- Wejdź do środka, jesteś cały przemoknięty! - wskazałam gestem ręki wnętrze mieszkania i odsunęłam się na bok, żeby umożliwić mu przejście. Gdy już wszedł, wychyliłam się na zewnątrz, szukając wzrokiem Mark'a, ale nigdzie go nie było. Nie wiedziałam gdzie Zayn zostawił swój samochód, albo którym tym razem przyjechał. Uśmiechnęłam się sama do swoich myśli i zamknęłam za sobą drzwi. Z Zayna, aż kapało. Popatrzyłam na niego i pokręciłam głową.
- Nie powinno cię tu być. - założyłam ręce na piersiach, kiedy ściągał swój płaszcz. Dużą dłonią przeczesał mokre włosy, zanim potrząsnął głową, pozbywając się nadmiaru wilgoci. Ogolił się? Hmmm... Całkiem podobał mi się ten jego wcześniejszy zarost. Moje oczy zjechały wzdłuż jego ciała. Tym razem miał już na sobie idealnie dopasowany, czarny garnitur i w każdym calu wyglądał bardzo profesjonalnie. W końcu podniósł na mnie wzrok. Oczy zaszły mu mgłą i pociemniały.
- Zawsze dostaję to, czego chcę, panno Greene. - wzruszył ramionami i zrobił krok w moją stronę.
Sekundę później stał już przy mnie, górując nade mną swoim wzrostem. Wpatrywał się we mnie z góry. Czułam od niego deszcz i ten piękny zapach.. Jego tęczówki głęboko zapatrzone były w moje, kiedy sięgnął ręką ponad moim ramieniem, wieszając swój płaszcz obok drzwi. Przygryzł wargę i spojrzał za siebie. Jego szyja błyszczała od spływających po niej kropel deszczu.
- Gdzie panna Coventry? - zapytał zdejmując z siebie marynarkę, również wieszając ją obok płaszcza. Pochylił się lekko, jego ręka nadal znajdowała się nad moim ramieniem i doszłam do wniosku, że musi podpierać się nią o ścianę. Drugą ręką pociągnął za krawat, obluzowując go lekko i odpiął dwa górne guziki swojej koszuli. Podniósł moją dłoń i pocałował ją tak delikatnie, że aż przymknęłam oczy.
- Jest pod prysznicem. - wymamrotałam - Tak mi się wydaje. - nerwowo przygryzłam wargę. Jego oczy, ani na chwilę nie opuszczały mojej twarzy.Przymrużył je lekko i spojrzał na moje usta. Pociągnął moją brodę i uśmiechnął się pod nosem.
- Przestań. - powiedział chłodno.
Głośno przełknęłam ślinę, gdy zrobił krok do tyłu. Westchnął głęboko i wierzchem dłoni otarł swoje czoło, zroszone wodą kapiącą z jego włosów. Jego usta były lekko rozchylone i to wszystko wydawało mi się tak bardzo zmysłowe. Wyglądał tak podniecająco. W oddali, na górze schodów zauważyłam przyglądającą się nam Amber. Przygryzłam wargę, ale momentalnie ją uwolniłam.
- Dam ci jakiś ręcznik. - uśmiechnęłam się nerwowo i ominęłam go niezgrabnie. Rzuciłam Amber spojrzenie typu "też nie wiem o co tu chodzi", na co zmarszczyła brwi i z powrotem zniknęła. Trochę to dziwne, no ale cóż.
- Dziękuję, panno Greene. Przyda mi się. - obserwował mnie, gdy ruszyłam w stronę mojej małej pracowni. Zmieściło by się tam ledwo dwoje ludzi. Pomieszczenie wypełnione było moimi szpargałami i obrazami, tymi skończonymi, jak i tymi ledwo zaczętymi.
Chwyciłam miękki ręcznik z szafki i ociągając się wróciłam na korytarz, gdzie czekał Zayn. Znowu przyglądał się temu zdjęciu. Zdążył już zdjąć swój krawat i buty. Nie ma skarpetek? To takie dziwne, widzieć go boso. Ma całkiem ładne stopy. W sumie mogłam się tego spodziewać, bo dłonie też ma ładne. Co jest ze mną nie tak? Cholera.
- Dziękuję, panno Greene. - patrzyłam jak odkłada ramkę z fotografią na stolik i wyciera twarz ręcznikiem, po czym przewiesza go sobie przez szyję. Złapał za jego dwa końce i zaczął wpatrywać się we mnie, spod tych swoich długich, czarnych rzęs. Linia jego szczęki z tej perspektywy, była taka wyraźna, idealnie zarysowana. Jest taki przystojny. Odchrząknęłam i starałam się ułożyć sobie w głowie jakieś słowa. Odpiął jeszcze jeden guzik i zauważyłam tatuaż na kości jego obojczyka. Przygryzłam wargę i spuściłam wzrok.
Zrobił krok do przodu, na co ja momentalnie się cofnęłam. Pociągnął lekko za moją brodę i założył mi pasemko włosów za ucho.
- Przestań. Przygryzać. Wargę, Victoria. - popatrzył na mnie z góry, a mi momentalnie zaschło w ustach.
- Po co przyszedłeś? - zapytałam wypuszczając wstrzymywany oddech.
- Chciałem cię zobaczyć. Wiem, że się uczysz...
- Uczyłam. - poprawiłam go.
Uniósł jedną brew z poirytowaniem na twarzy.
- I przedyskutować sprawy biznesowe.
- Teraz? - tym razem to ja, zdziwiona, uniosłam brew.
- Tak. To jakiś problem?
- Um..Nie. Uczyłam się kilka godzin i w sumie przyda mi się przerwa. Chcesz coś zjeść? - zapytałam zmierzając powoli w stronę kuchni. W moim głosie słychać było jedynie wahanie i niepewność. Kurwa.
- Nie, dziękuję, panno Greene. - ruszył za mną. Wyciągnęłam czystą, dzięki Amber, szklankę, a on pochylił się nad blatem.
- Może chcesz się napić w takim razie? - ponowiła pytanie.
Uniósł jedną brew, kiedy nalewałam sobie soku.
- Poproszę, Victorio.
Wyjęłam kolejną szklankę z suszarki i postawiłam przed nim, nalewając mu napoju. Widziałam w jego oczach rozbawienie i nie mogłam powstrzymać rumieńca, wkradającego się na moje policzki.
- Dziękuję.
Żadne z nas nie zaczerpnęło ani jednego łyka.
- Masz zamiar to wypić? - zapytałam.
Uśmiechnął się chłodno, na co w dole kręgosłupa poczułam nieprzyjemne ciarki.
- Wolałbym, żeby moja koszula pozostała biała, a z twoją nie koordynacją, to mogłoby być trudne.
Posłałam mu rozbawione spojrzenie, otwierając szafkę, wiszącą nad nami i wyciągając z niej dwie słomki.
- Chcesz normalną, czy pokręconą? - rzuciłam trzymając przed sobą dwie plastikowe rureczki.
- Pokręconą? - zaśmiał się cicho i wyjął mi z ręki jedną z nich - Pozostanę przy oryginale, Re. Dzięki.
- Dobrze cię widzieć, Zayn! - Amber weszła do kuchni i już czułam, że albo mnie cholernie skompromituje, albo zacznie przesłuchiwać jego. Co tym razem? - Znowu! - dodała. Stanęła obok niego i zarzuciła na jego ramię swój łokieć. Spiął się momentalnie, a z jego twarzy, zniknęły wszystkie emocje. Zmarszczyłam brwi, zanim posłał mi wymowne spojrzenie. Popatrzyłam na Amber.
- Jesteś trochę mokry. - skrzywiła się, ale on wydawał się jej w ogóle nie zauważać. Powoli zwilżył swoje usta. - Chcesz pożyczyć jakieś ciuchy?
Pokręcił przecząco głową. Zdjął ręcznik, przewieszony przez jego szyję i zawiesił go na jej ramieniu. Strąciła go i posłała mu rozbawione spojrzenie. Och, jakże on jej się podobał.
- Aaach...Amber, jesteś głodna? - zapytałam, mając nadzieję odwrócić jej uwagę.
- Nie, nie bardzo. Co cię sprowadza, Zayn? - rzuciła, podchodząc do zlewu i nalewając sobie wody.
Spojrzałam na Zayna, który przyglądał mi się uważnie. Rozbawienie przeplatane nutką irytacji, błyszczało w jego tęczówkach. Przygryzłam wargę i zaczerwieniłam się. Spuściłam wzrok, wlepiając go w szklankę z sokiem. Przysunął się do mnie, zamykając przestrzeń między nami. Oddech uwiązł mi w gardle, a serce... Prawdopodobnie właśnie przechodziłam zawał. Och, Boże. Co by się działo, jakbym została jego asystentką? Pociągnął lekko za moją brodę, opuszkiem kciuka przejeżdżając po mojej dolnej wardze.
- Przestań ją przygryzać. - szepnął tak cicho, że tylko my mogliśmy to usłyszeć. Wyprostował się, jego dominujący wzrost, całkowicie nade mną górował. Amber odwróciła się i popatrzyła na niego. Mój oddech nieco się uregulował, kiedy przeniosłam wzrok na moją przyjaciółkę. Wydawała się nieświadoma, tego co stało się przed chwilą.
- Więc? - uniosła brew, stając obok mnie i pociągając łyk ze szklanki.
- Panna Green i ja, mamy pewne sprawy biznesowe do przedyskutowania, panno Coventry. - zmrużył oczy, patrząc na mnie, po czym przeniósł wzrok na Amber. Był taki obojętny.
- Biznesowe? - pochyliła się nad blatem, opierając swój ciężar ciała na łokciach i wlepiając przenikliwe spojrzenie w Zayna. Przygryzła wargę i popatrzyła na mnie, odwracając głowę przez swoje ramię. - Jakiego typu "biznesowe", Re?
- To poufna informacja, panno Coventry, przykro mi. - głos Zayna był surowy.
- Auć! To zabolało. - Och, Amber. Wiem, co czujesz.
- Sorry. - bąknęłam do niej. Właściwie to, jak to "poufna"?
- W porządku. Jest ok. - uśmiechnęła się połowicznie, ale wiedziałam, że ciekawość zżera ją od środka. Nie mogłam powstrzymać się od szerokiego uśmiechu, kiedy tak na nią patrzyłam. Pewnie, aż ją skręca, przez to, że nie jest wtajemniczona w ten "sekret". Pochyliłam się i szepnęłam jej do ucha, tak żeby Zayn nie usłyszał.
- Dobrze ci idzie, tylko postaraj się nie wyglądać, jakbyś zaraz miała go zabić.
Wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu i prawie był on szczery. Prawie. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej paczkę krakersów i ser Camembert. I Zayn i Amber, obserwowali mnie w ciszy, co wydało mi się strasznie krępujące.
- Idę spać. Ty też powinnaś, jak tylko on wyjdzie. - wymamrotała mi do ucha, kiedy wychodziła z kuchni. Włożyła swoją szklankę do zlewu i spojrzała na mnie przez ramię.
- W takim razie, branoc. - bąknęłam.
- Dobranoc, moi mili. - odpowiedziała Amber.
- Dobranoc, panno Coventry. Powodzenia na jutrzejszych egzaminach. - Zayn formalnie skinął głową w jej stronę.
- Dzięki. - rzuciła wchodząc po schodach, jednak nadal mierzyła go wzrokiem. Zachichotałam pod nosem i zaczęłam układać ser i krakersy na talerzyku.
- Proszę cię, powiedz mi, że to nie jest twój obiad. - powiedział Zayn, kiedy odstawiłam gotowe danie na blat.
- Cóż... Nie miałyśmy ostatnio zbyt wiele czasu na zrobienie zakupów. - wzruszyłam ramionami, wrzucając krakersa do buzi.
Obserwował mnie tak uważnie, jakby po raz pierwszy patrzył na kogoś jedzącego.
- Chcesz jednego? - uniosłam brew.
- Victoria, jadłem już. Dziękuję.
Ponownie wzruszyłam ramionami i zjadłam kolejnego.
- Nie lubisz Amber, no nie? - zapytałam zaciekawiona.
- Jest bardzo... otwarta, panno Greene.
Mydlenie oczu. Mentalnie nimi przewróciłam.
- Bardzo pan spostrzegawczy, panie Malik. - zmrużyłam oczy, kiedy pociągnął łyk przez słomkę.
Podniosłam talerz i ruszyłam w stronę schodów.
- Idziemy do mojego pokoju. - poinformowałam go, kiedy szedł za mną na górę.
Otworzył przede mną drzwi, za co mu podziękowałam. Kiedy znaleźliśmy się w środku, zachichotał pod nosem, obrzucając wzrokiem jego stan. Włożyłam do ust kolejnego krakersa, po czym umieściłam talerz na swoim biurku i strzepnęłam z rąk okruszki.
- Panno Greene, wydaje mi się, że panuje tu większy bałagan, od momentu, gdy byłem tu ostatnio.
To prawda. Moje notatki walały się porozrzucane po całym łóżku. Torba mojego brata, którą z niego zrzuciłam, leżała na ziemi i aż do teraz, nie zauważyłam, że wypadło z niej połowę ubrań. Szuflady pouchylane. Wystawał z nich gdzieniegdzie jakiś materiał. Cóż, jakoś musiałam znaleźć sobie dresy. No i szafa, otwarta na oścież.
- Miałam dużo nauki. - bąknęłam zbierając z łóżka kartki i umieszczając je we właściwych folderach. Pozasuwałam szuflady, a torbę mojego brata z powrotem wcisnęłam do szafy.
Usiadłam na skraju materaca i zauważyłam, jak Zayn przypatruje się mojej gitarze. Nie! Tylko nie pytaj o gitarę!
Odwróć jego uwagę, Re! Zajmij go czymś!
- Um.. więc o jakich sprawach biznesowych chciałeś pogadać?
Westchnął cicho i podszedł w moją stronę. Łóżko lekko się zakołysało, kiedy zajął miejsce tuż obok mnie.
- Chcę, żebyś została moją asystentką, tymczasowo. - łał. Od razu do rzeczy. Ja nie mam tu nic do powiedzenia?
- Dlaczego?
- Bo pokładam w tobie wielkie nadzieje. - odpowiedział prosto.
- Zayn, i ja i Ted, już ci powiedzieliśmy, że nie posiadam tej żyłki odpowiedzialnej za posłuszeństwo. Odmawiam nawet zrobienia herbaty, jeśli ktoś jest wystarczająco dorosły, żeby zaparzyć ją sobie samemu.
Na jego twarzy pojawił się grymas, jakby moje słowa wyrządziły mu jakiś, fizyczny niemal, ból. A prawie udało mi się zapomnieć, że jest prezesem. Jezu, sorry. Kiedy się odezwał, jego głos był spięty. Naprawdę poczuł się urażony, tym co powiedziałam?
- Panno Green, doskonale zdaję sobie sprawę z pani nieposłuszeństwa, wobec poleceń pana Turner'a.
- To nie są polecenia, Zayn. Jestem do tego zmuszana.
- Jesteś jego pracownicą, takie są twoje obowiązki.
Wywróciłam oczami i odetchnęłam głośno. Prawda. Ale nie mam zamiaru przyznawać mu racji. Zmieniłam temat.
- Więc dlaczego chcesz, żebym została twoją asystentką? - a to czasem nie on powinien zadawać mi pytania, skoro jest zainteresowany daniem mi posady?
Wyglądał na lekko zaskoczonego, ale szybko się pozbierał, przywołując to swoje chłodne usposobienie.
- Widzę w tobie więcej, niż ci się wydaje. Oferuję świetny program dla stażystów, jeśli byłaby pani zainteresowana, panno Greene. Wydaje mi się, że doskonale byś tam pasowała. - stara mi się zaimponować, czy serio chcę dać mi tę pracę? Naprawdę nie chcę jej przyjąć, ale trochę boję się mu odmówić. Szczerze myśli, że bym się nadała? Prawdopodobnie byłabym jedyną brunetką, pośród tych wszystkich blondynek, plądrujących mnie tymi swoim przenikliwymi, niebieskimi oczami.
- Zwolniłbyś mnie po pierwszej godzinie. - podniosłam na niego wzrok, ale jego twarz była nie do odczytania.
- Panno Green, wierzę, że jesteś bardziej niż..
- Przepraszam Zayn, ja... ja po prostu nie mogę. Nie wiem jak ci dziękować za oferowanie mi czegoś, co dla każdego innego człowieka, byłoby honorem. Po prostu nie widzę siebie, jako asystentki. - zwłaszcza twojej - Nie jestem typem wykonującym polecenia, a bazując na tym jak doświadczyłam twojej ...agrrr... - kurwa, jak ja mam to powiedzieć - wybuchowości, względem twoich pracowników, nie wydaje mi się żebym była w stanie, to wszystko udźwignąć. - momentalnie zmarszczyłam brwi, a w głowie odtwarzałam ostatnie wypowiedziane, przeze mnie zdania. Przygryzłam wargę. Potraktowałam go trochę ostro, no ale lepsze to, niż kłamstwo, no nie?
Zmrużył oczy, ale nie wyglądał na zranionego, czy skonsternowanego. Miał pokerowy wyraz twarzy i miałam ochotę go spoliczkować, żeby wywołać u niego jakąś emocję. Lekko pochylił się w moją stronę, na co wstrzymałam oddech.
- To dlatego, że cię onieśmielam? - jego głos był surowy i spięty i czułam jak mój powoli gdzieś znika.
Otworzyłam usta, ale nic się z nich nie wydostało. Kurwa. Mów coś, Re! Odezwij się! Widziałam jak przeniósł swój wzrok na moje wargi. Przecież jej nie przygryzałam, no nie? Nie. Jego oczy skupiły się na mojej szyi, kiedy z trudem przełknęłam ślinę. Wyglądał na lekko rozżalonego, ale jego tęczówki, tego nie odzwierciedlały.
- Waha się pani, panno Greene? - uniósł jedną brew i dokładnie widziałam, jak jego źrenice się rozszerzają.
Pochylił się do przodu i poczułam jak jego nos lekko pociera mój. Obiema dłońmi oplótł moją twarz i momentalnie zostałam oniemiała. Kręciło mi się w głowie, a serce zaczęło walić jak oszalałe. Oddech przyspieszył i nie mogłam w najmniejszym stopniu nad nim zapanować. Tak samo jak nad moim biednym sercem. Dziwne oczekiwanie budowało w moim wnętrzu, kiedy przygryzłam wargę. Ponad moimi urywanymi wdechami słyszałam jego. Silna klatka unosiła się ciężko w górę i w dół. Z drżeniem łapał powietrze i wypuszczał je w postrzępionych porcjach.
- Co ty ze mną wyprawiasz, Victoria. - jego głos był cichy, ale bardzo pewny, lekko spięty i wymuszony.
Nagle podniósł się z łóżka, nie odzywając się ani słowem, ani na mnie nie patrząc. Podszedł do drzwi i zatrzymał się, kiedy je uchylił.
- Powodzenia z jutrzejszymi egzaminami, panno Greene. - wyszedł, a ja ruszyłam za nim kilka sekund później. Co się dzieje? Stanęłam na ostatnim schodku, kiedy dotarł do głównych drzwi. Jedyne co panowało w mojej głowie to bałagan. Byłam skonsternowana.
Założył swój krawat, a potem marynarkę.
- Chcesz jakieś skarpetki? - bąknęłam.
- Nie, panno Greene. Dziękuję. Mam swoje w kieszeni. - odparł formalnie, ale nie udało mu się ukryć rozbawienia błyszczącego w jego tęczówkach. Koleś nosi skarpetki w kieszeniach? To normalne?
Odwrócił się do swojego płaszcza i wyciągnął z niego mały zwitek, którym jak przypuszczam były skarpetki. Usiadł na kanapie, wyglądając dystyngowanie, jak zawsze. Założył skarpetki, potem swoje buty i zaczęłam zastanawiać się, czy są mokre. Na mojej twarzy wymalował się grymas. Nienawidziłam przemoczonych butów.
Po chwili stanął na równe nogi. Podszedł do mnie i zaczął wpatrywać się we mnie z góry. Zaraz, stoję na schodku, a on nadal jest ode mnie wyższy?
- Na serio, nie wiem, co mam o tobie myśleć. - wymamrotałam, kiedy tak mi się przyglądał. Ja to naprawdę powiedziałam?
- Ludzie często mają z tym problemy, panno Greene. - wierzchem dłoni delikatnie przejechał po moim policzku - Staram się trzymać od ciebie z daleka, Victorio, ale po prostu nie mogę. Teraz wszystko zależy od ciebie. - przez moment wyglądał na zatroskanego, ale powoli wrócił do swojego naturalnego wyrazu twarzy. Zmarszczyłam brwi.
- Zayn, wcale nie pomagasz...
Uśmiechnął się smutno.
- Przepraszam, Re. - nie patrzył już na mnie. Jego wzrok zawieszony był gdzieś ponad moim ramieniem. Patrzył w górę schodów. Co tam jest? Zdałam sobie sprawę, że pewnie gapi się na Amber. - Gdybyś była mądrzejsza trzymałabyś się ode mnie z daleka. Nie mogę być tym, kim chciałabyś żebym był. - tym razem spojrzał na mnie, a jego oczy płonęły pożądaniem.
Chwycił moją dłoń i kciukiem przebiegł po jej kostkach. Po chwili cmoknął jej zewnętrzną stronę i wyprostował się.
- Victorio. - formalnie kiwnął głową i zdałam sobie sprawę, że wychodzi.
Przygryzłam wargę, kiedy odwrócił się na pięcie i podszedł po swój płaszcz. Bez trudu naciągnął go na siebie i uchylił drzwi. Dźwięk padającego deszczu wydał się głośniejszy, gdy otworzył je szerzej. Zatrzymał się na sekundę zanim całkiem je za sobą zamknął.
- Dobranoc, panno Greene.
***
-następnego dnia-
- Wydaje mi się, że zdam to śpiewająco. - wybuchnęła Amber, oplatając mnie ramieniem - A tobie jak poszło?
- Było o wiele łatwiejsze, niż przypuszczałam. Nauka się opłaciła. - uśmiechnęłam się do niej, kiedy otwierała swój samochód.
- Powinnyśmy iść do jakiegoś baru i to oblać! - kilka razy, wymownie uniosła swoje idealnie wypielęgnowane brwi. Jest dopiero trzecia po południu...
- Nie mogę. Muszę zobaczyć się z Ted'em. - wywróciłam oczami, kiedy westchnęła ciężko.
- Greene! Siema! Maleńka?! - odwróciłam głowę w stronę, z której dobiegał znajomy głos. Nie słyszałam go od tak dawna..
- James?! - obie z Amber krzyknęłyśmy zdziwione, gdy dostrzegłyśmy chłopaka idącego w moją stronę. Był wysoki i dobrze zbudowany. Jego piaskowo-brązowe włosy nadal wystylizowane były w ten pieczołowicie odgarnięty do tyłu sposób. Niebieskie oczy, nieprzerwanie błyszczały znajomą zadziornością. Ubrany był w białą koszulkę z wielkim dekoltem w kształcie litery "V" i czarne jeansy. Wszystko wykończone parą Nike'ów, sięgających za kostkę. Och, nadal kocha buty z Nike.
- Re! - zawołał. Chwycił mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Od razu się rozpłynęłam. James pochodził z Newcastle. Główną rzeczą, jaką w nim kochałam, to ten jego akcent. Amber i ja poznałyśmy go raz, podczas naszej wyprawy po klubach. Zaliczył zgona i leżał gdzieś na chodniku. Zrobiło nam się go szkoda, więc pomogłyśmy mu dotrzeć do domu. Dziwny początek przyjaźni, no ale cóż, tak właśnie było. To się zdarzyło jakieś dwa lata temu, a teraz po tym czasie, James przeobraził się w typowego Geordie-kolesia[1].
- O mój Boże! Tak dawno się nie widzieliśmy! Zdjęli ci aparat! - wymamrotałam w jego ramię.
- Wiem. - uśmiechnął się do mnie oszałamiająco i spojrzał ponad moją głową na Amber. - Jak tam, Amber? - obszedł samochód i zamknął ją w niedźwiedzim uścisku, obdarzając bielą swoich zębów. Nie zmienił się, ani trochę. Nadal jest tym bezczelnym chłopakiem, którego pokochałyśmy.
- Jamie..James! Co u ciebie? Czemu nie powiedziałeś, że przyjeżdżasz? - Amber z wielkim uśmiechem, lekko klepnęła go w klatkę. Och, no i witamy, flirciarę. Trochę, już minęło odkąd widziałam ją po raz ostatni.
- Chciałem wam zrobić niespodziankę. Bez wątpienia, zaliczycie te egzaminy, no nie? - uśmiechnął się szeroko i prawie bezczelnie - Hej! Idziemy dać w palnik? Ja stawiam! - uniósł brew patrząc to na mnie, to na Amber. Czasami w ogóle nie wiedziałam o co mu chodzi, przez ten jego akcent.
- Z wielką przyjemnością bym poszła, James, ale muszę zobaczyć się z szefem. - wydęłam dolną wargę.
- Ted ciągle jest upierdliwym kutasem? - obie z Amber zgodnie pokiwałyśmy głowami, a na co on w odpowiedzi pokręcił swoją z odrazą wymalowaną na twarzy. - Och! Dajże spokój, Maleńka! Dopiero co przyjechałem! Musisz ze mną wyjść! - znowu obszedł samochód i znalazł się obok mnie.
- Przykro mi. - otworzyłam drzwi auta i wskoczyłam do środka. Amber zrobiła to samo, kiedy chłopak zamykał za mną drzwi. Odpaliła pojazd i opuściła szyby w dół.
- No weźże, Re. Bądź że człowiekiem! Dla twojego najlepszego przyjaciela. - wsunął głowę do wnętrza samochodu i posłał mi ten swój osławiony uśmiech. Wywróciłam oczami, a Amber prychnęła pod nosem.
- Ty jesteś jej najlepszym przyjacielem? Jasne! - odgryzła się momentalnie.
- Wszystko jedno! Amber, ale ty mnie nie wystawisz, no nie? - zapytał, lekko marudnym tonem, dokładnie wiedząc w który jej punkt uderzyć. Ten akcent. Kocham go!
- Jasne, że nie. Tylko najpierw podrzucę Re. - Amber uśmiechnęła się przyjaźnie.
- No, a ja do was dołączę. Nie powinno mi to zająć dużo czasu. Tylko żebyście byli gdzieś blisko Java Hut. - spojrzałam na James'a kiedy zachichotał pod nosem.
- Czego tylko sobie życzysz, wasza wysokość. - mrugnął do mnie i zrobił krok do tyłu. - Baw się dobrze w towarzystwie swojego ulubionego szefa, Maleńka. Amber, widzimy się niedługo. - wymownie uniósł brwi, flirtując z nią bezczelnie. Oni są sobie przeznaczeni, bankowo. Gdyby tylko im udało się to dostrzec.
- Na razie, skarbie. - posłała mu oczko.
- Nara, Maleńka. - przygryzł wargę i zaśmiał się głośno - Jesteście nienormalne! Pa, laski. - rzucił i ruszył w dół drogi.
- Kurwa, prawie zapomniałam, jak się wyrobił. - Amber uśmiechnęła się pod nosem i zerknęła na mnie. Po chwili już skupiona była na drodze przed nami.
- Wiem, jest niezły. Ale pamiętaj o tym, że jest także naszym przyjacielem, Amber. - zmrużyłam oczy i posłałam jej wymowne spojrzenie.
- Och, nie mam zamiaru go bzyknąć, jeśli o to ci chodzi! Ale to nie znaczy, że będę się jakoś bardzo opierać, kiedy się na mnie rzuci, czaisz? - wzruszyła ramionami, na co żartobliwie klepnęłam ją w ramię. - No co? Re, musisz przyznać, no musisz! Wylaszczył się od momentu, kiedy widziałyśmy go ostatni raz. - wypaliła wpatrując się w drogę. - Jakby, miał serio duży trądzik i aparat na zębach. To znaczy, nie zrozum mnie źle. Nawet wtedy wyglądał nieźle, no ale... Kurwa mać! Teraz to dopiero jest ostry! - rzuciła mi badawcze spojrzenie, prawdopodobnie starając się wyczuć, czy nadążam za jej przemyśleniami na temat James'a, jedynego kolesia, z którym się kolegujemy, bo tylko on zdaje się znosić nasze dziwne zachowanie.
- Taa, jest atrakcyjny, ale ja postrzegam go jedynie, jak brata, czy coś... - lekko zmarszczyłam czoło.
- Och, przestań być taką zrzędą! Jest całkiem do bzyknięcia!
- Jestem pewna, że jest. - bąknęłam.
- Re, nie możesz ukrywać się przed seksem, całe swoje życie.
- Nie, nie o to chodzi. - zmarszczyłam brwi. Przestań mi o tym przypominać, Amber. To wcale nie pomaga.
- Ja tylko mówię. Jakby przestań zamartwiać się przeszłością.
- To przestań mi ciągle o niej przypominać. - wymamrotałam.
- Sorry, Re. Staram ci się tylko jakoś pomóc. - pocieszająco poklepała moją dłoń, skręcając w ulicę, na której mieściła sie Java Hut. Zaparkowała przed kawiarnią, a ja zaczerpnęłam głęboki oddech.
- Napiszę ci SMS'a, gdzie jesteśmy. Ok? - uśmiechnęła się przyjaźnie, a ja przygryzłam wargę.
- Tak, do zobaczenia niedługo. - wysiadłam z samochodu, zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę wejścia do budynku.
Czego chce Ted? Wywróciłam oczami i weszłam do środka. Łał, nie było mnie tu już kawałek czasu. Zmarszczyłam brwi, omijając ladę i ruszyłam w stronę tyłu kawiarni, gdzie przy jednym ze stolików siedział Ted. Rozejrzałam się po wnętrzu, coś tu się zmieniło, ale za cholerę nie widzę co takiego. Z powrotem spojrzałam na Ted'a, który aktualnie był mocno skupiony na jakichś papierach.
- Ted? - zmrużyłam oczy i popatrzyłam na niego zdziwiona. Dlaczego siedzi przy stoliku?
- Re! Wreszcie jesteś.
- No, egzamin się dopiero skończył. - odpowiedziałam lekko oburzona.
Wskazał ręką na krzesełko naprzeciwko niego.
- Dosiądź się, Re. Musimy przedyskutować pewne informacje.
Z trudem przełknęłam ślinę. Informacje. Jakie? Usiadłam na wyznaczonym miejscu i z nieprzyjemnym skrzybotem przysunęłam się do stolika.
- Zauważyłaś nowe logo? - uśmiechnął się Ted.
- Nowe logo? Właśnie wydawało mi się, że coś się tutaj zmieniło. - wyjął jakąś ulotkę z pomiędzy swoich papierów i wręczył mi ją.
- Nowe menu.
I wtedy załapałam. Spis rzeczy, które oferowaliśmy, wiszący za i nad barem, różnił się od poprzedniego. Spojrzałam w dół na papierowy prostokącik i zauważyłam nowe logo, o którym mówił Ted.
- I co o tym myślisz, Re? - zapytał. Zmarszczyłam brwi, kiedy podniosłam na niego wzrok. Czemu mnie się pyta?
- Super, tylko po co zmieniałeś menu? Szło nam całkiem dobrze z tym poprzednim. - powiedziałam odkładając ulotkę na stolik.
- To to samo menu, tylko z paroma nowymi rzeczami, Re. - wywrócił oczami - Najlepiej dla nas będzie, jeśli co nieco unowocześnimy, więc jeszcze dodatkowo odświeżymy wystrój kawiarni! - wyszczerzył się w szerokim uśmiechu, na co ponownie zmarszczyłam brwi.
- Ale... nie rozumiem dlaczego mi to wszystko mówisz.
- Słuchaj, ufam twojemu instynktowi, Re. Jesteś...
- Czekaj! Co?! Nie. Jeśli masz zamiar kierować się moimi wyborami, to potem, jeśli coś nie wypali, winą obarczysz mnie.
- Nie, Re! Nie będę cię za nic winił. Poza tym twoje decyzje na pewno nie sprawią, że coś nie wypali. 10 milionów funtów, Re! Możemy dostać 10 milionów funtów! Pomyśl ile nowych kawiarni mógłbym za to otworzyć! - Ted wyglądał na szczęśliwego, ale ja nie mogłam myśleć o nim inaczej w tym momencie, jak o samolubie. Wszystko co teraz słyszę, brzmi dla mnie jak "Jestem pierdolonym panem wszechświata!". Wszystko kręci się wokół niego i ja nigdy nie zostanę doceniona.
- Nie wchodzę w to. - pokręciłam głową - Jestem tylko twoim pracownikiem, jeśli wciągniesz mnie w to gówno, odchodzę.
Jego twarz pobladła i w jednej chwili pożałowałam, tego co powiedziałam. Gdzie ja będę pracować, jeśli rzucę tę robotę?
- Re, proszę? - och, a to mi nowość. Pan Turner prosi. Mnie? Właściwie to czemu tak zależy mu na mojej pomocy?
- Nie uznajesz współpracy, Ted, to po co nagle mnie w to wszystko mieszasz? Tak czy siak, ty zgarniesz za to całą kasę.
- Mieszam cię w to, bo wiesz co jest dobre, dla tej kawiarni. Masz oko do sztuki, zwinne ręce. Możesz pomóc mi w doborze kolorów i z całym tym nowym wystrojem.
Zaczęłam się nad tym zastanawiać przez chwilę. Przecież musi mi zapłacić za odwalenie połowy jego pracy.
- Nie możemy wyremontować tu nic, dopóki nie dostaniemy kasy.
- Przejdziemy do tego punktu, Re.
Oparłam się o oparcie krzesełka i westchnęłam głośno. Chcę mu pomóc? Dobrze wie, że przeprowadzam się do Londynu, co może być małym problemem. Nie mogę przecież co wieczór przyjeżdżać do Bradford, żeby pomóc mu z tą knajpą. Nie stać mnie na to. Ale zaraz coś zakiełkowało w mojej głowie. Zaświeciła mi się żarówka.
- Zgodzę się, jeśli otrzymam połowę z tego co zarabiasz ty, przez cały rok, zaczynając od 2013.- uśmiechnęłam się pod nosem, na co zmrużył oczy.
- Nie.
- No to nie wchodzę w to.
- Re!
Pokręciłam głową i wstałam od stolika.
- Ćwierć! - rzucił z desperacją w głosie.
- Połowa, albo już mnie tu nie ma. - przygryzłam wewnętrzną stronę policzka, modląc się do Boga, żebym nie straciła tej pracy. Siedział bez ruchu, przez kilka agonistycznie długich sekund, aż w końcu odezwał się z wyrazem przegranej na twarzy.
- Dobra. - bąknął.
- Przepraszam? Co mówiłeś? Nie słyszałam cię. - nachyliłam się nad stolikiem, nadstawiając ucho w jego stronę.
- Dobra! - rzucił już nieco bardziej wkurzony.
- Dobra co, Ted? - zapytałam udając konsternację.
- Dobra, dostaniesz połowę moich zarobków. Zadowolona?
Uśmiechnęłam się szeroko, na co wywrócił oczami. Widziałam w nich lekkie rozbawienie, ale za wszelką cenę starał się to ukryć.
- Och, daj spokój, Ted. Weź się przynajmniej uśmiechnij. Masz wspaniałą wspólniczkę! - posłałam mu dziewczęcy uśmiech, a kąciki jego ust w końcu lekko się uniosły. Najwyższy czas! - Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że za kilka tygodni przeprowadzam się do Londynu?
- Tak. Skupisz się na kilku kawiarniach, które mam zamiar tam otworzyć. To zaoszczędzi mi czasu, na podróżach.
Mądry koleś, myśli do przodu. Ciekawe co by zrobił gdybym odmówiła. Musiałby tam jeździć. Cholera! Mogłam mu odmówić.
- Mamy jeszcze więcej do omówienia, Re. Siadaj. - och. Posłuchałam i usiadłam naprzeciwko niego, wpatrując się w niego prowokacyjnie. Co tym razem omawiamy?
- Jutro mamy spotkanie finalizujące. - wyjaśnił.
Och, cóż za nowość. Kiwnęłam głową.
- Tak.
- Wybieramy się do Londynu, jutro o 7:00.
Czułam jak obumieram od wewnątrz, na samą myśl o tym, że muszę wstać o szóstej rano. Jaja sobie, kurwa, robisz, Ted?! 9:30 to jeszcze dla mnie katorga, a zawsze zaczynam o tej pracę!
- Po co jedziemy do Londynu? - zapytałam wkurzona - Czekaj, my tam "jedziemy"?
- Lecimy helikopterem, Re. - wywrócił oczami. Kurwa, obiecuję, że jeśli zrobi to jeszcze raz to wsadzę mu widelec w oko! To cholernie frustrujące. - Mamy spotkanie z panem Malikiem. Zostaniemy tam na noc.
Zaschło mi w ustach, a w głowie zrobiło się kompletnie pusto.
- Z Za..Zayem Malikiem? - bąknęłam.
- Tak, Re. Z Zayem Malkiem. Masz z tym jakiś problem? Będziesz w stanie to zrobić?
- Tak, nie. Ja.. Um..Nie spodziewałam się, że znowu się z nim spotkamy. Dlaczego ja też muszę iść? - zapytałam skonsternowana.
- Dopiero o tym gadaliśmy, Re! - sfrustrowany, zmarszczył czoło. Psychol. W sumie i tak nie jest, aż takim psycholem, jak Zayn, no ale.. Kurwa! Że też musiał mi o nim przypominać. Nie chcę zostawać w Londynie na noc. Amber powinna być tam ze mną.
- Sorry, zapomniałam.
- Jak mogłaś zapomnieć, skoro dopiero co skończyliśmy o tym rozmawiać. - wywrócił oczami, a w mojej głowie już zarysował się piękny scenariusz. Ja wwiercająca mój palec wskazujący w jego oczodół.
- Co będziemy konsultować? - bąknęłam, wspierając swoją brodę, na podbiciu dłoni.
- Będziesz robiła notatki i cokolwiek będzie potrzebne, możesz mówić co będziesz chciała. Jestem pewny, że dasz sobie radę. Nie pierwszy raz będziesz uczestniczyć w takim spotkaniu. - taa, i nie po raz pierwszy mnie wykorzystujesz. Dupku. - Najwyższy czas podpisać kilka papierków. - uśmiechnął się pod nosem.
- Ok, więc to co zwykle. O której i gdzie mam jutro być?
- Tutaj o 6:45. Nie spóźnij się, Re. Przysięgam, jeśli cię tu nie będzie nici z umowy.
- Twoja strata, jeśli się nie wyrobię na czas, Ted, nie moja. - posłałam mu wymowny uśmiech, kiedy spojrzał na mnie surowo. Nie boje się ciebie,Ted, nawet troszkę.
- Masz tu być. - bąknął i wrócił do swoich papierów.
- Pa, Ted. - uśmiechnęłam się zażenowana.
Nie odpowiedział, więc uznałam, że mogę już sobie iść. Wreszcie.
Wyciągnęłam swój telefon, wychodząc z kawiarni. Oplotłam się ciaśniej żakietem, kiedy uderzyło mnie chłodne powietrze. Jedna wiadomość i cztery nieodebrane połączenia od Amber. Jezu. Dotknęłam palcem wyświetlacza, obserwując jak tekst rozciąga się na całej jego długości.
Nie chciało mi się już odpisywać. Po prostu odwróciłam się w lewą stronę i zaczęłam iść, aż w końcu dotarłam do Hinge. Zauważyłam znajomy, czerwony baner i pchnęłam drzwi do wewnątrz. Ciepłe powietrze z środka uderzyło moją zmarzniętą twarz. Aż cała się trzęsłam z zimna, kiedy dotarłam do Amber i James'a. Zaczęli przyglądać mi się w osłupieniu.
- Jezu, Maleńka! Wyglądasz na zamarzniętą! - James oplótł mnie ramieniem, wolną ręką pocierając moje plecy, żeby nieco mnie rozgrzać. Głupia Bradfordzka pogoda.
- Już się bałam, że Ted nam cię porwał. - uśmiechnęła się Amber.
- Na zewnątrz jest cholernie zimno. - zadygotałam, a dziewczyna popatrzyła na mnie smutno.
- Mogę prosić tutaj drinki?! - zawołał James wskazując na mnie z góry palcem. Podeszła do nas kelnerka. Była wyraźnie pod wrażeniem James'a, ale wyraz uwielbienia zniknął z jej twarzy, kiedy dostrzegła, jak mnie przytula. Zaczęłam się wiercić i jakimś cudem udało mi się od niego odsunąć. Uśmiechnął sie do mnie, prawie nieprzyzwoicie, na co dostał kuksańca w bok.
- Co mogę ci podać? - zapytała kelnerka, uwodzicielsko unosząc brew. Obie z Amber przewróciłyśmy oczami.
- Czego się napijesz, Re? Pamiętaj, ja stawiam.
- Um, wezmę piwo.
- Och, dajże spokój, Re! Zabaw się chociaż raz! Przybył Pan-impreza! - rzucił błagalnym tonem chłopak, machając sobie dłońmi przed twarzą i koronując się na króla rozrywkowego życia.
- Ok, w porządku, poproszę drinka.
- Jednego drinka i jeszcze jedną kolejkę szotów, prosimy. - James wyjął pięćdziesięciofuntowy banknot i wręczył go kelnerce.
- Szoty? - uniosłam jedną brew.
- Wypiliśmy po jednym, jak cię jeszcze nie było. - Amber uśmiechnęła się wyjmując swój telefon, który zaraz został jej wyrwany przez naszego kolegę.
- Ej! - dziewczyna popatrzyła na niego z grymasem niezadowolenia na twarzy.
- Skąd ty to, kurwa, masz?! - wyglądał na zszokowanego, a to dość rzadki widok.
- Od znajomego Re. - uśmiechnęła się pod nosem - Ona też ma.
Piękne oczy James'a rozszerzyły się do niewiarygodnych rozmiarów i aż zrobiłam krok do tyłu. Był ogromnie zaskoczony.
- Co ty żeś zrobiła, że dostałaś coś takiego, Re?! - spojrzał w stronę baru i pomachał ręką nad stolikiem - Mogę prosić wodę?
- Nie mogłeś sobie po prostu po nią podejść? - potrząsnęłam głową z dezaprobatą.
- Nie. Jaki w tym cel? Muszą mieć coś do roboty przecież. - James uśmiechnął się pod nosem, a za chwilę pojawiła się przy nas kelnerka z tacą, na której stały trzy szoty, drink i szklanka wody z lodem.
- Dziękuję. - chłopak pospiesznie odebrał od kelnerki wodę i wrzucił do niej telefon Amber. Dziewczyna, aż podskoczyła, ale zaraz chyba przypomniała sobie o tym, że jej komórka jest wodoodporna. Kelnerka też patrzyła na niego z otwarta buzią. Chłopak wyciągnął go w końcu ze szklanki, potrząsając by pozbyć się kapiącej cieczy. - Zajebisty telefon. - uśmiechnął się i oddał go Amber - Nie mogę uwierzyć, że obie macie Malik Celle!
- Dzięki za jego zamoczenie. - Amber rzuciła mu wymowne spojrzenie.
- Do twoich usług, Maleńka. Po co Ted chciał się z tobą spotkać? Myślisz, że dałby mi jakąś robotę na wakacje, gdybym znowu go odwiedził? - zapytał James przesuwając kieliszki z wódką przede mnie i Amber.
- Jakieś biznesowe gówno. Chce unowocześnić kawiarnię, mam nadzieję, że remont będzie robił wtedy, kiedy nas już nie będzie w Bradford. Jutro mamy spotkanie z Zaynem w Londynie. Zostajemy tam na noc.
- W Londynie? Po co to spotkanie? - Amber zmarszczyła brwi.
Wzruszyłam ramionami.
- Nie wiem. Mają chyba uzgadniać coś jeszcze odnośnie tej kasy, którą Zayn ma dać Ted'owi. Pierdolone 10 milionów dolarów....
- Funtów, Maleńka. - poprawił mnie James.
Przewróciłam oczami. Konsekwencje bycia Amerykanką.
- 10 milionów funtów. - powtórzyłam z naciskiem - To kurewsko dużo. Z taką forsą, możesz otworzyć kupę nowych miejsc! Mam nadzieję, że Ted dobrze wyda te pieniądze, biorąc pod uwagę to ile, co będzie nas kosztować.
- To po co prosił cię o pomoc? - Amber popatrzyła na mnie z konsternacją na twarzy.
- Nie wiem. Chyba potrzebuje, żeby cały czas ktoś trzymał go za rączkę. Jest jakiś opóźniony. Pewnie i tak zgarnie za to całą kasę, ja mam tylko wybrać kolory palet, nowe meble i takie tam. To takie frustrujące.
- Cholera, Re. Kiedy tak zmądrzałaś? - James uniósł swój kieliszek, na co posłałam mu rozbawione spojrzenie.
- Szoty! - krzyknęła Amber i podniosła swój.
Podążyłam za nimi i skinęłam głową z uśmiechem.
- Za nas! - zawołali zgodnie.
- Za nas. - powtórzyłam półgłosem i odetchnęłam głęboko. Patrzyłam jak przechylają swoje, po czym zdobyłam się na odwagę i wypiłam swój. Skrzywiłam się i aż mnie otrzepało, kiedy w gardle rozlał się palący płyn.
- Trzecia runda! - James klasnął w dłonie i zadowolony pokiwał głową.
- Nie, ja nie mogę. Wyjeżdżamy jutro z samego rana.
- Właśnie sobie wyobraziłem, jak dostajesz ode mnie kopa, Re. - chłopak popatrzył na mnie wymownie, na co tylko wzruszyłam ramionami. - Jeszcze tylko jeden i potem spokojnie możesz dokończyć swojego drinka. Proszę, Maleńka...? - rzucił z nadąsaną miną. Dobrze wiedział, jak to na mnie działa.
- Err... Dobra! - dopiłam swój koktajl, a James zamówił kolejną kolejkę, którą wyzerowałam jak profesjonalista. Już lekko zaczynałam czuć się "zmęczona". Cholera, mam słabą głowę. Postanowiłam na wszelki wypadek już ustawić sobie budzik na jutro, przy okazji sprawdzając możliwości tego telefonu dla opornych przed porannym wstawaniem. Pewnie zapomniałabym zrobić to wieczorem, albo raczej nie byłabym w stanie, i na bank bym się jutro spóźniła.
- Ja płacę za następną kolejkę. - uśmiechnęła się Amber.
- Nie, jest w porządku. Ja stawiam. - zaoponował James, wyjmując swój portfel.
- Właściwie to ja stawiam następną kolejkę. - wtrąciłam.
- Serio? Cudownie! - chłopak przytulił mnie mocno, uśmiechając się zawadiacko.
- Re, a co z jutrem? - moja przyjaciółka przekrzywiła głowę na bok, wyraźnie zainteresowana.
- Nastawiłam sobie alarm. - wzruszyłam ramionami. Dla jasności i tak nie miałam zamiaru upić się do nieprzytomności, ale ostrożności nigdy za wiele.
_______________________________________________________________
Przypisy:[1]Geordie - Nazwa pochodzi od określenia mieszkańca Newcastle. Wyróżnia się wśród innych dialektów angielskich charakterystyczną wymową oraz wpływami pobliskiego dialektu szkockiego oraz słownictwem częściowo zapożyczonym z języków skandynawskich. Uważany za najtrudniejszą do zrozumienia odmianę brytyjskiej angielszczyzny.
źródło:Wikipedia
____________________________________________________________________
Kolejny rozdział pojawi się niedzielę. Ale może uda mi się dodać go już w sobotę, ale nie obiecuję, więc bądźcie nastawieni na niedzielę :)
Pojawiło się już kilka pytań odnośnie wiadomości, a więc spieszę wyjaśnić, że jest to "sklejka" zrobiona przeze mnie na potrzeby opowiadania. Podstawą jest szablon wiadomości z BlackBerry, a resztę podoklejałam sama z uwagi na to, że w tym fanfiction występuje telefon "Malik Cell" a jak wiemy nie ma takiego telefonu, więc musiałam improwizować. :)
Jeśli spoilerujecie w komentarzach to napiszcie na początku, że występuje spojler, bo niektórym to się może nie spodobać :)
btw mi też się nie podoba xD
Pozdrawiam! :) Xx
Pierwszaa ;)) A co do tłumaczki - jesteś swietna :3
OdpowiedzUsuńKiedy 13 ? :>
OdpowiedzUsuńJEZU SLEPA JESTES, NAPISALA "Kolejny rozdział pojawi sie w NIEDZIELĘ. Ale moze uda mi się dodać go już w SOBOTĘ" KTOREGO ZDANIA NIE ROZUMIESZ ULOMNY DZIECIAKU? -.-
UsuńMoże było podekscytowane rozdziałem. Z resztą nie obrażajcie ludzi mimo wszystko to idiotyczne. -.-
UsuńNAPRAWDE? KIEDY 13?
Usuńautorka napisała; "Kolejny rozdział pojawi się niedzielę. Ale może uda mi się dodać go już w sobotę, ale nie obiecuję, więc bądźcie nastawieni na niedzielę :)"
CZYTANIE NIE BOLI.
o boze boze boze znowu w pierwszej dziesiatce haha xd
OdpowiedzUsuńide czytac :D
buziole,
Vicky xx
Dodaję komentarz przed przeczytaniem, ahaha :)
OdpowiedzUsuńDziękuję ci za tłumaczenie, jesteś niesamowita! <3
Kocham to opowiadanie i tłumaczenie <3 Rozdział jak zwykle bomba tylko trochę mało w nim Zayn'a, ale z drugiej strony ten cały James jest nawet fajny :D Mam nadzieję, że będzie miał dłuższy wątek w tym opowiadaniu ;p
OdpowiedzUsuń~ @just_kill_you
Heh, jeszcze nie czytalam ale na pewno super
OdpowiedzUsuń~Angie
Zajebiste to opowiadanie. I ten Zayn Ohh. ♥ Czekam z niecierpliwością do soboty lub niedzieli. Pa. :*
OdpowiedzUsuńOooo moj boze co za rozdzial laska ;) uwielbiam cieee !!!! dziekuje ci :)
OdpowiedzUsuńnie za bardzo ten rozdział przypadł mi do gutu bywały lepsze ale zobaczymy co bedzie działo sie w londynie ;) xx
OdpowiedzUsuń12 aaaa! Kocham Cię że to tłumaczysz. Dziękuje. Biore się za czytanie. :D
OdpowiedzUsuńRozdział jest świeeeeetny!:D
OdpowiedzUsuńNie moge się doczekać kolejnego.:D
Dziekuje,że tłumaczysz.xo
@OMB_OMJ
Syuhfijdhejrjcndjvjkdne CUDOWNY !!!! Jeju zakochalam sie w tym opowiadaniu !! Kiedy bedzie next z Darka ??? Pisz szybko nn i mam nadzieje ze dodasz w sobotę !!! Bo ja tu po prostu uzależnienie 1000000000000000000% :***
OdpowiedzUsuń~Wera
Zapewne nie tylko mnie irytują takie komentarze, bo czym bardziej naszą kochaną autorkę. Specjalnie na Darku została umieszczona informacja dla takich ułomów jak ty, byś wreszcie zrozumiała, że dodanie następnego rozdziału na Darku nie jest zależne od autorki!! Ona to jedynie TŁUMACZY, a tak przy okazji, to jeśli jeszcze nie zauważyłaś -to jest opowiadanie pt. Cold, Dark jest pod innym adresem!!!!
UsuńPozdro idiotkoo! ;*
---------------------------------------
Uwielbiam to opowiadanie, a Zayn doprowadza mnie w nim do totalnego szaleństwa!! ;D
Super!! Tak wg to tłumaczysz też dark Harry Styles fanfiction, no nie? Kiedy beda(i czy w ogóle będą) nowe rozdziały? Miłego tłumaczenia 13 rozdziału!!<33
OdpowiedzUsuńWtedy kiedy autorka napisze i doda rozdział boże czy to takie trudne?
Usuńomamomamomamomamo <3 cudowne! ojejaa :* kocham Cię, jesteś najzajebistszą osobą jaką znam i chyba zrobię dla Ciebie ołtarzyk za to że tłumaczysz i Colda i Darka <333 KOCHAM KOCHAM KOCHAM CIĘ!
OdpowiedzUsuńjest cudowny .. jak każdy zresztą co nie :D ale ja już ... p. Malika hahah ,w ogóle nie ogarniam . jestem taka ciekawa jak to wyjdzie w nastepnym rozdziale .bede sprawdzac w sobote i niedziele czy dodałaś <3
OdpowiedzUsuń@margoTka_x
no zapowiada się bardzo ciekawie ta ich podróż do Londynu ^.^
OdpowiedzUsuńJuż się nie mogę doczekać kolejnego :)
Dziękuję. Buziaki. Do niedzieli (a może soboty..? xd) <3
@aania46
Cudo ;*
OdpowiedzUsuńDangerous Darkness
Nie mogę się doczekać kolejnego *.* Świetnie tłumaczysz
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to, że tłumaczysz tak szybko i tak świetnie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńboże dziewczyno kocham cię za to że tłumaczysz to opowiadanie! kurwa ja już chcę niedziele! sj;dgjhdfngkjsg JA CHCĘ TAKIEGO ZAYNA W DOMU!! @Martaa_1D_LS
OdpowiedzUsuńCudowny!<3 Nwm czego, ale ten James i Amber czasami mnie irytują;/ Ale ogólnie to myślę, że Re zaśpi... na 100% haha ale rozdział wspaniały!
OdpowiedzUsuńKocham Cię za to tłumaczenie :*
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to świetny + ona go mogła wytrzeć tym ręcznikiem *__*
Nicol69
łaaaaaaaaaaaaaa! chce kolejny<33333333333
OdpowiedzUsuńAaaaaaaa! Ja chce Zayna i Re ale wiecie.. Tak intymniej.. Tylko ja tak chce? Na pewno nie, więc się przyznać :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, ale wg mnie zamiast Jamesa mogło być o Zaynie, o tamtym aż za dużo.. No ale.. Widzą się w Londynie "jutro" aaaaaaa! dobra kończe bo emocje mi się udzielają ..
@Tori2807
uu wyczuwam zajebisty następny rozdział adjsfhasjklfhajklsdfhjkla
OdpowiedzUsuńZayn >>>>>>>>>>>>
Ahhh cudowne wczoraj skończyłam czytać trylogię 50 twarzy Greya i rzeczywiście podobieństwo jest co nie znaczy, że ten FF nie jest cudowny. Przynajmniej jest co poczytać po skończeniu całej trylogii. Szkoda, że w tym rozdziale jest tak mało akcji między Zaynem a Re. Mam nadzieję, że ona nie będzie jego uległą ;D a w sumie nawet fajnie by było. Dziękujemy, że zajmujesz się tłumaczeniem tego opowiadania :) Jeśli ktoś miałby ochotę zapraszam do siebie http://he-will-just-break-your-heart.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń<3<3 czuje ze nast rozdzial bedzie fajny <3<3
OdpowiedzUsuńZnajac zycie to nie uslyszy alarmu, zgubi telefon, albo ja okradna i lipa z Londynu. (tak wiem, moje scenariusze daja wiele do myslenia, hahaha - mam glupawke, sorry) Rozdzial mistrzowsko przetlumaczony po raz kolejny, co tu duzo pisac... Nie moge sie doczekac soboty/niedzieli!
OdpowiedzUsuń~Moly, x
hahaha, pewnie masz rację. :D
Usuńzajebisty ;dd
OdpowiedzUsuńnie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału i mam nadzieję, że pomiędzy Zayn'em a Re do czegoś dojdzie :)
OdpowiedzUsuńdobra, odezwała się we mnie moja zboczona strona: KIEDY BĘDZIE JAKAŚ SCENA +18, NOO???! JA TU UMIERAM.
OdpowiedzUsuńdziękuję za uwagę,
mańka
Jeszcze kilka rozdziałów
UsuńPodobno w 16 rozdziale :D
UsuńNie podobno, a na pewno :D
UsuńŚwietne :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam wizyty Zayn'a w mieszkniu Amber i Re, są takie sbdeubfrufbeufhd*_______________* uuuuu, szykuje się nocka w Londynie razem z panem Malikiem, grrrrr xd liczę na kolejne zbliżenia między naszą parką <3 btw tłumaczenie świetne (jak zwykle z resztą ;D)
OdpowiedzUsuńAnn :)xxx
"Co ty ze mną wyprawiasz, Victoria?" A co ty ze mną wyprawiasz, Zayn?!
OdpowiedzUsuńŚwietne opowiadanie. Wielkie dzięki, że to tłumaczysz:*
omfg! <3 kocham to opowiadanie! dzięki że tłumaczysz!
OdpowiedzUsuńJsjsisuwqlvq *-* GENIALNE ! <3
OdpowiedzUsuńMyslalam, ze super zayn wleci do tego baru i zobaczy jak james przytula re i wpadnie w szal, no ale coz.. czekam na nastepny. V. Xxx
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZałożyłam konto fanowskie na twitterze bloga COLD pisanego przez wspaniałą @zaynlovesthard i tłumaczonego przez @bambiswagger
OdpowiedzUsuńZnajdują się na nim cytaty, wydarzenia i momenty z opowiadania, niedługo pojawią się fakty o bohaterah napisane na podstawie oczywiście treści bloga :D również czasami dodaję 'zapowiedzi' następnych rozdziałów itp
Jeżeli jesteście zainteresowani to oto jest link do konta → https://twitter.com/Cold_Fanfiction
ZAWSZE daję follow back :)
I czasem też dodaję Imaginy z Coldem :D
UsuńCzekam niecierpliwie do niedzieli!! *___* xx
OdpowiedzUsuńGjdguewf Niech już będzie niedziela.
OdpowiedzUsuń*_*
Hej , moja kolezanka pisze opowiedanie i czy moglabys je przeczytac i ocenic , moze nie jest wtwoim guscie ale bardzooooooo prosze abys przynajmniej przeczytalaa z gory dzieki :* <3 http://pogon-za-miloscia-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńKocham! <3
OdpowiedzUsuń~~~~
ZAPRASZAM DO MNIE.
http://bestrong-fanfiction.blogspot.com/
MEGA <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZałożyłem sie z siostrą. I przegrałem przez co musiałem przeczytac jeden rozdział tego opowiadania a pozniej go skomentowac. Boze
OdpowiedzUsuń... Cud ze ja jeszcze zyje xD
omg, mam nadzieję, że nie było, aż tak źle :O xD mogłeś przeczytać pierwszy rozdział lol
UsuńPrzeczytałam przypis do tego słowa Geordie i tak mi coś zaświtało w głowie. Sprawdziłam, gdzie urodziła się Perrie Edwards - South Shields. Jest to miasto w zespole miejskim Newcastle. Czyli nie muszę się martwić, że mój angielski jest aż tak tragiczny, bo nie rozumiem prawie ani słowa z tego, co ona mówi! Hahahaha. Dzięki wielkie za to!
OdpowiedzUsuńhahahha, tak, Perrie mówi w Geordie i jeszcze Cheryl Cole :) cieszę się, że Ci pomogłam :) x
UsuńKiedy nn ??? ;)
UsuńKolejny rozdział pojawi się niedzielę. Ale może uda mi się dodać go już w sobotę, ale nie obiecuję, więc bądźcie nastawieni na niedzielę :)
Usuńwystarczy przeczytać
Kurde jest niedziela i gowno ! :(
Usuńoch uwielbiam to zaczełam czytać dziś i od razu mnie wciągneło tak że nie mogłam się oderwać super czekam na nexta ;*
OdpowiedzUsuńmasakra czy tylko ja przeżywam takie napięcie jak to czytam? hahaha Amber kocham ją
OdpowiedzUsuńwielkie dzięki za tłumaczenie!
rozdział jest amazing!~czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńhejooo :) rozdizal zajebiiiiisty ;* mozesz mi podac swojego aska?? bylabym baaardzo wdzieczna ;)
OdpowiedzUsuńTłumacz do samego końca *.* kochaaam <3
OdpowiedzUsuńKURWA JUZ JEST 20.14 A ROZDZIALU NI MA x(
OdpowiedzUsuń20:41 * xd
UsuńOna nie jest robotem. Jak doda to będzie. Powiedziała że w niedziele więc czekajmy jeszcze do północy.
OdpowiedzUsuńDZIĘKUJE ŻE TO TŁUMACZYSZ. :)
OMG, OMG dziś 13 rozdzial ale się jaram, nie mogę się już doczekać co chwile odświeżam stroneXD ~pattatajka
OdpowiedzUsuńczy tylko ja tu ciągle siedzę i odświeżam? xd
OdpowiedzUsuńNie tylko tyXD ~pattayajka
Usuńdodałam komentarz jako 69 #zaszczyt
OdpowiedzUsuńHaha Hazza czuwaXD~pattatajka
UsuńJeej, także się nie mogę doczekać 13. <3
OdpowiedzUsuńJa ciem 13!!!jeep Call and czekaj na 13 rozdział Cold'a XD ~pattatajka
OdpowiedzUsuń*keep calm and czekaj na 13 rozdział Cpld'a ~pattatajka
OdpowiedzUsuń*cold'a sieci to z podekscytowaniaXD~pattatajka
OdpowiedzUsuńJa też co chwilę odświeżam stronę, bo czekam na 13 :D
OdpowiedzUsuńkurwa kurwa kurwa jakie napięcieXD -pattatajka
OdpowiedzUsuń20:57 ~pattatajka
OdpowiedzUsuńWy tu kurwa umieracie a ja juz nie zyje
OdpowiedzUsuńSpokojnie dzien sie nie skonczył sie jeszcze. Tłumaczenie nie jest łatwe, a jeszcze przy tak długim rozdziale :)
OdpowiedzUsuńPs. Fajnie tłumaczysz :)
zgadzam się, ale po prostu napięcie zżera xd ~pattatajka
UsuńNo wiem.. xD ja tez sie niecierpliwie, ale nic na to nie zdziałamy :)
UsuńNo dawaj tego nextaaaaa!!! Haha xd
OdpowiedzUsuńTłumaczko kocham cię bardzo, ale proszę dodaj już ten rozdział PROSZĘ :D
OdpowiedzUsuńNom dodaj kofffffaaaaaaaammmmmm cieeeeeeeeeee
OdpowiedzUsuńBędzie tu więcej spamu z prośbą o następny niż o tym czy podobał się rozdział :D
OdpowiedzUsuńHaha racja!!!
UsuńOj tam oj tam.. Haha xd
UsuńBoze jakie wy jestescie napalone na ten rozdział... Spokojnie dziewczyny :))
OdpowiedzUsuńHaha sorry choroba psychiczna xd
UsuńDokładnie !! hahah :D
Usuńhttp://pogon-za-miloscia-opowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJa już leżę w łóżeczku, ale jestem na tel i co chwilę odświeżam ... :D
OdpowiedzUsuńJejku nie mogę się doczekać. :D
Ja teeeeż! :D ♥
UsuńTeraz to chyba mogę spokojnie stwierdzic ze czytanie Cold'a zdaje sie po mału chorobą psychiczną xdd / Izzy
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę :D
UsuńHaha no ja to stwierdziłam po przeczytaniu 2 rozdziału :D
UsuńKomentarzy coraz wiecej a rozdzialu nie widac..
OdpowiedzUsuńale kocham to opowiadanie, tlumaczke i wszytkich czytajacych ! <3
Setny komek ^^ uhuhu ja fejm xd czekam na nn *___________*
OdpowiedzUsuńA mój komenarz będzie 100 :D Yeah !! :**
OdpowiedzUsuńEjj.. :(
UsuńHaha byłam pierwsza xD
UsuńNapalone anonimki ! TO MY xdd / Izzy
OdpowiedzUsuńlol ogarnijcie się
OdpowiedzUsuńNie loluj mi tu <3 lol2
UsuńŁeee... Ja chcę nowy rozdział. :p
OdpowiedzUsuńPoczekam do 23, a jak nie będzie to jutro sprawdzę, trudno :D
Czy ten rozdzial bedzie w ogole dzisiaj czy to byly slowa puszczone na wiatr ? :'(
OdpowiedzUsuńrozdział się na pewno pojawi.... kiedyś
OdpowiedzUsuńja poczekam
Jestem ciekawa co tłumaczka sobie pomyśli jak przeczyta ten spam :D
OdpowiedzUsuńlol
OdpowiedzUsuńJak kochamy to poczekamy xdd -CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńI'll have a new chapter. :D
OdpowiedzUsuńKurwa ja już chyba pójdę spać :[ ~pattatajka
OdpowiedzUsuńGdzie on jest gdzie :D
OdpowiedzUsuńOk nie ma sensu czekać jutro sobie przeczytamy (mam nadzieję) CHYBA nic nam się nie stanie. :D
OdpowiedzUsuńI TO SIE NAZYWA POZYTYWNE MYSLENIE !
UsuńBRAWA DLA TEJ PANI ! :D
Powinnysmy brac z Cb slonko przyklad ♥ :D
Kurde no szkoda bo bylo obiecane :(
OdpowiedzUsuńPatrzylam wlasnie na komentarze we wszystkich rozdziałach i aktualnie stwierdzam ze pod tym rodziałem jest najwiecej komentarzy xd Haha jaki spam <3
OdpowiedzUsuńdo końca dnia zostały 2 godziny!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńJuz 1 godzina :( a rozdzialu brak :(
UsuńUgh cierpliwości
OdpowiedzUsuńhahaha ja nie mogę co powie Ola?
OdpowiedzUsuńPoczekam jeszcze z godzinke i ide spac :( -CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńJa też chyba:/
Usuńsorry godzina xd
OdpowiedzUsuńIle nas wgl jest tu teraz? Każdy daje odpowiedź pod tym komem ;) -CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńja jesteem i czekam
Usuńja też:)
UsuńJeszcze ja
UsuńCzekam i jestem :-)
Usuńja też tu czekam pod napięciem
UsuńI ja XD~pattatajka
Usuńjeszcze ja
Usuńi ja
UsuńJa tez ! :D
Usuńja też czekam
UsuńSpać mi się chce ale chce zaczekać na rozdział... ^^
OdpowiedzUsuńKurde czekam i czekam juz zdazylam film ogladnac a tu nie ma 13 rozdzialu ... Poczekam jeszcze do 23:23 i spadam :( A bylo na pismie ze dzis bedzie dodany ;( Bardzo mi sie przykro zrobilo i mysle ze nie tylko mi...
OdpowiedzUsuńdo 24 jeszcze cała godzina!!!!!!!!!!!
UsuńCzytacie jakieś inne FF? Dajcie linki :)
OdpowiedzUsuńDobranoc napalonym na 13rozdzial anonimkom życzy ~śpiąca pattatajka
OdpowiedzUsuńdobranoc kolorowych koszmarów:)
UsuńSpaaaaaaaaaaaać!!! :( -CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńyoung lovers ;) naprawde polecam ;D no i oczywiscie DARK! meega <3
OdpowiedzUsuńdasz link do young lovers?
Usuńto będzie świetny rozdział. mówię Wam. czuje to w cyckach
OdpowiedzUsuńhahahaha ja też
Usuńa wy? :)
OdpowiedzUsuńhttp://youngloovers.blogspot.com/ ;) a wy znacie jakies fajne? :>
OdpowiedzUsuńb.r.o.n.x jest fajne
Usuńhttp://cdn.besty.pl/upload/file/2418560.gif
OdpowiedzUsuńzajebist:***y zapraszam : historia-z-innej-bajki.blogspot.com
OdpowiedzUsuńEhh, dobranoc krejzole :* - CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńKtos jeszcze czeka? Piszcie:D
OdpowiedzUsuńjaaaaaaa!! :P
UsuńJa czekam.! - Patt
UsuńJa :-) :-) //:-) :-)
Usuńja czekam.i sie.chyba nie.doczekam.:c
Usuńkurde to jest jak narkotyk tylko że lepsze a i polecam darka bo on jest zajebisty i mega zboczony
OdpowiedzUsuńzabawne by było gdyby rozdział pojawił się o 23.59
OdpowiedzUsuńDuzi czy mali,
OdpowiedzUsuńPan czy pani.
Pokażcie jacy jesteście wy !
Inni niż wszyscy i tak ma być!
Ty-y-y i ja-a-a, Ty-y-y i Ja-a-a.
U-u-u-u-u...!
Odwala mi xdd
Jeszcze 13 minut l..jeszcze czekam
OdpowiedzUsuńZa ile bedzie ten cholerny rozdzial ???!!!! Mam jutro na 5 byc w szkole a ja i moja choroba psychiczna zwana Coldomania czeka i czeka na nn a tu dupa !!!!! :(
OdpowiedzUsuńChyba dziś nie będzie nowego, no trudno, może coś się stało tłumacce?
OdpowiedzUsuńjeszcze 5 minut. bez paniki
OdpowiedzUsuń169 komentarz. dodałam też 69 xd
OdpowiedzUsuńbbc xfibxsyvvmkuxcb
OdpowiedzUsuńBłagam niech dojdzie nowy rozdział bo inaczej ja nie potrafie funkcjonować, czeeekam !!!
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial jak zawsze :D zapraszam: http://mydarkneighbor-fanfiction.blogspot.com/?m=1.
OdpowiedzUsuń2 minuty... hahaha
OdpowiedzUsuńaaaa jeszcze 1 min !!!
OdpowiedzUsuńomg nie ma co ale jestesmy rabniete xd
OdpowiedzUsuń00.00
OdpowiedzUsuńjest. nie ma. jest. nie ma. jest. nie ma. jest. nie ma.
OdpowiedzUsuńNo i dupa a nie opowiadanie... Może jutro doda... 0:03
OdpowiedzUsuńBędzie to dzisiaj kurde.. ?
OdpowiedzUsuńChyba nie. Bo jest juz poniedzialek... Walic to ide spac :(
Usuńmiejmy nadzieję że tłumaczce nic nie jest
OdpowiedzUsuńSmutno mi...czy tylko mi ? :(
OdpowiedzUsuńnie ma dzisiaj. będzie jutro.
OdpowiedzUsuńjejku ona doda ten rozdział jak przetłumaczy, może po prostu jej coś wypadło i nie mogła go dodać jak nie dziś to jutro bądźmy dobrej myśli o oczywiście cierpliwi :)
OdpowiedzUsuńZabije cię kiedyś, nie wiem jak wyglądasz i jak się nazywasz ale cię kiedyś zabije. Jestem tak ciekawa że jak jest dzień dodania rozdziału to co 5 minut sprawdzam czy go już nie dodałaś a do tego kończysz a takich pełnych napięcia momentach . Zawsze czekam z niecierpliwością na następny, a jak już zacznę czytać to chcę żeby się nigdy nie skończył < 33 uwielbiam ; *
OdpowiedzUsuńRe ale z Ciebie geniusz !! Połowę zarobków Teda ?! hahahahahahahahahaha GENIALNE !! ;D
OdpowiedzUsuńZayn chyba naprawdę nie może wytrzymać dnia bez Victorii xd
Najpierw cały dzień z nią, kilka godzin później ganiają się po jej mieszkaniu i jeszcze wycieczka do Londynu.. mmmmmm... będzie się działo !!!
mam nadzieję, że Re zgodzi się zostać jego asystentką ^.^ może być ciekawie.. Re nie wykonująca poleceń pana Malika xD
@Mo_Love_1D
cudo!
OdpowiedzUsuńxoxo
Skąd ten James się nagle wziął? I skąd wiedział, że dziewczyny miały egzaminy? :)
OdpowiedzUsuń@TheIrishsWife