się pod nim. </div>
<div>
Dmuchnął na jeden z moich sutków, a chłodne powietrze momentalnie przywołało go do życia. Opuszkami palców delikatnie pociągnął za drugiego, a ja poczułam to... TAM? Dokładnie w środku. Mocno zacisnęłam pięści na prześcieradle, kiedy jego wprawne palce zastąpił język. Jak to w ogóle możliwe, że czuję to tam? To wszystko jest dla mnie takie nowe. Mruknęłam głośno, a on nie przestawał. Moje plecy bezwiednie wygięły się w łuk, ale po chwili z powrotem płasko przywarły do materaca przy pomocy jego wolnej ręki. Czułam jak coś zaczyna we mnie budować. Jak to możliwe? Jakim cudem? </div>
<div>
- Dojdź dla mnie maleńka. - szepnął, a ja doznałam niemal wybawiającego spełnienia.</div>
<div>
Nie byłam w stanie ruszyć nogami, a mój oddech był w strzępach. Serce już wariowało mi w klatce piersiowej, ale on jeszcze nie skończył. Surowa przyjemność przelewała się falami przez całe moje ciało. Kiedy w końcu zmusiłam się, by otworzyć oczy, zobaczyłam, że to dla niego dopiero początek. Chciał więcej. O wiele więcej. Szybko wstał z łóżka i chwycił małą, foliową paczuszkę. Och. Skąd ona się tu wzięła? Może już wcześniej ją tam położył. Bez zbędnej zwłoki zdjął swoją bieliznę, uwalniając pokaźną męskość. Nadal nie mogę uwierzyć, że miała to w sobie. </div>
<div>
- Daj mi rękę. - wyciągnęłam dłoń i objęłam jego palce, próbując dojść do siebie po niedawnym orgazmie. Bez trudu przyciągnął mnie do swojego ciała i z uśmiechem na twarzy podtrzymał, bym nie upadła. </div>
<div>
- Naprawdę chciałbym przelecieć te twoje przemądrzałe usteczka, panno Greene. </div>
<div>
Och.</div>
<div>
- Nie teraz... - usiadł na łóżku, a ja nie mogłam się oprzeć. Moje oczy powędrowały na jego twardego, dumnie sterczącego członka. Przygryzłam dolną wargę.</div>
<div>
- Chodź tutaj. - przesunął się wgłąb łóżka i objął mnie w talii, kiedy stanęłam między jego nogami </div>
<div>
- Uklęknij nade mną. Kolana po bokach. - rządziciel. Zrobiłam jak powiedział, siadając na nim okrakiem. Cały czas patrzył mi prosto w oczy. Jego tęczówki wypełnione były pożądaniem. Zębami rozerwał foliową paczuszkę i zaczął wsuwać ją na swoją długość. Podparłam się dłonią o jego ramię, żeby dać mu trochę więcej miejsca i swobody, ale on całą czynność skończył wykonywać jedną ręką. Pokazówka. </div>
<div>
Objął moją twarz obiema dłońmi i pocałował mnie mocno, po czym chwycił moje ręce i zarzucił sobie na szyję. Pociągnęłam za jego włosy, a on mruknął głośno. Oplótł mnie w talii i pociągnął ze sobą w dół. Całował mnie, gdy poczułam jego palec przy mojej kobiecości. Och, Boże. Poczułam jego gorąco przy moim wejściu i wzdrygnęłam się z dyskomfortu. Proszę, żeby tylko nie bolało! Żeby nie bolało! </div>
<div>
- Patrz na mnie. - podniosłam wzrok i zobaczyłam troskę w jego oczach.</div>
<div>
- Nie myśl o tym, Re. Odpręż się. - pocałował mnie w policzek, co momentalnie w jakiś sposób ukoiło moje nerwy.</div>
<div>
Podtrzymując się mojej talii, wbił się we mnie bez żadnego ostrzeżenia, czy uprzedzenia. Skrzywiłam się lekko z powodu nowej pozycji, w której się obecnie znajdowaliśmy. Przygryzłam wargę i spojrzałam na niego z góry. Jego oczy znowu wypełnione były żywym triumfem. Nie było jednak tak, jak za pierwszym razem. Nie przestał. Podparłam się rękami po obu stronach jego głowy, mocno zaciskając pięści na prześcieradle, kiedy wchodził i wychodził ze mnie upajająco wolno. Przygryzł swoją dolną wargę i widziałam, że jego dominująca natura zaczyna brać górę. Złapał mnie za przedramiona i obrócił nas w mgnieniu oka znajdując się nade mną. </div>
<div>
- Ach! - jęknęłam, kiedy zwiększył siłę swojego rytmu. Wczepiłam się palcami w jego ramiona z szeroko otwartymi oczami, gdy wbijał się we mnie raz po raz. Czułam pracę jego mięśni na rękach i widziałam te prężące się na torsie z każdym jego kolejnym pchnięciem.</div>
<div>
- No dalej, Re.. - warknął.</div>
<div>
Miałam lekko rozchylone usta, gdy poczułam, że mrowienie opanowuje moje nogi. W brzuchu nie było chyba nic oprócz oszalałych motyli. To uczucie tylko się pogłębiało. Każde z jego pchnięć stawało sie coraz bardziej mocne i gwałtowne i z czasem coraz ciężej było mi się z tym mierzyć. Przyjemność... Rosła powoli. Czuję to! </div>
<div>
Pochylił się, podpierając się na łokciach i przywierając do mnie całym ciałem. </div>
<div>
- Daj mi to, czego chcę. Wypuść to z siebie. - wyrzucał między pourywanymi oddechami.</div>
<div>
Każde jego kolejne pchnięcie stawało się głębsze, ostrzejsze i za każdym razem mocno zaciskałam oczy czując wewnętrzne rozpieranie. </div>
<div>
- Zayn! - ledwo złapałam oddech. Chwycił moją twarz i pocałował mnie mocno. </div>
<div>
- Dojdź dla mnie. - wyszeptał tuż przy moich ustach. Im mocniej we mnie wchodził, tym większe problemy miał z napełnieniem swoich płuc. Doszłam, czując eksplozję przyjemności, kiedy wreszcie nadeszło moje spełnienie. Znowu byłam obolała, ale dało się wytrzymać. Zayn zamarł w miejscu z lekko rozchylonymi ustami. Widziałam jego spięte ciało i twarz tuż nade mną. Mruknął coś na kształt mojego imienia i opadł na mnie całym swoim ciężarem. Jedyne co słyszałam to nasze oddechy. Moje płuca domagały się świeżego powietrza, ale dzięki temu, że czułam jego skórę przy swojej nie byłam zbytnio zmartwiona jego brakiem. Podniósł się po chwili, a ja zdałam sobie sprawę, że nie mogę nic zrobić. Byłam zbyt zmęczona. </div>
<div>
Popatrzył na mnie z góry, podpierając się dłońmi po obu stronach mojej głowy. Założył mi za ucho pojedynczy kosmyk włosów, uśmiechając się leniwie. Jego oczy błyszczały przyjemnym ciepłem.</div>
<div>
- Zrobiłem ci krzywdę? </div>
<div>
Westchnęłam cicho. Tylko troszkę.</div>
<div>
- Wszystko jest w porządku. </div>
<div>
Przygryzł wargę i przechylił głowę w bok z lekkim poirytowaniem na twarzy.</div>
<div>
- Nie kłam.</div>
<div>
Pociągnęłam za jego podbródek, a on uśmiechnął się pod nosem. </div>
<div>
- Nie przygryzaj wargi. - rzuciłam.</div>
<div>
Uśmiechnął się i zostawił przeciągły pocałunek w kąciku moich ust, zanim wysunął się ze mnie. Skrzywiłam się, a on cmoknął mnie w policzek. </div>
<div>
- I co ja mam z tobą zrobić?</div>
<div>
Wstał z łóżka i przeciągnął się. Nie mogłam oderwać wzroku od jego prężącego się ciała. Po chwili spojrzałam na swoje. Momentalnie wyciągnęłam spod siebie przykrycie i naciągnęłam na siebie. Gdy otuliłam się nim wystarczająco dokładnie, usiadłam na łóżku i dostrzegłam, że Zayn zdążył już ubrać swoją bieliznę. </div>
<div>
- Przyleciałeś samolotem? - zapytałam zmęczonym głosem. Wziął do ręki swój telefon i spojrzał na mnie akurat, gdy ziewałam. </div>
<div>
Ponownie powiodłam wzrokiem po jego torsie. On musi być aniołem!</div>
<div>
- Tak. Chciałem cię zobaczyć. - podszedł do mnie pewnym krokiem w tych swoich obcisłych majtkach. - Chciałem cię przelecieć. - uśmiechnął się pod nosem, a ja uniosłam jedną brew. - I... - pochylił się nade mną i pocałował mnie - ...chciałem porozmawiać z tobą o Emmie. </div>
<div>
Aż cała się spięłam. Wszystkie pozytywne emocje odleciały momentalnie, a on od razu zauważył moją nagłą zmianę nastroju. Ponownie mnie pocałował, jakby to miało odwrócić moją uwagę. No i działało, ale zmusiłam się, żeby się odsunąć.</div>
<div>
- Oczekujesz, że ją polubię?</div>
<div>
Potrząsnął głową.</div>
<div>
- Nie. </div>
<div>
- Oczekujesz, że się z nią zaprzyjaźnię?</div>
<div>
- Nie. Ale to kurewsko ułatwiłoby mi życie. </div>
<div>
Przygryzłam wargę, a on pochylił się znowu mnie całując. Chwycił moją wargę między swoje zęby i pociągnął lekko, przyciskając swoje czoło do mojego.</div>
<div>
- Zmęczona? - zapytał nagle.</div>
<div>
Powoli kiwnęłam głową.</div>
<div>
- Połóż się, Maleńka. Potrzebujesz snu. - posłuchałam go, ale zaraz namierzyłam go wzrokiem.</div>
<div>
- Zostaniesz?</div>
<div>
Przecząco pokiwał głową, na co wydęłam usta w niezadowoleniu, a on zachichotał cicho.</div>
<div>
- Kładź się. </div>
<div>
- Dlaczego musisz iść? - wymamrotałam i ponownie opadłam na miękkie poduszki.</div>
<div>
- Nie czuję się zbyt komfortowo śpiąc z kimś. Poza tym, teraz kiedy jestem w Bradford mam kilka telefonów do wykonania. - cmoknął mnie w czoło i założył mi za ucho pasemko włosów.</div>
<div>
- Proszę cię, zostań. - rzuciłam niewyraźnie wtulając się w moją pościel.</div>
<div>
Zastygł w miejscu i zdałam sobie sprawę, że naprawdę się nad tym zastanawia. Proszę, zgódź się! Westchnął pod nosem i palcami przeczesał włosy. </div>
<div>
- Położę się z tobą, ale będę musiał iść. - przeszedł z drugiej strony łóżka i ułożył się obok mnie. O, mamusiu. Zayn Malik w moim łóżku. Uśmiechnęłam się pod nosem, a on dźwignął się na łokciu.</div>
<div>
- Co to za uśmieszek, panno Greene?</div>
<div>
Z rozbawieniem przygryzłam dolną wargę. Och, jego włosy wyglądają tak seksownie. Wplotłam w nie swoje palce, a on warknął cicho, gdy lekko za nie pociągnęłam. Całował mnie, językiem zwiedzając wnętrze moich ust, kiedy poczułam jak dłonią dotyka mojej kobiecości. Odetchnęłam głośno, kiedy miarowo zaczął masować przednią ściankę mojej pochwy. Przygryzłam jego dolną wargę i pociągnęłam, a on uśmiechnął się z wyższością. Och, z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że czuję się wygrana.</div>
<div>
- Jesteś taka mokra. </div>
<div>
- Mmm. - to wszystko na co było mnie aktualnie stać.</div>
<div>
Zaśmiał się cicho i wpił się w skórę mojej szyi. Zachichotałam momentalnie i wykręciłam się z jego dotyku.</div>
<div>
- Jak to możliwe, że jesteś w tym taki dobry? - rzuciłam marudnie.</div>
<div>
Wzruszył ramionami.</div>
<div>
- Doświadczenie. - bąknął.</div>
<div>
- Kim ty jesteś? Bo chyba nie jakąś męską prostytutką, no nie? - zażartowałam zmęczonym głosem.</div>
<div>
- Męską prostytutką, Victoria? - uniósł brwi, a na jego twarzy malował się czysty szok i konsternacja. </div>
<div>
Przygryzłam wargę.</div>
<div>
- Tak?! No bo po prostu jesteś w tym zbyt dobry! - zaczerwieniłam się, momentalnie czując się ożywiona.</div>
<div>
Uśmiechnął się pod nosem, na co przewróciłam oczami. </div>
<div>
- Nie jestem męską prostytutką, ale teraz zacząłem zastanawiać się czemu w ogóle tak pomyślałaś. </div>
<div>
- A żigolo? </div>
<div>
Aż się zakrztusił. </div>
<div>
- Nie. Poza tym, to to samo, panno Greene. - no jasne. </div>
<div>
- Albo jakimś perwersem? - prawdziwym perwersem.</div>
<div>
- Perwersem? - jego nastrój zmienił się natychmiastowo i dostrzegłam błysk rozbawienia w jego rysach. Czemu to słowo tak na mnie podziałało, kiedy wydostało się z jego ust?</div>
<div>
- No. - zmarszczyłam czoło.</div>
<div>
- Coś jak biczowanie, chłosta i inne pierdoły? - uniósł brew, opuszkami palców gładząc mój policzek. </div>
<div>
- Nie, Victorio. Ale jeśli to lubisz, mogę coś skombinować, żeby zaspokoić twoje potrzeby. - mrugnął do mnie jednym okiem, momentalnie wprawiając mnie w osłupienie. Chłosta? Co to, do kurwy nędzy, jest chłosta? </div>
<div>
- Co?</div>
<div>
- BDSM<span style="font-size: xx-small;">1.),</span> panno Greene. Nie bawię się w tego typu rzeczy. - potrząsnął głową.</div>
<div>
- A wiesz o tym, bo...?</div>
<div>
- Mam doświadczenie. - wyszeptał naprawdę cicho.</div>
<div>
Zmarszczyłam czoło. Dobra. Tego się nie spodziewałam. Ze zdziwienia szeroko otworzyłam usta. </div>
<div>
- Żartujesz, tak?</div>
<div>
- Nie ma we mnie ani krzty ironii. - odparł poważnie. Och.</div>
<div>
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. To znaczy... Nawet nie miałam pojęcia o tym całym gównie związanym z BDSM. Dominacja i uległość? Aż się wzdrygnęłam. Może jest sadystą? Nie. Na pewno nie. Może jest dominantem, to mogę wywnioskować z jego rządzicielskich zapędów. I wtedy uderzyło mnie to, że może to Emma była jego dominą? To serio jakieś dziwne. Może on tylko żartuje, żeby mnie wytrącić z równowagi. Udał ci się dowcip, Malik. </div>
<div>
- Właściwie, to nie miałbym nic przeciwko temu, żeby przełożyć cię teraz przez kolano. </div>
<div>
Posłałam mu skonsternowane spojrzenie.</div>
<div>
- Jesteś taka niedoświadczona.</div>
<div>
- Zastrzel mnie za to. - bąknęłam.</div>
<div>
Podniósł jedną rękę, tę pokrytą tatuażami i pokazał mi kilka blizn na nadgarstkach. Musiałam zmrużyć oczy, żeby dokładniej im się przyjrzeć. Już wiem, po co mu te tatuaże. Pewnie po to, żeby je ukryć. Nie mogłam się powstrzymać i opuszkami palców dotknęłam słabo widocznych znamion. To takie dziwne. Jak to możliwe, że koleś z tak dominującą osobowością, kiedykolwiek mógł być uległy względem kogoś. Wzdrygnęłam się w duchu.</div>
<div>
- Krępowanie. Z pewnością nie moja działka. - wyjaśnił, a moje szeroko otwarte oczy nie opuszczały jego ręki. </div>
<div>
Przyglądałam mu się z niedowierzaniem.</div>
<div>
- Nie kręci mnie BDSM. - wyszeptał cicho - Biczowanie brązowowłosych, niedoświadczonych panienek też mnie nie kręci, ale dominacja... - uśmiechnął się chłodno - Bardzo to lubię.</div>
<div>
- Coś o tym wiem. - szepnęłam sama do siebie, a on uśmiechnął się pod nosem. - W każdym bądź razie, nie jestem za perwersyjnymi klapsami. - z trudem przełknęłam ślinę, kiedy cofnął swoją rękę.</div>
<div>
- Perwersyjnymi klapsami? - uśmiechnął się powtarzając moje słowa.</div>
<div>
- Wiesz o co mi chodzi. - bąknęłam.</div>
<div>
- Bardzo chciałbym zobaczyć swoją rękę na twoim tyłku. - wyszeptał chłodnym tonem, na co lekko się wzdrygnęłam.</div>
<div>
Uniosłam dłoń dając mu znać, żeby przestał mówić, na co zaśmiał się cicho.</div>
<div>
- Odwróć się. Musisz spać. - pochylił się nade mną i wyłączył lampkę nocną. </div>
<div>
Przyjęłam swoją stałą pozycję do snu, po czym poczułam jak przyciąga moje plecy, do swojego torsu. </div>
<div>
Oparł swoją brodę o moje ramię i pocałował mnie w szyję. </div>
<div>
- Pięknie pachniesz, Victoria.</div>
<div>
- To samo mogę powiedzieć o tobie. - bąknęłam w odpowiedzi, a on odetchnął głęboko. </div>
<div>
- Śpij, Maleńka. - szepnął, a ja jak na zawołanie zapadłam w głęboki sen. </div>
<div>
<br /></div>
<div>
<div style="font-family: Merriweather; font-size: 14px; line-height: 20px; text-align: center;">
_______________________________________________________________</div>
<b style="font-family: Merriweather; font-size: 14px; line-height: 20px;"><u>Przypisy:</u></b></div>
<div>
<span style="font-family: Merriweather; font-size: x-small;"><span style="line-height: 20px;">[1.] BDSM - skrótowiec pochodzący od słów "związanie" i "dyscyplina" (ang. bondage & discipline, B&D), "dominacja" i "uległość" (ang. domination & submission, D&s, D/s) sadyzm i masochizm (ang. sadism & masochism, S&M).</span></span></div>
<div>
<i><span style="font-family: Merriweather; font-size: x-small;"><span style="line-height: 20px;">źródło: </span></span><a href="http://pl.wikipedia.org/wiki/BDSM" target="_blank"><span style="font-size: x-small;">Wikipedia</span></a></i></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com62tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-44908009402846229172013-07-10T13:42:00.001+01:002013-07-10T18:39:06.451+01:00Rozdział 19.<div style="text-align: center;">
- dwa dni później-</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Powrót do pracy po kilku dniach wolnego był nawet całkiem przyjemny i orzeźwiający. Mimo to, jednak czułam się tam trochę zdezorientowana, bo minęło trochę czasu, od kiedy byłam tam ostatnio. Egzaminy, spotkania z Zaynem... Tylko na tym się skupiałam. Potrzebowałam trochę popracować, a zwłaszcza zarobić trochę kasy. Jeszcze nigdy nie czułam się taka biedna. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam rozglądać się po otaczającym mnie wnętrzu. Ted zdążył już co nieco pozmieniać. Właściwie to nie mam pojęcia czemu już zaczął re-aranżować kawiarnię. Może po prostu stara się obrać jakiś kierunek i stwierdził, że to dobry początek? Nie wiem. Jestem zbyt zmęczona, żeby zastanawiać się nad tym co on wyprawia. Pewnie i tak powie mi później.<br />
- Nie zapomnij wysłać mi tych swoich pomysłów, Re. - rzucił Ted, spoglądając przez ramię i wskazując na mnie palcem. Zastygł w miejscu, jedną rękę trzymając już na klamce drzwi wyjściowych do restauracji.<br />
Poirytowana pokiwałam głową i opadłam na ladę. Idź że już. Myślałam, że ta cała współpraca jakoś naprostuje nasze wzajemne stosunki wobec siebie, ale nie. Kiedy dotarłam do pracy dzisiaj rano, przywitał mnie ten sam upierdliwy, wymagający i samolubny Ted.<br />
- Serio jest wkurzający. - bąknęła Amber, próbując zawiązać swój fartuch na plecach. No wreszcie przyszła! W końcu ktoś z kim mogę normalnie pogadać. Udało jej się, ma lepsze godziny pracy ode mnie.<br />
- No. A ja na dodatek będę musiała się z nim użerać jeszcze przez następny rok, czy coś koło tego. - westchnęłam głęboko, a dziewczyna popatrzyła na mnie ze współczuciem.<br />
- Przynajmniej dostaniesz połowę. Właściwie to wnioskując po kierunku w którym idzie twój związek z panem Malikiem to mogłabyś być bogata jak sam skurwysyn, więc nie wiem czy potrzebujesz tej roboty. - żartobliwie trąciła mnie łokciem, a ja wywróciłam oczami, słuchając po raz tysięczny tematycznego żartu.<br />
- Wystarczy, proszę cię... - wymusiłam uśmiech. Chciałabym spędzić chociaż jeden dzień bez Zayna, nawiedzającego mnie w myślach. To chyba niewykonalne, zwłaszcza przy Amber i z jej beznadziejnymi dowcipami. Powiedzmy, że jako komik nie zrobiłaby oszałamiającej kariery.<br />
- Ok, ok... Już nie będę. - uśmiechnęła się zadowolona nie wiadomo z czego.<br />
Albo wiadomo.<br />
- James wyjechał dzisiaj rano? - zapytałam od niechcenia.<br />
- No, akurat jak wychodziłam do pracy. - skinęła głową i wyglądała na lekko zamyśloną.<br />
Dzwoneczek przy drzwiach wydał znajomy dźwięk i spojrzałam w tamtą stronę. Och, jakże się cieszę, że znowu go widzę. Spodziewałam się zobaczyć go już w piątek, ale ku mojemu zaskoczeniu, Ted dał mi jeszcze dwa dni wolnego. Sięgnęłam po gazetę i dzbanek ze świeżo zaparzoną kawą i ruszyłam do jego stolika. Usiadł powoli i zdjął swoją kurtkę. Wyglądał na zdziwionego moim widokiem, ale po chwili na jego starzejącej się twarzy wymalował się uśmiech. Naprawdę za nim tęskniłam.<br />
- Och, Victoria. Jak się masz? Trochę się nie widzieliśmy. Gdzie się podziewałaś? - zmarszczki w kącikach jego oczu pogłębiły się wraz z rozszerzającym się uśmiechem. - Już zaczynałem myśleć, że nie żyjesz. - zażartował. Typowy Graham.<br />
- U mnie świetnie. Ostatnio byłam bardzo zajęta. - napełniłam jego kubek i odstawiłam dzbanek obok gazety, którą położyłam przed mężczyzną. - To twoja niedzielna gazeta. Mam nadzieję, że radziłeś sobie jakoś, kiedy mnie nie było.<br />
- Och, przecież wiesz, że nikt nie robi tak dobrej kawy, jak ty, Victorio. - uśmiechnął się szeroko. Niepewnie chwycił kubek z gorącym napojem w trzęsące się dłonie i zdałam sobie sprawę, że choroba parkinsona zbiera swoje coraz większe żniwo. Dmuchnął lekko w parę unoszącą się nad naczyniem, a ta momentalnie zniknęła. Położyłam dłoń na jego ramieniu.<br />
- Dbaj o siebie, Graham. Proszę cię. Nie chcę stracić swojego ulubionego klienta. - uśmiechnęłam się pocieszająco, ale nie udało mi się całkiem ukryć zmartwienia w moim głosie. Poklepał mnie po dłoni i zaśmiał się gardłowo. W mgnieniu oka śmiech zamienił się w męczący kaszel. Niemal czując jego ból, zmarszczyłam brwi.<br />
- Och, Victorio, moja droga, nie musisz się o mnie martwić. - upił łyk i ponownie się uśmiechnął - Nic tak nie cieszy starego człowieka, jak kawa.<br />
Wyszczerzyłam zęby w uśmiechu. Och, Graham...<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Co ja będę robić, jak wyjedziesz? - rzuciła Amber z grymasem na twarzy, wrzucając moje jeansy do walizki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie wiem. Jedz do Peterborough, odwiedzić swoich rodziców. Umów się z James'em, albo spotkaj z Ruby, czy Sarah. - wzruszyłam ramionami, lekko rozkojarzona - Nie wiem. Zabukowałabym jeszcze jeden bilet, gdybym wiedziała, że nie będziesz miała nic do roboty. </div>
<div style="text-align: left;">
Amber westchnęła i rzuciła we mnie moją kosmetyczką, którą po chwili wcisnęłam do walizki. Powinnam poukładać te ubrania, ale jestem na to zbyt leniwa. </div>
<div style="text-align: left;">
- Mogłybyśmy zacząć się już pakować. Wyjeżdżamy za kilka tygodni. - powiedziała Amber, zmieniając temat - Dobrze, że Ted dał nam trochę czasu na ogarnięcie nowego mieszkania. Mamy szczęście, że jest całkiem blisko nowej Java Hut. Wystarczy, że się wychylisz i już będziesz wiedziała co dzieje się tam w środku. To ułatwia sprawę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak, ale nawet mimo to, musimy poszukać sobie jakiejś pracy. - zauważyłam, chwytając akurat ten stanik, który spodobał się Zaynowi, kiedy grzebał w moich rzeczach. Zaczerwieniłam się i potrząsnęłam głową, wciskając go na dno walizki. Przestań o nim myśleć!</div>
<div style="text-align: left;">
- No tak, ale może będziemy mogły popracować w Java Hut, zanim ogarniemy jakąś inną robotę w Londynie, no nie? Ty będziesz menadżerem, a ja twoją asystentką. </div>
<div style="text-align: left;">
- Ale ja nie chcę utknąć w tym biznesie! - bąknęłam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiem, ale potrzebujesz kasy. Nie możesz po prostu ot tak wskoczyć sobie do tego dziennikarskiego basenu. </div>
<div style="text-align: left;">
Skonsternowana zmrużyłam oczy. </div>
<div style="text-align: left;">
- Dziennikarskiego basenu? </div>
<div style="text-align: left;">
Skinęła głową, a duma błysnęła w jej oczach.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ok. Będę udawać, że tego nie słyszałam. Możemy zacząć pakować się już teraz, zanim jeszcze wyjadę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy dokładnie wyjeżdżasz? </div>
<div style="text-align: left;">
- Za jakieś dwa dni. - zmarszczyłam brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak się tylko upewniam. - odparła skanując uważnie moją twarz. Pewnie zauważyła, że jestem zdziwiona faktem, że w ogóle o to dopytuje. - Mam jakieś pudła, więc możemy popakować do nich wszystkie nasze pierdoły.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dobrze, dupciu. Możesz podać mi mój telefon, proszę? Dostałam SMS'a. - przewróciłam oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
Podała mi komórkę i uśmiechnęła się pod nosem. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pan Malik, wasza wysokość. - rzuciła zaczepnie. Och.</div>
<div style="text-align: left;">
Przygryzłam wargę i spojrzałam w dół na wyświetlacz. Jeden dzień. Myślałam, że wytrzyma chociaż jeden dzień, bez kontaktowania się ze mną. No ale nie będę kłamać, chciałam żeby się odezwał.<br />
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJlrqd87ttcPVMzm6BBGcNH_J8XMzMwoj4pz59jEz_GkxxwR6mneLy6AiW_VSJMNsUA3aalY1GFTaP3QZg0cedoYLZQTQXdb4YjsOMFMN0xyeLYea19gWCz1QMoY1_mjhkkW8Wt9dxbVo-/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhJlrqd87ttcPVMzm6BBGcNH_J8XMzMwoj4pz59jEz_GkxxwR6mneLy6AiW_VSJMNsUA3aalY1GFTaP3QZg0cedoYLZQTQXdb4YjsOMFMN0xyeLYea19gWCz1QMoY1_mjhkkW8Wt9dxbVo-/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To dziwne, że napisał do mnie, akurat w momencie, kiedy skończyłyśmy rozmawiać na temat przeprowadzki. Westchnęłam w duchu. Malik Transportation? Ma firmę przewozową? To w ogóle firma? Nawet nie wiem, ale przecież jeden facet nie może być właścicielem tylu biznesów, no nie? Ma tylko 23 lata, do cholery jasnej!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Potrzebujemy pomocy przy przewiezieniu rzeczy? - zapytałam Amber, zanim odpisałam Zaynowi i podniosłam na nią wzrok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co masz na myśli? - zmarszczyła czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Potrzebujemy ciężarówki, żeby przewieźć nasze rzeczy do Londynu? - powtórzyłam, akcentując każde słowo, jakbym rozmawiała z jakimś przygłupem. Wow, i ona chce zostać asystentką menadżera. No, no... Uśmiechnęła się szeroko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, tak! Poproszę, tylko wiesz, nasz budżet jest na wyczerpaniu, Re. - przygryzła wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och... - tylko tyle mogłam powiedzieć. Nie wydaje mi się, żeby stać nas było na bardzo drogie, jak przypuszczam, ciężarówki Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP9zlHsgBglYth7HOs71NGlMsrvMXkmaSqRawNeWAuslqi0-z8u1JEZpS_CPeIrZd_VHxYFgtrlytig2t2sH3SW8cvtGIIIN4eYLxqjIesbcGvjidTLJE6lDvQM180j2QBK0P6ZCFnHQSG/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa2.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP9zlHsgBglYth7HOs71NGlMsrvMXkmaSqRawNeWAuslqi0-z8u1JEZpS_CPeIrZd_VHxYFgtrlytig2t2sH3SW8cvtGIIIN4eYLxqjIesbcGvjidTLJE6lDvQM180j2QBK0P6ZCFnHQSG/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa2.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego? - zapytała Amber. Co dlaczego?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Huh? - rzuciłam skonsternowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego mnie o to pytałaś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O co cię pytałam?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyła czoło i wyglądała na rozdrażnioną. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czy potrzebujemy pomocy przy przewiezieniu naszych rzeczy!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNLL6XsnkttBbw-YVLXowlhUs85dLsXmGOjsaH8hCsjqFDqhqoQ4QeU0MHnMxMJUt1fpVdYY4808GmLs3BuiSoTPETuiH0gKv3fVLgMcg02rdxmtvD1acbNziHOw9Ivn0Ce2SE7XsBOZTQ/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa3.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNLL6XsnkttBbw-YVLXowlhUs85dLsXmGOjsaH8hCsjqFDqhqoQ4QeU0MHnMxMJUt1fpVdYY4808GmLs3BuiSoTPETuiH0gKv3fVLgMcg02rdxmtvD1acbNziHOw9Ivn0Ce2SE7XsBOZTQ/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa3.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sorry, co mówiłaś? Ach, tak... pytanie. Um... Zayn chciał nam pomóc. - jestem za bardzo rozkojarzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Malik Transportations? Nie. Nie stać nas na to. Widziałam kiedyś cennik. 500 funtów za godzinę. - Amber wykrzywiła usta, a ja pokręciłam głową. Kupa kasy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn powiedział, że bierze to na siebie. - w chwili, gdy te słowa opuściły moje usta, od razu tego pożałowałam. Kolejny gest chłopaka, który tylko zwiększy zapędy nieustępliwej Amber. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Na serio? - oczy aż jej rozbłysły - Ten facet. Ten pieprzony facet jest po prostu... Nie wiem, Re. On po prostu... - nie wiedziała co powiedzieć. Dziwne. - On po prostu... Zawsze jest w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, dokładnie wiedziałam co ma na myśli.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYr77Nti7bMlzoRbMCD6bkQgojd2u5W_CQ9dxEi4jTuzCFc_0yfV_NMFGSqyQGEZBXaDPHytY230keCa-PUUzRZoKNKkx2mZV882ZvGBNkUCvwqT5NCh5jX07nIYmKLE8sE6yUWON8lfY/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa4.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhAYr77Nti7bMlzoRbMCD6bkQgojd2u5W_CQ9dxEi4jTuzCFc_0yfV_NMFGSqyQGEZBXaDPHytY230keCa-PUUzRZoKNKkx2mZV882ZvGBNkUCvwqT5NCh5jX07nIYmKLE8sE6yUWON8lfY/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa4.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu0qEwLmASE-Y1IjXtJ9MQET5dvP5nYrjkgtoIYbO2jZF-3zyrSBZOpgArawD8iXVWwAPmIiSGYq1OrY8Ra2ZsTOa_btcdiyYVxMnrA0v3KqVYcj-kNvi6SK0jOI6F9evMBqylVsZBq7nq/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa5.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgu0qEwLmASE-Y1IjXtJ9MQET5dvP5nYrjkgtoIYbO2jZF-3zyrSBZOpgArawD8iXVWwAPmIiSGYq1OrY8Ra2ZsTOa_btcdiyYVxMnrA0v3KqVYcj-kNvi6SK0jOI6F9evMBqylVsZBq7nq/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa5.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam, przewróciłam oczami i właśnie w tamtej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że Amber obserwuje każdy mój najmniejszy ruch. Szybko zabrałam się za odpisywanie, żeby uniknąć pytań, które już cisnęły się na jej usta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6MWxpTIqY_pMs6fnDwmzFnFmifhpnt3Ui2CRZCew9tYMKPBtVm3ME1VO5uZjALTnWELbVPWl0-PavYt0w1wugZmkJ2vW9NuErNqhyDCbasihCDTJO2ZT8CAirJANo1UNGi44kQhdus7hs/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa6.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6MWxpTIqY_pMs6fnDwmzFnFmifhpnt3Ui2CRZCew9tYMKPBtVm3ME1VO5uZjALTnWELbVPWl0-PavYt0w1wugZmkJ2vW9NuErNqhyDCbasihCDTJO2ZT8CAirJANo1UNGi44kQhdus7hs/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa6.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się pod nosem. Och, jakże ja lubię się z nim droczyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Lubisz go? - zapytała Amber, robiąc najazd na moje odosobnione myśli. Zmarszczyłam czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem, jest naprawdę pogmatwany. - pokręciłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mój telefon znowu zaczął wibrować, ale tym razem buczenie nie ustało tak szybko, jak zwykle. Kiedy konsternacja ustąpiła, opuściłam wzrok na wyświetlacz komórki i moim oczom ukazał się numer Zayna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzwoni do mnie. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to odbierajże ten telefon, idiotko. - Amber rzuciła we mnie poduszką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ha..halo? - zaczęłam niepewnie, po cóż on dzwoni?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, miło znowu cię słyszeć. - jego ciepły, spokojny głos podziałał ożywczo na mój układ krwionośny. Czułam jak moje ciało odżywa, jakbym została wybudzona z dziesięcioletniego snu. Byłam zrelaksowana, gdy w głowie echem odbijały się jego słowa. Jak to możliwe, że on tak na mnie działa?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczerwieniłam się od razu i odwróciłam głowę, żeby nie zauważyło tego przenikliwe oko Amber.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - bąknęłam nieśmiało, przygryzając dolną wargę ze zdenerwowania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - wiedziałam, że się uśmiecha i niemiłosiernie wkurzało mnie to, że mogę to sobie jedynie wyobrazić. - Victoria, przestań przygryzać wargę. - wypalił nagle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Oczy szerzej otworzyły mi się ze zdziwienia, kiedy ją uwolniłam. Jezu, skąd on wie? Na moment zapanowała cisza, która kazała mi zastanawiać się, czy nadal jest po drugiej stronie. On i te jego humorki. Jest cholernie humorzasty! Jak chodząca, tykająca bomba.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego nie pozwolisz mi, żebym ci pomógł, Victoria? - jego głos był spokojny. Zbyt spokojny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo nie potrzebujemy pomocy. - odpowiedziałam drżącym tonem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Poczułam miękkie uderzenie poduszki, którą rzuciła we mnie Amber.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Potrzebujemy pomocy! - odparła teatralnym szeptem, a ja starałam się powstrzymać śmiech. Domyśliła się o czym gadamy. Oddychaj, Re.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakiś problem, Victoria? Wydajesz się zajęta. - och, cholera. Jak mogłam zapomnieć, że rozmawiam z nim przez telefon.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Sorry, po prostu lata mi tu okropnie wkurzająca mucha. - powiedziałam głośno i wyraźnie, żeby dać do zrozumienia Amber, że zdanie w całości skierowane było pod jej adresem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W takim razie chyba potrzebuje pani prysznica, panno Greene. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Drażni się pan ze mną, panie Malik?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, panno Greene. - zaśmiał się cicho, a ja urzeczona dźwiękiem zrobiłam to samo - Pozwól sobie pomóc, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego nastrój, serio... Zmienia się w mgnieniu oka!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok, dobra. Jeśli tak bardzo chcesz pomóc, w porządku. Zgadzam się. - poddałam się tylko dlatego, że on jest zbyt uparty, żeby przyjąć moją odmowę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie takim tonem, panno Greene. - słyszałam rozbawienie w jego głosie i to chyba był pierwszy raz, kiedy nie udało mu się przykryć go onieśmielającą nutką. Odetchnęłam z ulgą. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak bardzo cię pragnę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bezpośredni jesteś strasznie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bezpośredni? - prychnął pod nosem - Chcę dotykać każdego, najmniejszego skrawka twojego ciała, Victorio. Czuć jak twój oddech robi się coraz cięższy za każdym razem, kiedy moje palce spoczną na twojej skórze. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Twarz zaczerwieniła mi się niewiarygodnie mocno i rzuciłam szybkie spojrzenie w lustro. Jezu, i Amber siedzi tuż obok, czekając tylko aż w końcu się odwrócę. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy usłyszałam jego słowa. Jak on w ogóle może mówić takie rzeczy, bez najmniejszego zakłopotania, czy coś? Ale zaraz przypomniałam sobie o nim i Emmie. Nie wydaje mi się, żeby odczuwał jakąkolwiek formę zakłopotania, czy zażenowania. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn! - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zachichotał, a ja uśmiechnęłam się zawstydzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wtorek, Maleńka. Zobaczymy się we wtorek. Mam nadzieję, że dam radę się powstrzymać od przelecenia cię na oczach wszystkich.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wstrzymałam oddech. Po raz kolejny poleciał prosto z mostu! Co w ogóle?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem, co mam na to odpowiedzieć... Ale, um, co masz dokładnie na myśli?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Widzimy się we wtorek. Pamiętasz, że mam spotkanie z takim jednym dupkiem, który mieszka w Kalifornii. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
W jaki sposób, to odpowiada na moje pytanie? Ale Devon... Aż ciarki mnie przeszły.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc przyjedziesz we wtorek na lotnisko? Ja lecę do Detroit. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, nie lecisz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, nie lecisz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co ty kombinujesz?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zabieram cię do Los Angeles. Ale najpierw Kalifornia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I robisz to wszystko bez skonsultowania się ze mną?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiele rzeczy robię bez konsultacji z tobą, Victoria, bo wiem że i tak będziesz się buntować.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mądrala. Odetchnęłam głośno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Lot jest o tej samej godzinie? - chcę w ogóle wiedzieć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie będziesz musiała lecieć z lotniska, Victoria.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?! Ale przecież powiedział...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mark przyjedzie po ciebie we wtorek. - dodał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie ufam twojemu autu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zostaw Roofiego w spokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Potrzebujesz nowego samochodu, Victoria. - oświadczył.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, jasne. Po prostu pójdę sobie do salonu samochodowego i wybiorę jeden, który mi się spodoba, bo mogę sobie na niego pozwolić ot tak. Przewróciłam oczami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mark będzie koło 9:00 we wtorek. - brzmiał na wyraźnie wkurzonego, a w jego głosie słyszałam, że podjął już decyzję.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odwróciłam się i spojrzałam na Amber, która patrzyła na mnie skonsternowana. 9:00? Nie wstanę na 9:00. On musi sobie żarty robić! No dajcie że spokój. Już miałam zaprotestować, ale był chyba trochę za bardzo wkurzony, żeby się z nim kłócić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok, więc wtorek?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak. Do następnego razu. Proszę cię, Victoria. Załóż sukienkę. Pięknie wyglądasz w nieco bardziej kobiecych strojach, a poza tym, słyszałem, że o tej porze roku w Kalifornii panują piekielne upały.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wydaje mi się, że wiem...To znaczy, jakbyś nie wiedział, urodziłam się w Kalifornii, Zayn. - wymamrotałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem. - och, no tak. Czytał mój profil. Ciągle mnie to lekko przeraża. To trochę nienormalne i chyba dziwaczne. Muszę wypytać go o to we wtorek. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok, no to cóż, wtorek. - powtórzyłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wtorek. - potwierdził - Nie mogę się doczekać, żeby panią przelecieć, panno Greene.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Gwałtownie zaciągnęłam się powietrzem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nara, Maleńka. - zaśmiał się i na linii zapanowała cisza. Och, no i zostawił mnie z rumieńcem zakłopotania na twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Powoli podeszłam do Amber i usiadłam obok niej. Prawie słyszałam bicie mojego serca. Dlaczego? Nie wiem, ale wiem jedno. Byłam skonsternowana. Na serio, całkiem skonsternowana i nie miałam pojęcia dlaczego się tak czuje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wszystko ok? Co miało do powiedzenia gorące ciasteczko? - zapytała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest, jakby to powiedzieć, całkiem napalonym osobnikiem. - bąknęłam. Wymieniłyśmy się spojrzeniami i obie, jak na komendę zaczęłyśmy się chichrać, jakbyśmy siedziały na przerwie w szkole i obgadywały kolesi, w których się zauroczyłyśmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Serio? A poza tematami seksualnymi, co mówił? - nie popuszczała. Usiadła po turecku, twarzą do mnie. Była wyraźnie zainteresowana tym, co mam do powiedzenia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc cóż, jest właścicielem Malik Transportations i wynajmie nam ciężarówkę, albo dwie, nie wiem. Chce nam pomóc, w każdym bądź razie. - wzruszyłam ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok. - kiwnęła głowa - Co jeszcze? - ciągnęła mnie za język, ale to w sumie pomagało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um... Zabiera mnie do Kalifornii. Ale nie odlatujemy z lotniska. - zmarszczyłam czoło skonsternowana, a ona powtórzyła mój wyraz twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Może ma swój własny odrzutowiec. - uniosła brew, a ja przewróciłam oczami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ten koleś ma dosłownie wszystko i ja wcale nie żartuję. - Amber kiwnęła potakująco, przyznając mi rację.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wydaje mi się, że się w tobie zadurzył. - powiedziała nagle z uśmiechem na buzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pokręciłam głową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No nie wiem... Nie wygląda mi na typa, który zadurzyłby się w kimkolwiek.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To właśnie wokół tego tematu krążyły wyłącznie moje myśli, od momentu kiedy wróciłam z Londynu. To co powiedziała Emma ciągle dudniło mi w głowie. <span style="font-family: Merriweather; line-height: 20px;"><i>Daje ci góra tydzień i skończysz, szukając nowej seks zabawki, która będzie wiedziała jak sprostać twoim wygórowanym upodobaniom. </i></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">No bo serio? Już to powinno mi dać do myślenia. Seks zabawka? Co to w ogóle znaczy? Wygórowane upodobania? To znaczy, tak... Miałam już styczność z jego dość gwałtownymi zachowaniami, ale on wtedy nie wiedział nic o mojej przeszłości. Wtedy, kiedy po raz pierwszy, i jak na razie jedyny, uprawialiśmy seks też nie był zbyt delikatny, ale jak ostry potrafi być? Przecież nie może być aż tak źle. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">No i kolejna dziwna rzecz, która utknęła w mojej głowie, kiedy tylko wydostała się z ust Amber. Uczucia. </span></span><i><span style="font-family: Merriweather; line-height: 20px;">Stanie się kłopotem, kiedy zacznie żywić do ciebie uczucia. Powiedziałeś jej jak to jest z twoimi uczuciami, Zayn? </span><span style="font-family: Merriweather; line-height: 20px;">Oczywiście, że nie. </span></i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Z trudem przełknęłam ślinę. Mam wielką potrzebę powiedzieć jej o Zaynie i Emmie, ale coś mi nie pozwala. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Boi się zaangażować? To jest jego problem? </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- No, jest taki zamknięty w sobie. - przygryzłam dolną wargę, a ona zamrugała kilkakrotnie.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Rozumiem. - rzuciła ironicznie - A jak seks?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Super. No ale tak jak już mówiłam. Nie mogę porównywać. - zmrużyłam oczy.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Dobrze operuje palcami? - zakołysała brwiami, a uśmiech rozciągnął się na jej ustach.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Zaczerwieniłam się i kiwnęłam potakująco. Myślami wróciłam do Malik Heritage Hotel, lekko ścisnęłam ze sobą uda, ale na szczęście tego nie zauważyła.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Serio? A jak tam radzi sobie językiem? </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- O mój Boże, Amber przestań. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Nie spuszczała ze mnie wzroku, jak łowca mierzący swoją ofiarę. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Ile razy doszłaś? Marzę, żeby znaleźć kogoś kto jest dobry we wszystkich tych trzech aspektach. Jest ostry?! Czy raczej robi to powoli i zmysłowo? - spojrzała na mnie uwodzicielsko, a ja przygryzłam wargę.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Możesz już wyjść. - bąknęłam.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- No weźże, Re. Powiedz mi chociaż ile razy doszłaś. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Zaczęłam rozmyślać i próbowałam przypomnieć sobie ile razy Zayn doprowadził mnie do orgazmu. Sprawił, że byłam taka bezbronna i pełna życia, jednocześnie. W sumie, bardzo podoba mi się wizja kolejnego spotkania. Już nie mogę się doczekać. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Jasna cholera, Re! Musisz się nad tym zastanawiać?!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Zaczerwieniłam się.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Um... Trzy razy.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- I nie byłaś obolała?!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- No tak. Byłam. Zrobiliśmy to tylko raz. - wymamrotałam nieśmiało.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Więc zrobił ci palcówkę i doszłaś?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Opadłam plecami na łóżko i zakryłam twarz dłońmi. Jest taka bezpośrednia. Nie zniosę jej chyba w tym momencie.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Tak, pod prysznicem!</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Pod prysznicem?! - otworzyła usta z podekscytowania - Jestem z ciebie taka dumna! - oplotła mnie ramionami, a ja uśmiechnęłam się skonsternowana. Po chwili z powrotem usiadła, a na jej twarzy malowało się rozbawienie. - A co z jego językiem?</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Ok, Amber. Przestań. Pytałaś już o wystarczająco dużo, a ja wystarczająco dużo powiedziałam i ...</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Jezu, koleś musi być nieźle doświadczony, jeśli sprawił, że doszłaś trzy razy! - wyglądała na przejętą.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Palcem wskazałam na drzwi, domagając się by wreszcie wyszła.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Dobra, dobra... Już skończyłam. Zostawię cię samą i pozwolę ci rozkoszować się myślami o jego peni....</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Przestań! - warknęłam.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Uniosła obie ręce w geście obrony i obie zaczęłyśmy się chichrać. </span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">- Dobranoc, panno Greene. - rzuciła zaczepnie, zanim zamknęła za sobą drzwi.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Ponownie położyłam się na łóżku i zaczęłam wpatrywać się w sufit. Myśli krążyły po całej mojej głowie. Uwodzicielski dotyk Zayna. Jego złość, chłopięcość, filuterność i biznesowość. Jest w ogóle takie słowo? Jego była kochanka. No, po prostu jej nie lubię. Mogę powiedzieć nawet, że żywię do niej nienawiść. Jestem ciekawa ich przeszłości i tego co ich łączyło. Tego, o czym nie chciał powiedzieć mi Zayn. No ale przecież ledwie co się znamy. W sumie on wie o mnie więcej niż ja o nim. Westchnęłam. Ten gość jest frustrujący.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;">Otworzyłam skrzynkę nadawczą w telefonie.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<span style="font-family: Merriweather;"><span style="line-height: 20px;"><br /></span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2eT6MJUKJjqVDUIUZfWEtVbM87JetuATmP9Jk8QI32K_oklft43F62jusicNPELALotqhhSfAqnrHIcYo_AKiXinlLHrd1q7wE4dz337F_ztMrRqlALGU0yQIo-tJzMARyNn5Q0jP2hUJ/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa7.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi2eT6MJUKJjqVDUIUZfWEtVbM87JetuATmP9Jk8QI32K_oklft43F62jusicNPELALotqhhSfAqnrHIcYo_AKiXinlLHrd1q7wE4dz337F_ztMrRqlALGU0yQIo-tJzMARyNn5Q0jP2hUJ/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa7.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wysłałam i czekałam. I czekałam, i czekałam, i czekałam... Byłam szczerze zdziwiona faktem, że nie odpisał mi od razu, jak to miał w zwyczaju. Właśnie wtedy moja komórka zadźwięczała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjag1xz2xaq5ZxJE5HJZugKtjFAMewYKmurGKSi0GbdXFsMgh03dSKmyjCXrZJcTyBEUlwVKxqSK5UZNu5v-wYE6aE1jmbgup7fGBvElevNuCu4LetuLCvMQOPNDAMki-26qPn7XtLl0t9w/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa8.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjag1xz2xaq5ZxJE5HJZugKtjFAMewYKmurGKSi0GbdXFsMgh03dSKmyjCXrZJcTyBEUlwVKxqSK5UZNu5v-wYE6aE1jmbgup7fGBvElevNuCu4LetuLCvMQOPNDAMki-26qPn7XtLl0t9w/s1600/wiadomo%C5%9Bci-podstawa8.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi. Musi być taki pogmatwany i trudny do zrozumienia?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPv1-15CBuo9ClXR1oTWkeMjim4obTj_SNcETQ1bmzR54sjeAh_hemwyy8TEX-j6Xw82kIdPMq_ST4dBkqt2TArhZXnW0cN4z0ckAN6CCN0IP6BptP0gJsCKkJFHda2zJr2Nk7oF4q-fOM/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa9.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPv1-15CBuo9ClXR1oTWkeMjim4obTj_SNcETQ1bmzR54sjeAh_hemwyy8TEX-j6Xw82kIdPMq_ST4dBkqt2TArhZXnW0cN4z0ckAN6CCN0IP6BptP0gJsCKkJFHda2zJr2Nk7oF4q-fOM/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa9.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Znowu kawałek czasu zajęło mu odpisanie. Może jest zajęty?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpt0zfhZK3lvFtnvCT0FSZ7JmNXld-ZQ7MVKybuMS8p6RW_4gxLXWaR45_IW_PkLVFGoX105Eq-abCRbnyyg6fgj_FL077zGX7Y1KS7on_bENj4TcH60joomxqLbaGBHfoqX_6IzNG6N3z/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa10.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgpt0zfhZK3lvFtnvCT0FSZ7JmNXld-ZQ7MVKybuMS8p6RW_4gxLXWaR45_IW_PkLVFGoX105Eq-abCRbnyyg6fgj_FL077zGX7Y1KS7on_bENj4TcH60joomxqLbaGBHfoqX_6IzNG6N3z/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa10.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
To wszystko wyjaśnia. Teraz już wiem skąd zna moje prawdziwe imię, ale skąd on w ogóle wziął te informacje? Ciągle nie odpowiedział mi na to pytanie! No skąd?! Z tego prześladowczego-przemieniającego-się-z-siłowni-w-bibliotekę pokoju? Nie mam pojęcia. Komórka znowu zawibrowała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb-n4DF5vql2dbNeqFDSnK5rSa1bp-zytA04dh5axFFLkjLpjrO1oxt6Oz9VKyn2PCmgqPLHUv8z2zMhUvOvN7C4nZhJTO9GtkF1DSC4jJ9eXjU14J6l77lWAjIh4Lp3eE8woToKbzijEh/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa11.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgb-n4DF5vql2dbNeqFDSnK5rSa1bp-zytA04dh5axFFLkjLpjrO1oxt6Oz9VKyn2PCmgqPLHUv8z2zMhUvOvN7C4nZhJTO9GtkF1DSC4jJ9eXjU14J6l77lWAjIh4Lp3eE8woToKbzijEh/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa11.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dojdę do tego? Niby jak? Nie pracuję w żadnej biznesowej korporacji, ani nic z tych pierdół! No ale cieszę się, że odpowiedział na moje pytanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiULrrWXEp8lpQT34s37MmCDWywbEK031Iif3_OcD565mF1WUJX_x9nJtZKrM_RhOXnah8RTI4Uu86vP9IhXb8bfLlsRUnBe8Kpndxg1mTDn3i8WFcJOjScM9jX1K9YUQ95vcLSZzOqETLE/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa12.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiULrrWXEp8lpQT34s37MmCDWywbEK031Iif3_OcD565mF1WUJX_x9nJtZKrM_RhOXnah8RTI4Uu86vP9IhXb8bfLlsRUnBe8Kpndxg1mTDn3i8WFcJOjScM9jX1K9YUQ95vcLSZzOqETLE/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa12.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi0AcKw-zyyBhkp86aN7rh7Mm4O7gstq0x0mQBFt4m-W0lGFwL8Wt2BZvkwi8BnjZiTsUYHhzZwsYod1_qPE9drnVaVZW0A2EJxzsRo6lkOQYZN5rwUuI4gAZF5_DIZWIX2R5FcHV2hLTi/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa13.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhi0AcKw-zyyBhkp86aN7rh7Mm4O7gstq0x0mQBFt4m-W0lGFwL8Wt2BZvkwi8BnjZiTsUYHhzZwsYod1_qPE9drnVaVZW0A2EJxzsRo6lkOQYZN5rwUuI4gAZF5_DIZWIX2R5FcHV2hLTi/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa13.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Obiad?! Z Emmą?! Och. Aż krew mi się w żyłach zagotowała!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigUkV_HVGos_OCgX1g_DnyqQ6xPldcc0WMexHObT78yYecvv4aPc-lDvVihuu6Pz2qvrUzmjRVrxXKNb8y1B45c0410QBIHre9gpIyzkA3kwKIwUJmBasqqGPcNAGK9kk62g4zUitcILyE/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa14.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEigUkV_HVGos_OCgX1g_DnyqQ6xPldcc0WMexHObT78yYecvv4aPc-lDvVihuu6Pz2qvrUzmjRVrxXKNb8y1B45c0410QBIHre9gpIyzkA3kwKIwUJmBasqqGPcNAGK9kk62g4zUitcILyE/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa14.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxTwPCQT8k82v59-vQm8mHJ0LzGMC72kNsyPrnG_0HoGXNSv1qfmy5TNcDW_ipcCe7uUmerAJcosxtzTYHm6TboAEG12sy2XZPRVYAL0QeHKBC3Bicz17KBe62ROivpkmuyipO5uexjffL/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa15.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxTwPCQT8k82v59-vQm8mHJ0LzGMC72kNsyPrnG_0HoGXNSv1qfmy5TNcDW_ipcCe7uUmerAJcosxtzTYHm6TboAEG12sy2XZPRVYAL0QeHKBC3Bicz17KBe62ROivpkmuyipO5uexjffL/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa15.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVaXvMh9-fPXWFYFevBF_jdJrsbz68pZAUsnxfamrgnCTYJnRNf6EsN0b8w6l8cXZlXAyQrtM4cxNVNp7y0qB1ORBcogWzf1wHfGAdmjOl19y3haOUtwXjk9FdiHiUCTJ5W7Sg-1nOCVr6/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa16.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVaXvMh9-fPXWFYFevBF_jdJrsbz68pZAUsnxfamrgnCTYJnRNf6EsN0b8w6l8cXZlXAyQrtM4cxNVNp7y0qB1ORBcogWzf1wHfGAdmjOl19y3haOUtwXjk9FdiHiUCTJ5W7Sg-1nOCVr6/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa16.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nacisnęłam wyślij i po prostu czekałam. Nawet myśleć normalnie nie mogłam. Dlaczego z nią jest?! Serio jej nie lubię!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_ltSQW8y-9ZqP19VgRM4dYmWYBLJxJ_3Vepu4L-zR9Fx5x25V7scm1CyS7fQjLGwJG2I3xACc5edHNSTN10dMsiUlEJB-5JUksfzxpGg8ankL9kvbDNK8zUXBZEhlhX-B82H7-VPaD-S/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa17.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP_ltSQW8y-9ZqP19VgRM4dYmWYBLJxJ_3Vepu4L-zR9Fx5x25V7scm1CyS7fQjLGwJG2I3xACc5edHNSTN10dMsiUlEJB-5JUksfzxpGg8ankL9kvbDNK8zUXBZEhlhX-B82H7-VPaD-S/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa17.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLUrLGG2EThjb0mbKk8LARaDUT5xy1tYllylPWtWfG6WDdnCvaG5vT6Y8Fw0iTAYvnTflSOhpjVOydQTy03HaM3kQCnQgxhrH7S2IduDhBuxj-qh3EnWOrm7oGOkx3e2MJxecGuvVH_l_Q/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa18.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="300" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjLUrLGG2EThjb0mbKk8LARaDUT5xy1tYllylPWtWfG6WDdnCvaG5vT6Y8Fw0iTAYvnTflSOhpjVOydQTy03HaM3kQCnQgxhrH7S2IduDhBuxj-qh3EnWOrm7oGOkx3e2MJxecGuvVH_l_Q/s1600/wiadomo%25C5%259Bci-podstawa18.jpg" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zastanawiałam się czy w ogóle wysłać tę wiadomość, ale górę wzięła złość i bez wahania nacisnęłam odpowiedni przycisk. Ale z czasem, gdy czekałam, i czekałam... i czekałam, zaczęłam żałować że mu to napisałam. No ale mimo wszystko, to przecież prawda, tak?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co chwilę zerkałam na swój telefon. Nadal nie odpowiedział. Może jest na mnie zły. Mam nadzieję, że nie. Żeby czymś zająć moje myśli, zaczęłam się pakować. Odstawiłam walizkę w róg pokoju, gdzie spoczywała gitara i poczułam dziwny przypływ weny, którego nie doświadczyłam od bardzo długiego czasu. Potrzebę, by zagrać. Przygryzłam wargę, gdy moja ręka bezwiednie powędrowała do gryfu instrumentu. Nie, nie mogę. Nie jestem gotowa. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę. Spojrzałam na komórkę. Minęło półtorej godziny i nadal nie doczekałam się żadnej odpowiedzi. Może pierdolą się gdzieś w kącie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pozbierałam książki leżące na moim biurku i włożyłam je do pudeł. Fala wspomnień napłynęła do mojej głowy, gdy moim oczom ukazał się album ze zdjęciami, który zrobiłyśmy z Amber podczas naszego pierwszego spotkania. Miałyśmy po 18 lat. Dla nas obu, był to pierwszy rok na uczelni. Byłyśmy takie bezbronne i przestraszone tym wielkim miejscem. Myślałam, że jest jakaś stuknięta, bo cały czas kazała mi mówić jakieś dziwne słowa, ale potem zdałam sobie sprawę, że robi to ze względu na mój akcent i inny sposób ich wymowy. Przyjechałam prościutko z Ameryki, no a ona była typową Brytyjką. Nie uwierzyła mi, że też jestem Brytyjką, dopóki nie poznała mojego ojca. Stałyśmy się sobie naprawdę bliskie, kiedy opowiedziałam jej o Devon'ie. Wykazała się wtedy ogromnym zrozumieniem i pomogła mi znowu nabrać pewności siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam i włożyłam album do pudełka. Cieszę się, że Amber wylała na mnie ten sok, bo w innym przypadku pewnie nie byłoby nas tu, gdzie jesteśmy teraz. Uśmiechnęłam się do siebie i uporządkowałam resztę książek w wolnych kartonach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zawiesiłam wzrok na telefonie. Nadal zero odzewu. Może serio go obraziłam. Zamknęłam jedno z pudełek, zakleiłam je taśmą, a potem podpisałam swoim imieniem. Próbowałam podnieść to cholerstwo, ale było zbyt ciężkie. Musiałam naprawdę się postarać. W końcu po wielu zmaganiach podniosłam karton i odwróciłam się. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe i aż podskoczyłam zszokowana. Pudełko z wielkim hukiem opadło na podłogę, a moje oczy utkwione były w nim. Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Coś czułem, że potrzebujesz bardziej interwencji osobistej, niż wiadomości. - odezwał się w końcu, ale jego głos był obojętny i nie zdradzał żadnych emocji. Co on tu robi, do cholery?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com260tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-8666660483058671042013-07-07T04:47:00.000+01:002013-07-07T04:47:33.146+01:00Rozdział 18.<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<b><u>Notka autorki:</u> Kontrakt, który pisałam robiony był w pośpiechu i prawdopodobnie wiele rzeczy jest w nim nie tak jak być powinno, ale cóż... Mimo wszystko mam nadzieję, że będzie wam się podobać.</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<u>Notka tłumaczki(czyli moja, hłe hłe):</u> Nie jestem tłumaczem przysięgłym, ani nawet zawodowym, więc moje tłumaczenie umowy, też pozostawia pewnie wiele do życzenia, bo się po prostu na tym nie znam ;) Mimo to starałam się jak mogłam. Po sprawdzeniu, okazało się, ze w umowie jest kilka literówek, ale jestem zbyt leniwa, żeby paprać się z tymi scanami od nowa, więc wybaczcie, liczę na Wasze zrozumienie ;) </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
______________________________________________________</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Serce zaczęło walić mi, jak oszalałe. Zayn, cały czas kciukiem delikatnie pocierał knykcie moich palców, od momentu gdy tylko zauważył moje zdenerwowanie. Dzięki temu mój oddech nieco się umiarkował, ale czy on na serio gada z Devon'em? Po co?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. . . Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę, ale wydaje mi się, że jest pan menadżerem Malik Heritage w Kalifornii, panie Anderson. . . Tak. - usta chłopaka zacisnęły się w pojedynczą, wąską linię. - Rozumiem. . . Nie. - zmarszczył brwi, wyglądając na nieźle już wkurzonego - Właściwie, panie Anderson, to chciałbym się spotkać z panem i pańską asystentką, panną Thompson. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Siedziałam oniemiała i przysłuchiwałam się jednostronnej konwersacji. To się nie dzieję naprawdę! Zarzekałam się, że już nigdy więcej nie chcę widzieć, słyszeć, albo nawet być gdzieś w pobliżu Devon'a. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Idealnie... - Zayn popatrzył na mnie z góry, a jego oczy błysnęły chłodno, gdy uśmiechnął się złowieszczo. Co on kombinuje?! - Nie, panie Anderson. To nie będzie konieczne. Z przyjemnością przyjadę. Muszę sprawdzić kilka moich firm i na własne oczy doświadczyć, jak prosperują. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję za pański czas... Do widzenia. - Zayn wziął głęboki oddech i z wielką siłą trzasnął telefonem o blat kuchenny. Podskoczyłam na krzesełku, a on przeniósł na mnie wzrok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Już rozumiem czemu Malik Celle są wstrząsoodporne. Są przeznaczone specjalnie dla ludzi, którzy mają problemy z panowaniem nad agresją. *Kaszle* Dla ich twórcy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wychodzi na to, że pan Anderson nadal jest popapranym gnojem. - rzucił przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- C..co? - nie mogłam sklecić porządnego zdania. Mój głos był niepewny i słaby. Po co musiał do niego dzwonić? Po co?! - Co się stało? - zapytałam. Na serio chcę wiedzieć? Zayn westchnął cicho i nalał sobie szampana. Szczęśliwie, mój kieliszek też uzupełnił, a ja z radością od razu się nim zajęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest przebiegły... Bardzo przebiegły. Zna się na swoim gównie i wie, skąd czerpać informacje. Wnioskując po jego profilu, dokładnie sprawdza wszystkie swoje asystentki, co jest legalne. Sam tak robię. Właśnie w taki sposób dowiedziałem się, jakie jest twoje prawdziwe imię, Victorio. - wzruszył ramionami i uśmiechnął się przepraszająco, po czym powrócił do poważnego nastroju. Zaraz, zaraz... Czyli on wie o mnie o wiele więcej, niż mu powiedziałam? Prześladowca. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jeśli jakaś kandydatka ma coś na sumieniu i nie wspomniała o tym w CV, on ją zatrudnia. To jakiś popaprany skurwiel, świetnie znający się na wszelkich formach szantażu. Negocjator, dobrze znający się na swojej robocie i sile słów. To akurat podziwiam u swoich pracowników. - zamilkł na chwilę i przeczesał palcami swoje czarne włosy. Podniosłam kieliszek i wychyliłam z niego najwięcej ile udało mi się zmieścić do buzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zwolnij, Mała. - bąknął, wyjmując mi kryształowe naczynie z ręki. Nie! To mi dobrze zrobi! Pomaga na zdenerwowanie. Westchnął pod nosem i spojrzał na mnie z góry. Jego oczy pociemniały i znowu stały się chłodne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pierdoli się ze swoimi asystentkami, a potem je szantażuje. Niektóre odchodzą, inne zostają. Ale w przeciągu ostatniego miesiąca, miał już sześć asystentek! - pokręcił głową - Jestem wkurwiony na siebie, jak mogłem o niczym nie wiedzieć?! Byłem kompletnie nieświadomy tego, co on wyprawia! I na moich pracowników też jestem wkurwiony, bo o niczym nie raczyli mnie powiadomić. Skurwiel tylko marnuje mój czas. - znowu pokręcił głową i wyzerował swój kieliszek. Och, no to on może pić, a ja nie?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nerwowo przygryzłam dolną wargę. Devon nadal wydawał mi się przerażający. Zaczęłam niekomfortowo kręcić się na krześle. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn popatrzył na mnie z góry i powoli zaczął się uspokajać, kiedy tak skanował moją twarz. Pochylił się lekko i chwycił mnie za obie dłonie, wpatrując się prosto w moje oczy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest ok. Wszystko będzie dobrze. - delikatnie cmoknął kostki moich palców, po czym pocałował mnie w usta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby zniszczyć tego skurwysyna. - szepnął pocieszająco.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ręką objął mnie w talii i gwałtownie przyciągnął do swojego ciała. Zmuszona byłam wstać z krzesła i stanąć między jego nogami. Odetchnęłam głośniej, a on pogłębił pocałunek. Niedosyt i desperacja, tylko to czułam. Jedną dłoń wplótł w moje włosy, a drugą położył na mojej pupie. Nagle odsunął się ode mnie i warknął pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie tak wyobrażałem sobie ten poranek. - wymamrotał, tuż przy moich wargach. Panno Greene, proszę odebrać telefon. Czuje jak wibruje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Swoje usta przeniósł w okolicę mojej szyi, kiedy niezdarnie szamotałam się z ciasną kieszenią moich jeansów. Było mi trudniej tym bardziej, że Zayn nadal przyciskał swoje ciało do mojego. W końcu udało mi się wyciągnąć komórkę i próbując uwolnić się z jego uścisku, przycisnęłam ją do ucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Halo?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re? Gdzie jesteś? - to Ted. Kurwa. Spojrzałam na Zayna, szeroko rozpostartymi oczami, a on zmarszczył czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej, Ted. Gdzie jestem? Jestem... - powtórzyłam głośno i wyraźnie, żeby Zayn zrozumiał moje aluzje.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozbawiony uniósł brew i bezgłośnie powiedział słowo "jedzenie". Co, jedzenie?! O co mu chodzi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uh, wyszłam zrobić zakupy w piekarni. - zdenerwowana potarłam czoło palcami i poczułam oddech Zayna, na mojej szyi. Chwyciłam go za ramię, czując jak podbrzusze wypełnia się pożądaniem. To, że próbowałam go od siebie odsunąć, tylko go zachęcało. Arghh.... Chciałabym, żeby przestał. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wyjeżdżamy o 17:00. Wracasz z Amber? - zapytał Ted.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn pocałował miejsce, gdzie odznaczała się widoczna malinka. Delikatnie przejechał po niej opuszkami palców, po czym odgarnął moje włosy na jedno ramię. Sekundę później poczułam jego gorące wargi na tym samym miejscu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uh... - O mój Boże... Jego usta działają cuda.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam Ted, co powiedziałeś... mówiłeś? - zmarszczyłam brwi - To znaczy! Co mówisz? - Zayn odsunął się lekko i zaczął śmiać się cicho z mojego aktualnego roztrzepania. Momentalnie zasłoniłam jego usta ręką, a on mocniej oplótł mnie w talii i patrząc prosto w oczy, rozbawiony przygryzł mojego wskazującego palca. Jezu, ten koleś jest perwersem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co mówiłem? Re, spałaś ty w ogóle dzisiaj coś? - zaczerwieniłam się. Nie, Ted. Byłam zbyt zajęta bzykaniem się z twoim szefem. Zachichotałam sama do siebie. Nie to, że Zayn jest jego szefem, ale to lepiej brzmi. - Wyjeżdżam o 17:00, wracasz z Amber? - powtórzył rozdrażniony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uh.., och. Kurwa. Taa, muszę wrócić z tobą, Ted. James i Amber nie będą mieli miejsca, wzięli ze sobą tony bagażu. - mocniej chwyciłam ramienia Zayna i tym razem udało mi się go od siebie odsunąć. Przełożyłam telefon do drugiego ucha, uważnie obserwując jak wzrok chłopaka stojącego przede mną wyraźnie ciemnieje. Ted zaśmiał się cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tylko się nie spóźnij, ok? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak jest, proszę pana. - bąknęłam poirytowana i odetchnęłam głośno. Dłonie Zayna wspinały się w górę moich ud. Zabawnie wydął swoje usta, błagając o jakikolwiek kontakt z moimi. Przygryzłam dolną wargę, a na jego twarzy momentalnie pojawił się dobrze znany mi grymas niezadowolenia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Znalazłem budynek pod kawiarnię, tutaj w Londynie. Bardzo przestronny. Chciałem, żebyś najpierw ty rzuciła na niego okiem, zanim uzgodnię szczegóły z pośrednikiem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przycisnęłam telefon do klatki piersiowej i zrobiłam krok w tył, odsuwając się od Zayna, który aktualnie wtulał głowę w zagłębienie między moją szyją, a ramieniem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań. - szepnęłam i z powrotem podniosłam urządzenie do ucha - Taa, napiszę ci SMS'a, kiedy wyjdę. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok, nie zapomnij. - wzięłam głęboki oddech, kiedy na linii zapanowała głucha cisza.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nigdy nie przypuszczałem, że połączę biznes z przyjemnością. - wyszeptał Zayn, unosząc jedną brew, a ja zaplotłam swoje ręce na piersiach. - Udowadnia mi pani, że się myliłem. To już kolejny raz, panno Greene.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I nadal oczekujesz, że będę twoją asystentką, albo stażystką? - zapytałam unosząc brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jeśli to znaczyłoby, żeby mógłbym pieprzyć cię na moim biurku, to tak. - uśmiechnął się szeroko. Hmm, ma tak samo, nierówno pod sufitem, jak Amber. Żadnych zahamowań. Wali prosto z mostu. Zaczerwieniłam się, a on delikatnie pogładził mnie po policzku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ted mnie zabije, jak się dowie. - westchnęłam, czując się lekko zażenowana tym tematem. Zayn spiął się momentalnie i przygryzł wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie dowie się. - odpowiedział chłodno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś pewien? - uniosłam brew, a uścisk jego rąk wokół mojej talii nieco zelżał. Teraz obie jego dłonie spoczywały na moich biodrach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wyglądam jakbym żartował? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Żartował? Ty nigdy nie żartujesz. - wypaliłam zgodnie z prawdą.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmrużył oczy, a ja momentalnie zrobiłam to samo. Przekręcił głowę w bok, nadal wpatrując się w moją twarz, ale wyglądał na skonsternowanego.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ma pani rację, panno Greene. - powiedział ostrożnie - Jak długo znacie się z Ted'em? - zapytał po chwili.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Trzy lata.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I nadal nie dostrzega potencjału, który w sobie kryjesz? - w jego glosie wyczułam niedowierzanie. Skąd on to wie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No cóż, po tym naszym wczorajszym spotkaniu, w końcu zdał sobie sprawę, jak dużo moje decyzje w sprawie jego firmy, mu pomogły. Chciał oddać mi kawiarnię. - wzruszyłam ramionami. Zayn natomiast, nie wykazywał żadnych emocji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przyjęłaś ją, prawda? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. W końcu dostał te pieniądze dzięki tobie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzięki mnie. - prychnął pod nosem - W takim razie, będę musiał mieć na niego oko, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Też tak mi się wydaję. - pokiwałam głową, przyznając mu całkowitą rację. Uśmiechnął się tak, jak tylko on potrafi, a moje serce od razu zamarło w zachwycie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pani Conrad, jest świetną kucharką. - powiedziałam szybko zmieniając temat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W rzeczy samej. - skinął głową, lekko skonsternowany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie jest blondynką. - zauważyłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniósł jedną brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, nie jest.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiesz mi wreszcie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiem co, panno Greene? - rozbawienie momentalnie błysnęło w jego tęczówkach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego zatrudniasz tylko kobiety z blond włosami?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pani Conrad nie jest blondynką, Mark i Blaise, też nie są blondynkami. Ty nie jesteś blondynką. - wzruszył ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Fuknęłam pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja dla ciebie nie pracuję. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Tym razem to on wzruszył ramionami i westchnął pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mogę ci powiedzieć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie możesz, czy nie chcesz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniósł jedną brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie chcę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dlaczego?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bo to wiąże się z poruszaniem tematu, na który nie mam ochoty rozmawiać. - zmarszczył czoło, a ja odetchnęłam zrezygnowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Muszę to z ciebie wycisnąć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się, ale to w najmniejszym stopniu nie dotknęło jego oczu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niech pani wyciska co tylko chce, panno Greene, ale nawet mimo tego, że ma pani wyśmienite umiejętności negocjatorskie, nie mam zamiaru niczego zdradzić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Niezadowolona wydęłam usta, a on zaśmiał się pod nosem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie bądź taka. - rzucił z rozbawieniem w oczach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jaka? - przygryzłam wargę, starając się powstrzymać uśmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie przygryzaj wargi. - bąknął nagle i od razu przypomniała mi się Emma. Zmarszczyłam brwi, a on popatrzył na mnie skonsternowany. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak to się zaczęło? To z Emmą. - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn głęboko zaciągnął się powietrzem, a gdy je wypuszczał, towarzyszył temu gardłowy dźwięk, zdradzający wyraźne rozdrażnienie. Z trudem przełknęłam ślinę, gdy jego oczy pociemniały.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To już przeszłość, Victoria.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to wygląda na to, że powspominamy stare, dobre czasy. - uśmiechnęłam się, ale wcale nie szczerze. On też to zauważył. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie teraz. - zmarszczka na jego czole pogłębiła się. W pomieszczeniu panowała tak wroga atmosfera, że można by było ciąć ją nożem i na kilogramy sprzedawać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cholera jasna, Victoria! Po prostu przestań! - warknął. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Fuknęłam pod nosem i założyłam ręce na piersiach. Jezu, czuję się teraz jak Amber. Między nami zapanowała kompletna cisza i z sekundy na sekundę robiło się coraz bardziej niezręcznie. Przygryzłam wargę, a kiedy uleciały ze mnie resztki adrenaliny, poczułam chłoną, nieprzyjemną aurę Zayna, która uderzyła we mnie z wielką siłą. Wstrzymałam oddech, widząc jak próbuje się wewnętrznie uspokoić. Powoli podniosłam się z krzesełka i skrzywiłam się, nadal czując dyskomfort. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, chyba powinnam już i...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. - zmarszczył brwi i spojrzał na mnie. Jego oczy emanowały złością i pożądaniem. Dziwne połączenie. Wyglądał na serio podkręconego, zwłaszcza z tymi poburzonymi włosami. - Usiądź. - rzucił nieco łagodniej, ale nadal słyszałam zdenerwowanie w jego głosie. Niepewnie zajęłam poprzednie miejsce, a on westchnął głośno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Kiedy byłem młodszy moja matka nie wiedziała jak sobie ze mną poradzić, więc za każdym razem kiedy miała jakieś załamanie nerwowe, spowodowane moim nieodpowiednim zachowaniem wysyłała mnie do Emmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, jednak mówi. Ale co to dokładnie znaczy? Zamilkł i wlepił we mnie wzrok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co? To wszystko? - na mojej twarzy pojawił się grymas, a on natychmiast zmarszczył brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie lubię rozmawiać o mojej przeszłości. - odparł.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, i kompletnie zapomniał o mojej przeszłości, o której opowiedziałam mu zeszłej nocy. Pokręciłam głową. Odpuść, Re. I tak ci nie powie. Odetchnęłam najciszej jak potrafiłam i próbowałam się uspokoić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam. - bąknęłam, chociaż wcale nie miałam zamiaru go przepraszać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To nie twoja wina, Victoria.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja nie... - potrząsnęłam głową, czując ogarniającą mnie pustkę - Nie obchodzi mnie to. Po prostu przeprosiłam. - wymamrotałam, wpatrując się w moje dłonie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął i wyraźne się rozluźnił.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chodź tutaj. - szepnął, przygryzając dolną wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zawahałam się, a on to zauważył. W jego oczach błysnął wyraz odrzucenia, ale zniknął z jego kolejnym mrugnięciem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, ta warga. Niepewnie zrobiłam krok w jego stronę, zamykając małą przestrzeń między nami i zarzuciłam mu rękę za szyję. Jego oczy zaświeciły nowym blaskiem, stały się żywsze, gdy wplotłam palce w jego miękkie, seksowne włosy. Och, to takie przyjemne. Lekko je pociągnęłam i przywarłam do niego ustami. Mruknął głośno nie odrywając ode mnie swoich warg i po raz pierwszy poczułam, że to ja mam nad nim kontrolę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jednak szybko udowodnił mi, że nie mam się czym łudzić. Wstał i z łatwością podniósł mnie, sadzając na kuchennej ladzie. Rozchylił moje nogi i naparł na mnie swoim ciałem. Skrzywiłam się. Ałć!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chcę ci powiedzieć, Victoria, ale nie mogę. - wyszeptał niepewnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamknął moją twarz w swoich dłoniach i przygryzł moją dolną wargę. Chwilę później jego dłonie zacisnęły się na moich udach. Zwinnie odsunął mój pusty talerz po śniadaniu, a on, dzięki Bogu, nie rozbił się z trzaskiem o podłogę. Mimo wszystko szampan nie był tak skory do współpracy i rozlewając się na powierzchni blatu, zmoczył moje jeansy. Jego dłoń spoczywała w moich włosach, kiedy ustami kierował się wzdłuż szyi, a potem po linii szczęki. Położył mnie na mokrym blacie, górując nade mną przytłaczającym wzrostem. Znowu straciłam nad sobą panowanie. Cała złość, którą czułam jeszcze chwilę temu, wyparowała. Jego oddech był urywany i postrzępiony, kiedy odchylił się lekko, słysząc moje niewyraźne próby powiedzenia czegoś.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co? - rzucił z trudem łapiąc powietrze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jestem mokra od szampana. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, panno Greene. I co ja mam z panią zrobić? Chodź. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wziął mnie za rękę i poprowadził w górę schodów. Z każdym stopniem, ból tam na dole, przypominał mi o naszej poprzedniej wspólnie spędzonej nocy. Zorientował się z mojego lekkiego ociągania, spowodowanego dyskomfortem i nagle uniósł mnie w górę, trzymając w pozycji panny młodej, przenoszonej przez próg. Och, Boże. Mam nadzieje, że ten dziwny ból niedługo mi minie. Serio, zaczyna mnie już wkurzać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie spodziewałem się, że będzie pani aż tak obolała, panno Greene. Poza tym, jesteś bardzo mokra. - uśmiechnął się pod nosem i odstawił mnie na ziemię. Weszliśmy do sypialni i zaczęłam się rozglądać skanując nowe miejsce. Wystrój był dość prosty, ale nadal elegancki. O wiele różnił się od tego na dole. Stonowane brązy i złociste odcienie połączone z jego ukochanym kolorem, bielą. Łóżko było królewskiej wielkości i wyglądało na bardzo wygodne. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To twój pokój? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Popatrzył na mnie z góry i pokręcił głową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, mój pokój jest na dole.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamknął drzwi i ręką wskazał, żebym stanęła obok wielkiego łoża.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Poczekaj tutaj. - powiedział i zniknął za kolejnymi, zamkniętymi drzwiami. Zerknęłam w jego kierunku, kiedy zostawił małą szparę między drewnianą płytą, a framugą. Łazienka. Kilka sekund później wrócił, wycierając ręce w ręcznik, który chwilę potem odrzucił na krzesełko stojące w rogu pokoju.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego źrenice było rozszerzone, kiedy podszedł w moją stronę. Pewny siebie i seksowny. Zatrzymał się milimetry ode mnie i włożył palec w szlufkę od moich jeansów, przyciągając mnie do swojego ciała. Momentalnie otulił mnie jego oszałamiający zapach. Zapobiegając kolizji podparłam się ręką o jego tors, co na niezbyt wiele się zdało, bo zrobił to dość gwałtownie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bardzo mokra jesteś. - jego ręka zjechała wzdłuż mojej talii, podwijając skrawek koszulki. - Ręce do góry, Maleńka. - posłuchałam go, z czego od razu skorzystał, przeciągając materiał przez moją głowę. Mocno zamknęłam oczy, gdy on akurat odrzucał go gdzieś na bok. W momencie, w którym odważyłam się otworzyć powieki, on uklęknął przede mną. Serce od razu podwoiło swoją pracę. Pocałował jedną z moich kości biodrowych i nie odrywając ust od skóry podbrzusza, przeniósł je na drugą stronę. Jęknęłam cicho. Jak to możliwe, że jest w tym aż tak dobry?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Odpiął guzik moich jeansów i rozsunął suwak. Powoli ściągnął spodnie z moich nóg i wyglądało to tak, jakby robił to z jakimś specjalnym namaszczeniem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Masz przepiękną skórę, Victoria. - całował wnętrze moich ud, z każdym nowo odkrytym kawałkiem mojego ciała. Och, Boże. Kiedy pozbawił mnie ubrania, zostałam w samej bieliźnie. To dość krępujące. Ciągle czułam się dość niepewnie w takim negliżu w jego towarzystwie. Chwilę później ściągnął swoją czarną koszulkę i jeansy. Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia. Co się dzieje?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chodź. - chwycił moją dłoń, po drodze zbierając nasze ubrania i wrzucił je do kosza na pranie. Znaleźliśmy się w łazience. Pomieszczenie było zaparowane. Na serio, całe zaparowane i ledwo co widziałam przez mleczną powłokę. Zayn zatrzymał się w miejscu i odwrócił w moja stronę. Już brałam dzisiaj prysznic, to co? Teraz kolejny?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zdjął swoje majtki, a ja momentalnie zawstydzona odwróciłam wzrok, kiedy stanął przede mną, jak go Pan Bóg stworzył. Zaczerwieniłam się, gdy zrobił krok w moim kierunku. Jakby miał małego, to by nim tak nie świecił na lewo i prawo, jak jakiś striptizer. Znowu się zaczerwieniłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest w porządku, Re. - brzmiał na nieźle rozbawionego. Naprawdę nieźle rozbawionego!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mocno zacisnęłam powieki, kiedy chwycił za moją brodę, próbując nakierować na siebie mój wzrok. Delikatnie cmoknął mnie w usta, w akompaniamencie gardłowego śmiechu. Odpiął mój stanik, ale ja nadal uparcie trzymałam jego miseczki przy moich piersiach. Zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Poczułam jak jego dłonie zsuwają się wzdłuż talii i docierają do linii moich majtek. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, kiedy pociągnął je w dół. Ponownie opadł na kolana i zaczął całować centymetr po centymetrze, skórę moich ud. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Taka piękna. - rzucił niewyraźnie, przejeżdżając wargami po moim znamieniu. Podniósł głowę i uśmiechnął się leniwie, spoglądając pod wachlarzem czarnych, gęstych rzęs.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, czując rosnące zdenerwowanie. Byłam naga w surowym świetle dnia. Przed nim. Chwycił moje nadgarstki odciągając ręce od klatki piersiowej. Momentalnie przycisnęłam swoje piersi do jego torsu, zapobiegającym tym samym, jego pałętającemu się wzrokowi. Zaśmiał się i oplótł mnie ramionami. Zaraz, zaraz... Co na mnie tak napiera? Moje oczy szerzej się otworzyły, kiedy pożądanie błysnęło w jego złotych tęczówkach. Momentalnie się zaczerwieniłam. Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria, masz piękne ciało. - wymamrotał niewyraźnie w moje włosy. Zaciągnął się głęboko ich zapachem i odetchnął. - Chodź. Cudnie pachniesz z tą domieszką Chardonnay. - delikatnie uniósł moja brodę, żebym na niego spojrzała - Umyję cię. - uśmiechnął się, ale jakoś tak inaczej. Bardziej chłopięco. Otworzył wielkie drzwi od prysznica i wszedł do środka, zostawiając mnie samą na zewnątrz, podczas gdy niezdarnie starałam się zakryć swoje obnażone ciało, małymi dłońmi. Wyciągnął do mnie rękę, gdy po jego boskim torsie zaczęła kaskadami spływać woda. Niepewnie przyjęłam jego gest i pospiesznie weszłam do środka. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach! - gorąca woda obiła się od mojej skóry i już marzyłam o tym, żeby się stamtąd wydostać. Odwróciłam się gotowa do ucieczki, ale zdążył objąć mnie w talii.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie jest tak źle, Re. Uspokój się. Odpręż. - przyciągnął mnie do swojego ciała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moje plecy przylegały do jego torsu, kiedy rękami delikatnie zjeżdżał wzdłuż mojej talii. Pochylił się do przodu, wsuwając głowę w zagłębienie między moją szyją a ramieniem i robiąc sobie lepszy dostęp do mojej szyi. Nie mam pojęcia czy to przez niego jest mi tak gorąco i cała się pocę, czy to przez tę cholerną, wrzącą wodę. Poczułam jego usta tuż pod płatkiem mojego ucha, a gdy oderwał je od mojej skóry, usłyszałam jego urywany oddech. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zdajesz sobie sprawę z tego jak bardzo cię pragnę, Re? - wyszeptał tak cicho, że musiałam się naprawdę wsłuchać, żeby cokolwiek usłyszeć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wyciągnął rękę i chwycił butelkę żelu, stojącą na półce w rogu prysznica. Wycisnął trochę na dłoń i roztarł, tworząc pianę. Przyjemny słodki aromat rozniósł się po wnętrzu szklanego pomieszczenia. Och, to taki miły zapach... słodka wanilia. Upajające. Zaczął wcierać go od góry moich ramion, niespiesznie zjeżdżając w dół ciała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moje serce od razu przyspieszyło na tak dużą dawkę kontaktu fizycznego. Skóra przy skórze. To takie dziwne i obce. Przeniósł się na moje piersi, a ja wzdrygnęłam się lekko. Pewniej przywarł do moich pleców, zatrzymując mnie w miejscu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Te wszystkie rzeczy, które chciałbym z tobą teraz robić. - wyszeptał między postrzępionymi oddechami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, Boże.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odpręż się, Skarbie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, całkowicie korzystając z tego, że nie widzi mojej twarzy. Oparłam głowę o jego ramię, próbując się zrelaksować, ale nie mogłam. Byłam cała zestresowana. Naprawdę zestresowana. Jestem w końcu naga, do cholery jasnej! Jak ja się mogę wyluzować?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O czym myślisz? Wydajesz się spięta. - zapytał cicho, opierając podbródek o moje ramię. Jego dłoń zamarła w miejscu. Przysięgam, że on potrafi czytać w moich myślach!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po prostu.. staram się przyzwyczaić do tego całego dotykania. - wymamrotałam, czując palenie gorąca na twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pocałował mnie w policzek, a ja przymknęłam powieki, rozkoszując się jego ustami na moim ciele.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ufasz mi? - zapytał, przygryzając płatek mojego ucha. Jęknęłam cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- T..tak. - odpowiedziałam niepewnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze. - jego dłoń zsunęła się w dół brzucha, aż dotknęła mojej kobiecości. Głośno zaciągnęłam się powietrzem. O, nie! - Odpręż się, Victoria. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Im bliżej byliśmy Bradford, tym bardziej chciałam z powrotem znaleźć się w Londynie. Ted nie mógł przestać gadać o nowych pomysłach, które ma na rozwinięcie biznesu, a jeśli mam być szczera to moje myśli błądziły tylko i wyłącznie wokół Zayna. A dokładniej wokół jego prysznica. Wszystko robiłam mechanicznie, jak robot i byłam strasznie zmęczona. Przycisnęłam czoło do szyby i spojrzałam za okno helikoptera. Pięknie tam na dole, no ale cóż... Cały czas myślałam o Zaynie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re? Słuchasz mnie? - w słuchawkach usłyszałam głos Ted'a. Potrząsnął mnie lekko za ramię, tym samym wyrywając ze świata erotycznych fantazji. Prawie zapomniałam gdzie jestem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um... Co? - wyprostowałam się na siedzeniu i popatrzyłam na niego nieobecnym wzrokiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ostatnio jesteś strasznie rozkojarzona. - Ted zmarszczył brwi, na co w odpowiedzi tylko wzruszyłam ramionami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, po prostu myślę o tym, czy zdałam te egzaminy. - powiedziałam zgodnie z prawdą, ale akurat w tamtym momencie to było wierutne kłamstwo. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmierzył mnie powątpiewającym wzrokiem. Na cóż on się gapi? Zaczęłam wiercić się niekomfortowo i zapobiegawczo zakryłam szyję włosami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Na pewno zdasz, Re. Nie martw się. Masz jakieś pomysły? - zapytał szybko zmieniając temat.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, no kilka mam. Ale najpierw je spiszę i wszystko wyślę ci e-mailem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze. To będzie naprawdę pomocne. Jak już jesteśmy w temacie pisania, to chciałbym żebyś przeczytała tę umowę i ją podpisała. - Ted sięgnął po swoją walizkę i po krótkich poszukiwaniach, wyciągnął z niej plik papierów. - Napisałem ją wczoraj.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co to jest? - zapytałam zerkając na zapisane kartki, które nadal trzymał w dłoniach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Umowa. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- NDA? - rzuciłam mu pytające spojrzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, Re. To umowa między nami. Musimy ustalić pewne zasady, jeśli masz ze mną pracować i zgarniać połowę moich zarobków w przyszłym roku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, kiedy Zayn powoli zaczął wdzierać się z powrotem do moich myśli. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. - wymamrotałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ted zmarszczył czoło.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co masz na myśli?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cóż...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re, po prostu to przeczytaj. - wręczył mi papiery, ale zanim prześledziłam je z należytą uwagą, znowu wystartowałam do niego z pytaniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie jesteśmy jak prawdziwi partnerzy biznesowi, prawda? To znaczy, nadal wszystko będzie tak samo, tak? Ja będę pomagała ci tylko w Londynie? To nie ma nic wspólnego z pełnoprawnym partnerstwem, do którego będę musiała stosować się przez cały czas?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, więc jeśli będzie tam coś, co ci się nie spodoba, po prostu to wykreśl i uzgodnimy co z tym zrobić. To tylko umowa między nami, Re. Powinnaś to wiedzieć. - zmarszczył brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem, wiem... Tak się tylko upewniam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirTjnuPfd1IESEeDl8XRfWFanNYQ0bpSEteUGut6Ju9qHMecqXLFfOE-JH7bdXF2wIRh2X7I7fUkR6oWPHHBgZXpq1jFRMKNPm8U109NbC1VZLjfDfUgA-UHgJlw50imbjfHlRfynTjI5h/s548/1.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirTjnuPfd1IESEeDl8XRfWFanNYQ0bpSEteUGut6Ju9qHMecqXLFfOE-JH7bdXF2wIRh2X7I7fUkR6oWPHHBgZXpq1jFRMKNPm8U109NbC1VZLjfDfUgA-UHgJlw50imbjfHlRfynTjI5h/s548/1.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOvEoox0WubWd5QUsFqVhf7J3BgpiPCKBkcVM102ckWzX4Igpw-qBKefWRT3iuYlUSjDKIEakP7mCcVzPuktRiR2wzR1rAiZQoOM5V9aB-aebRyIPfCfsvzfOzSeWxHHMGwWeGfzrdpacA/s550/2.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjOvEoox0WubWd5QUsFqVhf7J3BgpiPCKBkcVM102ckWzX4Igpw-qBKefWRT3iuYlUSjDKIEakP7mCcVzPuktRiR2wzR1rAiZQoOM5V9aB-aebRyIPfCfsvzfOzSeWxHHMGwWeGfzrdpacA/s550/2.png" height="640" width="452" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWodIINXBp0Q__hXSArGuS_BBq5ebjXCUCK8hiujkAgLSUyltycmhWWmB3SE8_ta_hSbozOygxpC7L8GOs1Wdej-FcmeOAe0gAH6mKpMx254GtvfWTswqlDzVI9j5A3vximlpkd2KzPsDt/s551/3.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWodIINXBp0Q__hXSArGuS_BBq5ebjXCUCK8hiujkAgLSUyltycmhWWmB3SE8_ta_hSbozOygxpC7L8GOs1Wdej-FcmeOAe0gAH6mKpMx254GtvfWTswqlDzVI9j5A3vximlpkd2KzPsDt/s551/3.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxV8ZLVvog2jjV1UQReXFXGngI4WWQdVzd4THkZbEykOP4U9PvsO_mu3xUilLSB4VVciMSPE_7T_i01_f2axZhZtmZMNXA4cgdDpy15THgaDY5n8g-rObNewE-3lGfiyV12M3buT6iqQu8/s547/4.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgxV8ZLVvog2jjV1UQReXFXGngI4WWQdVzd4THkZbEykOP4U9PvsO_mu3xUilLSB4VVciMSPE_7T_i01_f2axZhZtmZMNXA4cgdDpy15THgaDY5n8g-rObNewE-3lGfiyV12M3buT6iqQu8/s547/4.png" height="640" width="456" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDKwtgtGgLlmm_Y86e9ojXMJWYeaP_R17Aa70OuSJSrVLiAnWy_MVK9BfiAnzAwQPSImeyF1nCyWwWZ19p3tGOgSSIkXnbBNx5-lRAD6e51g7-rC6K5g-tqyLXtMlxEvvWawHI68Ue9o67/s550/5.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgDKwtgtGgLlmm_Y86e9ojXMJWYeaP_R17Aa70OuSJSrVLiAnWy_MVK9BfiAnzAwQPSImeyF1nCyWwWZ19p3tGOgSSIkXnbBNx5-lRAD6e51g7-rC6K5g-tqyLXtMlxEvvWawHI68Ue9o67/s550/5.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6b2xtl8WCIFQIs9w7Q7hr9bqy2-hhm36Rd79HBaSvMwZ0BsmyyCdR6F4MgQMu_49c2FM0FPUbKIWnszaTPwGYe0kShDj5CWVl8vp6Anb4MJIs7ijEY1_Jd29yvvzfCptWvfHYcDxveMxC/s548/6.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6b2xtl8WCIFQIs9w7Q7hr9bqy2-hhm36Rd79HBaSvMwZ0BsmyyCdR6F4MgQMu_49c2FM0FPUbKIWnszaTPwGYe0kShDj5CWVl8vp6Anb4MJIs7ijEY1_Jd29yvvzfCptWvfHYcDxveMxC/s548/6.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP3Voah1HY3fuztkQZ8dMgf2zU7UJ55k4xsBmKGVUau9Lw3VJZ97Pm9cuPhZEFMkVRdifFfX8j3m3BM3ZMeUUYOV74FGMSsc-06ZtI32BVqQsLYHw2gUs3EjPrdP0smkSzEKDUGeVaes8n/s550/7.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiP3Voah1HY3fuztkQZ8dMgf2zU7UJ55k4xsBmKGVUau9Lw3VJZ97Pm9cuPhZEFMkVRdifFfX8j3m3BM3ZMeUUYOV74FGMSsc-06ZtI32BVqQsLYHw2gUs3EjPrdP0smkSzEKDUGeVaes8n/s550/7.png" height="640" width="456" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8oV_yQ2MfS5lxWOMCvQHDz2UZDEm1LfiCvm-Hu7-GSpj5lT_TrYB0iNL-WPdTbmZJwZWtpzZ9A2HBaGvwpMGQ6n_q_nuwvGGKoNOh18EX5SWxJn0-HcqKmj8am1KofZEfBcQtyVQebDNG/s549/8.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg8oV_yQ2MfS5lxWOMCvQHDz2UZDEm1LfiCvm-Hu7-GSpj5lT_TrYB0iNL-WPdTbmZJwZWtpzZ9A2HBaGvwpMGQ6n_q_nuwvGGKoNOh18EX5SWxJn0-HcqKmj8am1KofZEfBcQtyVQebDNG/s549/8.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRouALu8DPKajARkCSAE2lwP7i5kTZKNl8qaJSlqPMR9z-7WAJS0q4N06WRmXcXYWf2dlU3R4_DPELQlSkD3495cElMwrl1TAtKTZYOWJQpuFYN_MnhrtmGvtvQhL8ZKj6YxTAKfS8ilyP/s550/9.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRouALu8DPKajARkCSAE2lwP7i5kTZKNl8qaJSlqPMR9z-7WAJS0q4N06WRmXcXYWf2dlU3R4_DPELQlSkD3495cElMwrl1TAtKTZYOWJQpuFYN_MnhrtmGvtvQhL8ZKj6YxTAKfS8ilyP/s550/9.png" height="640" width="452" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRPB1zKFf4aQ0bJNLzhoqOVWReBYDiTI8zUlJV_1xtSMStpNkYX3edlewlYyDA_jwgn47AThlC9sXlZD3e00baFkLDscD7EFV9g9LB4DlhXEy88Cv2f-YD06VeG8MBXaD3JVOfQFdANzO8/s549/10.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgRPB1zKFf4aQ0bJNLzhoqOVWReBYDiTI8zUlJV_1xtSMStpNkYX3edlewlYyDA_jwgn47AThlC9sXlZD3e00baFkLDscD7EFV9g9LB4DlhXEy88Cv2f-YD06VeG8MBXaD3JVOfQFdANzO8/s549/10.png" height="640" width="454" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mogłam oderwać wzroku od punktu dotyczącego związków. Po co o tym wspomniał?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Więc, to tylko dotyczy naszej dwójki? Nikogo więcej? - zapytałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ted skinął głową. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, no i każdego kto pełni jakąś rolę w naszej firmie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Dziwne. To powinno dotyczyć tylko nas dwojga. Zayn też się liczy?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to na przykład Amber i Dave?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiwnął potakująco.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A James też? On kiedyś pracował w kawiarni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak mi się wydaje. - wzruszył ramionami, ale wydawało mi się, że chce coś jeszcze powiedzieć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chciałam wspomnieć o Zaynie, ale mógłby zorientować się, że coś jest na rzeczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jeszcze kogoś chcesz dodać do listy osób, które potencjalnie możesz bzyknąć? - zapytał unosząc jedną brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam czoło. Tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie. - pokręciłam przecząco głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Prychnął pod nosem, a ja zmierzyłam go wzrokiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- A co z panem Malikiem? - uniósł brew. Głośno przełknęłam ślinę. Co?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co z nim? - zmarszczyłam czoło, czekając na mojego Oskara, za wybitne osiągnięcia aktorskie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Koleś ma na ciebie oko, Re. - Ted popatrzył na mnie z góry, ale nie mogłam nic odczytać z jego wyrazu twarzy. Beznamiętnie wzruszyłam ramionami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No i gdybym go przeleciała, to co byś niby zrobił? - rzuciłam drażniąc się z nim i mając nadzieję, że mimo wszystko odbierze to jako żart. Zachichotał pod nosem. Och, słodki Jezu. Myśli, że się z nim droczę, ale w głębi duszy... Tak naprawdę... To wcale nie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem, że byś tego nie zrobiła, ale jeśli już... - wzruszył ramionami - Twój wybór. To znaczy, właściwie to nawet pomogłoby rozwojowi firmy, jeśli mam być szczery. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmierzyłam go wymownym spojrzeniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wykorzystałabym go, jeśli to masz na myśli.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re, żartowałem. Umowa dotyczy tylko nas. - ulga przepełniła moje ciało, a on zaczął przyglądać mi się przez przymrużone powieki, ale chyba postanowił nie wnikać. - Wiem, że byś go nie wykorzystała. Jest hojny, na serio hojny, wiesz dziesięć milionów... - zagwizdał - Cieszyłbym się z połowy miliona, ale nie, szurnięty drań chciał umoczyć więcej. Co mu powiedziałaś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Huh? - popatrzyłam na niego skonsternowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Na tym pierwszym spotkaniu w Bradford. - rzucił powoli tracąc cierpliwość.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, no po prostu powiedziałam, że chcesz rozbudować firmę, ale nie mamy na to kasy. - wzruszyłam ramionami i zaryzykowałam podnosząc na niego wzrok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wydawał się zajęty swoimi własnymi rozmyślaniami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cóż, zadziałało. Nie jestem jednak pewien, czy wpływ na to miały twoje słowa, czy to jak się zachowywałaś. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jak się zachowywałam?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co? - zapytałam skonsternowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nic. Po prostu rób to co robiłaś do tej pory. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czyli?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem. Jak już mówiłem wcześniej, facet ma na ciebie oko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ted wręczył mi długopis i z lekkim wahaniem podpisałam wykropkowaną linię. Oddałam mu naręcze papierów, a on westchnął głośno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek to powiem, ale Re... - uśmiechnął się i wyciągnął dłoń w moją stronę. - Będziemy świetnymi partnerami biznesowymi. - prawie się zakrztusiłam. Nigdy, przenigdy, przez myśl by mi nie przeszło, że z ust samolubnego Ted'a mogą wydostać się takie słowa. Że też nikt tego nie nagrywa. To takie dziwne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chwyciłam jego rękę i upewniając się wcześniej, że mój uścisk jest wystarczająco pewny, pokiwałam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak, już jesteśmy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nadal nie chcesz przejąć tej firmy? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Cofnęłam rękę i marszcząc czoło, zamaszyście pokręciłam głową. Zachichotał pod nosem i zauważyłam, że chyba po raz pierwszy naprawdę się wyluzował. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com118tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-6481592297877554192013-06-27T00:21:00.000+01:002013-06-27T00:21:21.960+01:00Rozdział 17.Wszędzie było światło. Jasne, ciepłe, przenikające światło, które starałam się odgrodzić od moich oczu, jeszcze przez kilka chwil. Chciałam się przed nim ukryć, na parę dodatkowych minut, ale było zbyt silne i w końcu całkiem się rozbudziłam. Ziewnęłam głośno, ale zaraz zaczęłam rozmyślać nad wydarzeniami z poprzedniej nocy. Uprawiałam seks. Przyjemny seks z Zaynem Malikiem? Uśmiech sam wdarł mi się na usta. Usiadłam szybko i spojrzałam na puste miejsce obok mnie. Nie było go. Jednorazowy numerek? Przeniosłam wzrok na szafkę nocną, żeby sprawdzić godzinę, ale moją uwagę przykuła mała karteczka zaadresowana moim imieniem. Rozłożyłam ją i okazało się, że jest od Zayna.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHP5mUqUaRWkdSvBS8tyNUe2GWb_q0aya9afvy5rT4rpGP0vulxJme8x4Okldeie9l5mJHvvTgpOv-rCELDFVo5Lr_01ZCTvFk0UDV-0LVy3B3HqJXeNOJFNapTGcQ0hQy4FzJIz-llc3m/s1600/i-papeteria-mini-drzewo-zycia.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhHP5mUqUaRWkdSvBS8tyNUe2GWb_q0aya9afvy5rT4rpGP0vulxJme8x4Okldeie9l5mJHvvTgpOv-rCELDFVo5Lr_01ZCTvFk0UDV-0LVy3B3HqJXeNOJFNapTGcQ0hQy4FzJIz-llc3m/s1600/i-papeteria-mini-drzewo-zycia.jpg" height="286" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nieco więcej trudności? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zdezorientowana, odłożyłam kartkę z powrotem na stolik. Obrazy z poprzedniej nocy zaczęły napływać falami do mojej głowy. To, jak mnie całował, dotykał, to jak wiedział, gdzie dotykać i przyjemność, którą mi ofiarował. O mój Boże... Dwa orgazmy. Chcę więcej seksu! Jezu, Re. Ogarnij się. Nie miałam pojęcia do czego zdolne jest moje ciało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wtuliłam się w ciepłą kołdrę, czując jak delikatnie otula moje nagie ciało. Jak na zawołanie, mój telefon zaczął dzwonić. Sięgnęłam po swojego Malik Cella i przycisnęłam go do ucha.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Halo?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry, panno Green. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę. Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - bąknął i wydawało mi się, że jest lekko... zawstydzony? - Jak się czujesz? - zapytał, kiedy zaczęłam się przeciągać.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobrze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Naprawdę? - w jego głosie wyczułam niedowierzanie i chyba rozbawienie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, moje ciało nadal było zmęczone i słabe. Wstałam i właśnie wtedy poczułam ból w dolnych częściach mojego ciała. Skrzywiłam się. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um.. Err.. Trochę jestem obolała. - wymamrotałam nieśmiało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaśmiał się cicho, na co przewróciłam oczami. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest pani porządnie i doszczętnie przepieprzona, panno Greene. Co robisz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jego głos był przepełniony chłopięcą radością, ale skrywał uwodzicielską nutkę i nawet ja się zaczerwieniłam. Jestem doszczętnie przepieprzona i mam na to bolesne dowody. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, dopiero się obudziłam. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cóż, mam nadzieję, że będzie pani gotowa, kiedy wpadnę, żeby się z panią zobaczyć, panno Greene. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wpadniesz do mnie?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tak.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Teraz?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Niedługo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra. W takim razie, do zobaczenia niedługo. - powiedziałam z wahaniem w głosie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- W rzeczy samej. Nara, Maleńka. - usłyszałam jego chichot i wyobraziłam sobie ten piękny uśmiech. Chwilę później na linii zapanowała głucha cisza. Rozłączył się. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnęłam się szeroko. Może to jednak nie był jednorazowy numerek? Odrzuciłam telefon na materac i powoli ruszyłam do łazienki, czując nieprzyjemny ból, tam, na dole. Ałć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wzięłam szybki prysznic, czując ulgę, gdy ciepła woda koiła moje osłabione ciało. Umyłam włosy jakimś cholernie drogim szamponem i nałożyłam na nie odżywkę. Och, jaki ładny zapach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Ubrałam się w codzienne jeansy i koszulkę i odnalazłam porzuconą na łóżku komórkę. Kiedy odchyliłam poły pościeli zobaczyłam plamę krwi na prześcieradle. Oczy szerzej otworzyły mi się ze zdziwienia. Jasna cholera. Z powrotem przykryłam poplamione łóżko i nerwowo potarłam palcami czoło. Powinnam się była tego spodziewać? Byłam, aż tak... ciasna? Zaczerwieniłam się na samą myśl. Jezu, nie miałam pojęcia, że będę krwawić. Myślałam, ze to zdarza się tylko za pierwszym razem, poza tym wtedy bolało mnie tak bardzo... Przygryzłam wargę. Tamta noc należy do przeszłości. Muszę przestać o tym myśleć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Chwyciłam komórkę i sprawdziłam godzinę. Była dopiero 10:43. Obudziłam się wcześniej, niż się spodziewałam. Otwierając drzwi od mojej sypialni, momentalnie usłyszałam jak konwersacja pomiędzy James'em a Amber ucichła. No to jedziemy. Wzięłam głęboki oddech i odwróciłam się w stronę kanapy, na której oboje siedzieli. Jezu, naprawdę zaczynało mnie wszystko boleć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cześć. - bąknęłam niepewnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Oczy Amber błysnęły żywym ogniem. Wzrok pragnący jedynie przesłuchać mnie w celu uzyskania wszystkich informacji. Wyłączyła telewizor, a James popatrzył na mnie lekko zmartwiony.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co się, kurwa, wczoraj stało? - dziewczyna zapytała wyraźnie zbita z tropu. Wstała i podeszła w moją stronę. Zatrzymała się tuż przede mną i zaplotła ręce na piersiach. Jej oczy skanowały uważnie moją twarz.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nic. - największe kłamstwo świata.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, Re. Nie karm mnie tymi gównianymi gadkami. Powiedz mi. Co się stało? - uśmiechnęła się, ale jej oczy pozostały chłodne.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Niekomfortowo zakołysałam się na stopach. Bzykaliśmy się, bo był napalony, no i chciał, jak to ujął, naprawić sytuację. Szeroko otworzyła usta ze zdziwienia, a ja zamarłam. Błagam, Boże. Nie mów, że ja powiedziałam to na głos. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co masz na szyi? - zrobiła jeszcze jeden krok bliżej i odgarnęła włosy z mojego ramienia. Zrelaksowałam się nieco, ale zaraz zmarszczyłam czoło. Co mam na szyi? Po chwili sobie przypomniałam. Mam malinkę. Potarłam dłonią naznaczone miejsce. Cholera!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zauważyła moje nagłe zdenerwowanie i zmrużyła oczy. Znam to spojrzenie!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re! Ty... Naprawdę?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczerwieniłam się i zdałam sobie sprawę, że już wie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O mój Boże. Ty! Ty to naprawdę zrobiłaś! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Doszłaś? - o, mój, Boże. Ona nie ma żadnych zahamowań. - Re, błagam cię, odpowiedz na moje pytanie. Czekałam na ten dzień od... zawsze! - jej tęczówki rozszerzyły się z podekscytowania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaczęłam się chichrać, a ona dołączyła sekundę później. Spojrzałam ponad jej ramieniem na James'a. Chłopak wpatrywał się w nas z szokiem wymalowanym na twarzy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- James idź sobie! Musimy przeprowadzić kobiecą rozmowę! - wymamrotała Amber, przekręcając głowę w jego stronę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Czemu nie możecie po prostu wyjść do innego pokoju? - bąknął niezadowolony - Poza tym, doprowadziłem kiedyś dziewczynę do orgazmu, więc wszystko jest w porządku. Możecie o tym przy mnie gadać. - wzruszył ramionami, ale widziałam dumę w jego oczach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, James. Idź sobie.. - tym razem to ja się odezwałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dobra! - przewrócił oczami i ruszył do swojej sypialni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiedy tylko chłopak zniknął za drzwiami pokoju, Amber skoczyła na kanapę i poklepała miejsce obok siebie. Jej uśmiech odzwierciedlał również moje podekscytowanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok! Siadaj! Opowiadaj!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co mam opowiadać? - zapytałam, powoli moszcząc się na sofie. Ałć. Teraz już rozumiem, co Zayn miał na myśli, mówiąc, że pewne rzeczy mogą sprawiać mi nieco więcej trudności. Jezu, powinnam była pamiętać ten ból.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No, jak było? Zacznij od początku, jakby.... Dlaczego żeś, kurwa, wróciła od niego zaryczana? - jej twarz spoważniała, a wszystkie oznaki ekscytacji zniknęły. Poruszyłam się niekomfortowo. Ałć.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, zrobił coś... - rzuciłam piskliwym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To jebaniec! - przerwała mi cedząc przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale kiedy od niego wyszłam, on przyszedł tutaj... - dodałam, co było oczywiste.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To wiem, ale co się wydarzyło? To znaczy wiem, że się pieprzyliście...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uniosłam rękę, żeby zatrzymać ją przed dokończenia zdania. Jest taka bezpośrednia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Powiedziałam mu prawdę. - bąknęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jej usta były szeroko otwarte i musiałam spojrzeć dwa razy, żeby upewnić się, czy rzeczywiście dobrze widzę. Była w szoku. To taki rzadki widok. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O Devonie? Powiedziałaś mu! - skinęłam głową - I jak to przyjął?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, był..., uh, dociekliwy i zszokowany. - tak samo jak ty, ale co chwila przeczesywał włosy palcami. Och, jego włosy są takie miękkie. Chciałabym je znowu poczuć pod moimi dłońmi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I potem słodko się kochaliście? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zachichotałam zawstydzona.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, on się nie kocha. On się pieprzy, ostro. - wymamrotałam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Serio? Cóż, to było do przewidzenia, no bo spójrz na niego. Koleś jest gorącym skurwysynem. - pokiwała głową zgadzając się ze swoimi słowami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiem. - zaczerwieniłam się, a ona zaśmiała się z mojej reakcji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No więc, doszłaś?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Moje policzki oblały się jeszcze intensywniejszym odcieniem różu, a ona wytrzeszczyła swoje oczy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O mój Boże! Doprowadził cię do orgazmu, tak?! Jezu, Re! Musi być niesamowity! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie mogę porównać. - wzruszyłam ramionami, ale uśmiech nie schodził z mojej twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie musisz porównywać, Re. Zdajesz sobie sprawę, że musiałam przespać się z czterema kolesiami i dopiero ostatni sprawił, że doszłam? A ty nagle spotykasz wystrzałowego miliardera, który dopiero co wpakował się w twoje życie i ot tak sprawił że miałaś orgazm? - jej oczy niebezpiecznie wychylały się z oczodołów i zaczęłam się o nią martwić - Stara, gdzie mogę sobie takiego znaleźć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Usłyszałyśmy wymowne odchrząknięcie i obie podążyłyśmy wzrokiem w stronę drzwi wejściowych, w których stał James z Zaynem. Ten drugi wyglądał na wyraźnie rozbawionego i kiedy to zauważyłam, jeszcze bardziej się zaczerwieniłam. Och, Boże. Jak dużo słyszał?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry, panno Coventry. - uśmiechnął się grzecznie do Amber, a po chwili przeniósł swoją uwagę na mnie. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy dostrzegł z jakim trudem ponoszę się z kanapy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Panno Greene. - ałć!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Hej. - odpowiedziałam z nieśmiałym uśmiechem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach... James, może powinniśmy iść obczaić to miejsce, do którego mieliśmy zajrzeć? - zapytała Amber, podchodząc do chłopaka i chwyciła go za ramie, odciągając od Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jakie miejsce? - popatrzył na nią skonsternowany, wyrywając się z jej uścisku.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przekręciłam głowę na bok i przypatrywałam się ich interakcji. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To, kurwa, miejsce, wiesz! - rzuciła poddenerwowana Amber.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Achh... Nie, nie wiem? - posłał jej zdziwione spojrzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po prostu rusz dupę. - bąknęła patrząc na niego wymownie. Och, rozumiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, to miejsce! - o, boże. James jest beznadziejnym kłamcą, tak samo jak ja. - No, chodźmy zobaczyć to miejsce. Nara, Maleńka! - pomachał do mnie chłopak, na co odpowiedziałam tym samym.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Oboje ruszyli w stronę drzwi kłócąc się półgłosami i szturchając co chwilę. Zayn nie spuszczał oczu z James'a. Nadal coś do niego ma? Byłoby prościej gdybym poszła z Zaynem po prostu do mojego pokoju. Właściwie, to w sumie nie, bo zobaczyłby wtedy prześcieradło. A może już je widział, tylko nie chciał nic mówić. Mimo wszystko miałam nadzieję, że go nie widział.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Cieszę się, że znowu panią widzę, panno Greene. - podszedł do mnie pewnym i seksownym krokiem. Miał na sobie czarne jeansy i koszulkę tego samego koloru. Wyglądał dość neutralnie. Jego oszałamiający zapach momentalnie mnie otoczył.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ciebie też miło widzieć. - odpowiedziałam. Zatrzymał się, górując nade mną wzrostem i pochylił nieco głowę, by cmoknąć mnie w usta.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jesteś bardzo silną dziewczyną, Re. Podziwiam cię. - wymamrotał cicho. Wplótł palce w moje włosy i złączył nasze wargi. Pogłębił pocałunek, przyciskając nasze ciała. Był twardy. Jego penis napierał na mój brzuch. Och, Boże. Nagle oderwał się od moich ust, by zaczerpnąć powietrza. Z trudem oddychałam, czując jego ciało przyparte nadal do mojego. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oddałbym wszystko, żeby się z tobą teraz pieprzyć, Victoria. - szepnął uwodzicielsko. Och. - Ale jesteś obolała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie! No i co z tego? Pieprz się ze mną! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jadłaś śniadanie? - zapytał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pokiwałam przecząco głową, a on pogładził wierzchem dłoni mój policzek. Jest taki dotykalski.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to musisz umierać z głodu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Trochę faktycznie jestem głodna. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Uśmiechnął się tajemniczo.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Rozumiem. Bardzo chciałbym, żebyś wróciła ze mną do mojego apartamentu, Victorio. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, a on spojrzał na mnie wymownie. O, Jezu. Prawie zapomniałam. Uwolniłam wargę i podniosłam na niego wzrok. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ja też bym chciała. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
***</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mark wysadził nas tuż pod windami, na podziemnym parkingu samochodowym. W alejce nr 10 zauważyłam zaparkowane Ferrari, Bentleya i Audi SUV'a. Zayn pociągnął mnie za rękę, na co przeniosłam na niego moją uwagę. Gestem dłoni wskazał na otwarte drzwi windy, a ja głośno przełknęłam ślinę. Gdy znaleźliśmy się w środku, metalowa powłoka zasunęła się z szumem. Po chwili jedynym dźwiękiem, który słyszałam była ta denerwująca muzyczka, lecąca cicho z każdej strony. Ścisnął moją dłoń i poczułam przepływ elektryzującego pożądania między naszym dotykiem. Unormowałam oddech i podniosłam na niego wzrok. Kciukiem lekko pocierał knykcie moich palców. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań. - bąknął, ale wyczułam rozbawienie, dostrzegłam je również w jego tęczówkach - Victoria, jesteś obolała i mimo, że jedyne o czym teraz myślę, to żeby cię tu przelecieć, ale nie mogę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Na moją twarz powoli wdzierał się szeroki uśmiech, więc starałam się ją ukryć. Och, chce mnie? Pożądanie wypełniło moje ciało. Nie mogłam pozbyć się tego głupkowatego uśmiechu z mojej buzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Drzwi rozsunęły się z charakterystycznym dźwiękiem, a on zmarszczył czoło. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ach, te windy... - wymamrotał sam do siebie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozpoznałam mahoniowe drzwi wejściowe. Zayn złapał mnie za ramię i zatrzymał, marszcząc brwi i chwytając za klamkę. Otworzył drewnianą powłokę i zaskoczył mnie widok Mark'a. Podskoczyłam przestraszona, a z moich ust wyrwało się krótkie piśnięcie. Jak on się tu kurwa znalazł przed nami?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Mark też się wzdrygnął, ale zaraz powrócił do swojej normalnej postawy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jezus, Victoria. Uspokój się. - bąknął Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Panno Greene, proszę pana. - przywitał nas ochroniarz. Widziałam rozbawienie w jego oczach i momentalnie się zaczerwieniłam. Uśmiechnęłam się do niego zawstydzona, kiedy przechodziliśmy przez hol. Zamarłam, kiedy na kanapie dostrzegłam siedzącą blondynkę. W tym samym momencie poczułam za sobą spięte ciało Zayna, który prawdopodobnie też ją zauważył.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pani Donaldson, proszę pana. - Mark w końcu postanowił ją zaanonsować, jakby trochę za późno. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn. - podniosła się i wtedy zdałam sobie sprawę kim jest. Widziałam już ją wcześniej.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Pani Donaldson? To ta babka, która tak wkurzyła Zayna, podczas naszego...err... spotkania? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma. - odpowiedział Zayn, a w jego głosie pobrzmiewało zdziwienie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, Zayn. Nie wiedziałam, że masz towarzystwo. - wyglądała na skonsternowaną, kiedy przeniosła na mnie chłodne oczy. Uśmiechnęła się, ale nie był to szczery uśmiech. Czemu jest taka atrakcyjna? Była ubrana cała na czarno. Obcisłe jegginsy, koszulka idealnie opinająca jej figurę, fryzura prosto z salonu. Ile ona właściwie ma lat? Wyglądała na starszą, zarówno ode mnie, jak i od Zayna.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mówiłem ci dzisiaj rano, Emmo, że jestem zajęty. - odparł.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och, więc przypuszczam, że to kolejne spotkanie z panną Greene. - uśmiechnęła się, ale było w niej coś, co nie pozwalało mi czuć się dobrze w jej towarzystwie. Zachowywała się jak łowca, jakiś drapieżnik. Skąd mnie zna? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Witam, Victorio. Mam na imię Emma. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victorio? - bąknęłam i prychnęłam pod nosem. Zayn zacieśnił swoje palce wokół mojej dłoni. - Nazywaj mnie Re. - wymamrotałam nieśmiało.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wiesz, że nie lubię się powtarzać, Emmo. - Zayn uniósł jedną brew. Linia jego szczęki zarysowała się wyraźniej, wyprostował ramiona, a jego barki momentalnie się poszerzyły. Jest zły? Bo nawet mimo tego, że jego ciało jest tak spięte, jego twarz nie wyraża żadnych emocji.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn, to ważne. - odpowiedziała Emma drżącym głosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Och. - zakołysał się na stopach i z wdziękiem ruszył w stronę wysepki kuchennej. Gdy się przy niej zatrzymał, odwrócił się i spojrzał na mnie i na Emmę. Głośno przełknęłam ślinę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria. Chodź tutaj. - wyciągnął butelkę Chardonnay. Och, pyszności. Posłuchałam go i niepewnym krokiem podążyłam w jego stronę. Ostrożnie umiejscowiłam się na krzesełku barowym, nadal odczuwając nieprzyjemny dyskomfort tam, na dole. Emma zrobiła to samo, ale postanowiła usiąść o stołek dalej. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zayn odkorkował szampana i nalał musującego płynu do kieliszków. Zanim wypełnił nim ostatni, podniósł wzrok i popatrzył na mnie. Podniósł butelkę i uniósł brew. Domyślam się, że mentalnie pytał, czy też mam ochotę? Potrząsnęłam głową, a on zmarszczył czoło zdezorientowany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma, o co chodzi? - przeniósł na nią swoją uwagę, kiedy akurat pociągała niewielki łyk szampana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Momentalnie straciłam apetyt. Zayn obszedł blat i zajął miejsce między nami, chwytając mnie za rękę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nie mogłam nic na to poradzić, myślałam tylko o tym, że tam gdzie teraz leżą jej idealnie wypielęgnowane dłonie, wcześniej leżał mój tyłek. Wyszczerzyłam zęby w szerokim uśmiechu. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Emma westchnęła przenosząc wzrok z Zayna, na mnie. Wyglądała na zdenerwowaną. Po chwili Zayn również na mnie spojrzał i znowu poczułam się jakbym tylko w czymś przeszkadzała. Chciałam wstać, ale zacieśnił uścisk naszych dłoni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Gdzie idziesz? - zapytał i zauważyłam jak między jego brwiami zamajaczyła zmarszczka.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um, zostawię was samych, żebyście mogli porozmawiać. - wymamrotałam. Emma przypatrywała się naszej interakcji i temu, jak Zayn skupia na mnie całą swoją uwagę. Z trudem przełknęłam ślinę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zostań. Wszystko jest w porządku. - wiedziałam, że to nie była prośba, tylko polecenie. Odetchnęłam nerwowo i z powrotem zajęłam miejsce na krzesełku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn, wolałabym zostać z tobą na osobności, to naprawdę ważne. - wyszeptała, pochylając się w jego stronę i chwytając go za ramie. Och, nadal cię słyszę. Suko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma, nie martw się. Ufam jej, ona ufa mi. Wszystko jest w porządku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęła głośno i przygryzła dolną wargę.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Emma... - rzucił lekko zniecierpliwiony Zayn, starając się zachęcić ją do mówienia.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wyprostowała się na stołku i odetchnęła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chodzi o Taylor'a. - bąknęła, przygryzając dolną wargę, po czym pociągnęła łyk szampana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kto to Taylor?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- O co chodzi z Taylor'em? - zapytał skonsternowany Zayn - Myślałem, że ten skurwiel już zniknął. - syknął zdenerwowany. Popatrzyła na niego ze współczuciem i ponownie chwyciła go za rękę, kciukiem pocierając skórę, jego dłoni. Zdałam sobie sprawę, że wlepiam w nią mało przyjazny wzrok.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uspokój się. - wyszeptała kojącym głosem. Momentalnie się zrelaksował, a ona znowu westchnęła i przygryzła wargę. - Wrócił. Ale..on wie. Wie o nas, Zayn. Szantażuje mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Szantażuje? Zayn cały się spiął, a ja zmarszczyłam brwi. O nas? Mają jakąś wspólną przeszłość? To cholernie żenujące.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak to cię szantażuje, Emma? Czym? - głos Zayna był szorstki, zbyt szorstki i starałam się uwolnić dłoń z jego uścisku, ale trzymał mnie naprawdę mocno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tym, że powie o nas twojej matce, jeśli nie dam mu pieniędzy. Nie chcę narażać przyjaźni mojej i twojej matki.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Co?! Teraz to dopiero mam mętlik w głowie. Chciałabym,żeby ktoś powiedział mi o co tutaj chodzi, ale to chyba nie jest przeznaczone dla moich uszu. Nie chcę tego słuchać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pieprzony dupek! Ile? - Zayn w końcu puścił moją rękę, ale nie wydaje mi się, żeby zdał sobie sprawę z tego, jak mocno mnie za nią trzymał. Potarłam obolałe miejsce, starając się szybciej doprowadzić krew do placów. Zayn, którego zdenerwowanie sięgało zenitu, przeczesał ręką włosy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pół miliona. - powiedziała niepewnym głosem, przenosząc swoją dłoń na jego ramię i pocierając je. To było dość intymne. To miało go uspokoić, czy co? Bo takie gesty szczerze wydają mi się trochę zbyt osobiste. Przestań go dotykać!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co dostaniesz w zamian, jeśli mu zapłacisz? - zapytał Zayn. Jego głos był surowy i ostry, wiedziałam że z trudnością się kontroluje. Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że zapomniał o mojej obecności.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Podpisze papiery rozwodowe. - odpowiedziała kobieta. Zayn westchnął i zmarszczył czoło. Popatrzył na mnie przez ułamek sekundy i wrócił na nią wzrokiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och, jednak nie. Wie, że tu jestem, a to spojrzenie właśnie to potwierdziło. Siedziałam oniemiała. Cóż za wyznanie! Papiery rozwodowe? Mieli romans? O mój Boże!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co zamierzasz zrobić? - wypalił spiętym głosem Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie wiem. Pięćset tysięcy funtów to dużo pieniędzy...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wcale nie. - chłopak zmarszczył brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn! - Emma zmrużyła oczy, mierząc go lodowatym spojrzeniem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dam ci te pieniądze. - zaoferował, na co ze zdziwienia otworzyłam buzię. Jasne, że wywali pół miliona funtów na jakąś podstarzałą babkę, lecącą na młodych facetów!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn, i tak zrobiłeś już wystarczająco dużo. - wymamrotała.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Tu chodzi o nas oboje Emma. - jego głos był zimny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Poruszyłam się niekomfortowo na moim krzesełku. Nie powinnam tego wysłuchiwać. Czy on nie zdaje sobie sprawy z tego jak dziwaczna jest ta sytuacja? Nie rozumiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Mam pieniądze, Zayn. - odparła.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- No to mu je daj. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jaką mam pewność, że nie blefuje?! - pochyliła się w jego stronę, a ja przygryzłam dolną wargę, kiedy zobaczyłam jak kładzie dłoń na jego kolanie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
On tego jednak nie zauważył. Jest zbyt wkurzony, żeby poczuć cokolwiek. Nienawidzę każdej sekundy tej sytuacji, ale zazdrość rozdziera mnie od środka, kiedy widzę jej rękę na jego nodze. Dlaczego jestem zazdrosna? Nie powinnam przecież być! Kurwa.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Każ mu najpierw podpisać papiery, a potem daj mu pieniądze. Mam już kompletnie dość tego skurwiela. - Zayn upił łyk szampana, a ja obserwowałam ruch jego Jabłka Adama, kiedy przełykał. Och, ma taką długą szyję. Zaczerwieniłam się momentalnie i włosami zakryłam malinkę widniejącą na mojej skórze. Jak mogłam o niej zapomnieć?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Emma uśmiechnęła się smutno i spuściła wzrok na swoje palce. Wyglądała jakby chciała coś powiedzieć, ale w porę się opanowała. Przygryzła wargę i popatrzyła prosto w jego oczy. Poruszył się na krześle.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie przygryzaj wargi. - wymamrotał.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wypuściła ją spomiędzy zębów, a ja szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Och! Mam dość całej tej popieprzonej konwersacji! Gwałtownie wstałam na równe nogi, a ich oczy momentalnie spoczęły na mnie, zaalarmowane moimi nagłymi ruchami. Głośno przełknęłam ślinę, kiedy zapanowała miażdżąca cisza. Znowu poczułam się jakbym wtargnęła w ich prywatność. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Coś nie tak? - zapytał Zayn. "Coś.Nie.Tak?" Siedzę przy stole z twoją eks kochanką, po tym jak wczorajszej nocy się pieprzyliśmy i to właśnie to, jest NIE TAK. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Um. Muszę iść do toalety. - popatrzyłam na niego, a on wpatrywał się w moje oczy, jakby coś w nich zgubił. Czego szukał? Zwątpienia? Kłamstwa? Czego?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ok. - kiwnął głową powoli i ostrożnie. Dość niezdarnie ruszyłam w stronę łazienki. Gdzie podział się Mark?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Po co ją tu przyprowadziłeś, Zayn? - usłyszałam głos Emmy, gdy tylko znalazłam się na rogiem, co momentalnie przykuło moją uwagę. Brzmiała na poirytowaną, jakby zadała mu już wiele pytań, na które nie usłyszała wcześniej odpowiedzi. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To naprawdę nie twój interes, Emmo. - odparł Zayn. Nawet mimo tego, że go nie widziałam, ton jego głosu wywołał ciarki w dole mojego kręgosłupa. Był taki chłodny.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jest dla ciebie zbyt niewinna. Naprawdę myślisz, że będzie w stanie znieść to jak wymagający i surowy jesteś? - odpowiedziała i brzmiała na zmartwioną. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zatrzymałam się w miejscu i słuchałam dalej. Hmmm.. To może być całkiem interesujące. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wygląd może być mylący. - odpowiedział i byłam niemal pewna, że zrobił to przez zaciśnięte zęby.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Prychnęła pod nosem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn, wiesz jak zimny potrafisz być. Sama widziałam, jeszcze wtedy w biurze, w Bradford, jak bardzo ją onieśmielałeś. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Brak odpowiedzi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przestań. - bąknął chłodno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęła głęboko.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Próbuję ci pomóc, a nie cię obrazić. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie potrzebuję twojej pomocy, Emma.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chcę ci tylko pokazać rażącą w oczy pomyłkę, z którą przyszło ci się mierzyć. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ona nie jest pomyłką.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ale będzie. Stanie się kłopotem, kiedy zacznie żywić do ciebie uczucia. Powiedziałeś jej jak to jest z twoimi uczuciami, Zayn?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Brak odpowiedzi. Zmarszczyłam czoło. O czym oni gadają?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oczywiście, że nie. - odpowiedziała na zadane przez siebie pytanie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odpieprz się, Emma. - syknął Zayn. W duchu zaczęłam składać mu owację na stojąco.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaśmiała się, ale to był przepełniony goryczą i smutkiem śmiech.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victorii nie uda ci się przerobić, Zayn. Najwyżej się nią znudzisz. Jestem pewna, że nie wytrzyma jednej nocy. Zwłaszcza znając ciebie. Daje ci góra tydzień i skończysz, szukając nowej seks zabawki, która będzie wiedziała jak sprostać twoim wygórowanym upodobaniom. Zniszczysz ją swoimi hardcorowymi tendenc...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wystarczy Emma! - głos Zayna, był jak ostrze przecinające powietrze i odbił się echem po pustym pomieszczeniu, a potem zapanowała cisza. Śmiertelna cisza. Cholera jasna. Zrobiłam krok w przód i w mieszkaniu rozległ się dźwięk mojego ruchu. Wygląda na to, że muszę wrócić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Uspokój się, Zayn. Wiesz, że nie wymyśliłam sobie tego gówna. - rzuciła słodkim głosikiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wzięłam głęboki wdech. Widziałam jak przyciszonym tonem stara się go uspokoić. Kiedy pojawiłam się na widoku, zamilkła i poklepała go ręką po plecach. Zatrzymałam się przy końcu blatu kuchennego, ale Zayn nawet na mnie nie popatrzył. O, Boże. To żenujące. Na serio żenujące. A fakt, że usłyszałam ich rozmowę, sprawia, że to jest jeszcze bardziej żenujące, bo oni nie wiedzą, że ja wiem. Cóż, właściwie to ich podsłuchiwałam, ale przyjmijmy, że usłyszałam to przypadkiem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Podeszłam powoli do miejsca, które zajmowałam zanim wyszłam i usiadłam na stołku. Zayn w końcu postanowił się poruszyć. Odwrócił się do mnie plecami i twarz skierował w stronę Emmy. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dokończymy tę rozmowę jutro. - powiedział poważnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęła i skinęła głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Oczywiście. Czekam z niecierpliwością. O tej co zwykle?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Kiwnął potakująco i wstał, kiedy oplotła go ramionami. Zawstydzona odwróciłam wzrok. Mają jakieś "jak zwykle"?!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Bardzo miło było cię poznać, Victorio. - powiedziała zbyt miłym głosem. Spierdalaj, kłamczucho!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re. - poprawiłam ją chłodno.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wybacz. Re. - odparła starając się wymusić przepraszający ton - Widzimy się później, Zayn.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Do widzenia, Emmo. - bąknął. Wydawał się zajęty swoimi własnymi myślami.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Słyszałam stukot jej szpilek, za każdym razem, gdy jej obcas spotykał się z podłogą, w drodze do drzwi. Pożegnała się z Mark'iem, który wyskoczył z nie-wiadomo-kąd, zostawiając nas samym w tej niezręcznej sytuacji. Oboje milczeliśmy. Panowała głucha cisza i coraz bardziej czułam się niekomfortowo. Zayn usiadł obok mnie, ale nie mogłam na niego spojrzeć. Chwycił mnie za rękę, ale szybko ją cofnęłam.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria? - jego głos krył zaniepokojenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zdajesz sobie sprawę z tego, jak żenujące to było? - powiedziałam miękko. Zbyt miękko. W powietrzu zawisły nieprzyjemne ciarki i wiem, że Zayn również je poczuł. Tym razem złapał moją dłoń nieco pewniej. Odetchnął głęboko i kątem oka widziałam, jak wolną ręką przeczesuje włosy, mocno ciągnąc je przy końcach. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, Victoria...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Za co konkretnie? Za to, że dowiedziałam się, że ta baba jest twoją byłą kochanką, czy za to, że najwyraźniej jest przyjaciółką twojej matki? Ile ona ma lat, Zayn? - przerwałam mu pewnym, ale cichym głosem. To wszystko nadal jest dziwne. Jakieś popieprzone! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Przepraszam, że postawiłem cię w takiej sytuacji, Victoria. Nie spodziewałem się, że będzie to tak wyglądać. Spójrz na mnie! </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zamknęłam oczy i odetchnęłam głośno. Byłam wstrząśnięta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ile. Lat? - powtórzyłam. Nie łap z nim kontaktu wzrokowego, Re. Niech cierpi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- 41. - odezwał się w końcu po dość długiej pauzie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia, ale nic nie powiedziałam. Potrząsnęłam tylko głową z niedowierzania.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Spójrz na mnie. - rzucił nieznoszącym sprzeciwu tonem. Poczułam ciarki w dole kręgosłupa, od razu przypominając sobie, jak zimny potrafi być.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Ile miałeś lat, kiedy to się zaczęło? - zapytałam i nareszcie znalazłam odwagę, żeby podnieść na niego wzrok. Śmiertelnie poważny wzrok. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- 16. - odparł chłodno. Ścisnął moją dłoń, a w jego oczach błysnął ból, zdradzający jakieś niezagojone rany.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jak długo to trwało? - zapytałam starając się pohamować emocje, ale byłam kompletnie zszokowana.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pięć lat. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- I nie wpadło ci do głowy, że ona jest starsza od ciebie o 18 lat. Zayn to jest...</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Odpuść sobie! - jego głos przeszył moje wnętrze milionem małych szpileczek wbijających się gdzie popadnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Nieprzyjazny wzrok, którym mnie obdarzył, sprawił, że momentalnie wróciłam do swojej skorupy. Zamilkłam w momencie, kiedy jego oczy pociemniały w gniewie. Jest zły. Bardzo zły. Głośno przełknęłam ślinę. To ten sam człowiek, któremu wyznałam najciemniejszy sekret z mojej przeszłości? To z tym mężczyzną, pieprzyłam się poprzedniej nocy? To na pewno on? Wczoraj był taki miły i ciepły i tak dobrze się z nim rozmawiało, ale teraz, znowu jest tylko rozzłoszczonym Zaynem. Spuściłam wzrok na moje uda.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co chcesz zjeść na śniadanie, Victoria? - zapytał - Patrz na mnie, kiedy do ciebie mówię. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnęłam i poniosłam wzrok. Szurnięty rządziciel. Jego oczy były zimne i ciemne i z całych sił starał się powstrzymać wyraz frustracji wdzierający się na jego twarz. Słowa Emmy odbiły się echem w mojej głowie. <i>"Naprawdę myślisz, że będzie w stanie znieść to jak wymagający i surowy jesteś?".</i></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Co chcesz zjeść, Victorio? - powtórzył łagodniejszym tonem.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Chyba straciłam apetyt. - wymamrotałam cicho.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Westchnął, nie przestając wpatrywać się w moje oczy. Wierzchem dłoni przejechał po moim policzku i chwycił mnie za podbródek. Pochylił się i delikatnie pocałował mnie w usta. Moja złość i zdenerwowanie zniknęły w mgnieniu oka, kiedy zatraciłam się w jego ustach. Moje ciało żyło własnym życiem, podstępnie zdradzając mnie kosztem jego dotyku. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Wybaczysz mi, Victorio? </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zaciągnęłam się powietrzem i zamknęłam oczy. Jego wargi pieściły linię mojej szczęki. Oddech miałam urywany, jakby dopasowywał się do jego. Och, zaraz tu chyba umrę. Zdradzieckie ciało, całkowicie mu się poddało. Jestem na niego zła, ale te jego eksperckie usta mnie rozpraszają.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- To skończyło się dwa lata temu. To zamknięta sprawa. - zapewnił wypowiadając słowa, nie odrywając warg od mojej szyi. Zatrzepotałam rzęsami, kiedy składał miękkie pocałunki na wrażliwej skórze. Dla mnie to nadal wydawało się dziwne. Szesnastolatek utrzymujący kontakty seksualne z trzydziestoczteroletnią, zamężną babą? To znaczy... Dlaczego akurat Zayn? Jak ja mogę odpuścić? Czemu on nie dostrzega tego jak.... dziwne to jest? Jak to się w ogóle zaczęło? To typowa mamuśka do posunięcia! Serio niezła, niewyglądająca na swój wiek, mamuśka do posunięcia. Czemu wygląda tak młodo? Och, ta kobieta tylko jeszcze bardziej działa mi na nerwy. Ale on ma rację. Muszę odpuścić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Re, rozluźnij się. Proszę. - chwycił moją twarz w swoje dłonie i spojrzał mi prosto w oczy. Zaczęłam się wiercić na krzesełku, a on puścił mi oczko. - Maleńka, musisz jeść.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, Zayn. Nie jestem już głodna. Na serio. - starałam się mu wytłumaczyć, ale zdążył już przywołać Marka i zlecić mu, by poszedł po jakąś panią Conrad. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Jeśli dobrze sobie przypominam, była pani głodna, panno Greene. Jesteś tu po to, żeby zjeść. Pani Conrad. - Zayn przywitał się z piękną kobietą o kasztanowych włosach. Wyglądała na około trzydziestu lat. Jej włosy były długie, ale brązowe, co mnie zaskoczyło, bo spodziewałam się kolejnej blondynki. Miała takie przyjazne oczy. Właściwie to cała jej aura była przyjemna i już zdążyłam ją polubić.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry, panie Malik. - odpowiedziała grzecznie i zwróciła się w moją stronę z lekką konsternacją na twarzy.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Pani Conrad, to jest Victoria Greene. - przedstawił mnie Zayn i wyczułam delikatność w jego głosie. Lubi ją, ale próbuje to ukryć. To widać jak cholera. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry, panno Green. Bardzo miło panią poznać. - kobieta zaszczebiotała radośnie i wiedziałam, że mówi szczerze.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. Naprawdę się uśmiechnęłam, bo po prostu dobrze czułam się w jej towarzystwie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Życzy sobie pan jakieś śniadanie, panie Malik? - zapytała wesoło, swobodnie poruszając się po kuchni. Och, więc to jego gosposia?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Panna Greene potrzebuje śniadania. Co chcesz zjeść, Victoria? - z powrotem przeniósł swoją uwagę na mnie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Przygryzłam wargę, a na jego twarzy pojawił się ten grymas. Zmarszczyłam czoło i uwolniłam wargę spomiędzy zębów. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Poproszę lekkiego omleta. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Z serem, pomidorem, bekonem i szpinakiem? - pani Conrad uniosła brew.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Wow! Zna się na swojej robocie. Niedokładnie to miałam na myśli, mówiąc "lekki", ale niech będzie. Kiwnęłam głową, a mój żołądek postanowił chyba dołączyć się do rozmowy, bo burknął coś niezrozumiale. Oplotłam rękami brzuch i popatrzyłam na Zayna. W rozbawieniu uniósł brwi, a moment później zmarszczył czoło, wyciągając swój Malik Cell z kieszeni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Brian. - rzucił - Tak. . . Jak? - momentalnie przeniósł na mnie wzrok, ale nie mogłam nic odczytać z jego twarzy - Nie. Powiedziałem jej. . . Wyślij mi e-mailem, muszę na to zerknąć. . . Z jego numerem. Chciałbym porozmawiać z nim osobiście. - przeczesał ręką włosy i westchnął pod nosem. - Dzięki, Brian. - rozłączył się, ale nie przestał wystukiwać czegoś na klawiaturze swojego telefonu. Chwilę po tym, jak odłożył go na blat, ten zabrzęczał, a on podniósł go z powrotem. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Panno Greene. - pani Conrad podsunęła mi talerz z pięknie prezentującym się omletem. Och, aż ślinka cienkie. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, ale jakoś nie mogłam zabrać się za jedzenie.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Victoria. Jedz. - rzucił rozkazująco Zayn, po raz kolejny wykazując się tą niezrozumiałą przeze mnie umiejętnością, czytania w moich myślach.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Zmarszczyłam brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie każ mi się powtarzać. - znowu się grymasi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Fuknęłam i sięgnęłam po nóż i widelec, które również podała mi ta miła kobieta. Ukroiłam kawałek omleta, a z niego wypłynął cudownie ciągnący się ser. Och, pychotka. Wzięłam porcję do ust i moje kubki smakowe niemal eksplodowały. To było wyśmienite.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Życzy sobie pani jeszcze czegoś, panno Greene? - zapytała pani Conrad.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Głośno przełknęłam zawartość ust, dławiąc się lekko i potrząsnęłam głową.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, dziękuję. To naprawdę smaczne. - uśmiechnęła się i wyszła z kuchni.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Do żołądka powędrował ostatni kęs i zdałam sobie sprawę, że znowu się przejadłam. Dzięki Bogu, miałam na sobie luźną koszulkę. Westchnęłam głośno i popatrzyłam na Zayna. Ciągle coś robił na swoim telefonie. Spojrzał na mnie, gdy podniosłam talerz i chciałam wstać. Ałć! Ja pierdolę!</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Nie, nie. Pani Conrad to zrobi. Usiądź. - delikatnie chwycił mnie za nadgarstki i z powrotem posadził na stołku. Wyglądał na rozkojarzonego, najwidoczniej tym, co tam wystukiwał na komórce. Momentalnie przycisnął telefon do ucha i znowu wyglądał na zdenerwowanego. Cały się spiął. Spiął się nawet za bardzo. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Brian. . . Tak. Mimo wszystko, wyślij mi to. . . Jaki jest problem? . . Naprawdę? . . Nie, nie. Mów dalej, zaintrygowałeś mnie. - nastąpiła cisza, ale widziałam jak z sekundy na sekundę jego złość wzrasta - Kurwa, żartujesz . . Ja pierdolę. Nie, proszę. Wyświadczyłeś nam wielką przysługę. Prześlij mi te informacje e-mailem, a ja się w tym rozpatrzę. . . Tak, profil osobisty też. . . Nie, będę bardziej niż szczęśliwy, jeśli porozmawiam z nim sam. Połącz mnie od razu. Jeszcze raz, dzięki, Brian. - Zayn głęboko zaciągnął się powietrzem, jego oddech był urywany. Uniósł swój kieliszek i dopił resztę szampana. Chwycił mnie za rękę i spojrzał mi w oczy, ale kompletnie nic nie mogłam odczytać z wyrazu jego twarzy. Nadal trzymał telefon przy swoim uchu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Zayn? - szepnęłam, a on tylko uniósł palec wskazujący, przykładając go do swoich ust. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Shhh... - lekko zmarszczył brwi.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Jestem ciekawa, o co tu chodzi?</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
- Panie Anderson. - odezwał się w końcu Zayn. Jego głos był chłodny, mrożący krew w żyłach i nieprzyjemny. Nazwisko, które wypowiedział powoli przedostało się przez moją podświadomość, prosto do najciemniejszego zakątka mojego umysłu.</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
Rozmawia z Devon'em. </div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: left;">
<br /></div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com206tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-79424531903545251842013-06-25T14:52:00.001+01:002013-06-25T14:52:33.872+01:00Rozdział 16.Milczał przez kilka długich sekund i to, że nie zareagował w najmniejszym stopniu strasznie mnie sfrustrowało. Mam kontynuować? Wyjaśnić? Co mam powiedzieć? Właśnie zdradziłam mu mój najciemniejszy sekret. Ufam mu na tyle? Ze zdenerwowania przygryzłam wargę. Kciukiem zaczął delikatnie pocierać kostki moich palców, serce stanęło mi na moment, a oddech przyspieszył. Jak on to robi? Dotyka malutkiego skrawka mojego ciała, a serce szaleje.<br />
- Czemu nie powiedziałaś mi o tym wcześniej? - jego pokerowa wcześniej twarz, zasnuta była frustracją.<br />
- Nie opowiadam o mojej przeszłości, każdemu nowo poznanemu człowiekowi. Krótko się znamy. - zaczęłam bawić się palcami, które akurat stały się bardzo interesującym obiektem moich obserwacji.<br />
- Spójrz na mnie. - jego głos był stanowczy, ale łagodny. Zmusiłam się by podnieść na niego wzrok. Jego oczy były surowe.<br />
- To się zdarzyło w Londynie, czy w Ameryce?<br />
- W Ameryce. Przeniosłam się do Londynu, kiedy miałam 18 lat.<br />
<br />
<i><span style="font-family: inherit;">-Tori! - ponad dudniącą muzyką usłyszałam krzyk Eleny. Stanęłam na palcach,żeby wzrokiem namierzyć ją w zatłoczonym, klaustrofobicznym pomieszczeniu, ale nigdzie nie mogłam jej dostrzec. Gdzież ona jest? </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Re! Tutaj! - ruszyłam w róg pomieszczenia, gdzie siedziała razem z Devonem, oplatającym ją ramieniem. Byłam pijana. Bardzo pijana. Ledwo stałam na własnych nogach.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Nigdy nie przyszło mi na myśl, że będę piła alkohol będąc niepełnoletnią, ale niedługo przeprowadzałam się do Londynu, więc jakoś nie bardzo mnie to obchodziło. Nie przejmowałam się konsekwencjami, jakie wysunie w moją stronę moja matka. Opadłam na siedzenie obok Eleny, chichocząc pod nosem i oparłam głowę o jej ramię. Przytuliła się do mnie i po chwili już obie śmiałyśmy się nie wiadomo z czego.<br />- Super dzisiaj zagrałaś! - przytuliła mnie mocniej i zdałam sobie sprawę, że alkohol wprawia mnie w stan kompletnej niemożności i nie miałam już siły sprzeciwiać się jej słowom i gestom. Uśmiechnęłam się przywołując w myślach wcześniejsze wydarzenia wieczoru. Elena przyjaźniła się z Tori Kelly, to dziwne że miałyśmy tak bardzo podobne imiona. Właśnie dlatego Elena mówiła na mnie Tori, zamiast Re, albo Victoria. Tori Kelly potrzebowała gitarzysty i właśnie wtedy Elena powiedziała jej o mnie. Byłam niesamowicie podekscytowana, że będę mogła dla niej zagrać. Była wspaniałym muzykiem, a jej historia była jak z bajki. Gwiazda YouTube, odkryta całkiem przypadkowo, teraz wypełniała ludźmi całe stadiony. Uwielbiałam dla niej grać, uwielbiałam grać na gitarze.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Myślisz, że Tori pozwoli mi jeszcze z nią zagrać? - powoli wypowiadałam słowa, które z wielkim oporem wydostawały się z moich ust. Och, jaka ta kanapa wygodna..</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Oczywiście! - poklepała mnie po kolanie, kiedy zaczęłam już odpływać w błogi sen.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Obudziłam się, a pokój momentalnie zaczął wirować. Nadal czułam na sobie działanie alkoholu. Jestem jeszcze pijana? Muzyka dudniła niemiłosiernie, a wokół mnie znajdowały się same zgłodniałe swoich ciał pary. To było dość niezręczne. Wstałam niepewnie i wyciągnęłam swoją komórkę. Cholera, trzecia nad ranem. Miałam być w domu o pierwszej. Przepychałam się przez tłum, czując się coraz bardziej trzeźwo. Było jeszcze lepiej, gdy uderzyło mnie chłodne powietrze. Kurwa, ale zimno. Gdzie jest Elena?</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Dzwoniłam do niej, ale nie odbierała telefonu. Kurwa! Nie mogę zadzwonić do mojej matki, bo mnie zabije! Wróciłam do środka, szwendając się po domu, odmawiając kolejnych kolejek i próbując uniknąć natarczywych łap chłopaków, starających się złapać mnie za tyłek, albo zmacać moje cycki. To takie frustrujące. Mimo, że byłam już chyba wszędzie, nadal jej nie znalazłam. Weszłam na górę, po kolei przeszukując poszczególne pokoje. Niektóre były puste, inne...err... zajęte, a jeszcze inne kompletnie zrujnowane. Ten dom był ogromny. Nie miałam zamiaru zaglądać do dwóch ostatnich pokoi, bo i tak widziałam już zbyt wiele. Szkoda było mi ludzi, do których należał ten dom, ale jakoś nie bardzo obchodziło mnie to w zaistniałej sytuacji. Musiałam znaleźć Elenę.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Re?! - poczułam ulgę, gdy usłyszałam Devona. Odwróciłam się by na niego spojrzeć. Wyglądał z jednego z pokoi, do których postanowiłam już nie wchodzić. No jasne, że musieli być w którymś z nich.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Devon! Widziałeś gdzieś El? - zapytałam lekko zmartwiona.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Uśmiechnął się pod nosem, a mnie przeszedł jakiś dziwny dreszcz. Nie mam pojęcia co Elena w nim widzi. Zawsze wydawał mi się lekko przerażający. Nie zrozumcie mnie źle, był przystojny i w ogóle, ale ja widziałam w nim coś złowieszczego. Jego oczy, były w najciemniejszym odcieniu zieleni, ale czarne jak smoła włosy, sprawiały, że wydawały się jaśniejsze. Był wysoki. Naprawdę wysoki, miał jakiś metr dziewięćdziesiąt wzrostu i perfekcyjną, atletyczną budowę. Był nastawiony jasno na swoje cele. Czegokolwiek chciał, zawsze znalazł sposób, żeby to zdobyć. Był pół Włochem, co wyjaśniało jego liczną rodzinę, ale nawet mimo tych wszystkich cech charakteru, nie czułam się zbyt komfortowo w jego towarzystwie. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Jest tutaj. - otworzył drzwi na oścież i odsunął się na bok, gestem ręki pokazując mi, bym weszła do środka. Zrobiłam to bez wahania, ale w środku nikogo nie było. Zatrzasnął za sobą drzwi i zamknął je. Moje oczy, kolejny raz omiotły spojrzeniem pokój. Nie było jej.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Gdzie ona jest? - zapytałam skonsternowana. Odwróciłam się twarzą do niego, szedł w moją stronę. Przekręciłam głowę w bok i oparłam dłoń o biodro. - Serio Devon, gdzie ona jest? - zachichotałam czując się bardziej niż niekomfortowo.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Chwycił mnie za ramię i popchnął w stronę ściany. Skrzywiłam się, ale szybko się pozbierałam.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Pierdolić Elenę, chcę ciebie. - wypalił, a ja podniosłam na niego wzrok. Moja dłoń w ekspresowym tempie powędrowała do jego policzka, zostawiając na nim czerwieniejący ślad. Złapał mnie za nadgarstki, mocno, i przycisnął je do ściany, tuż nad moją głową.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Spokojnie. - pochylił głowę do mojej szyi i głęboko zaciągnął się powietrzem - Nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej, Tori. - zagroził. Przywarł do mnie całym swoim ciałem, a ja ze wszystkich sił walczyłam, żeby się uwolnić. Był zbyt silny. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Zadziorna dziwka z ciebie. - bąknął - Nie ruszaj się!</span></i><br />
<span style="font-family: inherit;"><i>- Idź do diabła, Devon! - wysyczałam</i><i>.</i></span><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Jego oczy pociemniały, kiedy zmierzył moje ciało od góry do dołu. Zaśmiał się szyderczo, kiedy fuknęłam z odrazą. Przyprawiał mnie o mdłości.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Podoba ci się to, przecież widzę. Wgłębi duszy właśnie tego chcesz. Wiem o tym. - zmrużył oczy, a ja z trudem mogłam zaczerpnąć oddech.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Kurwa mać. Koleś ma totalne urojenia. Próbowałam uwolnić swoje nadgarstki z jego silnego uścisku, ale to tylko zachęciło go do trzymania mnie mocniej. Łzy zaczęły piec mnie pod powiekami, kiedy przygryzłam dolną wargę, starając się nie rozpłakać z bólu. Odwróciłam wzrok, próbując schować głowę między zagłębieniem szyi i ramieniem. Jesteś silna, Re. Dasz sobie radę.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Pochylił się jeszcze bardziej, przyciskając do mnie swoje ciało i wpił zęby w skórę mojej szyi. Jego zapach wwiercał się nieproszony w moje nozdrza. Zapach, którego nie chciałam czuć już nigdy więcej. Po chwili unieruchamiał moje nadgarstki tylko jedną dłonią i postanowiłam po raz kolejny spróbować ucieczki. Na nic. Wolną ręką podwinął moją spódniczkę, aż do momentu gdy zatrzymała się na mojej talii. Ścisnęłam nogi razem, żeby uniknąć jego dotyku w moim najbardziej intymnym i niewinnym miejscu. Złapał mnie za podbródek i zmusił, żebym na niego spojrzała. Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy łzy zaczęły przesłaniać mi wyraźne widzenie. Nie. Nie. Nie.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Pocałował mnie gwałtownie, jego język walczył o dominację. To było złe. Tak bardzo złe! Odwróciłam głowę, żeby go powstrzymać. Momentalnie zmierzył mnie surowym spojrzeniem.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Przestań! - krzyknęłam, a on szybko zakrył moje usta. Mocno ugryzłam go w palec, a on wymierzył mi policzek. Serio mnie uderzył. Jęknęłam z bólu, a on uśmiechnął się pod nosem. Dupek!</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Gdy odpinał swój pasek i rozsuwał rozporek starałam się wyślizgnąć z jego uścisku, korzystając z jego na wpół bezradnego stanu. Chciałam się uwolnić, ale był zbyt szybki. Chwycił za moje nadgarstki i przyciągnął mnie do siebie. Moje ręce powędrowały na jego klatkę, zapobiegając upadkowi na podłogę. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Nie ruszaj się, kurwa! - rzucił ostrzegawczo i popchnął mnie na łóżko. Usiadł na mnie okrakiem. Z całych sił próbowałam się uwolnić. Ponownie uderzyłam go w twarz, ale to tylko bardziej go rozwścieczyło. Jedną ręką przycisnął moje nadgarstki do materaca, tuż nad moją głową, gdy drugą, z łatwością zdarł ze mnie majtki. NIE! Łzy spływały po moich policzkach, kiedy jeszcze bardziej zaczęłam się wiercić i wykręcać spod niego. Nie! Nie! Nie! </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Jego erekcja wydostała się z bokserek, a ja wpadłam w panikę. Wcisnął mnie w materac, pochylając się do mojego ucha. Szepnął głosem, którego nigdy w życiu nie zapomnę. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Wyrucham cię tak ostro, że nie będziesz się mogła ruszyć.</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Ulokował się między moimi nogami i nie czekając długo, przedarł się przez moje dziewictwo. Oczy zaszły mi łzami, kiedy poczułam ogromy, palący ból w środku. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Devon! P..proszę. - mój głos był niepewny. Moja niewinność odeszła w zapomnienie. Ból, to jedyne co czułam. Żadnej przyjemności. Tylko ból, kiedy wbijał się we mnie ze zwierzęcą gwałtownością. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Tak, mała. Krzycz moje imię. - NIE! NIE! Boże, błagam, nie!</span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">Zwiększył tempo i byłam pewna, że będę jednym, wielkim, chodzącym siniakiem przez to ile siły używa przeciwko mnie. Moje oczy wypełnione były łzami. Ból był potworny. Nigdy więcej nie chciałam się już tak czuć. Przyjemność jaką z tego czerpał, zaczęła zbierać swoje żniwo. Jego uścisk powoli słabnął. Wykorzystałam okazję i chciałam uwolnić swoje ręce, ale ścisnął je mocniej, kiedy wbił się we mnie jeszcze raz. Zastygł w miejscu, a z jego ust uciekł gardłowy jęk. Opadł na moje ciało, a ja leżałam pod nim jak sparaliżowana. Cała się trzęsłam, z osłabienia, bólu, strachu. Nie mogłam się poruszyć. Nie umiałam już kontrolować łez. Czułam się brudna, obolała. Tak bardzo mnie wszytko bolało. Łkałam cicho. </span></i><br />
<i><span style="font-family: inherit;">- Och, mała..Nie bądź taka. - Devon puścił moje ręce, ale już nie próbowałam z nim walczyć. Poddałam się.</span></i><br />
<i><br /></i>
Zayn caly czas siedział w jednej pozycji. Wyglądał onieśmielająco i z całej siły starałam się powstrzymać łzy, kiedy wróciła do mnie ta okropna noc, która na zawsze zmieniła moje życie. Chciałam uciec od wspomnień, ale odkąd spotkałam Zayna, one cały czas kopały mnie w dupę. Teraz już wiedział. To sprawiło, że czułam się bardziej pewnie w jego towarzystwie, mimo że nadal onieśmielał mnie jak cholera. Wziął głęboki oddech, wyglądał na zatroskanego i sfrustrowanego.<br />
- Powiedziałaś Elenie?<i> - </i>zmarszczył brwi.<br />
Potrząsnęłam przecząco głową.<br />
- Czemu nie?!<br />
- Nie uwierzyłaby mi?! - wzruszyłam ramionami.<br />
- To dlatego przestałaś grać na gitarze? - popatrzył na mnie skonsternowany.<br />
- Można tak powiedzieć.<br />
Tym razem to on spuścił wzrok na swoje splecione dłonie. Widok zmartwionego Zayna był taki nowy.<br />
- Mówiłaś, że miałaś 19 lat, kiedy przestałaś grać. - powiedział znienacka.<br />
- Tak, i to prawda.<br />
- Więc jaki jest prawdziwy powód, tego że przestałaś grać? - zapytał.<br />
- To przypomina mi o tamtej nocy. Miałam 17 lat, kiedy ostatni raz grałam, ale próbowałam zacząć jeszcze raz, dwa lata temu, no ale nie poszło mi zbyt dobrze. - westchnęłam.<br />
- Zagrasz jeszcze kiedyś?<br />
Pokręciłam przecząco głową i przygryzłam dolną wargę. Nie powiedział nic, tylko zmrużył lekko oczy. Pochylił się nieco i delikatnie pociągnął za moją brodę, uwalniając wargę, jakby to był jakiś formalny gest.<br />
- Przepraszam, Victoria. Ja... po prostu staram się to sobie wszystko poukładać. Jak on się nazywa? - jego głos był spokojny. Śmiertelnie spokojny. Z trudem przełknęłam ślinę.<br />
- Um, Devon Anderson. - wymamrotałam.<br />
Wyciągnął swój telefon, a ja zmarszczyłam brwi. Co on robi? Wybrał numer i przycisnął komórkę do ucha.<br />
- Brian. - głos Zayna był surowy, formalny i widziałam z jakim trudem stara się zachować spokojny ton. - Anderson...Devon...Tak....Chyba, kurwa, żartujesz. - westchnął głośno i z frustracją przeczesał palcami włosy. Jego usta ułożyły się w cienką linię. - Więcej... A życie osobiste? - uniósł jedną brew.<br />
- Chuj mnie obchodzi, że jest menadżerem. . . Ma wylecieć. Natychmiast! . . . Dobrze. Dziękuję, Brian. - rozłączył się i spojrzał na mnie. Przekręcił głowę na bok i wytarł łzę z mojego policzka.<br />
- Zabije skurwysyna gołymi rękami, jeśli kiedykolwiek go zobaczę. - wysyczał przez zaciśnięte zęby.<br />
Zamarłam, powoli przełykając gulę, która uformowała się w moim gardle. Kurwa, czasem potrafi być przerażający.<br />
- Kto to był... Ten z kim rozmawiałeś przez telefon? - zapytałam, a on momentalnie zesztywniał.<br />
- Pracownik. - bąknął.<br />
Zmrużyłam oczy.<br />
- To działa w dwie strony, Zayn. Ja mówię. Ty mówisz.<br />
Uniósł jedną brew.<br />
- Jesteś pewna, że nie chcesz być stażystką w mojej firmie, Victoria? Jesteś niesamowitą negocjatorką.<br />
- Nie, Zayn. Dziękuję. - potrząsnęłam głową.<br />
Odetchnął głośniej i przeczesał ręką włosy.<br />
- Brian jest moim znajomym. Okazuje się, że tamten skurwiel dla mnie pracuje.<br />
Zmarszczyłam czoło. Nie jest chyba w Londynie, no nie?<br />
- W Ameryce, Victoria. - wyjaśnił, odpowiadając na moje niezadane pytanie. - Zwalniam tego popierdoleńca. Pracuje w jednym z moich hoteli w Kalifornii.<br />
Zdziwiona uniosłam brwi. W ogóle się tego nie spodziewałam. Odetchnęłam z trudem i spuściłam wzrok na nerwowo splecione palce.<br />
- Victoria. Nie masz pojęcia, jak mi przykro...<br />
Potrząsnęłam głową.<br />
- Nie. J..Jest w porządku.<br />
Chwycił moją twarz w swoje dłonie, a oddech momentalnie ugrzązł mi w gardle.<br />
- Możesz mi ufać, ja po prostu... - pokręcił głową ze współczuciem.<br />
- Nie wiedziałeś. - powiedziałam, kiedy wstał.<br />
- Nie rozumiesz, Victoria. - jego twarz wyrażała poirytowanie. Och, jego nastrój znowu się zmienił. Serio? Zauważył moją konsternację i zaczął chodzić od ściany do ściany, po moim pokoju. Obie dłonie równomiernie przeczesywały jego włosy. Gest, który zawsze wypełniony był frustracją. Obydwie dłonie? Podwójna złość. Zatrzymał się w miejscu i popatrzył na mnie.<br />
- Victoria, my... - zamilkł wskazując palcem na siebie, a potem na mnie - My? To? To się nie uda. - jego opanowanie i koncentracja, którą wykazywał się zazwyczaj uleciały w zapomnienie. Pogubiłam się.<br />
- Co? - zapytałam zdziwiona. O czym on gada?<br />
- Nie mogę znieść myśli, że mógłbym zrobić ci krzywdę. - tym razem jedna ręka powędrowała do jego włosów, a palce przeczesały je agresywnie. - Ja się pieprzę. Ostro. - jego oczy błysnęły surowym pożądaniem. Słowa, które wypowiedział kołatały się po moim wnętrzu. Te słowa! - Ja się nie kocham, ani nic z tych łagodnych, ckliwych pierdół.<br />
Z trudem przełknęłam ślinę. Łagodnych pierdół? Ostro? Za ostro, jak dla mnie? To właśnie próbuje mi powiedzieć? Usta miałam lekko rozchylone. Byłam skonsternowana i w niemałym szoku. Och. Czyli naprawdę myślał o mnie pod kątem erotycznym? Czemu mnie to bawi, akurat teraz, kiedy prowadzę z nim poważną rozmowę? Jestem taka głupia.<br />
- Nie chcę, żebyś myślała o tamtym skurwysynie, kiedy cię dotykam, w sposób, którego nie pochwalasz i nie przygryzaj tej wargi, Victoria, bo mnie rozpraszasz. - jego głos był lekko ochrypły, kiedy mi się przyglądał.<br />
- Przepraszam.<br />
- Nie przepraszaj. Po prostu chodzi o to, że ja też chciałbym ją przygryźć. Mocno.<br />
Och. Przygryzałam ją w ogóle? Nie zauważyłam. Spuściłam wzrok na moje rozedrgane dłonie. Jego słowa poruszyły mnie tak bardzo.<br />
- Victoria. - przyklęknął przede mną, obok łóżka. Powstrzymywałam się od przygryzienia wargi, kiedy sięgnął do mojego policzka i przejechał po nim opuszkami palców. Jego oczy były takie wyraziste, surowe, ciemne i jak mi się wydawało, błyszczące pożądaniem.<br />
- Chcę, żebyś zrozumiała, że to pierwszy raz, kiedy... - urwał w połowie zdania i zmarszczył brwi - To dla mnie trudne, panno Greene.<br />
Och, a więc wróciliśmy do panny Greene.<br />
- Co jest takiego trudnego?<br />
- Ta sytuacja. To znaczy, wiedziałem, że jesteś niedoświadczona. Jesteś taka tajemnicza i ostrożna za każdym razem, kiedy cię całuję, ale to... - przeczesał palcami swoje włosy - To spierdoliło całą sprawę!<br />
Potrząsnęłam głową. Co?<br />
- Przestań tak na mnie patrzeć! - skrzywił się.<br />
Przełknęłam ślinę, a on nieco się rozluźnił. No, przynajmniej się starał.<br />
- Przepraszam..J..ja po prostu nie rozumiem. - zmarszczyłam brwi, czując się całkowicie pogubiona.<br />
- Pozwól mi się z tobą kochać, Victoria. Chcę naprawić tę sytuację.<br />
Wow! Co? Tego się nie spodziewałam.<br />
- Myślałam, że ty się nie kochasz, ani nic z tych łagodnych, ckliwych pierdół. - zmrużyłam oczy, powtarzając jego wcześniejsze słowa.<br />
Uśmiechnął się do mnie szeroko, co od razu zaowocowało dziwnym uczuciem, tam. Wstał, ale oparł się rękoma po obu stronach moich nóg. Nie dotknął mnie jednak. Chciałam, żeby mnie dotknął. Dlaczego? Pochylił się lekko, tak, że znajdowaliśmy się teraz twarzą w twarz. Jego gorący oddech odbił się od moich ust. Tylko tyle.<br />
- Och, panno Greene. Jestem pewien, że potrafię połączyć mój popieprzony gust z powolnym erotycznym show, żeby zaspokoić twoje potrzeby. Jeśli chcesz, oczywiście. To znaczy.. Nie chcę przeciągać struny. - wzruszył ramionami, ale jego oczy nadal wypełnione były palącym blaskiem.<br />
Te miodowo-brązowe tęczówki były tak intensywne, pełne życia. Jeszcze nigdy nie widziałam go takiego. Wyjął ze swoich kieszeni telefon, portfel i klucze i położył je na szafce, stojącej obok łóżka. Po chwili ściągnął marynarkę i przewiesił ją przez oparcie krzesła. Powoli podszedł z powrotem w moją stronę. Pewny siebie, seksowny, a moje serce zaczęło szaleć. Krew szybciej krążyła w moich żyłach. Pożądanie i gorąco zaczęło budować w dole mojego brzucha. Był tak cholernie pociągający. Spojrzałam na jego wytatuowaną rękę. Jeszcze bardziej pociągający.<br />
Pochylił się powoli i z lekkim wahaniem.<br />
- Pocałuję cię teraz, Victorio. - jego głos brzmiał tak uwodzicielsko i stanowczo. Zamknęłam oczy, kiedy poczułam jego miękkie usta przy moich. Pogłębił pocałunek, ale nadal robił to delikatnie, naprawdę łagodnie. Całkiem inaczej, niż wcześniej, ale podobało mi się to. Położył ręce na moich ramionach i opuszkami palców zjechał wzdłuż rąk, wywołując niemal iskry pod swoimi opuszkami. Kiedy dotarł do nadgarstków, chwycił je i oplótł sobie wokół szyi.<br />
- Chcę się z tobą kochać, Victoria. Zapomnij o tym, co mówiłem. - jego oczy były pełne nadziei, ale wciąż żywo błyszczały. Ponownie mnie pocałował, ale tym razem bardziej intensywnie.<br />
- Chcę pokazać ci, czym jest przyjemność. Prawdziwa przyjemność, której powinnaś doświadczyć przy swoim pierwszym razie. - oczy mu pociemniały, gdy przypomniał sobie o tamtym bolesnym zdarzeniu. Opuszkiem kciuka pogładził mnie po policzku. - Możesz mi ufać, Victoria. Pozwól mi się z tobą kochać.<br />
- Dobrze. - odetchnęłam cicho. Jego tęczówki błysnęły czystą desperacją, która dotknęła mojego wnętrza.<br />
Przywarł do mnie swoim torsem, delikatnie kładąc mnie na łóżku. Oparł swój ciężar ciała na łokciach, cały czas intensywnie mnie całując. Gwałtownie, ale zachęcająco. Zna się na całowaniu. Oddychał ciężko, kiedy nieco się odsunął, ale tak szybko jak to zrobił, tak szybko ponownie złączył nasze wargi. Swoje pocałunki przeniósł na szyję i mocno zaciągnęłam się powietrzem, gdy dotarł do miejsca, które wcześniej naznaczył małą malinką. Dmuchnął na nie chłodnym powietrzem, po czym kontynuował swoją drogę w dół.<br />
Serce biło mi w oszałamiającym tempie. Wszystko w porządku, Re! Wszystko jest pod kontrolą.<br />
Moja klatka ciężko unosiła się i opadała, pod jego torsem, gdy spojrzał na mnie spod tych swoich długich rzęs. Złożył mały pocałunek między moimi piersiami i z powrotem przesunął się do poziomu mojej twarzy.<br />
- Powiedz mi, żebym przestał, Victoria, i to zrobię. - w jego rysach wymalowana była szczerość, na co nieśmiało skinęłam głową.<br />
- Ufasz mi? - zapytał cicho - Przygryzasz wagę, Victoria.<br />
Uwolniłam ją i kiwnięciem głowy odpowiedziałam na jego pytanie.<br />
- Powiedz to. Muszę to usłyszeć dla własnej pewności.<br />
Jego pewności? Hmmm...<br />
- Ufasz mi? - szepnął, tym razem nieco bardziej spiętym głosem.<br />
- Tak. - odpowiedziałam - Ufam ci. - to była prawda. Całkowita prawda.<br />
Nie poruszył się przez kilka sekund i zaczęłam się zastanawiać, czy mnie usłyszał. Po chwili znowu mnie pocałował. Jego język całkowicie zdominował wnętrze moich ust. Jedną dłoń wsunął między moje plecy, a materac łóżka. Oplótł swoją rękę wokół mojej talii.<br />
Chwycił za materiał sukienki i pociągnął mnie do góry obracając. Sekundę później siedziałam na nim z nogami po obu stronach jego ciała. Pewnie trzymał mnie przy swoim torsie. Wolną ręką zaczął rozsuwać moją sukienkę, niemal boleśnie powoli. Serce biło mi tak szybko, że chyba przechodziłam już zawał. Całował moje kości obojczyka, szyję, linię szczęki, wszystko po to, żeby odwrócić moją uwagę od tego suwaka. Przestał na chwilę, a ja poczułam jak opinający mnie wcześniej materiał robi się coraz bardziej luźny.<br />
- Victoria, proszę cię. Zaczynam kwestionować twoje zaufanie wobec mnie. - jego usta były tuż przy moim uchu, kiedy szeptał. Delikatnie cmoknął miejsce pod płatkiem ucha. Zrobił to tak łagodnie, że aż mnie to załaskotało.<br />
- Ufam ci. - wymamrotałam, a moja twarz oblała się rumieńcem. Odchylił mnie lekko od siebie, a materiał sukienki momentalnie opadł. Złapałam go w momencie, kiedy odkrył dosłownie milimetr sutka. Zayn uśmiechnął się szeroko.<br />
- Twoje serce wali jak szalone. Czuję je. - pociągnął za mój podbródek, uwalniając moją dolną wargę.<br />
Znowu się uśmiechnął, a po chwili wstał spode mnie.<br />
- Połóż się. - apodyktyczny, jak zawsze.<br />
Niepewnie ułożyłam się na łóżku i naciągnęłam na siebie kołdrę, ale tak szybko jak to zrobiłam, tak szybko zdjął ją z łóżka, jednym zwinnym ruchem ręki, zrzucając ją na podłogę. Natychmiast obciągnęłam swoją sukienkę. Jezu, mogłam się przebrać. Podniosłam się nieco na łokciach, z uwagą obserwując co ma zamiar zrobić. Położył swoją dłoń na moim dekolcie.<br />
- Połóż się. - bąknął bardziej stanowczo.<br />
Złapał mnie za kostki i pociągnął tak, że mój tyłek opierał się o skraj łóżka. Zaczęłam się wiercić w niekomfortowej pozycji, ale ponownie przytrzymał mnie w miejscu.<br />
- Rozluźnij się, Re. - powiedział.<br />
Poczułam jak jego dłoń powoli zjeżdża po zewnętrznej stronie mojego uda. Sukienka podwinęła się i spoczęła na biodrach. Czułam go. Czułam to, jak niespiesznie wspina się po całej długości moich ud. Jego usta znaczyły niewidzialną ścieżkę. Próbowałam złączyć nogi, ale mi to uniemożliwił. Uniosłam się lekko na łokciach, obserwując jego ruchy. Spojrzał na mnie spod tych swoich niewiarygodnie długich rzęs. Jego oczy były w kolorze przydymionego brązu. Zatrzymał się na chwilę i oblizał swoje usta, ani na moment nie przerywając kontaktu wzrokowego. Pochylił się do przodu, przejeżdżając nosem u szczytu moich ud. Poczułam go. Tam. Dokładnie tam i wzdrygnęłam się. O, Boże.<br />
- Przepięknie pachniesz, Victorio. - jego oczy błyszczały przyjemnością, surowymi, czystymi emocjami, były takie pełne życia. Czy on...? Nie... O mój Boże, on jest taki... erotyczny?<br />
Nie spuszczał ze mnie wzroku, gdy ręką sięgnął do tasiemki moich majtek. Głośno przełknęłam ślinę i opadłam na łóżko. Nie mogę na to patrzeć. Dłonią zakryłam swoją twarz, gdy poczułam niekomfortowe uderzenie powietrza, kiedy bielizna zjechała wzdłuż moich nóg. Serce biło mi tak szybko, że nie wiedziałam ile jeszcze będę w stanie wytrzymać.<br />
Wypuściłam głęboki oddech, kiedy palcem, powoli zaczął kreślić kółka. Tam. Mocno chwyciłam prześcieradło leżące na łóżku.<br />
- Och, Re. Twoje ciało jest takie wrażliwe. - dmuchnął chłodnym powietrzem na moją kobiecość, a ja głośno westchnęłam, gdy mięśnie w moim brzuchu natychmiast się napięły. Och, Boże. To takie przyjemne. Moje plecy wygięły się w lekki łuk, ale zaraz z powrotem opadłam na materac, przy małej pomocy wolnej ręki Zayna. Nie mogę się nie ruszać. Jak mogę leżeć w bezruchu, kiedy obdarza mnie takim rodzajem odczuć. O mój Boże.<br />
Jego dotyk zniknął, ale szybko zastąpił go swoim językiem. Właśnie wtedy usiadłam, podpierając się łokciami. To takie pobudzające. Jęknęłam niekontrolowanie. Mięśnie w moim brzuchu napinały się i rozluźniały, gdy czułam tam jego język. Widziałam tam jego język. Mój oddech stał się płytki. Wolną ręką powiódł pod materiał mojej sukienki, kierując się w górę, aż do moich piersi. Ścisnął jedną pewnym ruchem i uśmiechnął się do mnie zawadiacko.<br />
- Bez stanika? - uniósł jedną brew, a moja twarz momentalnie poczerwieniała. - Panno Greene, smakuje pani wyśmienicie. - objął dłońmi moją twarz i pocałował mnie gwałtownie. Nasze usta stanowiły jedno. Jego język wsunął się między moje wargi i próbowałam zignorować fakt, że on przed chwilą...tam na dole?<br />
Przygryzł swoją wargę i popatrzył na mnie lekko skonsternowany.<br />
- Co to? - opuszkami palców przejechał po moim znamieniu, a ja poruszyłam się niekomfortowo. Tak. Jestem prawie pewna, że jestem jedyną osobą na świecie, która swój znak szczególny ma w pobliżu waginy. Zaczerwieniłam się na samą myśl.<br />
- Znamię. Taki znak szczególny. - odpowiedziałam nieśmiało.<br />
Uśmiechnął się i mrugnął do mnie jednym okiem. Jego oczy błyszczały czystą namiętnością.<br />
- Urocze, jeśli miałbym oceniać. - pocałował mnie w to miejsce, a ja przygryzłam wargę. Popatrzył na mnie wymownie, ale tym razem był to uwodzicielski wzrok. Och, jest taki pociągający.<br />
- Victorio Greene, zdajesz sobie sprawę z tego, jak bardzo cię pragnę? - pocałował mnie w kącik ust, palce wplatając w moje włosy. Powoli podniósł się nie przerywając naszego pocałunku.<br />
- Co chciałbym z tobą robić? - szepnął. Wolną ręką oplótł moją talię, unosząc mnie razem z nim, tak żebym stanęła na własnych nogach. Rozpiął guziki swojej koszuli, zsuwając ją ze swoich ramion. Tym razem mogłam przypatrywać się mu bezkarnie, bez jego jakichkolwiek docinków.<br />
Miał szerokie ramiona, wąskie biodra, a mięśnie na jego brzuchu napięły się, gdy odwrócił się połowicznie, by zarzucić koszulę na krześle. A jego plecy. Och, tak przyjemnie się na nie patrzy. Obrócił się i stanął twarzą do mnie. Pewny siebie i tego, jaki jest seksowny. Zawstydziłam się lekko, ale mimo tego rzuciłam okiem. Jego spodnie wisiały nisko, ukazując idealnie zarysowaną linię bioder, układającą się w literę "V", a pod pępkiem dostrzegłam wąską ścieżkę ciemnych włosków.<br />
Na torsie miał około sześciu tatuaży i jeden na plecach. Przygryzłam dolną wargę, kiedy tak stał przede mną. Ręką podtrzymywałam materiał sukienki, który nadal luźno wisiał na moim ciele.<br />
- Zdejmijmy te kieckę, Maleńka. - mrugnął do mnie jednym okiem i chwycił mnie za rękę, odsuwając ją od mojej klatki. Splótł nasze palce i pocałował mnie. Byłam naga. Całkiem naga, kiedy sukienka opadła wzdłuż moich nóg, okalając moje stopy. Oplótł mnie ramieniem i przysunął do swojego ciała, lekko ale nadal pewnie przytrzymując.<br />
Jedna jego ręka nadal spoczywała w moich włosach, podczas gdy drugą niespiesznie zjeżdżał wzdłuż mojego kręgosłupa, aż do moich pośladków. Ścisnął delikatnie jeden z nich. Przytrzymywał mnie przy swoich biodrach i poczułam jego erekcję, którą bez skrupułów do mnie przyciskał.<br />
- Tak bardzo cię pragnę. - jego głos był ochrypły i nabrzmiały podnieceniem.<br />
Moje serce znowu zaczęło przyspieszać.<br />
Powoli ruszył do przodu, a sekundy później poczułam brzeg łóżka na tyle moich kolan. Popchnął mnie lekko i z powrotem znalazłam się na miękkim materacu. Szybko pozbył się swoich spodni, zostając w samych bokserkach, które opinały jego męskość. Podniósł marynarkę, którą zawiesił wcześniej na krześle i wyciągnął z niej foliową paczuszkę. Nie dbał o to, żeby z powrotem odwiesić część swojej garderoby na miejsce, tylko przerzucił ją przez swoje ramię. Ruszył w moją stronę. Było mi bez niego zimno. Nago, nie czułam się zbyt komfortowo, ale on wpatrywał się tylko w moje oczy. Pochylił się nade mną i pocałował mnie. Stykaliśmy się klatkami.<br />
- Powiesz mi, kiedy mam przestać, Re. Pamiętasz?<br />
Nieśmiało kiwnęłam głową. Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy strach zaczął odbudowywać się w moim ciele. Nie! Nie wiem, czy mogę to zrobić! Nie wiem, czy będę w stanie to wytrzymać.<br />
Zsunął z siebie bokserki, a jego penis wydostał się na upragnioną wolność. Jasna cholera. Nałożył prezerwatywę na swoją pokaźną długość, a mi oddech uwiązł w gardle. Pierwsza rzecz, o której pomyślałam, to czy znowu będzie mnie bolało?<br />
Pochylił się, opierając rękami po obu stronach mojej głowy i zawisł nade mną. Wpatrywał się w moje oczy, miał mocno napiętą linię szczęki a jego tęczówki błyszczały żywym ogniem. I znów poczułam ten strach w mojej głowie. Zayn chyba zauważył, bo zamarł w miejscu. Jego ciało lekko się spięło.<br />
- Zostań ze mną, Victoria. - powiedział miękkim głosem, ale z jego oczu tryskało pożądanie. - Nadal chcesz to zrobić? - zapytał ostrożnie - Nie chcę cię skrzywdzić.<br />
Przygryzłam wargę. Czy chcę? Mogę? Skinęłam głową.<br />
- Proszę... - zaciągnęłam się powietrzem, które doleciało do moich płuc w pourywanych strzępach, kiedy znowu mnie pocałował.<br />
- Załóż nogi na moje ramiona. - poinstruował mnie łagodnym tonem, a ja szybko go posłuchałam. Uśmiechnął się. Umiejscowił główkę swojego penisa, przy moim wejściu. Czułam jak bije od niego gorąco. Serce waliło mi jak oszalałe. Rękoma gładził skórę moich ud, całując przy tym wewnętrzną stronę moich kolan. Przygryzłam wargę.<br />
- Odpręż się, Re. - powiedział uspokajająco, ale ciężko było mi się zrelaksować, widząc jego zdominowane pożądaniem tęczówki.<br />
Bez jakiekolwiek ostrzeżenia, wbił się we mnie.<br />
- Ach! - jęknęłam płaczliwie, kiedy poczułam dziwne rozciąganie wewnątrz mnie. Zastygł w miejscu, przyglądając mi się z wyrazem triumfu na twarzy. Usta miał lekko rozchylone, a oddech ciężki i głęboki. Jęknął gardłowo.<br />
- Jesteś taka ciasna. Wszystko w porządku? - głos miał ochrypły.<br />
Szybko kiwnęłam głową. To było takie obce. Nie poruszył się jeszcze przez chwilę, a mną wstrząsnęły dreszcze. Wypełniał mnie całkowicie. To, co mnie zdziwiło to, to, że nie bolało tak bardzo jak poprzednio. Czemu? Nie! Przestań myśleć o Devonie! Przestań, Re. Przestań!<br />
- Skarbie, zostań ze mną. Proszę cię, odpręż się. - odetchnął głośno - Poruszę się teraz, Victoria.<br />
Och.<br />
Kiwnęłam głową. Moje oczy były szeroko otwarte. Kurczowo trzymałam go za przedramiona. Czułam się taka pełna. Jeszcze przez chwilę trwał w bezruchu, pozwalając mi na przystosowanie się do tego wtargnięcia, do przejmującego uczucia, tego że był we mnie. Pod palcami czułam, jak jego mięśnie napinają się, gdy ekstremalnie powoli wysunął się ze mnie. Skrzywiłam się lekko, a on zamarł w miejscu.<br />
- Jeszcze? - oddychał ciężko.<br />
Kiwnęłam głową, a on powtórzył cały proces. Poruszył się i znowu zastygł w bezruchu.<br />
- Jezu, Re. Tak dobrze czuć cię wokół mnie, Maleńka. - szepnął - Jeszcze raz?<br />
- Tak. - usłyszałam desperację w swoim własnym głosie.<br />
Poruszył się we mnie, ale tym razem nie przestał. Moje ciało go przyjęło, zaakceptowało nowe odczucie. Powoli wbijał się we mnie, bardzo głęboko, na co jęknęłam cicho. Zdjął moje nogi ze swoich ramion i oplótł je sobie wokół talii. Skrzywiłam się, czując lekki ból, wywołany nową pozycją.<br />Pochylił się na łokciach, jego ciało pewnie przywierało do mojego. Ściągnął brwi i zaczął głośniej oddychać, kiedy nieco zwiększył swoje tempo. Szybciej, mocniej. Naprawdę mocno. Trochę nawet zaczynało mnie już boleć.<br />
Opinałam palcami jego biceps, który napinał się z każdym jego kolejnym pchnięciem. Ręką przeczesałam jego włosy. Och, były takie miękkie. Warknął, kiedy lekko za nie pociągnęłam. Och, jaki perwersyjny. Pocałował mnie intensywnie, żeby zapobiec moim płaczliwym jękom.<br />
Poczułam zabawne coś, co zaczęło budować w dole mojego brzucha, kiedy pogłębił swoje ruchy. Jego magnetyzujące oczy, wpatrywały się w moje. Z ogromną uwagą obserwował każdą moją reakcję. Jego spojrzenie było tak niewiarygodnie pełne życia, że aż czułam się dziwnie. Nigdy wcześniej go takiego nie widziałam. Przyspieszył jeszcze bardziej, a ja jęknęłam niekontrolowanie. Zaczęłam czuć mrowienie w całym ciele, gdy nieznajome uczucie w podbrzuszu zaczęło się nasilać. Och Boże, czuję to... To takie przyjemne... Nie wiedziałam, że to może być tak miłe...<br />
- Dalej Re. Dojdź dla mnie, Maleńka. - jego głos był pewny i nieznoszący sprzeciwu, całował mnie. W momencie, kiedy przygryzł moją dolną wargę, eksplodowałam. Nogi zaczęły mi drżeć, kiedy fala przyjemności rozlewała się po moim ciele. Moje oczy były mocno zaciśnięte, a usta lekko rozchylone. Nie mogłam złapać oddechu, a krew w żyłach płynęła jak napój gazowany. Zayn wbił się we mnie jeszcze dwa razy, krótkimi, ostrymi ruchami, po czym zastygł w miejscu, nieskładnie jęcząc moje imię. Był taki bezbronny. Po chwili opadł na moje ciało, a ja zaciągnęłam się jego oszałamiającym zapachem.<br />
- Och, Re. - westchnął.<br />
Nadal walczyłam, żeby odetchnąć pełną piersią. Serce waliło mi jak oszalałe, a moje myśli błądziły na temat dosłownie wszystkiego. Nigdy nie przypuszczałam, że seks może być tak przyjemny. Uśmiechnęłam się szeroko. Więc tak, to wygląda. Och, Boże. Teraz już wiem, czemu Amber tak bardzo to lubi. Zachichotałam pod nosem, a Zayn podniósł głowę.<br />
Podparł się rękami po obu stronach mojej głowy i zaczął przyglądać mi się skonsternowany. Włosy miał poburzone, dzięki moim wędrującym dłoniom. Wyszczerzył się w szerokim uśmiechu i nagle poznałam nowego Zayna. Wydawał się mieć cieplejsze usposobienie, ale zaraz zmarszczył brwi. Założył niesforne pasemko moich włosów za ucho i przekręcił na bok swoją głowę.<br />
- Dobrze się czujesz? - zapytał.<br />
Kiwnęłam potakująco. Czułam się świeżo. Naprawdę orzeźwiająco, ale byłam trochę zmęczona. Trochę bardzo. Czemu jestem zmęczona?<br />
- Chciałbym, żebyś mnie oświeciła. Co się tak bawi? - zapytał unosząc jedną brew. Przygryzłam wargę, a on pociągnął lekko za mój podbródek, uwalniając ją. Chciałam wykręcić się spod jego gestu i właśnie wtedy poczułam, że nadal jest we mnie. Jego włosy były takie seksowne. Niepewnie przeczesałam je palcami. Takie miękkie. Zamknął oczy, rozkoszując się dotykiem mojej ręki.<br />
- Nie spodziewałam się, że... - bąknęłam nieśmiało. Nie mogę tego powiedzieć. I tak jestem już wystarczająco zawstydzona faktem, że leżę pod nim całkiem nago.<br />
- Nie spodziewałaś się, że?<br />
- Nie spodziewałam się, że to może być tak przyjemne. - zakryłam dłonią twarz i zerknęłam na niego spomiędzy rozchylonych palców.<br />
Uśmiechnął się szeroko, rozjaśniając niemal cały pokój. Och, Boże. Jest taki przystojny.<br />
- Och, panno Greene. Nie ma pani pojęcia.<br />
Wysunął się ze mnie ostrożnie, a ja skrzywiłam się lekko. Chwycił moje policzki i pocałował mnie mocno.<br />
- Ale tak ogólnie, to jak było? Serio. Zrobiłem ci krzywdę? - jego twarz spoważniała. Zdjął z siebie prezerwatywę i zawiązał na supełek przy jej końcu. Wstał i podniósł swoje spodnie. Wsunął zużytego kondoma do ich kieszeni i z powrotem opuścił je na ziemię.<br />
- Pytasz, czy zrobiłeś mi krzywdę? - uśmiechnęłam się szeroko, kiedy usiadł obok mnie. Łóżko lekko się zakołysało, zapraszając go w swoje miękkie podwoje.<br />
- W moim pytaniu nie było za grosz ironii, Victoria.<br />
- Czuje się dobrze. - odpowiedziałam szczerze.<br />
Odetchnął głęboko i położył się obok mnie, podpierając swój ciężar ciała, na jednym z łokci. Szybko chwyciłam poduszkę leżącą pod moją głową i zakryłam swoje ciało, kiedy zdałam sobie sprawę, że jestem całkiem naga. Przewrócił oczami i podnosząc się, sięgnął po przykrycie. Wrócił na łóżko i przykrył nim nas oboje.<br />
- Jest pani przepięknie naga, panno Greene.<br />
Szerzej otworzyłam oczy i zaczerwieniłam się. Jak on może mówić takie rzeczy?<br />
Źrenice rozszerzyły mu się w ułamku sekundy i zaczął wierzchem dłoni gładzić mój policzek. Pocałował mnie mocno i poczułam jak jego ręka z powrotem zjeżdża w dół mojej klatki piersiowej, aż po brzuch. Wzdrygnęłam się niemal niezauważalnie, kiedy poczułam to TAM. Jakim cudem? Przecież dotyka tylko mojego brzucha.<br />
Chwilę później zsunął dłoń dalej, na moją nagość. Delikatnie dotknął mojej kobiecości, a ja jęknęłam cicho. Zębami uwolnił moją dolną wargę, którą nieświadomie przygryzłam, po czym pocałował mnie intensywnie wsuwając palec w moje wejście.<br />
- Nigdy nie pomyślałbym, że to ty będziesz odpowiedzialna za nawilżanie. - uśmiechnął się, gdy na moich policzkach pojawił się rumieniec.<br />
- Jest taki czas w miesiącu, że wcale nie jest o to trudno. - znowu się zaczerwieniłam, gdy kąciki jego ust zadrżały.<br />
- Bezceremonialna panna Greene. - stara się odwrócić moją uwagę, przez to, że do mnie mówi? Bo jego palce są aktualnie jedyną rzeczą, o której jestem w stanie myśleć. Zaczynałam oddychać nieregularnie i on też to zauważył. Poruszał swoją ręką w regularnym tempie, wywołując przyjemne tarcie, ale starałam się zachować kamienny wyraz twarzy.<br />
- Victoria, nie pomagasz mi. - zmarszczył brwi, skanując moje rysy w poszukiwaniu...czego?<br />
Nagle jęknęłam głośniej, kiedy kciukiem zaczął zataczać kółka na mojej łechtaczce. O mój Boże.<br />
- Tam? - zapytał widząc moją reakcję na swój ekspercki dotyk.<br />
Skinęłam głową, a on kontynuował. Moje ciało reagowało samo. Ścisnęłam swoje nogi i chwyciłam go za nadgarstek, a on zastygł w miejscu. Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że jestem w stanie nawet błagać go o to, żeby znowu poruszył swoją ręką, wywołując jakiekolwiek tarcie. Lekko wypchnęłam swoje biodra w górę, a on zaśmiał się cicho.<br />
- Och, panno Greene... I co ja mam z panią zrobić? - jego palce wysunęły się z mojego wnętrza, a ja zmarszczyłam brwi - Palcówka,Victorio? Nie spodziewałem się, że to cię podnieci.<br />
Nie przestawał kreślić małych kółek na moim najbardziej wrażliwym miejscu. O, Boże. Czułam to głęboko w moich brzuchu. Nogi zaczęły mi drżeć. Jęknęłam gardłowo, kiedy oddech stał się szybszy i bardziej urywany. O, Boże. To przyjemne tak samo jak seks. Pochylił się, by być bliżej mnie, czułam jego głęboki oddech przy moich uchu.<br />
- Dojdź dla mnie maleńka. - szepnął i właśnie wtedy, odpuściłam. Przyjemność rozlała się w moich żyłach, zastępując gorącą krew.<br />
Kiedy już nieco doszłam do siebie, po kolejnym orgazmie, zdałam sobie sprawę, że gapię się na niego z wielkim uśmiechem na twarzy. Och, ale byłam zmęczona. Wyjął swoją dłoń spod kołdry. Zdziwiłam się, bo chciałam jeszcze więcej, ale byłam zbyt zmęczona. Kiedy ponownie na niego spojrzałam, oczy miał ciemne od pożądania. Przygryzłam wargę.<br />
Mrugnął do mnie jednym okiem i uniósł swoje palce. Oblizał je, a ja otworzyłam usta zszokowana.<br />
- Och, ty też chcesz spróbować? - uśmiechnął się zawadiacko, a moje wargi momentalnie zacisnęły się w wąską linię.<br />
Zaśmiał się, a ja oblałam się rumieńcem. Powieki zaczęły mi strasznie ciążyć. Nie wiem dlaczego, ale byłam zmęczona do granic możliwości.<br />
- Victoria, wymęczyłem cię do cna. Musisz odpocząć. - powiedział półgłosem. Pocałował mnie w czoło i usiadł na łóżku.<br />
- Zostaniesz? - bąknęłam walcząc z samą sobą, żeby jeszcze przez chwilę na niego popatrzeć. Mimo na wpół przymkniętych oczu, dostrzegłam jak jego ciało sztywnieje.<br />
- Śpij, Victoria.<br />
Posłuchałam go od razu, odpływając w błogi sen o miodowo-brązowych oczach, wpatrujących się we mnie ciepłym spojrzeniem. <br />
<i><br /></i>Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com155tag:blogger.com,1999:blog-4560086656533532422.post-77525133986843024362013-06-24T17:48:00.000+01:002013-06-24T18:16:22.137+01:00Rozdział 15.- Wyglądasz zajebiście, Maleńka! - uśmiechnął się James, kiedy wyszłam z łazienki.<br />
Oboje z Amber czekali rozłożeni, na moim ogromnym łóżku, podczas gdy ja mierzyłam ostatnią podaną mi przez moją przyjaciółkę sukienkę. Jeśli mam być szczerą, to ta sukienka też mi się strasznie podobała, a przecież nienawidzę kiecek. Przymierzyłam ich już jakieś pięć, ku wielkiej uciesze Amber. Była zadowolona, że chociaż raz zdecydowałam się na coś bardziej kobiecego. Była bardziej podekscytowana widokiem mnie w sukience, niż ja tym, że mam ją na sobie.<br />
- Ta! Zdecydowanie, zostań w tej! - uśmiechnęła się i przekręciła na brzuch, żeby lepiej mnie widzieć.<br />
Obróciłam się do lustra i przechyliłam głową, mierząc swoje odbicie. Materiał był krótki i obcisły, ale idealnie opinał moje uda i nie było możliwości, że może się podwinąć. Sukienka była w kolorze ciemnego fioletu, doskonale komponującego się z moją bladą skórą. Na plecach miała wielkie wycięcie, ukazujące dość spory kawałek ciała, który za wszelką cenę starałam się do tej pory ukrywać. Materiał zaczynał się zaraz na linii zapięcia od stanika. Po bokach sukienki, były dwa grube paski z półprzezroczystego, czarnego materiału, które również odsłaniały kawałek ciała.<br />
- Ok, James. Włosy związane, czy rozpuszczone?<br />
Uśmiechnął się pod nosem.<br />
- Rozpuszczone, Maleńka. Uwielbiam dziewczyny z rozpuszczonymi włosami. - mrugnął do mnie jednym okiem, a ja zajęłam miejsce między nimi. Westchnęłam głośno, kiedy wyobraźnia zaczęła podsuwać mi nowe pomysły, na to co może wydarzyć się dzisiaj wieczorem.<br />
- Re, wyglądasz dobrze. Nie martw się. - zapewnił pocieszająco chłopak, gdy zauważył moje zdenerwowanie - Ale muszę ci powiedzieć, że on jest trochę dziwny. Ile właściwie ma lat?<br />
- 23. - odpowiedziała Amber.<br />
- Wydawało mi się, że jest starszy. Chociażby przez to jak mówi. Nie miałem pojęcia, że to "ten" Zayn Malik. Myślałem, że to po prostu jakiś tam sobie Zayn. - wzruszył ramionami, a po chwili przytulił mnie jedną ręką. Tak, James lubi to całe dotykanie, ale był taki odkąd pamiętam. Na początku myślałam, że to trochę przerażające, ale z czasem, gdy poznaliśmy się lepiej, zauważyłam, że zachowuje się tak w stosunku do każdego, przy kim czuje się komfortowo.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
O Boziu... Myślałam, że zemdleję patrząc na sam szczyt piętrzącego się przede mną budynku. Ta podróż była chyba najkrótszą z całego mojego życia. Mogłam przyjść tu na piechotę. Apartament Zayna mieścił się tylko dwie przecznice dalej, od mojego hotelu.<br />
Zaczęłam skanować dookoła całe otoczenie. To budynek One Hyde Park. Oczywiście, że Zayn mieszka w jednej z najdroższych rezydencji w Wielkiej Brytanii. Powiedziałam Blaise'owi na którym miejscu ma zaparkować, ale podejrzewam, że już to wiedział. Wysiadłam zaraz przy szklanych drzwiach wejściowych i zaczęłam zastanawiać się, czy ten budynek również należy do Zayna. Wątpię. O ile dobrze pamiętam, jego właścicielami są Christian i Nick Candy.<br />
Zaczerpnęłam głęboki oddech i ruszyłam przed siebie. Drzwi rozsunęły się gładko, a ja zostałam przywitana ciepłymi odcieniami lobby. Było olbrzymie i przestronne. Pierwsze na co zwróciłam uwagę to wielki, kryształowy żyrandol zawieszony na suficie. W pomieszczeniu rozległ się stukot moich szpilek, odbijających się od marmurowej posadzki. Wokół kominka stały trzy szerokie kanapy, na których siedziały dwie pary, rozmawiające między sobą. Kiedy mnie dostrzegli, posłali mi przyjazne uśmiechy.<br />
Poczułam się niepewnie, gdy jeden z mężczyzn zaczął skanować moje ciało od góry do dołu. Sukienka Amber ciasno opinała moje kształty i cieszyłam się, że James doradził mi, żebym rozpuściła włosy. Dzięki temu chociaż w małym stopniu zasłaniają odkrytą skórę na plecach.<br />
Kiedy znalazłam się w głębszej części pomieszczenia, zauważyłam dwie windy. Po mojej prawej stronie były schody przeciwpożarowe, a po lewej jeszcze więcej wind. Przypomniałam sobie, co mówił Zayn. Ostatnia po lewej. Podeszłam do niej i namierzyłam wzrokiem panel przycisków. Wybrałam kod: 011293.<br />
Drzwi zasunęły się za mną, a serce zaczęło bić mi mocniej. 35 pięter. O, Jezu.<br />
Spojrzałam na godzinę w swoim telefonie. 19:22. Ręce zaczęły mi drżeć, kiedy winda gładko sunęła w górę, prosto do penthouse'u. Jechała stanowczo zbyt szybko. Poczułam jak miękną mi kolana. Boże, to straszne i do tego jeszcze ta muzyka. Zaraz się pochlastam chyba.<br />
W końcu metalowe pudełko zatrzymało się, a ja głośno przełknęłam ślinę. Jasna cholera. Winda rozsunęła się ze znajomym dźwiękiem i ujrzałam przed sobą ciemne, podwójne, mahoniowe drzwi. Otworzyłam je i od razu zostałam przywitana przez Mark'a. Uśmiechnęłam się, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy.<br />
- Cześć Mark.<br />
- Panno Greene, pan Malik dołączy do pani za minutkę. Proszę za mną. - gestem ręki wskazał przed siebie i zdałam sobie sprawę, gdzie mnie prowadzi. Kopara mi opadła.<br />
Apartament był niesamowity. Ogromny i tak gustownie urządzony. Szarości i biele muszą być jego ulubionymi kolorami, ale kiedy przyjrzałam się uważniej zauważyłam kilka srebrnych i czarnych detali, zdobiących mahoniową posadzkę i niektóre ściany. Biel kojarzyła mi się zawsze ze sterylnością, ale chyba właśnie o taki efekt mu chodziło, zważywszy na ilość jaką otacza się tym akurat kolorem.<br />
Od przestronnego salonu dzieliły nas dwa, niezbyt wysokie stopnie. Na jego środku ustawione były trzy ogromne kanapy, a w jego centralnym punkcie wisiał wielki płaski telewizor. Ale to nie to wywołało u mnie szok. Szeroko otworzyłam oczy, kiedy dostrzegłam część jadalną z dużym stołem. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ten stół, ustawiony był na przeszklonej posadzce i otoczony szklanymi ścianami z każdej możliwej strony. To wyglądało mniej więcej, jak jakiś taras widokowy. Chciałam tam podejść, ale stanie na szklanej podłodze, 35 pięter od ziemi mogłoby spowodować u mnie rozwolnienie i zesrałabym się na rzadko. Spojrzałam przez swoje ramię i dostrzegłam schody prowadzące na górę. Widziałam również dwie pary drzwi. Jedne były szeroko otwarte, drugie zamknięte. Przyglądałam się temu co mnie otacza z otwartą buzią, cały czas idąc za Markiem.<br />
- Proszę, niech pani tu usiądzie, panno Greene. - ochroniarz wskazał ręką na zbyt-dużą-bym-mogła-czuć-się-na-niej-komfortowo, białą kanapę.<br />
W końcu zniknął gdzieś na górze schodów, a ja kontynuowałam przyglądanie się otaczającemu mnie wnętrzu. Było piękne, niemal zbyt piękne. Na ścianach wisiało kilka czarno-białych obrazów, wśród których rozpoznałam prace Sharon Cummings. Studiowałam jej sztukę, kiedy jeszcze byłam w Ameryce. Zapach w pokoju był oszałamiający. Połączenie Zayna i .... jedzenia! Czuję jedzenie! Zaczęło mi burczeć w brzuchu. Byłam trochę głodna. Ponownie rzuciłam okiem w stronę części jadalnej i tym razem, w pobliżu zauważyłam dużą kuchnię. Pierwsze o czym pomyślałam, to to ile to przestronne pomieszczenie ma do zaoferowania, gdybym miała przygotowywać tam posiłki. Nie to, że chciałabym tam gotować, ale... Wyposażenie składało się z urządzeń ze stali nierdzewnej i srebrnych elementów. Długa, lada miała czarny brat i bardzo pasowała do ogólnego wystroju. Jej boki zdobiło mahoniowe obicie, a zaraz przy niej stały szare stołki. Cały zestaw wyglądał na dość komfortowy, muszę powiedzieć. Poza tym to potwierdzało moją wcześniejszą tezę o jego ulubionych kolorach.<br />
- Victoria. - poziom stresu momentalnie wzrósł, gdy usłyszałam za sobą głos Zayna. Gwałtownie podniosłam się na równe nogi i nieco się zachwiałam. Wstrzymałam oddech, kiedy dostrzegłam go na górze dwustopniowego podestu, prowadzącego do niższej części salonu. Z trudem przełknęłam ślinę, ale nie spuszczałam z niego wzroku. Miał na sobie czarny, dopasowany garnitur i krawat, tego samego koloru. Włosy nadal miał lekko poburzone, ale jestem pewna, że były po prostu wystylizowane w taki sposób, aby wyglądały ekstrawagancko niedbale. Przeniosłam wzrok na jego twarz, również mi się przyglądał, ale nie wyrażał przy tym żadnej emocji.<br />
- Hej. - bąknęłam nieśmiało i zakołysałam się na stopach. Nie czułam się zbyt komfortowo, kiedy tak skanował mnie od góry do dołu.<br />
- Podoba mi się, jak wyglądasz w tej sukience, Victoria. - odezwał się w końcu, a jego głos przesycony był erotyczną nutą, która wzburzyła krew w moich żyłach. Och, Boże. Wyciągnął przed siebie dłoń, żebym ją chwyciła. Z wahaniem, ale jednak mimo wszystko posłusznie przyjęłam jego gest, podchodząc bliżej i wzięłam jego rękę. Wspięłam się na pierwszy schodek, ale stanęłam w miejscu, gdy pochylił się lekko i delikatnie pocałował knykcie mojej dłoni. Przez cały ten czas nie przerwał ze mną kontaktu wzrokowego, a po chwili jego usta zastąpił opuszek kciuka.<br />
- Cieszę się, że znowu panią widzę, panno Greene. Wyglądasz pięknie, jak zawsze. - wyprostował się, a mnie już zaczęła boleć szyja od tego ciągłego gapienia się na niego - Chodź.<br />
Ruszyłam za nim, kiedy poprowadził mnie wgłąb pomieszczenia. Zatrzymaliśmy się przy blacie kuchennym. Wysunął jedno z krzeseł,żebym na nim usiadła.<br />
- Masz ochotę na odrobinę szampana, Victorio? - zapytał, wdzięcznie przemieszczając się na drugą stronę wysepki kuchennej. Z chłodziarki na wina wyjął jedną butelkę i z powrotem ruszył w moją stronę.<br />
- Poproszę. - uśmiechnęłam się. Z ciekawością obserwowałam z jaką swobodą przemieszcza się po kuchni. Po drodze chwycił jeszcze dwa kryształowe kieliszki i postawił je na blacie przede mną. Ten cholerny blat, był jedyną barierą, która nas dzieliła i nie wiem czemu mnie to tak denerwowało.<br />
Otworzył butelkę z hukiem i uśmiechnął się pod nosem, kiedy podskoczyłam nie spodziewając się wystrzału. Zaczerwieniłam się, a on nalał różowego, musującego płynu do naszych kieliszków.<br />
- Masz naprawdę piękne mieszkanie. - zdecydowałam się wreszcie dołączyć do rozmowy, bo jakąś chwilę panowała już żenująca cisza. W tle słyszałam tylko muzykę, która grała dość cicho i zaczęłam się zastanawiać dlaczego usłyszałam ją dopiero teraz. Podsunął kieliszek bliżej mnie i zmrużył oczy, jakby chciał sobie wyostrzyć obraz, nie wiem...<br />
- Dziękuję, było warte każdego grosza. - upił mały łyk szampana, a ja powtórzyłam jego ruch. Smakował dziwnie, ale zaraz postanowiłam upić jeszcze więcej. Pociągnęłam łyk i nagle napój zaczął mi szalenie smakować.<br />
- Zdążyłam już zauważyć kilka prac.. - przekręcił głowę w bok i popatrzył na mnie wyraźnie zaintrygowany. Wskazałam palcem na obraz Sharon Cummings, który przestawiał czarno-białą spiralę i wisiał w korytarzu wejściowym. Podążył wzrokiem za moim palcem, by po chwili znowu skupić na mnie swoją uwagę.<br />
- Sharon Cummings. - bąknęłam, pociągając kolejny łyk szampana. Kurwa. Dobre to. Dopiłam do końca, a on uniósł jedną brew. Chwycił butelkę, oplatając ją niemal całą, jedną dłonią i uniósł ją nieco do góry.<br />
- Jeszcze?<br />
- Poproszę. - napełnił mój kieliszek, a ja próbowałam się opanować. Zwolnij, Re.<br />
- Sharon Cummings, to bardzo unikatowa artystka, mimo, że nie przepadam za zbyt odważnymi kolorami. - wyjaśnił.<br />
Miał rację. Jej prace bazowały na wyrazistych kolorach. Raźnych, neonowych odcieniach. Całkowicie nie pasowałoby do wystroju, gdyby powiesił tu jej hippisowskie obrazy. Jakby to się miało do jego mahoniowych ścian? Nijak. Ale na szczęście kobieta miała kilka czarno-białych malowideł, które wydawały się spodobać Zaynowi.<br />
- To oczywiste. - powiedziałam zgodnie z prawdą. No bo wystarczyło spojrzeć na jego dobór kolorów w codziennym życiu. W biurze, w stroju, nawet w mieszkaniu. Wydaje mi się, że to ten szampan dodał mi nieco odwagi. Ale żeby po jednym kieliszku, Re? Serio?<br />
- Jestem neutralnym człowiekiem.<br />
Prychnęłam cicho.<br />
- Jasne!<br />
Zmarszczył brwi, a ja głośno przełknęłam ślinę. Cholera, Re, szybko zmień temat!<br />
- Co to za szampan? - zapytałam wpatrując się w butelkę pozostawioną samotnie na blacie kuchennym. Nad plakietką widniał duży, czarny symbol asa wino. Zmrużyłam oczy, żeby móc przeczytać drobne pismo.<br />
On nawet nie musiał patrzeć na butelkę, żeby dokładnie znać nazwę.<br />
- Armand de Brignac, Ace of Spades.<br />
Cóż, nazwa brzmiała bardzo drogo. Tak drogo, że na pewno nie mogłabym pozwolić sobie na zakup jednej takiej butelki.<br />
- Jest bardzo smaczny. - powiedziałam szczerze, na co skinął głową i uśmiechnął się szeroko.<br />
- Wnioskuję w takim razie, że gustuje pani w Chardonnay, panno Greene?<br />
Skinęłam głową, mimo, że wcześniej piłam Chardonnay tylko raz, na urodzinach Amber.<br />
- Szampan Rose, jest mieszanką Chardonnay, Pinot Noir i Pinot Meunier. Według mnie to wyśmienite połączenie.<br />
Uśmiechnęłam się tylko i pokiwałam głową, udając, że rozumiem o czym mówi. Zaśmiał się cicho, a moje serce zamarło w zachwycie.<br />
- Chodź, oprowadzę cię. - przeszedł z drugiej strony blatu i wyciągnął rękę w moją stronę. Siedziałam jak zahipnotyzowana, aż wreszcie podniosłam swój kieliszek i przeniosłam wzrok na Zayna, wydawał się już lekko zniecierpliwiony moim wahaniem. Uniosłam szklane naczynie i wypiłam całą jego zawartość, mając nadzieję, że to mnie rozluźni. Jeśli wypiłabym jeszcze jeden, byłoby już ciężko. Słaba głowa.<br />
Wstałam niepewnie i chwyciłam jego dłoń. Uśmiechnął się tajemniczo i pokręcił głową.<br />
- Panna z wagi lekkiej nie dostanie już więcej szampana. - wymamrotał sam do siebie, na co przewróciłam oczami.<br />
Pokazywał mi resztę swojego mieszkania. Widziałam siłownię, co było dziwne, łazienkę, jeszcze bardziej dziwne i jego osobistą salę kinową. Tak, salę kinową. Mówił, że jest jedna w hotelu, ale on chciał mieć swoją na wyłączność. Zapytałam dlaczego, ale odpowiedź była taka, jaką usłyszałam już kiedyś. <i>"Bo mogę."</i><br />
Dobrze czułam się w jego towarzystwie, co mnie zdziwiło. Nie licząc tego jednego momentu, kiedy pociągnął delikatnie za moją brodę, gdy bezwiednie przygryzłam wargę. Miesięczna cena wynajmu apartamentu wynosiła 64 miliony funtów, ale on kupił ten penthouse za 134 miliony. Byłam zdruzgotana ilością pieniędzy, które płacił za to wszystko. Przecież mógł po prostu kupić sobie dom.<br />
- Kiedyś będę właścicielem całego tego budynku. - wypalił z dumą, otwierając drzwi do biblioteki.<br />
Uniosłam brew.<br />
- Co pozwala ci tak sądzić? - rzuciłam wyzywająco.<br />
- Jestem bogatym człowiekiem, panno Greene. Zawsze można zrobić jakiś wyjątek, odstępstwo od reguły. - wyciągnął do mnie rękę, czekając, aż ją chwycę - Chodź, Victoria. Kolacja jest już gotowa.<br />
Och, szybko poszło. Złapał mnie za dłoń i poprowadził do stołu. Zatrzymałam się gdy tylko dotarliśmy do szklanej podłogi. Rozejrzałam się i pod sobą zobaczyłam ulice Londynu.<br />
- Victoria, wszystko jest w porządku. - przygryzłam wargę nadal wpatrując się pod siebie. A co, jeśli widzą co mam pod sukienką? Szybko skrzyżowałam nogi. No ale jak mogliby zobaczyć cokolwiek z dołu? No chyba, ze jakiś zbok miałby ze sobą lornetkę. Pociągnęłam sukienkę w dół, wsuwając skrawek materiału między nogi i usłyszałam cichy śmiech Zayna. Lekko ścisnął moją dłoń, na co przeniosłam na niego wzrok.<br />
- Wszystko jest w porządku, zaufaj mi. Patrz, ja na tym stoję. - puścił moją dłoń i rozłożył ręce w pokazowym geście - Nic się nie stanie.<br />
Westchnęłam pod nosem, byłam tym wszystkim przytłoczona. Zrobiłam krok do przodu, a on szeroko otworzył oczy.<br />
- Uważaj! - na jego twarzy wymalowało się przerażenie.<br />
- Cholera! - szybko cofnęłam się i prawie straciłam uwagę na tych głupich szpilkach. Zapobiegawczo oplótł mnie ręką w talii i zaczął się śmiać. Pięknym, chłopięcym śmiechem.<br />
- Och, Victoria.. Chodź.. - drań! Zaczerwieniłam się i oblało mnie gorąco. Drażnił się ze mną i czerpał z tego nieopisaną przyjemność.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Odsunęłam od siebie talerz, kiedy żołądek zbuntował się, gdy chciałam nabrać kolejną porcję kurczaka na widelec. Nie dam rady zjeść już więcej, a fakt, że siedzę na krzesełku, opierającym się wyłącznie o szklaną posadzkę przyprawiał mnie o mdłości. Zayn już zjadł. Wyglądał dość obojętnie, ale wydawało mi się, że próbuje powstrzymać uśmiech. </div>
<div style="text-align: left;">
- Skończyłaś już? - zapytał.</div>
<div style="text-align: left;">
Pokiwałam głową. Sukienka niebezpiecznie opinała moją talię, która po tak obfitym posiłku zwiększyła swoją objętość o jakieś cztery centymetry. Byłam przejedzona i czułam, że podłoga pode mną może się zawalić w każdej chwili. Zayn westchnął cicho i ułożył usta w dzióbek po jednej stronie twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcę ci coś pokazać. - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Och Boże, nie. Nie wydaje mi się, żeby spacer po tym szklanym czymś był dobrym pomysłem. Ze zdenerwowania przygryzłam dolną wargę. Tym razem obyło się bez jego marudzenia, ale dokładnie widziałam jak na jego twarzy maluje się wyraz poirytowania. Podszedł z mojej strony stołu i chwycił mnie za rękę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ta podłoga się nie zawali, Re. Wszystko jest w porządku. - pociągnął lekko za moją brodę i uśmiechnął się szeroko. Wpatrywałam się w niego, zdumiona tym całym pięknem. Wstałam wciągając te wystającą piłkę, która kiedyś była moim brzuchem.</div>
<div style="text-align: left;">
Uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, kiedy cały czas wpatrywał się w moją twarz. Zaczerwieniłam się, a on odwrócił się na pięcie i poprowadził mnie w stronę schodów, pod którymi było wejście do pokoju. Siłownia. Znowu, no ależ to interesujące. Ale jemu nie chodziło o siłownię. Odwrócił się w moją stronę, kiedy rozglądałam się po przestronnym pomieszczeniu. Przysięgam, że te wszystkie pokoje są o wiele za duże jak dla jednego człowieka. Wyglądał na rozbawionego, kiedy zmarszczyłam czoło. Może zorientował się na temat moich ledwo dryfujących jelit? Znowu wciągnęłam brzuch. Jezu, czuję się gruba.</div>
<div style="text-align: left;">
- Podoba ci się moja siłownia? - próbował zwalczyć uśmiech. Wiem, że próbował. To jakieś podstępne pytanie, tak? Po co znowu pokazuje mi tę siłownię? Podszedł na środek pomieszczenia, a ja nadal stałam w miejscu. Co tu jest takiego interesującego? Oprócz białych ścian i szarej podłogi, no i całego tego sprzętu do ćwiczeń.. Ale ja nigdy nie przepadałam za tego typu rzeczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, naprawdę radziłbym ci podejść tutaj. - przesunął się lekko w bok, kiedy zajęłam miejsce obok niego. Nadal nie miałam pojęcia o co mu chodzi. Co tu się dzieje? Uśmiechnął się, gdy podniosłam na niego wzrok. Sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął z niej małego pilota. </div>
<div style="text-align: left;">
Nacisnął jakiś guzik i przez moment słyszałam dziwne buczenie, które zaraz ucichło. Znowu popatrzyłam na niego skonsternowana, a on uniósł palec wskazujący w górę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Tylko poczekaj... - rzucił.</div>
<div style="text-align: left;">
Momentalnie zmarszczyłam brwi. Ściany i podłogi, które nas otaczały zaczęły się poruszać i znikać pod podestem na którym staliśmy. Szerzej otworzyłam oczy ze zdziwienia. Cholera jasna! Tu gdzie staliśmy było bezpiecznie i zdałam sobie sprawę z tego, dlaczego zawołał mnie na środek pokoju. Podłoga powoli zaczęła wysuwać się z jakiejś przestrzeni i wcześniejsze szare podłoże zostało zastąpione śnieżnobiałym, puszystym dywanem. Ściany nagle wypełniły się pułkami z ciemnego drewna, na których poukładane były masy książek. Zayn pochylił się lekko nade mną i wskazał palcem na sufit. </div>
<div style="text-align: left;">
- Pływasz? - szepnął. Wyszedł na nowo uformowaną podłogę, ale ja byłam zbyt przerażona, żeby się ruszyć. Stałam w miejscu jak wmurowana.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam w górę i zauważyłam jak przestrzeń nade mną powoli się rozstępuje. Serio? Nad nami był basen! Wpatrywałam się w niego z szeroko otwartą buzią.</div>
<div style="text-align: left;">
- To to jest na górze? - zapytałam zdumiona. Co on ma z tym szkłem. Cały sufit był przezroczysty. Ile tam musiało być litrów wody?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Tak. - chwycił mnie za rękę i poprowadził do jednej ze ścian. Błagam, niech mi nie mówi tylko, że tam jest jakieś sekretne przejście. Wskazał dłonią na obraz, a ja przeniosłam na niego wzrok. Był przygnębiający, bardzo. Przedstawiał dziewczynę siedzącą w kącie i zakrywającą swoją twarz. Zaraz, zaraz... To moje! </div>
<div style="text-align: left;">
- Skąd to masz? - zapytałam zdziwiona.</div>
<div style="text-align: left;">
- Amber.. - wzruszył ramionami.</div>
<div style="text-align: left;">
Głośno przełknęłam ślinę. Kiedy to się stało?</div>
<div style="text-align: left;">
- Kupiłem go.</div>
<div style="text-align: left;">
I Amber zapomniała mi o tym powiedzieć? Dlaczego?!</div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, twoje prace są piękne.</div>
<div style="text-align: left;">
Potrząsnęłam głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Mimo wszystko, to moje prywatne rzeczy. - wymamrotałam bardziej do siebie, ale chciałam, żeby on też usłyszał. Amber powinna mi była powiedzieć! Zmarszczyłam brwi, ale postanowiłam już nie ciągnąć tematu. I tak już kupił ten głupkowaty obraz. Kogo to obchodzi.<br />
- Ile za to wzięła? - zapytałam, próbując się jednocześnie uspokoić.<br />
- Nie podała konkretnej ceny, panno Greene. Zaoferowałem ponad 10 tysięcy funtów, ale się nie zgodziła. - potrząsnął głową. Szeroko otworzyłam oczy i zwróciłam się do niego twarzą.<br />
- Zayn, ja nie jestem profesjonalistką!<br />
- Twoje prace mówią co innego. - odpowiedział chłodno.<br />
Przygryzłam dolną wargę, na co popatrzył na mnie wymownie. Cholera.<br />
- Przestań. - rzucił. Podwójna cholera.<br />
Chwycił moją dłoń i z powrotem zaprowadził mnie do kuchni, gdzie nalał nam różowego szampana. Och, szampan. To będzie dobre! Wręczył mi kieliszek z pysznym płynem. Spojrzałam w jego oczy, były ciemne. Zastanawiałam się o czym myśli. Co kilka sekund pociągałam łyk szampana, podczas gdy on tłumaczył mi sytuację biznesową pomiędzy nim, a Ted'em. Wpadało mi to jednym uchem, a wylatywało drugim. Nie mogłam się skupić, jego głos mnie uspokajał. Starałam się unikać jego wzroku, żeby nie widzieć tego przenikliwego spojrzenia.<br />
Dopiłam do końca, czwarty kieliszek i o dziwo, nie czułam się podpita, tak jak wcześniej. Dziwne. Butelka wyglądała bardzo zachęcająco i miałam nadzieję, że zapyta, czy chcę jeszcze, ale niestety tak się nie stało.<br />
- Victoria, zwolnij. Wolałbym żebyś w tym momencie była świadoma. Spójrz na mnie. - wyjął szklane naczynie z moich palców i lekko pociągnął za brodę, uwalniając moją dolną wargę. Sekundę później wyprostował się, ale znalazłam odwagę, żeby podnieść na niego wzrok. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, oczy miał ciemne i obojętnie przypatrywał mi się z góry. Złapał mnie za nadgarstki, uspokajając moje rozedrgane dłonie.<br />
Wstałam. Gdzie on mnie znowu prowadzi? Zaskoczył mnie. Pochylił się nagle i pocałował z taką siłą i pasją, że myślałam, że zaraz zemdleję. Wpiłam palce w jego ramię próbując utrzymać się na nogach, kiedy pogłębił pocałunek. Jego język działał cuda wewnątrz moich ust. Niepewność zaczęła budować w moim wnętrzu. Zazwyczaj w tym momencie właśnie, przestawał. Ale po tym w jaki sposób nasze wargi łączyły się teraz, jakoś się na to nie zapowiadało. Mocno przygryzł moją dolną wargę, na co z mojego gardła wydostał się niski jęk. Przestałam oddychać, kiedy pochylił swoją głowę, zmuszając mnie, żebym swoją odchyliła na bok. Tym samym, miał lepszy dostęp do mojej szyi. Jego wargi delikatnie pieściły skórę tuż pod linią szczęki, do momentu aż poczułam jego zachłanny język i zęby na szyi. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem, kiedy wpił się w moją skórę.<br />
Jego silne dłonie zjechały po tylnej stronie moich ud, a biceps za który go trzymałam, stwardniał pod moimi pacami, gdy poczułam jak podnosi mnie do góry. Chwilę później już siedziałam na blacie kuchennym. Właśnie wtedy postanowiłam na niego spojrzeć. Zobaczyłam jego twarz... pociemniałą, chłodną i wypełnioną pożądaniem. O kurwa. Przesunął dłońmi po moich udach, unosząc materiał sukienki, do momentu, aż ta zatrzymała się na biodrach. Nasze usta znowu się spotkały. Czułam strach i nie zapowiadało się na to, że odejdzie za chwilę, jak to się działo zazwyczaj, bo dobrze wiedziałam o co chodzi Zaynowi. Kurwa, kurwa, kurwa.<br />
Zaczęłam się wykręcać, kiedy poczułam przy sobie, jego silny tors. Musiałam powstrzymać kolejne jęknięcie, które tak zachłannie próbowało wydostać się z moich ust. Strach rósł z każdą sekundą. Wydarzenia tamtej okropnej nocy zaczęły napływać do mojej głowy, gdy ręce Zayna przesunęły się w górę moich ud. Chciałam je ścisnąć, ale był między nimi. Nic nie mogłam zrobić. Wyczuł mój opór i mocniej wpił w nie palce, jeszcze bardziej je rozszerzając.<br />
Moje ciało zareagowało na jego dotyk natychmiastowo, ale mój umysł przepełniony był tym dławiącym uczuciem strachu. Nie mogę tego zrobić. Nie mogę! Jego usta złączone były z moimi, gdy poczułam jak dłonią dotyka mojej kobiecości. Wypuściłam głośny oddech między jego wargi. Mojemu ciału z pewnością podobało się to, co robił, ale mój umysł był w jakimś innym wymiarze. Z całej siły starałam się go odepchnąć, żeby chociaż zaczerpnąć jeden wdech, który wypełniłby moje płuca cennym powietrzem, ale byłam zbyt słaba.<br />
- Zayn. - głos miałam niepewny i przestraszony. Czułam się winna. Nie miał pojęcia co kryła moja przeszłość, to nie jego wina, ale jest taki gwałtowny. To wszystko było zbyt znajome. Nienawidziłam siebie, za to, że jestem taka niedoświadczona.<br />
- Proszę.. - rzuciłam błagalnym tonem, ale ciężko było mi do niego dotrzeć. Cały czas próbowałam go odepchnąć i w pewnym momencie w końcu zmusił się by przestać. Oboje mieliśmy trudności ze złapaniem oddechu. Czułam jak łzy zaczynają napływać do moich oczu, gotowe do spłynięcia strumieniami po policzkach.<br />
- O co chodzi? - był zaniepokojony, ale jego głos był twardy i chłodny. Nadal wyglądał jakby przed chwilą nic się nie stało. No chyba sobie, kurwa, jaja robi!<br />
Spuściłam wzrok i z ogromnym poczuciem wstydu pociągnęłam materiał sukienki w dół. Mogłam spodziewać się, że do tego dojdzie.<br />
- J..ja... - potrząsnęłam głową. Nie mogłam tego z siebie wydusić. Łzy w końcu dopięły swego i zaczęły kaskadami wypływać z moich oczu. Odwróciłam głowę i próbowałam niezauważalnie wytrzeć je ramieniem.<br />
- Spójrz na mnie. - jego głos był formalny, ale nie miałam zamiaru go posłuchać. Delikatnie chwycił palcami mój podbródek i przekręcił moją głowę tak, że spotkaliśmy się wzrokiem. Przełknęłam moje zażenowanie i strach, kiedy jego oczy uważnie skanowały moją twarz. - O co chodzi? Co jest nie tak? Musisz mi powiedzieć, Victoria.<br />
Nie odezwałam się.<br />
- Jesteś... - potrząsnął głową i zmarszczył brwi - Nie jesteś przecież dziewicą, prawda? - brzmiał, jakby był urażony i obrzydzony słowem na "d". Prychnęłam pod nosem, a on zmrużył oczy nadal mi się przyglądając.<br />
Gwałtownie odwróciłam wzrok, kiedy nasze oczy znowu się spotkały.<br />
- Muszę już iść.<br />
- Victoria, powiedz mi. - nawet się nie poruszył i tym razem, przyszła moja kolej na mrużenie oczu. Serce szalało od ilości adrenaliny, która została mu dostarczona chwilę wcześniej. Nie chcę iść, ale nie mogę zostać. Strach przejmuje nade mną kontrolę i wkurza mnie to jak cholera. Spuściłam głowę, kiedy poczułam znajome pieczenie pod powiekami, grożące kolejną porcją łez, które pchają się na zewnątrz.<br />
- Przepraszam. - powiedziałam drżącym głosem. Po chwili wahania zrobił krok do tyłu, nadal trzymając ręce do moich nogach. Oplótł dłońmi moją talię i z łatwością zsadził mnie z blatu. Nie mogłam na niego spojrzeć. Nie mogłam.<br />
- Chciałbym, żebyś powiedziała mi, o czym myślisz. - szepnął łagodnie. Naprawdę łagodnie i miękko. Aż zaczęłam zastanawiać się, czy to oby na pewno Zayn? Łzy zaczęły spływać po moim policzku i momentalnie uniosłam rękę, żeby go osuszyć.<br />
- Muszę j.. iś... - nie mogłam wydusić z siebie słów. Szybko ruszyłam w stronę drzwi, nadal oszołomiona jego doświadczonym dotykiem. Znowu wytarłam mokrą od płaczu twarz, gdy usłyszałam jego głos.<br />
- Victoria. - ciągle stal przy kuchennym blacie, gdy na niego spojrzałam. Miał pokerowy wyraz twarzy i nie miałam pojęcia czemu jest taki niewzruszony. Nie mógł znaleźć chyba odpowiednich słów, gdy dostrzegł moje emocje, ale widziałam konsternację w jego oczach. Do widzenia, Zayn.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Re. - Amber siedziała na krawędzi łóżka, gładząc mnie po plecach i starając się mnie uspokoić. - Co się stało? Ty nigdy nie płaczesz. - kiedy wypowiadała ostatnie słowo, naciągnęłam grubą narzutę na moja głowę. Nie chciałam o tym rozmawiać.</div>
<div style="text-align: left;">
- Zabiję tego dupka, jeśli ci coś zrobił! </div>
<div style="text-align: left;">
Odrzuciłam przykrycie i usiadłam wpatrując się w nią . Nie obchodziło mnie to, że prawdopodobnie moja twarz była cała czerwona i opuchnięta od tych cholernych łez, których nie umiałam powstrzymać. Fakt, że przygasiła trochę światło, działał na moją korzyść. Teraz dokładnie widziałam, jaka jest zmartwiona. </div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę cię, chciałabym po prostu zostać sama. - czułam się niepewnie, ale siła mojego głosu ją zmyliła. Pokiwała głową ze współczuciem. Gdzie się podziała ta apodyktyczna Amber? W sumie cieszę się, że teraz jej tu nie ma. </div>
<div style="text-align: left;">
Obie wpatrywałyśmy się w siebie niewidzącym wzrokiem, gdy usłyszałyśmy James'a, który na kogoś krzyczał. Amber zmarszczyła brwi i niepewnie ruszyła w stronę drzwi. </div>
<div style="text-align: left;">
- Odpierdol się, koleś! Ona nie chce cię widzieć!- chłopak darł się na kogoś na zewnątrz. Drzwi otworzyły się z gwałtownie, a moje serce zamarło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Maleńka, przepraszam! Nie chciał odejść! - James zawołał zdeterminowanym głosem, spoglądając przez ramię Zayna. Spokój Amber momentalnie gdzieś wyparował.</div>
<div style="text-align: left;">
- Co ty tu, kurwa, robisz?! </div>
<div style="text-align: left;">
- Amber... - zaczęłam, ale od razu mnie uciszyła.</div>
<div style="text-align: left;">
- Re! Zamknij się! - gwałtownie odwróciła głowę w moją stronę, a po chwili znowu wpatrywała się w Zayna. - Nie powinno cię tu być! Wróciła od ciebie cała zapłakana! Re nigdy nie płacze! Coś ty jej, kurwa, zrobił?! - wskazała palcem na Zayna. On nie wydawał się w najmniejszym stopniu poruszony jej wybuchem nadmiernej opiekuńczości. No, w sumie to dałam jej do tego powody.</div>
<div style="text-align: left;">
- Muszę porozmawiać z Victorią. - powiedział formalnym tonem.</div>
<div style="text-align: left;">
Amber fuknęła nieźle wkurzona, zdała sobie sprawę, że Zayn nie ma zamiaru odpowiadać gniewem na jej złość.</div>
<div style="text-align: left;">
- Chcesz żebym go stąd wykopała, Re? - dziewczyna przeniosła na mnie swoją uwagę. Prawie widziałam jak z jej uszu wydostaje się para. Och, ależ jest na niego wkurwiona. Spojrzałam na Zayna. Stał jak zwykle, z pokerowym wyrazem twarzy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie. Jest w porządku. </div>
<div style="text-align: left;">
Amber popatrzyła na mnie z niedowierzaniem i zmarszczyła czoło. Wiedziała, ze lepiej nie kwestionować moich decyzji. Zaynowi i tak należą się wyjaśnienia. Kiedy ponownie przeniosłam na niego wzrok, lekko się rozluźnił. Amber i James wreszcie postanowili opuścić mój pokój i zostawić nas samych. Zayn ruszył w moją stronę, ale zatrzymał się wpół kroku. Wahał się. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, proszę cię. Powiesz mi co się dzieje? - usiadł obok mnie z wyrazem twarzy, który nadal był ciężki do odczytania. Opuszkiem kciuka wytarł łzę, która jakimś cudem jeszcze zabłąkała się na moim policzku. - Jesteś dziewicą? - zapytał, starając się ukryć dezaprobatę. </div>
<div style="text-align: left;">
Pokręciłam przecząco głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie w taki sposób, jaki masz na myśli.</div>
<div style="text-align: left;">
Zmarszczył brwi. O, to coś nowego. Pierwszy raz zrobił to, bo nie wiedział o co może mi chodzić.</div>
<div style="text-align: left;">
- Psychicznie, nadal jestem dziewicą, fizycznie... - ucięłam kręcąc głową. </div>
<div style="text-align: left;">
- Victoria, potrzebuję jasnej odpowiedzi. - chwycił mnie za rękę, kiedy zbierałam niewidzialny pyłek z koca, starając się odwrócić moją uwagę, od jego przenikliwego wzroku.</div>
<div style="text-align: left;">
Teraz, albo nigdy, Re. Po prostu mu powiedz. Odetchnęłam głośniej i przygryzłam dolną wargę. Byłam zdenerwowana, a to uczucie zamiast się oddalać, nasilało się z każdą sekundą. Głośno przełknęłam ślinę. No to jedziemy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Kiedy miałam 17 lat, zostałam zgwałcona. <br />
<br />
<div style="text-align: center;">
____________________________________________________</div>
<div style="text-align: center;">
Chciałam podziękować wszystkim wyrozumiałym :) Naprawdę nie wiecie ile to dla mnie znaczy, jeśli jesteście w stanie mnie zrozumieć. Na temat komentarzy osób, które tak strasznie się niecierpliwiły nie będę się wypowiadać. Serio? Zawiodłam Was, bo siedziałam z rodziną na imieninach bliskiego wujka, zamiast przed komputerem? Coś macie nie tak z priorytetami :/ Zastanówcie się nad swoim życiem ;) </div>
<div style="text-align: center;">
Jeszcze raz dziękuję, wszystkim, którzy byli po mojej stronie :) Luv Ya <3 </div>
</div>
</div>
</div>
Sasha Fiercehttp://www.blogger.com/profile/10624266126929511860noreply@blogger.com133