Nienawidziłam sukienek i kiedy po tym, jak ledwo skończyłam pracę, zadzwoniła Sarah, prawię się zrzygałam, bo dała mi jasno do zrozumienia, że muszę mieć na sobie kieckę. Ale odkąd to było moje pierwsze wyjście od lat, postanowiłam ten jeden jedyny raz jej ulec.
Zdjęłam z włosów opasającą je frotkę i przeczesałam palcami długie fale spadające mi po plecach. Starałam się okiełznać mocno kędzierzawe pasemka, ale w ostateczności się poddałam. Nigdy nie czesałam włosów. Zawsze byłam spóźniona, więc nie miałam czasu na wymyślne fryzury i makijaż. Zawsze improwizowałam. Poburzone loki były już moim znakiem rozpoznawczym. Makijażu też jakoś specjalnie nie potrzebowałam, no ale dzisiaj ruszałyśmy na miasto, więc musiałam coś wykombinować.
Usiadłam tuż przed swoją toaletką w momencie, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Chwilę później się uchyliły.
- Re! - w moim małym domu zabrzmiał donośny głos Amber.
- W pokoju! - odkrzyknęłam nakładając błyszczyk na usta. Pokreśliłam oko czarną kredką i nieco roztarłam przy końcach dla lepszego efektu. Po cóż ona pukała? Przecież mieszka tu razem ze mną.
Usłyszałam głośny gwizd i w odbiciu lustra dostrzegłam Amber, która właśnie pochylała się przez framugę w drzwiach. Była bardzo zadowolona z siebie, kiedy mnie zobaczyła.
- Hej, pipo. Jednak założyłaś kieckę. - zauważyła z sarkastycznym zdziwieniem i z wielką siłą opadła na moje łóżko, zanurzając się w poduszkach.
- Dopiero zmieniłam pościel! Mogłabyś zejść? - skomentowałam patrząc na nią z rozbawieniem. Wystawiła język i zsunęła się z łóżka. Jezu... nie mówiłam serio.
Aż do tego momentu nie zauważyłam jak krótką ma na sobie sukienkę. Podeszła do lustra, przy którym siedziałam żeby się w nim przejrzeć i gdy znalazła się na wyciągnięcie ręki chwyciłam materiał i nieco pociągnęłam w dół.
- Trochę godności. - posłałam jej pół uśmiech.
- Wszystko mi jedno. Niedługo egzaminy, cieszysz się?
- Nie. Denerwuje się jak cholera. Powinnam się uczyć. - przygryzłam wargę podnosząc się z krzesła i prostując dłońmi sukienkę. Otworzyłam szafę i wyciągnęłam z niej czarne szpilki.
Gdybym wiedziała, że studia dziennikarskie wymagają tak ciężkiej pracy, nigdy bym się na nie zdecydowała. Ale potrzebowałam tego. Zawsze o tym marzyłam. Odkąd zaczęłam uczuć się na Uniwersytecie mój budżet zmalał tak diametralnie, że wylądowałam w tej kawiarni. Musiałam przyjąć te pracę, ale szczerze jej nienawidziłam. Żyjąc w małym miasteczku, takim jak Bradford nie znajdziesz niczego, nawet gdy masz wielkie szczęście. Mój tata przyjaźnił się z ojcem Ted'a, co pomogło mi zaczepić się w jego kawiarni. Gdybym nie przeprowadziła się z Ameryki, na pewno zarabiałabym więcej niż tu. Czasem zapominałam, że jestem tutaj, a nie w Ameryce. Amber zawsze się śmiała z mojego akcentu, kiedy rozmawiałam z jej mamą. Zdarzało mi sie też mylić dolary z funtami. To wszystko nadal było dla mnie nowością. Moje minimalne doświadczenia związane z dziennikarstwem również nie wskazywały na to, że uporam się z tym w najbliższym czasie. Jedynym dowodem na to, że miałam rękę do pisania, było zdarzenie ze szkoły, miałam wtedy 16 lat. Zmusili mnie do poszukania i napisania o gwiazdach sportu, które zostały zgwałcone we wcześniejszych latach. Nauczycielka angielskiego doszła do wniosku, że w przyszłości mogę osiągnąć na prawdę wiele. Ale tutaj, w Anglii to wszystko wyglądało całkiem inaczej. 3 lata nauki na Uniwersytecie były bardzo wkurzające i niezmiernie cieszyłam się z tego, że moja udręka się kończy. Wystarczyło, że przyłożę się do egzaminów końcowych i wreszcie otrzymam dyplom.
- Możemy pouczyć się jutro chyba, że znowu masz zamiar się spóźnić... - zaczęła Amber, ale przerwał jej dźwięk mojego telefonu.
Wywróciłam oczami i starając się zachować równowagę w jednym bucie, podeszłam do nocnego stolika.
- Słucham?
- Re? - kurwa. Ted.
- No cześć, Ted. Co tam? - spojrzałam na Amber, a jej tęczówki momentalnie skupiły się na mojej twarzy, kiedy usłyszała jego imię.
- Właśnie dzwonili do mnie ze szpitala. Mój tata nie czuje się zbyt dobrze i pomyślałem, czy mogłabyś dzisiaj zamknąć i jutro rano otworzyć za mnie kawiarnię. Mogłabyś to dla mnie zrobić? - po co mi się pytasz? przecież i tak każesz mi to zrobić, debilu. Dlaczego nie zadzwoniłeś do Amber? Ona jest bardziej czasowa, niż ja. Kretynie!
- Jasne. Zaraz będę. Przykro mi z powodu jego nagłego osłabienia, Ted. Ale wszystko z nim w porządku?
- Dziękuję za pomoc, Re. Tak, już jest w porządku. Dzięki jeszcze raz. Zamknąłem już knajpę, ale nadal wszystko jest porozświetlane. Musisz tylko pogasić światła i przetrzeć stoliki. Zresztą sama wiesz, to co zwykle. Och, i umówiłem się z takim facetem, żeby omówić pewne sprawy biznesowe, no ale nie dam rady. Powiedz mu jak przyjdzie, że zadzwonię do niego jutro o 9:00 i się z nim umówię. Możesz się tym dla mnie zająć?
Znowu wywróciłam oczami. O co jeszcze poprosisz, Ted? Żebym ci buty wypolerowała? Kurwa mać.
- Jasne. A o co chodzi? Co masz na myśli mówiąc sprawy biznesowe?
- Koleś ma mnóstwo kasy. Jest bardzo hojny i oferuje dużą sumę pieniędzy. Chcę się dowiedzieć dlaczego i jaki jest w tym jego interes. Musisz zachowywać się jak profesjonalistka, Re. Mimo, że facet jest młody bardzo dobrze zna się na swoim gównie. Jest formalny jak jasna cholera, więc sobie nie żałuj. Nie spierdol tego, Re. Dobra?
Jezu... weź się ogarnij.
- Dobra, dobra. Jeśli nie uda mi się z nim dojść do żadnego porozumienia, umówię po prostu was na kolejne spotkanie. Ok?
- Ta, wszystko mi jedno. Ale w sumie wolałbym, żebyś z nim pogadała. Och... i Re. Nie spóźnij się. - zaraz po tym usłyszałam głuche piszczenie po drugiej stronie linii, sygnalizujące koniec rozmowy. Zaklęłam pod nosem i cisnęłam telefon na łóżko, ignorując zdziwione spojrzenie Amber.
- Tata Ted'a jest w szpitalu i muszę zamknąć kawiarnię. Mam wrócić tutaj, czy zobaczymy się już w klubie z resztą dziewczyn? - odpowiedziałam na pytanie, którego jeszcze nie zdążyła mi zadać.
- Musisz zamknąć?
- No.
- Oł, no dobra. To zobaczymy się już na miejscu.
Skinęłam głową zaciskając usta i rzucając jeszcze raz okiem na mojego odbicie w lustrze. Dam radę w tym stroju ogarnąć kawiarnię. Nie wyglądałam jakbym ruszała na kluby, ale nawet jakbym się cały dzień szykowała to bym nie osiągnęła takiego efektu, więc wszystko jedno. Szybko uścisnęłam dziewczynę, zanim ruszyłam do drzwi. Wskoczyłam do samochodu, małego obitego gruchota. Mimo to i tak go kochałam. Roofie był moim pierwszym autem i nie zamierzałam go zmieniać w najbliższej przyszłości.
***
Dotarłam pod kawiarnię, w której wciąż paliły się wszystkie światła. Zmarszczyłam brwi, kiedy przed wejściem dostrzegłam czekających klientów. Chwyciłam klucze i przeszłam na drugą stronę ulicy, chwiejąc się lekko z powodu wysokich obcasów. Mam nadzieje, że nie zaczną mnie oceniać po wyglądzie.
- Przykro mi, ale już zamknięte. - rzuciłam w ich kierunku, na co w odpowiedzi uzyskałam kilka niezadowolonych jęknięć i spojrzeń. Wszystko co mogłam zrobić to posłać im przepraszający uśmiech. Już dobrze wiedziałam, że przez niektórych z nich zostałam zaszufladkowana ze względu na to, co miałam na sobie. Idioci. W chwilach jak ta, myślałam o tym, żeby użyć tylnego wejścia. Ale wolałam już przeciskać się między nimi, niż iść ciemną alejką w której nikt by nie usłyszał mojego krzyku.
Wywróciłam oczami, kiedy zaczęli się oddalać i otworzyłam drzwi. Ruszyłam za ladę i zauważyłam że na kilku stolikach w pobliżu stałego miejsca Graham'a nadal panuje nieporządek. Pozbierałam brudne naczynia i zaniosłam na zaplecze, żeby je umyć. Och, Boże. Beznadziejny początek wieczoru.
Wydawało mi się, że słyszę jak otwierają się drzwi do kawiarni, ale gdy wyjrzałam nikogo nie było. Potrząsnęłam głową, osuszyłam naczynia i odłożyłam je na swoje miejsce. Zerkając na zegarek przetarłam wszystkie stoliki i założyłam na nie krzesełka. Postanowiłam, ze podłogę zmyję dopiero rano. Wyłączyłam światła i automat do kawy, o którego wyłączeniu zawsze przypominał mi Ted. Jest taki wymagający. Z pewnością jest najgorszym szefem, z którym kiedykolwiek przyszło mi pracować. Była 21:30. Jak długo już tam byłam?
Włączyłam alarm, pamiętając, że mam pięć sekund na opuszczenie budynku. Chwyciłam torebkę i kluczę i ruszyłam do drzwi. Zatrzasnęłam je i zaczęłam z wielką trudnością szukać odpowiedniego klucza do ich zamknięcia. Nie było łatwo, bo na zewnątrz panowały już egipskie ciemności. Zmarszczyłam brwi, byłam już nieźle wkurzona przebierając palcami w pęku kluczy, co skończyło się tym, że w końcu wypadły mi rąk. Schyliłam się i podniosłam cholerstwo. Odwróciłam się bokiem podnosząc je do nikłego światła bijącego z ulicznej latarni. Nadal za ciemno. Zrobiłam krok do przodu starając się lepiej oświetlić brzęczące klucze.
- Potrzebujesz światła? - usłyszałam jakiś głos a po chwili na moje dłonie padła struga jasnego światła.
- Tak, dzięki. - zmarszczyłam brwi i momentalnie namierzyłam interesujący mnie klucz, ukazując wyraźną radość temu, kto mi pomógł. Nagle głos wydał mi się znajomy i momentalnie zatrzymałam się w pół kroku, kiedy podniosłam wzrok na osobę do której należał. Zayn. Zrobiłam niepewny krok do tyłu, jakbym bała się że może zrobić mi jakąś krzywdę. Uśmiechnął się mrocznie i wsunął telefon do swojej kieszeni. Spojrzałam ponad jego ramieniem, ale nigdzie nie namierzyłam jego samochodu. Uklęknął przede mną i z wielką gracją podniósł klucze, które po raz kolejny upuściłam.
- Co ty tu robisz? - zapytałam lekko poddenerwowana jego onieśmielającą aurą. Przekręcił głowę w bok. Jego ruchy były jakby mechaniczne, gdy tak mi sie przyglądał. Wyciągnęłam rękę i odebrałam od niego pęk.
- Chciałem rozmawiać z panem Turner'em, ale nie wiedziałem, że tu będziesz.
Znał Ted'a? Po co chciał z nim gadać? Po chwili zaskoczyło. To ten koleś z którym miał omówić swoje biznesowe sprawy. Ted nie żartował z tym, że facet jest młody. Ale nie spodziewałam się, że to... on.
Pochylił się nade mną. Nasze twarze dzieliło kilka centymetrów. Uniósł dłoń i pociągnął lekko moją brodę, uwalniając wargę z pomiędzy moich zębów.
- Przestań przygryzać wargę. - powiedział ochryple. Cofnął się trochę zostawiając mnie sam na sam z ciarkami, które zaczęły wspinać się w górę kręgosłupa. Odwróciłam się tyłem i zaczęłam zamykać drzwi do kawiarni. Sprawdziłam dwa razy, czy oby dobrze zabezpieczyłam wejście i zanim zdążyłam z powrotem odwrócić się w kierunku jezdni, poczułam dotyk ręki zjeżdżający w dół mojej talii. Strąciłam jego dłoń na co zmierzył mnie lodowatym spojrzeniem.
- Nie dotykaj mnie. - rzuciłam ostro.
- Gdzie jest pan Turner, jeśli nie masz nic przeciwko, jeśli spytam? Byłbym potwornie poirytowany gdyby okazało się, że przyszedłem tu na daremnie. - ok. Więc ma zamiar całkowicie zignorować to, że właśnie mnie dotknął?! Co?
Wywróciłam oczami. Jezu, Ted. Na bank jesteś już na jego czarnej liście.
- Ted... Er.. Pan Turner... - szybko się poprawiłam - Coś mu wypadło. Jego ojciec jest w szpitalu, więc wysłał mnie tutaj, żebym pozamykała i prosił żebym przekazała ci, że chce się spotkać jutro o 9:00. - albo miał do niego zadzwonić, żeby to uzgodnić? Nie pamiętam.
- Interesujące. Nigdy jeszcze mnie nikt nie wystawił. Nie wygląda to dobrze. Nie rozumiem dlaczego sam nie zadzwonił, żeby poinformować mnie o swojej nagłej zmianie planów. - spojrzał na mnie, jakbym to ja była wszystkiemu winna. Był lekko zdenerwowany faktem, że pojawił sie tutaj o 21:30 bez najmniejszego powodu.
Wzruszyłam ramionami. Po prostu robię to, co mi kazał mi Ted, psycholu.
- No to, pasuje ci 9:00? - zapytałam mając nadzieję na skończenie tej rozmowy i szybkie oddalenie się.
- W rzeczy samej. Przyślę mojego kierowcę, by odebrał kogokolwiek, kto zdecyduje się uczestniczyć w tym spotkaniu z uwagi na fakt, że pan Turner nie jest w stanie.
Dlaczego jest taki cholernie formalny? Przecież to jeszcze gówniarz. Mów że normalnie, dziwaku.
- To 9:00? - zapytałam.
- 9:00. - potwierdził.
Odwróciłam wzrok od jego palących oczu i przeniosłam go na swoją torebkę. Włożyłam do niej klucze, caly czas jednak czując jego przeszywające spojrzenie, co było dość straszne.
- Do jakiego klubu idziesz?
- Czemu twierdzisz, że idę do klubu? - podniosłam głowę i poczułam nagłą potrzebę jak najszybszego oddalenia się od niego.
- Cóż... Byłbym wysoce zdziwiony, gdyby okazało się, że odwiedzasz swoją matkę w takim stroju. - jego oczy pożądliwie przejechały po całej długości mojego ciała. Ciarki zaczęły na nowo budować w moim środku. Gdyby nie był taki mroczy i w ogóle, to może nawet by mi się to podobało. Ale nie podobało mi się. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Jak brzmi twoje nazwisko, Victoria? - zapytał. Wzdrygnęłam się, kiedy moje pełne imię wypłynęło z jego ust. Znowu.
- Skąd znasz moje prawdziwe imię?
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech, jakby starał się uspokoić.
- Jak się nazywasz? - powtórzył z nieco większym napięciem - Victoria.
- Greene. - wydukałam. Jego pytanie było bardziej żądaniem. Ledwo zauważalnie skinął głową, jakbym potwierdziła informację, którą już znał.
- Pani Greene, mam świadomość, że porozumiewa się pani z akcentem.
Nie pierdol, Sherlock'u. Jestem z Ameryki.
Wyciągnął telefon, który w ułamku sekundy znalazł się przy jego uchu. Nie słyszałam, żeby dzwonił?
- Malik. - jego głos momentalnie stał się biznesowy i ostry. Malik... Znowu to nazwisko. Czemu brzmi mi znajomo?
- Tak, jestem w Bradford...Nie. Mark zabrał ją do domu dzisiaj rano. Nie miałem ochoty przebywać w jej towarzystwie, po incydentach, które zdarzyły się ostatnio. . . Wszystko z nią w porządku. . . Zadzwoń do Brad'a i przekaż mu, żeby przejął obowiązki. Nie mam zamiaru użerać się dzisiaj z jej gównianymi sprawami. Wychodzę. - jego oczy przeniosły się na moją twarz. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę mojego samochodu. - Jest moim ochroniarzem... Nie obchodzi mnie to! - podniósł głos. Jego nastój zmieniał się bardzo szybko. - Musi wypełniać moje polecenia. - wyglądało na to, że konwersacja zakończona, bo zapanowała cisza. Zaryzykowałam i spojrzałam przez ramię. Szedł za mną wolnym krokiem.
Dotarłam do krawężnika i truchtem przebiegłam przez drogę.
- Victoria! - krzyknął, kiedy stanęłam przy swoim aucie. Popatrzyłam na niego, jego sylwetkę spowijał cień co jeszcze bardziej mnie przestraszyło.
- Do jakiego klubu idziesz? Zabiorę cię. - zawołał.
- Nie. Umiem prowadzić. Dzięki. - skinęłam głową otwierając drzwi. Wskoczyłam do środka i już miałam zamykać drzwi, kiedy mnie powstrzymał. Wzdrygnęłam się lekko zdziwiona tym, że dotarł tu tak szybko.
Spojrzałam przez jego ramię i oszacowałam odległość do kawiarni.
- To będzie dla mnie zaszczyt. - jego oczy błysnęły, kiedy zaczęłam kręcić głową. Jedną ręką oparł się o dach mojego samochodu, a łokieć drugiej ulokował na otwartych drzwiach. Nie miałam najmniejszej możliwości ich zamknąć, albo uciec. Wyciągnął dłoń w moją stronę. Zawahałam się.
- Dam sobie radę. - wymamrotałam zapinając pas bezpieczeństwa. Zmarszczył brwi z niezadowolenia.
- W tym złomie? Nie, nie dasz sobie rady. Chodź. - chwycił moją rękę i pociągnął mnie lekko w swoją stronę. Czy on właśnie obraził mojego Roofiego? Zachwiałam się starając opanować równowagę na tych szpilkach, kiedy stanęłam na chodniku. Podtrzymał mnie w miejscu i nieco wyprostował moją sylwetkę. Starałam się na niego nie patrzeć, no ale nic nie mogłam na to poradzić! Jego oczy odnalazły moje, a ja nie odwróciłam wzroku. Chłodny uśmiech wymalował się na jego ustach, kiedy odsunął mnie od samochodu przysuwając do siebie. Wstrzymałam oddech, gdy wyjął kluczyki ze stacyjki i zatrzasnął drzwi.
- Oddychaj, Victoria. - spojrzenie kompletnie pozbawione wyrazu omiotło moją twarz.
- Potrafię prowadzić.
- Ryzykujesz swoje życie jeżdżąc takim czymś. - wymamrotał mocniej ściskając moją dłoń.
- Roofie idealnie się prowadzi. Nie obrażaj mojego samochodu.
Dlaczego ja w ogóle z nim idę? Wyrwałam rękę z jego uścisku i usłyszałam pozbawiony emocji śmiech, który znowu przyprawił mnie o ciarki.
- Roofie? - uniósł brew z nikłym rozbawieniem na twarzy.
- Przestań go obrażać! - zmarszczyłam czoło.
- Cóż. Ten twój Roofie - przerwał mu jego własny chichot - Wygląda jak kompletny rupieć. Zabieram cię ze sobą, żeby mieć pewność, że będziesz bezpieczna. We wnętrzu mojego auta. - zapewnił, ale mu nie uwierzyłam. Był zbyt onieśmielający i mroczny, a ten złowrogi błysk w jego oczach był ciągle obecny. - Nie ufam twojemu samochodowi i nawet nie chcę sobie wyobrażać co mogłoby się stać, a wszystko przez tego twojego głupiego Roofiego. - chwycił mnie za przedramię i pociągnął lekko w bok kawiarni tam, gdzie zazwyczaj parkowałam swoje auto. Błyszczący, czarny Bentley stał się bardziej widoczny, kiedy chłopak wyciągnął kluczyki i nacisnął jakiś guzik. Samochód zamigotał światłami i usłyszałam jakieś mechaniczne piknięcia. Strąciłam jego dłoń z mojego ramienia, starając się uzyskać chociaż trochę przestrzeni osobistej od tego dziwnego faceta.
Potrząsnął głową z tym zimnym półuśmieszkiem i podszedł do drzwi od strony pasażera. Otworzył je i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Masz zamiar dzisiaj wsiąść? - zapytał.
- Nie, wolałabym jechać tam sama.
- Naprawdę? - uniósł brew, ale jego głos nie skrywał, ani krzty zdziwienia - Ale nie możesz. - podniósł dłoń w której trzymał moje kluczyki i zakołysał nimi w powietrzu.
Fuknęłam pod nosem i założyłam ręce na piersiach.
- Victoria. Po prostu wejdź do samochodu. - jego wyraz twarzy był stały.
- Nie. - wymamrotałam. Jego żądania na serio zaczynały działać mi na nerwy. - Nawet cię nie znam!
Wyprostował się i miałam wrażenie, ze ciężko mu uwierzyć w to, że nie stosuje się do jego głupich poleceń.
- Wejdź do samochodu. - wysyczał przez zęby - Odstawię cię tam całą i zdrową. - starannie wymawiał każde słowo, dobitnie, poważnie. Niemal biznesowo.
Stałam w miejscu. Nie mogłam się ruszyć, bo się go przestraszyłam. Mój głos uwiązł w gardle, nie mogę mówić, nie chcę wsiąść do tego samochodu, ale to dziwne uczucie w niewytłumaczalny sposób przyciąga mnie do niego jak magnes.
Kiedy w końcu podniosłam wzrok wyglądał na wytrąconego z równowagi. Był nieźle wkurzony, że go nie słucham.
- Victoria, lubię mieć wszystko pod kontrolą. Kiedy nie dostaje tego, czego chce, bardzo łatwo się wkurwiam. A teraz, wejdź do samochodu.
Cholera. Kiedy się wnerwia jego głos obniża się do takiego poziomu, który leży daleko od mojego dobrego samopoczucia. Stałam w miejscu jeszcze przez kilka sekund, po czym ruszyłam w stronę auta. Chłodny uśmiech rozciągnął jego usta, gdy wsunęłam się do środka. Pochylił się lekko, opierając o samochód, tak że nasze oczy spotkały sie na jednakowym poziomie. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy jego ciemne tęczówki znalazły się tak blisko.
- Oddychaj. - zamknął drzwi i obserwowałam jak omija samochód i idzie w stronę drzwi kierowcy. Wstrzymałam oddech. Jestem w jego samochodzie. Cholera jasna. Co ja tu robię? Chciałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Kurwa mać.
Dlaczego jest taki cholernie formalny? Przecież to jeszcze gówniarz. Mów że normalnie, dziwaku.
- To 9:00? - zapytałam.
- 9:00. - potwierdził.
Odwróciłam wzrok od jego palących oczu i przeniosłam go na swoją torebkę. Włożyłam do niej klucze, caly czas jednak czując jego przeszywające spojrzenie, co było dość straszne.
- Do jakiego klubu idziesz?
- Czemu twierdzisz, że idę do klubu? - podniosłam głowę i poczułam nagłą potrzebę jak najszybszego oddalenia się od niego.
- Cóż... Byłbym wysoce zdziwiony, gdyby okazało się, że odwiedzasz swoją matkę w takim stroju. - jego oczy pożądliwie przejechały po całej długości mojego ciała. Ciarki zaczęły na nowo budować w moim środku. Gdyby nie był taki mroczy i w ogóle, to może nawet by mi się to podobało. Ale nie podobało mi się. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Jak brzmi twoje nazwisko, Victoria? - zapytał. Wzdrygnęłam się, kiedy moje pełne imię wypłynęło z jego ust. Znowu.
- Skąd znasz moje prawdziwe imię?
Zamknął oczy i wziął głęboki oddech, jakby starał się uspokoić.
- Jak się nazywasz? - powtórzył z nieco większym napięciem - Victoria.
- Greene. - wydukałam. Jego pytanie było bardziej żądaniem. Ledwo zauważalnie skinął głową, jakbym potwierdziła informację, którą już znał.
- Pani Greene, mam świadomość, że porozumiewa się pani z akcentem.
Nie pierdol, Sherlock'u. Jestem z Ameryki.
Wyciągnął telefon, który w ułamku sekundy znalazł się przy jego uchu. Nie słyszałam, żeby dzwonił?
- Malik. - jego głos momentalnie stał się biznesowy i ostry. Malik... Znowu to nazwisko. Czemu brzmi mi znajomo?
- Tak, jestem w Bradford...Nie. Mark zabrał ją do domu dzisiaj rano. Nie miałem ochoty przebywać w jej towarzystwie, po incydentach, które zdarzyły się ostatnio. . . Wszystko z nią w porządku. . . Zadzwoń do Brad'a i przekaż mu, żeby przejął obowiązki. Nie mam zamiaru użerać się dzisiaj z jej gównianymi sprawami. Wychodzę. - jego oczy przeniosły się na moją twarz. Odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę mojego samochodu. - Jest moim ochroniarzem... Nie obchodzi mnie to! - podniósł głos. Jego nastój zmieniał się bardzo szybko. - Musi wypełniać moje polecenia. - wyglądało na to, że konwersacja zakończona, bo zapanowała cisza. Zaryzykowałam i spojrzałam przez ramię. Szedł za mną wolnym krokiem.
Dotarłam do krawężnika i truchtem przebiegłam przez drogę.
- Victoria! - krzyknął, kiedy stanęłam przy swoim aucie. Popatrzyłam na niego, jego sylwetkę spowijał cień co jeszcze bardziej mnie przestraszyło.
- Do jakiego klubu idziesz? Zabiorę cię. - zawołał.
- Nie. Umiem prowadzić. Dzięki. - skinęłam głową otwierając drzwi. Wskoczyłam do środka i już miałam zamykać drzwi, kiedy mnie powstrzymał. Wzdrygnęłam się lekko zdziwiona tym, że dotarł tu tak szybko.
Spojrzałam przez jego ramię i oszacowałam odległość do kawiarni.
- To będzie dla mnie zaszczyt. - jego oczy błysnęły, kiedy zaczęłam kręcić głową. Jedną ręką oparł się o dach mojego samochodu, a łokieć drugiej ulokował na otwartych drzwiach. Nie miałam najmniejszej możliwości ich zamknąć, albo uciec. Wyciągnął dłoń w moją stronę. Zawahałam się.
- Dam sobie radę. - wymamrotałam zapinając pas bezpieczeństwa. Zmarszczył brwi z niezadowolenia.
- W tym złomie? Nie, nie dasz sobie rady. Chodź. - chwycił moją rękę i pociągnął mnie lekko w swoją stronę. Czy on właśnie obraził mojego Roofiego? Zachwiałam się starając opanować równowagę na tych szpilkach, kiedy stanęłam na chodniku. Podtrzymał mnie w miejscu i nieco wyprostował moją sylwetkę. Starałam się na niego nie patrzeć, no ale nic nie mogłam na to poradzić! Jego oczy odnalazły moje, a ja nie odwróciłam wzroku. Chłodny uśmiech wymalował się na jego ustach, kiedy odsunął mnie od samochodu przysuwając do siebie. Wstrzymałam oddech, gdy wyjął kluczyki ze stacyjki i zatrzasnął drzwi.
- Oddychaj, Victoria. - spojrzenie kompletnie pozbawione wyrazu omiotło moją twarz.
- Potrafię prowadzić.
- Ryzykujesz swoje życie jeżdżąc takim czymś. - wymamrotał mocniej ściskając moją dłoń.
- Roofie idealnie się prowadzi. Nie obrażaj mojego samochodu.
Dlaczego ja w ogóle z nim idę? Wyrwałam rękę z jego uścisku i usłyszałam pozbawiony emocji śmiech, który znowu przyprawił mnie o ciarki.
- Roofie? - uniósł brew z nikłym rozbawieniem na twarzy.
- Przestań go obrażać! - zmarszczyłam czoło.
- Cóż. Ten twój Roofie - przerwał mu jego własny chichot - Wygląda jak kompletny rupieć. Zabieram cię ze sobą, żeby mieć pewność, że będziesz bezpieczna. We wnętrzu mojego auta. - zapewnił, ale mu nie uwierzyłam. Był zbyt onieśmielający i mroczny, a ten złowrogi błysk w jego oczach był ciągle obecny. - Nie ufam twojemu samochodowi i nawet nie chcę sobie wyobrażać co mogłoby się stać, a wszystko przez tego twojego głupiego Roofiego. - chwycił mnie za przedramię i pociągnął lekko w bok kawiarni tam, gdzie zazwyczaj parkowałam swoje auto. Błyszczący, czarny Bentley stał się bardziej widoczny, kiedy chłopak wyciągnął kluczyki i nacisnął jakiś guzik. Samochód zamigotał światłami i usłyszałam jakieś mechaniczne piknięcia. Strąciłam jego dłoń z mojego ramienia, starając się uzyskać chociaż trochę przestrzeni osobistej od tego dziwnego faceta.
Potrząsnął głową z tym zimnym półuśmieszkiem i podszedł do drzwi od strony pasażera. Otworzył je i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
- Masz zamiar dzisiaj wsiąść? - zapytał.
- Nie, wolałabym jechać tam sama.
- Naprawdę? - uniósł brew, ale jego głos nie skrywał, ani krzty zdziwienia - Ale nie możesz. - podniósł dłoń w której trzymał moje kluczyki i zakołysał nimi w powietrzu.
Fuknęłam pod nosem i założyłam ręce na piersiach.
- Victoria. Po prostu wejdź do samochodu. - jego wyraz twarzy był stały.
- Nie. - wymamrotałam. Jego żądania na serio zaczynały działać mi na nerwy. - Nawet cię nie znam!
Wyprostował się i miałam wrażenie, ze ciężko mu uwierzyć w to, że nie stosuje się do jego głupich poleceń.
- Wejdź do samochodu. - wysyczał przez zęby - Odstawię cię tam całą i zdrową. - starannie wymawiał każde słowo, dobitnie, poważnie. Niemal biznesowo.
Stałam w miejscu. Nie mogłam się ruszyć, bo się go przestraszyłam. Mój głos uwiązł w gardle, nie mogę mówić, nie chcę wsiąść do tego samochodu, ale to dziwne uczucie w niewytłumaczalny sposób przyciąga mnie do niego jak magnes.
Kiedy w końcu podniosłam wzrok wyglądał na wytrąconego z równowagi. Był nieźle wkurzony, że go nie słucham.
- Victoria, lubię mieć wszystko pod kontrolą. Kiedy nie dostaje tego, czego chce, bardzo łatwo się wkurwiam. A teraz, wejdź do samochodu.
Cholera. Kiedy się wnerwia jego głos obniża się do takiego poziomu, który leży daleko od mojego dobrego samopoczucia. Stałam w miejscu jeszcze przez kilka sekund, po czym ruszyłam w stronę auta. Chłodny uśmiech rozciągnął jego usta, gdy wsunęłam się do środka. Pochylił się lekko, opierając o samochód, tak że nasze oczy spotkały sie na jednakowym poziomie. Oddech uwiązł mi w gardle, kiedy jego ciemne tęczówki znalazły się tak blisko.
- Oddychaj. - zamknął drzwi i obserwowałam jak omija samochód i idzie w stronę drzwi kierowcy. Wstrzymałam oddech. Jestem w jego samochodzie. Cholera jasna. Co ja tu robię? Chciałam otworzyć drzwi, ale były zamknięte. Kurwa mać.
Boooże *________*
OdpowiedzUsuńKOCHAM KOCHAM KOCHAM <333
JEZU ZAJEBISTE < 3 jak chcesz to wbij do nas i SKOMENTUJ <3 http://wampir-justin.blogspot.com/ BĘDZIEMY BARDZO WDZIĘCZNE :3
OdpowiedzUsuńO ja pierdole ! Zayn dbający o bezpieczeństwo obcej dziewczyny.. ! OmG ! Ej, kolejne tłumaczenie które rujnuje mi życie ! Będę czekać teraz na Harry'ego z Dark i Zayna z Cold.. ! Ja chce następny rozdział !
OdpowiedzUsuńhttp://foreveralone6969.blogspot.com/
@NiallNipples_69
PS
Dodaję z anomina ponieważ włączyłaś treści +18
KOCHAM TO !!!!!!
OdpowiedzUsuńChce już więcej, drugi rozdział a ja już sie uzależniłam !
Zajebiste, jest to po prostu!
Czuje niedosyt :D ja chce jeeeeeeszcze xD
OdpowiedzUsuńSuper ! :*
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite. Czuję, że Cold będzie jeszcze lepszy niż Dark :D <3 xx Możesz mni einformować o nowych rozdziałach ? :D @klaudia3240
OdpowiedzUsuńdawaj kolejny! :CCCCC
OdpowiedzUsuńo mój Boże :oo Jestem ciekawa, co będzie dalej <3
OdpowiedzUsuńMam ciarki ;D ON jest tak cholernie mroczny ;p aww ;) @irresistible_66
OdpowiedzUsuńO matko............................... już uwielbiam to opowiadanie!
OdpowiedzUsuńZayn jest taki mroczny i taki strasznie poważny... właściwie dobrze dobrana do niego rola, bo na przykład nie wiem czemu, ale nie widzę go jako Dark'a albo Dangera. Tu pasuje idealnie :))
I jeszcze mam pytanie - ile rozdziałów jest napisanych w oryginale i czy autorka już skończyła?
To tłumaczenie jest....addgsdhfjsdagfsadgksadfglsaf. Noo nie mogę, no, Jezus Maria, djsgkfgfal.
OdpowiedzUsuńZayn jest taki...no Jezu. Czytam i nie mogę, no. Będę czekała teraz całe życie na Cold Zayna albo Dark Hazzę i umrę jako samotna, stara panna z chorobą psychiczną. O mój pieprzony boże! Przecież jak tu dojdzie do, sami wiemy jakich, scen to ja się tutaj wezmę na zawał umrę. Matko, nie umiem stworzyć sensownego zdania.
Boże, podnieta i niedosyt.
Pszepraszam za taki dziwny komentarz.
Tłumacz dalej, tłumacz!
xx
kocham, kocham, kocham <3 mimo iż są to długie rozdziały ja już chce kolejne... :p
OdpowiedzUsuńO Jezuuuu! Dostałam aż gęsiej skórki gdy czytałam ten rozdział! Awwwwwww, uwielbiam tego Zayn'a!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!! <3
Chyba po DARKu ciężko będzie znaleźć równie dobrze napisane opowiadanie ;D
OdpowiedzUsuńTrochę mało się działo w tym rozdziale, ale może jeszcze się rozkręci przecież to dopiero drugi rozdział ;)
+ tłumaczenie doskonałe ;P
Rewelacyjny :D
OdpowiedzUsuńtroche nuudny... ale czekam na nn :-)
OdpowiedzUsuńboooooooooooooooooooooooże.chciałabym napisać jakiś sensowny komentarz , ale.. asjfgbsadfvbashgf . Jaram się , i no kurcze mega *.*
OdpowiedzUsuńa więc tak , po pierwsze, świetne tłumaczenie . nie wykryłam żadnych błędów. Wiem , że ciężko pisze się tłumaczenie dla innych , bo dla siebie to łatwo się tłumaczy, dlatego podziwiam Cię.
po drugie, wybrałaś świetne opowiadanie do tłumaczenia. rzadko trafiają się fajne polskie opowiadania, więc jeszcze raz szacunek, że wgl. chce ci się tłumaczyć.
po trzecie. KOCHAM CIĘ, KOCHAM CIĘ, KOOOOOCHAM CIĘ !
gdyby nie ty, to nie zrozumiałabym Dark'a ( wcześniej zaczęłam go po ang. czytać) i OMG, OMG, KOCHAM CIĘ : *
sorki za nie ogar w tym komentarzu ale jak na początku napisałam, JARAM SIĘ :*
Zajebiste opowiadanie !!! Bardzo przepraszam za dobór słów ale nie moglam sie powstrzymac. Nie moge sie doczekac nastepnego.
OdpowiedzUsuńHSDGQCWYVQWETQUCTO KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńo boże, W TAKIM MOMENCIE! :( nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńFacet lubiący mieć wszystko pod kontrolą.. I znowu ten Grey. Mam nadzieję, że w późniejszych rozdziałach będę wyobrażała sobie Zayna, a nie Christiana. A Ty, Bambolejro, jesteś najlepszą tłumaczą ever :*
OdpowiedzUsuńO ku*wa! Zaje*iste!!! Weź wyjdź za mnie!!!
OdpowiedzUsuńomg .. wyczuwam nieprzespane noce bo : COLD : D
OdpowiedzUsuń<333333333333333333333333333
Dzieje się :D Ciekawe co dalej :D
OdpowiedzUsuńAwwww... Kocham
OdpowiedzUsuńjaaa chceeee kolejnyyy ! *-*
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje tłumaczenia. Możesz mnie informować o nowych rozdziałach na tt ? Z góry dziękuję. Pozdrawiam, @hideanemptyface
OdpowiedzUsuńSłów mi zabrakło na jakiś sensowny komentarz. :D Niecierpliwie czekam na nowy rozdział. Uwielbiam czytac twoje tłumaczenia. ♥
OdpowiedzUsuń@Official_Iness
omg boskie fiojiosjofjsaiofja
OdpowiedzUsuńomgggggg
OdpowiedzUsuńomg! Nie wiem co powiedzieć jvdhujnbrfnm
OdpowiedzUsuńPodoba mi się fakt,że Zayn mówi tak "mądrze" wiesz o co chodzi xd
Jezu z tego wszystkiego nie mogę napisać nic bardziej sensownego! Dobra do nastepnego! <3 xx
ojnjuyhgtfvcd to jest cudowne jnbhjuik nie mogę sie doczekać dalszego ciągu wydarzeń :D Zayn to taki bad boy, ale taki mądry i rozważny bad boy hihi :D a gdzieś tam napewno kryją się jakieś uczucia , c'nie? OBY :D
OdpowiedzUsuńOjej... jdhfucbdjdisjehdis *_* To jak Zayn dba o obcą dziewczyne i sposób mówienia, opisy odczuć Re, po prostu mega. Mogłabyś mnie informować o nowych rozdziałach? @Sis_of_Anubis
OdpowiedzUsuńawwwww kolejny poproszę :D
OdpowiedzUsuńświetnie tłumaczysz *.*
mogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach ? z góry dzięki ;) @reasontobe87
omg... ale on jest zimny, ale taki seksowny! złamałam zakaz, żeby przeczytać rozdział :D jestem bez laptopa i telefonu :( dobrze, że siostra mnie kryje ;p Dominika
OdpowiedzUsuńJa chce juz nowy *o*
OdpowiedzUsuńI wgl, cos czuje, ze ich sceny +18 beda bardzo namietne ;)
-@andzelikaab
Mozesz mnie informowac?
boże on mi tak strasznie tu Greya przypomina, że normalnie wściekam się jak się kończy rozdział no!!!
OdpowiedzUsuńO.O Zayn zaczyna robić się coraz bardziej przerażający <3 i ta jego mroczna natura *.* błagam, niech Re przestanie się go tak bardzo bać i niech się zaczną już do sb zbiżać (kit, że to dopiero 2. rodział XD) a te sceny +18 ;O już to sb wyobrażam #PartyHard ;p
OdpowiedzUsuńAnn :)xxx
Moje kolejne uzależnienie :D Ten fanfiction tylko potęguje moją miłość do Zayna <3 - Little Wing
OdpowiedzUsuńKOCHAM <33 A KIEDY 3 ROZDZIAŁ I CO ILE DODAJESZ ?! BŁAGAM ODPISZ NA TO!
OdpowiedzUsuńzacznę dzisiaj i jeśli skończę jutro to wstawię jutro, ale nie wiem jak będzie u mnie z czasem więc nie obiecuję, ale... staram się dodawać w okresie nie większym niż 3dni między rozdziałami :) xx
Usuńaishfdaowsdawoikenawiodhan - nic więcej nie dam rady napisać :)
OdpowiedzUsuńdarkside-tlumaczenie.blogspot.com
wow... No nieźle!
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny zadziwiasz mnie! Tłumaczenie Darka jest (przepraszam za wulgaryzm czytające to nastolatki) ZAJEBISTE.
OdpowiedzUsuńA Cold?
To odzwierciedlenie poprzedniego tłumaczenia. Na prawdę, świetnie sobie radzisz złotko :D
Powodzenia :*
Asgkknxdg to jest boskie *_______* chcę takieg Zayna advuuoppkncqwdcvjuvxaqryv *o*
OdpowiedzUsuńto tłumaczenie jest nieziemskie!! Zayyyn... <3
OdpowiedzUsuńomg omg omg omg ~
OdpowiedzUsuńO bozre aihdhhfe, ale szczerze to trcohe przypoima mi darka
OdpowiedzUsuńkiedy następny?
OdpowiedzUsuńSjsgshsjpaushxhdjzgdhsisjsheu boże dodaj kolejny rozdział albo będę nawiedzać cię w snach!
OdpowiedzUsuńPs. ŚWIETNIE TŁUMACZYSZ! XX
Kocham. To.
OdpowiedzUsuńPragne. Wiecej.
Omfg.
@loffe13
OMFG OMFG *____*, zajebiste, o której dzisiaj dodasz kolejeny rozdział? ;33
OdpowiedzUsuńWOW *_* boże pisz dalej :))))
OdpowiedzUsuńgdfgdfgadnf. dlacego ja jeszcze żyje?
OdpowiedzUsuńaaaaaa następny!!! czekam!
OdpowiedzUsuńJa cię kręcę!!!
OdpowiedzUsuńTo było świetne!!!
Jak ja cie kocham!!!
Dzięki ci że to tłumaczysz :D
Thanks you very much :***
Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną publikację!
Jesteś boska <33
Kocham ! Kiedy kolejne tłumaczenie...kiedy 3 rozdział ?!
OdpowiedzUsuńOjeeeeju! Czekałam. <3 Dziękuję Ci strasznie za tłumaczenie! Jest cudowne,w dodatku Ty to tak dokładnie piszesz,tak estetycznie,tak dokładnie! :) Jest wszystko świetnie,dziękuję i życzę weny na tłumaczenie . xx Kocham,ściskam. :)) xx
OdpowiedzUsuńO rany!<3 Świetne tłumaczenie! Już nie mogę doczekać się kolejnego :)!
OdpowiedzUsuńBoże jesteś wielka!!! :**
OdpowiedzUsuńkolejne zajebiste tłumaczenie w twoim wykonaniu.
Jesteś boska!!! :D
Czekam :***
OMG!
OdpowiedzUsuńZaczęłam to czytać i jest boskie, ale nadal moim faworytem jest opowiadanie ''Dark''....A tak właściwie chyba niezostawisz tamtego opowiadanie dal tego? Proszę odpisz, bo to bardzo dużo dla mnie znaczy...
Kaczuszka <
nie zostawię :) skąd taki pomysł ? :) po prostu Dark jest już na bieżąco :)
UsuńBoskie *____* Będzie dziś kolejna część? :D
OdpowiedzUsuńNiedosyyyyt - tak, to dobre okreslenie! Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuń~Moly, xx
JEZU JAK SIĘ ODDYCHA? *_* ZAJEBISTE, KURWA! kocham.
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informowac o kolejnych rozdziałach na tt? @My_IrishCat
KSJDJJFJVIDHDBDJDJJDJ BRAK MI TCHU ! ZADZIWIASZ MNIE POZYTYWNIE OCZYWIŚCIE, BOŻEEEEEEE....Nie wiem już co pisać. <3333333333333
OdpowiedzUsuńKiedy następny ?
@Victoria_Cold PIERWSZE KONTO RE NA TT, FOLLOWAĆ! *O*
OdpowiedzUsuńCzy 6 rozdział pojawi się dzisiaj czy za tydzień w niedzielę?:-)
OdpowiedzUsuńzajebisty :DDD
OdpowiedzUsuń"Oddychaj, Victoria" hahahahahahaha za każdym razem jak to czytam śmiać mi się chce.. ;D
OdpowiedzUsuńten Malik jest straszny i pociągający zarazem :D
niezaprzeczalnie zakochałam się w tym opowiadaniu ^.^
@Mo_Love_1D
genialne, mam ciarki jak czytam :D
OdpowiedzUsuńxoxo
hahaha zajebistee ! xDD
OdpowiedzUsuńDziwne jest dla mnie to, ze autorka napisala o tym, ze Re uczy sie na uniwersytecie w Bradford, ale napisala tez, ze jest to male miasteczko.
OdpowiedzUsuńJak do cholery w malym miasteczku znalazl sie uniwersytet dziennikarski na wysokim poziomie nauczania? Fuck logic
Kochane.. Boże on jest przerażający, ale i pociągający, seksowny jednocześnie. ODDYCHAJ. :3
OdpowiedzUsuń