Jego nogi splecione były z moimi i nie byłam w stanie się ruszyć, nawet jeśli bardzo bym chciała. Mocno przyciskał moje plecy do swojego torsu i oplatał mnie rękami w talii, jakby bał się, że zaraz gdzieś mu zwieję. Został. Naprawdę został. Uśmiechnęłam się do siebie. Tak bardzo, jak mi się to podobało, tak bardzo było mi gorąco.
Uniosłam się lekko na łokciach i spojrzałam na niego. Upajałam się jego pięknem. Wyglądał tak spokojnie, młodo i bezbronnie, kiedy spał. Wyglądał wreszcie na swój wiek i wszelkie jego onieśmielające cechy wyparowały. Miał lekko rozchylone usta i poburzone włosy. Nie mogłam się powstrzymać i wplotłam w nie palce, a on momentalnie się poruszył. Cholera! Nie budź się! Podobał mi się w takim stanie. Był taki spokojny.
Powoli otworzył oczy i zmarszczył czoło, kiedy mnie zobaczył. Po kilku sekundach wyraźnie się rozluźnił, widocznie przypominając sobie gdzie jest i że chyba postanowił zostać.
- Dzień dobry, panno Greene. - uśmiechnął się leniwie i poluzował uścisk wokół mojej talii, cały czas jednak oplatając mnie rękami. Och, Boże. Jego poranny głos jest taki seksowny.
Przygryzłam wargę. Uspokój się, Re.
- Jezu, nawet kiedy śpię nie mogę trzymać rąk z daleko od ciebie. - wymamrotał, przecierając zaspane oczy wolną dłonią. Spojrzał na mnie z góry szklistymi tęczówkami. Zepsuł cały nastrój, pociągając lekko za mój podbródek.
- Hej. - bąknęłam sennym głosem.
- Hej. - odpowiedział gładząc mój policzek opuszkami palców. Wyglądał tak spokojnie. Życzyłabym sobie częściej obserwować go w takim stanie. Cały czas jednak, było mi niesamowicie gorąco, prawie jakbym płonęła żywym ogniem.
- Jesteś naprawdę gorący. - mruknęłam. Uśmiechnął się pod nosem, a ja zaczęłam wykręcać się spod jego uścisku.
- Ty też jesteś niezła. - nie to miałam akurat na myśli, ale dobra. Podniósł się lekko i spojrzał na nasze splecione nogi. - Kopiesz w nocy. - ma takie śliczne rzęsy. Czy on w ogóle ma jakieś wady? Poza tą przytłaczającą onieśmielającą aurą, kiedy przypadkowo go wkurzę. Zaraz, co on powiedział? Kopnęłam go?
- Sorry, nie wiedziałam.- przepraszająco wzruszyłam ramionami, a on nagle chwycił moją twarz i pocałował mnie.
- Zostałeś. - rzuciłam półgłosem, kiedy wreszcie złapałam oddech.
- Na to wygląda. - zmarszczył brwi, jakby nagle zaczął się nad czymś głęboko zastanawiać - Zazwyczaj z nikim nie śpię. Która godzina?
Spojrzał ponad moim ramieniem, na budzik stojący na szafce nocnej. Ja też rzuciłam okiem. 8:32. Kurwa, co ja robię na nogach tak wcześnie rano?!
- Kurwa. - Zayn wyskoczył spod przykrycia w ciągu nanosekundy. Momentalnie chwycił swoje spodnie z oparcia krzesła i naciągnął je na siebie. - Jestem spóźniony! Ja się nigdy nie spóźniam. Muszę zadzwonić do pana Diamond'a. - podniósł na mnie wzrok i zobaczył, że uśmiecham się pod nosem. Och, to takie nie w jego stylu. Był taki zestresowany i ten jego chłód zniknął gdzieś całkowicie. Usiadłam po turecku i naciągnęłam pościel na swoją klatkę piersiową. Potrzebuję popcornu. Kamera też by się przydała. To takie niespotykane.
Zayn założył na ramiona swoją świetnie wykrojoną koszulę i podszedł do mnie.
- Pani się ze mnie podśmiewa, panno Greene? - pochylił się, a w jego oczach błysnęło rozbawienie.
- Na to wygląda, panie Malik. - odpowiedziałam zaczepnie.
Ucałował kącik moich ust i zarzucił na siebie marynarkę.
- Ma pani na mnie zły wpływ, panno Greene.
Zachichotałam nieśmiało, a on uśmiechnął się szeroko.
- Jesteś słodka, kiedy się chichrasz. - rzucił.
Momentalnie się zaczerwieniłam, a on jak gdyby nigdy nic wrócił do szykowania się do wyjścia. Czy on właśnie powiedział "słodka"? Sięgnęłam po swoje majtki i spodnie i naciągnęłam je pod kołdrą. To było dość trudne, ale wiedziałam, że wszystko dokładnie obserwuje z niekrytym rozbawieniem na twarzy. Przygryzłam wargę.
- Możesz mi podać koszulkę, proszę? - wymamrotałam, zasuwając zamek jeansów.
Zapiął zegarek na swoim nadgarstku, po czym schylił się z wielkim wdziękiem i podał mi t-shirt bez żadnych zbędnych uwag.
- Bez stanika? - szepnął.
- W domu jestem. - bąknęłam przekładając materiał przez głowę i wstając. Czułam się słabo, ale również tak żywo w tym samym momencie. To w ogóle możliwe?
Przeciągałam się prostując wszystkie swoje kończyny, kiedy nagle podskoczyłam na dźwięk głosu Zayna.
- Leigh! - och, gada przez telefon.
- Dobrze... Jest już?! . . . Powinienem być za dziesięć minut... Wszystkie telefony od razu przełączaj do mnie. . . Jestem w Bradford. . . Tak... Upewnij się, że na jutro wszystko dopięte jest na ostatni guzik... Dziękuje. - rozłączył się, a ja nadal stałam za nim niepewna co mam zrobić.
Odwrócił się w moją stronę, ale spojrzenie nadal miał utkwione w wyświetlaczu swojego Malik Cella.
- Jak się dzisiaj czujesz? - zapytał, ale nie podniósł na mnie wzroku.
- Dobrze się czuję. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Dobrze spałeś?
- Właściwie... Tak. - zmarszczył brwi i znowu wyglądał na wielce czymś zatroskanego - A ty?
- Całkiem dobrze.
Uśmiechnął się lekko spoglądając na mnie, ale jego uśmiech zniknął momentalnie, kiedy przy jego uchu ponownie znalazła się komórka. Nie. Biznesowy Malik powoli zaczyna mi już zachodzić pod skórę.
- Malik. . . Panie Diamond, jak się pan miewa? . . . Dziękuję, u mnie wszystko w jak najlepszym porządku. - popatrzył na mnie i puścił mi oczko z tym swoim uroczym uśmiechem na twarzy. Przygryzłam wargę i usiadłam na skraju łóżka, cierpliwie czekając, aż skończy rozmawiać przez telefon. - Tak. . . Z osobistych powodów... 9:00? - zamilkł na sekundę, spoglądając na swój zegarek - Mnie pasuje, panie Diamond. Przepraszam za nagłą zmianę miejsca spotkania... Do zobaczenia, dziękuję. - rozłączył się i spojrzał na mnie z góry, kiedy akurat wzdychałam w duchu.
- Jak na kogoś kto jest spóźniony, nie wyglądasz na bardzo wzruszonego. - uśmiechnęłam się pod nosem, a on zmrużył swoje oczy nadal wpatrując się w moją twarz.
- Droczy się pani ze mną, panno Greene?
Uśmiechnęłam się, kiedy posłał mi wymowny uśmieszek, ale zaraz wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy. Przewróciłam oczami.
- Malik! Nie. . . A papiery? . . . Co?! - skrzywił się i przeczesał palcami włosy. O, cholera. Z trudem przełknęłam ślinę, kiedy poczułam jego chłodne nastawienie. Znowu się zdystansował. Onieśmielał mnie. Jezus. Jak łatwo wszystko obraca się na moją niekorzyść. - Chyba sobie, kurwa, jaja ze mnie robisz! . . . Nie zrobiła tego? . . . Przełącz mnie natychmiast do Leigh, Daniel. - zamilkł na kilka sekund, a jego oczy pociemniały, kiedy podniósł na mnie wzrok.
- Leigh! . . . Malik. Gdzie jest Kate?! . . . Co to, kurwa, znaczy, że dzisiaj jest nieuchwytna?! - jego usta ułożyły się wąską linię, a oddech miał urywany. Och, wkurwił się... Ale dlaczego?
- Jebać to. Zajmę się tym wieczorem. . . Co?! ... Tak. - powoli zaczął się relaksować - Nie, prześlij mi je do penthouse'u. Tak, tam gdzie zwykle, w Bradford. Mark zaraz tu będzie. . . Pierwszym lotem... Tak, dziękuję.
Rozłączył się, spoglądając na mnie i zaciągając się powietrzem powoli i głęboko. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji, więc nie bardzo wiedziałam, czy mam się odezwać, czy nie. Zasznurowałam usta, a wszystko dzięki tej jego onieśmielającej aurze. Serio, chcę zapomnieć o tym, jak przerażający potrafi być i marzę, by obracać się tylko w towarzystwie tego spokojnego, wesołego, zabawnego kolesia, którego tak lubię. Ale ten Zayn... Potrząsnęłam głową.
- No co? - skonsternowany przechylił głowę w bok.
- Och, nic. Tak tylko myślałam. - wzruszyłam ramionami.
- O czym?
- O różnych rzeczach. - bąknęłam. Nie o tobie. Nie, wcale.
- Powiedz mi! - zmarszczył brwi.
Cholera, szybko! Muszę coś wymyślić.
- Um.. o tostach.
Fuknął pod nosem, a ja poczułam ulgę, że już nie jest zły.
- I co ja mam z tobą zrobić? Idziesz dzisiaj do pracy, tak?
Kiwnęłam głową, wydymając wargi w niezadowoleniu, na co odpowiedział uśmiechem.
- Szykuj się. Zabiorę cię ze sobą. Zaczynasz o 9:00.
Potakująco skinęłam głową.
- Skąd wiesz?
- Pan Turner.
Och, no jasne.
***
Nienawidziłam chodzić do pracy. Zostało mi jeszcze kilka minut do skończenia mojej zmiany, ale one jak na złość cholernie się wydłużały. Każda z nich wydawała się trwać co najmniej o dziesięć więcej. Amber nie przestawała paplać o tym jak wyglądają moje włosy, oczywiście poburzone po seksie, a na dokładkę nie popuszczała w temacie jego noclegu, po tym jak powiedziałam jej, że Zayn zazwyczaj nie sypia z nikim. Byłam zmęczona i wszystko o czym myślałam, to żeby położyć się spać. Jeszcze tylko jeden dzień i witaj Ameryko!
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, gdy dotarłam do domu, to opadłam na łóżko. Chciałam usnąć, ale nie mogłam. Torby miałam już spakowane, czekały na jutrzejszy wyjazd, ale pudełko, które przypadkowo upuściłam, gdy zobaczyłam Zayna, nadal leżało nietknięte na środku pokoju. Czułam jego zapach na mojej poduszce. Och, on tak ładnie pachnie. Został na noc. Nie mogę w to uwierzyć. Usiadłam na łóżku nadal rozmyślając o ostatniej nocy. Postanowiłam jednak zabrać się za sprzątnięcie rzeczy, które wypadły z nieszczęsnego kartonu. Kiedy skończyłam, nieźle natrudziłam się żeby podnieść to ciężkie cholerstwo. Gdy wreszcie mi się udało, przeniosłam je na korytarz i ustawiłam w pobliżu schodów, gdzie Amber zdążyła już poukładać kilka swoich pudełek.
- Re! Jesteś w domu?! - o, Boże. Wróciła. Zdjęła swoją kurtkę i powiesiła na wieszaku obok drzwi wejściowych.
- Na górze!
Podniosła wzrok i uśmiechnęła się, gdy dostrzegła moją sylwetkę na końcu schodów.
- Zayn właśnie podesłał ciężarówkę. Stoi na zewnątrz. - wyszczerzyła zęby i kontynuowała trajkotanie wspinając się po stopniach - Możemy już powoli przewozić swoje rzeczy. James jest w Londynie, razem z Ruby i Jess. Pomogą nam. - dotarła na sam szczyt i popatrzyła na pudełko, które dopiero co załadowałam.
- To wszystko, co spakowałaś? - zapytała unosząc brew.
- Ej! Byłam zajęta wczoraj wieczorem.
- Czym byłaś zajęta, Re? - uśmiechnęła się szeroko.
Nie odpowiedziałam, a ona zachichotała pod nosem i przeczesała palcami swoje włosy.
- Pomogę ci z pakowaniem. Najpierw drobne szpargały, których na razie nie będziesz potrzebować. Jak będziemy bliżej finalnego dnia przeprowadzki, to zajmiemy się większymi rzeczami.
Kiwnęłam głową. Może jej nie doceniałam? Jednak stać ją na coś więcej. Och, jaka ja jestem miła.
- Ok, no to zaczynajmy. Chcę uporać się z twoimi pierdołami, zanim wyjedziesz. - klasnęła w dłonie i weszła do mojego pokoju - Jak tu ładnie pachnie.
Uśmiechnęłam się. To zapach Zayna.
***
Dotyka mnie coś miękkiego. Nie mam pojęcia co to takiego, ale chcę spać dalej. Przekręciłam się na drugi bok, pomrukując coś nieskładnie, kiedy dotyk przeniósł się na moją skroń.
- Victoria. - zmarszczyłam brwi. Skądś znam ten głos, ale jestem zbyt zmęczona, żeby choćby rozchylić powieki. Łóżko lekko się zakołysało, ale nie miałam zamiaru się tym zainteresować. Miałam to gdzieś. Po prostu chciałam spać.
- No dalej, Maleńka. - zaraz, zaraz... To Zayn? Otworzenie oczu było dla mnie niemałym wyzwaniem, ale kiedy wreszcie to zrobiłam, zobaczyłam Zayna, wpatrującego się we mnie z góry. Zakryłam swoją twarz pościelą i warknęłam głośno.
- Najwyższy czas wstawać. - delikatnie odciągnął nakrycie z mojej głowy i ucałował mnie w czoło. - Niedługo musimy wyjeżdżać. - uśmiechnął się szeroko, kiedy wpatrywałam się w niego niewidzącym wzrokiem - Nie jesteś rannym ptaszkiem. - brzmiał na wyraźnie rozbawionego.
Potrząsnęłam głową, a on zaśmiał się cicho.
- Jak tu wszedłeś? - zapytałam próbując się wybudzić, ale moje powieki same się zamykały.
- Drzwi wejściowe były otwarte. Naprawdę powinnaś je zamykać, Victoria. Ktoś mógłby tu wejść, na przykład jakbyś była półnaga. - droczy się ze mną? Palcem wskazującym delikatnie gładził mój policzek, co wywołało we mnie znajome uczucie, dreszcze, które momentalnie rozbudziły moje ospałe ciało.
- I tym kimś mógłbyś, na przykład, być ty? - uśmiechnęłam się i zmusiłam, by wreszcie otworzyć oczy. Wyczuwałam jego wesoły nastrój. Zawsze rano jest taki szczęśliwy, czy tylko teraz? Musi lubić wczesne wstawanie. Jest tylko jedno słowo określające tego typu ludzi, wariat!
- Ma pani rację, panno Greene. - uśmiechnął się pod nosem, na co prychnęłam cicho. Tak, Zayn. Jesteś czubkiem. Jezu, nawet, kiedy jestem zaspana i wkurzona zapiera mi dech w piersiach na jego widok. - Mark zabrał już twoje bagaże do SUV'a.
- Ok, dzięki. - bąknęłam sennie.
Usiadłam w końcu i przetarłam zaszklone oczy, ziewając głośno. Zerknęłam na budzik i zauważyłam, że jest 8:01. Mruknęłam niezadowolona próbując wybudzić się ze snu. Zayn nadal cierpliwie czekał, aż dojdę do siebie, ale nie mogłam wziąć się w garść. Chciałam poprzytulać się z nim w ciepłym łóżku, a potem odpłynąć w błogi sen. Powieki znowu stały się ociężałe, ale on pochylił się nagle i pocałował mnie mocno. Szeroko otworzyłam oczy, po jego niespodziewanym geście. Obiema dłońmi objął moją twarz i pochylił się jeszcze bardziej, co zmusiło mnie do położenia się na łóżku.
Odsunął się i spojrzał na mnie. Jego pociemniałe oczy błysnęły chodem i podnieceniem.
- Muszę panią przelecieć, żeby się pani obudziła, panno Greene? - uśmiechnął się pod nosem i przygryzł swoją wargę. Rozbawienie zajaśniało w jego tęczówkach.
- Pakowałam się do późna w nocy. - bąknęłam. To w ogóle ma jakiś sens? Pocałuj mnie!
- Właśnie widzę. - uśmiechnął się tak pięknie, jak tylko on potrafił - Obudziłaś się już?
Nie. Jeszcze mnie nie bzyknąłeś.
- No. - wymamrotałam.
- To dobrze. - cmoknął mnie w policzek i wyciągnął dłoń, żeby zaasekurować mnie, wstającą z łóżka. W duchu zanosiłam się płaczem, że nie chciał uprawiać ze mną porannego seksu.
Chwyciłam jego rękę i momentalnie po moim ciele rozniosło się to znajome uczucie, iskry wywołane jego dotykiem. Bez wysiłku pociągnął mnie i stanęłam na równych nogach. Uśmiechnął się, ale zaraz wrócił do swojego normalnego wyrazu twarzy, gdy zadźwięczał jego telefon. W ułamku sekundy miał go przy uchu.
- Malik! - wypalił, wpatrując się w moje oczy. Dałam mu znać, że idę się wyszykować, na co skinął głową. Po cichu podeszłam do swojej szafy, przysłuchując się jednostronnej konwersacji. Wyjrzałam zza drzwi garderoby, by zobaczyć czy mnie obserwuje. Obserwował.
- Odwróć się. - szepnęłam, kręcąc palcem kółka w powietrzu.
Przewrócił oczami, uśmiechnął się i stanął do mnie tyłem. Jednak jak szybko to zrobił, tak szybko zerknął przez swoje ramię. Podstępny drań! Zanim całkowicie zmienił swój obiekt obserwacji, miałam okazję zorientować się w co jest ubrany. Czarne jeansy, czarna, skórzana kurtka, mmm, całkiem dobrze mu w skórze, no i z tego co pamiętam, miał jeszcze na sobie białą koszulkę. Czy on w ogóle nosi jakieś inne kolory, poza krawatami? Nawet one się nie liczą, bo zawsze są jakieś takie matowe.
Ponownie skupiłam się na wnętrzu mojej szafy, w myślach przeczesując sukienki, które miałam w posiadaniu. Nie miałam żadnych. Właściwie to miałam, ale nie chciałam ich nosić, więc chowałam je na najwyższych półkach, do których nawet nie mogłam sięgnąć. Serce podskoczyło mi do gardła, kiedy poczułam jak Zayn oplata mnie w talii, stając za mną. Przyciągnął mnie do swojego ciała, a jego zapach momentalnie mnie odurzył. Moje plecy gładko przylegały do jego torsu. O, Jezu.
- To tylko ja, nie ma się czego bać. - pocałował moją szyję, a ja przygryzłam wargę rozkoszując się dotykiem jego ust na mojej skórze. - W tym śpisz? - pociągnął lekko za mój workowaty t-shirt, ciągle rozpraszając mnie miękkimi pocałunkami.
- Tak. - co złego jest w koszulce i dresach?
Westchnął i próbował powstrzymać się od śmiechu.
- Podejrzewam, że nie ma pani na sobie stanika, panno Greene. - wyczułam jego uśmieszek, gdy cmoknął mnie w policzek. Sama próbowałam się nie roześmiać. Jego dłoń powędrowała w górę mojej klatki piersiowej. Nie byłam w stanie oddychać, gdy jego palący dotyk kreślił ścieżki na mojej zdradzieckiej skórze.
- Oddychaj, Victoria. - pewnie objął moje piersi - Bez stanika. - powiedział sam siebie upewniając i delikatnie ścisnął miękkie ciało. - Moje. - szepnął. Zachichotałam mało atrakcyjnie, a on odsunął się ode mnie z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cieszę się, że panią rozbawiłem, panno Greene.
- Jestem mega rozbawiona, panie Malik. - wymamrotałam półgłosem.
- Potrzebujesz pomocy? - zapytał, gdy rzuciłam okiem na najwyższą półkę w mojej szafie.
- Nie. Dam sobie radę. - skłamałam.
Stanęłam na palcach i sięgnęłam po kupkę ubrań, składającą się z zapomnianych sukienek. Nie mogłam ich dostać, zaczepiłam więc materiał opuszkami palców, w wyniku czego ubrania spadły pod nogi moje i Zayna. O, ma na sobie buty. Dlaczego to mnie zawsze szokuje?
- To było pełne gracji, panno Greene. - rzucił zaczepnie.
Cmoknęłam drwiąco, a on rozbawiony zmarszczył brwi. Tak, mój przyjacielu. To gra dla dwojga.
- Jest jakiś konkretny powód, dla którego umieściłaś tę część ubrań w tak trudno dostępnym miejscu? - zapytał sarkastycznie. Sarkastyczny Zayn Malik? Jakie to dziwne.
- Chciałeś, żebym założyła sukienkę, więc... - odparłam.
Spojrzał na nie z góry, prawdopodobnie myśląc jak bardzo są beznadziejne. Większość z nich dostałam w spadku po Amber. Podniósł czarną sukienkę, bardzo przypominającą tę fioletową, którą kiedyś pożyczyła mi moja przyjaciółka.
- Załóż tę. - rzucił autorytatywnym tonem.
Skrzywiłam się lekko, ale nie zamierzałam się z nim kłócić. W tamtym momencie wyglądał na to zbyt poważnie. Uniósł brew, czekając aż odbiorę od niego materiał, bez zbędnych oporów, czy komentarzy. Gwałtownie wyrwałam sukienkę z jego dłoni i ruszyłam do łazienki.
Kiedy wreszcie ją na siebie wcisnęłam, zerknęłam w lustro łazienkowe. Wyglądałam... inaczej? Serio inaczej i nie jestem pewna, ale wydaje mi się, że czarny kolor odjął mi kilka kilogramów. Mimo wszystko była zbyt obcisła, żebym czuła się w niej dobrze. Jedyną rzeczą, która mi się w niej podobała, to rękawy, zakrywające moje ręce do połowy. Wzruszyłam ramionami. I tak będę w samolocie, przecież nie będę szła pieszo, żeby dostać się do Kalifornii. Otworzyłam drzwi od łazienki i weszłam do pokoju, gdzie na skraju łóżka czekał na mnie siedzący Zayn. Cała jego uwaga skupiona była na telefonie.
- Um.. Jestem gotowa. - wymamrotałam.
Zayn podniósł wzrok, a ja momentalnie poczułam się niepewnie, kiedy jego ciemne oczy powoli wędrowały po moim ciele. Mały, erotyczny uśmiech zamajaczył na jego ustach, kiedy stanął na równych nogach. Moje podbrzusze obudziło się do życia. Jezu. Głęboko zaciągnęłam się powietrzem i powoli pozbyłam się go z płuc.
- Panno Greene, wygląda pani pięknie. - podszedł w moją stronę i złożył na moich ustach zapierający dech w piersiach pocałunek. Jego ręka zakradła się na moje odkryte plecy i aż wzdrygnęłam się, gdy opuszkami palców zjechał wzdłuż mojego kręgosłupa. - Ale muszę przyznać, że wyglądasz pięknie we wszystkim.
Zaczerwieniłam się niemożliwie. Sekundę później nasz cudowny moment został przerwany przez Amber pukającą do moich drzwi. Odskoczyłam od niego gwałtownie, prawie jakbym robiła unik przed jakimś ciosem i ruszyłam do drzwi.
- Przepraszam. - rzuciłam półgłosem i uchyliłam przed dziewczyną drewnianą powłokę. Zaczęła przyglądać mi się uważnie, kiedy znalazłam się na linii jej wzroku.
- Re! Wyglądasz seksi! - zamrugała kilkakrotnie i zmierzyła mnie od góry do dołu z podziwem wymalowanym na twarzy. Potrząsnęła głową, jakby przypomniała sobie, że przerwała nam rozmowę.
- Naprawdę myślałaś, że uda ci się wyjechać bez pożegnania? - uśmiechnęła się i objęła mnie rękami, wtulając w swoje ciało - Cześć, Zayn! - krzyknęła zbyt blisko mojego ucha. Ałć. - Co on tutaj robi? - zapytała szeptem, nieco odsuwając mnie od siebie.
- Ma mnie podrzucić. - odpowiedziałam cicho, a ona skonsternowana skinęła głową.
- Dzień dobry, panno Coventry. - rzucił gładko Zayn, wynurzając się zza mojej sylwetki. Przygryzłam wargę i odsunęłam się na bok, robiąc mu miejsce.
- No dobry, jak tak leci? - odpowiedziała, a jej oczy wypełniły się uwielbieniem.
- Wszystko w porządku, dziękuję. A u ciebie?
- Jest mi smutno! Bo mnie zostawiasz, Re! - wydęła usta, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym chichotem. Zayn stanął obok mnie, zamykając dystans między nami i położył swoją dłoń w okolicy mojego karku. - Pozdrów ode mnie brata. - zawołała Amber przeciągle, słodkim głosikiem.
Przewróciłam oczami.
- Pozdrowię.
- Och, i twoją mamę! - bąknęła, również wywracając oczami.
Skinęłam głową i znowu ją przytuliłam. Ręka Zayna odsunęła się od mojego ciała, kiedy Amber ciaśniej oplotła mnie w uścisku.
- Bądź ostrożna, Re. Pamiętaj, że zawsze tu jestem, jakby spierdolił sprawę. - szepnęła tak cicho, że tylko ja to usłyszałam. Dlaczego w ogóle tak myśli? Przygryzłam wargę.
- Będę. Obiecuję. - cofnęłam się, co Zayn zaraz wykorzystał wracając swoją dłonią na moje plecy. Tym razem jednak, najpierw ścisnął lekko mój pośladek, dlatego pisnęłam cicho i podskoczyłam w odpowiedzi na niespodziewany gest.
Amber i Zayn - dupek, zmarszczyli brwi i popatrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami na twarzach.
- Ok, cóż, najwyraźniej jesteś bardzo podekscytowana zostawieniem mnie tu samej. Baw się dobrze w Detroit. - uśmiechnęła się i spojrzała na Zayna, posyłając mu formalne kiwnięcie głową.
- Do następnego razu, panno Coventry. - odpowiedział tym samym i przeniósł wzrok na mnie.
- Pa, Amber. - wydęłam usta - Będę tęsknić.
- Ja za tobą też.
Po krótkim pożegnaniu i kilkudziesięciu telefonach, które w międzyczasie odebrał Zayn, nareszcie znaleźliśmy się w samochodzie. Mark siedzący na miejscu kierowcy, w tym swoim idealnie skrojonym garniaku, wyglądał formalnie w każdym najmniejszym calu. Nadal zastanawiam się, ile on właściwie ma lat, bo wygląda dość młodo. Ale z drugiej strony, jest tak doświadczony w swojej pracy, że nie może być zbyt młody.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy przypomniało mi się, jak wcześniej powiedział, że nie odlatujemy z lotniska.
- Do mojego odrzutowca. Nie chcę, żebyś przemieszczała się komercyjnymi liniami. - posłał mi ciepłe spojrzenie. Był za daleko, żebym mogła dosięgnąć go ręką. Zasmuciłam się w duchu. No jasne, że ma własny odrzutowiec. To nawet jest mi na rękę. Inaczej musiałabym jechać na tutejsze lotnisko Leeds, lecieć na londyńskie Heathrow, czekać tam cały, pieprzony dzień i dopiero wylecieć do Detroit. Ale mimo wszystko, nie chcę lecieć do Kalifornii.
- Victoria. - wyrwałam się z własnego świata i skupiłam na tym co mnie mówi. Kiedy na niego spojrzałam, w ręku trzymał plik banknotów. Nie miałam pojęcia jaka to suma, bo było tego tak dużo, że nie byłam w stanie policzyć. Co to jest? - Za twój odwołany lot. - odpowiedział na moje niezadane pytanie.
- Ile tego jest?
- Pięć tysięcy.
Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- To o cztery tysiące funtów za dużo.
- Nie obchodzi mnie to. - zamrugał kilkakrotnie, starając się ukryć poirytowanie. Och, czyli wie, że nie mam zamiaru tego przyjąć.
- To o wiele za dużo. - podejrzliwie zmrużyłam oczy, ciągle mu się przyglądając.
- Po prostu weź te pieniądze. - zmarszczył czoło w niezadowoleniu.
Przygryzłam wargę, co tylko pogłębiło jego grymas na twarzy. Jezu, weź się uspokój.
- Nie. - z trudem przełknęłam ślinę, a jego wzrok pociemniał, tak, jak się tego spodziewałam.
- Nie rób problemów, Victoria. Weź je po prostu.
- Nie chcę ich! - tym razem to ja zmarszczyłam czoło. Serce waliło mi jak oszalałe i już wiedziałam, że to wszystko skończy się wielką kłótnią.
Jego usta ułożyły się w cienką, prostą linię, a po chwili chwycił moja torebkę, która jeszcze przed momentem spoczywała bezpiecznie na moich kolanach, i wyłowił z niej portfel.
- Ej! - wypaliłam momentalnie, ale jego wzrok uciszył mnie dość skutecznie.
- Jesteś najbardziej frustrującą kobietą, jaka kiedykolwiek stanęła na mojej drodze, Victoria. - wymamrotał półgłosem. Wsunął banknoty do mojego portfela, a ja zdałam sobie sprawę, że przygryzam wargę.
- Nie chcę tych pieniędzy. - szepnęłam.
- Chuj mnie to obchodzi. - wypalił, odkładając torebkę na jej wcześniejsze miejsce.
I tak ich nie wezmę. Zaplotłam ręce na piersiach i wlepiłam wzrok w krajobraz za oknem. Duszę się już tą jego ciągłą złością.
Sięgnął po moją dłoń, ale zadzwonił jego telefon. O mój Boże. Perfekcyjne wyczucie czasu.
- Malik! - rzucił jeszcze bardziej ostro, niż zwykle.Och, wkurwiony jest. W porządku. Uśmiechnęłam się w duchu.
- To nie najlepszy moment. - Zayn przeczesał swoje włosy palcami, wyraźnie sfrustrowany. Nie chcę, żeby się złościł przez całą podróż. - Czego chcesz? - bąknął zdenerwowany - Wylatuje dzisiaj. . . Tak. . . Gdzie? Nie. . . Nie życzyłaby sobie tego. - popatrzył na swój zegarek i zmarszczył brwi - Nie. . . Em..Nie! - rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni swojej kurtki. Zamknął oczy i zaczerpnął głęboki oddech. Cicho odliczył od trzech w dół i w końcu ponownie otworzył oczy.
- Wszystko w porządku? - zapytałam nerwowo.
- Tak. - odpowiedział momentalnie.
Przygryzłam wargę ze zdenerwowania i spuściłam wzrok na splecione palce. Niepewnie odpięłam swój pas bezpieczeństwa i przysunęłam się bliżej niego. Zastygł w miejscu i uważnie obserwował moje ruchy, jakby niepewny tego co mam zamiar zrobić. Jedna jego dłoń spoczywała płasko na kolanie, widziałam jak jego tors unosi się ciężko i opada, ale twarz pozostawała bez wyrazu. Och, to ja wywołuję w nim takie emocje? Momentalnie zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad tym, zanim sięgnęłam po jego rękę. Odetchnął głośno i w końcu zdecydował się podnieść na mnie wzrok. Ciemne oczy. Niemal czarne, nie wiem czy w tamtej chwili mogłabym dostrzec w nich jakiś inny kolor.
- Proszę cię, nie złość się. - wymamrotałam tak cicho, że zaczęłam zastanawiać się, czy w ogóle mnie usłyszał.
Lekko ścisnął moją dłoń, a jego wzrok delikatnie złagodniał.
- Wszystko ze mną w porządku, Victoria. Jest ok. - jego palce powędrowały z mojego policzka na podbródek, za który pociągnął.
Pochylił się i pocałował mnie, robiąc bezczelny najazd na mój wewnętrzny świat. Niespodziewanie, objął mnie w talii i pociągnął do siebie, w skutku czego usiadłam na jego kolanach. Jego dłoń powoli wspinała się po skórze pod sukienką. Tego się nie spodziewałam. Mocnej wczepiłam się palcami w jego ramię, gdy językiem przejmował nade mną kontrolę. Tak szybko jak zaczął się cały pocałunek, tak teraz siedzieliśmy z czołami przyciśniętymi do siebie i z trudem łapaliśmy oddechy.
- Proszę cię, wróć na swoje siedzenie, Victoria.
Zmarszczyłam brwi i westchnęłam cicho. Serce ciągle kołatało mi w piersi. Objął moją twarz obiema dłońmi, a jego oczy ponownie pociemniały, tym razem jednak widziałam w nich tę energię i żywiołowość.
- Dla dobra Mark'a. - wyszeptał, a w jego głosie usłyszałam nutkę erotyzmu.
Och. Zaczerwieniłam się i spojrzałam we wsteczne lusterko auta. Oczy Mark'a skoncentrowane były na drodze przed nami. Wydaje mi się, że mógłby się nieźle przerazić, jeśli doświadczyłby tego co dzieje się między mną, a Zaynem. Zanim miałam okazję sama wrócić na zajmowane wcześniej przeze mnie miejsce, Zayn chwycił mnie w talii i bez wysiłku odstawił na fotel.
- Wrócimy do tego.
- Wszystko w porządku, dziękuję. A u ciebie?
- Jest mi smutno! Bo mnie zostawiasz, Re! - wydęła usta, a ja wybuchnęłam niekontrolowanym chichotem. Zayn stanął obok mnie, zamykając dystans między nami i położył swoją dłoń w okolicy mojego karku. - Pozdrów ode mnie brata. - zawołała Amber przeciągle, słodkim głosikiem.
Przewróciłam oczami.
- Pozdrowię.
- Och, i twoją mamę! - bąknęła, również wywracając oczami.
Skinęłam głową i znowu ją przytuliłam. Ręka Zayna odsunęła się od mojego ciała, kiedy Amber ciaśniej oplotła mnie w uścisku.
- Bądź ostrożna, Re. Pamiętaj, że zawsze tu jestem, jakby spierdolił sprawę. - szepnęła tak cicho, że tylko ja to usłyszałam. Dlaczego w ogóle tak myśli? Przygryzłam wargę.
- Będę. Obiecuję. - cofnęłam się, co Zayn zaraz wykorzystał wracając swoją dłonią na moje plecy. Tym razem jednak, najpierw ścisnął lekko mój pośladek, dlatego pisnęłam cicho i podskoczyłam w odpowiedzi na niespodziewany gest.
Amber i Zayn - dupek, zmarszczyli brwi i popatrzyli na mnie z wielkimi uśmiechami na twarzach.
- Ok, cóż, najwyraźniej jesteś bardzo podekscytowana zostawieniem mnie tu samej. Baw się dobrze w Detroit. - uśmiechnęła się i spojrzała na Zayna, posyłając mu formalne kiwnięcie głową.
- Do następnego razu, panno Coventry. - odpowiedział tym samym i przeniósł wzrok na mnie.
- Pa, Amber. - wydęłam usta - Będę tęsknić.
- Ja za tobą też.
Po krótkim pożegnaniu i kilkudziesięciu telefonach, które w międzyczasie odebrał Zayn, nareszcie znaleźliśmy się w samochodzie. Mark siedzący na miejscu kierowcy, w tym swoim idealnie skrojonym garniaku, wyglądał formalnie w każdym najmniejszym calu. Nadal zastanawiam się, ile on właściwie ma lat, bo wygląda dość młodo. Ale z drugiej strony, jest tak doświadczony w swojej pracy, że nie może być zbyt młody.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy przypomniało mi się, jak wcześniej powiedział, że nie odlatujemy z lotniska.
- Do mojego odrzutowca. Nie chcę, żebyś przemieszczała się komercyjnymi liniami. - posłał mi ciepłe spojrzenie. Był za daleko, żebym mogła dosięgnąć go ręką. Zasmuciłam się w duchu. No jasne, że ma własny odrzutowiec. To nawet jest mi na rękę. Inaczej musiałabym jechać na tutejsze lotnisko Leeds, lecieć na londyńskie Heathrow, czekać tam cały, pieprzony dzień i dopiero wylecieć do Detroit. Ale mimo wszystko, nie chcę lecieć do Kalifornii.
- Victoria. - wyrwałam się z własnego świata i skupiłam na tym co mnie mówi. Kiedy na niego spojrzałam, w ręku trzymał plik banknotów. Nie miałam pojęcia jaka to suma, bo było tego tak dużo, że nie byłam w stanie policzyć. Co to jest? - Za twój odwołany lot. - odpowiedział na moje niezadane pytanie.
- Ile tego jest?
- Pięć tysięcy.
Szeroko otworzyłam oczy ze zdziwienia.
- To o cztery tysiące funtów za dużo.
- Nie obchodzi mnie to. - zamrugał kilkakrotnie, starając się ukryć poirytowanie. Och, czyli wie, że nie mam zamiaru tego przyjąć.
- To o wiele za dużo. - podejrzliwie zmrużyłam oczy, ciągle mu się przyglądając.
- Po prostu weź te pieniądze. - zmarszczył czoło w niezadowoleniu.
Przygryzłam wargę, co tylko pogłębiło jego grymas na twarzy. Jezu, weź się uspokój.
- Nie. - z trudem przełknęłam ślinę, a jego wzrok pociemniał, tak, jak się tego spodziewałam.
- Nie rób problemów, Victoria. Weź je po prostu.
- Nie chcę ich! - tym razem to ja zmarszczyłam czoło. Serce waliło mi jak oszalałe i już wiedziałam, że to wszystko skończy się wielką kłótnią.
Jego usta ułożyły się w cienką, prostą linię, a po chwili chwycił moja torebkę, która jeszcze przed momentem spoczywała bezpiecznie na moich kolanach, i wyłowił z niej portfel.
- Ej! - wypaliłam momentalnie, ale jego wzrok uciszył mnie dość skutecznie.
- Jesteś najbardziej frustrującą kobietą, jaka kiedykolwiek stanęła na mojej drodze, Victoria. - wymamrotał półgłosem. Wsunął banknoty do mojego portfela, a ja zdałam sobie sprawę, że przygryzam wargę.
- Nie chcę tych pieniędzy. - szepnęłam.
- Chuj mnie to obchodzi. - wypalił, odkładając torebkę na jej wcześniejsze miejsce.
I tak ich nie wezmę. Zaplotłam ręce na piersiach i wlepiłam wzrok w krajobraz za oknem. Duszę się już tą jego ciągłą złością.
Sięgnął po moją dłoń, ale zadzwonił jego telefon. O mój Boże. Perfekcyjne wyczucie czasu.
- Malik! - rzucił jeszcze bardziej ostro, niż zwykle.Och, wkurwiony jest. W porządku. Uśmiechnęłam się w duchu.
- To nie najlepszy moment. - Zayn przeczesał swoje włosy palcami, wyraźnie sfrustrowany. Nie chcę, żeby się złościł przez całą podróż. - Czego chcesz? - bąknął zdenerwowany - Wylatuje dzisiaj. . . Tak. . . Gdzie? Nie. . . Nie życzyłaby sobie tego. - popatrzył na swój zegarek i zmarszczył brwi - Nie. . . Em..Nie! - rozłączył się i wsunął telefon do kieszeni swojej kurtki. Zamknął oczy i zaczerpnął głęboki oddech. Cicho odliczył od trzech w dół i w końcu ponownie otworzył oczy.
- Wszystko w porządku? - zapytałam nerwowo.
- Tak. - odpowiedział momentalnie.
Przygryzłam wargę ze zdenerwowania i spuściłam wzrok na splecione palce. Niepewnie odpięłam swój pas bezpieczeństwa i przysunęłam się bliżej niego. Zastygł w miejscu i uważnie obserwował moje ruchy, jakby niepewny tego co mam zamiar zrobić. Jedna jego dłoń spoczywała płasko na kolanie, widziałam jak jego tors unosi się ciężko i opada, ale twarz pozostawała bez wyrazu. Och, to ja wywołuję w nim takie emocje? Momentalnie zmarszczyłam brwi zastanawiając się nad tym, zanim sięgnęłam po jego rękę. Odetchnął głośno i w końcu zdecydował się podnieść na mnie wzrok. Ciemne oczy. Niemal czarne, nie wiem czy w tamtej chwili mogłabym dostrzec w nich jakiś inny kolor.
- Proszę cię, nie złość się. - wymamrotałam tak cicho, że zaczęłam zastanawiać się, czy w ogóle mnie usłyszał.
Lekko ścisnął moją dłoń, a jego wzrok delikatnie złagodniał.
- Wszystko ze mną w porządku, Victoria. Jest ok. - jego palce powędrowały z mojego policzka na podbródek, za który pociągnął.
Pochylił się i pocałował mnie, robiąc bezczelny najazd na mój wewnętrzny świat. Niespodziewanie, objął mnie w talii i pociągnął do siebie, w skutku czego usiadłam na jego kolanach. Jego dłoń powoli wspinała się po skórze pod sukienką. Tego się nie spodziewałam. Mocnej wczepiłam się palcami w jego ramię, gdy językiem przejmował nade mną kontrolę. Tak szybko jak zaczął się cały pocałunek, tak teraz siedzieliśmy z czołami przyciśniętymi do siebie i z trudem łapaliśmy oddechy.
- Proszę cię, wróć na swoje siedzenie, Victoria.
Zmarszczyłam brwi i westchnęłam cicho. Serce ciągle kołatało mi w piersi. Objął moją twarz obiema dłońmi, a jego oczy ponownie pociemniały, tym razem jednak widziałam w nich tę energię i żywiołowość.
- Dla dobra Mark'a. - wyszeptał, a w jego głosie usłyszałam nutkę erotyzmu.
Och. Zaczerwieniłam się i spojrzałam we wsteczne lusterko auta. Oczy Mark'a skoncentrowane były na drodze przed nami. Wydaje mi się, że mógłby się nieźle przerazić, jeśli doświadczyłby tego co dzieje się między mną, a Zaynem. Zanim miałam okazję sama wrócić na zajmowane wcześniej przeze mnie miejsce, Zayn chwycił mnie w talii i bez wysiłku odstawił na fotel.
- Wrócimy do tego.
Pierwsza !!! Zajebistyy !!!! Kocham cie Maleńka !!! Dodawaj szybko nastepny, a przy okazjji zapraszam do mnie evil-fanfiction.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPrzecież nawet jeszcze nie przeczytałaś tego xD
UsuńPrzeczytałam :D Od razu jak dodałaś:D
UsuńSupeeeeeeeeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńJezu co tak szybko ? XD Ha ha ha uwielbiam Cię :3
OdpowiedzUsuńJuz nie moge doczekac sie nastepnego<3
OdpowiedzUsuńDOBRA, NIE PRZECZYTAŁAM JESZCZE A WIEM, ZE JEST ZAJEBISTY HAHAHAH XD
OdpowiedzUsuńVicky xx
EJ W MORDE JEŻA, DZIĘKUJĘ BOGU ŻE NAZYWAM SIĘ WIKTORIA HAHAHHAAHHAHAHA
UsuńVICKY XX
Hahha ja tez :D
UsuńWikk xX
Aaaa! Kocham.
OdpowiedzUsuńOMG. Cudowny rozdział.Wspaniale tłumaczysz.
OdpowiedzUsuń----------
Zapraszam na mojego bloga z TŁUMACZENIEM fanfiction o HARRYM STYLES'ie.
http://keeper-fanfiction-translation.blogspot.com/
Boże, jesteś boska. Kocham Cię że tak się poświęcasz i dodałaś teraz rozdział, a nie w piętek <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle cudowny, dziękuję ze to, że tłumaczysz i czekam na kolejny :>
ohhh zajebisty rozdział cieszę się że w końcu znalazłaś czas/komputer chęci i przetłumaczyłaś ten rozdział i poprzedni i tak szybko nadrabiasz <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, Kocham :**
Łuuhuuu! jestem piąta, to zaszczyt ;) Kocham tego bloga i ciebie za to że go tłumaczysz!!!!!
OdpowiedzUsuńZapraszam na swój: -> hazzaharrystylesblog.blogspot.com
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJesteś dziesiąta xD
UsuńWow. Jest genialny. czekam na nexta<3 :*
OdpowiedzUsuńSwieetny !! I tak szybko dodany ;d czekam na kolejne ;* buziaki xxx
OdpowiedzUsuńSuper jak zawsze. Fajnie ze tak szybko dodalas ten rozdzial. Kochan cie geniuszu :-)
OdpowiedzUsuńOMFG!! Jak zobaczylam ze dodalas rozdzialy to az zaczelam piszczec z radosci. Ten poranny Zayn. Jakbym go widziala...i ten glos....omg,mam ciary! Nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ;**
OdpowiedzUsuńJesteś szybka - jakkolwiek to właśnie zabrzmiało. :) Zaskoczyłaś mnie, że dodałaś dwudziesty pierwszy rozdział już dzisiaj. :) Dziękujemy xx
OdpowiedzUsuńOh kocham cie dziewczyno! Rozdzial super
OdpowiedzUsuńZajebiste, jak zawsze.. A ten Zayn.. Bożee! ♥.♥ Też chcę takiego! Naprawdę jest to najlepsze opowiadanie, jakie czytałam kiedykolwiek. Cieszę się, że tak szybko dodałaś. Z niecierpliwością czekam na następny!
OdpowiedzUsuń♥
♥
♥
Hej, mam takie pytanko czy oni tak samo jak w 50 twarzach Greya będą mieć taką UMOWĘ? Jeśli wiesz co mam na myśli...
OdpowiedzUsuńjuż niedługo się wszystkiego dowiecie :) nie chcę nic zdradzać
Usuńboskie *,*
OdpowiedzUsuńdajcie mi takiego mailka hahaha <3 swietny, nie moge sie pozbierac. xxx
OdpowiedzUsuńHey, hey !
OdpowiedzUsuńRozdział mega, a ty świetnie tłumaczysz !
Mam prośbę, znalazłam genialne ff w języku angielskim ale niestety z moimi zdolnościami jezykowymi troszkę trudno mi się połapać bez ciągłego zaglądania do tłumacza, może zechciałabyś go tłumaczyć ? oto zwiastun http://www.youtube.com/watch?v=uVdd2tlgDNQ i oryginalne opowiadanie http://www.wattpad.com/story/4581512-back-for-you-louis-tomlinson-fan-fiction
Co Ty na to ?
Proszę, po obejrzeni zwiastunu i pierwszych rozdziałach zakochałam się w tym.
~B.
CUDOWNE opowiadanie! Ty cudownie tlumaczysz! Wiesz... Czytalam mase opowiadan tlumaczonych z jezyka angielskiego, ale byly... Suche. Ty to robisz inaczej i wychodzi Ci swietnie. Rozdzialy sa pelne emocji i czegos jeszcze, czegos cudownego. Czegos, czego nie potrafie nazwac. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńWiem, ze to okropne pytanie, ale czy mozemy liczyc na kolejny rozdzial jeazcze dzis? Nie pospieszam, po prostu pytam... :)
Kaja
uu nieźle nieźle panie Malik ^^ świetny rozdział xx
OdpowiedzUsuńSylviaS
jesteś wielką maleńka :-)
OdpowiedzUsuńdziękuje ci :-)
i fajnie że dodałas :-)
Za za za za za zajebity !
OdpowiedzUsuńJezu.. Dziękuję Ci, że już dzisiaj dodałaś kolejny rozdział :3 KOCHAM CIĘ!!! <33
OdpowiedzUsuńo boże. ;oo boskie ;o
OdpowiedzUsuńhdkxkakxjsnxfiwkdfjfkfkw ... * - * - * kochamm too<3<3<3 czekam na nexta z niecierpliwością:D
OdpowiedzUsuńjesussss to jest zajebiste <3333 czekam na nn :****
OdpowiedzUsuńsuper. *.* Boże i ten zawał gdy dowiedziałam się, że jest nowy rozdział. ;P kocham Cię za to, że tłumaczysz. <3
OdpowiedzUsuń@Austin_Is_Mine_ xx
Zajebisty. Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńŚWIETNY ♥ CZEKAM NA KOLEJNY :-)
OdpowiedzUsuńMusze powiedzieć, że twoje tłumaczenie jest bardzo dobre. Musisz na prawdę nieźle posługiwać się Angielskim, żeby tak dobierać słowa w tłumaczeniu. Wielkie gratulacje i jestem pełna podziwu :)
OdpowiedzUsuńP.S.
Czytam Cold'a oryginalnego, stąd ta uwaga.
Z przyjemnością będę dalej śledzić twoje zmagania z tym tłumaczeniem :)
Malivia Xx
Podoba mi się. Tal szybko kolejna część.
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej :D
Zajebiste! Czekam z niecierpliwością na następną część, którą mam nadzieje dodasz szybko *.*
OdpowiedzUsuńhttp://ordinary-girl-and-zayn-malik.blogspot.com/
czy ja dobrze widze, czy kolejny dzień a tu kolejny rozdział Cold'a :D Jestem ci mega wdzięczna :)
OdpowiedzUsuńAaaaaaa jestem taka podjarana że już jest następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńFUCK. Kocham to fanfiction.
OdpowiedzUsuńO matenko, swiat wiruje! :D No ja tez chce takiego Zayna rano,no! A co mam? Brata, z ktorym musze spac u wujkow, no rewelacja!Ale ten rozdzial jest piekny, no i nie chce by wujezdzala. ja chveby byli razem zawsze i sie bzykali i by to sie nie konczylo! I tak bedzie ja to czuje xD Siper ze tak szybko przetlumaczylas, zycze weny co do tlumaczenia nexta :D I sory za brak znakow polskich :D ~ spiaca z przystojnym bratem oraz wzdychajaca do Zayna @gabcia123 xD
OdpowiedzUsuńJezu, jezu, jezu, jezu, jezu.... Kocham Cię za to że dodałaś tak szybko następny rozdział. "Wrócimy do tegp" ahh te słowa Zayna *u* z niecierpliwością czekam na następny rozdział. A tak w ogóle to kiedy pojawi się następny?
OdpowiedzUsuńZaaaaaaaaaaaaaaajebiste!!!!!!! Ale szybko dodałaś:):) dzięki:):):) ~pattatajka
OdpowiedzUsuńŚwietnie tłumaczysz :)) czekam na next xx
OdpowiedzUsuńŚwietny i o boże jest po prostu ŚWIETNY!!! Znakomicie tłumaczysz! :3
OdpowiedzUsuńWiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Wiecej! Kocham Cie! <3
OdpowiedzUsuńkiedy next?!
OdpowiedzUsuńKocham to < 3
OdpowiedzUsuńSgrdgtdc kocham cię skarbie. jesteś niesamowita przetłumaczyłaś to w takim krótim. czasie a to wszystko tylko dla nas dziękuję dziękuję dziękuję :)
OdpowiedzUsuńBOOOSKI !!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńkiedy next??
woow, jednak czytając po polsku moja wyobraźnia lepiej pracuje :)
OdpowiedzUsuńzapraszam na http://zakazany-prohibited.blogspot.com/ - mam nadzieję że się spodoba :)
świetny <3333 KC :** czekam na nn <3333
OdpowiedzUsuńGenialny i ty też jesteś genialna ~ Karolina
OdpowiedzUsuńnajlepszy!
OdpowiedzUsuńAż ciarek dostałam, gdy to czytałam ;D ♥
OdpowiedzUsuńSUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SUPER!
OdpowiedzUsuńSUPER ROZDIAŁ!!!
rOONIE
zapraszam na gust-of-truth.blogspot.com pojawił się Prolog, może Cię zainteresuje ;) x
OdpowiedzUsuńprzepraszam za SPAM ~Franky
Zajebiste, czekam na next <3
OdpowiedzUsuńA przy okazji zapraszam na mój i przyjaciółki blog ---> http://one-encounter-with-the-evil.blogspot.com/
ZWIASTUN--> http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=fILZbFwg4uM
Zarąbisty rozdział! *O*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa Nareszcie.! Dziękuję , że wreszcie dodałaś.!<333
OdpowiedzUsuńAaaaaaa, o matko umarłam *.* Jesteś niesamowita, 2 rozdziały w tak krótkim czasie. Jezuu kocham Cie normlnie! x
OdpowiedzUsuńJee co to opowiadanie ze mną robi, uzależnia strasznie tak samo jak Dark o Harrym <3
Rozdział jak zwykle zajebistyy <3
Czekam na Nexta ; )
~~ Dariiiiaaa. x
2 rozdziały mmmm... kocham Cię
OdpowiedzUsuńooo tak szybko to sie nie spodziewalam tego rozdzialu :-D dziekuje !! kocham cie !!!!<3 :-D
OdpowiedzUsuńBoziu jestes kochanaaa :*
OdpowiedzUsuńbędzie dzisiaj nowy rozdział? wiem że to chamskie i td ale po prostu nie moge sie doczekać hahah.
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie;D. Jest najlepsze jakie czytałam. Kocham ciebie bo tak świetnie tłumaczysz<3. Dziękuje,że tak szybko dodałaś nowy rozdział, i już nie mogę doczekać się następnego:*.
OdpowiedzUsuńKAMA;-).
świetne rozdziały (2 ostatnio dodane)bardzo się cieszę, że w końcu udało Ci się dodać
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać następnego. pozdrawiam :***
<3
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zwykle !!!;-) czekamy z niecierpliwością na następny ;-)
OdpowiedzUsuńMSHCUQNGSU! WIEDZIALAM! Wiedziałam , ze zostanie! <3 on jest taki słodki jak ona i nie mogę doczekaceir następnego ,a Ty mnie zaskoczylas i dałaś dzień po dniu , dziękuję! <3
OdpowiedzUsuńHahahah co za zakończenie xd świetny rozdział!*.*
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzisiaj pomyślałam że fajnie by było gdyby był next no ale przecież masz wakacje i nie będziesz codziennie siedzieć i pisać ;lol ale wchodze a tu next lol DZIĘKKI kocham twojego bloga i to opowiadanie (niebardziej niż Zayna)
OdpowiedzUsuńJeeeeej
OdpowiedzUsuńDwa cudowne rozdziały praktycznie naraz.
OdpowiedzUsuńJesteś wielka! :D
- Little Wing
Kochana, to jest genialne.. aż brak słów. <333
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za to pytanie, ale kiedy dodasz następny rozdział ? :))
KOCHAM CIĘ ZA TWOJE TŁUMACZENIA ♥♥
Kochamm <33 czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, a tłumaczenie jak zwykle genialne :D ily babe <3Xxx
OdpowiedzUsuń*-* O.O *-* O.O *-*
OdpowiedzUsuńNastępny szybko proszę ~ Karolina
OdpowiedzUsuńChce nexta!!!!!!!!!!!! Świetnie tłumaczsz:P
OdpowiedzUsuńO boze..
OdpowiedzUsuńJaka akcja..
Chce wiecej i wiecej...
Pozdrawiam i czekam na nastepny rozdzial ;*
To jest zajebiste!!!!!!! ;) ;*
OdpowiedzUsuńProszę cię tłumacz dalej!!!!! :) kocham cię za to!!!!
Wspaniałe tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńTo jest wspaniałe <3
Kocham cie za to że to tłumaczysz
świetne rozdziały! Mimo że czytałam 50 twarzy Greya, to podobieństwo w ogóle mnie nie zniechęca :) Warto było czekać tyle czasu na nowe rozdziały ;p Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńomg! normalnie umieram. Czemu ten Malik musi być taki seksowny? nie wyrobię. Czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńGenialne to jest fkrhjdjdbdjs!
OdpowiedzUsuńdopiero teraz się skapnęłam, że jest 21 rozdział... MÓJ ZAPŁON ;__________;
OdpowiedzUsuńOMG *______*
OdpowiedzUsuńdlaczego Zayn jest taki.. zaynowy ?
nawet nie mam pojęcia jak nazwać jego zachowanie..
w jednej chwili myślę, że coś zaraz rozwali, w drugiej prawie bzyka się z Re w aucie gdzie na dodatek siedzi Mark *.*
TO JEST GENIALNE !! hahahaha jestem nieźle walnięta skoro mi się to podoba xD
@Mo_Love_1D
powinnam iść spać, a czytam to xd
OdpowiedzUsuńxoxo
Biedny Mark dostałby zawału, gdyby to zobaczył tak bez uprzedzenia... :)
OdpowiedzUsuń@TheIrishsWife