Słońce opadało ciężkimi promieniami na moją odkrytą skórę. Nigdy nie przypuszczałabym, że Zayn pozwoli mi ubrać się w kostium kąpielowy, ale teraz żałuję, że w ogóle to zrobiłam. Jego zaborczość zaczęła brać górę, co coraz bardziej mnie martwiło. Co chwila zmieniał mu się nastrój, a ta ciągła zazdrość powoli mnie już irytowała. Gdybym wiedziała, że będzie się tak zachowywał to na pewno bym tego na siebie nie włożyła, ale tak bardzo cieszyłam się tym słońcem. Słońcem, którego tak bardzo mi brakowało w Londynie.
Zamknęłam oczy i postanowiłam oddać się temu przyjemnemu ciepłu całkowicie, po uprzednim wysmarowaniu się olejkiem i rozłożeniu na leżaku przy basenie.- Chodź popływać, Victoria.
Rozpostarłam powieki i zobaczyłam Zayna siedzącego przy moich stopach. Był bez koszulki w samych kąpielówkach. Jego tatuaże były teraz doskonale widoczne i nikt nie przypuszczałby, że na co dzień Zayn jest jakimś formalnym biznesmenem. Przygryzłam wargę, kiedy lekko pochylił się w moją stronę. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak samo opadała, kiedy próbowałam napełnić płuca powietrzem. Pociągnął za mój podbródek, tym samym uwalniając dolną wargę, po czym cmoknął mnie w policzek. Pachniał wodą kolońską i papierosami. Jeszcze nigdy nie widziałam jak pali.
- Chodź. - uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.
- Pójdę później. - rzuciłam marudnie, chcąc nieco opalić moją bladą skórę, póki mam ku temu sposobność. Westchnął pod nosem i pocałował wewnętrzną stronę mojej dłoni. Na jego twarzy malowało się rozczarowanie. Cholera, proszę cię, tylko się nie złość.
- Możesz posmarować mi plecy? - zapytałam nieśmiało. Rozluźnił się lekko i sięgnął po buteleczkę stojącą na ziemi obok.
- Oczywiście. Połóż się na brzuchu. - wymamrotał formalnym tonem.
Przewróciłam oczami i od razu przyjęłam odpowiednią pozycję. Po chwili usłyszałam mało atrakcyjny dźwięk wyciskania kremu z pojemnika, który nałożył na swoje magiczne dłonie.
- Życzyłbym sobie, żeby w łóżku też ruszała się pani tak szybko, panno Greene. - szepnął konspiracyjnie. Odetchnęłam głośniej, kiedy poczułam jego ciepłe ręce z zimnym olejkiem na moich plecach, ramionach, talii i tuż nad moją pupą.
Ponad dźwiękiem świergoczących ptaków i dzieci bawiących się w basenie, słyszałam jak oddech Zayna stał się bardziej płytki. Chociaż właściwie oddycha tak zawsze, kiedy się nie odzywa.
- Nadal boli cię kark? - zapytał cicho.
Przecząco pokiwałam głową. Prawda była taka, że bolał, ale nie chciałam mu tego mówić, żeby nie czuł się winny.
- Masz taką piękną skórę, Victoria...Skończyłem. - lekko uszczypał mnie obiema dłońmi w talii i odsunął swoje ręce. Podniosłam się na łokciach i bardzo nieelegancko przekręciłam z powrotem na plecy.
- Dziękuję. - momentalnie się zaczerwieniłam, kiedy dostrzegłam podniecenie wypełniające jego tęczówki. Jezu, koleś łatwo się nakręca.
- Cała przyjemność po mojej stronie. Spragniona? - zapytał zmieniając temat i uspokajając się w duchu. Jego twarz była taka obojętna.
- Tak.
- Wody? - przechylił głowę w bok.
Skinęłam potakująco.
Zmarszczył czoło.
- Gazowana, czy niegazowana?
- Niegazowana. Proszę pana. - przygryzłam wargę, próbując powstrzymać się od uśmiechu. Popatrzył mi prosto w oczy z typowym, kamiennym wyrazem twarzy. Przez kilka długich sekund wpatrywaliśmy się w siebie bez słowa. Cały czas czułam między nami przepływ tej znajomej energii, która podgrzewała się przechodząc w pożądanie. W jego oczach na moment rozbłysło rozbawienie i uśmiechnął się, ale to nie był ten uśmiech, o którym myślałam przy każdym zrobionym przeze mnie kroku.
Zayn wstał, a ja podniosłam głowę, co momentalnie przyprawiło mnie o ból karku.
- Zaraz wracam. - rzucił, zakładając swoje Ray-bany i ruszył do baru, usytuowanego po drugiej stronie basenu. Obserwowałam mięśnie naprężające się na jego plecach, przy każdym jego kolejnym kroku. Był taki przystojny i elegancki. Wszystkie dziewczyny znajdujące się w pobliżu skanowały go wzrokiem, a on szedł niewzruszony, lub też nieświadomy ich chciwych spojrzeń i flirciarskich uśmieszków. Przewróciłam oczami i ponownie ułożyłam się na leżaku, chyba tylko po to, żeby moja chwila relaksu zaraz została przerwana. Westchnęłam cicho i usiadłam, skupiając się na wysokim chłopaku, który zajął miejsce obok mnie.
- Będziesz miała coś przeciwko, jeśli tu usiądę? - zapytał, przeszywając mnie jasno-niebieskimi tęczówkami. Był surferem, wiedziałam to w pierwszej chwili po jego rozjaśnionych słońcem włosach i pociemniałej karnacji. Jego ciało zbudowane było z samych mięśni i kości. Posługiwał się oczywistym akcentem z Huntington Beach.
- Rozgość się. - uśmiechnęłam się jednak lekko poirytowana, bo nie chciałam, żeby mi przeszkadzano. No, ale nie będę kłamać, był całkiem niezły. Zaczerwieniłam się lekko i zaplotłam swoje nogi do siadu tureckiego. Spojrzałam w dół na swój brzuch i momentalnie go wciągnęłam, co sprawiło, że musiałam również wyprostować plecy.
- Tak przy okazji, jestem Conor. - odparł wyciągając dłoń w moją stronę z ciepłym uśmiechem na twarzy.
- Re. - odpowiedziałam takim samym uśmiechem, kiedy podaliśmy sobie ręce. Przytrzymał moją chwilę dłużej, przypatrując mi się z przechyloną na bok głową. Wyglądał na lekko skonsternowanego.
- Re to skrót od czego, czy masz na imię po prostu Re?
Przygryzłam wargę i zachichotałam cicho. Jezu, cóż się ze mną dzieje.
- Um... Naprawdę mam na imię Victoria.
Uśmiechnął się i puścił moją dłoń.
- Miło cię poznać. - zaśmiał się nisko. Naprawdę nisko, a ja od razu się zaczerwieniłam. Och, serio jest słodki.
Rozłożył się na swoim leżaku wzdychając cicho i zamykając oczy, by całkiem oddać się palącemu słońcu.
- Piękna pogoda. - wymamrotał, otwierając jedno oko i zerkając na mnie ukradkiem. Wyglądał na rozbawionego, ale nie wiedziałam dlaczego.
- Tak. - bąknęłam zawstydzona. Weź się w garść Greene!
- Skąd jesteś? - zapytał Conor.
Nie bardzo miałam ochotę na jakieś rozmowy.
- Londyn. Ale wychowałam się i zostałam wykarmiona przez kalifornijską ziemię. - rzuciłam niepewnie.
- Nieźle. Ja jestem z Huntington Beach. Kilka lat mieszkałem w Australii, ale postanowiłem wrócić na stare śmieci. W Londynie jest zimno?
Wiedziałam! Poprawił swoją pozycję, wkładając sobie rękę pod głowę. Kiedy rzuciłam na niego okiem, tym razem, wyglądał na lekko zmieszanego i poddenerwowanego.
- Tak, dlatego rozkoszuje się tutejszym słońcem. - uśmiechnęłam się, a on skinieniem głowy zakończył naszą konwersację.
- Woda. - niemal podskoczyłam, kiedy usłyszałam głos Zayna po swojej drugiej stronie. Przysiadł na leżaku i wyglądał na spokojnego, ale jego linia szczęki mówiła mi co innego. Mam nadzieję, że nie zdejmie okularów, bo naprawdę nie chciałabym żeby ciskał gromami z oczu na mnie, albo nie daj Boże na Conora.
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się, ale on nie kłopotał się by odpowiedzieć tym samym. Jego usta ułożone były w cienką, prostą linię. O, kurwa. Wzdrygnęłam się w duchu, kiedy lekko pochylił się do przodu, opierając swoje łokcie o kolana i przykładając do ust ciasno splecione ręce.
- Chodź. - powoli, bardzo powoli sięgnął po moją dłoń i jeszcze zanim się dotknęliśmy poczułam ciarki i to, jak moje ciało budzi się do życia. Chwyciłam go za rękę, a on bez trudu pociągnął mnie do góry. Wziął głęboki oddech, kiedy stanęłam obok niego. Tak bardzo chciałam zobaczyć jego oczy, ale zaraz przypomniałam sobie, że jest zły.
Zayn mocniej ścisnął moje palce, kiedy mijaliśmy leżak Conora idąc w stronę schodków prowadzących do basenu. Nie chciałam jeszcze pływać! Weszłam do wody, jako pierwsza, a on puścił moją rękę. Niedługo cieszyłam się swobodą, kiedy oplótł moją talię swoim wytatuowanym ramieniem. Poczułam jego usta przy moim uchu, gdy mocno przyciskał moje plecy do swojego twardego torsu.
- Jak on ma na imię, Victoria? - szepnął cicho.
Zmarszczyłam czoło i odsunęłam się od niego. Zdjęłam mu okulary, żeby móc zobaczyć jego oczy. Były ciemne, tak bardzo ciemne, że od razu pożałowałam i chciałam ponownie je zakryć. Zamiast tego jednak założyłam jego Ray-bany sobie. Serce zaczęło walić mi jak oszalałe, kiedy linia jego szczęki jeszcze bardziej się napięła. Wyluzuj się, Re. Nic się przecież nie stało.
- Conor, czemu? - przewróciłam oczami, czerpiąc korzyści z okularów na nosie.
Zayn sięgnął ręką przed siebie i zdjął mi swoje Ray-bany, po czym ponownie założył sobie.
- Wiem, kiedy przewracasz oczami, Victoria. Przestań. Koleś chciał się tylko dobrać do twoich majtek. - wypalił tak cichym i niskim głosem, że aż ciarki mnie przeszły.
- Skąd możesz to wiedzieć? Tylko gadaliśmy. - zmarszczyłam czoło.
- Nie masz pojęcia jaki wpływ wywierasz na każdym facecie przy tym basenie, prawda? - językiem zwilżył swoje wargi, a ja zaczęłam się rozglądać na boki. Chwycił mnie za brodę, kierując mój wzrok z powrotem na jego twarz.
- Wiesz jaki zaborczy jestem. I tak masz kupę szczęścia, że pozwoliłem założyć ci ten ledwo co zasłaniający materiał. Nie przeginaj. - ostrzegł, powoli cedząc każde słowo - Gdybyś była moja, zgodnie z umową obowiązującą na piśmie, ukarałbym cię.
Głośno przełknęłam ślinę, czując poirytowanie.
- A co z tobą? - syknęłam w połowie wkurzona, a w połowie przerażona. Adrenalina rozlała się w moich żyłach, kiedy jego sylwetka napięła się. Stał się o wiele bardziej onieśmielający, niż mogłabym przypuszczać w obecnej sytuacji.
- Co ze mną? - zapytał ostrożne i oschle.
- Masz pojęcie jaki wpływ wywierasz na każdą kobietę znajdującą się przy tym basenie? Nawet gdybym była klasyfikowana, jako twoja dziewczyna miałyby to głęboko w dupie. Jesteś w Ameryce. - bąknęłam rozdrażniona.
Jego twarz rozjaśniła się, a z jego ust wydostał się krótki, urywany oddech. Niespodziewanie jego wargi wygięły się w lekkim uśmiechu. Zmarszczyłam brwi. Co?!
- Jesteś zazdrosna? - zapytał jedwabiście miękkim głosem, który przeszył moje ciało. Skrzywił się niezadowolony i wyjął coś z kieszeni kąpielówek. Och, to ten pierdolony telefon. Zdjął swoje okulary i spojrzał na numer dzwoniącego. Chyba nie spodziewał się żadnych rozmów.
- Mamo? - zmarszczył czoło i przeniósł wzrok na drugi koniec basenu, przyciskając komórkę do ucha.
Podążyłam za jego wzrokiem. Zayn patrzył na Marka, który skanował przestrzeń wokół wody. Kiedy złapali kontakt wzrokowy, gapili się na siebie przez kilka sekund wymieniając jakieś porozumiewawcze spojrzenia. Mark powiedział coś do swojego rękawa i złapał się za ucho. Zmarszczyłam brwi. Co?!
- Wszystko z nią w porządku? - odezwał się w końcu Zayn, wyrywając mnie z bacznych obserwacji zachowania jego i jego ochroniarza - Gdzie?! - jego głos był zaniepokojony, głośny, ale cichy w tym samym momencie - Dzięki, Mamo. - odetchnął głośno, rozłączając się. Przez chwilę jeszcze wpatrywał się w ekran swojego telefonu. Mamo? Zaczęłam zastanawiać się, czy jego matka wie o tych wszystkich związkach seksualnych. Zayn przeklął siarczyście półgłosem, a dwójka dzieci bawiąca się obok nas posłała mu pełne szoku spojrzenia.
- Wszystko w porządku? - bąknęłam wyczuwając jego zmartwienie i złość. To przytłaczająca mieszanka, która nie zwiastuje nic dobrego.
- Chodzi o Emmę. - wymamrotał i na tym skończył swoją wypowiedź. Emmę? Aż krew mi się zagotowała, ale próbowałam nie pokazywać swoich wzburzonych emocji. Ten jego głos... Musiało się coś stać tej całej Emmie.
Znowu przyłożył telefon do ucha i bez uprzedzenia chwycił mnie za rękę. Podeszliśmy do naszych rzeczy, które zostawiliśmy przy leżakach. Mark już zdążył je wszystkie pozbierać.
Zayn żwawo odezwał się do swojego nowego rozmówcy.
- Blaise...Załatwione? Dziękuję. . . Upewnij się, że samochód już czeka. - rozłączył się, wydając serię poleceń Markowi, który od razu zabrał się do ich realizacji. Przeczesał swoje włosy palcami i właśnie wtedy zdecydowałam się zwrócić na siebie jego uwagę. Złapałam go za rękę, żeby na chwilę go zatrzymać. Popatrzył na mnie poirytowany i sfrustrowany, ale kiedy spotkaliśmy się wzrokiem, jego rysy lekko złagodniały.
- O co chodzi? - bąknęłam niepewnie, marszcząc brwi.
- Nieważne. - objął moją twarz i cmoknął mnie w policzek. Zdążyłam już zauważyć, że nigdy nie całuje mnie publicznie, a jeśli już, to zawsze w policzek, nigdy w usta. Hmmm...
- Masz zamiar kiedykolwiek mi powiedzieć? - zapytałam, stojąc w miejscu jak sparaliżowana, kiedy akurat podnosił mój telefon ze stolika przy leżaku.
- Nie. - podał mi urządzenie i chwilę później chwycił za rękę. Czemu tak się spieszy? Westchnął poirytowany wręczając mi moje jeansowe szorty i pospieszając, bym się wreszcie ubrała.
- Zakładaj. Musimy iść.
***
Domyśliłam się, że wyjeżdżam wcześniej, niż oboje planowaliśmy. Ale na serio byłam ciekawa, co się, do kurwy nędzy, dzieje. Zayn i tak mi nie powie. Sięgnęłam po telefon i napisałam SMS'a do mojej Mamy, informując ją, że będę jednak wcześniej i że nie mogę się doczekać, kiedy się zobaczymy. Nawet nie miałam czasu odpowiednio się przebrać. Moje bagaże były już spakowane i umieszczone w samochodzie, a ja miałam na sobie krótkie szorty i jedną z białych koszulek Zayna. To wyglądało tak, jakbym stamtąd uciekała, czy coś. Zaczerwieniłam się i rozejrzałam po sypialni, upewniając się, że niczego nie zostawiłam, ale wszystko wydawało się skrzętnie zabrane.
Nawet nie chciałam wyobrażać sobie wyrazu twarzy Blaise'a, kiedy znalazł wibrator na zlewie w łazience. No chyba, że Zayn go wcześniej wsunął do którejś z moich toreb. Nawet nie chcę wiedzieć. Wzdychając pod nosem weszłam z powrotem do salonu, gdzie czekał na mnie Zayn, jak zwykle, z telefonem przy uchu.
Był tak bardzo onieśmielający, że nie miałam najmniejszej ochoty przebywać w jego towarzystwie. Stał do mnie plecami, wpatrując się w wielkie okno.
- Co to , kurwa mać, znaczy, że nie wniosła oskarżenia?! - wysyczał głośno przez zaciśnięte zęby - Sam z nią porozmawiam. - rozłączył się i z całej siły rzucił telefonem, który upadł po drugiej stronie pokoju, koło stołu jadalnego. Dzięki ci Boże, za Malik Celle. Ech, chyba nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności.
Zayn przeczesał swoje włosy palcami i odwrócił się w końcu, wzdrygając się lekko, ale zaraz rozluźnił się, gdy zobaczył, że to tylko ja. Nie mogłam ruszyć się z miejsca. Stałam tam i wpatrywałam się w podłogę. Czułam się jakbym przyłapała go na wykradaniu ciasteczek z kuchennego słoja. Uspokoił się trochę i podszedł w moją stronę, ale gdy tylko się zbliżył zrobiłam krok do tyłu. Jego oczy były ciemne, zimne i nieobecne. Jednym zwinnym ruchem, jego ręka oplotła moją talię i przyciągnęła mnie do jego naprężonego ciała. Wolną dłonią chwycił moje włosy i pociągnął, na co zmuszona byłam podnieść głowę. Jego usta w ułamku sekundy znalazły się przy moich.
Serce niemal wyrwało mi się z piersi, kiedy pewnym ruchem ścisnął mój pośladek. Jęknęłam cicho, rozchylając usta i dając mu lepszy dostęp, z czego od razu skorzystał. Determinacja, niepokój i złość, wszystkie te rzeczy bez trudu wyczułam w tym zapierającym dech w piersiach pocałunku. Mocno pociągnął mnie za włosy, odrywając od siebie nasze usta. Odetchnął gardłowo i popatrzył na mnie z góry pociemniałymi tęczówkami. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak samo opadała, gdy napełniałam płuca drogocennym powietrzem. Oparł swoje czoło o moje i potarł mój nos swoim.
- Chciałabym, żebyś powiedział mi o co w tym wszystkim chodzi. - bąknęłam niepewnie.
Przygryzł wargę i westchnął pod nosem. Zrobił krok w tył i założył mi za ucho pasemko włosów.
- Muszę wracać do Londynu. - szepnął. Zakołysałam się na stopach, tak bardzo chciało mi się siku.
- Z powodu Emmy? - zapytałam, próbując ukryć poirytowanie w moim głosie.
Odetchnął głośno i mocno zamknął oczy, jakby przeżywał jakiś wewnętrzny ból.
- Tak. - przyciągnął mnie do siebie, jakby wyczuwał moje rozdrażnienie względem tej baby.
Przygryzłam wargę, gdy cmoknął mnie w policzek i przeniósł swoje usta z linii mojej szczęki na szyję. Głośno wciągnęłam powietrze, przechylając głowę w bok, dając mu więcej dostępu do mojej skóry. To i tak zdawało się być dla niego zbyt mało. Ponownie oplótł moje włosy i gwałtownie odchylił moją głowę na bok. Jego wzrok znowu momentalnie pociemniał. Jezu, jeszcze nie wystarczająco mnie wymaltretowałeś?
Drugą ręką oplatał mnie w talii, przytrzymując przy sobie, gdy językiem kreślić nieznane wzory na mojej szyi. Zaczął wpijać się w moją skórę, a mi oddech uwiązł w gardle. Mocno wczepiłam się palcami w jego ramiona. Przygryzł zaczerwienione miejsce, po czym ponownie wessał się w podrażnioną skórę, robiąc mi malinkę. Odsunął się lekko i dmuchnął na nią. Nie! Nie chcę już kolejnej!
Złapałam się za bolące miejsce, gdy uwolnił moje włosy, obiema dłońmi oplatając moją twarz. Spojrzałam na niego z dołu oczami, mającymi wyrażać coś w rodzaju "co to, do cholery, miało być?" Jadę do Detroit z pieprzoną malinką na szyi! A co, jeśli moja Mama ją zobaczy?!
- Jesteś moja. - rzucił półgłosem - Kiedy rano wstaniesz i spojrzysz w lustro, będziesz miała coś, co ci o mnie przypomni i ... - podtrzymał mój podbródek, zmuszając mnie bym zatopiła się w jego czarnych tęczówkach. Kiedy się odezwał, jego głos był tak cichy, jakby jego słowa nie były przeznaczone dla moich uszu. To brzmiało niemal jak jakaś groźba. - ... na serio chciałbym przelecieć cię tak, że nie byłabyś w stanie samodzielnie zrobić ani jednego kroku.
- D..dlaczego? - zmarszczyłam brwi i rozchyliłam usta w kompletnym szoku. Zaraz się chyba posikam! Jest taki onieśmielający.
- Ponieważ nie pochwalam faktu, że rozmawiałaś z innym mężczyzną. - posłał mi pełne złości spojrzenie i odsunął się, prostując całą swoją sylwetkę, gdy podniósł wzrok ponad moje ramię - Mark. - odezwał się chłodno. Momentalnie poczułam ciarki w dole kręgosłupa.
- Blaise jest gotowy, proszę pana. - odparł formalnie Mark.
Zayn skinął głową i wrócił na mnie wzrokiem, który jakoś w dziwny sposób nagle złagodniał.
- Na mnie już czas. - rzuciłam bardziej do siebie, niż do niego. Może później będę mogła zmienić majty w które zaraz się posikam.
Jego telefon zabrzęczał, leżąc gdzieś w pobliżu stołu jadalnego, a on na jego dźwięk gwałtownie przeczesał swoje włosy palcami. Podszedł po niego i sekundę później stał już przy moim boku, trzymając mnie za rękę.
- Malik. - puścił moją dłoń, otworzył przede mną drzwi i ponownie ją chwycił - Tak, włącz mnie do tego. - bąknął.
Zatrzymaliśmy się przed windami, a on obiema dłońmi objął moją twarz i pocałował mnie przeciągle, po czym ciasno oplótł mnie rękami. Zaciągnęłam się jego pięknym zapachem, wtulając twarz w zagłębienie między jego szyją, a ramieniem. Natychmiastowo zastygł w bezruchu, ale się nie cofnął. Wiedziałam, że nie lubi tych wszystkich intymnych gestów, ale po prostu nie mogłam się powstrzymać.
- Niestety nie mogę ci towarzyszyć. Wybacz mi, Victoria, ten nagły pośpiech. Blaise czeka na ciebie w Audi SUV'ie. Bezpiecznie dowiezie cię na lotnisko. - pocałował mnie w czoło, kiedy spojrzałam na niego z dołu. Powstrzymuje się przed czymś?
Skinęłam głową.
- Dziękuję. - bąknęłam.
- Dan, zaraz do ciebie oddzwonię. - odebrał telefon i momentalnie się rozłączył, wpatrując się we mnie z góry.
Niespodziewanie chwycił mnie i uwięził między swoim ciałem, a drzwiami windy. Jego dłoń wylądowała w moich włosach, ciągnąc za nie mocno. Uniosłam twarz, a jego usta od razu przywarły do moich w desperackim pocałunku. Nie wiem czemu tak mnie to zdziwiło, ale byłam zszokowana. Smakowałam jego ulgi, pragnienia i szczątkowego gniewu podczas gdy jego język posiadł we władanie wnętrze moich ust. Przerwał pocałunek nie spuszczając wzroku z mojej twarzy. Czułam na sobie cały ciężar jego ciała, więc nie miałam możliwości się ruszyć. Zostawił mnie nie mogącą zaczerpnąć nawet oddechu. Musiałam podtrzymać się jego, żeby nie upaść, spoglądając na tę piękną wypełnioną pożądaniem i determinacją twarz.
- Zadzwoń do mnie, kiedy wylądujesz. - odezwał się pełnym, niewzruszonym głosem, jakby wcześniejszy pocałunek nie wywarł na nim żadnego wrażenia, podczas gdy ja ledwo trzymałam się na nogach, dzięki jego eksperckiemu dotykowi.
Kiedy się odsunął, zostawiając mnie opartą o metalowe drzwi, zamknął oczy i potarł swoje czoło, wyglądając jakby przed chwilą ukończył jakiś maraton.
- Co ty ze mną wyprawiasz, Victoria... - zmarszczył brwi i wyprostował się, prawdopodobnie zdając sobie sprawę, że nie zachowuje się, jak to zwykle ma w zwyczaju. Odetchnął ciężko. - Chcę, żebyś zastanowiła się nad tym kontraktem. - a więc to jednak kontrakt. Serio, muszę iść do łazienki, bo zaraz mogę naprawdę popuścić. - Chcę żeby to się udało. Po porządnym pieprzeniu będziesz czuła się wyśmienicie. Poczujesz wreszcie, że żyjesz. - jego oczy pociemniały, gdy wypowiadał kolejne słowa, co momentalnie przyciągnęło mnie z powrotem do rzeczywistości. - Jeśli masz jakieś pytania, po prostu zapytaj. Wiesz, że zawsze będę z tobą szczery.
Skinęłam głową.
- Twoja Mama o tym wie? - zapytałam, bez wcześniejszego uzgodnienia tego z moim mózgiem. Kurwa, tylko nie to! Znowu te stare nawyki!
Zayn odetchnął głośno i zmrużył oczy.
- Nikt z mojej rodziny o tym nie wie, właśnie dlatego jest to poufne, Victoria.
Okej? Weź się uspokój.
- Dzięki za wszystko. - uśmiechnęłam się zawstydzona, bo znajdował się tak blisko mnie, że bez większego trudu mogłabym go znowu pocałować.
- Cała przyjemność po mojej stronie, Victoria. Do następnego razu. Zobaczymy się, kiedy wrócisz do Londynu. - Zayn pociągnął lekko za moją brodę i szybko cmoknął mnie w usta, sięgając ponad moim ramieniem i przywołując windę. Drzwi rozsunęły się nagle z charakterystycznym dźwiękiem, a ja chwiejąc się z powodu nagłego braku oparcia weszłam do środka. W ułamku sekundy poczułam przy swoim ciele ciało Zayna, kiedy ponownie przywarł do mnie ustami. Warknął nisko i odsunął się obserwując szybkie ruchy mojej klatki piersiowej.
- Do widzenia, Re. - odparł cicho, ale dość formalnie.
Przygryzłam wargę i oparłam się o metalową ścianę windy.
- Nie myśl o mnie pod kątem erotycznym, kiedy mnie nie będzie. - mrugnęłam do niego jednym okiem, na co odpowiedział uśmiechem, który momentalnie rozjaśnił jego twarz, ukazując wyraźne kości policzkowe i błyszczące oczy. Drzwi windy zasunęły się zbyt szybko, blokując mi widok na przystojnego mężczyznę po drugiej stronie. Odetchnęłam niepewnie. Serce biło mi jak oszalałe, a kolana miałam tak miękkie, że bałam się, że zaraz ugną się pod ciężarem mojego osłabionego ciała. Skutki pocałunków Malika są dość trwałe i znamienne. Nie chcę wyjeżdżać! Ale niestety... Potrzebuję trochę przestrzeni, żeby oczyścić umysł od tego całego popierdolonego świata, w którym ostatnio przyszło mi spędzać praktycznie cały czas.
Potarłam swoją szyję i z kieszeni spodenek wyciągnęłam telefon. Przejrzałam się w ekraniku i dostrzegłam małe znamię tuż pod płatkiem ucha. Nie miałam innej możliwości, jak zakryć je na razie przy pomocy włosów. Pieprzony drań! Moja matka chyba oszaleje, jak to zobaczy! Przerzuciłam włosy na jedno ramię i wyszłam z windy, od razu kierując się pospiesznie w stronę damskiej toalety.
Po tym, jak już sobie ulżyłam, próbowałam jakoś doprowadzić do ładu moje włosy, zaczesując je tak, żeby możliwie najdokładniej zasłoniły malinkę. Jestem beznadziejna w układaniu włosów... Albo po prostu zbyt leniwa. Po kilku minutach starań po prostu zostawiłam je przerzucone przez jedno ramię. Otworzyłam drzwi toalety i ruszyłam przez korytarz, za którego rogiem znajdowało się główne lobby. Zwolniłam w pewnej chwili czując się jakoś dziwnie. Nieswojo niemal. Zatrzymałam się w miejscu i odwróciłam na pięcie, ale nikogo tam nie było. Co? Postanowiłam kontynuować swoją drogę przez hol, do miejsca, gdzie znajdowało się więcej ludzi. Te korytarze są jakieś przerażające.
- Re. - ruszyłam szybciej, gdy usłyszałam swoje imię, bicie mojego serca momentalnie przyspieszyło. Znam ten głos.
- Czekaj, Re! - jęknęłam, kiedy poczułam mocne szarpnięcie za rękę, odciągające mnie z powrotem do tyłu. Zastygłam w bezruchu, gdy stanęłam oko w oko z wysokim, czarnowłosym chłopakiem. Oddech uwiązł mi w gardle, a wszystkie zmysły od razu się wyostrzyły. Kurwa mać! Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku, kiedy po moim ciele przeszły nieprzyjemne ciarki. Śmierdział jakimiś odpadkami. Śmieciarz.
- Masz wielki tupet, żeby w ogóle ze mną gadać. - popatrzyłam na Devona, kiedy ten przebiegły uśmieszek wymalował się na jego ustach.
- Nadal masz do mnie żal? - jego oślizgły ton głosu, wpełzł pod moją skórę. Zrobił krok w moją stronę, a ja momentalnie się cofnęłam.
- Jesteś dupkiem. - powoli zmierzałam tyłem w stronę lobby, byle dalej on niego. Szedł za mną. Na serio chciałam się znaleźć z daleka od niego!
- Woah! Tori, dajże człowiekowi chwilę wytchnienia. Co się stało, że zrobiła się z ciebie taka wredna suka? Eh? - wyciągnął przed siebie rękę i lekko uszczypnął mnie w policzek. Momentalnie odepchnęłam jego dłoń. Co, do chuja?!
- Nie dotykaj mnie! - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Adrenalina wypełniała moje żyły i jedyną rzeczą, którą czułam w tamtej chwili była nieprzejednana nienawiść.
- Naprawdę chciałbym, żebyśmy jakoś doszli do porozumienia z tym co się stało. - odparł, ale nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Jego oczy od razu zdradzały to, że kłamie.
- Idź do diabła. - rzuciłam i odwracając się na pięcie, szybkim krokiem ruszyłam przez korytarz. Nie uszłam jednak daleko, gdy ponownie chwycił mnie za rękę.
- Nie martw się, kochanie. Jestem pewien, że to pierwsze miejsce do którego się udam, zaraz po tym jak z tobą skończę. - jednym zwinnym ruchem, zamknął moją szyję w swojej dużej dłoni i przycisnął mnie z wielkim impetem do ściany. Głośno zaciągnęłam się powietrzem, gdy przez moje ciało przelała się znajoma fala przerażenia. Moje plecy mocno przylegały do twardej powierzchni, a ja nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko wpatrywać się w chłodną zieleń jego zwierzęcych oczu.
- Jak tam Pan Malik, Tori? Jestem pewien, że byłaś jedynym powodem mojej degradacji. - wypalił cicho. Jego twarz znajdowała się milimetry od mojej i czułam, że zaraz zemdleję. Zaczerpnęłam płytki, urywany oddech i z trudem powstrzymałam się od płaczliwego jęknięcia. Nie chciałam dać mu satysfakcji i pozwolić, żeby strach całkiem przejął nade mną kontrolę. Palcami jednej ręki przejechał wzdłuż linii mojej szczęki. Z ograniczonymi ruchami, próbowałam się wyswobodzić i odepchnąć jego dłoń, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że gapi się na moją malinkę. Cały czas wykręcałam się spod jego uścisku, ale byłam zbyt słaba. Minęli nas jacyś ludzie, ale przy takiej pozycji pewnie wyglądaliśmy, jak jakaś migdaląca się para. Obrzydlistwo! Nie! Na samo wyobrażenie zachciało mi się rzygać.
- Puść mnie! - popatrzyłam na niego wściekła, a on tylko zachichotał pod nosem.
- Och, należysz już do Pana Malika, prawda? - pokręcił głową z udawanym współczuciem, a ja posłałam mu spojrzenie, które mogłoby zabić - Nie miałbym nic przeciwko, zostawieniu na twojej szyi jakiegoś swojego śladu, który znaczyłby, że jesteś moja. - uśmiechnął się złowieszczo, a ja z trudem przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. Koleś jest jakiś, kurwa, jebnięty! Z resztą czego ja się spodziewałam, zawsze był. Pochylił się, by pocałować mnie w policzek, ale zrobiłam unik chowając twarz w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem.
- Po prostu mnie puść, proszę... - jęknęłam bliska płaczu.
- Panie Anderson. - zamarłam, gdy usłyszałam głos Marka, gdzieś za plecami Devona. Oczy szerzej mi się otworzy, ale bardziej z uczucia ulgi, niż szoku. - Pani chyba wyraziła się jasno. Proszę ją puścić. - kontynuował Mark, ale jego głos w najmniejszym stopniu nie brzmiał tak, jak zazwyczaj. Teraz był niemal mrożący krew w żyłach, co przypomniało mi o Zaynie. O, kurwa! Zayn! On też tu jest? Jak znalazł mnie Mark?! Och, do kurwy nędzy, puśćże mnie wreszcie!
Zielone oczy Devona, lekko się zwęziły, gdy ciągle wpatrywał się w moją twarz. Cały czas jednak skupiony był na słowach Marka. Uścisk jego rąk na moich ramionach nieznacznie zelżał, ale gdy Mark dostrzegł, że Devon nie ma zamiaru się cofnąć, położył dłoń na jego ramieniu i spokojnym, ale pewnym ruchem odsunął go ode mnie. Devon nie należał do tych, co poddają się zbyt łatwo. Nadal trzymał na mnie te swoje brudne łapska.
- Panie Anderson. - powtórzył bardziej ostrzegawczym tonem Mark.
Devon westchnął cicho, a jego nozdrza rozszerzyły się, gdy nabierał powietrza. To przerażające jak bardzo w tamtej chwili przypominał mi Zayna. Niepewnie pokręciłam głową. Nie! Zayn nie jest taki jak on!
- O co chodzi, Mark? - odezwał się w końcu Devon całkiem formalnym tonem. Jego dłonie ciągle spoczywały na moich ramionach. Strąciłam je, potwierdzając słowa Marka, ale on tylko popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem na ustach. Był prawie tak bardzo onieśmielający jak Zayn. Mocno chwycił mnie za przedramię i odwrócił głowę w stronę Marka.
Obaj zamilkli na dłuższą chwilę i zaraz zdałam sobie sprawę dlaczego. Mimo mojego ograniczonego pola widzenia, dostrzegłam Zayna. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie wściekłości, oczy czarne, niemal dzikie, płonące czystą furią. Szedł z mocno zaciśniętymi pięściami po oby stronach jego ciała i widziałam, że ostatkiem samokontroli próbuje nie rzucić się na Devona. Głośno przełknęłam ślinę, obserwując jak zbliża się w naszym kierunku. Mark odwrócił się całym ciałem w stronę Zayna, podnosząc ręce w próbie zatrzymania go w miejscu. Zayn uporczywie wpatrywał się w Devona spod zmarszczonych gniewem brwi.
- Zająłem się już tym, proszę pana. - powiedział zgodnie z prawdą Mark.
- Panie Malik. - Devon powoli uwolnił moją rękę, ale z jego twarzy nie znikał ten bezczelny uśmieszek, który tak bardzo chciałam zedrzeć przy pomocy mocnego uderzenia.
- Anderson. Odsuń. Się. Od Victorii. Chciałbym zamienić z tobą słówko. - głos Zayna był pusty, ale doskonale wyważony i precyzyjny. Nie bardzo mogłam stwierdzić, bo niewiele widziałam, ale wydawało mi się, że jego cierpliwość powoli się kończyła. Devon odsunął się ode mnie, a potem wszystko działo się już w mgnieniu oka. Zayn odepchnął Marka, który stał na jego drodze i chwycił Devona za kołnierz rzucając nim o ścianę centymetry ode mnie. Podskoczyłam zszokowana i przerażona, a serce zaczęło walić mi jak oszalałe, czułam, że zaraz mogę dostać zawału.
Mark złapał Zayna za ramiona, próbując odciągnąć go od Devona, ale ten tylko posłał mu groźne spojrzenie przez ramię, co spowodowało, że nawet postawny ochroniarz się wycofał.
- Ohydna. Pozbawiona moralności. Kreatura. - warknął Zayn - Dałem ci szansę, przywilej wątpliwości w twoją winę, Anderson. - pięści Zayna zacieśniły się wokół kołnierza Devona. - Na niekorzyść wszystkich kobiet pracujących w tym budynku. Odejdziesz natychmiast. Nigdy nie wrócisz. Twoje wynagrodzenie będzie obejmować pracę tylko do dnia dzisiejszego. Nie otrzymasz odprawy. Nie obejmuje cię wcześniejszy okres wypowiedzenia. Nie dostaniesz referencji i jako mój osobisty obowiązek, przyjmuję poinformowanie każdego twojego przyszłego pracodawcę o przyczynie twojego nagłego zwolnienia. Zapamiętaj moje słowa, Anderson. Wiem wszystko o tobie i o twoim niezdrowym upodobaniu do szantażowania ludzi. A jeśli chodzi o Victorię Greene... Trzymaj. Się. Od. Niej. Z daleka.
O, Jezusie, chyba zaraz zemdleję.
- Zrozumiano? - syknął przez zaciśnięte zęby Zayn.
- T..tak, proszę pana. - odparł nieco łamiącym się głosem Devon.
- Odejdź. - Zayn powoli puścił jego kołnierz i zrobił krok do tyłu. - Natychmiast. - warknął groźnie.
Devon popatrzył na mnie, a potem z powrotem na Zayna. Spuściłam wzrok, nerwowo ściskając w palcach brzeg białej koszulki. Koszulki Zayna.
- Jak sobie pan życzy, Panie Malik. - odgryzł się aroganckim tonem Devon i odszedł. Zaczęło mi sie kręcić w głowie, kiedy spojrzałam na sufit. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak też opadała. Miałam wrażenie jakbym przechodziła jakiś atak paniki. Nie! Nie, tylko nie to. Nie znowu. Osunęłam się na podłogę, przyciskając kolana do swojego torsu i kładąc na nich swoje czoło. Oddychałam głęboko, żeby pozbyć się uczucia nudności i zawrotów głowy. Nie wiedziałam, czy bardziej mam ochotę zemdleć czy się wyrzygać. Zaczęłam cała się trząść i brakowało mi powietrza w płucach. Jezu, co się ze mną dzieje?!
Czułam jak jakaś dłoń rytmicznie pociera moje plecy, a z uwagi na ciarki towarzyszące dotykowi, wkrótce zdałam sobie sprawę z tego, do kogo ona należy. Zayn.
- Oddychaj, Victoria. - szepnął, ale jego głos szybko przekształcił się w nikłe echo, gdy zostałam pochłonięta przez kojącą ciemność.
- Woah! Tori, dajże człowiekowi chwilę wytchnienia. Co się stało, że zrobiła się z ciebie taka wredna suka? Eh? - wyciągnął przed siebie rękę i lekko uszczypnął mnie w policzek. Momentalnie odepchnęłam jego dłoń. Co, do chuja?!
- Nie dotykaj mnie! - syknęłam przez zaciśnięte zęby. Adrenalina wypełniała moje żyły i jedyną rzeczą, którą czułam w tamtej chwili była nieprzejednana nienawiść.
- Naprawdę chciałbym, żebyśmy jakoś doszli do porozumienia z tym co się stało. - odparł, ale nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Jego oczy od razu zdradzały to, że kłamie.
- Idź do diabła. - rzuciłam i odwracając się na pięcie, szybkim krokiem ruszyłam przez korytarz. Nie uszłam jednak daleko, gdy ponownie chwycił mnie za rękę.
- Nie martw się, kochanie. Jestem pewien, że to pierwsze miejsce do którego się udam, zaraz po tym jak z tobą skończę. - jednym zwinnym ruchem, zamknął moją szyję w swojej dużej dłoni i przycisnął mnie z wielkim impetem do ściany. Głośno zaciągnęłam się powietrzem, gdy przez moje ciało przelała się znajoma fala przerażenia. Moje plecy mocno przylegały do twardej powierzchni, a ja nie mogłam zrobić nic innego, jak tylko wpatrywać się w chłodną zieleń jego zwierzęcych oczu.
- Jak tam Pan Malik, Tori? Jestem pewien, że byłaś jedynym powodem mojej degradacji. - wypalił cicho. Jego twarz znajdowała się milimetry od mojej i czułam, że zaraz zemdleję. Zaczerpnęłam płytki, urywany oddech i z trudem powstrzymałam się od płaczliwego jęknięcia. Nie chciałam dać mu satysfakcji i pozwolić, żeby strach całkiem przejął nade mną kontrolę. Palcami jednej ręki przejechał wzdłuż linii mojej szczęki. Z ograniczonymi ruchami, próbowałam się wyswobodzić i odepchnąć jego dłoń, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że gapi się na moją malinkę. Cały czas wykręcałam się spod jego uścisku, ale byłam zbyt słaba. Minęli nas jacyś ludzie, ale przy takiej pozycji pewnie wyglądaliśmy, jak jakaś migdaląca się para. Obrzydlistwo! Nie! Na samo wyobrażenie zachciało mi się rzygać.
- Puść mnie! - popatrzyłam na niego wściekła, a on tylko zachichotał pod nosem.
- Och, należysz już do Pana Malika, prawda? - pokręcił głową z udawanym współczuciem, a ja posłałam mu spojrzenie, które mogłoby zabić - Nie miałbym nic przeciwko, zostawieniu na twojej szyi jakiegoś swojego śladu, który znaczyłby, że jesteś moja. - uśmiechnął się złowieszczo, a ja z trudem przełknęłam gulę formującą się w moim gardle. Koleś jest jakiś, kurwa, jebnięty! Z resztą czego ja się spodziewałam, zawsze był. Pochylił się, by pocałować mnie w policzek, ale zrobiłam unik chowając twarz w zagłębieniu między moją szyją, a ramieniem.
- Po prostu mnie puść, proszę... - jęknęłam bliska płaczu.
- Panie Anderson. - zamarłam, gdy usłyszałam głos Marka, gdzieś za plecami Devona. Oczy szerzej mi się otworzy, ale bardziej z uczucia ulgi, niż szoku. - Pani chyba wyraziła się jasno. Proszę ją puścić. - kontynuował Mark, ale jego głos w najmniejszym stopniu nie brzmiał tak, jak zazwyczaj. Teraz był niemal mrożący krew w żyłach, co przypomniało mi o Zaynie. O, kurwa! Zayn! On też tu jest? Jak znalazł mnie Mark?! Och, do kurwy nędzy, puśćże mnie wreszcie!
Zielone oczy Devona, lekko się zwęziły, gdy ciągle wpatrywał się w moją twarz. Cały czas jednak skupiony był na słowach Marka. Uścisk jego rąk na moich ramionach nieznacznie zelżał, ale gdy Mark dostrzegł, że Devon nie ma zamiaru się cofnąć, położył dłoń na jego ramieniu i spokojnym, ale pewnym ruchem odsunął go ode mnie. Devon nie należał do tych, co poddają się zbyt łatwo. Nadal trzymał na mnie te swoje brudne łapska.
- Panie Anderson. - powtórzył bardziej ostrzegawczym tonem Mark.
Devon westchnął cicho, a jego nozdrza rozszerzyły się, gdy nabierał powietrza. To przerażające jak bardzo w tamtej chwili przypominał mi Zayna. Niepewnie pokręciłam głową. Nie! Zayn nie jest taki jak on!
- O co chodzi, Mark? - odezwał się w końcu Devon całkiem formalnym tonem. Jego dłonie ciągle spoczywały na moich ramionach. Strąciłam je, potwierdzając słowa Marka, ale on tylko popatrzył na mnie z szyderczym uśmiechem na ustach. Był prawie tak bardzo onieśmielający jak Zayn. Mocno chwycił mnie za przedramię i odwrócił głowę w stronę Marka.
Obaj zamilkli na dłuższą chwilę i zaraz zdałam sobie sprawę dlaczego. Mimo mojego ograniczonego pola widzenia, dostrzegłam Zayna. Jego twarz wykrzywiona była w grymasie wściekłości, oczy czarne, niemal dzikie, płonące czystą furią. Szedł z mocno zaciśniętymi pięściami po oby stronach jego ciała i widziałam, że ostatkiem samokontroli próbuje nie rzucić się na Devona. Głośno przełknęłam ślinę, obserwując jak zbliża się w naszym kierunku. Mark odwrócił się całym ciałem w stronę Zayna, podnosząc ręce w próbie zatrzymania go w miejscu. Zayn uporczywie wpatrywał się w Devona spod zmarszczonych gniewem brwi.
- Zająłem się już tym, proszę pana. - powiedział zgodnie z prawdą Mark.
- Panie Malik. - Devon powoli uwolnił moją rękę, ale z jego twarzy nie znikał ten bezczelny uśmieszek, który tak bardzo chciałam zedrzeć przy pomocy mocnego uderzenia.
- Anderson. Odsuń. Się. Od Victorii. Chciałbym zamienić z tobą słówko. - głos Zayna był pusty, ale doskonale wyważony i precyzyjny. Nie bardzo mogłam stwierdzić, bo niewiele widziałam, ale wydawało mi się, że jego cierpliwość powoli się kończyła. Devon odsunął się ode mnie, a potem wszystko działo się już w mgnieniu oka. Zayn odepchnął Marka, który stał na jego drodze i chwycił Devona za kołnierz rzucając nim o ścianę centymetry ode mnie. Podskoczyłam zszokowana i przerażona, a serce zaczęło walić mi jak oszalałe, czułam, że zaraz mogę dostać zawału.
Mark złapał Zayna za ramiona, próbując odciągnąć go od Devona, ale ten tylko posłał mu groźne spojrzenie przez ramię, co spowodowało, że nawet postawny ochroniarz się wycofał.
- Ohydna. Pozbawiona moralności. Kreatura. - warknął Zayn - Dałem ci szansę, przywilej wątpliwości w twoją winę, Anderson. - pięści Zayna zacieśniły się wokół kołnierza Devona. - Na niekorzyść wszystkich kobiet pracujących w tym budynku. Odejdziesz natychmiast. Nigdy nie wrócisz. Twoje wynagrodzenie będzie obejmować pracę tylko do dnia dzisiejszego. Nie otrzymasz odprawy. Nie obejmuje cię wcześniejszy okres wypowiedzenia. Nie dostaniesz referencji i jako mój osobisty obowiązek, przyjmuję poinformowanie każdego twojego przyszłego pracodawcę o przyczynie twojego nagłego zwolnienia. Zapamiętaj moje słowa, Anderson. Wiem wszystko o tobie i o twoim niezdrowym upodobaniu do szantażowania ludzi. A jeśli chodzi o Victorię Greene... Trzymaj. Się. Od. Niej. Z daleka.
O, Jezusie, chyba zaraz zemdleję.
- Zrozumiano? - syknął przez zaciśnięte zęby Zayn.
- T..tak, proszę pana. - odparł nieco łamiącym się głosem Devon.
- Odejdź. - Zayn powoli puścił jego kołnierz i zrobił krok do tyłu. - Natychmiast. - warknął groźnie.
Devon popatrzył na mnie, a potem z powrotem na Zayna. Spuściłam wzrok, nerwowo ściskając w palcach brzeg białej koszulki. Koszulki Zayna.
- Jak sobie pan życzy, Panie Malik. - odgryzł się aroganckim tonem Devon i odszedł. Zaczęło mi sie kręcić w głowie, kiedy spojrzałam na sufit. Moja klatka piersiowa unosiła się ciężko i tak też opadała. Miałam wrażenie jakbym przechodziła jakiś atak paniki. Nie! Nie, tylko nie to. Nie znowu. Osunęłam się na podłogę, przyciskając kolana do swojego torsu i kładąc na nich swoje czoło. Oddychałam głęboko, żeby pozbyć się uczucia nudności i zawrotów głowy. Nie wiedziałam, czy bardziej mam ochotę zemdleć czy się wyrzygać. Zaczęłam cała się trząść i brakowało mi powietrza w płucach. Jezu, co się ze mną dzieje?!
Czułam jak jakaś dłoń rytmicznie pociera moje plecy, a z uwagi na ciarki towarzyszące dotykowi, wkrótce zdałam sobie sprawę z tego, do kogo ona należy. Zayn.
- Oddychaj, Victoria. - szepnął, ale jego głos szybko przekształcił się w nikłe echo, gdy zostałam pochłonięta przez kojącą ciemność.
__________________________________________________________
Kolejny rozdział pojawi się we wtorek, bądź środę, bo kuźwa nie wiem właśnie, chyba pojadę ze znajomymi na trzy dni nad taki zalew, ale oni są obesrani i wszystko robią zawsze na ostatnią chwilę, dlatego muszę wcześniej ogarnąć następny rozdział. Ugh. Dlatego gdybym miała wyjeżdżać to prawdopodobnie właśnie w środę, albo w czawrtek lol nie pamiętam xD jak nie wrócę to znaczy że sie zgubiłam, bo jestem debilem i wszędzie się gubię.
Dziękuję za wszystkie komentarze!
Jak Wam się podobał ten rozdział? Takiego obrotu spraw chyba się nie spodziewaliście, c'nie? HŁE HŁE.
c'ya nigzzy, I love ya ❤
(✿◠‿◠)
OMGG! <3
OdpowiedzUsuń;D
OdpowiedzUsuńZajebisty :) / @misia_sylwia
OdpowiedzUsuńA kiedy dodasz kolejne rozdziały Darka.?
OdpowiedzUsuń:) czy Ty się dobrze czujesz, kwiatuszku? :) przecież nie ma jeszcze kolejnego rozdziału Dark'a :) co Ty taka jakaś nieogarnięta :)
UsuńHahaha, uwielbiam to " kwiatuszku" ; D
UsuńWyobrażam sobie, jak to mówisz xd
Drogi kwiatuszku, jedyną nieogranietą tu osobą jesteś ty :-). Wiem że nie ma i się pytam kiedy dodasz. Polecam czytanie ze zrozumieniem, w życiu bardzo się przydaje. Powinnaś zamieścić coś takiego jak INFORMACJE kiedy następny rozdział kochanie :3
UsuńKotku, nie wiem czy wiesz ale w ORGINALE Darka w ogóle ( znaczy będzie ale na razie nie jest dodany ) nie ma następnego rozdziału więc jak ona ma ci to przetłumaczyć? Lolz ogar
Usuń@werka_03
Jak ma ci napisac kiedy bedzie kolejny rozdzial skoro ona sama nie wie? Facepalm...
UsuńHahahha beka XD czytanie ze zrozumieniem to się chyba tobie przyda :) zrozum autorka nie dodała rozdziału wiec jak ona ma ci to tłumaczyć skoro nic nie ma.. Na przyszłość randze trochę pomyśleć. Pozdro XD
Usuńbooskie <3
OdpowiedzUsuń@onedirection
Kocham tooo <3.<3 :*
OdpowiedzUsuńTo mnie coraz bardziej zadziwia hahha :D
OdpowiedzUsuńNiemal wbiegłam do salonu i pewnym, płynnym ruchem porwałam, tym razem zielonego, drinka ze stolika i wypiłam go tak samo ekspresowo jak poprzedniego. Teraz byłam gotowa do wyjścia i przeżycia tej nocy. Gdy tylko brzdęk odstawianej szklanki rozległ się w powietrzu, usłyszałam za plecami tłumiony śmiech. Odkręciłam się najwolniej jak tylko się dało.
OdpowiedzUsuńNiebieskie tęczówki Louisa świdrowały mnie z rozbawieniem.
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
Uwielbiam cię,uwielbiam to opowiadanie. Po prostu zniewalające :D
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały w niecały dzień. Uważam, że nie tylko autorka ma talent do pisania. Potrafisz to tłumaczenie tam pięknie ubrać w słowa. Aż zazdroszczę <3
uwielbiam , kocham , < 333333333
OdpowiedzUsuńKurwa tego bym się po Zayn'ie nie spodziewała :D Już się nie mogę doczekać następnego <3 Dziękujemy Ci, że to tłumaczysz <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam to opowiadanie jest takie... boże aż mi słów brakło :D
OdpowiedzUsuńKOCHAM JE !!!!!!!!!!!!!!!!!! <33333
takiego obrotu się nie spodziewałam. ;D zajebisty dodawaj kolejny! :D
OdpowiedzUsuńolaboga. Zayn superbohater zawsze cie uratuje
OdpowiedzUsuńaż w pewnych momentach zapierało mi dech w piersi ... boże to chyba jeden z moich ulubionych rozdziałów *_* . dziękuję że tłumaczysz te opowiadaniee ! Kochaam Cię < 3
OdpowiedzUsuńsuuuper juz nie moge sie doczekac nowego :3
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze <3
OdpowiedzUsuńSuuper , dzieki za tlumaczenie Colda po raz setny :)
OdpowiedzUsuńWow. Świetny. Czekam na next' a <3 :*
OdpowiedzUsuńo boże przestałam oddychać w pewnym momencie O_o
OdpowiedzUsuńzastanawiam się co tym razem zrobiła Emma żeby zwrócić uwage Zayna..
w każdym razie czekamy na następny :D
OMG *______* kocham to opowiadanie, to jest jeden z najlepszych rozdziałów! Bardzo Ci dziękuję za tłumaczenie tego opowiadania! To jest świetne!!! ♥
OdpowiedzUsuńTo teraz już chyba Zayn nie odejdzie od Re na krok... Tłumaczenie jak zawsze - genialne :)- Little Wing
OdpowiedzUsuńI ta końcówka.. *_* O Boziu <3
OdpowiedzUsuńZayn, zawsze i wszędzie jak ninja XD
OdpowiedzUsuńhahahahah dokładnie jak ninja lol :D
Usuńco to miało znaczyć???
OdpowiedzUsuńja pierdole..
ładnie się dzieje.. o.o
spotkanie z Devonem wymiata ! ;D
nie mogę doczekać się następnego rozdziału ^.^
@Mo_Love_1D
P.S. mam nadzieję, że wkrótce Re dostanie kolejną karę.. xD
niech coś zbroi pliiiiiiiisss ;*
UGH, A JA WYJEŻDŻAM Z POLSKI NA 10 DNI ;_;
OdpowiedzUsuńJAK JA WYTRZYMAM BEZ COLD'A? ;_;
Wiedziałam, że Re w końcu spotka Devona, a Zayn nie wytrzyma. Jejku, jak ja bardzo chciałabym zobaczyć takie coś na żywo. *.*
OdpowiedzUsuńhttp://fix-a-heart-tlumaczenie.blogspot.com/
asfgjsdghajk oh God, Zayn mnie zabija.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny.
Dziękuję, ze tłumaczysz ;)
Jezuuuuuu!!!!
OdpowiedzUsuńJak Ja Kocham Zayn'a Ninja Malik'a!
Serio..
Ten Koleś jest wszędzie! ;D
Na miejscu Zayn'a zajebałabym Devonowi hahahaha xdd juz tak mam :D a co do roozdziału.. jest zajebisty ; ) czekam, aż on zerwie tą piepszoną umowę, o ile mozna to tak nazwać hahah xd i się w niej zakocha :D jak już tak nie jest xd :D
OdpowiedzUsuńŁo maj gad ;o przeżywałam ten rozdział jak nie normalna... Czekam na nexta. Miłego pobytu nad zalewem aj low ju ;*
OdpowiedzUsuńOn nawet plywa z telefonem hahahahahaha umieram ze smiechu hahahahah
OdpowiedzUsuńOMG *____*
OdpowiedzUsuńnie oddycham dghvfkbff jak zawsze brak słów na twoje świetne tłumaczenie *.*
Udanego pobytu, tylko się nie upij! hahaha
Kocham Cię! <3
Twoja @berry_bluexo xx
kocham
OdpowiedzUsuńNO NIE, KURWA NO NIE! BOŻE JAK MNIE WKURZA TEN DEVON! gwbjsbusbeueb
OdpowiedzUsuńTak to rozdział świetny : )
Mrahhh... kochany Zayn zawsze pojawia się w odpowiednim momencie haha <3
No i udanego wyjazdu, baw sie dobrze ; D
~~ Daariaaa! Xx
i dobrze ten chujek Devon ma za swoje:))) Zayn aka ninja XDD rozdział zajebisty jak zawsze
OdpowiedzUsuń@snajdbrd
to jest adsfghj *____________*
OdpowiedzUsuńxoxo
Przepraszam że wcześniej nie komentowałam, ale mnie nie było. Rozdział - zajebiście zajebisty, przerażająco erotycznie cudowny!!! Boże, kocham tooooo! <3 =D Devon... =/
OdpowiedzUsuńNie zgub się proszę! Nie ma jeszcze tak cudownej dziewczyny jak ty! I live youu! <3=D
@Kiciaaa1D
I love you!* haha
UsuńBrak mi słów, końcówke czytałam pożerając swoje paznokcie :)
OdpowiedzUsuńRozdział (jak zwykle) świetny. Udanego wyjazdu ;*
Świetny rozdział ! Genialny i genialne tłumaczenie ! Głupi , głupi Devon ... Ygh ... Nienawidzę go ! -,- <3
OdpowiedzUsuńAle Zayn udupił Devona aż piszczeć mi się chce. To był punkt nr 1
OdpowiedzUsuńTeraz punkt nr 2: Jak mogłabyś być debilem tłumacząc tak dobrze?
Punkt 3: Jedź i baw się dobrze bo wakacje się kończą:)
WOW KOCHAM TWOJE TŁUMACZENIE <3 xx
OdpowiedzUsuńmiłej zabawy skarbie :)
Świetny rozdział takiego obrotu sytuacji się na prawdę nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńZajebiste.! Trzyma w napięciu i niemalże sama dostałam zawału czytając to ;>
OdpowiedzUsuńŚwietne, serio świetne <33
Devon zgiń w piekle !!! -.- Nie nawidze go! A co do rozdziału :3 jest świetny ;D Według mnie Zayn robi sie taki no... taki...hmm... Zaczyna wymiękać przy Re i chyba zaczyna mu zależeć na niej :d Mam nadzieje że niedługo sie wszystko wyjaśni ;D Kocham i pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAsiex
Jesteś zbyt zajebista żeby być prawdziwa...
OdpowiedzUsuńA teraz poważnie kim jesteś?xd bo totalnie się od Ciebie uzależniam :D (nie mogę przestać się cieszyć jak idiotka)
OMFG O.o w życiu bym nie pomyślała, że z Devona jest aż taki skurwiel >.< szkoda, że Zayn mu porządnie nie wpierdolił, bo powinien, ten dupek [Devon] zdecydowanie sb na to zasłużył! Mam nadzieję, że ten jebnięty gwałciciel w końcu odpierdoli się od Re, a Zayn przestanie być tak strasznie zaborczy i zazdrosny, no i niech przestanie ją tak szarpać za te włosy, bo biedulka jeszcze wyłysieje xd tłumaczenie jak zwykle genialne, ily <3
OdpowiedzUsuńOmg a jak ona jest w ciazy??????!!!!!!!!!!! :oooooooooooooooooooooo
OdpowiedzUsuńDokładnie o tym samym pomyślałam już kiedy pierwszy raz zemdlała ;)
UsuńGorzej jak się kosmici urodzą.
UsuńBędzie przejebane.
Jak w tedy będą się ruchać?
Mini kosmici będą latać nad ich głowami,a oni 'jeb,jeb,jeb'
W pokoju
LOL
@erotoman2
'Może później będę mogła zmienić majty w które zaraz się posikam.'
OdpowiedzUsuńLEJE KURWA.XD
TERAZ MI SĄ POTRZEBNE MAJTY.XD
Czytam 'A jeśli chodzi o Victorię Greene... Trzymaj. Się. Od. Niej. Z daleka.'
Myślę sobie ..
Kurwa Malik wyciągnij kutasa i go nim pobij
LOL
Taki joke.
Ale serio,mógł się nie krępować...uderzyć chociaż raz
hehs
Czytam o Devonie
*myślę*
NOSZY TY PIERDOLONY FIUCIE
OBY CI KURWA COŚ ODGRYZŁO CHUJA
PASZTECIE PIERDOLONY NIEDOROBIONY
ZAJDĘ CIĘ,ODETNĘ CI WACKA,ZROBIĘ Z TEGO ZUPĘ I CIĘ TYM KURWA NAKARMIE
Hehe to chyba tyle
Lolololololololololololololol
Czekam se kurwa na następny
hehehehehe
Se @erotoman2
HAHAHAHA!!!
UsuńNAWET NIE WIESZ ILE SIĘ UŚMIAŁAM PRZY TWOIM KOMENTARZU! XD
HAHA!
POZDRAWIAM ;*
ekstra rozdział kurwa Devon to taki palant że masakra czekałam tylko aż Zayn mu przywali i tyle czekam na kolejny i miłego wyjazdu życzę !!
OdpowiedzUsuńI co ja teraz będę czytać? Wczoraj wróciłam z wyjazdu, nie miałam tam neta i dzisiaj przeczytałam 15 rozdziałów... Świetnie tłumaczysz. I Cold'a i Dark'a. Uwielbiam Twoje tłumaczenia, i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Życzę udanego wyjazdu i czekam ;)
OdpowiedzUsuńI co ja teraz będę czytać? Wczoraj wróciłam z wyjazdu, nie miałam tam neta i dzisiaj przeczytałam 15 rozdziałów... Świetnie tłumaczysz. I Cold'a i Dark'a. Uwielbiam Twoje tłumaczenia, i nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału. Życzę udanego wyjazdu i czekam ;)
OdpowiedzUsuńJPRDL ... THE BEST FANFIC EVER !!! NIKT SIE CHYBA TEGO NIE SPODZIEWAŁ . :3 DZIEKUJE CI , LUV YA ! <3 ~ yep_Larry
OdpowiedzUsuń:D :D :D jaka podnieta nowy rozdział skończony w idiotycznym momencie czekam na następny i miłego wyjazdu życze :D
OdpowiedzUsuńJak zwykle rozdział dostarcza emocji !!
OdpowiedzUsuńJuż sie nie moge doczekać nn !!!!!
Oczywiście świetne tłumaczenie ♥
TO - JEST - NA - PRAWDĘ - BEZNADZIEJNY - MOMENT - NA - ZAKOŃCZENIE - TEGO - ROZDZIAŁU L0L
OdpowiedzUsuńświetne tłumaczenie ((jak zwykle)) :D życzę ci miłego wyjazdu i obyś jak najszybciej dodała następny rozdział, bo umrę z zanudzenia, haha
@fondHoran
JA PIERDZIELE :DDD KOBIETO CZY TY CHCESZ TESTOWAĆ MOJĄ WYTRZYMAŁOŚ OD UZALEŻNIENIA?? ROZDZIAŁ JEST TAKI ASDFGHJKLKJHGFCVB ALE ZAYN ZROBIŁ SIE DELIKATNIE ŁAGODNIEJSZY ALE TYLKO OĆUPINKE DLA RE OCZYWIŚCIE :)
OdpowiedzUsuńBoshe boshe czekam zawsze na następne rozdziały zawsze zawsze :333 i czekam pochłaniam je jak jedzenie
OdpowiedzUsuńchce następny oby był we wtorek :333
Bo do środy to chyba nie wytrzymam xd
Cuddddnyyyy :3
Ołłłł yeah ! Uwielbiam twoje tłumaczenie :D :* No takiego obrotu sprawy się nie spodziewałam. Czekam na następny ;p
OdpowiedzUsuńPrzetłumacz na poniedziałek proszę znajdź czas, bo mam wtedy urodziny i żal by mi było gdybym nie przeczytała następnego rozdziału. Kocham twoje tłumaczenie i jestem ci wdzięczna. Tak się spodziewałam że Devon nagle się pojawi, ale bałam się że zrobi coś więcej. <3
OdpowiedzUsuńTo najlepszego ;d
UsuńSto lat ♥
UsuńJeszcze zdążyłam xd
Ale z Devona sukinsyn. Jprd. @MrsMalikslonkoo
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńKocham !!!
na prawde sie nie spodziewałam takiego oprotu spraw ... a ten Devon yhhhrr skurwiel ( sorry za słownictwo) ;))
OdpowiedzUsuńa ogolnie superr rozdział :***
dziekuje ze tłumaczysz i ze tak świetnie <33
PS . czy moze byc kolejny z dedykacja dla mnie bo w czwartek mam urodziny i mam taka prosbe do cb ;**
Pattys <33
Panie Malik, z uwagi na to iż uwielbiam jak faceci się biją o dziewczynę, była bym zadowolona jakby pan 'sprał' pana Andersona na kwaśne jabłko. Z poważaniem Moni Blue.
OdpowiedzUsuńO lol. Rozdział świetnie przetłumaczony. ;)
OŁ MAJ GAD *O*
OdpowiedzUsuńJAK JA TO KOCHAM!
I NA SERIO KOCHAM TO JAK TŁUMACZYSZ!!!!
Love xoxo
Niall's [Zayn's ♥] wife :)
A ta znow zemdlala xD Rozdzial ciekawy, ciekawe czy mama Re zobaczy jej malinke i co o niej powie :D Milego pobytu na wyjezdzie i pilnuj tam sie, szkoda byloby stracic tak super tlumaczke <3 :D ~ @gabcia123
OdpowiedzUsuńhttp://louis-tomlinson-dark.blogspot.com zaczynam tłumaczenie :) Byłabym wdzięczna za choćby odwiedziny :)
OdpowiedzUsuńRozdział super ;) i wydaje mi się że podczas tego dwumiesięcznego okresu próbnego coś się wydarzy i kontrakt już nie będzie potrzebny ;)
OdpowiedzUsuńTO JEST BOSKIE *O*
OdpowiedzUsuńDOSKONALY ROZDZIAL <3 Sara.
OdpowiedzUsuńHapanalabalbc *O* Jezus maria! Boże, genialne ! Dziewczyno, kocham Cię za te tłumaczenie! *-* A ta notka pod rozdziałem to mnie rozwaliła Haha xD Jebłam normalnie xD
OdpowiedzUsuńwww.imaginyy-1d.blogspot.com
o co chodzi z tym nigzzy ? xd... jestem zacofana, niech mi ktoś pomoże xd
OdpowiedzUsuńNo tego to się nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Zapraszam na ; http://one-direction-fanfictionn.blogspot.com/
Rozdział jak zwykle BOSKI;). Czekam na kolejny;D.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam KAMA<3333333333.
Ten Zayn to normalnie jak na zawołanie zawsze przychodzi :D
OdpowiedzUsuńGłupi Devon ;/ trzeba go zabić ; p
czekam na kolejny <3
http://xiwanttobelovedbyyou.blogspot.com/
Zajebisty rozdział. :) Czekam z zniecierpliwieniem na następny. <3
OdpowiedzUsuń~Roksana ♥
O Bosh <333
OdpowiedzUsuńRozdział czytało się naprawde przyjemnie, yyy pomijajac ostatni fragment :)
OdpowiedzUsuńŚwitne tłumaczenie <3
Hahaha nie zgub się tam bo jestes za cenna haha
Milego wyjazdu, baw sie dobrze ;D
Czekam na NN <3
@ahmyMalik
kocham ♥♥♥ Czekam na następny rozdział !!!
OdpowiedzUsuńBoże kocham to ! Nie mogę doczekać się następnej części! <3 Będę ze zniecierpliwieniem czekać na następną część ! <3 I proszę Cię nie zgub się bo co my bez cb zrobimy :( <3
OdpowiedzUsuńNAWET NIE PRÓBUJ SIĘ GUBIĆ CIOŁKU, BO KTO NAM ROZDZIAŁY BĘDZIE TŁUMACZYŁ? :( Nikt tak świetnie nie tłumaczy jak ty, więc lepiej nie odchodź za daleko od tych zanjomych haha bo trzeba będzie cię szukać :D Jesteś cudowna, nie znam nikogo kto tłumaczy jakiekolwiek opowiadanie lepiej <3 xx
OdpowiedzUsuńten rozdzial jest swietny
OdpowiedzUsuńTłumaczysz świetnie ze szczegółami. Wyobrażam jakie takie tłumaczenie jest trudne jak ja mam trudności z przetłumaczeniem kilku słów, a co dopiero z takim długim tekstem. Kocham to tłumaczenie. Jak przeczytam jeden rozdział rano to cały dzień chodzę taka podekscytowana. Każdy rozdział wywiera na mnie mnostwo emocji raz się smieję, boję, dziwie itd. A jak w wieczorem to jakoś nie mogę zasnąć. Mam nadzieję, że Zayn się w niej zakocha i będą razem. Już i tak się zmienił w jej towarzystwie. Dodawaj nexta.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie :
http://tyopowiadanieo1dghj.blogspot.com/
no, nie spodziewałam się, przyznam szczerze, wow. Davon się zemści, on tak nie odpuszcza ^^
OdpowiedzUsuńzapraszam do siebie: http://really-dont-like-you.blogspot.com/
Omfg! Kocham, kocham, kocham !!! <3
OdpowiedzUsuńdaj dziś next błagamm!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:DDDDDDDDDDDDDDD
OdpowiedzUsuńMi się zdaje czy Re jest w ciąży.....?
OdpowiedzUsuńhahahaha, dobre ;D
Usuńwiesz ze ja tez nad tym myslalam... O_o
UsuńTak kurwa, przecież używali prezerwatywy......................
UsuńGDZIE ON JEST ? JA SIĘ PYTAM GDZIE... ?
OdpowiedzUsuńGdzie rozdział 28 ? ;D
LOVKA ;******
Alison ;)
bedzie dzis ^^
UsuńŚwietny i tez podziwiam to jak rewelacyjnie tłumaczysz. Mam nadzieję, że Zayn jednak zacznie coś więcej do niej czuć, a mam pytanie jak wygląda główna bohaterka? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział i zapraszam do mnie miloscmawieleznaczen.blogspot.com
OdpowiedzUsuńNo wlaśnie :] Też jestem bardzo ciekawa jak wygląda główna bohaterka ^^
Usuńjak nina dobrev, obejrzyjcie sobie zapowiedz: http://www.youtube.com/watch?v=QKDKM33Jg_8 ;)
Usuńkiedy nn? :)
OdpowiedzUsuńRe nie jest w ciąży. - tyle w tym temacie.(:
OdpowiedzUsuńRe się wścieknie jak się dowie, że Zayn zaręczył się z Perrie hahahahh wiem kiepski żart ale mnie śmieszy ;)
OdpowiedzUsuńxDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
UsuńBłagam, błagam next <3 Nie mogę się doczekać :3 Awwwww |Karolina69
OdpowiedzUsuńKurde no i co nie dodałaś ! ile mamy czekać !
OdpowiedzUsuńzen się zaręczył
Usuń"Ile mamy czekać?", czy Was, za przeproszeniem, pojebało? Myślicie, że tłumaczenie tak długiego tekstu zajmuje kilka minut? Są WAKACJE, a raczej ich koniec, chyba, że ktoś idzie na studia [fuck yeah! ;D]. Myślicie, że dziewczyna siedzi i tłumaczy dzień i noc po kolei rozdziały, żebyście były wszystkie zadowolone? Nie wierzę w głupotę niektórych ludzi wypowiadających się tutaj, aż się scyzoryk w kieszeni otwiera. Gdyby rozdziały pojawiały się za często i tłumaczka zrównałaby się z autorką Colda i trzeba byłoby czekać aż ona napisze nowych rozdział miesiąc na przykład, jak jest w Darku, to byłoby narzekanie, że "za szybko przetłumaczone, że teraz długo trzeba czekać, ło la bogaaaaaa". Ja PODZIWIAM dziewczynę, angielski wbrew pozorom jest trudnym językiem, jest w nim dużo skrótów myślowych, których Anglicy używają pisząc, sama stylistyka i dopasowanie wszystkich czasów też nie jest czymś, co da się zrobić bez odpowiedniego poziomu. Więc wyluzujcie poślady i dajcie jej trochę przestrzeni, albo dojdzie do tego, że sobie będziecie musiały po angielsku czytać to opowiadanie ;) cóż za apel, kutwa! Haha ;D [aha i nie generalizuję, nie mówię o każdej osobie komentującej tutaj, to chyba zrozumiałe]
OdpowiedzUsuńpolac tej tu wyzej dobrze gadasz dziwczyno ;** zgadzam sie z toba, lepiej bym tego nie ujela <33
Usuńpattys<33
zgadzaam się, dobrze napisałaś :)
Usuńawwwwwww... jesteś taka słodka. <3 Dziękuję.
UsuńNie dodałam wczoraj, bo zen się zaręczył i mam depresję. :( pisałam na tt
Dzisiaj dodam.
Dodaj no
OdpowiedzUsuńzen się zaręczył
UsuńA ja a lubie ogórki ...
OdpowiedzUsuńJa też! Pjona! ;D
UsuńPjona XD
Usuńjehfuhfuohw boże ja tu zeszłam na zawał!
OdpowiedzUsuńuwielbiam cię za to że tłumaczysz! boże boże boże
nie czytałam nigdy lepszego opowiadania never *o* nie moge się już doczekać następnego :D
OdpowiedzUsuńNo ja pierdole. Rozdział miał być we wtorek lub w środę. Jest czwartek. No to coś tu kurwa jest nie tak..
OdpowiedzUsuńLol napisała że wtorek,środa lub czwartek bo dokładnie nie wie.
Usuńzen się zaręczył.
Usuńanonimek wyżej nie przeklinaj to po 1 a po 2 może coś jej wypadło !! a co do rozdziału jak zawsze cudny :) mam nadzieje że dziś poiawij sie next:)
OdpowiedzUsuńBoze ludzie nie macie zycia? Przychodzicie na gotowe i jeszcze narzekacie! Ludzi ogarnijcie sie! Wakacje sa nad jezioro idzcie czy cos a nie caly czas przed kompem -.- jak przetlumaczy to doda..
OdpowiedzUsuńEl.
poluzujcie majtkiiii ! ma być dzisiaj... wczoraj napisała że TT że coś wypadło i nie pojawi się dzis ! więc wyluzuuuujcie !
OdpowiedzUsuńja też się jaram tym FF ale bez przesady.. : P
DO TŁUMACZKI! :
OdpowiedzUsuńpo pierwsze, UWIELBIAM Cię <3
po drugie, te wszystkie komentarze typu 'ile mamy czekac?!' 'no kurwa, miało być już wczoraj!' itd, traktuj jako komplementy; to znaczy że jesteś zajebistą tłumaczką i wszyscy czekają z kupą w majtach na następne rozdziały (chociaż niektórzy przesadzają, ale cóż, są ludzie i parapety) *.*
po trzecie, UWIELBIAM Cię <3
po czwarte, czekam z zapartym tchem na następny rozdział, kiedykolwiek go dodasz, bo to zrozumiałe, że masz inne zajęcia i coś Ci może wypaść!
po piąte, UWIELBIAM Cię <3
lovlovlov! *_*
zen się zaręczył ;_______________;
UsuńTak zaręczył się do tego z tym tępym kawałkiem plastiku, który zwie się perrie edwards -.-
Usuńhaha, uuuuuuuuuu, ostro. Ja tam nic do Perrie nie mam. Lubie ją. ALE NIE AZ TAK ŻEBY OD RAZU SIĘ ZARĘCZAŁA Z ZENEM XD
Usuńhahah dokładnie tak <3 nie martw sie, zda sobie sprawy w koncu ze to my jestesmy jego prawdziwa miloscia :<
UsuńKiedy bedzie rozdział?
UsuńSPAM, Z GÓRY PRZEPRASZAM
OdpowiedzUsuńzapraszam do obejrzenia zwiastuna mojego nowego opowiadania o Harrym - Trzy metry nad niebem. Jeśli zwiastun was zaciekawi liczę że opowiadanie również wam się spodoba xx https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=NYkVTo2087c
a tu link do opowiadania http://threemetersabovethesky-harrystyles.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń- Dzięki, Lottie. – powiedział do kobiety, która odpowiedziała jedynie uśmiechem i weszła do środka – Chodź, odwiozę cię do domu. – rzucił z kolei w moim kierunku, a jego głos zabrzmiał wyjątkowo miękko.
- Ale… Ja nie mam domu… - wybąkałam totalnie bez sensu jak mazgające się dziecko.
- To gdziekolwiek. Nie będziesz tu tak siedzieć.
http://insomnia-fanfiction.blogspot.com/
AaAAAAAA KURCZE CHYBA SIĘ ZGUBIŁA!!!! JUŻ 4 DZIEŃ A NIE MA ROZDZIAŁU!!!!! Ale mam nadzieje że sie pojwi jak najszybciej <3 Lofffffki <3
OdpowiedzUsuńBoszee tłumaczy nie srajcie ogniem.
Usuńzaczynam sie martwic -.-
OdpowiedzUsuńzen się zareczyl. są emocje. każdy inaczej to przeżywa. ola ma tak samo jak Ola
OdpowiedzUsuńkryzys
OdpowiedzUsuńej no, prosze :<
OdpowiedzUsuńbezie zara. spoko loko. zluzuj majtasy
OdpowiedzUsuńmam bardzo zluzowane, po prostu sie nie moge doczekac:D bez presji oczywiscie *_*
OdpowiedzUsuńhej, na tym blogu jest godzina wczesniej niz powinna! hehe, zabawne
OdpowiedzUsuńile jeszcze zajmie jej to tłumaczenie? kocham *__*
OdpowiedzUsuńJuż przetłumaczyła, teraz sprawdza i zaraz wstawi
UsuńWstrzymać cycki
OdpowiedzUsuńlepiej idź umyj zęby jak przyjdziesz to będzie. nie zapomnij nałożyć pasty i zakrecic wodę gdy będziesz je dokładnie szorowac
OdpowiedzUsuńZaraz normalnie zasne .. <3 -nancy
OdpowiedzUsuńDobrze, że Davon już tam nie pracuje, ale coś mi mówi, że on się tak łatwo nie podda...
OdpowiedzUsuń@TheIrishsWife
Pewnie nikt tego nie przeczyta, ale chciałam Was zaprosić na moje nowe opowiadanie o Harrym :) http://guarded-hearts.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń