Pocierając głowę, powoli podniosłam się i ostrożnie wyszłam z wanny. Plecy mnie bolały. Odnalazłam włącznik światła i zapaliłam je. Zrobiłam pokazowego zeza, kiedy telefon, w końcu, zdecydował się łaskawie zamknąć. Nie jestem rannym ptaszkiem. Zwłaszcza o tej porze dnia.
Potwór, na którego patrzyłam w lustrze wyglądał jak zombi. Miałam podpuchnięte i przekrwione oczy. Włosy potargane w każdą możliwą stronę. Skóra blada, jak kartka papieru i to nieprzyjemne uczucie w ustach. Momentalnie uniosłam klapę sedesu i poczęstowałam go wszystkimi płynami, którym mój żołądek odmówił już dłuższej gościny. Wzdrygnęłam się i spuściłam wodę, postanawiając wziąć szybki, odświeżający prysznic.
Stałam pod strumieniem wody bez najmniejszej mobilizacji do zrobienia czegokolwiek. Nawet się ruszyć nie mogłam. Mam totalnego kaca, a Ted zrujnuje ten dzień jeszcze bardziej. Jakieś urywki obrazów w poprzedniego wieczora, zaczęły krążyć mi po głowie. Nie pamiętałam nic, oprócz tego, że wyszłam. I to by było na tyle! Kurwa! Cały czas myślałam nad tym, co się działo wczoraj i jak dotarłam do domu. W końcu wyszłam spod prysznica, ówcześnie myjąc głowę, musiałam przebrać się w coś wyrafinowanego.
Spojrzałam w lustro, zawieszone na mojej ścianie, ale w najmniejszym nawet calu nie wyglądałam na wyrafinowaną. Westchnęłam i wściubiłam nos do pokoju Amber. Nie było jej. Włączyłam światło i zauważyłam, że panuje tam dosłownie burdel. Ciuchy porozwalane były wszędzie. Pościel pozwijana na łóżku. Gorzej, niż u mnie. Pewnie usnęła na kanapie, zawsze tak ma. Ja nie byłam lepsza, w końcu nocowałam w wannie. Mentalnie przywaliłam sobie w głowę. Mogłam wyjść po pierwszej kolejce! Ciekawe, gdzie się podział James?
Otworzyłam jej szafę i zaczęłam przedzierać się przez góry ubrań. W końcu znalazłam uroczą, kremową bluzkę i ładną, ołówkową spódnicę z wysokim stanem. Dobrałam do tego pończochy samonośne i usiadłam na skraju łóżka. Zdjęłam ze swojego półnagiego ciała ręcznik i ostrożnie zaczęłam zakładać cieniusieńki materiał na jedną nogę. Poprawiłam go przy udzie i założyłam drugą pończochę. Wyprostowałam się i przejechałam dłońmi po aksamitnej teksturze.
Chwyciłam bluzkę i zarzuciłam ją na ramiona, zapinając guziki, po czym wcisnęłam się w wąską spódnicę, zerkając w lustro. Byłam pod wrażeniem tego jak wyglądałam. Chyba po raz pierwszy wyglądałam naprawdę dobrze. Powłócząc nogami, zawlekłam się do swojego pokoju. Miałam takiego kaca, że nie mogłam się nawet ruszyć. Szybko spakowałam potrzebne rzeczy i pognałam na dół po torebkę i szpilki. Mam nadzieję, że nie jestem już spóźniona. Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam godzinę. 6:30. O, mój Boże! Wyrobiłam się. Dobra robota, Greene! Nawet z tym cholernym kacem udało mi się pokonać czas.
Usłyszałam chrapanie, kiedy sięgnęłam na stolik po kluczyki od auta. Przyświeciłam telefonem wgłąb pokoju i zobaczyłam James'a śpiącego na podłodze. Sekundę później dostrzegłam Amber. Na kanapie. Na bank zaliczyli zgona.
- Re? - o, kurwa.
- Sorry, James.
- Co ty robisz? - stanął na równe nogi, ale nie miałam pojęcia po co. Światło z mojego telefonu oślepiło chłopaka, starającego się zakryć swoje oczy, kiedy do mnie podchodził.
- Jezu, Re. Możesz to wyłączyć? - przeprosiłam i wsunęłam komórkę do torebki. Jego sylwetka zamajaczyła przede mną. - Chodź, przytul się. Kiedy wracasz z Londynu?
Rozłożył ręce i momentalnie rozpłynęłam się w jego objęciach.
- Jakoś jutro, chyba..- czułam od niego alkohol. Zapach ten momentalnie sprawił, że zrobiło mi się niedobrze. Wyswobodziłam się jego rąk i odsunęłam, żeby uniknąć nieprzyjemnych wymiotów.
- Możemy z Amber przyjechać dzisiaj po południu do Londynu i się z tobą zobaczyć, jak chcesz. - brzmiał na zmęczonego, a jego głos był ochrypły.
- Serio? Błagam, przyjedźcie! Nie chcę utknąć w Londynie z Ted'em i jego głupkowatymi znajomymi.
- Uratujemy cię, Re. Nie martw się. Lepiej się już zbieraj. Przy okazji... Idę spać do twojego łóżka, bo to Amber jest niewygodne. Nara, maleńka!
Wzruszyłam ramionami. Cóż, w takim razie chyba powinnam już iść.
- Pa Jamie!
- Wiesz, że nienawidzę jak się tak na mnie mówi. - odburknął w odpowiedzi.
- Przepraszam, skarbie. - zachichotałam pod nosem i zarzucając torbę na ramię, wyszłam z mieszkania.
Zaparkowałam samochód na tyłach kawiarni, zamknęłam go i ruszyłam w stronę Ted'a. Stał przed wejściem. Przygotowałam się mentalnie, starając się wyglądać na uszczęśliwioną i w dobrym humorze. Nie mógł się poznać, że mam kaca. Na chwilę mocno zacisnęłam oczy i podeszłam do niego.
- Re! Udało ci się! Jesteś wcześniej! - Ted był zszokowany. Ja też byłam widząc go w dobrze skrojonym garniturze. Wyglądał bardzo profesjonalnie. Zazwyczaj widywałam go w koszulkach polo i workowatych spodniach.
- Dobrze wyglądasz, Ted. - wyznałam szczerze, poprawiając jego krawat.
- Dziękuję, ty też, Re. Pilot pana Malika zabierze nas do Londynu. Będziemy lądować na jego budynku.
- Och, ok. - kiwnęłam głową. Starałam się powstrzymać ziewnięcie, ale mi się nie udało.
- Późno poszłaś spać? - zapytał.
- Achhh.. nie, nie bardzo. Po prostu nie mogłam usnąć. - skłamałam.
- Mhmm... - Kurwa, nie uwierzył. To aż takie oczywiste? - Chodź, musimy już się zbierać. Odlatujemy o 7:00.
***
-Re! - poczułam jak ktoś szarpie mnie za rękę, wyrywając z błogiego snu. Co jest? - Re, obudź się! Jesteśmy w Londynie. - spierdalaj, Ted.
Wymamrotałam coś, czego nawet ja sama nie byłam w stanie zrozumieć i starałam się odepchnąć jego rękę.
- Re! Wstawaj! - odpiął mój pas bezpieczeństwa i próbował mnie podnieść. - No weź że, Re. Musisz wstać!
- Nie! - warknęłam.
- Jezu, Re! Pospiesz się! - Ted brzmiał na nieźle sfrustrowanego. Otworzyłam oczy i zmierzyłam go groźnym wzrokiem, od góry do dołu. Pociągnął mnie za rękę, ale zaraz strąciłam jego dłoń.
- Dobra! Dobra! Już wstałam. - założyłam pasemko włosów za ucho, a resztę przeczesałam palcami. Kiedy się rozejrzałam, Sam - pilot, siedział na swoim miejscu i szeroko się do mnie uśmiechał. Zasalutował mi, gdy spotkaliśmy się wzrokiem. Zmarszczyłam czoło, ale zaraz odpowiedziałam uśmiechem. Wylądowaliśmy. Jak długo już tu stoimy? Helikopter spoczywał w miejscu, nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku, nie licząc odgłosów radia.
- Dziękuję za przejażdżkę. - powiedziałam z wahaniem.
- Cała przyjemność po mojej stronie, panno Greene. - odpowiedział Sam, kiedy akurat wstawałam. Zapomniałam, gdzie jestem i z całym impetem przywaliłam głową w dach. Skrzywiłam się, a Ted i Sam próbowali powstrzymać śmiech. Nie bolało bardzo, ale to nie ukoiło pulsującej głowy. Zaczerwieniłam się, kiedy Ted pocieszycielsko potarł ręką moje plecy.
- Ostrożnie, Re. Chcesz uszkodzić dach? - zażartował.
Spojrzałam na niego rozbawiona, schylając się nieco. Głupi helikopter.
- Do spotkania mamy jeszcze pół godziny. Jesteś głodna, Re? - pomógł mi wysiąść i sama zdziwiłam się, że nadal potrafi być opiekuńczy.
W myślach przewijały mi się obrazy smażonego bekonu i aż ślinka zaczęła mi lecieć. Bardzo dużą ochotę miałam na bekon, frytki i mocną herbatę. Pychotka.
- Re! - Ted wyrwał mnie z zamyślenia - Jezu, Re, mam nadzieję, że nie będziesz się tak zachowywać podczas spotkania.
Nie. Będę prawdopodobnie leżeć nieprzytomna na podłodze, bo zabije mnie ten zimny wzrok Zayna.
- Um. No. Nie jadłam jeszcze śniadania. - odpowiedziałam wymijająco.
- No to idziemy do restauracji. Zayn był na tyle hojny, że zapewnił nam kierowcę na cały dzień. - wyjaśnił Ted, kiedy zabrzęczał dzwonek, oznajmiający przybycie windy.
Weszliśmy do środka i z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, poczułam zapach Zayna. Zaczęłam oddychać głębiej, żeby się nim nacieszyć, ale kiedy tylko spotkałam zdziwiony wzrok Ted'a, natychmiast przestałam. Drzwi zasunęły się ze znajomym piknięciem i zauważyłam, że wnętrze windy wypełnione jest lustrami. Wszędzie lustra, ja i Ted. Momentalnie wróciły wspomnienie o lustrzanym pokoju, w którym byłam z Zaynem.
Jedyne od czego się nie odbijaliśmy to sufit, podłoga, no i przyciski.
Przygryzłam wargę widząc ile pięter ma budynek. Tak samo jak w Bradford. 30. Malik musi kochać swoje widoki.
- Wiesz kto jest naszym kierowcą? - zapytałam. W odbiciu, zielone oczy Ted'a spotkały moje. Przyglądał mi się, a po chwili przekręcił głowę w bok.
- Wydaje mi się, że pan Malik, mówił, że ma na imię Mark.
- Mark? - uśmiechnęłam się, ale zaraz wróciłam do normalnego wyrazu twarzy, gdy Ted zdziwiony zmarszczył czoło.
- Znasz Mark'a? - zapytał unosząc brew.
- Achhh, no. - zaczęłam zastanawiać się, czy Ted wie o mnie i o Zaynie. Mam nadzieję, że nie. W innym wypadku, czułabym się lekko niekomfortowo podczas spotkania.
Drzwi windy rozsunęły się i przed nami ukazało się lobby. Było podobne do tego w Bradford. Chłodne powietrze trochę mnie uspokoiło, ale budynek sam w sobie, nadal onieśmielał mnie jak jasna cholera. Kiedy przyjrzałam się uważniej, dostrzegłam, że kolory są nieco inne. Bardziej mdłe. Wyważone czernie, szarości i biele. Na ścianach korytarzy wisiało kilka czarno-białych dzieł sztuki.
Podłoga składała się z idealnie wypolerowanych, białych, marmurowych płyt. Z trudem szłam po nich w szpilkach. Po mojej prawej stronie, stało kilka kwiatów w donicach. Ze względu na ich intensywny kolor stwierdziłam, że muszą być sztuczne. Z lewej strony były widny i dwie pary ogromnych drzwi, prowadzących pewnie do dalszej części budynku. Przed nimi stało dwóch rosłych ochroniarzy, wyglądających bardzo onieśmielająco i bardzo profesjonalnie.
Ted poprowadził nas do czarnej, wysokiej lady z piaskowca, przy której siedziała - o jakaż niespodzianka! - zgrabna blondynka, uśmiechająca się przyjaźnie. Spojrzała na Ted'a i zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Za chwilę przeniosła swoje spojrzenie na mnie i lekko skonsternowana, zmrużyła oczy. Rozejrzałam się jeszcze raz i zauważyłam wielki pozłacany napis, taki sam jak w Bradford.
- Nie! - warknęłam.
- Jezu, Re! Pospiesz się! - Ted brzmiał na nieźle sfrustrowanego. Otworzyłam oczy i zmierzyłam go groźnym wzrokiem, od góry do dołu. Pociągnął mnie za rękę, ale zaraz strąciłam jego dłoń.
- Dobra! Dobra! Już wstałam. - założyłam pasemko włosów za ucho, a resztę przeczesałam palcami. Kiedy się rozejrzałam, Sam - pilot, siedział na swoim miejscu i szeroko się do mnie uśmiechał. Zasalutował mi, gdy spotkaliśmy się wzrokiem. Zmarszczyłam czoło, ale zaraz odpowiedziałam uśmiechem. Wylądowaliśmy. Jak długo już tu stoimy? Helikopter spoczywał w miejscu, nie wydając z siebie najmniejszego dźwięku, nie licząc odgłosów radia.
- Dziękuję za przejażdżkę. - powiedziałam z wahaniem.
- Cała przyjemność po mojej stronie, panno Greene. - odpowiedział Sam, kiedy akurat wstawałam. Zapomniałam, gdzie jestem i z całym impetem przywaliłam głową w dach. Skrzywiłam się, a Ted i Sam próbowali powstrzymać śmiech. Nie bolało bardzo, ale to nie ukoiło pulsującej głowy. Zaczerwieniłam się, kiedy Ted pocieszycielsko potarł ręką moje plecy.
- Ostrożnie, Re. Chcesz uszkodzić dach? - zażartował.
Spojrzałam na niego rozbawiona, schylając się nieco. Głupi helikopter.
- Do spotkania mamy jeszcze pół godziny. Jesteś głodna, Re? - pomógł mi wysiąść i sama zdziwiłam się, że nadal potrafi być opiekuńczy.
W myślach przewijały mi się obrazy smażonego bekonu i aż ślinka zaczęła mi lecieć. Bardzo dużą ochotę miałam na bekon, frytki i mocną herbatę. Pychotka.
- Re! - Ted wyrwał mnie z zamyślenia - Jezu, Re, mam nadzieję, że nie będziesz się tak zachowywać podczas spotkania.
Nie. Będę prawdopodobnie leżeć nieprzytomna na podłodze, bo zabije mnie ten zimny wzrok Zayna.
- Um. No. Nie jadłam jeszcze śniadania. - odpowiedziałam wymijająco.
- No to idziemy do restauracji. Zayn był na tyle hojny, że zapewnił nam kierowcę na cały dzień. - wyjaśnił Ted, kiedy zabrzęczał dzwonek, oznajmiający przybycie windy.
Weszliśmy do środka i z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu, poczułam zapach Zayna. Zaczęłam oddychać głębiej, żeby się nim nacieszyć, ale kiedy tylko spotkałam zdziwiony wzrok Ted'a, natychmiast przestałam. Drzwi zasunęły się ze znajomym piknięciem i zauważyłam, że wnętrze windy wypełnione jest lustrami. Wszędzie lustra, ja i Ted. Momentalnie wróciły wspomnienie o lustrzanym pokoju, w którym byłam z Zaynem.
Jedyne od czego się nie odbijaliśmy to sufit, podłoga, no i przyciski.
Przygryzłam wargę widząc ile pięter ma budynek. Tak samo jak w Bradford. 30. Malik musi kochać swoje widoki.
- Wiesz kto jest naszym kierowcą? - zapytałam. W odbiciu, zielone oczy Ted'a spotkały moje. Przyglądał mi się, a po chwili przekręcił głowę w bok.
- Wydaje mi się, że pan Malik, mówił, że ma na imię Mark.
- Mark? - uśmiechnęłam się, ale zaraz wróciłam do normalnego wyrazu twarzy, gdy Ted zdziwiony zmarszczył czoło.
- Znasz Mark'a? - zapytał unosząc brew.
- Achhh, no. - zaczęłam zastanawiać się, czy Ted wie o mnie i o Zaynie. Mam nadzieję, że nie. W innym wypadku, czułabym się lekko niekomfortowo podczas spotkania.
Drzwi windy rozsunęły się i przed nami ukazało się lobby. Było podobne do tego w Bradford. Chłodne powietrze trochę mnie uspokoiło, ale budynek sam w sobie, nadal onieśmielał mnie jak jasna cholera. Kiedy przyjrzałam się uważniej, dostrzegłam, że kolory są nieco inne. Bardziej mdłe. Wyważone czernie, szarości i biele. Na ścianach korytarzy wisiało kilka czarno-białych dzieł sztuki.
Podłoga składała się z idealnie wypolerowanych, białych, marmurowych płyt. Z trudem szłam po nich w szpilkach. Po mojej prawej stronie, stało kilka kwiatów w donicach. Ze względu na ich intensywny kolor stwierdziłam, że muszą być sztuczne. Z lewej strony były widny i dwie pary ogromnych drzwi, prowadzących pewnie do dalszej części budynku. Przed nimi stało dwóch rosłych ochroniarzy, wyglądających bardzo onieśmielająco i bardzo profesjonalnie.
Ted poprowadził nas do czarnej, wysokiej lady z piaskowca, przy której siedziała - o jakaż niespodzianka! - zgrabna blondynka, uśmiechająca się przyjaźnie. Spojrzała na Ted'a i zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Za chwilę przeniosła swoje spojrzenie na mnie i lekko skonsternowana, zmrużyła oczy. Rozejrzałam się jeszcze raz i zauważyłam wielki pozłacany napis, taki sam jak w Bradford.
M A L I K I N C O R P O R A T E S
- Panie Turner. - przywitała się wesoło - Oczekiwaliśmy pana.
- Ach, tak.. Zastanawialiśmy się, czy moglibyśmy rozmawiać z Mark'iem? Pan Malik powiedział, że jest dzisiaj naszym kierowcą. - Ted uniósł brew wpatrując się w blondynkę.
- Oczywiście, proszę pana. Życzą sobie państwo nieco się odświeżyć, zanim wezwę Mark'a?
Ted popatrzył na mnie.
- Woda, sok, wino, panno Greene? - rzucił zaczepnym tonem.
- Nie, dziękuję.- uśmiechnęłam się do niego, przesadnie miło. Wino, było ostatnią rzeczą, której chciałabym się napić.
- Nie, dziękujemy.
- W porządku, proszę usiąść tam. Poinformuję Mark'a, że już jesteście. - błysnęła pięknym uśmiechem i wróciła do pracy przy swoim komputerze.
Nieprzyjemne uczucie, tego że mogłabym tu pracować wypełniło moje wnętrze. Jezu, to straszne. Czułam się tu tak niepewnie. Każdy tu jest taki, piękny, zgrabny i onieśmielający. A w tym wszystkim, ja. Całkowite przeciwieństwo. Zjedliby mnie żywcem. Skończyłabym pewnie przyłapana, na układaniu pasjansa na komputerze w godzinach pracy.
- Przepraszam, panie Turner. - kobieta za ladą wstała i uśmiechnęła się - Mark dołączy do państwa za momencik.
- Dziękuję. - odpowiedział Ted i popatrzył na mnie wymownie - Widzisz jak tu profesjonalnie? Czemu ty nie możesz się tak zachowywać?
- Bo jesteś wkurzający. - uśmiechnęłam się pod nosem, na co zmierzył mnie rozbawionym spojrzeniem. Już prawie czułam, jak gdzieś na nowo kiełkuje nasza stara przyjaźń, gdy zauważyłam Mark'a zmierzającego w naszą stronę.
- Dzień dobry, panie Turner. - ochroniarz formalnie skinął głową. Jego wyraz twarzy był taki jak zwykle, czyli nie do odczytania. Popatrzył na mnie, a jego rysy lekko złagodniały. - Witam, panno Greene.
- Cześć, Mark. - uśmiechnęłam się do niego nieśmiało, kiedy akurat ściskali sobie ręce z Ted'em.
- Re i ja chcielibyśmy pojechać do jakiejś kawiarni, nie będzie z tym problemu? - powiedział Ted, udając formalnego. Weź, błagam cię. To już ja, to potrafię robić lepiej.
- Oczywiście, że nie, proszę pana. - Mark odwrócił się do mnie i zakołysał w miejscu - Panno Greene, pan Malik chciałby z panią rozmawiać.
Umysł, serce, oddech, wszystko zatrzymało się w miejscu. Zaschło mi w ustach i nie wiedziałam co mam powiedzieć. Spojrzałam na Ted'a, on też wyglądał na zdziwionego.
- Um, teraz? - podniosłam brew.
- Tak, proszę pani. - kiwnął potakująco głową.
Ale ja jestem głodna.
Przygryzłam wargę i niepewnie spojrzałam na Ted'a.
- Idź. - rzucił zachęcająco, jednak słyszałam konsternację w jego głosie.
Zmarszczyłam brwi i popatrzyłam na Mark'a. Podszedł do blondynki siedzącej za wysoką ladą. Podniosła na niego wzrok i uśmiechnęła się nerwowo. Wymienili między sobą kilka zdań, ale nie udało mi się nic usłyszeć.
- Panno Greene. - zawołał Mark, na co, mniej niż elegancko, podeszłam do niego i blondi. - Pan Malik, chcę się widzieć z panną Greene, proszę ją zaprowadzić. - poinformował ją, na co kobieta wstała na równe nogi i wyszła zza lady.
- Dziękuję, panno Jason. - Mark formalnie skinął głową i przeniósł swoją uwagę z powrotem na zdziwionego Ted'a. Ten popatrzył na mnie i bezgłośnie powiedział, żebym do niego zadzwoniła, na co kiwnęłam potakująco.
- Panno Greene, proszę za mną. - rzuciła blondynka, a na jej ustach wymalował się szeroki uśmiech. Podążałam wzrokiem za jej jasnym kucykiem, który bujał się to w lewo, to w prawo, z każdym jej kolejnym krokiem. Przyspieszyłam nieco, żeby ją dogonić. Dotarłyśmy do windy i poczułam się dość niekomfortowo, widząc w odbiciu jak bardzo różnimy się wzrostem. Makijaż, który miała na twarzy wyrządzał jej krzywdę. Wydawało mi się, że jest o wiele piękniejsze bez niego.
- Pan Malik, musi lubić swoje widoki. - starałam się zacząć jakąś rozmowę.
Uśmiechnęła się na mój komentarz i skinęła głową.
- Tak, pan Malik jest znany ze swojego upodobania widoków. To wyjaśnia wysokości jego budynków.
- Wiesz, że przy mnie nie musisz być taka formalna?
Wyglądała na lekko zdenerwowaną, gdy na nią spojrzałam. Wymieniłyśmy spojrzenia, na co przygryzła wargę. Nie odpowiedziała, zamiast tego popatrzyła w górny róg windy.
Postanowiłam więcej się już nie odzywać. Wreszcie dotarłyśmy na ostatnie piętro. Gdy drzwi się rozsunęły, spoczęły na mnie wszystkie niebieskie pary oczu. Przełknęłam swoją dumę i zaczęłam skanować pomieszczenie. Były tam same blondynki, wysokie jak jasna cholera. Jezu, czułam się jak odmieniec. To było krępujące.
Niepewnie podążyłam za panną Jason. Wyszłyśmy za róg, do nieco bardziej otwartej przestrzeni. Przy biurku zauważyłam Leigh, asystentkę Zayna. Podniosła wzrok do góry, kiedy dotarłyśmy do jej miejsca pracy.
- Pan Malik, życzy sobie widzieć się z panną Greene. - oznajmiła panna Jason. Uniosła brew patrząc na blondynkę przy komputerze na co tamta, zmierzyła ją wymownym spojrzeniem. Wyczułam, że drą między sobą koty.
- Oczywiście, proszę pozwolić mi sprawdzić, czy jest już gotowy. - Leigh wstała i obróciła się na pięcie. Podeszła do szerokich drzwi, za którymi, jak się domyślałam, mieścił się gabinet Zayna. Po kilku sekundach z powrotem pojawiła się na zewnątrz, gestem ręki wskazując, żebym weszła do środka.
- Panno Greene, może pani wejść. - uśmiechnęła się, ale wyczułam napięcie.
Z każdym krokiem zbliżającym mnie do drzwi, kolana drżały mi coraz bardziej. Przekręciłam gałkę w drzwiach i od razu poczułam znajomy zapach. Zamknęłam za sobą drewnianą płytę i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Po środku stał wielki, szklany stół dla ośmiu osób. Z miejsca, gdzie stałam, dokładnie widziałam Pałac Buckingham. Umożliwiała mi to jedna, całkowicie przeszklona ściana jego biura. Otworzyłam usta chłonąc piękny wystrój tego pomieszczenia. Było skąpane w bielach i szarościach, a na ścianach wisiała pokaźna liczba czarno-białych obrazów. Niektóre z nich były autorstwa Pabla Picassa.
Kiedy spojrzałam na drugi koniec stołu, dostrzegłam Zayna. Stał wyprostowany, dłonie splecione z przodu ciała i ten chłodny wzrok. Z trudem przełknęłam ślinę, gdy skanował moją sylwetkę od góry do dołu.
- Victoria, jestem zdziwiony, że cię tu widzę. - jego głos był surowy - Wyglądasz blado.
Może dlatego, że mam kaca.
Obszedł stół z jednej strony i zatrzymał się kilka metrów ode mnie. Miał na sobie idealnie skrojony garnitur i szary krawat. Jego włosy wyglądały jak po seksie, czyli jak zwykle. Stał przede mną taki wysoki i spięty i aż biła od niego jakaś moc. Onieśmielał mnie i nie miałam pojęcia, dlaczego znowu się tak zachowuje. Głośno przełknęłam ślinę, zdobywając się w końcu na odwagę, żeby się odezwać.
- Jestem z Ted'em. - bąknęłam. Kurwa, właściwie to byłam.
- Jestem tego w pełni świadomy. - lekko zmrużył oczy.
Zanim zdążył ponownie się odezwać, rozległo się pukanie do drzwi. Doskonale widziałam jak oznaki irytacji wkradają się na jego twarz.
- Wejść! - jego głos był łagodny, ale wiedziałam, że musi się bardzo starać, żeby brzmiał w taki sposób. Czemu jest taki wkurwiony?
Drzwi uchyliły się i pojawiła się w nich zdenerwowana Leigh.
- P..panie Malik, pani Diamond na linii pierwszej.
- Niech zostawi wiadomość. - syknął przez zęby.
Zayn z powrotem przeniósł na mnie, całą swoją uwagę. Leigh zmarszczyła czoło, wyglądała na zszokowaną. Pani Diamond musiała być kimś ważnym skoro tak ją zdziwiła reakcja Zayna.
- Panno Williams, czy jest jakiś problem? Dlaczego stoi pani nadal w drzwiach, podczas gdy powinna pani pracować? - popatrzył na nią wymownie i już wyobrażałam sobie, jak rzucam w niego tym jego Malik Cellem, za to, że jest dla niej takim dupkiem.
Leigh zaczerwieniła się, pokręciła przecząco głową i zniknęła za drzwiami.
Nie chce być z Zaynem, kiedy zachowuje się tak chłodno i przytłaczająco. Boje się go takiego.
- Warga, Victorio. Przestań. - rzucił nagle.
Wzdrygnęłam się i zamknęłam oczy, żeby się jakoś pozbierać.
- Czego chcesz? Naprawdę muszę zjeść jakieś śniadanie. - zapytałam go w końcu, mając nadzieję, że moja wymówka uratuje mnie od jego towarzystwa.
Przeczesał palcami włosy i wyglądał na bardzo czymś poirytowanego. Czemu jest taki zły?
- Frustrujesz mnie, Re.
Co?
- Dezorientujesz mnie, Zayn. - odgryzłam się.
Kąciki jego ust, zadrżały kiedy starał się powstrzymać uśmiech, mierząc mnie palącym wzrokiem. Odetchnęłam głośniej, gdy chwycił mnie za rękę i otworzył drzwi. Poczułam ten dziwny przepływ energii między naszymi dłońmi i zaczęłam zastanawiać się, czy on też to czuje. Jego zapach uderzył i wypełnił moje nozdrza, kiedy się zbliżył.
- Chodź. - wskazał ręką na drzwi. Po chwili podszedł do biurka Leigh. Podskoczyła ze zdziwienia, kiedy zobaczyła go przed sobą. Gdzie my idziemy?
- Panna Greene i ja, wybieramy się na śniadanie. Nie chcę otrzymywać żadnych telefonów, dopóki nie wrócę. Niech wszyscy zostawiają wiadomości, potem się tym zajmę. - Zayn zamilkł na chwilę spoglądając na moje buty. Co, do cholery? - Upewnij się, że moje Ferrari jest już na zewnątrz, Leigh. Nie chcę go jutro, albo dzisiaj po południu, chcę je tam teraz. Zrozumiano?
Dziewczyna potakująco pokiwała głową.
- Pani Diamond, czeka na przełożenie dzisiejszego spotkania. - dorzuciła niepewnym głosem. Zaciągnęłam powietrze przez zęby, kiedy uścisk ręki Zayna zacieśnił wokół mojej dłoni, ale szybko ją puścił. Potarł kciukiem knykcie moich palców i popatrzył na mnie przepraszająco.
- Zajmę się tym później. - odpowiedział i poprowadził mnie za róg, mijając blond piękności. Patrzyło na mnie tak wiele onieśmielających twarzy. Niektóre z nich, niemal śliniły się na widok Zayna. To było mega dziwne.
Zayn pochylił się do przodu i nacisnął przycisk przywołujący windę. Drzwi momentalnie się rozsunęły i poczułam zdenerwowanie, gdy znaleźliśmy się w środku. Ciężka powłoka zamknęła się za nami i w odbiciu mogłam podziwiać jego piękną sylwetkę.
To znajome, elektryczne uczucie między nami powoli rosło, dlatego zaczęłam wiercić się niekomfortowo. Mocniej ścisnął moją dłoń, a w lustrze widziałam, jak jego tęczówki ciemnieją. Złapaliśmy kontakt wzrokowy i lekko zmrużył oczy. Popatrzył w górny róg windy, tak samo jak wcześniej Panna Jason.Co tam jest? Zaciekawiło mnie to.
- Pieprzyć to. - wymamrotał i zmarszczył brwi.
Zwinnie obrócił się i przycisnął moje ciało do szklanej ściany windy. Odetchnęłam głębiej, a chłodny uśmieszek zamajaczył na jego ustach. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki za moimi plecami. Oddech miał urywany. Momentalnie chwycił mnie za włosy i pociągnął, na co w efekcie uniosłam głowę do góry, a jego usta natychmiast znalazły się na moich. Jego język wsunął się między moimi wargami, całkowicie mnie dominując. Jego silne ciało przypierało do mojego, mocno trzymał mnie przy ścianie i czułam jak serce powoli wyrywa mi się z piersi.
Puścił moje włosy i wolną ręką zaczął kierować się wzdłuż uda. Poczułam znajome ukłucie strachu, kiedy lekko uniósł spódnicę. Jęknęłam cicho, próbując uwolnić swoje nadgarstki i odsunąć go od siebie. To tylko zachęciło go do wzmocnienia uścisku. W końcu odsunął się i oboje staliśmy w miejscu, z trudnością łapiąc oddechy. Drzwi windy otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem, a on przesunął się obok mnie. Trzech dobrze ubranych mężczyzn weszło do środka, przerywając naszą elektryzującą aurę.
- Dzień dobry, panie Malik. - cała trójka przywitała się z nim i skinęła do mnie głowami. Zaczerwieniłam się, no bo przed chwilą robiliśmy, co robiliśmy. Potarłam czoło i palcami przeczesałam włosy.
- Panowie. - odpowiedział surowym głosem Zayn.
Starałam się uspokoić oddech, przełykając głośno i z pewnością mało atrakcyjnie ślinę. Układanie mojej fryzury wcale nie poprawi mojej obecnej sytuacji. Podniosłam wzrok na Zayna, ale nie wydawał się w najmniejszym stopniu poruszony. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zauważył, że mu się przypatruję i wypuścił głęboki, długi oddech. Jego klatka opadła w dół, a ja momentalnie się zaczerwieniłam. Och, a jednak go to poruszyło. Po prostu jest lepszy w ukrywaniu emocji.
Drzwi ponownie się rozsunęły i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na parterze. Najpierw wyszli trzej mężczyźni, a my zaraz za nimi. Panna Jason, siedząca za swoim biurkiem posłała nam wesoły uśmiech. Oczy jej zabłyszczały, gdy spojrzała na Zayna.
- Dzień dobry, panie Malik. - rzuciła pogodnym tonem.
Kiwnął do niej głową, po czym otworzył przede mną szklane drzwi.
- Panie przodem. - mruknął.
Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z budynku. Kiedy zobaczyłam Ferrari, zdałam sobie sprawę dlaczego Zayn wcześniej zerknął na moje buty. Wiedział, że nie jestem w stanie wejść do tego samochodu w tych szpilkach. Będzie się tylko ze mną drażnił, pomagając mi do niego wsiąść, co daje mu jeszcze kolejną wymówkę do tego, żeby mnie dotknąć.
Podeszliśmy do krawężnika i parkingowy, mężczyzna coś koło pięćdziesiątki, wręczył Zaynowi kluczyki.
- Jest cała pańska. - powiedział do niego.
- Dziękuję, Walter. Wrócimy za jakieś 20 minut. Niedługo mamy spotkanie. - jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Zayn rozmawiał z jakimś swoim pracownikiem tak swobodnie, mimo że nadal słyszałam nutkę formalności w jego głosie.
- Niech pan nie nadwyręża swojego szczęścia. - Walter odpowiedział rozbawiony.
- Do zobaczenia wkrótce, panie Brooks. - Zayn kiwnął do niego głową i wyciągnął do mnie rękę - Victoria.
Chwyciłam ją z wahaniem, a on poprowadził mnie do auta. Otworzył przede mną drzwi i zacieśnił uścisk, kiedy wsiadałam do środka. Jezu, ten samochód jest taki niski. Rozbawienie zamigotało w jego oczach, kiedy zaryzykowałam na niego spojrzeć.
- Elegancko, jak zawsze, panno Greene. - znowu się ze mną drażni. Jego humor przysparzał mnie o jeszcze silniejszy ból głowy.
- Pieprzyć to. - wymamrotał i zmarszczył brwi.
Zwinnie obrócił się i przycisnął moje ciało do szklanej ściany windy. Odetchnęłam głębiej, a chłodny uśmieszek zamajaczył na jego ustach. Jedną ręką trzymał moje nadgarstki za moimi plecami. Oddech miał urywany. Momentalnie chwycił mnie za włosy i pociągnął, na co w efekcie uniosłam głowę do góry, a jego usta natychmiast znalazły się na moich. Jego język wsunął się między moimi wargami, całkowicie mnie dominując. Jego silne ciało przypierało do mojego, mocno trzymał mnie przy ścianie i czułam jak serce powoli wyrywa mi się z piersi.
Puścił moje włosy i wolną ręką zaczął kierować się wzdłuż uda. Poczułam znajome ukłucie strachu, kiedy lekko uniósł spódnicę. Jęknęłam cicho, próbując uwolnić swoje nadgarstki i odsunąć go od siebie. To tylko zachęciło go do wzmocnienia uścisku. W końcu odsunął się i oboje staliśmy w miejscu, z trudnością łapiąc oddechy. Drzwi windy otworzyły się z charakterystycznym dźwiękiem, a on przesunął się obok mnie. Trzech dobrze ubranych mężczyzn weszło do środka, przerywając naszą elektryzującą aurę.
- Dzień dobry, panie Malik. - cała trójka przywitała się z nim i skinęła do mnie głowami. Zaczerwieniłam się, no bo przed chwilą robiliśmy, co robiliśmy. Potarłam czoło i palcami przeczesałam włosy.
- Panowie. - odpowiedział surowym głosem Zayn.
Starałam się uspokoić oddech, przełykając głośno i z pewnością mało atrakcyjnie ślinę. Układanie mojej fryzury wcale nie poprawi mojej obecnej sytuacji. Podniosłam wzrok na Zayna, ale nie wydawał się w najmniejszym stopniu poruszony. Uśmiechnął się pod nosem, kiedy zauważył, że mu się przypatruję i wypuścił głęboki, długi oddech. Jego klatka opadła w dół, a ja momentalnie się zaczerwieniłam. Och, a jednak go to poruszyło. Po prostu jest lepszy w ukrywaniu emocji.
Drzwi ponownie się rozsunęły i zdałam sobie sprawę, że jesteśmy na parterze. Najpierw wyszli trzej mężczyźni, a my zaraz za nimi. Panna Jason, siedząca za swoim biurkiem posłała nam wesoły uśmiech. Oczy jej zabłyszczały, gdy spojrzała na Zayna.
- Dzień dobry, panie Malik. - rzuciła pogodnym tonem.
Kiwnął do niej głową, po czym otworzył przede mną szklane drzwi.
- Panie przodem. - mruknął.
Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam z budynku. Kiedy zobaczyłam Ferrari, zdałam sobie sprawę dlaczego Zayn wcześniej zerknął na moje buty. Wiedział, że nie jestem w stanie wejść do tego samochodu w tych szpilkach. Będzie się tylko ze mną drażnił, pomagając mi do niego wsiąść, co daje mu jeszcze kolejną wymówkę do tego, żeby mnie dotknąć.
Podeszliśmy do krawężnika i parkingowy, mężczyzna coś koło pięćdziesiątki, wręczył Zaynowi kluczyki.
- Jest cała pańska. - powiedział do niego.
- Dziękuję, Walter. Wrócimy za jakieś 20 minut. Niedługo mamy spotkanie. - jeszcze nigdy nie widziałam, żeby Zayn rozmawiał z jakimś swoim pracownikiem tak swobodnie, mimo że nadal słyszałam nutkę formalności w jego głosie.
- Niech pan nie nadwyręża swojego szczęścia. - Walter odpowiedział rozbawiony.
- Do zobaczenia wkrótce, panie Brooks. - Zayn kiwnął do niego głową i wyciągnął do mnie rękę - Victoria.
Chwyciłam ją z wahaniem, a on poprowadził mnie do auta. Otworzył przede mną drzwi i zacieśnił uścisk, kiedy wsiadałam do środka. Jezu, ten samochód jest taki niski. Rozbawienie zamigotało w jego oczach, kiedy zaryzykowałam na niego spojrzeć.
- Elegancko, jak zawsze, panno Greene. - znowu się ze mną drażni. Jego humor przysparzał mnie o jeszcze silniejszy ból głowy.
***
Byłam zaskoczona wieloma możliwościami do wyboru, pośród menu. Nawet nie wiedziałam czym jest połowa rzeczy w nim zawarta.
- Um, nie wiem co chcę. - powiedziałam nieśmiało.
Opuściłam menu i potrząsnęłam głową, na co kelnerka przeniosła wzrok na Zayna. Wyprostował się na krześle i wziął do ręki kartę dań. Podparł się łokciem o stół, palcem wskazującym jeżdżąc po swojej dolnej wardze. Chwilę wpatrywał się w menu, po czym odłożył je na stół i popatrzył na mnie.
- Dla niej poproszę kurczaka Cajun i sałatkę z awokado. Niezbyt ciężką, jeśli chodzi o sos. Ja poproszę wędzonego kurczaka, sałatkę z awokado i brzoskwinią w łódeczce ze skórki, a do tego butelkę białego wina. - przeniósł wzrok na kelnerkę. Zamarła na chwilę i przygryzła wargę.
- Tak, panie Malik.
Och, no oczywiście, że go zna. Ta restauracja pewnie też należy do niego. Powinnam domyślić się po kelnerce z blond włosami.
- Niech to nie zajmie zbyt długo. Mamy dzisiaj dość napięty grafik, Kayla. - Zayn oznajmił ostatecznym tonem.
- Oczywiście, otrzyma pan swoje danie w cztery minuty.
Cztery minuty? Imponujące. Po odprawieniu kelnerki, Zayn popatrzył na mnie, na co zmarszczyłam czoło. Żadnego "dziękuję" dla Kayli, czy czegokolwiek? Och. I on oczekiwał, że ja zostanę jego asystentką? Błagam...
- Masz coś do blondynek? - zapytałam i pożałowałam tego tak szybko, jak to wydostało się z moich ust.
- Nie. Victoria. - zmierzył mnie surowym spojrzeniem i wyczułam złość w jego głosie. Psychol. - Wolę brunetki, jednak nie mam nic przeciwko blondynkom. - wzruszył ramionami.
Znowu zmarszczyłam czoło i zaczęłam wyglądać przez okno. Ten koleś jest taki mylący.
- To dlaczego pracuje dla ciebie tyle blondynek? - zapytałam unosząc brew.
Uśmiechnął się pod nosem dosłownie na sekundę. Tak bardzo tęskniłam za tym jego cudownym uśmiechem.
- Przykro mi panno Greene, nie mogę tego pani powiedzieć. - przewróciłam oczami, a na jego twarzy pojawił się grymas niezadowolenia.
- Wszystko mi jedno. - wzruszyłam ramionami. Przekręcił głowę w bok i wpatrywał się we mnie z pokerowym wyrazem twarzy.
- Kurczak Cajun i kurczak wędzony. - blondynka postawiła przed nami talerze z naszymi daniami, a gdy się odsunęła, mężczyzna dla którego zrobiła miejsce, umieścił na środku stolika przezroczystą miskę, wypełnioną lodem, po czym wsunął do niej butelkę wina.
- Dzięki. - posłałam im nieśmiały uśmiech. Zapach kurczaka wwiercał się w moje kubki smakowe, a żołądek dał o sobie znać cichym burknięciem.
- Życzy sobie pani lampkę wina, panno Greene? - zapytał Zayn wyjmując schłodzony trunek z lodu.
Skrzywiłam się, czując niemy sprzeciw żołądka.
- Um, nie. Dziękuję.
- Jesteś pewna, Victorio? To bardzo dobre wino. - otworzył butelkę i uniósł ją lekko, z pięknym, chłopięcym uśmiechem na twarzy.
- Nie, w porządku, naprawdę. Wino jest ostatnią rzeczą, o jakiej teraz marzę. - potrząsnęłam głową i nabrałam na widelec porcję kurczaka. O mój Boże. Jaki on dobry. Wzięłam kolejną i kolejną i nie mogłam przestać, a moje kubki smakowe pławiły się w luksusie jego smaku. I wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że ten jeden posiłek, prawdopodobnie wyczyści moje konto bankowe. Zaczęłam powoli przeżuwać każdy kęs. Kurwa!
- Mam nadzieję, że Mark poinformował was, że zostajecie na noc w Londynie. Wynająłem wam hotel, niedaleko mojego apartamentu. - upił łyk swojego wina i uniósł jedną brew.
- Dzięki. - rzuciłam niepewnie. Wzięłam do ust ostatni kawałek kurczaka i odsunęłam od siebie talerz. Wino zdawało się wyglądać coraz bardziej zachęcająco z sekundy na sekundę.
- Victoria, byłbym zaszczycony, gdybyś towarzyszyła mi dzisiaj wieczorem na kolacji. - przekręcił głowę w bok i przypatrywał się mojej reakcji. Zaraz, zaprasza mnie na kolację.... do niego? Z trudem przełknęłam ślinę. Co ja mam mu powiedzieć?
- Um..- mój telefon zaczął dzwonić i odetchnęłam głośniej. Zmrużył oczy, ale wyglądał na wyraźnie zadowolonego, gdy wyjęłam swój Malik Cell.
- To Ted. Muszę odebrać, przepraszam.
Wstałam od stolika i wyszłam z kawiarni najszybciej, jak to było możliwe. Poczułam się lepiej, gdy chłodne, londyńskie powietrze owiało moją twarz. Zaczerpnęłam głęboki oddech i odebrałam.
- Hej, Ted.
- Re? Gdzie jesteś?
- Jestem z Zay...um...to znaczy z panem Malikiem. - kurwa!
- Ok, o co tu chodzi, Re?
Cholera, wymyśl coś szybko.
- Pyta, czy jestem zainteresowana byciem jego asystentką.
- Och, tak. Zapomniałem, że o to pytał. Chcesz, żebym przyniósł ci jakieś śniadanie, Re? Pewnie umierasz z głodu.
- Um, nie. Dzięki. Pan Malik był na tyle miły, że zabrał mnie na śniadanie i przy okazji wyjaśnialiśmy tę...um..sytuację. - dobrze ci idzie, Re. Oby tak dalej.
- Rozumiem. Jeszcze jestem w kawiarni, ale wychodzę za jakieś pięć minut, więc do zobaczenia wkrótce, tak?
- Ok, pa, Ted.
Usłyszałam sygnał kończący połączenie i odetchnęłam z ulgą. Cholera jasna, było blisko! Ted zrezygnowałby z umowy, jeśli dowiedziałby się, że parę razy moje usta zetknęły się z ustami Zayna. Muszę przestać się z nim widywać. Odwróciłam się na pięcie, żeby wrócić do restauracji, ale uderzyłam w coś twardego i upadłam na chodnik, podpierając się rękami. Kurwa!
- O mój Boże, przepraszam. - bąknęłam, próbując podnieść się z ziemi.
- Nie, to moja wina. Nie patrzyłem gdzie idę. - zaraz, to jakiś facet. To wyjaśnia, czemu upadłam z taką siłą. Jezu. Chwycił moją rękę i pomógł mi wstać. Kiedy tylko spotkaliśmy się wzrokiem, cofnął się momentalnie.
- Sorry, koleś. Nie wiedziałem, że jest twoja. - zmarszczyłam brwi, kiedy usłyszałam słowa wypływające z jego ust.
- Każdy popełnia błędy. - odpowiedział surowy głos i poczułam rękę oplatającą się wokół mojej talii. Sekundę później moje plecy dotknęły twardego torsu. Zayn. No oczywiście!
-To już się nie powtórzy, stary. - chłopak zaczął oddalać się ode mnie i od Zayna. - Jeszcze raz przepraszam. - wskazał na mnie ręką, na co nerwowo przygryzłam wargę. Kurwa, koleś! Po prostu już idź. Uścisk Zayna serio przysporzy moje ciało o kilka siniaków, jeśli on się zaraz nie zamknie.
- Jest już w porządku. - odpowiedziałam nieśmiało.
Zayn popatrzył na mnie tak wymownie, że aż zadrżałam przy jego ciele. Kiedy chłopak zniknął za rogiem, odepchnęłam rękę Zayna i wyswobodziłam się z jego uścisku, mając zamiar jak najszybciej od niego odejść. Nie byłam zaskoczona, gdy chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie z powrotem w stronę Ferrari.
- Jesteś w Londynie, Victoria. To nie jest Bradford.
- Wiem o tym. - bąknęłam - Nie musisz być taki zaborczy. - próbowałam uwolnić swoją rękę, ale on tylko chwycił ją mocniej. Przyciągnął mnie do siebie i stanął na przeciwko, ciasno chwytając mnie za ramiona. Pochylił się na wysokość mojego wzroku, a gdy się odezwał, jego głos był niski i ochrypły. Momentalnie poczułam ciarki w dole kręgosłupa.
- Pewnego dnia mi podziękujesz. Nigdy nie wiadomo co jakiś pojeb może ci zrobić. - wyprostował się i otworzył przede mną drzwi.
Znowu przypomniały mi się wydarzenia z przeszłości i z całej siły starałam się powstrzymać napływające do oczu łzy. Starałam się patrzeć wszędzie, byle nie na Zayna, kiedy wsiadałam do samochodu. Tym razem mi nie pomógł i prawie straciłam równowagę, pochylając się nad nisko zawieszonym autem.
- Jezu, Re! - chwycił mnie za rękę, zanim ponownie spotkałam się z płytami chodnikowymi. Wsiadłam do środka, jak największa ciamajda świata. Zatrzasnął moje drzwi i doskonale wiedziałam, że nieźle go wkurwiłam. Ale za bardzo byłam pochłonięta moją przeszłością, żeby teraz się nim przejmować. Jego słowa echem odbijały się w mojej głowie. "Pewnego dnia mi podziękujesz. Nigdy nie wiadomo co jakiś pojeb może ci zrobić."
_______________________________________________________________
Kolejny rozdział pojawi się w środę. :) Sorry za poślizg x
Kolejny rozdział pojawi się w środę. :) Sorry za poślizg x
jest Omg. dziękuje Ci
OdpowiedzUsuńJest kocham cie :-) :-) :-)
OdpowiedzUsuńKOCHAM
OdpowiedzUsuńWCHODZE Z MYSLA "A CO MI TAM ZKBACZE CZY JEST RODZDZIAL" A TU NIESPODZIANKA! KOCHAM CIE ZA TO, JESTES WSPANIALA! A W OGOLE TAK MI SERCE BILO JAK JA POCALOWAL W WINDZIE! CHCE MIEC TAKIEGO ZAYNA TU I TERAZ W MOIM LOZKU!! HAHAH. ROZDZIAL SWIETNY, CZEKAM Z NIECIERPLIWOSCIA DO SRODY! KOCHAM CIE I MILEJ NOCY KOCHANA!:*
OdpowiedzUsuńoo, jest na czas :)
OdpowiedzUsuńświetny, dziękuję :)
OdpowiedzUsuńKocham to !!!! A ten pocalunek Zayna i Re <3
OdpowiedzUsuńMistrzowskie tlumaczenie!
OdpowiedzUsuń~Moly, x
rejhdsgkjgshler już nie mogę się doczekać czy Re zgodzi się na kolacje z paniem Malikiem hsdhjghslgd kurwa co tam będzie się działo ersgdkujerhgsdf ja już chcę kolejny rozdział
OdpowiedzUsuń@Martaa_1D_LS
uwielbiam to jak ona w myślach nazywa go psycholem xd
OdpowiedzUsuńja uwilebiam jak mówi w myślach do Teda zeby spierdalał xD
UsuńMyslalam ze tylko ja to uwielbiam. Psychol. I spierdalaj Ted to moje dwa ulubione jej stwierdzenia. ;)
UsuńTeż uwielbiam Psychol i Spierdalaj Ted ale ogólnie wszystkie myśli Re są zajebiste.
UsuńO jest.. boże spać nie mogłam przez ten "poślizg" ! :D jeszcze nie przeczytałam rozdziału, ale już wiem, że było warto czekać :D
OdpowiedzUsuńNie musisz za nic przepraszać :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za rozdział :)
Świetny rozdział. A tam w windzie to kamera pewnie ^.^
Już się nie mogę doczekać kolejnego! Buziaki <3
@aania46
nareszcie sa w Londynie :-) Do nastepnego !! xxx
OdpowiedzUsuńOMG *______________* Rozdział cudowny!! Kocham CIĘ ! <3
OdpowiedzUsuńcoś czuję, że nie wytrwam do środy xDD
OMG Chce następny. Dzięki za tłumaczenie <3
OdpowiedzUsuńCold=nieprzespana noc. dziękuję ♥
OdpowiedzUsuńjeden z najlepszych fanfictions jakie czytam. ubóstwiam to. xx
Hahaha kocham cie! <3 'Będę prawdopodobnie leżeć nieprzytomna na podłodze, bo zabije mnie ten zimny wzrok Zayna.' Haha okejjj :D Omggg Zayyyyyaaaannn xD mrauuu brawo ;) ah ah ah kocham :* -CrazyAnonimek
OdpowiedzUsuńSidhejjdkcjdndj KOLEJNY *-* kocham cie po prostu !! Siedziałam cały dzień i czekałam na nn i mówię co mi szkodzi odswieze raz i widzę 13 a nagle moja mama mówi do łóżka -.- -.- ale nareszcie przeczytałam ;o POCALOWAL JA *o* i dotego jak brutalnie ;o i jeszcze do tego zaprosił kolacje :o jak słodko *_____* dodawaj szybko next !!!!! Kiedy bedzie scena z +18 ??? ^^
OdpowiedzUsuńOMG CHCE JUŻ ŚRODĘ I NASTĘPNY OMG ASDFJIK TO JEST WSPANIAŁE ASDFGHJKLZXCVBNM KOCHAM TO *_________________* DZIEKUJE ZA TŁUMACZENIE JESTEŚ WSPANIAŁA :)
OdpowiedzUsuńooo boze co za pocałunek...
OdpowiedzUsuńnie wierze normalnie!!!
nogi sie podemną ugieły...
oj jaki opiekuńczy jest Zayn :)
oj czekam na kolejny rozdział :)
pozdro
Ten pocałunek w windzie był meeeeeega *__*
OdpowiedzUsuńMa iść do niego na kolację azbgdbdjsjx
Ten fanfic i Dark to moje ulubione KOCHAM ;*
Nicol69
Jezus, cala sie trzese, hahah nie moge doczekac sie srody. V. Xxx
OdpowiedzUsuńPocałunek w windzie *.* Jestem ciekawa co by było, gdyby ci faceci nie weszli chwilę później XD *le ja i moje zboczone myśli* hahahhaha :D
OdpowiedzUsuńNo a w następnym rozdziale coś czuję, że będzie więcej akcji :D Już się doczekać środy nie mogę :3
~ @just_kill_you
w tej windzie jest kamera, że oboje się patrzyli w jedno miejsce? ;d
OdpowiedzUsuńmi też się tak zdaje:D
UsuńKamera! No tak!! :D
UsuńNie wiedzjalam o co cho :D ahahah
Haha, przyznam szczerze, że ten rozdział nieźle mnie... rozbawił xD
OdpowiedzUsuńRe ma takie teksty i przypadki... hahaha<3
I ten pocałunek :D
Boże! Środo! Przychodź już!:D
Ja chce środę!!!!!!!!!!! Podobno ten kto stawia więcej niż 3 wykrzykniki jest chory psychicznie ale ze mną tak jest!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Kocham cię Olu jesteś wspaniała dzięki ci Olu składamy dzięki o wszechmogący nasz krulu tlumaczenXD odbija mi ale to przez ciebie!!!!!!! ~pattatajka
OdpowiedzUsuńomomomo *.* genialny , jak każdy z resztą no . hah , dziękuje Ci że tak szybko dodajesz rozdziały <3 jesteś wielka, tłumacząc to wszystko wgl .
OdpowiedzUsuń@margoTka_x
Kocham to opowiadanie ale cb bardziej. tłumaczysz genialnie, bosko, świetnie mogłabym tak wymieniać w nieskończoność po prostu cię kocham *.*
OdpowiedzUsuńświetne, uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńczytam i se tak Mysle 'a teraz pocalunek w windzie' i bummm .. caluja sie . zajebiscie tlumaczysz . :3
OdpowiedzUsuńYhym powiem mu powie mu grrr _*_
OdpowiedzUsuńjejku! dopiero w środę?
OdpowiedzUsuńdlaczego?!
boże jak ja kocham to opowiadanie!
jest moim ulubionym <3
Svhsvsjagachsizfa sjsgabszuav *.*
OdpowiedzUsuńBoże... przy tym rozdziale musiałam robić sobie przerwy, bo myślałam, że nie ogarnę kejsdhvkvdhkj kocham cię, świetnie tłumaczysz, naprawdę, dziękuję ci
OdpowiedzUsuńświetny rozdział jak każdy <3 Zapraszam wszystkich do moich koleżanek : http://www.historia-z-innej-bajki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńdopiero zaczynają i przydałaby im się jakaś 'zachęta' <3
boże cudowny jak zawsze<3 Uzależniłam się od twojego bloga. proszę cię a nawet błagam napisz na wtorek bo nie wytrzymam ♥
OdpowiedzUsuńboże cudowny jak zawsze<3 Uzależniłam się od twojego bloga. proszę cię a nawet błagam napisz na wtorek bo nie wytrzymam ♥
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie! Czytam je w oryginale, ale twoje tłumaczenie jest tak świetne, że tu też czytam :) A następny rozdział ( jak zresztą wszystkie ) będzie genialny :)
OdpowiedzUsuńDwryoqnakap *___* Omfg! *O* ZAYEBISTE! *-* A ten pocałunek po prostu boski ! *-*
OdpowiedzUsuńAaaaaaaaaa! Już nie mogę się doczekać tej kolacji, w której (mam nadzieję) Re będzie towarzyszyć Zayn'owi *_* liczę na więcej zbliżeń w kolejnych rozdziałach (STANDARDOWO) xd <3
OdpowiedzUsuńAnn :)xxx
ZAJEBISTY ! ♥ KOCHAM TEGO BLOGA ! CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ ! :)
OdpowiedzUsuńhxjvskahduyrvrig jak ja to kocham :)
OdpowiedzUsuńJezu Chryste *-* Winda.. Winda.. WIĘCEJ WINDY błagam! Kocham to *o*
OdpowiedzUsuńAjajaj myśli Re przebijaja wszystko jest sarkastyczna uwielbiam to <3
OdpowiedzUsuńakcja w windzie boska! oby takich wiecej.
kocham tlumaczke i was wszystkich ! ;*
@for_me_bitches
jesteś. boska.
OdpowiedzUsuńdziekuję, że to tłumaczysz.
naprawdę, jesteś wielkaaaa ♥
czekam, czekam, czekam na następny.
WIELKIE DZIĘKI, ZA TO CO ROBISZ C:
KOCHAM CIĘ !!!
OdpowiedzUsuńJak ja ci dziękuję za to tłumaczenie.
To najlepsze opowiadanie jakie czytałam.
Czekam nn.
Jezu jakie emocje!!!!
OdpowiedzUsuńbędę chodzić jak głupia do środy
świetne tłumaczenie
świetny rozdział
po prostu kocham <3
AAAAAAAAAAAAAAAAAA! * - * To było świetneeeeeeee. <3 Tłumaczenie jest takie dxkhgsdjkzgkjhzsxekjdrhfkjzdhfgkldhgkljshdfkldklrgt. Dziękuję! Życzę weny. ;)
OdpowiedzUsuńjkbdshgaBJXaEQBSQHWUE NA TAKIE ROZDZIAŁY WARTO CZEKAĆ ♥
OdpowiedzUsuń@loffe13
jhdsfkjlhasldfkjhfasdlkjhlasdkj, świetny rozdział. dajcie mi takiego Zayna, no proszę.
OdpowiedzUsuńWspaniale tłumaczysz, jesteś zajebista, love you :D
wspaniały czekam na następny:)
OdpowiedzUsuńto życie w niewiedzy... pójdzie z nim czy nie? ._.
OdpowiedzUsuńo m g *-*
OdpowiedzUsuńW środę, a dziś wtorek. Pomimo, ze to jeden dzień nie mogę się już doczekać. DZIĘKUJĘ CI, ZE TŁUMACZYSZ. KOCHAM CIĘ ZA TO. <3
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować o nowym rozdziale?:
@Oliifka
OMG jaki boski rozdział i boskie tłumaczenie nie mogę się doczekać następnego rozdziału <33
OdpowiedzUsuńwinda winda winda sex
OdpowiedzUsuńAkcja w windzie!
OdpowiedzUsuńŁoooo kurwa!XD
Wydaje mi się,że tam kamera jest.;o
LOL
Pewnie wszystkie napalone blondyny patrzą w ekran i mają wkurwa za to,że to nie one,a Re.:D
Rozdział świetny.
Jak zwykle z resztą.:D
Czekam na kolejny!xoxoxoxoxoxo
@OMB_OMJ
masz coś do blondynek?!? >,<
UsuńHej wiem wiem dzis jest wtorek ale blllllagammmm dodaj jutro szybko next !!! Bo ja nie wytrzymam poprostu sie uzaleznilam !!! I czytam na okrągło ten sam rozdział c: no wienc tak jak mówiłam KOCHAM CIE !!! Genialnie tlumaczysz dziekuuuuuuje <3333
OdpowiedzUsuńjuż jest środa mwahahaha *zaciera ręce*
OdpowiedzUsuńO mój Boże ! Już nie mogę doczekać się kolejnego.wiem, że przetłumaczysz to na dzisiaj ! Czekam na niego ze zniecierpliwieniem.
OdpowiedzUsuńTak mi sie dni dłużyły w oczekiwaniu na środe !! Jeah w końcu ! :D
OdpowiedzUsuńo kurde ale mega rożdział a powiem wam że 14 będzie lepszy ale 15 będzie mega .Boża jak ja nie jestem cierpliwa to musze czytać po angielsku ja chce scene erotyczną hahaha ach ta moja zryta psychika. :D
OdpowiedzUsuńHej to w ktorej beda sie kochac :)
Usuńhihi juz sie doczekac nie moge
no właśnie prawie by sie przespali w 15 ale cos sie stało i re ni echciała a resz te nie powiem bo zepsuje niespodzianke
UsuńOkey dzieki za info :) ciekawe co bedzie w 15 :)
Usuńhe he he he he .... ŚRODAAAAA :D :D :D :D
OdpowiedzUsuńhe he he he he he ŚRODAAAA :D :D :D
OdpowiedzUsuńhe he he he ... se poczekam xD
OdpowiedzUsuńkurde jakie emocje
OdpowiedzUsuńJuż jest środa! Czemu jeszcze nie ma nowego rozdziału? :(
OdpowiedzUsuńdo końca dnia jeszcze dużo czasu :)
OdpowiedzUsuńJka fajna i tajemnicza koncowka
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten fanfic ajsgdhhs
panno Greene czy byłaby panna nie wygadać się Tedowi ?!?!?!
OdpowiedzUsuńjeśli w końcu się wygada będzie źle !! ;pp
@Mo_Love_1D
P.S. rozdział jak zwykle genialnie przetłumaczony ;3
umm.. mały błąd :p
Usuńpanno Greene czy byłaby panna łaskawa nie wygadać się Tedowi ?!?!?!
tak to powinno wyglądać ;D
@Mo_Love_1D
fajowe! :D
OdpowiedzUsuńxoxo
Gdyby on tylko wiedział, co ona przeżyła... Domyślam się, że ktoś ją zgwałcił, więc to na pewno nieciekawe uczucie.
OdpowiedzUsuń@TheIrishsWife